Marco Tosatti
Przełożyła Joanna Zarzycka
Wydawnictwo SALWATOR Kraków
Tytuł oryginału Inchiesta sul demonio Redakcja naukowa ks. Aleksander Posacki SJ Redakcja Zofia Smęda Korekta Joanna Waszkiewicz Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Artur Falkowski Anna Olek Imprimi potest ks. Jerzy Madera SDS, prowincjał l.dz. 421/P/04 Kraków, 7 lipca 2004 r. © 2003 Edizioni Piemme Spa 150033 Casale Monferrato (AL) – Via del Carmine, 5 © for the Polish Edition 2004 Wydawnictwo SALWATOR Wydanie trzecie uzupełnione 2013 ISBN 978-83-7580-367-9 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 260-60-80, fax (12) 269-17-32 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
Powiedział im: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą [i postem]” (Mk 9,29). Szukam schronienia u Pana ludzi, Króla ludzi, Boga ludzi, Przed złem kusiciela Wycofującego się skrycie, Który podszeptuje pokusę w serca ludzi Spośród dżinów i ludzi. Sura CXIV, ostatnia z Koranu Ciekawość, źle pojmowana odwaga i wytrwałość sprawiły, że książę Orleanu dużo czasu poświęcał na szukanie diabła. Chciał pozwolić mu mówić. Dużo zrobił, by przekonać siebie samego, że Boga nie ma. Sięgał po najgłupsze lektury i wierzył w diabła, mając nadzieję, że go spotka i zatrzyma. Trudno zrozumieć taką postawę, a jednak jest ona bardzo powszechna. Chodził do różnych osób zajmujących się czarami. Wyznał mi, że nie zdołał niczego zobaczyć ani odczuć i w końcu uwolnił się od tego szalonego pomysłu. Pragnął – podobnie jak ci wszyscy, którzy mają podobne zainteresowania – by Boga nie było, ale był zbyt inteligentny, by zasilać szeregi ateistów, którzy są szczególnym typem ludzi bezmyślnych, o wiele rzadszym niż się to może wydawać. Louis de Saint-Simon
Wprowadzenie do wydania polskiego
Książka Marco Tosattiego Śledztwo w sprawie Szatana, którą chcemy przedstawić polskiemu czytelnikowi, składa się przede wszystkim z wielu rozmów na temat złego ducha, Szatana i jego realnego działania w świecie. Jest to ciągle ważny egzystencjalnie i teologicznie temat, nawet jeśli otoczka niezdrowej sensacji wciąż przeszkadza w jego poważnym i kompetentnym potraktowaniu. Praca Tosattiego jest jedną z prób takiego właśnie poważnego i badawczego podejścia do tematu. W książce podjęta została próba stworzenia małej „sumy demonologicznej”, poprzez zebranie opinii różnych rozmówców-specjalistów, którzy w zasadniczych kwestiach są ze sobą zgodni. Tak powstaje obraz Szatana, tworzony z różnych punktów widzenia, które się w pewien sposób dopełniają, czemu pomaga uważna „dyrygentura” zadawanych 7
pytań i osobista refleksja Tosattiego. Każdy z rozmówców ma jednak nie tylko wiedzę, ale i doświadczenie (czasami głównie doświadczenie), które w tej materii jest ważnym źródłem poznania, a nie tylko inspiracją do refleksji. W książce podejmuje się także istotny temat walki ze złym duchem. Postacią centralną jest tu ks. Gabriel Amorth, który od lat działa nie tylko jako egzorcysta, ale też jako teolog i propagator określonych idei teologicznych i duszpasterskich, które porzucono w ostatnich czasach. Amorth – omawiając w swoich książkach i wywiadach problem złych duchów – przyczynę zaniedbania duszpasterstwa w kwestii stosowania egzorcyzmów widzi co najmniej w trzech punktach, które wydają się ze sobą zbieżne: 1) brak nauczania o demonologii i egzorcyzmach (w programie uczelni katolickich, fakultetów teologicznych, a zwłaszcza w programie studiów w seminariach); 2) brak jakiejkolwiek praktyki egzorcyzmów (przerwanie tradycji nauczania posługi egzorcystycznej w praktyce, brak biskupów-egzorcystów); 3) błędy doktrynalne („nowe” koncepcje teologiczne negujące powagę zła, istnienie duchów czy istnienie Szatana)1. Z tej właśnie racji Amorth założył Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów, które działa do dzisiaj; jest jego honorowym przewodniczącym. Według Vittorio Messoriego, jednego z rozmówców w tej książce, wybitnego intelektualisty oraz wnikliwego badacza sytuacji Kościoła i jego problemów w naszych czasach, w pastoralnym nauczaniu brakuje elementu demo1 Por. G. Amorth, Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997; Tenże, Nowe wyznania egzorcysty, Częstochowa 1998; Tenże, Egzorcyści i psychiatrzy, Częstochowa 1999. Zob. też A. Posacki SJ, Egzorcyzmy, w: Encyklopedia Białych Plam (red. zb.), t. V, Radom 2001.
