Bramy grzechu

Page 1



GIANFRANCO RAVASI

Bramy grzechu Siedem grzechów głównych

Przełożył Krzysztof Stopa

Wydawnictwo SALWATOR Kraków


Tytuł oryginału Le Porte del Peccato. I sette vizi capitali Redakcja Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz Korekta Zofia Smęda Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Anna Olek Projekt okładki Artur Falkowski Książka została wydrukowana na papierze Ecco-Book Lux 80 g/m2 wol. 1,6 dostarczonym przez firmę Map Polska

Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał l.dz. 044/P/2010 Kraków, 11 lutego 2010

© 2007 Arnoldo Mondadori Editore S.p.A., Milano © for the Polish Edition 2011 Wydawnictwo SALWATOR

ISBN 978-83-7580-181-1 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260-60-80, faks (12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


Czy wskazano ci bramy śmierci? Widziałeś drzwi do ciemności? Hi 38, 17

Bramy piekielne go nie przemogą. Mt 16, 18


Wprowadzenie „Wada i cnota są krewnymi jak węgiel i diamenty”. Kiedy austriacki pisarz Karl Kraus w swoich Aforyzmach (Sprüche und Widersprüche, 1909) tworzył to powiedzenie, być może miał w pamięci inne zdanie, jakie niemal pół wieku przed nim francuski historyk Hippolyte-Adolphe Taine zanotował w swojej Historii literatury angielskiej (1863): „Wada i cnota są produktami jak kwas siarkowy i cukier”. Tymczasem te dwie fundamentalne rzeczywistości ludzkie okazują się połączone ze sobą wspólną bazą – podobnie jak w przypadku diamentów i węgla – ale jednocześnie są przeciwstawne jak żrący kwas i glukoza. Na przykład gniew może być cnotą, kiedy jest żarliwą obroną naruszonej sprawiedliwości i czynnym protestem przeciwko nadużyciu, krzywdzie, przemocy i bezprawiu. Kiedy jednak wybucha jako irracjonalna i niekontrolowana burza, staje się grzechem, czwartym grzechem głównym. Podobnie jak z wieloma rzeczami, strona pozytywna i negatywna są jak przeciwstawne „bieguny”, przyciągają się do siebie i są konieczne, by się wzajemnie wyjaśnić (trochę podobnie jak w polu elektrycznym). Dlatego po opisaniu w pracy Powrót do cnót1 (Ritorno alle virtù, 2005) siedmiu „cnót” – wiary, nadziei, miłości, roztropności, sprawiedliwości, męstwa i umiarkowania – obecnie zwracamy się ku nieco bardziej rozpalonej i drażniącej dziedzinie siedmiu grzechów głównych, tradycyjnie wymienianych jako: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo. Ich omówienie okaże się obszerniejsze i to nie tylko dlatego, że smak owocu zakazanego zawsze budzi większą ciekawość i rodzi emocje, ukryte podniecenie i niepokój, ale 1

W przygotowaniu Wydawnictwa SALWATOR – przyp. red.

–7–


także z tej racji, iż w naszych czasach coraz częściej znajduje potwierdzenie cierpki osąd francusko-rumuńskiego pisarza Emile Ciorana (1911-1995): „Niegdyś definiowaliśmy siebie na podstawie przyjmowanych wartości; dziś natomiast czynimy to na podstawie tych odrzucanych”. Co więcej, jesteśmy świadkami nie tylko odrzucenia wartości, ale nierzadko również pewnego ich odwrócenia, tak iż wada traci swój etyczny charakter i przekształca się w modę. Otaczający nas klimat jest nie tyle rozmyślnie niemoralny, z całą swą polemiczną i profanacyjną siłą, jaką taka postawa za sobą pociąga, ale prezentuje się on jako amoralny, szary, zasadniczo obojętny i niedbający o zdefiniowanie i uznanie granic między wadą a cnotą. A jednak uzasadnianie traktowania wady jako aktu niemal fizjologicznego i instynktownego, źródła wolności i przyjemności, okazuje się w końcu iluzją również na płaszczyźnie praktycznej. Alkoholik nie jest już w stanie zakosztować jakości, mocy i bouquet wina, tak jak erotoman, który faszeruje się filmami pornograficznymi, zupełnie nie zna uroku erosa, intensywności rozkoszy ani – co oczywiste – ekscytującej kreatywności, piękna i słodyczy miłości. Wady ujawniają różne aspekty i naszym zadaniem będzie zidentyfikowanie w odniesieniu do każdej z nich różnorakich mrocznych odcieni. Istnieje jednak pewna wspólna podstawa. Rodzą się one we wnętrzu osoby wolnej i świadomej poprzez akt, który w języku moralnym jest określany mianem grzechu, winy, złamania prawa, występku i tak dalej. Aby stać się wadą, akt ten musi jednak zostać przyjęty i być pielęgnowany. Jest to tak, jakbyśmy zaczęli dryfować, dając się błogo nieść prądom bez stawiania oporu, chyba że w jakimś przelotnym zrywie. Uwaga, jaką zostawił nam francuski pisarz Max Jacob w swoim Le Cornet à dés (Kubek do gry w kości, 1917), jest wprawdzie uwarunkowana pokoleniowo, ale odnosi się do wszystkich: „Stary człowiek nie ma już wad, to wady mają jego”. Wada, rzeczywistość wybitnie osobista, przekształca się jednak również w zjawisko społeczne, ponieważ z natury swej ma pewne aspekty, które wciągają drugiego, a czasem także nim wstrząsają lub wręcz go niszczą. W ten sposób zarysowuje się pewna dynamika społeczna akcji i reakcji: człowiek występny zaraża wspólnotę, a z kolei skażone środowisko wzmacnia pomysłowość jednostki w wymyślaniu zła. –8–


