
11 minute read
Niepowtarzalna i mroczna
niePowta rzalna i mro
24
Advertisement
Zeszłoroczna literacka Nagroda Nobla została przyznana amerykańskiej poetce, Louise Glück. Według członków Akademii Szwedzkiej wyróżnia ją „niepowtarzalny, poetycki głos, który z surowym pięknem czyni ludzką egzystencję uniwersalną”. Trudno się z tym nie zgodzić, gdyż nie tylko jej twórczość, lecz także sama autorka emanuje urzekającą osobowością.
Louise Glück urodziła się w 1934 roku w Nowym Jorku i wychowywała się na Long Island. Od dzieciństwa uwielbiała mitologię grecką, pierwszą poezję zaczęła tworzyć już jako nastolatka. Życie młodej poetki nie należało jednak do najszczęśliwszych. Bardzo doskwierał jej brak starszej siostry, mimo że zmarła jeszcze przed jej narodzinami. Louise, mając kilkanaście lat, zachorowała na anoreksję, która towarzyszyła jej i komplikowała życie, nawet jako osobie dorosłej. W jednym z esejów opisała zmagania z chorobą, a za jedną z głównych przyczyn pojawienia się jej wymieniała właśnie śmierć siostry. Późniejsza siedmioletnia terapia niemal uniemożliwiła jej kształcenie. Mimo przeciwności postanowiła jednak choć częściowo kontynuować edukację. Zaczęła kurs poezji w Sarah Lawrence College, lecz to warsztaty poetyckie na Uniwersytecie Columbia najbardziej wpłynęły na jej późniejszą twórczość. To właśnie profesorowie z tej uczelni zaszczepili jej profesjonalne podejście to twórczości. Jeszcze podczas warsztatów jej pierwsze utwory zaczęły ukazywać się w najbardziej prestiżowych amerykańskich czasopismach. W późniejszych latach była wykładowczynią na kilku uniwersytetach, w międzyczasie ukazywały się jej tomiki poezji oraz zbiory esejów. Obecnie nadal naucza na Uniwersytecie Yale oraz jest okrzyknięta jedną z najwybitniejszych amerykańskich poetek współczesnych.
Co jednak czyni jej poezję tak niezwykłą? Utwory autorki cechują się intelektem oraz głębią uczuć. Dodatkowo podejmują różnorodną tematykę. Większa część twórczości Glück skupia się jednak wokół jej własnych doświadczeń. Co ciekawe, choć może się wydawać, że są to utwory bardzo osobiste, mają uniwersalny przekaz. Poetka w sposób znakomity operuje językiem, by oddać charakter osobistego zwierzenia. Lakoniczny język tej liryki jednocześnie nie ogranicza pola interpretacji. To, co pociąga Louise to „to co niedopowiedziane, a tylko zasugerowane” oraz „wymowna, elokwentna cisza”. Ta niemal prowokująca oszczędność słów sprawia, że jej poezja pozostaje uniwersalna.
Twórczość Louise jest często nasycona mrocznymi motywami. Jej poezja, szczególnie ta nawiązująca do wątków biograficznych,, jest przepełniona melancholijnymi i posępnymi emocjami. Pozbawiona ozdobników, niemal bezlitosna, antyromantyczna forma podkreśla gorzką prawdę o życiu. W jej poezji nie znajdziemy „prostych” emocji, na świat patrzy chłodno, z dozą dystansu charakterystyczną dla obserwatora z zewnątrz. Autorka opisuje najtragiczniejszą część swojego życia,. Wydarzenia związane z chorobą, śmiercią bliskich czy problemy rodzinne. W utworach intensywnie zgłębia towarzyszące jej uczucia, jednak robi to bardzo subtelnie. Jej styl pisania jest prosty, przypominający tok swobodnego myślenia. Jest nienachalny, dyskretny. Ponadto charakteryzuje się szczególnym tonem, pozbawionym sztuczności, niezwykle naturalnym. Pozostaje jednak niemal oderwany od rzeczywistości, co czyni każdą sentencję podobną do proroctwa, inkantacji.
