JOËL PRALONG
WSZYSTKIE STANY MODLITWY Wprowadzenie dla każdego Przekład Patrycja Mikulska
W Y D A W N I C T W O S A L W AT O R KRAKÓW
Tytuł oryginału La prière dans tous ses états: Initiation pour tous Korekta Magdalena Mnikowska Projekt okładki Artur Falkowski Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Artur Falkowski Zdjęcie na okładce StockSnap – Pixabay
Imprimi potest ks. Józef Figiel SDS, prowincjał
© Éditions des Béatitudes, S.O.C., 2016 © for the Polish Edition 2021 Wydawnictwo SALWATOR ISBN 978-83-7580-846-9 (wersja drukowana) ISBN 978-83-7580-847-6 (wersja elektroniczna) Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 260 60 80 e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com
WSTĘP
WEJŚĆ DO WNĘTRZA
Bóg – tabletka musująca o szerokim spektrum działania! Czy Bóg żyje, działa, „musuje” w twoim życiu? Czy zostawiłeś Go w kącie swego serca, jak tabletkę położoną przy szklance wody, tabletkę, która nie działa, chociaż pełna jest witamin oraz wzmacniających i stymulujących substancji odżywczych? W kontakcie z twoim życiem, zanurzony w twojej krwi, Ten właśnie Bóg „dekompresuje się” i „uwalnia” wszystkie boskie moce, które dają ci odwagę i zapał pierwszych chrześcijan
5
WS Z YS T K I E S TA N Y M O D L I T W Y
napełnionych Duchem Świętym w dniu Pięćdziesiątnicy (por. Dz 2). Wystarczy wrzucić tabletkę do wody, a powstaną miliony bąbelków, woda będzie burzyć się w szklance, zmieni wygląd, kolor i zapach. Kiedy ją wypijesz, sam zaczniesz „musować”, „burzyć się” pod działaniem Boga, który cię przeniknął. „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Jezus rozlewa się w tobie, przesyca twoje życie… a zatem − oczywiście − żyjesz, myślisz, czujesz, kochasz jak On. Czy naprawdę pragniesz poczuć Boski dotyk w swojej duszy? Czy chcesz, aby dokonała się ta transfuzja łaski, która uczyni cię nowym stworzeniem, „drugim Chrystusem” (por. 2 P 1,4; 2 Kol 5,16)? Kluczem jest nawrócenie! Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się po świecie błąkałem i tam szukałem Ciebie, bezładnie chwytając rzeczy piękne, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie − rzeczy, które by nie istnia-
6
WS T Ę P
ły, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, krzyknęłaś, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń, odetchnąłem nią − i oto dyszę pragnieniem Ciebie. Skosztowałem − i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie − i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim. [Nawrócenie św. Augustyna1]
W noc swojego nawrócenia, w Boże Narodzenie 1886 roku, św. Teresa z Lisieux poczuła w sobie działanie nowej i nieznanej siły. W mgnieniu oka dokonała się w niej całkowita przemiana. Nieprzenikniona noc, w której żyła, zmieniła się w „strumienie światła! […] Tej nocy, gdy (Jezus) stał się słaby i cierpiący z miłości do mnie, uczynił mnie silną i odważną. […] W jednej chwili Jezus, zadowalając się moją dobrą wolą, której nigdy mi nie brakowało, dokonał to, czego nie potrafiłam zdziałać przez dziesięć lat. […] Uczynił ze mnie rybaka ludzi, poczułam wielkie pragnienie pracy dla 1
Św. Augustyn, Wyznania, ks. X, 27, tłum. Zygmunt Kubiak,
Świat Książki, Warszawa 1999, s. 248n.