W tej złożonej relacji między jednostką a społeczeństwem obserwujemy różne spory i konflikty. Wskażemy obecnie jeden z nich, o którym wiele napisano. Dwaj wielcy przedstawiciele współczesnej kultury, Marcel Proust i Oscar Wilde, wyrazili to w błyskotliwy sposób. Pierwszy w powieści W poszukiwaniu straconego czasu zauważył: „Zwykle brzydzimy się kimś, kto jest do nas podobny, a nasze wady, widziane z zewnątrz, irytują nas”. Z kolei Wilde napisał: „Nikt z nas nie potrafi znieść u innych swoich własnych wad”. Wyrozumiali dla siebie i bezlitośni dla innych – taki jest skutek obłudy, którą już Chrystus potępiał za pomocą niezapomnianego obrazu źdźbła dostrzeganego w oku drugiego i niezauważanej belki tkwiącej we własnym (Mt 7, 3-5). Również najbardziej lekkoduszny i świecki biskup Giovanni Della Casa w swoich szesnastowiecznych Zasadach dobrego wychowania wiedział, że „ludzie nienawidzą w drugich także swoje własne wady”. Analiza zestawu siedmiu wad może zatem okazać się zdrowym ćwiczeniem samoświadomości. Będziemy mogli powiedzieć, że dobrze znamy samych siebie, kiedy odkryjemy w sobie więcej braków, niż inni potrafią w nas dostrzec. Obecnie jednak zaproponujemy drogę „obiektywną” i opisową w tej konstelacji „czarnych” gwiazd, podążając za niezwykłą przygodą, jaką Dante przedstawił w swoim zstąpieniu w bezdenną czeluść piekła i uciążliwym wychodzeniu po skalnych urwiskach czyśćca. Nasz tekst na każdym etapie tej siedmiopiętrowej wędrówki – której pierwszym stopniem będzie pycha – wykorzysta różne rodzaje literackie. I tak, zawsze będzie jedna część odpowiadająca wymogom podręcznika lub traktatu, to znaczy będziemy musieli podjąć zagadnienia filozoficzne i teologiczne, etyczne i moralne oraz przedstawić elementy, które czynią go takim. Ponadto znajdzie się sekcja, w której będzie się przeplatał aspekt historyczny i narracyjny. Stworzymy zatem pewnego rodzaju historię wad, odwołując się do wątków i postaci literackich, wyobrażeń artystycznych, a nawet sekwencji filmowych. Nie zabraknie też aspektu monograficznego. Każda wada będzie miała swoje szczególne omówienie, stosownie do właściwej jej typologii i stopnia ważności –9–


w hierarchii niemoralności. Niemała rzesza świadków, aktorów, postaci historycznych i symbolicznych, myślicieli, autorów i artystów pojawi się na naszych stronicach, aby opisać mroczny, a przecież pociągający profil tego mikrokosmosu (mikros kosmos), małego świata, jakim jest człowiek – by użyć słynnej definicji Demokryta z Abdery, jednego z siedmiu mędrców klasycznej starożytności. W naszej analizie będziemy się starali nie pominąć różnych sposobów podejścia do tego ludzkiego zjawiska, zawsze jednak będziemy ją prowadzili z punktu widzenia kultury zachodniej, w której podstawowym punktem odniesienia jest nie tylko kultura grecka, ale także wizja biblijna, judaistyczno-chrześcijańska. Dante, ustami Beatrycze, uważał ludzkość zatracającą się w złu za „kóz trzodę dziką” (Raj, V, 80)2, a Goethe w Fauście pozwalał, by Mefistofeles przezwał człowieka die kleine Narrenwelt, „szalonym mikrokosmosem”. Jednakże interpretacja moralna widzi w tym szaleństwie nie tylko zwyczajną patologię, lecz zachowanie wolne i świadome, które depcze pewien projekt i burzy skalę wartości transcendentnych i wiecznych. Taka perspektywa sądu i oceny będzie mogła mieć różne parametry i alternatywne ujęcia. Jednak jesteśmy przekonani, że pozwoli również temu, kto nie ma transcendentnych i religijnych odniesień, znaleźć więcej niż jedno skrzyżowanie, na którym będzie można się spotkać. Mniej więcej to właśnie miała na myśli poetka i przyjaciółka Alda Merini w kilku wersetach, które nam przysłała, kiedy powstawała niniejsza książka: Czas nas zżera na odległość której nie znamy: mam wiarę różną od twojej, mam wiarę, która nie chce widzieć. Powierzam me dłonie mojemu losowi, i tam cię spotykam.

2

Wszystkie cytaty z Boskiej Komedii Dantego są w przekładzie A. Świderskiej, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2003 (przyp. tłum.).


1 Wady główne Wady czekają na nas na drodze życia jak gospodarze, do których wcześniej czy później trzeba zawitać. Wątpię, by doświadczenie pomogło nam ich uniknąć, gdyby dane nam było dwukrotnie przejść tą samą drogą. François de la Rochefoucauld, Maksymy

Trudno uchylić się od zarzutu, jaki stawia nam cytowany wyżej siedemnastowieczny pisarz moralista w jednej ze swoich prawie pięciuset Refleksji lub sentencji i maksym moralnych (taki był pełny tytuł jego zbiorku opublikowanego w 1664 roku), umieszczonej na początku naszej wędrówki po horyzoncie rozpalonym przez siedem grzechów głównych. Z wielką szczerością i realizmem musimy uznać, że w wykazie grzechów, które wkrótce będziemy prześwietlać, znajdują się pewne rysy fizjonomii etycznej każdej osoby, oczywiście występujące u każdego w różnych odmianach i dawkach. Kiedy stajemy wobec wygodnej i szerokiej drogi wady, ozdobionej światłami i kolorami, oznaczonej zachęcającymi afiszami, wówczas skręcenie na pnącą się w górę, pustą i stromą ścieżkę cnoty wymaga poważnej decyzji.

Prawo Newtona zastosowane do duszy We wszystkich kulturach natkniemy się na obraz dwóch dróg jako symbol wolnego wyboru. Spotkamy go w biblijnym Izraelu: „Kładę – 11 –


Antologie, traktaty, „psychomachie” Wielcy miłośnicy klasyfikacji i analizy cnót, których wcześniej cytowaliśmy – Ewagriusz, Kasjan, Grzegorz – interesowali się również konkretną walką ze złymi uczuciami, proponując linie postępowania i ascezy, dając początek właściwej pedagogii duchowej. Obejmowała ona nie tylko fazę negatywną katharsis, czyli oczyszczenia, unikając w ten sposób wizji wyłącznie pesymistycznej i woluntarystycznej, lecz proponowała również pozytywnie miłość, wewnętrzny pokój, ludzką i duchową kreatywność, lekkość umysłu i serca – cechy wpisane w cnoty. Przede wszystkim koncentrowała całą uwagę na ćwiczeniu się w miłości, która jest antidotum na wyniosły egoizm przenikający wszystkie wady oraz oddechem wolności i pokoju duszy. Jak pisał francuski teolog Aimé Solignac w swoim omówieniu „grzechów głównych” w Dictionnaire de Spiritualité (1984), „teoria wad głównych u autorów duchowych nie jest mroczną pozostałością po gnostyckim lub manichejskim dualizmie; uznaje ona tylko, że w każdym człowieku istnieją ciemne siły, które prowadzą go do zła i alienują jego wolność; stara się ponadto rozpoznać ich fundamentalne rysy, aby walczyć z nimi i w końcu przywrócić wolność jako zdolność kochania autentyczną miłością”. Analiza wad często szła w parze z analizą cnót, dając początek trzem gatunkom literackim skazanym na wielki sukces, zwłaszcza w średniowieczu. Pierwszym były antologie cytatów biblijnych lub patrystycznych, mające na celu zilustrowanie wspaniałości cnoty i/lub odrazy do wady. Wspomnieliśmy już o Antirrheticos Ewagriusza Pontyjskiego, opartym na prawie pięciuset cytatach biblijnych, wybranych po to, by wlać w serce wierzącego niechęć do zła. Czasami te zbiory antologiczne przyjmowały nazwę „kołczanu”, ponieważ były jak futerał do przechowywania świętych strzał przeznaczonych do uderzenia w Złego, zawsze gotowego popchnąć człowieka w stronę zepsucia. Innym teologicznym rodzajem literackim były traktaty, zwykle tytułowane De virtutibus et vitiis. Powstawały one od epoki karolińskiej (IX wiek), lecz rozwinęły się zwłaszcza w późnym średniowieczu, kiedy – 34 –