Noblistka do wielu sfer życia podchodzi bardzo ambiwalentnie, co również widoczne jest w jej twórczości. Poruszane przez nią motywy cielesności i duchowości są traktowane nadzwyczaj obojętnie. Utwory poruszające ten temat są zbudowane na zasadzie kontrastu, odwzorowując takież samo podejście autorki do życia. Źródłem jej inspiracji są osobiste, wręcz dramatyczne przeżycia skupione wokół walki z anoreksją. Louise w swoich utworach mierzy się z naturą ludzką i tak im-
Julia Półgrabia ta rzalna i mroCzna
O poezji Louise Glück
manentnie związanymi z nią pragnieniami, seksualnością oraz pożądaniem. W wierszu Dedication to Hunger poetka paradoksalnie przedstawia anoreksję jako narzędzie walki z dyktatem natury i wyzwolenia spod władzy seksualności. Choroba nie prowadzi bohaterki utworu do autodestrukcji, lecz oddaje utraconą w wyniku dojrzewania wolność. U Glück, której poezja kojarzona jest raczej jako przyziemna, pozbawiona złudzeń, silna wrażliwość na pragnienia codzienności, przypływy silnych emocji wydają się być abstrakcją. To, że posiada taką umiejętność płynnego operowania różnorakimi stylami i emocjami, czyni jej język poetycki niepowtarzalnym.
Poetka ukształtowała się w epoce, w której silnie rozwijał się feminizm. Choć wykazywała wobec niego początkowo niechęć, w jej twórczości odegrał niezwykle istotną rolę. Gluck postrzega kobiecość jako jarzmo narzucone przez patriarchalny porządek świata. Jej twórczość stanowi jawny manifest przeciwko społecznie i kulturalnie wykreowanemu obrazowi natury kobiety, która od zawsze jest postrzegana przez pryzmat seksualności. Poetka nie zgadza się, by płeć pozbawiała ją kontroli nad sobą i własnym życiem. W utworze Lamentations opisuje osobistą wersję stworzenia świata. Wiersz ukazuje Boga jako stwórcę nie tylko mężczyzn oraz kobiet, ale także kobiecego ciała stanowiącego odrębny byt. Poetka długo za wszelką cenę chciała oddzielić duszę od uziemiającej ją cielesności. Starała się niemal zupełnie jej wyzbyć, bo tylko ograniczała ona wolność. Takie podejście było swego rodzaju reakcją obronną na dotkliwe traumy, wynikające z osobistych doświadczeń. Choć w późniejszych latach Louise stopniowo przełamywała wrogość do ciała, co jest wyraźnie zauważalne w tomikach Ararat czy Vita Nova, autorka nadal nie odrzuciła wcześniejszych przekonań. Sama twierdzi, że „jednocześnie mówi tak i nie” wcześniej wykreowanemu obrazowi rzeczywistości, a jej utwory dalej zachowują lakoniczną oszczędność słów i charakterystyczny dla jej poezji dystans.
Zaszczepioną w noblistce miłość do mitologii również można dostrzec w jej dziełach. Te klasyczne i stare teksty kultury potrafi na swój oryginalny sposób zaadaptować do współczesności. Skupia się na uchwyceniu kształtowania ludzkich doświadczeń, lecz odchodzi od mitycznych poszukiwań odpowiedzi na pytania egzystencjonalne. W jednym z jej najsłynniejszych dzieł The Triumph of Achilles tytułowy bohater wyraża rozpacz po śmierci Patroklesa. Utwór skupia się na osobistych przeżyciach Achillesa po stracie. Motyw mitologiczny stanowi wyłącznie tło do ukazania emocji towarzyszących ludziom po doświadczeniu śmierci bliskiej osoby. Opisuje, jak na człowieku odbija się taka tragedia, która może być nawet porównana do samego umierania. Nieistotne, czy jest się prawie bogiem, jak Achilles, bo ze stratą spotyka się każdy. Glück w ten sposób przekazuje uniwersalne treści pod postacią przystępnych mitologicznych anegdot. Jej głos wnosi do naszego świata przekonanie, że prosta poezja może nie jest barwna i bogata w środki artystyczne, lecz nadal zachowuje osobliwe piękno.