8
nologii. Duchowieństwo nie jest przygotowane, by rozumieć zjawisko zniewolenia demonicznego – podkreśla inny rozmówca, psychiatra, prof. Morabito. Wynika to właśnie z niewłaściwego kształcenia księży katolickich (co podkreślał nie tylko Amorth, ale i wielu egzorcystów niezależnie od niego), skutkiem czego często lekceważy się intuicje protestantów czy prawosławnych, gdy chodzi o walkę duchową. Mówi się o ekumenizmie, a często pogardza się tym, co jest najważniejsze dla naszych braci w wierze. Biskup Milingo (cytowany w rozmowie z Amorthem) też opowiadał o pogardzie dla tych tematów w środowisku kościelnym, lekceważeniu jego osoby, mimo iż był biskupem22. Amorth podkreśla fakty dające wiele do myślenia: żaden egzorcysta nie zrobił kariery w Kościele, większość księży uważa egzorcystów za „nawiedzonych”, mimo iż sam papież Jan Paweł II odprawiał egzorcyzmy. Uderzająca jest w tym kontekście uwaga socjologa religii Massimo Introvigna, słynnego znawcy sekt i okultyzmu, jednego z rozmówców Tosattiego. Twierdzi on, że lekceważenie tych tematów wynika z naiwnego, przestarzałego racjonalizmu, opóźnionego w rozwoju percepcji współczesnych wydarzeń, propagowanego przez niektóre Por. Ryba wyciągnięta z błota, czyli nawrócenie biskupa (rozmowa bpa Milingo z M. Zanzucchim), Kraków 2003. Biskup Milingo zobaczył więcej respektu dla grzechu pierworodnego i demonologii w sekcie Moona. Jest to przykład, dlaczego jest ona popularna w świecie. Głosi ona częściowo prawdziwe, biblijne zasady teologii i demonologii, choć w formie przesadnej i zdeformowanej. W kulturze europejsko-amerykańskiej dominuje ideologiczny „optymizm”, jeśli nawet nie wprost negacja grzechu pierworodnego i Szatana, o czym świadczy popularność ideologii „myślenia pozytywnego”. Por. A. Posacki SJ, Pozytywne myślenie, w: Encyklopedia Białych Plam (red. zb.), Radom 2004, t. 14, s. 301-303. 2
9
grupy „postępowych katolików”, obecnego także w pewnych kręgach duchowieństwa3. Amorth kontrowersyjny? Istnieją też wypowiedzi Amortha, które można uznać za kontrowersyjne, a nawet błędne. Gabriel Amorth jest przede wszystkim praktykiem i choć jest uznanym teologiem maryjnym, brak mu niekiedy wiedzy w szczegółowych kwestiach dotyczących okultyzmu. Wymaga to osobnych studiów, choćby historii idei. Jego prosty umysł i czyste serce nie zawsze pozwalają mu rozeznać konkretne i złożone intelektualnie sytuacje, a także związki między różnymi dziedzinami mediumizmu, jak różdżkarstwo, bioenergoterapia czy doświadczenia pośmiertne w stylu R. Moody’ego. Pozytywny sąd o różdżkarstwie jest przedwczesny i wskazujący na nieznajomość problemu. Różdżkarstwo czy wahadlarstwo może być niebezpieczną formą mediumizmu i jasnowidzenia (okultyzmu), o czym zaświadcza na podstawie swych bolesnych doświadczeń były radiesteta i bioenergoterapeuta o. Jacques Verlinde4. Przykładem lekceważenia demonologii jest też zabawa tematem, jak u Irka Grina, w którego twórczości widać profaniczne pomieszanie mistyki z erotyzmem i demonologii z seksualizmem, które nie jest nawet wyrazem racjonalizmu, ale pseudointelektualnego naturalizmu w bardzo złym guście (por. I. Grin, Avila – cień szatana, „Tygodnik Powszechny”, nr 1, 2 I 2005, s. 8-9). 4 J. Verlinde pisze: „radiestezja, «niewinna» forma okultyzmu, może być prawdziwym seansem spirytystycznym” Świadectwo życia J.M. Verlinde; „Brulion”, XIII/1998, s. 121; Tenże, Bóg mnie wyrwał z ciemności. Okultyzm a chrześcijaństwo, Warszawa 1998. Por. też A. Posacki SJ, Różdżkarz, spec od wyszukiwania wody?, „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym” nr 10/96, Wyd. M, Kraków 1996, s. 31-34; Tenże, Ideologia różdżkarstwa, „Nasz Dziennik”, 7-8 XII (1998), nr 238, s. 8. 3
10
Amorth mówi też na przykład, że doświadczenia Moody’ego nie mają nic wspólnego ze spirytyzmem5. Jest to wyraźny błąd, zresztą wbrew wypowiedziom samego R. Moody’ego, który będąc praktykującym spirytystą, opowiada się za spirytyzmem, szydząc przy tym z chrześcijańskich ostrzeżeń przed okultyzmem6. Kontrowersyjną sprawą jest też możliwość opętania przez dusze zmarłych, nie dość krytycznie podjęta z dogmatycznego czy teologicznego punktu widzenia7. Wynika to być może z faktu, że Amorth, jako praktykujący egzorcysta, jest człowiekiem doświadczenia. Chodzi też o to, że Amorth jako duszpasterz nie chce nikogo urazić i chce być otwarty na rozmaite hipotezy. Potrafi też być twardy i nieustępliwy, a jego święte oburzenie wypływa także z gorliwości duszpasterskiej. Kwestia reform podjętych w nowym Por. G. Amorth, Egzorcyści i psychiatrzy, Częstochowa 1999, s. 93. „Doświadczenia bliskie śmierci” (ang. near-death experience: NDE) od strony teorii i praktyki mogą być formą spirytyzmu i jego propagowania, w tym – formą iluzji demonicznych, niebezpiecznych dla zbawienia, bo dotyczących ważnego momentu śmierci oraz kwestii eschatologicznych, które się tu niebezpiecznie przedefiniowuje. Badania nad NDE rozpoczął dr Raymond Moody (Life after Life, 1975; wyd. polskie: Życie po życiu, 1980), obok popierającej go dr Elisabeth Kübler-Ross, która jako spirytystka otrzymała w tym względzie misję od swoich duchów przewodników (E. Kübler-Ross, Koło życia. Autobiografia, Warszawa 2000, s. 221). Podobnie R. Moody w swoim środowisku uniwersyteckim został już zapamiętany jako czynny uczestnik spotkań spirytystycznych. Także w swojej ostatniej książce: Kto się śmieje ostatni (Warszawa 2000), przyznaje otwarcie, co czyni: „eksperyment przywoływania duchów zmarłych przeprowadziłem z ponad stu osobami” (s. 205). Więcej o tym por. A. Posacki SJ, Cuda chrześcijańskiej wiary, Kraków 2003, s. 199-208; Tenże, NDE, w: Encyklopedia Białych Plam (red. zb.), Radom 2004, t. 13, s. 15-22. 7 Temat został podjęty (bardziej opisowo niż krytycznie) w książce G. Amortha, Egzorcyści i psychiatrzy, dz. cyt.; zob. też kompetentną krytykę teologiczną teorii opętania przez zmarłych w pracy Moreno Fiori (Spirytyzm, Ząbki 2003, s. 74 nn.), która odnosi się właśnie do tej książki Amortha. 5 6
11
rytuale głęboko go poruszyła (nie tylko jego, ale na przykład R. Salvucciego8 i wielu innych egzorcystów-praktyków). Jednak nieco przebrzmiały już wywiady, w których dosyć radykalnie krytykuje on rytuał (także jako rzekomo nieskuteczny). Amorth, wiedząc, że problem eliminacji powagi zła jest globalny i że chodzi o dobro Kościoła (którego krytycy mogą wykorzystać uwagi Amortha), ostatnio stonował swoją krytykę. Tym bardziej że istnieją egzorcyści, którzy działają skutecznie według nowego rytuału. Są też egzorcyści, którzy przestrzegają przed rytualizmem, a nawet przekonują, że jest szczególna moc w posłuszeństwie Kościołowi, który zaakceptował ten rytuał9. Prawdą jednak jest, że rytuał konstruowali ludzie, którym brakowało praktycznego i egzystencjalnego doświadczenia, nad czym ubolewał wybitny teolog francuski, R. Laurentin10. Akt liturgiczny to nie walka duchowa. Teolodzy reformujący rytuał z pewnością wierzyli w istnienie Szatana, ale po swojemu wyobrażali sobie jego działanie. Teolodzy reformatorzy podlegali ponadto „sceptycznym” wpływom egzorcystów francuskich, którzy nie tylko nie praktykowali egzorcyzmów w tradycyjnym sensie tego słowa, ale także wyrażali sceptyczne poglądy, powołując się na naukę (niejako w duchu scjentyzmu), o czym zaświadcza 8 R. Salvucci, Podręcznik egzorcysty. Jasne słowa na temat ciemnej rzeczywistości (tłum. A. Posacki SJ), Kraków 1998. 9 Por. B. Kocańda, Posługa egzorcysty – kapłana. Duchowość – tożsamość – praktyka, Kraków 2004, s. 170 nn. 10 Por. R. Laurentin, Szatan, mit czy rzeczywistość?, Warszawa 1997, s. 162. Laurentin podjął się zresztą badań nad egzorcystami i potwierdził tezę Amortha, że nowy rytuał stworzyli ludzie bez doświadczenia uwalniania, co należy uznać za błąd metodologiczny (s. 99 nn.).