Wady „filmowe” Wspomniany wyżej tekst Brechta powielał właściwie specyficzny gatunek zapoczątkowany przez łacińskiego autora Plauta, a następnie stosowany przez Szekspira i Moliera, a mianowicie wad przedstawianych w widowisku, środowisku, w którym ludzkie odchylenia zastawiły dość bogaty stół, nie zawsze dobrej jakości. Mamy na myśli na przykład entuzjastyczne i bezwstydne używanie słów w rodzaju „grzeszki” i „grzeszny” – jak to mieliśmy okazję już stwierdzić – w tytułach filmików erotycznych lub zdecydowanie pornograficznych. Na poziomie popularnym rozpowszechnione jest założenie, że „grzechem” czy też „wadą” we właściwym sensie jest nieczystość – i to nieporozumienie wyjaśnia również na przykład sukces filmu w reżyserii Edouarda Molinaro z 1978 roku, zatytułowanego Il vizietto (dosł. Grzeszek, tytuł pol. Klatka szaleńców), później nieudanie kontynuowanego w 1980 roku przez Vizietto 2 (Klatka szaleńców II). Bohaterem jest para homoseksualistów, w których wcielili się aktorzy Ugo Tognazzi i Michel Serrault. Właśnie dlatego termin vizietto stał się w języku włoskim potocznym synonimem homoseksualizmu. Kiedy będziemy omawiać poszczególne wady główne, przywołamy kilka filmów, które mogą trafnie i znacząco zilustrować różne skrzywienia moralne. Przykładem niech będzie Wielkie żarcie Ferreriego w odniesieniu do łakomstwa. Tutaj przywołamy tylko kilka dzieł, które zwróciły uwagę na nasz temat w wymiarze ogólnym. W 1952 roku parada znakomitych aktorów (takich jak Eduardo De Filippo czy Michèle Morgan) i reżyserów wielkiego formatu (jak Claude Autant-Lara czy Roberto Rossellini) postanowiła francusko-włoską produkcją zilustrować wszystkie Siedem grzechów głównych w siedmiu odcinkach. Dziesięć lat później inna grupa słynnych reżyserów, między innymi Claude Chabrol, Jean-Luc Godard i Roger Vadim, powtórzyła podobne doświadczenie we francuskim filmie pod tym samym tytułem i w identycznym celu, to znaczy zilustrowania siedmiu wad głównych. Teraz jednak poszukajmy paru bardziej szczegółowych przykładów. Reżyser – 47 –


2 Pycha

Gdziekolwiek pyszny przychodzi, siada i wyciąga z walizki swoją wyższość. Elias Canetti, Un regno di matite

„Pycha wyjechała konno, a wróciła na jachcie”. Jest to jedno ze 100 przysłów, które Marcello Marchesi, zmarły w 1978 roku mediolański autor tekstów radiowych i telewizyjnych, reżyser i scenarzysta, zaproponował z tą wyrazistością i ironią, jaką potrafił on włączyć również w swoich programach. Tak, bo jeśli pycha, jak zobaczymy, jest pierwszą i fundamentalną wadą główną, przyczyną ognistej gwałtowności i dramatyczności, to jest również prawdą, że nierzadko prezentuje się ona ze śmiesznym, wręcz karykaturalnym profilem, i może rodzić komiczność i sarkazm. To właśnie ukazuje również cytat umieszczony przez nas na początku rozdziału, będący dziełem nierzadko kąśliwego w swoich uwagach Eliasa Canettiego, bułgarsko-niemieckiego pisarza o żydowskich korzeniach, laureata Nagrody Nobla w 1981 roku, zmarłego w 1994 roku. Wszyscy w życiu przynajmniej raz spotkaliśmy osoby, o jakich piszą Canetti i Marchesi: nadęte, napuszone, które dla powiedzenia jakiejś banalnej rzeczy muszą zastawić stół nakryty obrusem i serwetkami, gdyż są przekonane, że świat nie wie, co traci, nie słuchając ich i nie idąc za ich teoriami, nie doceniając ich dzieł.

– 59 –


Pusząc się jak paw Biada się im sprzeciwić, wysunąć choćby drobne zastrzeżenia, nie pochwalić ich wybitnych umiejętności. Nawet najmniejszy krzak robi im cień, gdyż są przekonane, że „wezyr zawsze robi cień sułtanowi” – by stosownie do ich próżności użyć powiedzonka z dramatu Bajazet (1672) wielkiego francuskiego autora Racine’a. Chcielibyśmy zatem zacząć nasz portret pierwszej wady głównej właśnie w tonacji „minorowej”, wychodząc od tego nieco dobrotliwego i wręcz żartobliwego opisu grzechu, który stopniowo będzie odsłaniać również typologie i cechy dużo poważniejsze i bardziej niepokojące. Mówiąc konkretnie, to, co prezentujemy na początku, jest bardziej wyniosłością niż zakorzenioną pychą. Wzbudza ona ledwie uśmieszek i współczucie, będąc niestety nawet niezauważaną przez kogoś przypominającego „koguta, który myśli, że słońce wstaje, by usłyszeć jego pianie” – by użyć zabawnego obrazu dziewiętnastowiecznej pisarki angielskiej, George Eliot (pseudonim Mary Ann Evans) w jej powieści Miasteczko Middlemarch (1871-72), biorącej swój tytuł od nazwy wymyślonego miasteczka na prowincji. Praktycznie chodzi o osoby zarozumiałe, które puszą się jak paw i nadymają szyję jak piejący kogut, popadając jednak w śmieszność, okazując się bardziej żałosne niż niebezpieczne, bardziej patetyczne niż napastliwe. A propos pawia, łaciński poeta Owidiusz chyba jako pierwszy miał na pieńku z tym skądinąd godnym podziwu ptakiem, kiedy w Metamorfozach (ok. III w. przed Chr.) określił nimfę Galateę laudato pavone superbior (13, 802), bardziej wyniosłą niż chwalony paw. Święty Hieronim natomiast zajmie się innym ptakiem, wroną, i śladem bajki Ezopa (nr 103) będzie ją przedstawiał w akcie alienis coloribus adornare, czyli zdobienia się okazale w piórka innych, tworząc praktycznie nasze „zdobienie się w pawie pióra” (Epistula 108, 15). Skądinąd klasyczna mądrość zawsze występowała przeciwko zarozumialstwu: „Kto sam siebie chwali, szybko znajdzie tego, co go wyśmieje” – napominał w I wieku przed Chrystusem łaciński poeta Publiliusz Syrus. – 60 –