Twórczość Louise jeszcze niedawno była zupełnie nieznana w Polsce i nawet teraz, po światowym rozgłosie, liczba tekstów przetłumaczonych jest znikoma. Przekładem utworów poetki zajmowała się Julia Hartwig i część z nich pojawiła się w antologii Dzikie brzoskwinie, wydanej w roku 2003. Choć Glück została uhonorowana Nagrodą Nobla, nadal może być trudno o jej większą „powszechność”. Autorka ma bardzo minimalistyczne podejście do życia. Nie lubi być w centrum uwagi i często odmawia udzielania wywiadów. Jak sama twierdzi „światowe honory sprawiają, że życie staje się łatwiejsze”, co mija się z jej chęcią bycia zapamiętaną przez twórczość, a nie tytuły. Mimo to miejmy nadzieję, że tłumaczenia zbiorów Louise Glück prędko pojawią się w księgarniach, a nietuzinkowa poezja autorki rozpowszechni się nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
25
In the story of Patroclus no one survives, not even Achilles who was nearly a god. Patroclus resembled him; they wore the same armor.
Always in these friendships one serves the other, one is less than the other: the hierarchy is always apparant, though the legends cannot be trusted – –their source is the survivor, the one who has been abandoned.
What were the Greek ships on fire compared to this loss?
In his tent, Achilles grieved with his whole being and the gods saw he was a man already dead, a victim of the part that loved, the part that was mortal.
26
Oddanie głodowi
Odstępstwo Pojawia się po cichu u niektórych dzieci płci żeńskiej: lęk przed śmiercią, pod postacią oddania głodowi, ciało kobiety bowiem jest grobem: przyjmie wszystko. Pamiętam, jak leżąc nocą w łóżku dotykałam miękkich, odstających piersi, piętnastoletnia, dotykałam przeszkadzającego ciała, które chciałam poświęcić, by mieć kształty wolne od kwitnienia i podstępu: czułam to, co czuję, układając te słowa – tę samą potrzebę doskonalenia, której śmierć to ledwie efekt uboczny.
(Dedication to Hunger, 1980; fragment w przekładzie Agnieszki Pokojskiej dla „Gazety Wyborczej”)
Louise Glück mowa noblowska
Kiedy miałam pięć czy sześć lat, urządziłam sobie w głowie konkurs na najlepszy wiersz świata. Dwa doszły do finału: Mały czarny chłopiec Williama Blake’a i Swanee River Stephena Fostera. Chodziłam tam i z powrotem po sypialni w domu mojej babci w Cedarhurst, miejscowości na południowym wybrzeżu Long Island. Swoim zwyczajem, nie na głos, tylko w głowie, recytowałam niezapomniany wiersz Blake’a i śpiewałam, również w myślach, przejmującą, samotną pieśń Fostera. Nie wiem, jak to się stało, że zaczęłam czytać Blake’a. Pewnie rodzice mieli w domu kilka antologii poezji, obok popularnych książek politycznych, historycznych i licznych powieści. Ale Blake’a kojarzę z domem babci. Nie była oczytana. Ale miała Blake’a, Pieśni niewinności i doświadczenia, a także maleńki zbiorek piosenek ze sztuk Szekspira, z których sporo nauczyłam się na pamięć. Szczególnie lubiłam piosenkę z Cymbelina; zapewne nie rozumiałam jej słów, ale słyszałam muzykę, kadencje, dźwięczny tryb rozkazujący, który nieśmiałemu, zlęknionemu dziecku musiał wydać się porywający. „Też go czeka piach i glina” (tłum. Stanisław Barańczak). Miałam taką nadzieję.
