8 minute read

Hefajstos - nowy wrak u wybrzeży Gozo

tekst i zdjęcia: Marcin Pawełczyk

Wraz z końcem sierpnia 2022 roku u wybrzeży wyspy Gozo na Malcie pojawił się nowy wrak. Mierzący ponad 60 metrów długości tankowiec Hefajstos po wielu perypetiach w końcu został odholowany na wcześniej ustaloną pozycję i zatopiony. Tym samym okolica wzbogaciła się o kolejną fantastyczną atrakcję nurkową, a my jako DIVERS24 byliśmy jedyną redakcją zaproszoną do wzięcia udziały w tym wydarzeniu i przygotowania relacji fotograficznej spod wody.

Pierwsze nurkowanie po zatopieniu

Fot. Marcin Pawełczyk

Chcąc poznać całą historię zatopienia tankowca Hefajstos, musimy cofnąć się o cztery lata, do lutego 2018 roku. Właśnie wtedy jednostka pojawiła się u wybrzeży Qawry, gdzie osiadła na mieliźnie i doznała drobnych uszkodzeń. Następnie wieczorny sztorm, który nawiedził okolicę, zepchnął uwięziony tankowiec na skaliste wybrzeże, dokładając kolejne uszkodzenia. W ten sposób Hefajstos stał się dość nietypową atrakcją popularną zarówno wśród turystów, jak i lokalnych mieszkańców. W końcu kto nie chciałby zrobić sobie zdjęcia na tle wielkiego tankowca wyrzuconego na brzeg? W erze selfie i social mediów grzechem byłoby nie strzelić sobie fotki. Tym bardziej że statek znalazł się na brzegu, w bliskiej odległości od ulicy i chodnika oraz wielu restauracji, skąd był doskonale widoczny.

Wizyta na rufie

Fot. Marcin Pawełczyk

Ta sytuacja utrzymywała się przez kolejnych osiem miesięcy i uszkodzony tankowiec zaczął powoli wrastać w lokalny krajobraz. Należy jednak pamiętać, że poza byciem osobliwą atrakcją turystyczną, Hefajstos stan owił również niemały problem. Na szczęście po wielu trudach udało się opróżnić zbiorniki z paliwem i wodą zęzową, a następnie odholować statek do stoczni Grand Harbour. Niestety wiek statku i jego nienajlepsza kondycja w połączeniu z uszkodzeniami, których Hefajstos doznał w minionych miesiącach, okazały się zabójczą kombinacją. Gdy specjaliści oszacowali rozmiar oraz koszt koniecznych napraw okazało się, że remont jest całkowicie nieopłacalny.

Na wraku pozostawiono część wyposażenie, które świetnie wygląda pod wodą

Fot. Marcin Pawełczyk

Zgodnie z powiedzeniem coś się kończy, a coś się zaczyna, właśnie w tym momencie pojawił się nowy plan zagospodarowania sfatygowanego i leciwego tankowca – sztuczna rafa! Ta lokalna specjalność od wielu lat przyciąga na Wyspy Maltańskie każdego roku rzesze nurkowych turystów z całego świata. Lokalne wody słyną z pięknych i co najważniejsze bezpiecznych, płytko położonych wraków, które odwiedzić może nurek na poziomie wyszkolenia OWD/AOWD. W połączeniu z przejrzystą i ciepłą wodą celowo zatopione wraki stały się wymarzonymi miejscami do rozwijania nurkowej pasji, a także idealnym planem zdjęciowym, co z pewnością doskonale wie każdy posiadacz konta na Instagramie. Wspomniane warunki oraz przystępność wr aków ściągnęły w tę okolicę również freediverów, którzy chętnie oddają się swojej pasji w pobliżu stalowych konstrukcji. Jednak nie tylko ludzie docenili zatopione obiekty. Wraki pełne zakamarków i kryjówek to wprost wymarzone miejsce dla ryb, koralowców i wszystkiego, co żyje pod wodą. Nic więc dziwnego, że szybko stały się siedliskami lokalnej fauny i flory, co pozwoliło zamienić podwodne piaszczyste pustynie w bujne ekosystemy tętniące życiem.