12
Laurentin11. Ten sceptycyzm dotyczył magii i okultyzmu oraz ich znaczenia w demonologii i duszpasterstwie „zniewolonych”12. Racjonalizm, materializm i „psychopatologizacja” w interpretacji duchowości Wpływ egzorcystów francuskich polegał tu między innymi na pomniejszeniu znaczenia okultyzmu, w tym magii spirytyzmu, oraz zastąpieniem go „optymistycznym” otwarciem na rzekomo neutralną i naukową parapsychologię. Tymczasem parapsychologia nie uwolniła się od okultyzmu, nawet nie może tego zrobić i nie ma takiego zamiaru, szczególnie dzisiaj. Z jednej strony zlekceważono magię jako przesąd, z drugiej – otwarto się na parapsychologię. W oficjalnej „nauce” dominuje jednak zasada przesądu, która sama okazuje się przesądem intelektualnym. Problemem dla teologów, duszpasterzy i egzorcystów jest na przykład to, że współczesna psychiatria neguje fakty paranormalne, gdyż jest niebezpiecznie „zideologizowana” pozytywizmem i naiwnym materializmem (M. Introvigne)13. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w wydanym specjalnie podręczniku stwierdza, że dla człowieka pierwotnego i dla dziecka „myślenie magiczne” jest czymś „normalnym”, ale kiedy „człowiek dojrzały” wierzy w jasnowidztwo, w telepatię czy w percepcję pozazmysłową (ESP), to w takim przypadku narzuca się diagnoza schiPor. I. Froc, Egzorcyści, Kraków – Niepokalanów 1995. Por. A. Posacki SJ, Problem okultyzmu w starym i nowym rytuale egzorcyzmów, „Horyzonty wiary” 12/2001, nr 3, s. 27-51. 13 Por. M. Introvigne, Powrót magii, Kraków 2005, s. 53-54. 11 12
13
zofrenii. Literatura psychiatryczna jednostronnie – na zasadzie pseudoracjonalistycznego przesądu, który naiwnie „psychopatologizuje” zjawiska duchowe, bezprawnie pozbawiając realizmu niebezpieczne błędy intelektualne i grzechy duchowe – posunęła się aż do stwierdzenia, że wiara w reinkarnację, w astrologię, w UFO oraz w czary usprawiedliwia diagnozę schizofrenii lub nerwicy. Jeszcze dalej posuwa się, kiedy uważa za pewnik zupełnie błędną tezę, że przekonanie o skuteczności modlitwy stanowi element „patologii magicznej”14. Większość opętań i zniewoleń spowodowanych jest jednak czarami i urokami, z czego wynika, że magię należy traktować poważnie15. Jest ona formą duchowości. Magia nie jest zjawiskiem irracjonalnym, ale nadracjonalnym16. Nie trzeba być jednak zbyt łatwowiernym (podkreślają to wszyscy egzorcyści). Zaznacza to też M. Introvigne, współpracujący z egzorcystami włoskimi, podobnie jak Simone Morabito, który mówi, że nie należy dowierzać wszystkim opowieściom pacjentów. Badaczami problemu mogą być ludzie kompetentni, ale otwarci na rzeczywistość duchową, jak psychiatra Morabito czy socjolog Introvigne, a nie „nałogowi sceptycy”, wykluczający na przykład istnienie Szatana. Zdarza się jednak, że tacy właśnie „eksperci” są doradcami biskupów. 14 Por. American Psychiatric Association, Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders [DSM-III-R], American Psychiatric Press, Washington 1987, s. 401. 15 Na temat klasyfikacji czarów i uroków, zob. M. La Grua, Modlitwa o uwolnienie, Wyd. M, Kraków 2002, s. 139 nn.; por. też R. Salvucci, Podręcznik egzorcysty, dz. cyt., s. 123-143. 16 Por. A. Posacki SJ, Wprowadzenie do wydania polskiego, w: M. Introvigne, Powrót magii, dz. cyt., s. 5-27.
14
Nie chodzi bowiem tylko o subiektywizm „myślenia magicznego”, do którego mają skłonność ludzie niedojrzali czy zaburzeni (przed czym przestrzegali, częściowo słusznie, egzorcyści francuscy). Magia istnieje i działa realnie. Należy więc wyjaśnić teologię oddziaływań magicznych. Trzeba bowiem odpowiedzieć na realizm tego cierpienia, a nie tylko uspokajać osoby cierpiące, jak gdyby zawsze chodziło o zwykłą iluzję17. Bolesne „pociski Złego” ranią tego, kto nie nosi zbroi Bożej (por. Ef 6), kto wyszedł spod ochronnego parasola Opatrzności. Otwarcie na zło jest przyczyną opętania, a dopiero potem skutkiem działania magii, która dopełnia reszty. Należy oczyszczać zło, a nie uroki. Trzeba błagać Boga i pokutować, a nie liczyć na zewnętrze techniki. Opętanie „niewinnych” (na przykład dzieci) odsłania tajemnicę związków rodzinnych (ważne w okultyzmie i satanizmie). Istnieją też opętania ekspiacyjne, zdarzały się u świętych, o czym wspomina Amorth. Wszystko to odsłania tajemnicę grzechu pierworodnego, jego „wspólnotowy” charakter, wykluczający jednak zwykłą odpowiedzialność zbiorową. Kto się nie modli, jest bardziej narażony na ataki zła – przypomina opinie mistrzów duchowości słynny psychiatra Morabito, człowiek świecki, ale doświadczony w wierze. Psychiatria wobec religii i demonologii Znany psychiatra włoski, profesor S. Morabito, wielokrotnie w swoich licznych wywiadach i wykładach stwierPor. A. Posacki SJ, Wprowadzenie do wydania polskiego, w: M. La Grua, Modlitwa…, dz. cyt., s. 5-49. 17
15
dzał (sam słuchałem go na żywo), że całe dziesiątki przypadków, które wydawały się tylko psychopatologiczne, mógł rozwiązać jedynie z pomocą egzorcystów, z którymi współpracuje. Kiedy mówi do kapłanów, robi duże wrażenie, gdyż zasadniczo niewiele wiedzą oni o tych sprawach18. Dlatego wywiad z tym wybitnym psychiatrą jest strzałem w dziesiątkę, gdy chodzi także o nasze polskie problemy. Morabito odsłania trudności i problemy nie tylko psychiatrów, ale samej psychiatrii. Świat nadprzyrodzony nie mieści się w jej modelu wiedzy. Morabito przyznaje, że gdyby sam nie widział wielu tajemniczych przypadków, nie uwierzyłby w działanie złych duchów. Jest to kwestia doświadczenia. Profesor Morabito jest doświadczonym i kompetentnym lekarzem oraz naukowcem, dlatego jego świadectwo ma dla nas szczególne znaczenie. Jego przygotowanie naukowe jest najwyższego stopnia. Doktoryzując się w medycynie i chirurgii na Uniwersytecie w Messynie około 40 lat temu, specjalizował się w psychiatrii i neurologii na Uniwersytecie w Modenie, w klinice pediatrycznej przy Uniwersytecie w Messynie i nie przestawał użyczać swej wiedzy w klinice uniwersyteckiej na wydziale neuropsychiatrii. Ponadto jest specjalistą w psychoterapii i prowadzi wykłady z dziedziny psychiatrii. Wspomina on w innym wywiadzie: „Podczas mojej pracy lekarskiej od czasu do czasu natknąłem się na bardzo dziwne przypadki. Choroby niedające się sklasyfikować. Jak powiedziałem, byłem asystentem w jednej z klinik uniwersyteckich na wydziale neuropsychiatrii. Dziś jednak panuje (także wśród duchowieństwa) lęk przed magią i demonologią oraz głęboka nieznajomość jej mechanizmów, co wykazały na przyklad badania D. Jaźwieckiej-Bujalskiej (Między magią a religią, Kraków 2000). 18
