15 minute read
Zwyczaje, obyczaje i obrzędy wsi kociewskich – doroczny kalendarz
Zwyczaje, obyczaje i obrzędy wsi kociewskich – kalendarz doroczny
Kalendarz polskich świąt oraz towarzyszących im obrzędów i zwyczajów, mimo znaczących procesów urbanizacyjnych zachodzących na wsi, jest nadal bardzo bogaty [Mokras 2003, s.283287]. Wiąże się on przede wszystkim z kalendarzem liturgicznym kościoła katolickiego. Wiele tradycji zachowało swój dawny, często archaiczny charakter i stanowi naturalny, przekazywany z pokolenie na pokolenie element życia.
Advertisement
Kultywowanie dawnych świąt, obrzędów i zwyczajów ma związek przede wszystkim z religijnością ludu, a także z postępem cywilizacyjnym. Obszary, na których procesy urbanizacyjne wsi przebiegają intensywnie, tradycyjne obrzędy i zwyczaje szybciej znikają [Mokras - Grabowska, Wyszowska, Jędrysiak 2019, s. 166].
Najbogatsze tradycje w polskiej obrzędowości posiadają święta: Wigilia Bożego
Narodzenia, Wielkanoc, Boże Ciało, Matki Boskiej Zielnej i Wszystkich Świętych.
Rok słoneczny, wegetacyjny i ludowy, obrzędowy rozpoczynała Wigilia Bożego Narodzenia. W polskiej tradycji bożonarodzeniowe przygotowania i świętowanie rozpoczyna się już w Wigilię, która była czasem przejściowym pomiędzy Adwentem a Bożym Narodzeniem. Dlatego jak każda granica była niebezpiecznym okresem. Był to dzień przesiąknięty magią. Cały przebieg dnia wigilijnego miał decydujący wpływ na następny rok. Tego dnia nie powinno się nic pożyczać, ponieważ szczęście, które jest w naszym domu, wyjdzie wraz z pożyczonym przedmiotem. W Wigilię troszczono się o zwierzęta, dawano im lepsza stawę, dzielono się specjalnym, kolorowym opłatkiem. Znany był także przesąd, że zwierzęta mówią ludzkim głosem. Nie można było ich podsłuchiwać, ponieważ zawsze miały przepowiadać śmierć osoby, która podsłuchiwała. Gospodarze szli do sadu i delikatnie uderzali siekierą o drzewka owocowe. Była to forma szantażu roślin: jeśli nie będą dobrze owocowały w następnym roku, to nie doczekają kolejnych świąt. Do zapadnięcia zmroku kończono wszystkie prace, aby wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki móc zasiąść do wigilijnego stołu. Ale zanim to nastąpiło należało ściąć i wystroić choinkę. Świąteczne drzewko, głównie świerk lub jodła, jako ozdoba bożonarodzeniowa pojawiła się po raz pierwszy w Alzacji w XV w. Na Pomorzu pojawiła się w XIX w., początkowo w miastach oraz w mieszkaniach Niemców i ewangelików. Drzewka stroiły dzieci ciasteczkami, owocami, światami z opłatka, wstążkami, papierowymi i słomianymi ozdobami oraz łańcuchami. Najważniejszym punktem Wigilii była kolacja, która zapoczynała się wraz z pierwszą gwiazdką na niebie, o godz. 16.00 lub 18.00. Zanim domownicy zasiedli do stołu wigilijnego dzielili się opłatkiem. Na Pomorzu zwyczaj ten rozpowszechnił się na początku XX w. Tradycyjnymi wigilijnymi daniami były często tylko śledzie z ziemniakami. W bogatszych domach były inne ryby, kluski z makiem, kapusta z grzybami, pierogi z kapustą, czy też zupa z suszu owocowego. Każda potrawa miała swoje znaczenie symboliczne. Ryby były symbolem pierwszych chrześcijan, z kolei w kulturze ludowej symbolizowały płodność i rodzące się życie. Kapusta miała odrodzić przyrodę po zimie, groch chronił przed chorobami, a w połączeniu z kapustą zapewniał urodzaj, grzyby ułatwiały nawiązywanie kontaktów ze światem zmarłych, mak – kolejny symbol płodności, jabłka chroniły przed bólem gardła, a miód zapewniał przychylność mocy nadprzyrodzonych. Pod obrus kładziono sianko, przy stole zostawiano wolne miejsce dla niepoodziewanego gościa i/lub dusz naszych przodków, które nawiedzały nasze domostwa w dzień wigilijny. Właśnie ze wzglądu na bezpieczeństwo dusz w Wigilię był zakaz stosowania ostrych narzędzi i nici, włóczek. Dlatego tego dnia nie szyto, przędziono, tkano, oprócz tego nie wylewano brudnej wody z próg, a przed siadaniem dmuchano na siedzisko – aby dusza mogła wstać i ustąpić nam miejsca.