Homunkulus w fiolce Jeden składnik mitu o Prometeuszu pozwala nam zilustrować profil pychy, która – zwłaszcza w naszych czasach – ma swoją szczególną obecność. Chodzi o hybris nauki. Powiedzieliśmy bowiem, że tradycja przypisuje właśnie temu bohaterowi stworzenie człowieka. Pokusa dania początku życiu, zwłaszcza ludzkiemu, znalazła niejeden wyraz w historii ludzkości, na ogół bardziej w dziedzinie literackiej niż naukowej. Przychodzi na myśl hebrajski mit o Golemie, monstrualnym stworze o cechach ludzkich, który wyszedł z mrocznych laboratoriów, gdzie poszukiwanie kamienia filozoficznego zastąpiono wyzwaniem rzuconym samemu Stwórcy, z pewnymi aspektami o zabarwieniu diabelskim (interpretatorem tej legendy uczynił się na przykład niemiecki pisarz Gustav Meyrink w powieści Golem, wydanej w 1915 roku). Termin „Golem”, jakim określano tę kapryśną i brutalną istotę, pochodzi od hebrajskiego rdzenia czasownikowego oznaczającego coś owiniętego, owalnego lub walcowatego, i użytego tylko jeden raz w Biblii (Ps 139, 16) na określenie ludzkiego embrionu. W powszechnej wyobraźni jednak idea prowokowania Stwórcy przez powołanie do istnienia istoty ludzkiej ukształtowanej w laboratorium jest związana z tym uniwersalnym arcydziełem, jakim jest Faust Goethego. Już bohater tragedii zdaje się ucieleśniać w gorączkowym wzdychaniu ku wieczności – „chwili” doskonałej i niedosięgłej – swoje osobiste wyzwanie rzucone Wiecznemu Bogu. Nie przypadkiem wchodzi tu w grę alienacja duszy, odstąpionej Mefistofelesowi, który jest postacią szatańską. W drugim akcie drugiej części dzieła w tajnym laboratorium inny bohater, Wagner, stwarza człowieka, któremu zostaje przypisane emblematyczne imię Homunkulus. Zamknięty w fiolce, pozbawiony proporcjonalnego ciała, okazuje się jednak intelektualnie i duchowo kompletny. Jest bowiem zdolny rozumieć sny Fausta o klasycznym pięknie. W kolejnej scenie właśnie ten Homunkulus wprowadzi bohatera na imponującą Klasyczną noc Walpurgi, przedstawienie w przedstawieniu, – 82 –


3 Chciwość

Chciwość nie dopuści, by człowiek skończył w nędzy, ale na ogół czyni go zbyt lękliwym, by pozwolić mu stać się bogatym. Thomas Paine, Zdrowy rozsądek

„Kiedy mu powiedzieli, że nadszedł czas, by zostawił swoje rzeczy i pomyślał o duszy, wyszedł na dziedziniec jak szalony i zataczając się, zaczął zabijać kijem swoje kaczki i indyki, wołając: «Moje rzeczy, odejdźcie razem ze mną!»”. Jest to tragiczny koniec Mazzarò, bohatera jednej z najgłębszych Nowel wieśniaczych (Novelle rusticane) Giovanniego Vergi, emblematycznie zatytułowanej Rzeczy (La roba), którym to słowem jest wypełnione całe opowiadanie, jakby jego wątek tematyczny. Zawiera ono w sobie duszę „materialną” tego „człowieczka… który tłustego nie miał nic poza brzuchem”, duszę karmioną jedynie „dwoma groszami duszy i kawałkiem sera”. Z nędzy ekonomicznej, z jakiej się wywodził, „zgromadził wszystkie te rzeczy” za pomocą pewnego rodzaju ascezy sknerstwa: „nie pił wina, nie palił, nie używał tabaki… nie był hazardzistą, ani nie wydawał na kobiety”. W egzystencji oddanej całkowicie gromadzeniu żadne uczucie nie odciągnęło jego uwagi, poza miłością do matki, o której jednak pamiętał tylko tyle, że „kosztowała go 12 tari3, kiedy musiał ją odprowadzić na cmentarz”. 3

Tari – sycylijska moneta w średniowieczu (przyp. tłum.).

– 94 –


4 Nieczystość

Jęk szczęścia, ledwie zabrzmiał, przemienia w jęk: „Biada!”. Marzenie w jednej chwili czyni snem prześnionym. Wszystko to wiemy; lecz choć wiemy, wciąż nas wściekła Żądza, raj obiecując, wiedzie w otchłań piekła. William Szekspir, Sonet 129 (tłum. S. Barańczak)

Również tym razem to geniusz Szekspira dostrzega w rozwoju erotycznej przygody całą słodycz i gorycz, jakie się w niej kryją. Miłosne zbliżenia są cudowną grą uwodzenia, która rodzi szczęście i oczekiwanie. Wszystko jawi się jak złoty sen, słodkie marzenie. Wydaje się, że jesteśmy tak lekcy, iż dotykamy nieba. I oto w tym miejscu dochodzimy do punktu granicznego, jak na górskim grzbiecie. Bardzo wymowne jest to, że często używa się brutalnego czasownika „skonsumować” w odniesieniu do aktu seksualnego, niemal jakby chodziło o opróżnienie talerza z mniej lub bardziej wybornym daniem lub zużycie zapasu energii; również potoczny zwrot fare all’amore („kochać się”, „mieć z kimś stosunek płciowy”) redukuje tak złożoną i symboliczną rzeczywistość do przedmiotu, którym można manipulować i modelować, albo do czynności do wykonania.

– 116 –


Historia pięknej Tamar Właśnie z tego szczytu osoba spada w przepaść już nie tak pełną światła, właściwie w gęsty mrok. Ujawnia się wówczas ciężar związku. Sny rozpływają się w mirażu i iluzji, a z tego nieba zostajemy nie tylko przeniesieni i z powrotem postawieni mocno na ziemi, ale wręcz staczamy się w mroczną otchłań nudy, obojętności, obcości. Właśnie dlatego, że akt seksualny ma także trywialne i niskie konotacje doświadczenia fizjologicznego, choć zakrytego ozdobną i wyhaftowaną zasłoną erosa, gdy zostaje zaspokojony głód i pragnienie, nasycenie może nawet prowadzić do mdłości, niesmaku, z pewnością dystansu, obojętności, apatii. Ciało, które mamy przed sobą, znów staje się tylko ciałem, szlachetną i piękną postacią, masą być może również naznaczoną upływem czasu, oblicze wcześniej pociągające i pełne wyrazu staje się znów jedną z wielu twarzy. Amerykański poeta Walt Whitman w swoich Źdźbłach trawy (Leaves of Grass, 1855) wyraził przekonanie, że „jeśli jest coś świętego, to jest to ludzkie ciało”. Otóż w seksualności pozbawionej komunii miłości dokonuje się desakralizacja. Właśnie dlatego nagie ciało bez symbolicznego przyciągania lub intymności odkrywania rodzi wstyd: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się” – wyznaje Adam po tym, jak „otworzyły się mu oczy” na zło (Rdz 3, 10). Wcześniej natomiast, „chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (2, 25). Przygodę, którą Szekspir odmalowuje w swoim sonecie w formie archetypicznej, Biblia opowiada w konkretnej i tragicznej historii, która niestety codziennie się powtarza i o której donoszą kroniki wypadków. Jej bohaterką jest młoda i urzekającą kobieta, córka króla Dawida. Na imię ma Tamar (to znaczy „palma”), wysmukła i gibka jak to drzewo w pustynnych oazach. Zakochuje się w niej bez wzajemności jej przybrany brat Amnon: „Dręczył się tym Amnon, tak że zachorował z powodu swej siostry”. Za radą niegodziwego przyjaciela knuje intrygę zmierzającą do jej uwiedzenia. „Połóż się do łóżka i udaj chorego”, a na– 117 –