16
Przybywały do nas najbardziej beznadziejne przypadki. Kiedy pobliskie szpitale nie umiały rozwiązać problemu, przysyłano takich pacjentów do nas. Miejsce to było zatem nadzwyczajnym obserwatorium. Śledziliśmy każdy przypadek z wielką uwagą. Mieliśmy wszystkie środki do dyspozycji, aby go dogłębnie zbadać. Dokonywano konsultacji z międzynarodowymi znawcami. Teoretycznie powinni bylibyśmy udzielić odpowiedzi na wszystko. W rzeczywistości wobec pewnych przypadków diagnoza była wymijająca i abstrakcyjna. Nauka medyczna nie była w stanie zrozumieć i zakwalifikować niektórych chorób”19. O tym, że psychiatria niewiele wie o sprawach religii, świadczą badania przeprowadzone w latach 1991-1995. Łączna ilość publikacji w tym okresie, w czterech najważniejszych czasopismach psychiatrycznych z kręgu psychiatrii anglojęzycznej („The American Journal of Psychiatry, The Archives of General Psychiatry, The British Journal of Psychiatry, The Canadian Journal of Psychiatry”), mającej bodajże największy wpływ na świecie, wynosiła 2 766. Z tego łączna ilość prac zajmujących się problematyką religijną – 32 (1,2%). Jest to nawet obniżenie wskaźnika procentowego w stosunku do problematyki religijnej w tych samych czasopismach w latach 1978-1982, kiedy ilość tego rodzaju prac wynosiła 2,5%. Odpowiada to częściowo na pytanie, dlaczego współpraca między psychiatrami i kapłanami (teologami) jest niekiedy tak bardzo trudna, skoro brak jest porozumienia, a nawet zainteresowania ze strony psychiatrii w samym punkcie wyjścia. R. Allegri, Cronista all’inferno, Milano 1990, s. 201-223. Por. też S. Morabito, Psychiatria all’ inferno, Segno, Udine 1995. 19
17
Więcej, istnieje nawet tendencja do deprecjonowania teologii i religii ze strony psychiatrii, jako rzekomo generujących choroby psychiczne. Jeszcze większy opór można spotkać, gdy chodzi o doświadczenia demoniczne20. Nie jest to dziwne, skoro wiele osób dobrze wykształconych zawodowo – także z kręgu medycyny, o czym zaświadcza Morabito – ale zagubionych duchowo, żyje na pasku Złego21. Doświadczenia demoniczne nie są jednak urojeniem czy omamem, jak pochopnie oceniają niektórzy psychiatrzy22. Nie są też tylko wyobrażeniem kulturowym, jak twierdzą inni, którzy chcą, by rozjemcą między kapłanem a psychiatrą był antropolog kulturowy23. Taka jest konseW tym ostatnim przypadku mamy do czynienia z fałszywym wpływem współczesnych koncepcji psychologicznych i psychiatrycznych na demonologię, co było widać w słynnym przypadku Anneliese Michel, gdzie leczenie psychiatryczne zabiło młodą Anneliese, a za jej śmierć osądzono egzorcystów i rodziców. Jak wykazała antropolog międzynarodowej sławy, prof. Felicitas D. Goodman, w książce Egzorcyzmy Anneliese Michel (Gdańsk 2005), Anneliese nie była chora na epilepsję, ale po prostu opętana (według Goodman wskazuje na to trans religijny, co prof. wykazała na podstawie badania głosu z taśm magnetofonowych), a śmierć spowodowało zażywanie leków psychotropowych, takich jak Zentropil czy Tegretol. Por. też na ten temat G. Siegmund (red.), Cztery głośne przypadki wypędzenia szatana, Kraków 2004, s. 132 nn. 21 Nie chodzi tylko o nieuczciwe wypisywanie recept przestępcom czy finansowe przymierza z koncernami farmaceutycznymi (o czym ostatnio głośno), które osłabiają lub nawet odbierają medyczną wolność i odpowiedzialność, ale o osobiste problemy duchowe psychiatrów, które przeszkadzają w uczciwości intelektualnej wobec oceny faktów religijnych. 22 Istnieje tendencja, wynikająca z samej natury języka psychiatrycznego (np. pojęcie urojenia czy omamu), by wszelkie wewnętrzne doświadczenia duchowe, które byłyby niewidzialne i nieweryfikowalne, traktować jako wyraz psychopatologii lub co najmniej złudzenia poznawczego. 23 Ten błędny pogląd głosi na przykład znany psychiatra B. de Barbaro, co wynika częściowo z deklarowanej przez niego niewiary w ingerencje demoniczne, a w istocie jest błędem metodologicznym, ignorującym tajemnicę Objawie20
18
kwencja nowej klasyfikacji, obowiązującej dziś w psychiatrii, traktującej „trans i opętanie” jako formę psychopatologii, choć w ramach szerszych niż wąsko pojęta psychiatria, bo uwzględniającej dane antropologii kulturowej. Taka interpretacja może jednak subtelnie wyeliminować sens teologiczny i duchowy opętania, a także samo istnienie szatana, które pochodzą z Objawienia (wiary), a więc z obszaru, którego nie można przedefiniować w ramach języka i prawidłowości szeroko rozumianego rozumu (kultury), jak się to czyni w tym przypadku24. Zasady metodologiczne wyrażone w papieskiej encyklice Fides et ratio muszą być bezwzględnie respektowane. Problem Szatana i jego działania (także poprzez opętanie, które jest czymś więcej niż psychopatologią) to problem teologiczny i pochodzi z autorytetu Objawienia. Ktoś, kto nie uznaje jego istnienia, sytuuje się poza biblijną i kościelną nauką, jak stwierdził już Paweł VI na audiencji generalnej 15 XI 1972 roku. Ten fakt jest słusznie przypomniany w omawianej książce. Psychiatria a parapsychologia Opętanie, a także inne działania Złego, oprócz elementów psychopatologii i „awersji wobec sacrum”, uwzględniania. Por. B. de Barbaro, Opętanie: kategoria teologiczna czy psychiatryczna?, „Nomos”, 39/40 (2003), s. 67-78. Takie „naturalistyczne” ujęcie wyraźnie widać w pracy J. Dębca (Opętanie. Próba psychopatologicznego ujęcia problemu, Kraków 2000), gdzie występuje subtelna deformacja problemów teologicznych i demonologicznych, a nie tylko czysto naukowe ujęcie, jak deklaruje tytuł. 24 Więcej na temat relacji między nauką (psychiatrią) a teologią (duszpasterstwem „zniewolonych”), zob. A. Posacki SJ, Wprowadzenie do wydania polskiego, w: P. Ernetti, Pouczenia złego ducha, Wyd. M, Kraków 2003, s. 5-31.
