REDAGUJE
Centrum Formacji Duchowej Salwatorianie – Kraków Krzysztof Wons SDS (redaktor naczelny) s. Aleksandra Markiel SDS (sekretarz redakcji) T ł umac z e n i e
Danuta Piekarz K orekta
Magdalena Mnikowska Anna Śledzikowska A dres R edakcj i
Zeszyty Formacji Duchowej ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. (12) 269 23 97; faks (12) 254 60 60 e-mail: zeszyty@salwatorianie.pl http://www.cfd.salwatorianie.pl P rojekt ok ł adk i
Artur Falkowski
S k ł ad i ł ama n i e
Artur Falkowski
Za pozwoleniem władzy zakonnej
ISSN 1426-8515
© Copyright by 2015 Wydawnictwo Salwator ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków www.salwator.com
Słowo z Centrum Formacji Duchowej
„List do wierzących” to niezwykle przystępny komentarz o. Raniera Cantalamessy do Listu do Rzymian. Komentarz ma formę rozważań, które nie tylko karmią intelekt, ale też poruszają serce i zachęcają do medytacji nad pięknem wiary chrześcijańskiej. Rozważania są zapisem konferencji, które Kaznodzieja Domu Papieskiego wygłosił w Roku Wiary, w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie1. Zaraz na wstępie sesji zaznaczył, że List do Rzymian nie został napisany – jak często błędnie uważamy – do ekspertów z dogmatyki czy w celu prowadzenia dysput teologicznych o prawdach wiary. Przeciwnie, „napisany został do bardzo prostych ludzi”. Ojciec Cantalamessa nazwał List do Rzymian „najpotężniejszą syntezą naszej wiary, jaką posiadamy, a także najskuteczniejszym przewodnikiem odnowy duchowej i najlepszym planem nowej ewangelizacji”. Ten list może nadać nową treść naszej wierze. Warto go odkryć na nowo z pomocą prostego i żywego komentarza o. Cantalamessy. Z Listu do Rzymian unosi się „woń” Chrystusa i Jego Ewangelii i przenika do wnętrza każdego, kto otworzy się na tę treść. W jednej z konferencji, z właściwym sobie pokojem i wewnętrznym przekonaniem, o. Cantalamessa powiedział: „Nie ma wątpliwości, że pewnego dnia Ewangelia zostanie przyjęta przez
1
Sesja odbyła się w ramach Szkoły Biblijnej, w dniach 11-13 października 2013 r.
jes i e ń
▪ 69/2015
5
Miłość Boża tkwi u podstaw całego stworzenia Tytuł medytacji nad Listem do Rzymian pochodzi z wersetu tego listu: „Wiara rodzi się ze słyszenia”. Gdy słyszy się same słowa „List do Rzymian”, wielu odczuwa przerażenie, kojarząc tę księgę biblijną z problemami teologicznymi, które są przedmiotem kontrowersji między katolikami a protestantami. Dlatego często uważa się, że jest to tekst, który trzeba zostawić teologom. W rzeczywistości List do Rzymian był napisany do bardzo prostych ludzi. Chrześcijanami Rzymu byli w większości niewolnicy, którzy nie umieli czytać ani pisać. Tak więc jest to List napisany do wszystkich wierzących, także do nas. Chcielibyśmy odczytać go na nowo, gdyż jest to najpotężniejsza synteza naszej wiary, jaką posiadamy, a także najskuteczniejszy przewodnik odnowy duchowej i najlepszy plan nowej ewangelizacji. Oczywiście, w tak krótkim czasie możemy jedynie pokosztować tego tekstu, wyróżnić kilka wielkich orędzi, ale zobaczymy, że one wystarczają, by nadać nową treść naszej wierze. Zacznijmy od odczytania pierwszych siedmiu wersetów Listu św. Pawła do Rzymian. „Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach świętych. Jest to Ewangelia o Jego Synu – pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości pełnym mocy Synem Bożym przez powstanie z martwych – o Jezusie Chryjes i e ń