Tego rodzaju konkursy, których stawką jest zaszczyt, dostojna nagroda, wydawały mi się czymś naturalnym. Nie brakowało ich w mitologii, która była moją pierwszą lekturą. Nawet jako małe dziecko uważałam, że najlepszy wiersz świata to najwyższe z możliwych wyróżnień. Tak zresztą byłyśmy z siostrą wychowane, że mamy ocalić Francję (jak Joanna d’Arc), odkryć rad (jak Marie Curie). Później zrozumiałam, jakie niebezpieczeństwa i ograniczenia wiążą się z tworzeniem hierarchii, ale kiedy byłam dzieckiem, przyznawanie nagród wydawało mi się ważne. Ktoś stanie na szczycie, widoczny z daleka i tylko to jest w tej górze interesujące. Mały człowiek u podnóża pozostawał niewidzialny.
Człowiek albo w tym wypadku wiersz. Byłam pewna, że Blake jakoś wie o moim konkursie, zależy mu na jego wyniku. Rozumiałam, że umarł, ale miałam poczucie, że w pewnym sensie nadal żyje, ponieważ zwracał się do mnie, za pośrednictwem wiersza, ale to był przecież jego głos. Mówił tylko, albo szczególnie do mnie. Czułam się wyróżniona, uprzywilejowana. Miałam też poczucie, że właśnie z Blakiem chciałam rozmawiać, że tak naprawdę obok Szekspira, z nim właśnie prowadziłam rozmowę.
Mój konkurs wygrał Blake. Ale później zdałam sobie sprawę, jak podobne do siebie były dwa wybrane przeze mnie wiersze. Wtedy, podobnie jak teraz, intrygował mnie samotny ludzki głos, który wyrażał słowa skargi lub tęsknoty. Poeci, do których z biegiem lat często wracałam to byli ci, w których dziełach ja, jako wybrany słuchacz, odgrywałam ważną rolę. Bliscy, uwodzicielscy, często bywali skryci i lubili tajemnice. To nie byli poeci, którzy wykrzykiwali przez megafony. Ani też poeci, którzy mówili do siebie.
Podobała mi się ta umowa, poczucie, że to, co mówi wiersz jest ważne, a zarazem osobiste, jak sprawy, o których opowiada się na spowiedzi albo terapii.
Ceremonia wręczenia nagród w gościnnej sypialni babci odbywała się w tajemnicy i dzięki temu była jakby przedłużeniem intensywnej więzi, jaką wytworzył wiersz: przedłużeniem, nie zaś naruszeniem.
Przez małego czarnego chłopca Blake mówił do mnie; chłopiec był ukrytym źródłem jego głosu. Nie było go widać, tak, tak małego czarnego chłopca nie było widać albo było go widać źle, tak, jak go postrzegał biały chłopiec – niezbyt przenikliwy
27
28
i pełen pogardy. Ale wiedziałam, że mówił prawdę, że w jego przejściowym, śmiertelnym ciele jest ukryta rozświetlona, czysta dusza. Wiedziałam o tym, ponieważ w tym, co mówi czarne dziecko, w tym, jak opowiada o swoich uczuciach i przeżyciach, nie ma oskarżenia, potrzeby zemsty, tylko wiara, że w idealnym świecie, jaki został mu obiecany po śmierci, zostanie doceniony za to, kim jest i z nadmiaru radości ochroni bardziej narażone białe dziecko przed nagłym nadmiarem światła. To, że to nie jest realistyczna nadzieja, że to życzenie lekceważy rzeczywistość, sprawia, że wiersz jest rozdzierający, a przy tym ma głęboki polityczny sens. Krzywda i słuszny gniew, na którego przeżycie chłopiec nie może sobie pozwolić, od którego usiłuje obronić go matka, dociera do czytelnika czy słuchacza. Nawet, gdy tym czytelnikiem jest dziecko.
Ale publiczne wyróżnienie to inna sprawa.