19
ją także czynnik parapsychologii. W kontekście katolickim spotykamy się z bardzo interesującą próbą interdyscyplinarnej interpretacji u C. Balducciego25. Zauważa on w swoich badaniach, iż przy opętaniu diabelskim można mówić o trzech różnych rodzajach symptomatyki: psychiatrycznej (pewne elementy chorób psychicznych), parapsychologicznej (niektóre elementy znanych w parapsychologii zjawisk paranormalnych, np. znajomość rzeczy ukrytych, nadzwyczajna siła czy doskonała znajomość nieuczonych języków) oraz awersji (czy też lęku) wobec sacrum, pojętego w sensie katolickim, a więc dotyczącego rzeczywistości, osób i rzeczy świętych, takich jak Bóg, Matka Boża, święci, osoby duchowne, miejsca święte, święte obrazki, relikwie, woda święcona26. Egzorcysta A. Rodewyk SJ opisuje sytuację opętanej Magdy, której „reakcja na egzorcyzm była gwałtowna i jednoznaczna. Wywołał u niej – jak zawsze później – ów osobliwy stan związany z amnezją (zanikiem pamięci) i odrętwieniem. […] Kiedyś, gdy znowu znajdowała się w tym stanie (stanie kryzysu), przez około 10 minut rozmawiałem z nią po łacinie. Nie okazując zupełnie zdziwienia, od razu zrozumiała wszystko, co mówiłem, i odpowiadała bardzo rzeczowo w języku niemieckim. Było to osobliwe, gdyż pewne było, że kobieta ta, posiadająca jedynie podstawowe wykształcenie, nigdy nie uczyła się łaciny. Dla pewności, przez następne 10 minut rozmawiałem z nią po francusku – efekt był taki sam. Podobnie było, gdy później używałem greckich lub hebrajskich zdań. Histerią lub chorobą Por. C. Balducci, La possessione diabolica, Roma 1988. Por. Tamże, s. 221-228; zob. też A. Posacki SJ, Opętanie, w: Encyklopedia Białych Plam (red. zb.), Radom 2004, t. 13, s. 252-256. 25 26
20
nie da się wyjaśnić tego biegłego rozumienia języków, których nigdy się nie uczyła”27. Profesor Morabito także opowiada o doświadczeniach parapsychicznych przekraczających wyjaśnienia psychiatryczne, których był naocznym świadkiem. Opowiada też o awersji wobec sacrum czy modlitwy28. Gdy zapytałem kiedyś jednego psychiatrę („niewierzącego” w diabła), jak poradzi sobie z czynnikiem parapsychologicznym u opętanych, odpowiedział naiwnie, że przy pomocy hipnozy. Masło maślane. Hipnoza jest nie tylko zjawiskiem medycznym, ale ma swoje miejsce w parapsychologii, a parapsycholog, prof. M. Ryzl, wykazał, że hipnoza wzmaga zdolności paranormalne29. Hipnoza może też być jedną z form spirytyzmu30. To może dlatego według K. Kocha, słynnego badacza okultyzmu i egzorcysty, „tysiące przypadków pokazują, że okultyzm w każdej postaci, także naukowej, szkodzi człowiekowi. Dotyczy to również naukowców parapsychologów, którzy biorą udział w spotkaniach spirytystycznych, aby badać zachowania mediów. Zakaz zadawania się ze spirytystami, który wielokrotnie pojawia się w Biblii, dotyczy nie tylko zwykłego człowieka, laika, ale też pracujących naukowo parapsychologów. W rzeczywistości nie znamy A. Rodewyk SJ, Demoniczne opętanie dzisiaj, Racibórz 1995, s. 17. Por. R. Allegri, Cronista…, dz. cyt., chodzi tu m.in. o takie zjawiska paranormalne, jak brak reakcji na najsilniejsze leki, odporność na potężne urazy fizyczne czy nadzwyczajna siła. 29 Por. M. Ryzl, Jasnowidzenie w hipnozie, Wrocław 1994. 30 Por. A. Posacki SJ, Hipnoza, w: Encyklopedia Białych Plam (red. zb.), Radom 2002, t. 7, s. 305-312. Zob. też moje wykłady na Międzynarodowym Zjeździe Egzorcystów w Hochaltingen, opublikowane w książce: A. Posacki, Spiritismus – was unterscheidet ihn von Parapsychologie und Magie, Reisbach 2003. 27 28
21
żadnego parapsychologa, który byłby głęboko wierzącym chrześcijaninem”31. Mediumizm a zniewolenia duchowe Chodzi tu o to, że istnieją różne formy mediumizmu, które trudno od razu zaklasyfikować, i które mogą być niebezpieczne. Gdy chodzi o mediumizm i trudności w jego klasyfikacji, to widzimy ten problem już u Salvucciego, który pisze o osobach sensytywnych (wrażliwych) i próbuje ich stan odróżnić od charyzmatów chrześcijańskich32. Podobnie czyni Amorth. Istnieje jednak pytanie, czy stan sensytywny nie jest tylko lżejszą formą stanu medialnego, któremu trudno wyznaczyć granice. Stan medialny z kolei, nawet jeśli ma podstawy naturalne, z samej swej natury łatwo i automatycznie może przejść w kontakt z bytami duchowymi. Mediumizm, rozgrzeszany przez parapsychologię, nie występuje w duchowej tradycji Kościoła. Jest raczej cechą tradycji okultystycznej. Należy zrobić rozróżnienie pomiędzy doświadczeniem duchowym, mistycznym a okultystycznym (por. KKK 2116-2117). Ta zasada dotyczy też problematycznego wywiadu z egzorcystą świeckim Rolando, który być może ma dobre intencje, ale wyraźnie brakuje mu wiedzy, co powoduje, że jego doświadczenie może być powielaniem błędów. Czy jakiś kierownik duchowy zweryfikował fakt, że jego misja pochodzi od Boga, Maryi czy przynajmniej od ojca Pio? Nie wydaje mi się, by tak było w tym przypadku. Zbyt wie31 32