Tego dnia, w pomorskim, dzieci dostają podarki od Gwiazdora ubranego w wywrócony spodem na wierzch kożuch i budząca strach maskę. Gwiazdor głośno krzyczy i rozdaje razy biczem, nosił ze sobą wór z podarkami i rózgę. Odpytywał on dzieci z pacierza, znał dobre i złe uczynki i w zależności od wyniku wręczał prezent lub bił rózgą.
Wigilia była także dniem wróżebny: dziewczęta wróżyły swoją przyszłość, w tym szybkie zamążpójście, wygląd przyszłego męża wyciągając źdźbła słomy i siana spod obrusa, licząc paliki w płocie lub losując odpowiednie przedmioty: czarną ziemię, różaniec, mirtę, monetę. Po skończonej kolacji nie sprzątano jedzenia, wszystko zostawiano na stole do następnego dnia, a mieszkańcy wsi szli do kościoła na pasterkę.
Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia był dniem rodzinnym – nie odwiedzano się. Oprócz tego nie pracowano – nie ścielano się łóżek, był także zakaz gotowania, zamiatania, przynoszenia wody ze studni.
Cała zabawa obrzędowa rozpoczynała się drugiego dnia Bożego Narodzenia – w dzień św. Szczepana, pierwszego męczennika. Na pamiątkę śmierci Szczepana ludność wiejska obrzucała księży ziarnami zbóż. Tego dnia rozpoczynały się tradycyjne pochody kolędników (gwiżdże, gwiazdki, gwiazdory): w zespole kolędniczym mogli być tylko kawalerowie, którzy chodzili od domu do domu śpiewając kolędy, składając życzenia i zbierają datki za kolędowanie (wódka, jedzenie, czasem pieniądze) [Landowski 2000, s.40].
Żeby się wam w oborze darzyło jak w komorze. Żeby był snop na snopie, a kopa na kopie. Żeby był gospodarz między kopami jak księżyc między gwiazdami.
Zespoły kolędnicze mogły być bardzo rozbudowane i w ich skład wchodziły: dziad, baba, gwiazdka, policjant, Żyd, Cygan, diabeł, śmierć, koń, niedźwiedź, koza, bocian. Obchodzenie domostw przez kolędników miało zapewnić urodzaj i dobrobyt w następnym roku.
Na Kociewiu pierwsi kolędnicy pojawiali się już na początku Adwentu: chodzono wtedy z szopką: śpiewano kolędy, przedstawiano scenki z życia Jezusa.
W święto Objawienia Pańskiego, czyli Trzech Króli (6 stycznia) kolędowali trzej królowie z papierowymi koronami na głowach. Towarzyszyła mi muzyka z burczybasa i skrzypiec. Kolędowano do 2 lutego, czyli Matki Bożej Gromnicznej.
W Sylwestra 31 grudnia przepędzano stary rok strzelając z batów. Z kolei chłopcy uprzykrzali życie gospodarzom: pisząc kredą po drzwiach, zatykając kominy, kradnąc bramy i furtki, a co niektórzy wynosi wozy na dach i dyszlem wkładali je do komina [Czachowski, Łopatyńska 2010, s.128-133].
Koniec karnawału był czasem wzmożonej zabawy: w zapustny wtorek spotykały się w karczmach i kobiety, które „skakały na wysoki len”, co miało zapewnić jego urodzaj. Pieczono faworki, pączki, ruchanki. Młode mężatki wkupywały się w społeczność mężatek wódką i poczęstunkiem.
Wielki Post, który rozpoczyna się w Środę Popielcową był czasem przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy. Przypadał także ciężki dla mieszkańców wsi czas przednówka. Był to okres rzeczywistego postu, nie jedzono wtedy mięsa i wędlin, nie używano tłuszczów zwierzęcych. 68
Wraz z budząca się przyrodą i nadchodącą wiosną pojawiało się coraz więcej gospodarczych obowiązków, które nadal były wyznaczane przez kalendarz obrzędowy. Na św. Grzegorza (12 marca) należało choć symbolicznie rozpocząć prace na polu, obowiązkowo należało wyjść na pierwszą wiosenną orkę na św. Józefa (19 marca). Do 25 marca (Zwiastowanie Najświętszej Marii Panny) powinien obyć się pierwszy wypad bydła, które ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe mógł zostać przesunięty na 23 kwietnia (śś. Jerzego i Wojciecha). 21 marca rozpoczynała się wiosna, tego dnia topiono marzanny, przepędzano zimę i witano wyczekiwaną wiosnę.
