HODOWLA
||
Nowa obora państwa Chodnickich, wspólne dzieło Mileny i Kamila oraz firmy DeLaval, dostawcy wszystkich urządzeń i maszyn. Na małym zdjęciu stara obora.
Nowoczesna
produkcja mleka
Duża, piękna obora
W drodze do Kumelska, w powiecie kolneńskim, trochę się zgubiliśmy (tak, redakcja Podlaskiego Agro też może się zgubić). Przygodnie spotkana gospodyni (dziękujemy i pozdrawiamy), na pytanie, gdzie możemy znaleźć gospodarstwo państwa Mileny i Kamila Chodnickich, pokazując ręką odpowiedni kierunek, powiedziała, że to tam, gdzie jest taka „duża i piękna obora”. Tym razem trafiliśmy bez pudła! Oboje są młodzi, pełni energii, wykształceni. Milena jest technologiem żywności a Kamil – informatykiem. Tacy ludzie pracy nie szukają, to praca szuka ich. A mimo to wybrali zajęcie w rolnictwie. I to w gospodarstwie specjalizującym się w produkcji mleka. Nie ma trudniejszej i zmuszającej do większych wyrzeczeń gałęzi hodowli. Dla obojga praca na roli nie jest pierwszyzną. Znają ją z rodzinnych domów. Co bardziej znaczące, prowadzenie gospodarstwa mlecznego nie było pierwszym wyborem przyszłości zawodowej, ale decyzja o objęciu
gospodarstwa po rodzicach nie była także wynikiem przypadku. Można powiedzieć, że było wręcz przeciwnie. – Na gospodarstwo „przyszliśmy” jakieś dziesięć lat temu, ale oficjalnie objęliśmy je w 2015 r. – mówi Kamil Chodnicki. – Tym co ostatecznie przekonało nas o spróbowaniu zajęcia się rolnictwem na własny rachunek były fundusze unijne, m.in. program Mody Rolnik, czy programy dofinansowania do zakupu i modernizacji sprzętu, infrastruktury czy jałówek. Oboje stwierdziliśmy, że warto spróbować.
Początki były już zrobione. Była obora, było stado 60 sztuk zwierząt ras ogólnoużytkowych, takich jak choćby krzyżówki z Montbeliarde czy innymi rasami wymagającymi nieco mniejszej uwagi. Wtedy była to decyzja logiczna. Nadal obowiązywały limity na mleko, a dywersyfikacja produkcji, utrzymywanie krów mlecznych i opasów była dobrą strategią rynkową. Ale młodzi mieli własny pomysł i własny plan. I zaczęli konsekwentnie go wprowadzać w życie. Na początku dokładnie przyjrzeli się jak robią to inni. Jeździli nie tylko po Podlasiu. Byli nawet za granicą. Dzięki tym obserwacjom wiedzieli nie tylko czego chcą i czego oczekują po swojej gospodarce, ale także czego nie chcą i czego trzeba się wystrzegać. A chcieli, by gospodarstwo nie tylko zapewniło im ekonomiczną stabilizację, ale
||
C.D. NA STR. 46
Młodzi gospodarze zrezygnowali z robotów podgarniających paszę. Mają dwa obiekty i musieliby zdecydować się na dwie kosztowne maszyny lub zapewnić jednej sprawne przemieszczanie się między jedną obora a drugą. Wybrali bardziej konwencjonalny sposób i u Chodnickich robi to klasyczny traktor.
44
PODLASKIE AGRO