5 Gniew

Gniewowi nigdy nie brakuje powodów. Rzadko ma jednak jeden dobry. George Savile, Maxims of State

George Savile, markiz Halifax, urodził się w 1633, a zmarł w 1695 roku. Jest wspominany w książkach historycznych, ponieważ jako polityk przyczynił się do wstąpienia na tron Anglii w 1689 roku Holendra Wilhelma III, księcia Oranii-Nassau, który obalił swego teścia, katolika Jakuba II. Otóż markiz ten był również pisarzem moralistą, a spośród jego aforyzmów wybraliśmy jeden, bardzo dobrze pasujący do „gniewu” – wady, którą teraz będziemy omawiać, czwartej w tradycyjnym wykazie. Istnieje bowiem wiele powodów, które mogą spowodować wybuch gwałtownej reakcji. Często są to przyczyny prozaiczne i codzienne. Kiedy jednak się bliżej im przyjrzymy, zauważymy, że trudno wyszczególnić choćby jedną, która w pełni usprawiedliwiałaby szkody, jakie przynosi gniew, zostawiając za sobą ślad, którego często nie da się wymazać ani wygasić. „Skutki gniewu – zauważył Marek Aureliusz w Rozważaniach (Ad se ipsum libri) – są zawsze dużo poważniejsze niż jego przyczyny”.

– 157 –


Barwne słownictwo związane z „gniewem” Giuseppe Parini w wersetach 557-558 swojego Mattino (Rano, 1763), pierwszej części jego najbardziej znanego dzieła Il giorno (Dzień), próbował zmniejszyć ryzyko natychmiastowego wybuchu gniewu, kiedy rozpala się on w osobie dystyngowanej i zacnej: „Jakby słomianym ogniem jest ogień gniewu / w szlachetnym sercu”. Kiedy jednak naprawdę wybucha wściekłość, nie jest łatwo ją ugasić. Pozostaje ona „małym szaleństwem”, po łacinie furor, jak mawiał Horacy w jednym ze swoich Listów (Epistulae 1, 2, 62) i jak powtórzy Petrarka. Inde irae et lacrymae, stąd gniewy i płacze – twierdził inny łaciński poeta Juwenal w swoich Satyrach (1, 168). Słowniki podają wiele terminów na określenie rozpalonego gniewu: złość, furia, wściekłość, wzburzenie, szał, gwałtowność, oburzenie, agresywność, żółć, zjadliwość, gorycz, uraza, zawziętość, niechęć, przemoc, nienawiść, zemsta i tym podobne. Do tego trzeba dodać jeszcze układ choreograficzny przymiotników, takich jak: gniewny, porywczy, zapalczywy, choleryczny, drażliwy, wściekły, zły, gwałtowny, rozwścieczony, rozzłoszczony, oszalały, zawistny, zawzięty, histeryczny, wrogi, gwałtowny, nieprzejednany i wiele innych. Jak zawsze, słowa nie są jedynie zwykłymi fonemami lub terminami umownymi. One bowiem próbują zlustrować i przeniknąć rzeczywistość, która się za nimi kryje, rzucając na nią światło i drążąc ją. Ponadto za pomocą słów tworzy się obrazy, wyobrażenia, symbole. Tak jest również w przypadku tej „burzliwej” wady, która zrodziła cały szereg ważnych wyrażeń dla opisania jej wewnętrznych rysów i dynamiki rozwoju. W swoim studium zatytułowanym Wściekać się (Arrabbiarsi, 2001) psycholog Valentina D’Urso próbowała zebrać ten repertuar „gniewnych” środków wyrazu. Zwróciła na przykład uwagę, że często gniew jest personifikowany. Jest bowiem widziany jak osoba, którą należy „mieć pod kontrolą”, przeciw której trzeba „walczyć”, która może się czaić, by nas „zaatakować”. By ją zdefiniować, nierzadko używa się metafor meteorologicznych. Mówi się o gniewie, że jest „burzą” albo że – 158 –


„Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani” Omawianie tego, co nazwaliśmy twardym jądrem wady, prowadzi nas do pewnych składników strukturalnych wspólnych różnym grzechom głównym. Gniew prezentuje się nade wszystko jako niekontrolowany wybuch, który pomija, przekracza i wręcz niszczy racjonalność. Właśnie dlatego Cyceron w Tusculanae nie wahał się go nazwać „chorobą duszy” (3, 10). Gniew przekracza porządek racjonalny, ład sprawiedliwości, harmonię sensu wpisanego w rzeczywistość. Wydaje się nam ważne, by ten upadek logiki, który staje się pogwałceniem etyki, a nawet oszpeceniem i pokiereszowaniem estetyki, zilustrować konkretnym przykładem. Tak zwane „prawo odwetu” ma wprawdzie w Biblii brutalne sformułowanie: „oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę” (Wj 21, 24), jednak zawiera się w nim powszechna norma sprawiedliwości rozdzielczej, zgodnie z którą każdej winie musi odpowiadać proporcjonalna kara. Taka zatem powinna być „racjonalna”, logiczna i bezstronna reguła stosunków społecznych. Otóż sama Biblia daje nam opis zburzenia tej równowagi w innej formule, którą moglibyśmy uważać niemal za motto i prawo zachowania choleryka. W Księdze Rodzaju spotykamy ucieleśnienie tej postawy – która skądinąd jest prawdziwym kanonem działania w czasie wojen – w groźnej i łajdackiej postaci potomka Kaina, Lameka. Oto jego oświadczenie, które dobrze obrazuje zburzenie i wywrócenie wszelkiej racjonalności w sprawiedliwości: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec. Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy” (Rdz 4, 23-24). Mamy do czynienia ze ślepą i nikczemną spiralą nieograniczonej zemsty, wściekłego gniewu. Czyni ona jeszcze bardziej prowokacyjną antytezę Chrystusa, który będzie zachęcał Piotra do przebaczenia „siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 22). Agresywność jest ostatecznie znakiem niemocy racjonalnych argumentów kogoś, kto nie potrafi uchwycić się spójnej sprawiedliwości – 165 –


