Styl życia
Wspierajcie się
i nie poddawajcie Z ALICJĄ DĘBOWSKĄ i MATEUSZEM STYPUŁKOWSKIM rozmawiamy o marzeniach i ich realizacji, sposobach na wspólne poszukiwanie inspiracji, biznesie, który nie może przesłaniać życia i o tym, jak wspólnie żyć, słuchać siebie i wzajemnie motywować. Kiedy i jak się poznaliście? Mateusz Stypułkowski: Znamy się już siedem lat, a po raz pierwszy spotkaliśmy się u mnie w pracy. Byłem wtedy menadżerem Very, dużego centrum sportowego w Łodzi. Akurat organizowano tam treningi dla dziewczyn startujących w wyborach Miss Ziemi Łódzkiej. Pomagałem w ich przygotowaniu. Ala, wiadomo, brała udział w konkursie. Wtedy nasze spojrzenia spotkały się pierwszy raz. Potrzebowaliśmy oczywiście czasu, by ta relacja dojrzała. Po jakimś czasie Ala przyszła do nas zaprojektować wnętrze. Potrzebowała tego do dyplomu na studiach. Alicja Dębowska: To prawda. Jako temat licencjatu na ASP wybrałam projekt kawiarni w Verze, gdzie Mateusz pracował. Mateusz: Ala przyszła, zapytała czy ktoś jej w tym pomoże. Oczywiście zgłosiłem się na ochotnika i tak to się zaczęło. Można powiedzieć, że połączyły nas sprawy zawodowe. Kto wyszedł z inicjatywą spotkania? Mateusz: Ja. Dokładnie pamiętam pierwszą naszą randkę, bo przygotowywałem wtedy kolację. Sam. Dziś prowadzicie wspólne biznesowo-rodzinne życie. Kto w nim inicjuje do działania, wychodzi z pomysłami, proponuje wyjazdy na wakacje? Też ty? Mateusz: Oboje w różnych obszarach. Cały czas wymieniamy się pomysłami i wspólnie decydujemy o tym, które będziemy realizować, a które nie. Swoimi działaniami Ala spaja naszą rodzinę, buduje więzi i relacje. Mnie zawsze ciągnie do bardziej aktywnych, sportowych wyzwań. Pod tym względem dobrze się uzupełniamy. Alicja: Nic dodać, nic ująć. Zgadzam się z Mateuszem. Jak duży wpływ na Wasze życie i na to, czym dziś się zajmujecie miało wychowanie i rodzinny dom? Alicja: Ogromny. Mój dom rodzinny ukształtował moją postawę do życia i postrzeganie świata. To był artystyczny dom, więc mogę o sobie powiedzieć, że jestem tym jabłkiem, które padło niedaleko od jabłoni. Uzdolnieni 70