4 minute read
Kraj wolny od religii”
from ARENA nr 1
by KSSM UJ
Czy możliwa jest budowa ustroju państwowego bez żadnych odniesień religijnych? Czy społeczeństwo ma rację bytu, jeśli spoiwem nie jest religia? Czy ludzie mogą żyć bez idei? Wydaje się, że sprawdzić to może jedynie eksperyment.
Piotr Warzyszyński
Advertisement
Taki też odbył się w kwietniu tego roku w niemieckim Hagen, zorganizowany przez organizację pozarządową ESW Berchum, zrzeszającą aktywną młodzież. Przedstawiciele różnych krajów europejskich oraz Turcji reprezentujący różne religie zebrali się aby stworzyć fikcyjny kraj, którego mieszkańcy byliby wolni od jakiegokolwiek przejawu religii. W eksperymencie wzięło udział 8 osób. Uczestnicy wcielili się w rolę uciekinierów ze swych rodzinnych krajów, rozczarowanych wiarą, zawiedzionych postawą Kościoła, oraz ateistów walczących z religią. Przybyli oni wspólnie na nieodkrytą dotąd wyspę na Pacyfiku, gdzie mieli za zadanie utworzyć państwo wolne od religii, stworzyć władzę zdolną do uchronienia tubylców od nieszczęść, których zaznali przez religię we własnych krajach. Tubylcy byli swoistymi tabula rasa, a nowa władza miała ich ukształtować tak, by w nic nie wierzyli. Uczestnicy spotykali się dwa razy dziennie na sesje, podczas których tworzyli ustrój państwa, odpowiadali na potrzeby wirtualnych obywateli oraz starali się uchronić kraj od złych następstw obecności religii w życiu publicznym. W wyniku eksperymentu powstał kraj nazwany Freelandem. Nie miał flagi ani godła, gdyż tożsamość państwowa może przekształcić się w wartość, która będzie jednoczyć ludzi, a w efekcie może doprowadzić do „wiary w państwo”. Hymnem była piosenka Imagine Johna Lennona. Systemem politycznym – demokracja, jako ustrój najlepiej odzwierciedlający
wolność. Zgodnie z założeniem w pierwszym artykule konstytucji zapisano, że Freeland jest państwem, w którym nie pojawi się żaden przejaw religii. Brak religii stał się podstawowym wyznacznikiem nowego państwa. Na początku wszyscy uczestnicy zgodnie opowiedzieli się za demokracją, stworzyli kolegialny rząd, wspólnie podejmowali decyzje. Starając się uniknąć stworzenia symbolu, który mógłby zjednoczyć ludzi wokół jakiejś idei, zrezygnowali z nazwania swego kraju i wprowadzenia symboli państwowych. Nadanie nazwy było odpowiedzią na apele społeczności międzynarodowej, która nie chciała uznać „bezimiennego państwa”. Uczestnicy bali się, że pojawienie się u mieszkańców postaw patriotycznych doprowadzi ich do zjednoczenia się wokół patriotycznej idei i zapoczątkuje powstanie religii. Mieszkańcy jednak zaczęli zadawać pytania: po co człowiek żyje na tym świecie? skąd bierze się legitymizacja władzy? dlaczego jedni mają być poddani innym? Wątpliwości te były podżegane przez imigrantów z innych krajów, którzy nie chcieli zasymilować się z lokalnym społeczeństwem, tworzyli grupy, w których wyznawali przywiezioną ze sobą religię. Takie postawy wzbudziły zainteresowanie społeczeństwa. Rząd, z obawy przed przemyceniem informacji o religiach do swego kraju, postanowił zamknąć granice (które na początku miały być zupełnie otwarte), wprowadził do prawa państwowego surowy zapis zakazujący publicznego głoszenia wartości religijnych. Zakaz ten wzbudził jeszcze większą ciekawość u ludzi, zaczęli tworzyć podziemia, przemycać nielegalne informacje, jednoczyć się wokół tajemniczych „religii”. Rząd w odpowiedzi