▪ 69/2015
9
Usprawiedliwieni łaską przez wiarę (Rz 3, 21nn)
List do Rzymian, słowo Boże prowadzące nas w czasie tych spotkań, nie jest po prostu serią prawd, ale wyznacza pewien szlak, pewną drogę. Pozwala nam zobaczyć, jak człowiek, wychodząc ze swojego naturalnego stanu grzesznika, poprzez dzieło Chrystusa dochodzi do tego, że jest nowym stworzeniem. Żyje w Duchu! Nie mamy możliwości przestudiowania wszystkich etapów tej drogi, ale streścimy niektóre i zatrzymamy się na niektórych momentach. Po tym początkowym pozdrowieniu, w którym św. Paweł wyraził fundamentalną prawdę, że jesteśmy ukochani przez Boga i że Bóg ma dla nas łaskę (czyli życzliwość, akceptację) oraz pokój, apostoł przechodzi do przedstawienia nam sytuacji człowieka przed Chrystusem i żyjącego poza Chrystusem. I tutaj ton się zmienia. To już nie jest ten ton idylliczny, jaki dostrzegliśmy wcześniej, bo teraz Paweł ma nam do powiedzenia rzeczy dość przykre. Ci z was, którzy mają zwyczaj podróżować samolotem – mnie się to często zdarza – wiedzą, że w samolocie od czasu do czasu słyszy się zdanie: „Prosimy zapiąć pasy bezpieczeństwa, bo wchodzimy w sferę turbulencji”. W tym punkcie św. Paweł mówi nam to samo: „Zapnijcie pasy, bo wchodzimy w sferę turbulencji”. Posłuchajmy zatem jego słów: „Albowiem gniew Boży objawia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to jes i e ń
▪ 69/2015
21
Nowe życie w duchu
Święty Augustyn mówił, że między ludźmi istnieje pewne rozróżnienie: są ci, którzy mówią, i ci, którzy słuchają. Ale w oczach Boga wszyscy jesteśmy słuchaczami. Tak więc także ten, kto głosi, w rzeczywistości jest słuchaczem, bo on najpierw słucha, a potem przekazuje. Zatem nie powinniśmy patrzeć na siebie jako mistrzowie i uczniowie, ale jako współuczniowie jedynego Mistrza. Kontynuujemy naszą drogę przez List do Rzymian. Jak powiedziałem, ten list wyznacza nam pewien szlak przemiany od starego człowieka do nowego. W rozdziale 3 Paweł powiedział nam, w jaki sposób wychodzi się ze stanu List do Rzymian wyznacza zatracenia i jak wkracza się w nowy świat nam pewien szlak przemia zbawienia: bezinteresownie, darmowo, ny od starego człowieka do przez wiarę. W rozdziale 4 św. Paweł przynowego. wołuje najjaśniejszy przykład usprawiedliwienia przez wiarę, jaki można spotkać w Biblii: to przykład Abrahama, który został usprawiedliwiony przez swoją wiarę. W rozdziale 5 natomiast zaczyna się nowa sekcja listu. Po tym, jak Paweł mówił o stanie ludzkości bez Chrystusa, a następnie o zbawieniu dokonanym w Chrystusie, teraz apostoł ukaże nam treści tego zbawienia: powie, na czym praktycznie polega zbawienie dokonane przez Chrystusa, co zmienia się w nas. Wyróżnia on dwa fundamentalne elementy: jeden pozytywny i jeden negatywny. Element negatywny polega na usunięciu z nas 36
Zeszyty Formacji Duchowej