Pamiętajcie - Safety First ;)

Fot. Marcin Pawełczyk

Z pomysłem zatopienia Hefajstosa wyszła dość prężnie działająca na Malcie Profesional Diving Schools Association of Malta (PDSA). Jak zwykle w podobnych przypadkach opracowano plan oczyszczenia jednostki i przygotowania jej do zatopienia. Wszystko z uwzględnieniem tego, aby po zatopieniu wrak nie zagrażała środowisku, a wręcz przeciwnie, stymulował jego rozwój. Dlatego w pierwszej kolejności należało jednostkę oczyścić ze wszelakich płynów takich jak oleje, smary, paliwa, wody zęzowe oraz pozbawić niepotrzebnych elementów, które mogłyby stwarzać zagrożenie dla nurków eksplorujących wrak i jego wnętrze. Niestety w takich przypadkach armator demontuje również co ciekawsze wyposażenie, które może spieniężyć lub wykorzystać na i nnych jednostkach. Stąd też wrak tankowca jest pozbawiony m.in. śruby napędowej czy wyposażenia kokpitu, które bez wątpienia dodaj uroku nurkowaniom i buduje klimat. Tym, co jest dość zaskakujące, jest fakt, że w przypadku Hefajstosa zdecydowano się pozostawić na miejscu serce maszynowni – silnik. Wprawdzie nie jest on tak ogromny, jak w przypadku innych maltańskich wraków np. Um El Faroud, ale jest to miejsce, do którego z pewnością warto zajrzeć.

Pokład tankowca Hefajstos

Fot. Marcin Pawełczyk

Z wraku Hefajstosa usunięto również wszystkie liny, kable i przewody, aby nikt się w nie nie zaplątał, a także drobne ostre i wystające przedmioty, których krawędzie mogłyby wyrządzić krzywdę nurkom lub prowadzić do uszkodzenia sprzętu nurkowego. Z kolei miejsca, które z uwagi na swój rozmiar nie nadawały się do eksploracji, ale umożliwiały wpłynięcie do wnętrza, zostały zaspawane i zabezpieczone kratami. W ten sposób lokalna fauna i flora zyskała kajuty VIP, gdzie może liczyć na nieco prywatności i spokoju od wścibskich turystów, którzy licznie odwiedzają nowy wrak. Jeżeli zaś chodzi o ładownie, których rozmiar predestynował je do pełnienia funkcji atrakcji nurkowej, to tu taj wejścia celowo poszerzono. Wszystko po to, aby w bezpieczny i bezproblemowy sposób móc wpływać do ich wnętrza i z powrotem. W tym miejscu należy jednak stanowczo zaznaczyć, że choć Hefajstos, podobnie jak wiele innych wraków na Malcie, jest położony dość płytko i zalicza się do wraków bezpiecznych, to za eksplorację pomieszczeń znajdujących się we wnętrzu wraku powinni brać się tylko nurkowie posiadający odpowiednie doświadczenie i przeszkolenie.

We wnętrzu również znajdziemy sporo atrakcji

Fot. Marcin Pawełczyk

Gdy trwały przygotowania do zatopienia tankowca, należało jeszcze znaleźć odpowiednie miejsce, które najlepiej nadawałoby się na ostatni port. Taka lokalizacja musiała spełniać kilka kryteriów, aby być braną pod uwagę. Przede wszystkim rozległe piaszczyste dno, co wiązałoby się z brakiem morskich istot zamieszkujących w pobliżu. To niesamowite, jak zatopienie dużego obiektu potrafi niemal z dnia na dzień zamienić taką piaszczystą pustynię w obszar tętniący życiem, gdzie chętnie osiedlają się rozmaite gatunki zwierząt i roślin. Następnym kryterium była głębokość, która nie mogła przekraczać 50 metrów, jako że wrak miał być atrakcją dedykowaną nie tylko dla zaawansowanych nurków technicznych, ale również dla nurków rekreacyjnych. Mając za sobą wiele lat doświadczeń i realizację podobnych projektów, Maltańczycy zdawali sobie również sprawę, że wrak nie może znaleźć się zbyt płytko, gdyż wtedy mógłby zostać poważnie uszkodzo ny przez zimowe sztormy, które naprawdę potrafią dać się we znaki. W końcu, po wnikliwej analizie podjęto decyzję i wybór padł na wybrzeże Xatt l-Aħmar na wyspie Gozo. Miejsce to jest bardzo dobrze znane większości nurków odwiedzających Maltę, gdyż to właśnie w tej okolicy znajdują się trzy niezwykle popularne, a nawet powiedziałbym legendarne wraki – prom pasażerski MV Karwela ze słynną na cały świat klatką schodową, a także MV Cominoland i MV Xlendi.