Wiersze, które przez całe życie najżarliwiej mnie przyciągały to wiersze takie, jak opisałam, utwory, w których dokonany zostaje intymny wybór lub dochodzi do tajnego paktu, wiersze, w których słuchacz lub czytelnik w znaczący sposób uczestniczy, ponieważ do niego adresowane jest zwierzenie albo okrzyk. Czasami utwór wtajemnicza go wręcz w konspirację. „Jestem Nikim!”, mówi Dickinson, „A ty? / Czy jesteś – Nikim – Też? / Zatem jest nas aż dwoje? Jestem Nikim!” (tłum. Stanisław Barańczak). Z kolei Eliot proponuje: „Chodźmy więc, ty i ja, przed siebie, / W ten wieczór, rozciągnięty bezwładnie na niebie / Jak pacjent pod eterem na stole” (tłum. Stanisław Barańczak). Poeta nie zwołuje drużyny harcerskiej. Prosi o coś czytelnika. Inaczej niż, powiedzmy u Szekspira: „Do czego cię przyrównać? Do dnia w pełni lata?” (tłum. Stanisław Barańczak): Szekspir nie porównuje mnie do letniego dnia. Pozwala mi podsłuchać iskrzący wirtuozerią popis, ale wiersz nie wymaga mojej obecności.
W sztuce, jaka zawsze mnie pociągała, osądzający głos zbiorowości jest niebezpieczny. To, że indywidualna wypowiedź jest delikatna i narażona, dodaje jej mocy, a także sił czytelnikowi, mającemu swój udział w żarliwej prośbie lub zwierzeniu, które głos w wierszu wypowiada.
Co dzieje się z tego rodzaj poetą czy poetką, kiedy zbiorowość, zamiast skazywać go na wygnanie lub pomijać, bije mu brawo i wynosi na piedestał? Moim zdaniem taki poeta może poczuć się zagrożony, wywiedziony na manowce.
To jest temat, który porusza Dickinson. Nie zawsze, ale często.
Wiersze Emily Dickinson najżarliwiej czytałam jako nastolatka. Zwykle późno w nocy, kiedy dawno powinnam była już spać, na kanapie w salonie.
Jestem Nikim! A ty? Czy jesteś – Nikim – Też?
I dalej, w wersji, którą wtedy czytałam i którą nadal wolę:
Aż dwoje nas, więc cicho bądź, bo nas wygonią stąd.
(tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna)
Dickinson mnie wybrała, rozpoznała mnie, kiedy tak siedziałam na kanapie. Należałyśmy do elity, byłyśmy towarzyszkami w niewidzialności, dzieliłyśmy fakt znany tylko nam dwóm, który nawzajem sobie gwarantowałyśmy. Dla świata byłyśmy nikim.
Ale co byłoby wygnaniem dla ludzi, którzy żyli jak my, w naszym bezpiecznym schronieniu pod zwaloną kłodą? Wygnanie zaczyna się wtedy, kiedy ten pień się usunie.
Nie mówię tu o szkodliwym wpływie poezji Emily Dickinson na nastolatki. Mówię o osobowości, która podejrzliwie traktuje życie publiczne lub postrzega je jako obszar, gdzie uogólnienia przysłaniają precyzję, a półprawdy zastępują szczerość i znaczące wyznanie. Dla przykładu: wyobraźmy sobie, że głos konspiratora, głos Dickinson, zostaje zastąpiony głosem trybunału. „Jesteśmy nikim, kim jesteś?”. Ten przekaz nagle brzmi złowieszczo.
Byłam zaskoczona, kiedy rankiem ósmego października poczułam ten rodzaj paniki, który tu opisałam. Światło było zbyt jasne. Skala przytłaczająca.
Ci z nas, którzy piszą książki zapewne pragną dotrzeć do wielu. Ale niektórzy poeci nie pragną dotrzeć do tłumu w sensie przestrzennym, do publiczności zgromadzonej na pełnej widowni. Myślą o tym, by dotrzeć do wielu w czasie, stopniowo, w przestrzeni czasu, w przyszłości, ale w pewnym głębokim sensie ci czytelnicy zawsze przychodzą pojedynczo, jeden po drugim.
Jestem pewna, że przyznając mi tę nagrodę, Akademia Szwedzka postanowiła docenić intymny, prywatny głos. Publiczna wypowiedź może go czasem wzmocnić lub rozszerzyć jego zasięg, ale nigdy nie może go zastąpić.