Wiara rodzi się ze słuchania orędzia (Rz 10, 17) Treść Listu do Rzymian wystarczyłaby do medytacji na cały kurs rekolekcyjny, a nawet na całe życie. Ale nie to jest ważne, żeby wiedzieć wszystko. W słowie Bożym wystarczy czasem jeden wyraz, żeby zmienić czyjeś życie. Zatem skupimy się na kilku słowach, które Paweł nam przekazuje, bo są to słowa, które mogą karmić całe nasze życie. Streśćmy drogę, którą przeszliśmy do tej pory. Paweł przede wszystkim zapewnił nas, że jesteśmy kochani przez Boga. Później ukazał nam stan ludzkości przed Chrystusem i poza Chrystusem i powiedział, w jaki sposób wychodzi się ze stanu gniewu Boga i wchodzi w stan łaski Bożej. Odpowiedź brzmi: przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Później nam wyjaśnił, jaka jest treść tego zbawienia dokonanego przez Jezusa. Ta treść ma element negatywny, polegający na usuwaniu zła, śmierci, grzechu, Prawa, ale także ma element pozytywny – zbawienie, dar Ducha Świętego. Pamiętacie obraz przywołany przez św. Augustyna, iż trzeba usunąć ocet, żeby móc przyjąć miód? Rozdział 8 to celebracja tego daru Boga, którym jest Duch Święty, łaska uświęcająca, nowe życie. Wszystkie te słowa wyrażają życie Boże, które Jezus nam umożliwił. W rozdziale 10, w kontekście rozważań nad losem narodu żydowskiego, św. Paweł wyjaśnia, skąd bierze się wiara. Już wcześ niej stwierdził, że wszystko zależy od wiary, ale nie powiedział, co trzeba zrobić, żeby wierzyć. W rozdziale 10 znajdujemy wyrażenia, które tłumaczą nam, jak dochodzi się do wiary w Chryjes i e ń
▪ 69/2015
47
Od wiary do uczynków: posłuszeństwo słowu (Rz 12-14) W naszej drodze przez List do Rzymian doszliśmy do drugiej jego części, która zaczyna się w rozdziale 12. Dlaczego przyjmujemy, że jest to druga część? Bo począwszy od tego momentu, św. Paweł mówi nam o konsekwencjach zbawienia, o owocach Ducha. Może najważniejszym pouczeniem w Liście do Rzymian nie są poszczególne prawdy wyrażone przez Pawła, ale porządek, w jakim przedstawia on te orędzia. Apostoł Narodów nie zaczyna od pouczeń o posłuszeństwie, czystości, miłości, by później mówić o łasce Bożej, o Duchu Świętym, tak jakby Duch Święty był nagrodą za nasze wysiłki. Mówi nam najpierw o dziele Bożym, a dopiero później wskazuje nam także obowiązki. Pamiętacie, co mówiliśmy o nowości i wyjątkowości chrześcijaństwa? W każdej religii wskazuje się najpierw obowiązki, a potem nagrodę jako owoc spełnienia tych obowiązków. W chrześcijaństwie nie zaczyna się od wskazywania nam, co mamy robić, ale od ukazania, co Bóg uczynił dla nas, i z tego wypływają obowiązki. W rozdziałach od 12 do 14 św. Paweł mówi o niemal wszystkich cnotach chrześcijańskich: o miłości, posłuszeństwie... Na przykład rozdział 13 zaczyna się od zalecenia: „Każdy niech będzie poddany władzom sprawującym rządy nad innymi” (Rz 13, 1). Apostoł wspomina też o pokorze: „Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne. Nie uważajcie sami siebie za mądrych” (Rz 12, 16). Nie mamy czasu, by omawiać wszystkie te cnoty, ale powiedzmy coś o najważniejszej ze wszystkich, o najważniejszym jes i e ń
▪ 69/2015
59
Homilie
I. Kiedy czytamy słowo Boże w liturgii, naszym celem nie jest tylko przypominanie słów Bożych czy wydarzeń biblijnych. Celem jest odkrycie za każdym razem czegoś nowego z tego misterium, które celebrujemy w Eucharystii. I rzeczywiście, ta przemiana wody w wino to cud, który powtarza się teraz w Eucharystii. Bo także tutaj woda, jeden z elementów ziemskich, zostaje przemieniona w wino Ducha. Wiadomo, że św. Jan widział w tym wydarzeniu z Kany pewien symbol. Symbol przemiany litery w Ducha, a także przemiany ziemskich elementów w Krew i Ciało Chrystusa. Czyli celem czytań mszalnych jest pomoc w zrozumieniu za każdym razem czegoś nowego z tego misterium, które celebrujemy. Ale jest też inny cel: byśmy widzieli, w jaki sposób słowo Boże