Najważniejszym świętem i wyczekiwanym czasem, który kończył post, była oczywiście Wielkanoc. Tydzień przed świętami, czyli w Niedzielę Palmową chłopi szli do kościoła poświęcić palemki, które były zwykłymi bukietami wykonanymi z bazi, witek brzozowych, gałązek porzeczek, malin. Jeśli zakwitły już pierwsze wiosenne kwiaty, to także dodawano je do palemki. Gałązki drzewek i krzewów wkładano do wody już w Środę Popielcową, aby zdążyły się pięknie zazielenić na Niedzielę Palmową. Palma wielkanocna miała wielką moc w kulturze ludowej. Odstraszała złe i szkodzące ludziom, zwierzętom oraz plonom siły nadprzyrodzone. Poświęconymi palemkami smagano bydło wypędzane na pierwszy wypas, palma chroniła domy do uderzenia piorunem. Popiół z palemek rozsypywano na polach, aby zapewnić sobie dobre plony oraz ochronić od burz, ulew i innych niespodziewanych zjawisk pogodowych.
Niedziela Palmowa rozpoczynała Wielki Tydzień – czas wzmożonej pracy i przygotowań do Wielkanocy. W Wielkim Tygodniu, każdy dzień miał swoje znaczenie. Dla gospodarzy ważny był Wielki Czwartek, kiedy to przesadzano i sadzono drzewka, kwiaty, aby dobrze kwitły i owocowały. Był to dzień barwienia jajek świątecznych. Malowaniem kraszanek (jajka pomalowane na jeden kolor) zajmowały się wyłącznie kobiety. Używano tylko naturalnych barwinków: zielony – trawa, młode zborze, żółty – kora jabłoni, ciemnobrązowy lub czarny – kora dębu, złocisty – łupiny od cebuli, różowy – buraczki).
W Wielki Piątek nie pracowano, doglądano bydło, aby czarownice nie zrobiły im krzywdy. Był to dzień największego smutku, nie używano żadnych instrumentów, tylko kołatek. Chłopcy obchodzili wsie klekocząc kołatkami i ogłaszając żałobę, ponieważ Chrystus umarł.
W Wielką Sobotę święcono potrawy. Początkowo świecenie odbywało się pod krzyżami lub kapliczkami przydrożnymi. Ludność wiejska świeciła wszystko to co było przygotowane na święta, dlatego często do świecenia przyjeżdżano wozami. Każda poświęcona potrawa miała swoją symbolikę; jajko – symbol życia, zmartwychwstania, chrzan – siła i ludzka krzepa, wędlina, mięso – zapewniały pomyślność i dobrobyt, sól – odstraszała złe duchy, chleb – dobrobyt i pomyślność, ser – gwarantował rozwój stad, ciasto – najmłodszy składnik święconki, przykład umiejętności kulinarnych gospodyni [Gillmeister 2013 s.93-95].
Pierwszy dzień Świąt Wielkanocny podobnie jak w Bożym Narodzeniu, był dniem rodzinnym: spędzano go w domu, nie odwiedzano się. Najważniejszym punktem dnia było śniadanie wielkanocne, które spożywano po przyjściu z rezurekcji. Dzielono się jajkiem składając przy tym życzenia. Jedzono święconkę, białe kiełbasy, wędliny, żurki, mazurki, baby wielkanocne.
Zabawy obrzędowe rozpoczynały się drugiego dnia. W Poniedziałek Wielkanocny był praktykowany szmaguster (z niem. Schmackostern ‘wielkanocne smakowanie’ - trącenie) inną nazwą na owe trącenie jest smaganie lub śmigus. W tradycyjnej kulturze ludowej śmigus i dyngus miały inne
znaczenie niż dziś. Śmigusem nazywano bicie panien zielonymi rózgami (jałowcowymi i brzozowymi). Zwyczaj ten miał zapewnić im powodzenie. Z kolei dyngusem (z niem. Dyngus, dingis ‘wykup, okup’) nazywano wykup dziewcząt za pomocą malowanego jajka. Dyngusem był także datek gospodyń dla chłopców chodzących po domach i składających życzenia świąteczne.