Ciało pocięte na dwanaście części Chcielibyśmy jednak najpierw wspomnieć o symbolicznych wyobrażeniach obecnych w pierwszym „wielkim kodeksie” naszej cywilizacji, jakim jest Pismo Święte, prawdziwa mozaika artystyczna obrazów wykorzystywanych w późniejszych wiekach przez sztukę. Na przykład Dante sięga aż do spotkania dwóch bliźniaków, Ezawa i Jakuba, „co w łonie matki już gniew je rozgania” (Raj XXXII, 69), to znaczy, którzy kłócili się ze sobą już w matczynym łonie, antycypując wojowniczość, która miała ich później postawić przeciw sobie w kwestii prawa do pierworództwa i która znajdzie wyraz również w tym, że wywodzące się od nich dwa narody, Edom i Izrael, będą trwały w nieustannym konflikcie (Rdz 25, 19-26). Wspomnieliśmy już przedizraelską postać Lameka, pioniera najbardziej zabójczego gniewu (Rdz 4, 23-24). Bohaterami innej ponurej i okrutnej karty biblijnej są z kolei Symeon i Lewi, synowie Jakuba. Wobec przemocy poniesionej przez ich siostrę Dinę za sprawą księcia dziedzicznego miasta Sychem, dają upust swojej żądzy zemsty, dokonując pozornie pokojowego manewru: godzą się na zaślubiny stanowiące zadośćuczynienie, ale wymagają obrzezania wszystkich mężczyzn z Sychem. Kiedy ci ostatni są osłabieni z powodu zabiegu chirurgicznego, dwaj bracia napadają na miasto i wycinają w pień wszystkich mężczyzn, plądrując i dewastując wszystko (Rdz 34). Na krótko przed swą śmiercią, wypowiadając błogosławieństwo-testament wobec swych dwunastu synów, protoplastów przyszłych plemion izraelskich, patriarcha Jakub potępi ten terrorystyczny czyn: „Symeon i Lewi, bracia, narzędziami gwałtu były ich miecze. Do ich zmowy się nie przyłączę, z ich knowaniem nie złączę mej sławy; gdyż w gniewie swym mordowali ludzi i w swej swawoli kaleczyli bydło. Przeklęty ten ich gniew, gdyż był gwałtowny, i ich zawziętość, gdyż była okrucieństwem!” (Rdz 49, 5-7). Nabrzmienie gniewu łączy się czasami z pragnieniem zemsty. Tak jest w niezapomnianym przypadku innej przemocy cielesnej, dokonanej przez mieszkańców Gibea na drugiej żonie pewnego lewity, goszczą– 174 –


6 Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu

Łakomstwo jest wadą, która nigdy się nie kończy. Właśnie ta wada stale rośnie, w miarę jak człowiek się starzeje. Carlo Goldoni, Kawiarenka

Właścicielowi mediolańskiej piekarni, Prestinowi di Scansc, który posłał Alessandro Manzoniemu tacę ze słodyczami, by mu podziękować za reklamę, jaką mu zrobił przez wspomnienie jego sklepu w Narzeczonych, pisarz odpisał w kilku słowach na bileciku z podziękowaniem: „Łakomstwo i próżność, dwie pasje, które rosną z wiekiem”. Nieświadomie lombardzki autor podpisał się pod zdaniem, jakie Ridolfo wypowiedział w Kawiarence (La bottega del caffè, 1750) Goldoniego, zdaniem przytoczonym przez nas na początku tego rozdziału poświęconego szóstej wadzie głównej. Wadzie nieznającej wieku, a nawet gotowej chwycić za gardło tego starca, który czasami odmawia sobie prostego i pożywnego dania, ale żarłocznie rzuca się na jakiś przysmak lub słodycz.

– 185 –


„Brzuch nie ma uszu” W rzeczywistości trudno jest stawić czoło bodźcom smakowym, między innymi dlatego, że – podobnie jak w przypadku węchu – chodzi o zmysł prymitywny, o charakterze wręcz zwierzęcym. Moglibyśmy zatem uważać nieposkromione łakomstwo za pewien imprinting, jaki pozostał w nas po tej dalekiej fazie, w której człowiek pierwotny polował, by zapewnić sobie pokarm konieczny do przeżycia. W swoich Żywotach równoległych Plutarch (I-II wiek po Chr.), znany literat i historyk hellenistyczny, przytacza ważne powiedzonko Katona Cenzora: „Trudno dyskutować z brzuchem, ponieważ on nie ma uszu”. La Fontaine, słynny francuski bajkopisarz z XVII wieku, przysłowiem „Brzuch nie ma uszu” zakończył swoją historię słowika, który próbował przekonać trzymającą go w szponach kanię, by uwolniła go i posłuchała jego melodyjnego śpiewu. Warto zauważyć, że w biblijnej hebrajszczyźnie jedno słowo, nefesz, oznacza zarówno gardło i oddech, jak i duszę żyjącą, dlatego trudne jest tłumaczenie zdań w rodzaju tego, które rozpoczyna Psalm 42 (41), prawdziwą perełkę poetycką, słynne Sicut cervus, do którego napisał muzykę szesnastowieczny kompozytor Giovanni da Palestrina: „Nefesz [gardło/dusza] moja pragnie Boga, Boga żywego”. Niewątpliwie chodzi tutaj o łaknienie metaforyczne, ale jest ono przedstawione tak realistycznie, właśnie „jak łania pragnie wody ze strumieni, tak nefesz [gardło/dusza] moja pragnie Ciebie, Boże”. Anthelme Brillat-Savarin, francuski prawnik i pisarz, który zasłynął swoją Fizjologią smaku (Physiologie du goût, 1825), zauważył bardzo konkretnie, że „rozkosz stołu jest właściwa każdemu wiekowi, każdemu stanowi społecznemu, każdemu dniowi. Może dołączyć się do wszystkich innych przyjemności i jako ostatnia pocieszy nas po ich utracie”. Jak już zauważyliśmy w przypadku innych wad głównych, również łakomstwo jest zasadniczo degeneracją pewnej rzeczywistości pozytywnej, w tym przypadku żywienia się, karmienia się, zasady przetrwania. Rzeczywistości, którą człowiek potrafi kontrolować, dozować i prze– 186 –


7 Zazdrość

Wszyscy są zdolni dzielić cierpienia przyjaciela. Trzeba jednak duszy rzeczywiście pięknej, by cieszyć się powodzeniem przyjaciela. Oscar Wilde, Dusza człowieka w socjalizmie

„Zazdrość jest tą dyspozycją, która każe człowiekowi cieszyć się nieszczęściem drugiego i, przeciwnie, smucić się powodzeniem drugiego”. Tak filozof Baruch Spinoza w swojej Etyce (3, 24), która ukazała się w 1677 roku, błyskotliwie zdefiniował szóstą wadę główną. Ten sam holenderski myśliciel proponował w innym swoim dziele, Traktacie teologiczno-politycznym (1670), program mający w jakiś sposób sprzeciwić się nieżyczliwości wpisanej w tę wadę: Sedulo curavi humanas actiones non ridere, non lugere, neque detestari sed intelligere (1, 4), trzeba starać się nie tyle szydzić z zachowań innych, okazywać im politowanie lub brzydzić się nimi, ile raczej je zrozumieć. Taka powinna być postawa mędrca. Zazdrość pozostaje w każdym razie zawsze czujnym strażnikiem, gotowym zadąć w swoją trąbę, by zasiać w sercu to dwojakie i antytetyczne uczucie: tristitia de bono proximi… exultatio de malo eiusdem, gorycz z powodu powodzenia bliźniego, subtelne i przewrotne zadowolenie z jego upadku, jak twierdził św. Tomasz z Akwinu w swojej Summa theologiae (II, II, 36, 4 ad. 3).

– 208 –


„Nienawidzę cię, bo masz coś, czego ja nie mam, a czego pragnę” Była to jedna z ostatnich powieści Muriel Spark, szkockiej pisarki z Edynburga, żyjącej długie lata we Włoszech i zmarłej w 2006 roku we Florencji w wieku osiemdziesięciu ośmiu lat. Zatytułowała ją po prostu Zazdrość (2004) – podobnie jak w 2006 roku uczyni to w swojej powieści Alain Elkann – i na jej kartach próbowała przeniknąć swego rodzaju mroczną grotę duszy, gdzie roi się od węży. „Co to jest zazdrość? Czy to znaczy powiedzieć: to, co masz, jest moje, należy do mnie? Niezupełnie. Znaczy to powiedzieć: nienawidzę cię, bo masz coś, czego ja nie mam, a czego pragnę. Chcę być, owszem, ale w twojej pozycji, z twoimi możliwościami, z twoim urokiem, twoim pięknem, twoimi zdolnościami i bogactwem duchowym… Zazdrość jest udręką ducha i w przeciwieństwie do innych grzechów cielesnych nie sprawia przyjemności nikomu. Jest to bolesne uczucie dla kogoś, kto go doznaje, ale ma równie dotkliwe skutki także dla innych”. Tak Spark próbowała opisać tę mroczną przestrzeń, przedstawiając ją narracyjnie w historii genialnego siedemnastolatka, wcześniej już autora powieści skazanej na sukces i mającej wzbudzić niepohamowaną zazdrość w zamkniętym środowisku szwajcarskiego college’u. Wśród wielu odmian, jakie wkrótce spróbujemy wydobyć ze skomplikowanego terenu tej wady, pisarka wyróżniła od razu dwie: często zazdroszczenie wcale nie jest chęcią posiadania jakichś uzdolnień i cech, które ktoś inny posiada. Nie, jest to zwyczajna i bezwzględna nienawiść do czegoś, czym druga osoba jest i co ma: „Nienawidzę cię, bo masz coś, czego ja nie mam, a czego pragnę”. Dlatego człowiek zazdrosny nie tylko sam wyniszcza się od środka, ale próbuje też zniszczyć drugiego, siejąc oszczerstwa, marząc nawet o śmierci swego rywala. Istnieje ponadto inna cecha zazdrośnika: przeżywa on „udrękę ducha”. Tak, zazdrość jest przekleństwem i męką, która nie daje spokoju i zatruwa egzystencję. Miał rację wielki Cervantes, gdy w swoim Don Kichote (1605-1615) użył w odniesieniu do zazdrości obrazu, który ma genezę biblijną: jest – 209 –


8 Lenistwo

Praca mi się podoba, fascynuje mnie. Mógłbym godzinami siedzieć i ją obserwować. Jerome Klapka Jerome, Trzech panów w łódce

„Było nas trzech i pracowaliśmy jak jeden mąż. To znaczy dwóch z nas stale leniuchowało”. To zabawne zdanie znanego amerykańskiego komika Groucho Marxa idzie w parze z tym umieszczonym na początku naszego rozdziału poświęconego wadzie, która spontanicznie będzie budzić ironię. Przytoczone przez nas motto pochodzi uroczej powieści angielskiego pisarza Jerome’a, opublikowanej w 1889 roku pod tytułem Three Men in a Boat. W literaturze sarkastycznej często właśnie biurokrata ucieleśnia apatyczną bezczynność próżniaka: siedzi on za biurkiem, kryjąc się za rozłożoną gazetą, i z katatonicznym wzrokiem słucha – jak pisał w swoim Dzienniku nocnym (Diario notturno) Ennio Flaiano – „o projekcie odchudzenia biurokracji. Serdecznie dziękuję. Ubolewa z powodu braku formularza H. Konkluduje, że projekt zostanie przekazany do rutynowej analizy w odpowiednim urzędzie, który właśnie się tworzy”.

– 236 –


Między inercją a acedią Już na poziomie słownictwa można zweryfikować, że lenistwo ze swym wyczerpującym rozluźnieniem jest niewątpliwie atrakcyjne. Słowniki bowiem oferują prawdziwy arsenał określeń uczonych, normalnych i popularnych dla naszkicowania profilu człowieka leniwego. Spróbujmy wyliczyć niektóre z nich, a powoli wyłoni się nam pewnego rodzaju portret. Najpierw rzeczowniki, takie jak: gnuśność, ociężałość, opieszałość, ospałość, próżniactwo, nieruchliwość, inercja, indolencja, odrętwienie, powolność, znużenie, rozluźnienie, apatia, bezwola. Ponadto mamy przymiotniki pochodzące od tych samych rzeczowników oraz inne, takie jak: śnięty, niemrawy, wygodnicki, ślamazarny, lumpowski, pasożytniczy, leniuchowaty, nierychliwy albo inne rzeczowniki: obibok, nicpoń, darmozjad, wałkoń, nierób, bumelant, brakorób, niedbaluch, nygus… Nie wspominając już o równie trafnych wyrażeniach idiomatycznych, często o szlacheckim pochodzeniu. Przytoczmy kilka przykładów. „Słodkie nicnierobienie” (dolce far niente) pochodzi z listowego wyznania nie kogo innego, jak Pliniusza Młodszego, słynnego pisarza łacińskiego, urodzonego w Como około 61-62 roku po Chr., który oświadcza, że od długiego czasu nie wie, co to jest iucundum nihil agere (Epistulae 8, 9, 1). Ta sama idea zostanie oddana w innym liście w formie dulce otium (1, 9, 6). „Stanie z założonymi rękami” należałoby natomiast przypisać wielkiemu historykowi Tytusowi Liwiuszowi, urodzonemu w Padwie w 59 roku przed Chr., który w swoich Dziejach (7, 13, 7) wprowadza wyrażenie compressis manibus sedere (pewną odmianą jest „ze skrzyżowanymi ramionami”). A „wpatrywać się w sufit”? Również tę formułę wymyślili pisarze łacińscy, poczynając od Kwintyliana (I wiek przed Chr.), retora o hiszpańskim pochodzeniu, który piętnował tych, co tectum intuentes pluribus saepe diebus expectant, czyli „często przez wiele dni patrzą w sufit” (Institutio oratoria 2, 11, 4). Oczywiście klasyczną genezę ma również rzadko używany włoski zwrot gli ozi di Capua (dosł. „kapuańska bezczynność”), odsyłający do fatal– 237 –