aktualizuje się, spełnia się w naszym życiu. Co nam mówi dzisiaj o wydarzeniach w Kanie? Cud w Kanie musi się powtarzać w życiu każdego z nas. W Kanie Galilejskiej był ślub i zgodnie ze zwyczajem po ślubie świętowano przez cały tydzień. Być może przybycie Jezusa ze wszystkimi apostołami stanowiło pewne zaskoczenie dla rodziny. Faktem jest, że zabrakło wina. Dla nowożeńców byłby to powód do wstydu przez całe życie, gdyby gościom nie mogli dać niczego do picia. Maryja, która była bardzo uważna na potrzeby innych, zauważyła to niebezpieczeństwo i zainterweniowała u Syna. Potem powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). To akt wiary. 68
Zeszyty Formacji Duchowej
Gdy Jezus czyni jakiś cud w Ewangelii, prawie zawsze przypisuje to wierze danych osób. Mówi: „Twoja wiara cię ocaliła”. Także w Kanie Galilejskiej cud był spowodowany wiarą Maryi, bo mówiąc: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, Maryja okazała, że wierzy w Boską moc Syna. Powiedziałem, że to, co stało się w Kanie, powinno dziać się w życiu każdego z nas. Co więcej, dzieje się w życiu każdego z nas. Widzę wśród was dwie wielkie grupy osób: są osoby konsekrowane, zakonnicy, i osoby żyjące w małżeństwie, świeckie. Zobaczmy, w jaki sposób wydarzenie z Kany Galilejskiej powtarza się najpierw w życiu osób żyjących w małżeństwie, a potem w życiu konsekrowanym. Każde małżeństwo zaczyna się tak jak w Kanie Galilejskiej, czyli wielką obfitością wina, entuzjazmem, radością, ale z biegiem czasu zaczyna czegoś brakować i zaczyna przeważać przyzwyczajenie. Wino radości, entuzjazmu jest zastąpione wodą rutyny. Widzę po waszych twarzach, że nie mówię o czymś dziwnym i odległym. Idzie się więc naprzód na mocy obowiązku wierności, ale w domu nie ma już radości. Dzieci nie otrzymują pomocy dzięki radości swoich rodziców. Przyzwyczajenie staje się jakby potworem, który wysysa życie. Ale to dotyczy także nas, osób konsekrowanych, zakonnych. Bo także my pewnego dnia zawarliśmy małżeństwo: poślubiliśmy Jezusa. Na początku, gdy złożyliśmy profesję zakonną, był entuzjazm, była radość, było wino. I także nam się zdarza, że z upływem czasu to wino się rozcieńcza. I także my zaczynamy działać z przyzwyczajenia, modlimy się, ale nie ma między nami a Jezusem żywego płomienia. I w pewnych przypadkach – to nie dotyczy osób tu obecnych – życie zakonne staje się pustą skorupą, w której nie ma już esencji, nie ma już limfy. Jakie jest lekarstwo? Bo nikt przecież nie godzi się z taką sytuacją! Lekarstwo jest to samo co w Kanie Galilejskiej. To, co ocaliło święto w Kanie, zostało zapisane na początku: „Zaproszono na to wesele także Jezusa”. Trzeba zaprosić Jezusa do własnego małżeństwa, do własnego życia konsekrowanego. Powiecie, że zrobiliście to i robicie to ciągle. jes i e ń
▪ 69/2015
69
nazywał się Fulton Sheen (trwa jego proces beatyfikacyjny). Napisał bardzo popularną książkę, której tytuł jest niemal hasłem programowym: Troje do małżeństwa. Czyli w małżeństwie trzeba być we troje, a nie we dwoje. Wiadomo, kim jest ten Trzeci. Zatem przyjmijmy Słowo dzisiejszej Ewangelii: „Zaproszono Jezusa na wesele” i także my zaprośmy znowu Jezusa w nasze życie. II. Ewangelia tej mszy świętej pozwala nam mówić także o Maryi, matce Jezusa. Jest sobota, dzień Jej poświęcony, w październiku, który jest tradycyjnie poświęcony różańcowi. Na spotkaniu takim jak