uciekł się do karania takich procederów, co wywołało kryzys w państwie, protesty i demonstracje antyrządowe. W efekcie doprowadziły one do kłótni pomiędzy uczestnikami, a jeden z nich zaczął przejawiać tendencje przywódcze. Wydając polecenia współuczestnikom, stłumił zamieszki i chwilowo opanował sytuację. Jednakże im bardziej religia była zwalczana, tym więcej ludzi się nią interesowało. Mieszkańcy karani za chęć zdobycia informacji zrozumieli, że tak silnie zwalczana idea musi być czymś więcej niż tylko mrzonką, coraz silniejsze stawały się ruchy religijne w społeczeństwie. Przywódca doprowadził do przekształcenia się ustroju, przejął władzę i rozpoczął regularne represje „wierzących”. Stworzył ustrój silnie totalitarny, który w celu wyeliminowania religii kontrolował wszystkie aspekty życia mieszkańców, represjonował ich, a nawet zabijał. Ten, któremu najbardziej zależało na zupełnym wyeliminowaniu religii, zakończył eksperyment słowami: „Nie ma innego boga poza mną”, czym wprowadził kult jednostki. Wnioski? Okazuje się, że nie jest możliwe, kraju wolnego od religii, a ta, im silniej będzie zwalczana, tym większy będzie miała wpływ na społeczeństwo. Człowiek potrzebuje odpowiedzi na egzystencjalne pytania – na te na które nie potrafi odpowiedzieć nauka, odpowiada religia. Uczestnicy zauważyli także, że w kryzysowych sytuacjach właśnie w religii ludzie szukają nadziei. To ona ich jednoczy . Ważnym punktem dyskusji była różnica pomiędzy religią a ideologią. Uczestnicy doszli do wniosku, że prowadzą one do tego samego, czyli do tego, co nazywamy „wyznawaniem”. Pociąga to za sobą jednoczenie wokół wspólnych wartości, a także tworzenie rzeczywistej wspólnoty. Według Emile’a Durkheima Kościół to właśnie zinstytucjonalizowana wspólnota wartości. To szerokie ujęcie, ale obejmuje każdą religię – nie definiuje jej przez postać Boga (bo nie w każdej religii jest obecny), nie definiuje jej też przez inny obiekt sakralny ani kulturowy, ani światopoglądowy. Wynika stąd, że dla Durkheima religia jest głównym spoiwem społeczeństwa, a mniej ważny jest jej element sacrum. Z kolei zadaniem ideologii jest zbudowanie jednej, spójnej wizji świata, która ma interpretację każdej sfery życia. Ideologia wyraża interesy społeczeństwa, jest emanacją jego potrzeb. Składnik integracyjny również jest w niej oczywisty. Granica między religią a ideologią jest więc bardzo krucha, i łatwo ją przekroczyć. Wracając do Freelandu – miało to być państwo ateistów. Jednak, czy ateizm jest wiarą w nic czy niewiarą w coś? Freeland tak silnie starał się eliminować religię, że wytworzył wiarę w to, że Boga nie ma. Przekonanie to stało się tak silne, że zaczęło spełniać rolę religii i stało się religią. Taką tezą rozpoczyna swój artykuł pt. „Kościół a państwo” Enrique Colom – profesor teologii Uniwersytetu św. Krzyża w Rzymie, członek Opus Dei. W niniejszym artykule przedstawia stanowisko na temat stosunku Kościoła do państwa. Opus Dei jest instytucją Kościoła katolickiego, której celem jest realizacja jego ewangelizacyjnej misji oraz rozpowszechnianie świadomości powszechnego powołania do świętości i uświęcającej wartości codziennej pracy, tj. dobrego wypełniania obowiązków zawodowych i rodzinnych . Jakie więc jest stanowisko Opus Dei wobec relacji państwo – Kościół? Colom wychodzi od stwierdzenia, iż dzieło Chrystusa należy traktować całościowo. Oznacza to, że fakt stworzenia instytucji Kościoła z misją głoszenia Słowa Bożego jest równie ważny, co sam fakt ofiary Jezusa na krzyżu. Kościół głoszący swą naukę w życiu społecznym wypełnia więc swą fundamentalną misję. Dalej, autor tekstu stwierdza że Kościół żyje w świecie i jest logiczne, a nawet właściwe, żeby utrzymywał ze światem relacje w harmonijny sposób. Według Opus Dei Kościół w chwili, kiedy został utworzony podczas Ostatniej Wieczerzy otrzymał mandat od Chrystusa do obecności w