22
K. Koch, Okkultes ABC, Aglasterhausen 1988, s. 475 nn. Por. R. Salvucci, Podręcznik egzorcysty…, dz. cyt., s. 184 nn.
le jest tu niedobrych znaków. Na przykład Rolando jest egzorcystą, mimo iż temu zaprzecza. Odwołuje się on wprost do złych duchów, a to jest definicja egzorcyzmu, w odróżnieniu do modlitwy o uwolnienie33. Jest to zakazane dla świeckich przez Kościół, tym bardziej że Rolando, uprawiając skomplikowaną demonologię (w stylu gnostyckiej „demonozofii”), wdaje się w ciekawskie dialogi z duchami, nie wykluczając rzekomych dusz zmarłych (kontakt z nimi uważa za oczywisty). Egzorcyzmy są zarezerwowane dla prezbiterów, o czym wspomina się w książce. Mówię tu o rozeznaniu duchowym, gdyż podejrzane jest dla mnie także używanie przez Rolando hinduskiego terminu „prana” (i to jako czegoś zasadniczego w jego doświadczeniu, które rzekomo otrzymał od ojca Pio). Jest to bowiem typowe dla bioenergoterapeutów, okultystów i synkretyzmu religijnego, który oni zwykle propagują34. Trąci „materializacją” czy „energetyzacją” duchowości. Przejawia się to z kolei u Rolando potraktowaniem rzeczywistości zła jako rzeczywistości quasi-materialnej (tak jak to postrzega każda gnoza), co jest widoczne chociażby w praktyce „technicznego” zdejmowania uroków. Zdejmowanie zła w sposób zbyt techniczny oznacza banalizację problematyki zła, eliminację jego powagi. Przypomina Modlitwy o uwolnienie mogą być tylko błagalne, skierowane do Boga i pośredników, a nie rozkazujące, skierowane do szatana, gdyż wówczas mamy do czynienia z egzorcyzmem. Na ten temat por. Kard. L.J. Suenens, Odnowa w Duchu Świętym i moce ciemności, Kraków 1989, s. 81; A. Posacki SJ, Problem używania egzorcyzmu i modlitwy uwolnienia, „Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym” 6(51) październik 2001, s. 65. 34 We Włoszech zresztą używa się terminu „pranoterapeuta”. Amorth jest tu krytyczny, podaje przykład pranoterapeuty (bioenergoterapeuty) zniewolonego przez złego ducha (G. Amorth, Wyznania…, dz. cyt., s. 39-40). 33
23
to ponadto „białą” (?) magię w kontekście „walki magów”, do czego Rolando wprost się przyznaje, mówiąc o swoich sposobach (!) na czarownice35. Nie istnieje katolickie zdejmowanie uroków. Wynika to nie z prostych zakazów, ale z głębokiej teologii. Natomiast uroki, jako związki z ciemnym światem duchowym, można „zdejmować” (jeśli w ogóle można używać tego technicznego słowa) jedynie przez modlitwę, ofiarę i egzorcyzm, który odmawiany jest w takim kontekście. Tak właśnie stara się czynić to w swojej praktyce G. Amorth, który ubolewa nad odrzuceniem w nowym rytuale egzorcyzmów ścisłego związku między magią a demonologią. Jednakże tradycję egzorcyzmu świata materialnego i przedmiotowego potwierdza nowy katechizm: „Gdy Kościół publicznie i na mocy swojej władzy prosi w imię Jezusa Chrystusa, by jakaś osoba lub przedmiot były strzeżone od napaści Złego i wolne od jego panowania, mówimy o egzorcyzmach” (KKK 1673). Amorth słusznie zauważa, że większość problemów i zniewoleń demonicznych związanych jest z okultyzmem i magią. Magia, mająca charakter woluntarystyczny, kryje się za „wolą mocy”. Magia czy spirytyzm mogą mieć charakter mentalny, ukryty za aspiracjami umysłu i woli oraz sztafażem naukowości36. Wiele koncepAmorth wielokrotnie wypowiadał się przeciwko nie tylko czarnej, ale i białej magii, także w wywiadzie przeprowadzonym przez Tosattiego. 36 Egzorcyści francuscy, których prywatna opinia wyrażona jest w książce I. Froca, przejawiają zupełnie jednostronnie optymistyczny stosunek wobec parapsychologii, co nie ma pokrycia w przekonujących faktach. Jest rzeczą niepojętą, że chwiejne paranaukowe czy pseudonaukowe hipotezy parapsychologii, poprzez działanie tych ludzi mogły mieć wpływ na eliminację tradycji okultystyczno-demonologicznej, obowiązującej w Kościele przez wieki i nieskończoną ilość razy weryfikowanej w praktyce (por. I. Froc, Egzorcyści, s. 94-96). 35
24
cji psychologicznych jawnie lub niejawnie odwołuje się do postaw magicznych, spirytyzmu i szamanizmu37. Przyczyną zniewoleń są również inne formy idolatrii oraz skutki pewnych ciężkich grzechów. Niebezpieczne są też inicjacje okultystyczno-satanistyczne poprzez muzykę rockową, o czym wspomina się w omawianej książce Tosattiego. Cierpienia świeckiego egzorcysty – Rolando, mogą świadczyć o skutkach mediumizmu, czego dowodem jest nadmierna bliskość oddziaływania złych duchów, na którą on przyzwala, nawet w dobrej wierze. Jego cierpienia mogą wskazywać na stan medialny, którego jest ofiarą, stan medialny, który może być w pewnym sensie skutkiem duchowego zwodzenia. I dlatego przykład Rolando w tej książce, jeśli nawet jest kontrowersyjny czy negatywny, powinien skłaniać do myślenia. Tym bardziej że takie pomieszanie pojęć nie jest rzadkością wśród katolików (czy w ogóle chrześcijan, o czym pisze K. Koch), którzy często mylą stany medialne ze stanami mistycznymi38. 37 Jak Metoda Silvy czy NLP. L. Derks, mistrz NLP, przyznaje otwarcie, że „jeśli terapeuta zdecyduje się na zastosowanie jednej z tych technik [wzorowanych na szamanizmie – A.P.], otworzy się przed nim niemal tysiącletnia tradycja szamańsko-leczniczych doświadczeń. Będzie manipulował widzeniami w taki sam sposób, jak robią to jego koledzy – szamani na całym świecie. Szamani nie tylko leczą nawiedzonych [przez duchy – A.P.] ludzi, ale także sami celowo wywołują u siebie takie stany. Możemy więc zapytać: jakie korzyści odnoszą oni ze zjednoczenia się z duchem? […]. Nawiedzenie [przez duchy – A.P.] oferuje nam […] zabezpieczenie i potęguje nasze siły, wskutek czego wykraczamy daleko poza to, co uważamy za nasze Ja” (L. Derks, Techniki NLP w tworzeniu dobrych związków z ludźmi, Gdańsk 2003, s. 196-197). Por. też A. Posacki SJ, Dlaczego nie Metoda Silvy, Kraków 1998. 38 Przykładem jest nierozpoznanie w porę okultyzmu Harrisa czy Kaszpirowskiego oraz bezkrytyczna otwartość na obecność parapsychologów, różdżkarzy i bioenergoterapeutów w Kościele. Na temat mediumizmu por. M. Fiori, Spirytyzm, s. 38 nn. Por. też A. Posacki SJ, Wybrane problemy z dziedziny okultyz-
25
Biorąc pod uwagę wiarygodność większości rozmówców, można liczyć na to, że książka Marco Tosattiego wzbudzi zainteresowanie nie tylko powierzchowne, ale przyczyni się do uporządkowania tematyki demonologicznej i zainspiruje wielu do głębokiej refleksji duchowej. Ks. Aleksander Posacki SJ
mu, w: A. Posacki SJ, B. Barkowski SVD (red.), W blasku Chrystusa i cieniu szatana, Warszawa 2004, s. 43-66.