to nie może zabraknąć momentu kontemplacji Matki Boga. Komentowaliśmy fragmenty z Listu do Rzymian, ale św. Paweł mówi nam też o innym typie listów. W Drugim Liście do Koryntian Apostoł Narodów mówi, że Kościół jest listem Bożym, napisanym nie atramentem, ale palcem Boga Żywego, napisanym na tablicach serc, z ciała. Możemy powiedzieć, że Maryja, która jest figurą Kościoła, jest listem Boga do świata. Listem nie złożonym z tylu słów odczytywanych po kolei, ale jest listem żywym, z ciała. W tym Roku Wiary, który dobiega końca, pięknie jest kontemplować Maryję właśnie jako wzór wiary. Słowa dzisiejszej Ewangelii można tak wyrazić: Pewna kobieta mówi do Jezusa: „«Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Lecz On rzekł: «Tak, błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają»” (Łk 11, 27-28). Jezus w tych słowach nie odsuwa Maryi na drugi plan, ale ukazuje nam Jej prawdziwą wielkość. Bo prawdziwa wielkość Maryi polegała na tym, że miała wiarę. Święty Augustyn mówił, że Maryja najpierw poczęła Jezusa w swoim sercu, a później w swoim ciele. I dodał: „Na nic by się Jej zdało począć i nosić Jezusa w łonie, gdyby nie nosiła Go też w swoim sercu, poprzez wiarę”. Maryja bowiem jest wzorem wiary. Elżbieta ogłosiła Ją błogosławioną właśnie dlatego, że przyszła matka Chrystusa jes i e ń
▪ 69/2015
71
uwierzyła słowu Bożemu. I oczywiście Elżbieta odnosiła się tu do momentu zwiastowania, kiedy Maryja powiedziała Bogu: „Niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38). Akt wiary Maryi nie był łatwy. To był najbardziej heroiczny i niebezpieczny akt wiary w historii. Bo Maryja dobrze wiedziała, co jest zapisane w Prawie Mojżeszowym. Każda dziewczyna w Izraelu znała ten tekst. W Księdze Powtórzonego Prawa jest napisane, że dziewczyna, która w dniu ślubu nie okaże się dziewicą, powinna być zaprowadzona do drzwi domu ojcowskiego i ukamienowana. Zatem Maryja była narażona na ryzyko śmierci. Co powiedziała Maryja w tym momencie, gdy reprezentowała całą ludzkość? Jesteśmy przyzwyczajeni mówić, że Maryja powiedziała fiat, że jest Dziewicą mówiącą fiat. Ale Maryja nigdy nie powiedziała fiat, bo nie mówiła po łacinie. Możemy odkryć właściwe słowo, które wyszło z ust Maryi. Bo za każdym razem, gdy w Biblii łacińskiej jest słowo fiat, w odpowiednim miejscu w tekście hebrajskim jest inne słowo, które dobrze znamy, które powtarzamy kilka razy dziennie: amen. Maryja powiedziała Bogu „amen”. Pewnie zauważycie, że Ewangelia Łukasza nie jest napisana po łacinie, tylko po grecku. W Ewangelii Łukasza w scenie zwiastowania nie znajdujemy słowa „amen”, ale grecki czasownik genoito (niech się stanie). Ważne, bo za każdym razem, gdy w greckiej Biblii pojawia się genoito, w tekście hebrajskim znajdziemy znowu amen. Czyli Maryja powiedziała Bogu: „amen”. Tylko że amen w ustach człowieka Biblii to słowo mocne, angażujące, to słowo, którym decyduje się o własnym życiu. Tak ważne jest to słowo w Biblii, że Jezus jest nazwany „Amen” . W Apokalipsie Jezus mówi o sobie: „Tak mówi Amen”. A w Ewangelii, gdy Jezus chce coś stwierdzić z autorytetem, mówi: „Amen, amen”, czyli: „Zaprawdę, zaprawdę...”. Maryja powiedziała Bogu „tak”, ale nie w sensie pogodzenia się z losem, nie jak ktoś, kto mówi: „Jeżeli nie można inaczej, to niech się dzieje Twoja wola”. Wybaczcie, że kładę nacisk na te szczegóły językowe, ale one są ważne. W naszych nowoczesnych 72
Zeszyty Formacji Duchowej
językach, myślę, że także w języku polskim, istnieją tryby czasowników. Jest tryb oznajmujący, tryb warunkowy... Używamy trybu oznajmującego do wyrażenia czegoś, co się zdarzyło lub zdarza, a trybu warunkowego – do wyrażenia czegoś, co mogłoby się zdarzyć. Język grecki, w którym była napisana Ewangelia, zna szczególny tryb czasownika, który nazywa się optativus. Jest to tryb, którego się używa, gdy chce się wyrazić pragnienie, żeby coś się stało, wyrazić niecierpliwość, żeby coś zrobić. Zatem Duch Święty, podsuwając Łukaszowi to słowo do wyrażenia odpowiedzi Maryi, mówi, że Maryja powiedziała Bogu „tak” radosne, jakby mówiła: jestem szczęśliwa, że robię to, czego chce Bóg. Maryja jest dla nas przykładem, byśmy także mówili Bogu „tak”. To jest słowo, które także w ludzkim wymiarze decyduje o naszym życiu. We wszystkich językach jest to wyraz jednosylabowy. Po włosku mówimy sì, po polsku – „tak”, po niemiecku – ja, po francusku – oui. Wyraz jednosylabowy… Tym słowem oblubieńcy decydują przed ołtarzem o swoim życiu. Poprzez ten wyraz my, zakonnicy, też zawarliśmy nasze przymierze z Bogiem. W Roku Wiary, podczas tej mszy świętej, gdy Maryja daje nam swego Syna, Jezusa, powiedzmy Bogu ponownie „tak”, „tak” radosne, „tak” wobec sytuacji, którą przeżywamy. Nie abstrakcyjnie, ale właśnie w sytuacji, w której żyjemy, winniśmy zgodzić się z wolą Boga. Powierzmy też Maryi nasze małe „tak”, aby Ona przedstawiła je Jezusowi, złączone ze swoim „tak”.
Pytania i odpowiedzi
Zacznijmy to spotkanie, uświadamiając sobie, że Jezus Zmartwychwstały jest tu obecny wśród nas, patrzy na nas, zna nas i cieszy się. Jak myślicie, kto spośród tu obecnych jest najszczęśliwszy? Jezus. Bo Jezus to specjalista od miłości. On umie docenić najmniejszą odrobinę miłości. A tutaj czuje się bardzo kochany. To prawda, że kochacie Jezusa? Ale wasza miłość i moja to nic w porównaniu z Jego miłością. Co to znaczy mieć proroctwo w oczach?
Proroctwo chrześcijańskie nie polega już na ogłaszaniu przyszłego zbawienia w czasach ostatecznych. Od kiedy Bóg dokonał zbawienia w Chrystusie, zasadnicze proroctwo polega na tym, by pomóc odkryć ukrytą obecność Chrystusa w świecie. Proroctwo chrześcijańskie zostało zainaugurowane przez Jana Chrzciciela, kiedy wyciągnął palec i powiedział: „Oto Baranek Boży”. Wszystko to, czego oczekiwano, teraz jest obecne. Aby pomóc ludziom odkryć tę ukrytą obecność Jezusa w świecie, można być prorokiem także za pośrednictwem oczu w tym sensie, że jeśli ktoś spotkał Jezusa, patrzy na świat innymi oczami. Na przykład Jan Paweł II miał oczy prorockie, bo wydawało się, że zawsze patrzy „gdzieś dalej”, nie ignorując osoby, którą miał przed sobą. Zawsze wydawało się, jakby był w dialogu z innym Rozmówcą. Ale pamiętajcie, że prawdziwie prorockie spojrzenie mają ci, którzy nie wiedzą, że są prorokami. Bo biada, jeżeli ktoś uważa, 74
Zeszyty Formacji Duchowej
że jest prorokiem poprzez oczy... wtedy jego oczy są bardziej skierowane na niego samego. Nie należy więc się martwić o to, by mieć proroctwo w oczach, trzeba martwić się o to, by mieć Jezusa w sercu. W wywiadzie udzielonym dla tygodnika katolickiego „Niedziela” ar cybiskup Wenezueli powiedział: „Sekty protestanckie niszczą Kościół w Wenezueli”. Zatem jak możemy, wobec tej sytuacji, odwoływać się do Lutra?