Ślady dawnych zwyczajów z drugiego święta można odnaleźć w starych piosenkach ludowych [Landowski 2000, s.104-108]:
Chodza ja tu po dyngusie Powiam ja wom o Jezusie, Gdzie sia Jezus narodził. Po dyngusie chodził (Gruczno, 1916)
Przyszliśmy tu po dyngusie, Powiemy wam o Chrystusie. W Wielki Czwartek, w Wielki Piątek Miał pan Jezus wielki smutek. Wielki smutek, wielkie rany, My sa wszyscy chrześcijany . Wy dawajcie, co Bóg karze: Po jajeczku i po parze. Choćbyście nam mendel dali, Bym wam bardzo dziękowali. (Tymawa) Przyszedłem po dyngusie, Leży placek na obrusie, Tata kraje, mama daje. Proszę o malowane jaje.
Dyngus, dyngus Po dwa jaja, Nie chcę chleba Tylko jaja.
Śmigu, śmigu po dyngusie, To sa rany po Chrystusie, Dyngu, dyngus, aja aja, Nie chcę chleba, jeno jaja. Dyngu, dyngu, po dyngusie, Chodzę ja tu po Chrystusie. Chrystus zmartwychwstał Każdemu po jajku dał (Dąbrówka)
Kolejnym ważnym dniem w kalendarzu rolniczym było Zesłanie Ducha Świętego (Zielone Świątki) – tego dnia strojono bydło wiankami, by uchronić je do czarownic.
W Boże Ciało, po procesji, uczestnicy obłamywali gałązki, którymi były ozdobione ołtarze do których odbywała się procesja. Owe gałązki miały ochronić plony przed burzami, gradem i szkodnikami. Dlatego wtykano je na polach uprawnych. W Boże Ciało świecono także wianki, plecione z kwiatów i ziół (rozchodnik, bobownik, macierzanka, melisa, piołun, krwawnik). Wieszano je nad drzwiami w chałupach oraz wejściem do obór i innych pomieszczeń gospodarczych, aby ochronić domostwo od burz i piorunów.
Bardzo niebezpiecznym dniem dla bydła była Wigilia Św. Jana (23 czerwca, Sobótki), ponieważ, wtedy bardzo aktywne były czarownice. Aby chronić przed nimi bydło strojono je wiankami z polnych kwiatów, oprócz tego okadzano dymem ze spalonych wianków poświęconych w dzień Bożego Ciała. Od tego dnia można było się kąpać w rzekach i jeziorach. Wigilia św. Jana była także czasem zabawy dla młodzieży – rozpalano ogniska, przez które przeskakiwali chłopcy. Dziewczęta puszczały na wodach wianki: jeśli wyłowił go ukochany lub płyną bez przeszkód i zaplątywania się, wróżyło to dziewczynie szybkie zamążpójście. 70
Okres żniw rozpoczynał się tradycyjnie po Święcie Matki Bożej Szkaplerznej (16 lipca). Uważano, aby żniwa rozpoczynać w środę lub w sobotę, nigdy w piątek (dzień żałobny). Aby zapewnić sobie spokojny zbiór gospodarz rozpoczynał koszenie. Ścinał choć trochę kłosów, które potem układał w krzyż, kilka z kłosów rzucał na środek pola, jako ofiarę dla demona zbożowego. Pierwsze i ostatnie skoszone kłosy zboża przechowywano za lustrem. Kosiarze także przygotowywali się do żniw: brali kąpiel, wkładali czyste ubrania, a potem z kosami ustrojonymi wstążkami szli do kościoła prosić o dobre żniwa.