Spis treści Skróty ksiąg biblijnych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 WPROWADZENIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 1. WADY GŁÓWNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Prawo Newtona zastosowane do duszy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zakorzenione przyzwyczajenie i stałe praktykowanie . . . . . . . . . . . . . „Istnieją wady bliskie cnocie” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Wschodnie” osiem grzechów głównych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dawne i nowe wady . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Przed ludźmi życie i śmierć” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Niezliczone Pawłowe katalogi wad . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Podstawowy paradygmat miłości i wolności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Antologie, traktaty, „psychomachie” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Wady prywatne – zyskiem publicznym” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nie rana duszy, ale choroby psychiki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wady „literackie” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wady „filmowe” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wady „artystyczne”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Budzące niepokój wady główne Hieronima Boscha . . . . . . . . . . . . . . Fantasmagoria „zilustrowanych” wad . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Grafologia wad . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

11 11 14 17 19 22 25 28 31 34 37 40 43 47 48 51 54 56

2. PYCHA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pusząc się jak paw . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Ślimaczek Próżności” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Między pychą a dumą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

59 60 62 63

– 263 –


„Stworzeni tutaj za wzorem poczwarki, ażeby motyl z niej uleciał lekki” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Lucyfer upada przez pychę, ale potępia się przez zazdrość” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Zległy w połogu góry, a rodzi się śmieszna mysz” . . . . . . . . . . . . . . . W cieniu drzewa poznania dobra i zła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Faryzeusz i celnik w świątyni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Kto się wywyższa, będzie poniżony” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Prometeusz skowany i orzeł . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Homunkulus w fiolce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Szalony lot Ikara i „hybris” Kapaneosa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Ambicja ma brązowe oczy” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Arogancja społeczna i polityczna, próżność artystyczna . . . . . . . . . . . Falstaff, Rodomonte i Gradasso . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pycha „namalowana” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

65 67 70 72 74 76 77 79 82 84 86 87 89 91

3. CHCIWOŚĆ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94 „Kto kocha się w pieniądzach, pieniądzem się nie nasyci” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 95 „Chciwość jest bałwochwalstwem” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 96 „Auri sacra fames” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98 „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie” . . . . . . . . 100 „Nikt bowiem siebie samego nie może wykupić” . . . . . . . . . . . . . . . 103 Garnek i kufer pełne złota . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 106 „Gorsza od dżumy jest lichwa” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107 „O, bądź przeklęta, odwieczna wilczyco…” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 110 „Człowiek rozrzutny jest wyniosły, chciwiec jest nikczemny” . . . . . . 112 Śmierć ojca i utrata spadku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114 4. NIECZYSTOŚĆ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Historia pięknej Tamar . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słownictwo nieczystości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Piekło grzechu czy raj erosa? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . – 264 –

116 117 119 121


Wada nie ciał, lecz występnej duszy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Seks, eros, miłość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Logika wyzwolenia i posiadania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Logika nieumiarkowania i bezwstydu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Logika zawężania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Wyuzdani i nieokiełznani niby konie” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego” . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Niewstrzemięźliwość, złość oraz szalona zwierzęcość” . . . . . . . . . . . Burza i ogień rozwiązłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Don Juan i jego dusza z brązu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Taniec erotyczny Salome . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Estetyzm zmysłowy Gabriele d’Annunzio . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Boski markiz”, piewca deprawacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

123 125 127 129 132

5. GNIEW . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Barwne słownictwo związane z „gniewem” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Gniew jest wadą, oburzenie cnotą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Cierpliwy jest lepszy niż siłacz” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Kłótnie zaczynać, to dać upust wodzie” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ponad sprawiedliwością, ku przebaczeniu i miłości . . . . . . . . . . . . . „Gniew przedstawiony jako młoda kobieta w czerwonej sukni”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ciało pocięte na dwanaście części . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Złowrogi gniew” Achillesa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Bracia zabili braci” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Zły gniew” i „dobra żarliwość” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Ciągle ten zapach krwi!” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

157 158 160 162

134 136 138 140 142 145 148 150 153

165 167 168 172 174 176 178 180 182

6. NIEUMIARKOWANIE W JEDZENIU I PICIU . . . . . . . . . . . 185 „Brzuch nie ma uszu” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 186 „Jeść, aby żyć, a nie żyć, aby jeść” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 188 – 265 –


Między bulimią a anoreksją . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Obżarstwo więcej zabiło ludzi niż miecz” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Szyja długa jak u żurawia i wielkie brzuszysko” . . . . . . . . . . . . . . . . „Biada tym, którzy są bohaterami w piciu wina” . . . . . . . . . . . . . . . . Świątynia bogini Butelki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Wielkie żarcie” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wino „w końcu ukąsi niby wąż, jak żmija jad swój wypuści” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słup majowy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

190 192 194 196 198 200

7. ZAZDROŚĆ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Nienawidzę cię, bo masz coś, czego ja nie mam, a czego pragnę”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Zazdrośni umierają, zazdrość nie umiera” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Szczepionki na zazdrość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zazdrość i siostrzane wady . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Rzetelnie poznałem, bez zazdrości przekazuję” . . . . . . . . . . . . . . . . „Spory, zazdrości, gniew, niewłaściwe współzawodnictwo, obmowy…” . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zazdrość jako cnota? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tak zwana „zazdrość o penisa” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Krew moja wrzała zawiścią…” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „To nie miłość jest ślepa, lecz zazdrość” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Otello i zazdrość, „potwór o zielonych oczach” . . . . . . . . . . . . . . . . . Don Carlos, Filip II i Elżbieta de Valois . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Muszla obmowy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

208

8. LENISTWO . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Między inercją a acedią . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Jak ocet dla zębów i dym dla oczu” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Kto nie chce pracować, niech też nie je!” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Ruchy leniwe i mowa powolna” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Lenistwo Obłomowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Męczące nieróbstwo Zeno . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Między lenistwem a szaleńczym pośpiechem . . . . . . . . . . . . . . . . . . – 266 –

202 205

209 211 212 215 217 219 220 223 225 227 229 231 233 236 237 238 240 242 243 245 247


Nuda i znużenie życiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Nie czynić dobra znaczy grzeszyć” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Gaz obojętny, mglista szarość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ociężałość i melancholia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

249 251 253 254

BIBLIOGRAFIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 259



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.