Wprowadzenie
Jeśli byłbym Bogiem, nie ufałbym człowiekowi ignorującemu diabła i wysłałbym go do piekła, by je poznał. Montanelli „Corriere della Sera”, 4 października 1949 r.
Zapraszamy Was do odbycia nieco dziwnej podróży. Prosimy jednak, byście ją odbyli – tak jak my – bez żadnych uprzedzeń. Jesteśmy świadomi, że poruszamy jeden z najbardziej drażliwych tematów, zwłaszcza dla wielu przedstawicieli Kościoła katolickiego. Oczywiście, także i dla innych. Chociaż większość z nas w taki czy inny sposób uznaje istnienie jakiegoś boga, to stwierdzenie lub chociażby hipoteza istnienia diabła klasyfikuje nas do kategorii osób przesądnych, naiwnych, o średniowiecznych poglądach. Zdarza się, że nazywają nas tak ci wszyscy „oświeceni”, którzy co rano czytają swój horoskop zamieszczony 27
w gazecie lub pokazywany w telewizji, skłonni wierzyć we wszystko, co jest szokujące lub modne. Na szczęście nie mamy możliwości przeprowadzenia wywiadu z protagonistą tej książki. O rozmowę poprosiliśmy osoby, które na co dzień mają do czynienia z nim samym i z jego działaniem. Mają one w tej dziedzinie ogromne doświadczenie. W naszej podróży (nie o wszystkim przeczytacie na tych stronach) spotkaliśmy się z różnymi postawami. Jedni są sceptyczni, inni przekonani o prawdziwości opisanych tu wydarzeń i zjawisk. Nie jest to jednak książka, która ma na celu przytaczanie teorii. Nie ma to być również traktat o demonologii. Znajdziecie w niej krótkie wzmianki na ten temat. Nie wkraczaliśmy w te tak niepewne głębiny ze względu na ostrzeżenie Alberta Wielkiego: „Jest nauczana przez demony, naucza o demonach i prowadzi do demonów” (A daemonibus docetur, de daemonibus docet et ad daemones ducit). Celem tej książki jest przede wszystkim oddanie głosu tym, którzy na co dzień zajmują się tą tajemnicą. Bo jest to tajemnica (pomimo jej namacalnych i widzialnych znaków) robiąca ogromne wrażenie. Tajemnicą jest sam fakt, że szatan istnieje i może „obiegać ziemię, jak lew ryczący, poszukujący swej ofiary”. Dlaczego tyle wolności posiada najgorszy z nieprzyjaciół człowieka? Nie ukrywamy, że jest to książka bardzo trudna. Oddajemy w niej głos ludziom, którzy często żyją na trudno wyczuwalnej granicy pomiędzy „normalnością” a tajemnicą. Jest to granica, którą trudno jednoznacznie wyznaczyć. Dlatego też może być zrozumiałe, że osoby te, na co dzień mające do czynienia ze zjawiskami odległymi od naszej 28
Codzienna walka ojca Amortha
Szatan jedynie wypożyczył całą swoją potęgę. Wie dobrze i uznaje Boga za dostawcę całego kapitału i dlatego mści się na Bogu. Każde zło powoduje zniszczenie wierzyciela, Szatan chce zabić Boga… Weininger, Intorno alle Cose supreme Nigdy nie spotkałem diabła ateisty. ojciec Amorth Streszczenie: W pierwszym etapie naszej podróży udamy się do Rzymu, do dzielnicy EUR. Nierozważne byłoby mówienie o Szatanie i jego działaniu bez spotkania z ojcem Amorthem. Jest on z pewnością jednym z największych egzorcystów nie tylko we Włoszech, ale i na całym świecie. Należy poświęcić więcej uwagi 33
jego dziełom z zakresu tego trochę zaniedbanego posłannictwa pastoralnego.