Wrak ma całą masę charakterystycznych elementów

Fot. Marcin Pawełczyk

Skoro miejsce było już wytypowane, a statek przygotowany do wyprawy na dno morza, to nie pozostało nic innego, jak wybrać datę i przygotować się na Grande finale – zatopienie Hefajstosa! Poniedziałek 29 sierpnia 2022 roku – tego dnia w pobliżu miejsca całej operacji zgromadziły się prawdziwe tłumy, aby powitać nową atrakcję turystyczną i odprowadzić statek na miejsce przeznaczenia. Proces zatopienia tankowca przebiegł bez najmniejszych problemów. Przygotowaną jednostkę odholowano na pozycję, a następnie otwarto uprzednio przygotowane zawory, którymi woda wdarła się d o wnętrza. Cały proces zatapiania trwał niespełna cztery godziny, a zakończył się zgodnie z planem – Hefajstos osiadł na dnie równo na stępce z dziobem skierowanym w stronę wyspy Gozo. Co ciekawe, w końcowej fazie, kiedy statek znikał pod taflą wody, wydawało się, że konstrukcja mocno przechyliła się na prawą burtę i przez kilka godzin wszyscy obawiali się, iż wrak ostatecznie zatonął, kładąc się na bok. Na szczęście te obawy okazały się nieuzasadnione.

Jedno nurkowanie to za mało by poznać wrak Hefajstosa

Fot. Marcin Pawełczyk

Nurkowanie na wraku tankowca Hefajstos najważniejsze informacje:

- Jedna opustówka jest zamocowana na śródokręciu

- Boja nawigacyjna z liną opustową jest zakotwiczona do dużego bloku, 15 metrów od prawej burty dziobu jednostki

- Wrak jest połączony z brzegiem poręczówką

- Wrak spoczywa na głębokości maksymalnej 47 metrów (dno rufy)

- Średnia głębokość na wraku wynosi 33 metry

- By dostać się na wrak z brzegu, należy rozpocząć nurkowanie na wybrzeżu Xatt l-Aħmar w miejscu, gdzie jest drabinka do zejścia do wody. Następnie należy przepłynąć ok. 400 metrów – skuterem DPV trwa to niecałe 10 min

Chociaż Hefajstosa można odwiedzić, zaczynając nurkowanie z brzegu, to moim zdaniem jednak najlepiej sprawdzi się nurkowanie z łodzi. Wszystko z uwagi na głębokość, na jakiej spoczywa wrak oraz dość znaczną odległość od linii brzegowej. Planując wizytę, warto przygotować się na więcej niż jedno nurkowanie. Hefajstos jest dużą i ciekawą jednostką, na której warto spędzić trochę czasu, aby dobrze ją poznać.

Ponieważ jako DIVERS24 mieliśmy tę przyjemność i przywilej być na miejscu i brać udział w całym procesie zatapiania, to wykonaliśmy również kilka nurkowań, aby sfotografować wrak i sprawdzić, jak ostatecznie spoczął na dnie. Następnie wróciłem po miesiącu, aby ponownie zanurkować na Hefajstosie i ku mojej radości zaobserwowałem, że wrak szybko znalazł nowych mieszkańców, którzy powoli zaczęli adaptować stalową konstrukcję do swoich potrzeb. Zwłaszcza okolice masztów i wyżej położonych miejsc, takich jak np. wyciągarki na dziobie, szczególnie upodobały sobie grupy niewielkich ryb. To zupełnie inne doświadczenie, kiedy nurkując na wraku, masz towarzystwo i widzisz, jak martwy obiekt zmienia się w żywy twór, który budują tysiące małych organizmów. Również widoczność na wraku znacznie się poprawiła. Szczególnie w przypadku wnętrz, gdzie osady zdążyły opaść i teraz wszystko widoczne jest jak na dłoni, zwłaszcza silnik, który zapewne w niedalekiej przyszłości znajdzie się na niejednej fotografii.

This article is from: