AKTUALNOŚCI Pierwszy samojezdny na P odlasiu...
opryskiwacz marki
Horsch
sprzedany
Szybko i efektywnie
...i jeden z pierwszych w Polsce – trzeba dodać koniecznie, bo wydarzenie to ewenement, który musimy odnotować również w naszej gazecie. Efektywności oprysku, czyli skuteczności pokrycia roślin, niezawodności działania no... i szybkości pracy. Tego nabywcy oczekują od nowego sprzętu. 3 marca, Agnieszka i Mirosław Jaromocikowie z synem Wojciechem, odebrali nową maszynę.
||
Nie obyło się bez grupowego zdjęcia. Tak więc: Agnieszka Jarmocik i panowie
wielowahaczowe za(od lewej): Tomasz Stypułkowski – właściciel Roltomy, Wojciech i Mirosław wieszenie. Wcześniej Jarmocik, Radosław Sorokosz – Roltoma i Paweł Porowski, który w Roltomie tego typu opryskiwaprowadzi finansowanie fabryczne maszyn Horsch. cze były konstruowane na osiach. Wszystkie koła są skrętne, napęd – Stawiamy na jakość i to jest podstawa rozprzenoszony hydraulicznie na wszystkie koła. woju naszego gospodarstwa. A ten opryBardzo duży regulowany prześwit od 0,90 skiwacz cechuje najwyższa jakość – mówił do 1,30 m. Pojemność 8.000 l. Automatycz- Mirosław Jarmocik. – Zależało nam na opryskinie załączające się dysze co 25 cm. I co jest waczu samojezdnym, z tego względu, że ponajważniejsze, producent kładzie najwięk- siadamy duży areał gospodarstwa, nie będzie szy nacisk na poziomowanie belki, i tu belka, blokował ciągnika. – Opryskiwacz ma dużo innowacyjnych rozjako jedyna na rynku, może zejść na wysokość 25 cm nad ziemię. Dzięki temu możemy wiązań – podkreśla Wojciech, młody następca. pracować nawet w sytuacjach kryzysowych, – Przede wszystkim, duży prześwit maszyny, kiedy wiatr na polu się wzmaga i normalnie który wygrywa zdecydowanie z ofertą konodwiewałby oprysk. Horsch to jedna z nie- kurencji. To ważne pod kątem uprawy kulicznych firm, które produkują zawieszenie kurydzy, czy rzepaku. Ostatnie zabiegi nie hydrauliczne dzięki któremu można precy- będą uszkadzały roślin, czy obsypywały nazyjnie poruszać się nad łanem. sion, a to są wyraźne oszczędności. Zbiornik jest ze stali nierdzewnej. I to jest też godna podkreślenia zaleta, gdyż stosujemy RSM, i z biegiem czasu będziemy odczuwać pozytywne skutki takiego rozwiązania. Rozstaw dysz co 25 cm, mało która firma to oferuje. No i szerokość belki 36 m, to oszczędność czasu i plonu. Ten opryskiwacz to już segment premium. – Oczywiście, że taki zakup musiał być przemyślany – kontynuuje pan Mirosław. – Roltoma stanęła na wysokości zadania. Zorganizowali nam test na polu. Wszystko jak najbardziej się sprawdziło. Pryskaliśmy również na wysokości 25 cm, jeżdżąc po polu w poprzek, wzdłuż, wjeżdżając w kaniony. Do tego sprzedawca zagwarantował nam pakiet serwisowy. No i jeszcze cena, o którą nie wiadomo pytać, czy nie pytać... Ale wszystkich ciekawiło to bardzo. A więc... półtora miliona złotych plus VAT. Czy to dużo? Cena jest porównywalna z kosztem zestawu dobrej klasy ciągnika z opryskiwaczem ciągnionym, a nawet nieco niższa. Sprzedana maszyna to nowość rynkowa, zaprezentowana ostatnio na targach w Ostródzie. Jeszcze
Gospodarze mieszkają we wsi Waniewo gm. Narew. Obrabiają duży areał i potrzebują sprzęt wyróżniający się solidnością. Testowali kilka maszyn różnych producentów. Wygrał Horsch i dystrybutor marki – firma Roltoma z Sokół. – Dziś mamy małe święto w firmie, jedno z naszych podlaskich, ale i największych polskich gospodarstw, kupiło u nas bardzo nowoczesny, nowy opryskiwacz samojezdny – witał gości Tomasz Stypułkowski, właściciel firmy Roltoma z Sokół. Następnie sprzęt scharakteryzował dziennikarzom Radosław Sorokosz, który w Roltomie kieruje sprzedażą maszyn marki Horsch. – Opryskiwacz może pracować z belkami od 24 do 42 m szerokości, maksymalna prędkość robocza to 18 km/h – mówił. – Charakterystyczną cechą tej maszyny jest
||
pachnąc nowością w wiosennym słońcu prezentowała się znakomicie.
16
Tekst i fot. Barbara Klem
PODLASKIE AGRO