Ostatni snop zboża nazywano bękartem, pępkiem, starym, dziadem, babą. Uważano, aby nie stawiały go panny, w przeciwnym razie mogły mieć nieślubne dziecko. Snop miał kształt człowieka, wieziono go wraz z ostatnią furą zboża do gospodarstwa, robiąc przy tym wielki hałas. Na ściernisku zawsze zostawiano trochę zboża dla mysz, wtedy nie miały iść do stodoły. Sąsieki w stodołach zawsze były porządnie zamiatane, poświęcone, w kątach układano palemki wielkanocne, gałązki cierniowe – wierzono, że w ten sposób zabezpieczają plony przed gryzoniami oraz piorunami. Starano się, aby pierwszą furę przywieść w sobotę, przy zrzucaniu z wozu nie rozmawiano, aby robactwo nie wyjadło zboża. Zwyczajowe zakończenie żniw odbywało się 15 sierpnia, czyli w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Matki Boże Zielnej). Tego dnia w kościołach świeci się zboża, kwiaty, zioła, owoce i warzywa. Po zakończeniu żniw obchodzono dożynki. Kulminacyjnym momentem było wręczenie gospodarzowi wieńca dożynkowego, tzw. wiynec, koruna. Wieniec niosła najsprawniejsza żniwiarka, czyli przodownica, za nią szła reszta żniwiarek i kosiarzy, a także rodziny. Żniwiarzy oblewano wodą, aby w następnym roku zapewnić sobie dobre plony. Dożynki kończono zabawą i poczęstunkiem.
Po zakończeniu żniw, gospodarze nie mieli dużo czasu na odpoczynek. 8 września w Święto Narodzenie Najświętszej Maryi Panny (Matki Bożej Siewnej), należało rozpocząć pierwszy sie w oziminy. Tego dnia Maryja chodziła po polach i błogosławiła. Starano się siać w środę lub w sobotę, co miało zapewnić dobre zbiory w nowym roku. Ziarno do siewu odpowiednio przygotowywano: dodawano do niego ziarno z wieńca dożynkowego, owies poświęcony w dzień św. Szczepana (26 grudnia), ziarno z kłosów poświęconych w Matki Bożej Zielnej (15 sierpnia) oraz bazie z palemek wielkanocnych. Siano ręcznie, pierwsze ziarna rzucano na znak krzyża. Co ważne podczas siewu nie należało nic mówić, aby ptaki nie wydziobały ziaren.
O kolejnych obowiązkach i zbiorach przypominały dni świętach patronów: Michała (29 września), Franciszka (4 października), Jadwigi (15 października) i Łukasza (18 października). Do tego czasu wszystkie plony powinny być zebrane i schowane w stodołach oraz spichlerzach. Święty Michał wszystko z pola pospychał. Michałkowe sianko, Marcinkowe żytko, Diabli wzięli wszystko. Na świętego Franciszka Chłop w polu nic nie zyska.
Następnym ważnym czasie w ludowym kalendarzu obrzędowym przełom października i listopada, który w wielu krajach jest czasem, w którym tradycje, obyczaje oscylują wokół śmieci i zmarłych. Kościele katolickim obchodzi się Święto Wszystkich Świętych (1 listopada) oraz Dzień Zmarłych, czy tzw. Zaduszki (2 listopada). Najstarsze wzmianki obchodzenia dnia ku czci męczenników pochodzą
z końca V w. Dzień Wszystkich Świętych został wprowadzony do liturgii w 835 r. przez papieża Jana XI. Z kolei Dzień Zmarłych, tzw. Zaduszki to właściwie Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Święto to jest obchodzone dzięki św. Odilonowi, opatowi benedyktyńskiego klasztoru z Cluny od 998 r., kiedy to w opactwie i podległych klasztorach wprowadził obowiązkowy dzień modlitwy z zmarłych. W 1311 r. dzień ten został wprowadzony do liturgii rzymskiej.
W Polsce obrzędowość około zaduszkowa jest bardzo bogata. Oprócz odwiedzania i ozdabiania grobów bliskich kwiatami i świecami zostawiano w domu zapalone światło i palono w piecach przez całą noc, aby dusze mogły się ogrzać. Podobnie jak podczas Wigilii Bożego Narodzenia, w dni Wszystkich Świętych i Zaduszny nie przędziono, szyto i motano, aby dusze nie zaplątały się w nici. Nie wylewano także brudnej wody przez próg. Na groby zanoszono jedzenie, którym dzielono się z żebrakami, tzw. dziadami. Ludzie wierzyli, że pod postacią dziadów dusze pojawiają się na świecie. W nocy z 1 na 2 listopada dusze zmarłych odwiedzały miejsca bliskie im za życia oraz chodziły po drogach. Tej nocy nie zbliżano się do kościołów i cmentarzy, wierzono bowiem, że zmarły ksiądz odprawia mszę dla swoich zmarłych parafian.
Geneza polskich zaduszek jest bardzo stara i wywodzi się ona ze słowiańskiego święta dziadów. Dziady w czasach słowiańskich były właśnie duszami zmarłych. Święto dziadów obchodzono kilka razy w ciągu roku: na wiosnę i na jesień. W zależności od regionu obchodzono je do 6 razy w ciągu roku. Głównym celem dziadów było zapewnienie sobie przychylności dusz, pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach.