To obszerny temat. Nie można powiedzieć generalnie: protestanci tworzą sekty. Kościół poszedł bardzo do przodu w tej kwestii, nie powinniśmy zostawać z tyłu. Z Kościołami protestanckimi Kościół katolicki utrzymuje oficjalny dialog od wielu lat i ja też uczestniczyłem przez trzynaście lat w jednym z tych dialogów. Kościół katolicki nie uważa więc Kościołów protestanckich za sekty, bo inaczej nie wszedłby z nimi w dialog. Trzeba więc rozróżnić: są Kościoły tradycyjne, luteranie, anglikanie, kalwiniści... jeszcze dzielą nas pewne różnice, ale już doszliśmy do porozumienia w wielu dawniej spornych kwestiach. I to jest to, do czego zachęcał Jan Paweł II. Ale w świecie protestanckim, przede wszystkim zielonoświątkowym, obok niektórych większych wspólnot, z którymi Kościół katolicki prowadzi dialog, jest nieskończona liczba małych Kościołów, często założonych przez jedną osobę, które czasem bywają agresywne. Najlepszym rozwiązaniem jest prowadzenie dialogu z Kościołami, z którymi można razem modlić się, ewangelizować, bo to jest dobry sposób izolowania sekt, które prowadzą prozelityzm. To właśnie zaczął robić papież Franciszek w Argentynie. Dwukrotnie uczestniczyłem w spotkaniach z nim w Buenos Aires, wówczas ewangelicy razem z katolikami modlili się i głosili Ewangelię. Odbyły się też takie rekolekcje, w których uczestniczyło 90 kapłanów katolickich i 10 pastorów luterańskich. Jak wspomniałem, jest to najlepszy sposób izolowania grup kontrowersyjnych czy agresywnych. Co godne podkreślenia, w ramach tej całej „galaktyki” jes i e ń
▪ 69/2015
75
Co Ojciec sądzi o zachwycie objawieniami połączonym z pielgrzymo waniem do tych miejsc? Czy jest to szukanie znaku obecnego w na szych czasach?
To jest delikatny problem. Różne pielgrzymki, nabożeństwa to bogactwo Kościoła katolickiego, jeśli pozostają środkiem prowadzącym nas do Jezusa. Kiedy stają się czymś autonomicznym, okazują się przeszkodą w tej wędrówce. I z pewnością dla nas, katolików, to niebezpieczeństwo istnieje. Istnieje niebezpieczeństwo zagubienia się w nieskończonej liczbie form pobożności, w zachwycie różnymi objawieniami, tak iż najważniejszą rzeczą w naszym życiu staje się to nabożeństwo czy to objawienie, do tego stopnia, że nie jesteśmy posłuszni Kościołowi, nie oczekujemy osądu Kościoła na temat objawień, ale uprzedzamy jego ocenę. Ja niestrudzenie zalecam katolikom, żeby szli prosto do Jezusa. To, co istotne, to Jezus objawiony przez Ducha Świętego w słowie Bożym i ukonkretniony w Eucharystii. Im bardziej się koncentrujemy na tym, co istotne, tym bardziej mamy możliwość prawdziwego wzrastania w świętości. Wiemy też, ile podziałów może wprowadzić przywiązanie się do jakichś szczególnych objawień czy nabożeństw. Jeśli jesteśmy przekonani, że jakieś Słowo pochodzi od Pana, żyjmy nim w głębi naszego serca. Ale kiedy widzę, że ktoś czuje, iż otrzymał szczególne objawienie i nie zazna spokoju, dopóki się nie opublikuje książki na ten temat, to nie jest dobry znak. To jest znak, że ktoś chce promować samego siebie. Bo jeśli to pochodzi naprawdę od Pana, osoba ma raczej skłonność, by ukrywać ten dar. To są niektóre kryteria mogące pomóc nam w tej sferze. Co zrobić, żeby być Bożym człowiekiem i mieć w sobie radość, być świadkiem Bożej miłości, tak jak Ojciec? Jest dużo ludzi wierzących – ja też jestem człowiekiem wierzącym – idących za Jezusem, ale nie mają oni radości i nie są świadkami. Odnosi się to także do tych, którzy głoszą słowo Boże.
jes i e ń
▪ 69/2015
81
Radość jest powiązana z temperamentem każdej osoby, każdy ma swój sposób wyrażania radości. Może ktoś nie uśmiecha się wyraźnie, ale ma twarz, która wyraża wewnętrzny pokój. I to jest istotne. Z pewnością jest to świadectwo, jakie wszyscy mamy dawać Jezusowi. To świadectwo, że Jezus wypełnia nasze życie, czyni nas szczęśliwymi. Chrześcijanin, który jest zawsze smutny, pesymistyczny, rozgoryczony, z pewnością nie promieniuje pewnością, że Jezus zmartwychwstał. Jaki jest najlepszy dowód, poprzez który panna młoda może ukazać swoim rodzicom, że pan młody ją uszczęśliwił? Wyobraźmy sobie, że dziewczyna wychodzi za mąż, wyjeżdża daleko, a po kilku miesiącach odwiedza rodziców. Czy myślicie, że trzeba, żeby wygłaszała długie przemówienia? Od pierwszego spojrzenia rodzice wiedzą, czy córka jest szczęśliwa, czy nie. Tak też jest z Jezusem. Kiedy wychodzimy z kościoła, ludzie nas widzą i mówią: „Jezus ich uszczęśliwił!”. Albo mówią: „Zobaczcie, jakie oni mają twarze, lepiej trzymać się daleko od Kościoła”. To jest temat, który chciałbym poruszyć w odniesieniu do sióstr zakonnych. Ostatnio ktoś mi powiedział, że nigdy się nie widzi wesołej siostry. Ale to było we Włoszech, nie w Polsce. Jakie miejsce w ewangelizacji ma zajmować życie konsekrowane i na ile zgromadzenia zakonne mają się angażować w formy nowej ewangelizacji?
Nowa ewangelizacja jest obowiązkiem wszystkich chrześcijan. Oczywiście, każdy włącza się w nią zgodnie z własnym stanem życia. Także mniszki klauzurowe mają uczestniczyć w nowej ewangelizacji, ale oczywiście nie wychodząc z klasztoru, by głosić Słowo. Zarówno świeccy, jak i instytuty zakonne powinni zadać sobie pytanie, jaki jest ich sposób odpowiedzi na wezwanie Kościoła. O świeckich mówi się ciągle, o ich zaangażowaniu w nową ewangelizację. I trzeba powiedzieć: dzięki Bogu! Bo dzisiaj w niektórych krajach ewangelizacja jest kontynuowana właśnie przez świeckich. Często jeżdżę do Francji i widzę tam 82
Zeszyty Formacji Duchowej
Spis treści
Słowo z Centrum Formacji Duchowej
5
Miłość Boża tkwi u podstaw całego stworzenia
9
Usprawiedliwieni łaską przez wiarę (Rz 3, 21nn)
21
Nowe życie w duchu
36
Wiara rodzi się ze słuchania orędzia (Rz 10, 17)
47
Od wiary do uczynków: posłuszeństwo słowu (Rz 12-14)
59
Homilie
68
Pytania i odpowiedzi
74