„Tutaj automatyczna sekretarka ojca Amortha. By umówić się na spotkanie, proszę dzwonić jedynie w poniedziałki pomiędzy 18.30 a 19.30. Kto jest spoza diecezji rzymskiej, proszę, by zwrócił się o pomoc do swojego biskupa. Kto nie może zadzwonić, proszę o wyrozumiałość. Ojciec Amorth ma zbyt wielu chętnych. Proszę zwrócić się do wikariatu, by znaleźć innego egzorcystę”. Głos nagrany na sekretarce jest poważny i niski. Tych kilka odsłuchanych słów pozwala zrozumieć sytuację. Staje się jasne, że ojciec Amorth jest bardzo zajęty, skoro wszystkie telefony z prośbami o spotkanie ograniczył do jednej godziny w tygodniu. Dzwonią do niego ludzie z całych Włoch i nie tylko, a on nie jest w stanie odpowiedzieć na prośby, które napływają z diecezji rzymskiej. Ojca Amortha nie potrzeba przedstawiać. Urodził się w 1925 roku w Modenie. Jest synem i wnukiem adwokatów. Mając niecałe dwadzieścia lat, wstąpił do ruchu oporu i zaraz po wojnie stał się członkiem rodzącej się wtedy Partii Demokracji Chrześcijańskiej, której przewodniczył Giulio Andreotti. Potem poszedł za głosem powołania, które odczuwał, mając zaledwie piętnaście lat. Po ukończeniu studiów wdział habit. Świętował już pięćdziesięciolecie kapłaństwa. Od 6 czerwca 1986 roku jest egzorcystą w diecezji Ojca Świętego. Jest honorowym przewodniczącym Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów; uznawany za autorytet w tej dziedzinie. Jakieś dwadzieścia lat temu we Włoszech było dwudziestu egzorcystów. Obecnie jest ich ponad trzystu. Rozmowy z ojcem Amorthem od34
List pełen oburzenia
Streszczenie: By ta szczególna nieuwaga wobec nowego rytuału, której protagonistą wydają się struktury kościelne, i na które żaliło się wielu biskupów, jak na przykład biskup Andrea Gemma, stała się bardziej ewidentna i przeanalizowana, publikujemy niektóre fragmenty listu, który ks. Gabriel Amorth wysłał do odpowiednich instytucji i osób po publikacji nowego rytuału egzorcyzmów publicznych. List został napisany 8 września 2000 roku, czyli w dniu, w którym Kościół świętuje Narodzenie Maryi. By być uczciwym w stosunku do ojca Amortha, musimy powiedzieć, że listu nie otrzymaliśmy od niego. Tekst zdobyliśmy z innego źródła kilka miesięcy po naszym wywiadzie. Wydaje się nam, że jest to list bardzo istotny. Ojciec Amorth jasno i z determinacją przedstawia w nim, jakie jest stanowisko wielu kapłanów i biskupów. List ten dobrze odzwierciedla sytuację przedstawioną nam w wywiadzie. 119
„[…] 4 czerwca 1990 roku został nagle wydany Rytuał ad interim. Jego opublikowanie było dla nas, egzorcystów, wielkim zaskoczeniem, jako że nikt z nami niczego nie konsultował ani wcześniej, ani później. Zostaliśmy zupełnie pozbawieni możliwości wyrażenia swej opinii i udzielenia jakiejkolwiek pomocy. Z tekstu ad interim wynika, że przygotowywał go ktoś, kto nie posiada żadnej praktyki egzorcystycznej. Ponadto, członkowie komisji nie przyjmowali uwag z naszej strony. Niewielu egzorcystów otrzymało cały tekst Rytuału, by móc go przez jakiś czas zastosować w praktyce. Ci, którzy tekst otrzymali, nie zostali poproszeni o wyrażenie swojej opinii na jego temat. Minęły nie tylko dwa lata, ale znacznie więcej czasu i żadna konferencja episkopatu nie wystosowała żadnych uwag… Do tego wszystkiego należy dołączyć jeszcze jeden problem. Otóż niektórzy badacze Pisma na szeroką skalę rozpowszechnili błędną interpretację praktyki egzorcystycznej, negując nawet egzorcyzmy ewangeliczne, twierdząc, że są one jedynie wyrazem pewnego stylu literackiego typowego dla tamtej epoki. Z tego też powodu temat ten nie jest poruszany, nie jest zgłębiany na konferencjach episkopatu, a co najwyżej jest zwalczany. Wszystko to dzieje się ku wielkiej radości całego świata okultyzmu, magów, kartomantów, wróżbitów, którzy w ten sposób mogą rozwinąć swą, przynoszącą ogromne zyski, działalność. Nikt bowiem im w tym nie przeszkadza…”. Aby wspólnie zredagować listę obserwacji i uwag, zebrała się grupa osiemnastu egzorcystów, składająca się z czternastu Włochów, jednego Anglika, dwóch Francuzów i jednego Amerykanina. 120
Tam, na górze, wierzą w diabła
Wszyscy słusznie uważają, że Szatana należy potępić. Ale czy ktokolwiek pomyślał, że to potępienie byłoby jednocześnie skazaniem Boga na cierpienie? Kara Lucyfera stałaby się w innej formie karą Bożą. Papini, Il Diavolo („Diabeł”) Streszczenie: W przeciwieństwie do tego, czego uczą przesadni racjonaliści, są jeszcze tacy, którzy wierzą, że demon, to coś więcej niż istniejący w Kościele mit. Papież Paweł VI, człowiek bardzo wykształcony, humanista, doceniany nie tylko w środowiskach katolickich (szkoda, że dopiero po swej śmierci, często niesłusznie jest stawiany w opozycji do Jana Pawła II), postrzegany jako symbol współczesnego Kościoła, zaskoczył wszystkich przemówieniem wygłoszonym podczas audiencji generalnej 125
15 listopada 1972 roku, w którym całkowicie skoncentrował się na dziełach Szatana. Przytaczamy niektóre fragmenty tego przemówienia.
„Jakie są największe potrzeby dzisiejszego Kościoła? Niech nie dziwi odpowiedź na to pytanie. Jedną z największych potrzeb jest obrona przed tym złem, które nazywa się demon. Chrześcijańska wizja wszechświata i życia jest wizją optymistyczną. To właśnie ta wizja usprawiedliwia naszą radość i chęć życia. Dlatego, celebrując chwałę Boga, celebrujemy naszą szczęśliwość. Ale czy ta wizja jest kompletna? Czy nic nas nie obchodzą niedostatki, braki, jakie istnieją na świecie? Cierpienie, śmierć, złość, okrucieństwa, grzech, jednym słowem – zło? Czyż nie widzimy, ile zła jest na świecie? Szczególnie zła moralnego, przeciw człowiekowi, przeciw Bogu? Czy ten smutny obraz nie stanowi dla nas niezgłębionej tajemnicy? Odnajdujemy ją w królestwie natury, w którym wydaje się, że istnieje nieład, nieporządek. Odnajdujemy tę tajemnicę także w środowisku ludzkim, gdzie spotykamy słabość, cierpienie, śmierć i coś więcej, mianowicie: podwójnie sprzeczne ze sobą prawo – jedno skierowane ku dobru, drugie ku złu. Znajdujemy grzech, zniekształcenie wolności ludzkiej – przyczynę głębokiej śmierci jako odłączenia od Boga, który jest źródłem życia, dostrzegamy działanie, jakie realizuje na nas i na naszym świecie demon. Zło nie jest już tylko brakiem, niedostatkiem, ale jest także żywą istotą duchową, zdeprawowaną i deprawującą. Okrutna rzeczywistość, tajemnicza i napawająca lękiem” […]. 126
Zakończenie
Nie ufaj duchom szalonym, Które nie powiedzą ci nic innego, jak tylko kłamstwa I wprowadzą do umysłu dużo podejrzeń. Pulci, Il Morgante Największym sukcesem diabła jest przekonanie nas o tym, że nie istnieje. Baudelaire Wyjście diabła na światło dzienne po dziesiątkach lat spokojnego ukrywania się zastało protestantów przygotowanych. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa każdy wierzący uważał, że ma moc wyrzucania złych duchów. Analogicznie postępują dzisiaj członkowie nowo powsta249
Spis treści
Wprowadzenie do wydania polskiego ...........................................
7
Wprowadzenie ..........................................................................
27
Codzienna walka ojca Amortha ............................................. 33 List pełen oburzenia ................................................................ 119 „Tam na górze” wierzą w diabła ............................................ 125 Kiedy wolontariusz wyrusza na wojnę .................................. 135 Opętani na łóżku psychiatry .................................................. 175 Piekielny szum ...................................................................... 205 Niebezpieczeństwo „spuszczonych psów”............................ 229 Zakończenie ............................................................................. 249 Uzupełnienie Dodatek A ......................................................................... 267 Dodatek B ......................................................................... 277 Dodatek C ........................................................................ 281 Bibliografia ............................................................................... 289