O obrzędach dziadów pisał Adam Mickiewicz w II części Dziadów (https://wolnelektury.pl/media/ book/pdf/dziady-dziady-poema):
Czyscowe duszeczki! W jakiejkolwiek świata stronie: Czyli która w smole płonie, Czyli marznie na dnie rzeczki, Czyli dla dotkliwszej kary W surowym wszczepiona drewnie, Gdy ją w piecu gryzą żary, I piszczy, i płacze rzewnie; Każda spieszcie do gromady! Gromada niech się tu zbierze! Oto obchodzimy Dziady! Zstępujcie w święty przybytek; Jest jałmużna, są pacierze, I jedzenie, i napitek
Adam Mickiewicz (1798-1855), Dziady cz. II
Na 11 listopada, św. Marcina, pieczono gęsinę. Na Pomorzu przygotowywano także precle. Święto św. Marcina było dniem przepowiadania pogody na nadchodzącą zimę: suchy i pogodny zapowiadał ostrą zimę.
Z kolei koniec listopada był czasem wróżebnym: w wigilię św. Katarzyny (24 listopada) wróżyli chłopcy, a dziewczęta – w wigilię św. Andrzeja (29 listopada). Były to wróżby matrymonialne.
Do najczęstszych wróżb należało puszczanie na misce 2 listków mirtu, 2 igieł lub świeczek w łupinach orzechów, lanie na wodę wosku, ołowiu lub cyny, podkładanie pod miski różnych przedmiotów. Przepowiadanie przeszłości było możliwe tylko w czasie niezwykły,. W kulturze tradycyjnej za taki uważano przełom jesieni i zimy. Wtedy obecność wśród ludzi duchów mogła odsłonić tajemnie przyszłości. Przedmioty, rośliny i zwierzęta biorące udział w zabiegach wróżbiarskich służyła w nawiązywaniu kontaktu, dialogu z przybyszami z innego świata. Do człowieka należała interpretacja przekazanych mu znaków. W ten sposób ludzie wespół z istotami nadprzyrodzonymi (świętymi, duszami, duchami, demonami) podtrzymywali istnienie świata, dbając, by z końcem jednego czasu rozpoczynał się następny. Zwierzęta były bardzo dobrymi pośrednikami w zdobywaniu wiedzy o przyszłości, przede wszystkim o kolejności wychodzenia za mąż. Każda z panien szykowała wcześniej placki, kulki z ciasta lub tłuszczu, kości z nóżek cielęcych. Podsuwały te smakołyki wchodzącemu do izby psu. Ta, której kulkę zjadł jako pierwszą miała pierwsza wyjść za mąż. Podobnie postępowano z kogutem, któremu rozsypywały ziarno na podłodze. Andrzejki rozpoczynały Adwent. Powszechnie uważano, że podczas adwentu nie należy orać, nawozić, gdyż ziemia musi odpocząć. Inaczej będzie chorować i przez 7 lat nie obrodzi. Na Pomorzu wieszano wieńce adwentowe, na których zapalano 4 świece. W adwencie zaczynali już chodzić kolędnicy z szopką [Gillmeister 2013, s.60].
Ostatnim ważnym dniem w kalendarzu ludowym jest 13 grudnia, czyli święto św. Łucji i przesilenie zimowe. Przed reformą kalendarza święto to obchodzono 23 grudnia – stąd przysłowie: Święta Łucja dnia przerzuca. Od św. Łucji wróżono pogodę na Nowy Rok obserwując kolejnych 12 dni. Tego pilnowano bydła, ponieważ czarownice zwiększały swoją aktywność.
Kalendarz świąt dorocznego cyklu jest w zasadzie kalendarzem społeczności rolniczej. Kalendarz rolniczy był ściśle związany z kalendarzem liturgicznym. Wszystkie wielkie okresy obrzędowe związane były z czasem względnego spokoju w zajęciach rolnika. Dni określonych patronów wyznaczały najczęściej poszczególne zajęcia gospodarcze. Wierzenia ludowe są swoistą mieszanką wierzeń przedchrześcijańskich z chrześcijańskimi [Ogrodowska 2007; Etnografia Polski…1981].
Zabytkowa kapliczka pomiędzy Borkowem a Morzeszczynem. - foto LJZ