7
WS Z YS T K I E S TA N Y M O D L I T W Y
nawrócenia grzeszników. […] Usłyszałam w swoim sercu słowo miłości, odczułam potrzebę zapomnienia o sobie, aby Jemu się podobać, i od tej chwili byłam szczęśliwa”. W jednym z listów święta dopowiada: „To prawda, że noc Bożego Narodzenia 1886 była decydująca dla mojego powołania, aby jednak określić ją jasno, powinnam nazwać ją nocą mojego nawrócenia. Jezus, który stał się dzieckiem z miłości do mnie, uwolnił mnie z niemowlęcych pieluszek niedoskonałości. […] (Jezus) przemienił mnie w ten sposób, że nie poznawałam już siebie samej”. Bóg mocny, stając się słaby, obdarzył ją swoją mocą i „uzbroił ją na wojnę”2. „Rozlałeś woń, odetchnęłam nią − i oto dyszę prag nieniem Ciebie; dotknąłeś mnie − i zapłonęłam… Poczułam miłość przenikającą do mojego serca… Moc Boża… Strumienie światła”. Wiele słów może opisać przemianę, metamorfozę, utożsamienie się z Jezusem. Ta duchowa alchemia to tylko preludium do cudownej przygody, która utrzymuje człowieka w stanie boskiego 2
Por. Manuscrits autobiographiques Ms A 44v-45r; Lettre au
Pčre Roulland, 201.
8
WS T Ę P
wzburzenia, prowadząc od światła do światła, od chwały do chwały, od oczyszczenia do oczyszczenia, aż odsłoni, kim jest on naprawdę, ukaże jego wewnętrzną istotę, głęboką tożsamość syna Bożego, Bożej córki w Chrystusie, Synu, Umiłowanym. Mając taką moc, własną i Bożą, nie będziesz się więcej lękać, któż bowiem obawiałby się miłującego Ojca, który nie ma sobie równych na ziemi? „Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać «Abba, Ojcze!»” (Rz 8,14-16). W tej chwili wszystkie powtarzane wielokrotnie modlitwy cichną, by zmienić się w nieprzerwaną wymianę „Kocham Cię” między tobą a Bogiem; rozpocznie się prawdziwy dialog, który pomoże ci odnaleźć wszelkie potrzebne do życia światła. Modlitwa pozwala Bogu wstąpić w ciebie, przemienia cię w Niego − na podobieństwo tabletki rozpuszczonej w wodzie, która sprawia, że tabletka wykazuje właściwości lecznicze. Modlitwa utrzymuje Boga w stanie czuwania w twojej łodzi. Niech przez twoją modlitwę Ojciec Pana nasze-
9
WS Z YS T K I E S TA N Y M O D L I T W Y
go Jezusa Chrystusa „[da tobie] światłe oczy serca, byś wiedział, czym jest nadzieja, do której On wzywa, czym bogactwo chwały […] i czym przeogromna Jego moc względem ciebie – na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych” (por. Ef 1,18-20).
Modlitwa, sztuka uwagi – Kiedy wreszcie usłyszysz to, czego nie mówię? − rzucił nastolatek swemu ojcu. Co naprawdę słyszymy w tym hałaśliwym świecie, poddanym dyktatowi pubów i mediów, wirującym w spirali prędkości i zappingu, wciąż zalewanym nowymi sensacjami, lecz jakże odległym od naszego wnętrza. Społeczeństwo, w którym uczucia dominują nad refleksją, działa jak mechanizm poruszany popędami − i dzieje się to ze szkodą dla duszy. Nieustannie zmieniający kanały telewidz przypomina motyla, który siada na wszystkich kwiatach, lecz nie zatrzymuje się na żadnym. Z wysiłkiem stara się on
10
WS T Ę P
skupić na chwili obecnej, równocześnie biegnąc do następnego wydarzenia, a jego zmysły czuwają, nastawione na odbiór kolejnych wrażeń. Krótko mówiąc, nigdy nie ma go tam, gdzie powinien być. Jean-Yves Leloup, ksiądz prawosławny, proponuje praktyczne lekarstwo na tę dolegliwość: ćwiczenie się w „sztuce uwagi”3, w byciu uważnym wobec rzeczywistości chwili obecnej. Chodzi o skierowanie uwagi na drugiego, na rozgrywające się zdarzenie, co w konsekwencji wyklucza wszystkie inne myśli. Taki stan ducha wprowadza nas do wnętrza osób i wydarzeń, uwrażliwia nas na ich bliskość, a także pozwala usłyszeć szept boskiego bytu. Modlitwa polega przede wszystkim na praktykowaniu tej sztuki uwagi wobec tego, co nas otacza. Rozpoczyna się od szmeru fontanny, śpiewu ptaka, wspaniałego zachodu słońca, usłyszanego słowa czy przeczytanego tekstu i wprowadza nas na drogę prowadzącą do Boga, w którym odnajdziemy pokój i równowagę. Proponowanie nam, którzy żyjemy w tłumie, nie zaś w klasztorze, wprowadzenia do modlitwy na przykład według Jana od Krzyża, mogłoby 3
Jean-Yves Leloup, L’art de l’attention, Albin Michel, Paris 2002.
11
WS Z YS T K I E S TA N Y M O D L I T W Y
być zaproszeniem do zbyt raptownej zmiany i prowadziłoby do zniechęcenia. Książka ta skierowana jest do wielu z nas, którzy pośród codziennej aktywności poszukują prostego sposobu pozostawania w łączności z Bogiem. Jej autor, mający za sobą trzydzieści lat doświadczenia duszpasterskiego, formator i przełożony seminarium, chciałby ofiarować zajmującym się formacją katechistom i duszpasterzom kilka narzędzi pozwalających „wejść do wnętrza”, a równocześnie odpowiada na ich osobiste pragnienie głębi. Każdy – jestem tego pewien – znajdzie tu coś dla siebie.
„Kontemplaktywni” z miłości Praktykowanie sztuki uwagi to świadczenie wobec innych o zainteresowaniu i miłości, jakie się im niesie: „Tu i teraz liczysz się tylko ty i nic innego!”. Kontemplacja oznacza głębię widzenia i słyszenia, „przebywanie z innym w świątyni”, czyli wejście do sanktuarium jego głębi, gdzie w ukryciu objawia się Bóg. Spojrzenie takie
12
WS T Ę P
zakłada przekroczenie pierwszego wrażenia, opanowanie emocji, które zasłaniają drogę, wzniesienie się ponad sympatie i antypatie, aby wewnętrznym spojrzeniem dostrzec „to, co istotne i niewidzialne dla oka”. Człowiek kontemplujący w niczym nie przypomina świętoszków, którzy z głową w chmurach wypatrują Boga i mówią tylko o Panu, a jednocześnie są oddaleni od innych, nieobecni, ilekroć ktoś prosi ich o pomoc. Nie należy oddzielać tych, którzy się modlą, od tak zwanych osób aktywnych. Jest to po prostu niechrześcijańskie! „Gdybym nie miał miłości – mówi św. Paweł – byłbym niczym!” (1 Kor 13). Miłość przenika zarówno płuca tego, kto pogrążony jest w adoracji Najświętszego Sakramentu, jak i ramiona tego, kto działa. Jest to ten sam ruch, ten sam oddech. Modlitwa i działanie, skurcz i rozkurcz, serce, które przyjmuje miłość i ją daje. Dlatego postawa chrześcijanina, który kocha, jest nie tyle kontemplatywna, ile „kontemplaktywna” (ojciec Manaranche). Przypomina mi się „kwiatek” z życia św. Wincentego a Paulo. Ksiądz Wincenty, zatopiony w Bogu, stoi pochylony przed tabernakulum. Do drzwi
13
WS Z YS T K I E S TA N Y M O D L I T W Y
kaplicy puka siostra zakonna i przeprasza, że przeszkadza świętemu − bo jakiś biedak prosi, by ksiądz podszedł do bramy klasztoru. Ksiądz Wincenty dziwi się: „Ależ, siostro, skąd to zakłopotanie? Przecież opuszczam Boga… dla Boga!”.
Bóg w głębi rzeczy Sztuka uwagi staje się nagle modlitwą, gdy nawiążemy kontakt z boskim bytem, który się wówczas objawia. Rozważmy kilka najpiękniejszych chwil rozsianych po ogromnych obszarach naszej codzienności. Przypominam sobie wspaniały wschód słońca, który kontemplowałem na górze Synaj w Egipcie o czwartej nad ranem. Najpierw zobaczyłem świetlisty punkt, który rozciągnął się, tworząc długą smugę czerwonego światła. Smuga rosła szybko, a następnie wybuchła, rodząc gwiazdę, która z kolej rozrzuciła po całym kosmosie błyskawice w odcieniach czerwieni, ochry, żółci. Nagie, pustynne wzgórza nabrały wszystkich tych
14
WS T Ę P
kolorów. Doświadczenie takiego piękna wprowadziło wszystkie moje zmysły w stan zawieszenia, znalazłem się poza czasem i przestrzenią, myśl się zatrzymała. Przeniknęła mnie intensywna radość. Oczywiście oczy same się zamknęły. Niezwykła uroda krajobrazu dotarła do mojego wnętrza i wibrowała tam innym już światłem. Nic już nie widziałem. Słuchałem. Ogarnęła mnie tajemnicza obecność. Dotknąłem głębi rzeczy, źródła wszelkiego piękna, Piękności nad pięknościami, boskiego Bytu… Podobne przeżycie może się pojawić, gdy słuchacie muzyki, która głęboko was dotyka. Melodia niejako wciąga was do wnętrza, a wasze uszy nie słyszą już zewnętrznego dźwięku. Zaznajecie niezwykłej radości, piękno się uobecnia, obcujecie z Pięknem, z obecnością… Przenikacie do nowej przestrzeni, bez granic. Podobnie dzieje się w chwilach wielkiej miłości − jest ona tak silna, że niemal zapominacie o ukochanej istocie, która trzyma was za rękę… Albo gdy doznajecie przejmującej mocy pocałunku… Nie istnieje nic, prócz tej chwili, która przenosi was poza czas, znajdujecie się
15
WS Z YS T K I E S TA N Y M O D L I T W Y
w blasku jeszcze większej miłości, obecności, która was otacza. A przecież właśnie od wewnątrz dostrzegamy prawdę rzeczy, rozwiązanie problemu, odpowiedź na naukowe pytanie, słowa, których zabrakło w naszej wypowiedzi, poetyckie natchnienie, które pojawia się jakby niesione z wiatrem − słyszymy wówczas sercem, przeczuwamy intuicyjnie, jak wędkarz czyhający na rybę podpływającą ku powierzchni wody. Piękno, dobro, miłość, prawda… tak wiele jest głębokich doświadczeń, które odnawiają naszą więź z początkiem, z jedynym źródłem, które różne religie nazywają Bogiem. I oto dusza naturalnie modli się, nawiązuje dialog z Obecnością.
W drogę z Léo, pielgrzymem Absolutu Léo… to postać, która będzie wam towarzyszyć w drodze przez ten tekst. Léo, lat dwadzieścia pięć, poszu-
16
WS T Ę P
kuje Boga, szuka własnej duszy pod przewodnictwem mądrości ojca Josepha, świadka Absolutu. Uzyskane sugestie nie wskazują żadnej szczególnej metody ani techniki − ojciec Joseph udziela jedynie kilku rad dobranych w ten sposób, by jego duchowy syn mógł sam rozmawiać ze swoim Ojcem w niebie za pomocą prostych, spontanicznych słów, naturalnie płynących z serca. Nie potrzeba metody, aby dziecko mogło rozmawiać ze swoim ojcem! Léo to imię przybrane, imię fikcyjnej postaci, z którą może się utożsamić każdy czytelnik − Léo bowiem zadaje pytania, które zadają sobie wszyscy rozpoczynający modlitwę. Chciałem opowiedzieć pewną historię, aby czytelnik mógł zacząć własne poszukiwanie Boga na drogach, które zna, w spotkaniu z pięknem, dobrem, miłością, prawdą. Jest to jednak nie tyle powieść, ile żywa relacja, poprzez którą zwykle wypowiada się sam autor, relacjonując własne doświadczenie duchowe.
SPIS TREŚCI
Wstęp Wejść do wnętrza 5 Rozdział 1 Léo, słuchaj przyrody, patrz, jak ona się modli! 19 Rozdział 2 Gdy słowo Boże staje się dialogiem 39 Rozdział 3 Wszystkie stany modlitwy 65 Rozdział 4 Modlitwa przemienia mnie w Tego, którego kontempluję 109 Rozdział 5 Twierdza wewnętrzna 143 Zakończenie 173
179