3 minute read
Víctor Codina SJ: Koronawirus. Wszyscy jesteśmy bezbronni
Koronawirus. Wszyscy jesteśmy bezbronni
Nie stoimy przed zagadką, lecz przed tajemnicą popychającą do wiary i do pokładania ufności w Bogu Ojcu-Matce Stworzycielu, który nie karze, lecz jest dobry i miłosierny, który zawsze jest z nami, jest Emmanuelem.
Advertisement
Víctor Codina SJ Zofia Różycka
Na szczęście obok przerażających, a niekiedy wręcz niezdrowych wiadomości telewizyjnych na temat pandemii pojawiają się i inne głosy, pozytywne i przepełnione nadzieją.
Niektórzy sięgają do historii, by przypomnieć nam, że ludzkość przetrwała i przezwyciężyła inne zarazy i pandemie, na przykład te w wiekach średnich lub w 1918 roku, po I wojnie światowej. Innych zachwyca europejska postawa jedności przeciwko wirusowi, mimo dotychczasowych różnic w sprawach zmian klimatycznych, imigracji i zbrojeń. Dzieje się tak z pewnością również dlatego, że pandemia ta znosi granice i wpływa na interesy możnych. Europejczycy odczuwają teraz namiastkę tego cierpienia, które jest udziałem niemogących przekraczać granic uchodźców i imigrantów.
Niektórzy humaniści wskazują, że kryzys ten jest czymś na kształt „świeckiego Wielkiego Postu”, który gromadzi nas wokół fundamentalnych wartości, takich jak miłość czy solidarność, zobowiązując do zakwestionowania wagi wielu rzeczy, do tej pory uważanych przez nas za niezbędne i nietykalne. Nagle zmniejszyło się zanieczyszczenie atmosfery i zwolniło obłąkane tempo konsumpcyjnego życia, którego do tej pory nie chcieliśmy zmieniać.
Upadła nasza zachodnia duma wyrażająca się w przekonaniu, że jesteśmy wszechmocnymi protagonistami współczesnego świata, panami nauki i postępu. W całkowitej kwarantannie domowej, bez możliwości wyjścia na ulice, zaczynamy doceniać życie rodzinne. Czujemy się bardziej zależni od siebie nawzajem: wszyscy zależymy od wszystkich, wszyscy jesteśmy bezbronni, potrzebujemy jeden drugiego, łączą nas globalne więzi na dobre i na złe.
Budzi się także namysł nad problemem zła, sensem życia, a także realnością śmierci, tematem otoczonym dziś tabu. Powieść „Dżuma” Alberta Camus z 1947 roku stała się bestsellerem. To zaś nie tylko kronika zarazy w Oranie, lecz również przypowieść o ludzkim
cierpieniu, o złu fizycznym i moralnym świata, o potrzebie czułości i solidarności.
Jako wierni tradycji judeochrześcijańskiej zadajemy sobie pytanie o ciszę, którą odpowiada nam Stwórca wobec tej epidemii. „Dlaczego Bóg na to pozwala i milczy? Czy to kara? Czy trzeba błagać Go o cud, jak czyni to Paneloux w «Dżumie»? Czy musimy zwrócić Bogu bilet życia, niczym Iwan w «Braciach Karamazow», bo ujrzeliśmy cierpienie niewinnych? Gdzie On jest?”
Nie stoimy jednak przed zagadką, lecz przed tajemnicą: tajemnicą popychającą do wiary i do pokładania ufności w Bogu Ojcu-Matce Stworzycielu, który nie karze, lecz jest dobry i miłosierny, który zawsze jest z nami, jest Emmanuelem. Wierzymy i ufamy Jezusowi z Nazaretu przychodzącemu, by dać nam życie w obfitości, i współodczuwającemu ból z cierpiącymi; wierzymy i pokładamy ufność w ożywczym Duchu, Panu i Dawcy życia. Wiara ta zaś nie jest podbojem, lecz darem Ducha Pańskiego, który dosięga nas poprzez Słowo we wspólnocie Kościoła.
Wszystko to nie powstrzymuje nas jednak przed tym, byśmy, jak Hiob, narzekali i skarżyli się Bogu na widok tak wielkiego cierpienia, nie powstrzymuje nas przed dostrzeganiem krótkości, znikomości i marności życia takiego, jakim widział je Kohelet czy Eklezjastes. Ale nie musimy prosić o cuda Boga, który szanuje naszą wolność i Swoje stworzenie, chcąc, byśmy współuczestniczyli w urzeczywistnianiu tego ograniczonego i skończonego świata. Jezus nie rozwiązuje teoretycznego problemu zła i cierpienia, lecz przez swe rany Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego otwiera przed nami horyzont Swej męki i Zmartwychwstania. Wraz ze Swym utożsamianiem się z biednymi i cierpiącymi rozświetla nasze życie, a z darem Ducha Świętego zsyła nam moc i radę w trudnych momentach bólu i męki.
Gdzie jest Bóg? Jest w ofiarach tej pandemii, w lekarzach i sanitariuszach, którzy zajmują się chorymi. W naukowcach poszukujących szczepionki. Jest we wszystkich, którzy w tych dniach współpracują i pomagają sobie w rozwiązywaniu problemów. Pośród →modlących się za innych, wśród szerzących nadzieję. →
Bóg jest w ofiarach tej pandemii i we wszystkich, którzy w tych dniach pomagają sobie w rozwiązywaniu problemów.
Zakończmy zatem pełnym ufności fragmentem psalmu proponowanego nam przez Kościół w liturgicznej godzinie komplety, przed pójściem do snu: „Kto przebywa w pieczy Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego mieszka, mówi do Pana: «Ucieczko moja i Twierdzo, mój Boże, któremu ufam». Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego i od zgubnego słowa. Okryje cię swymi piórami i schronisz się pod Jego skrzydła: Jego wierność to puklerz i tarcza. W nocy nie ulękniesz się strachu ani za dnia – lecącej strzały, ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w południe”.
Być może pandemia, której doświadczamy, pomoże znaleźć nam Boga tam, gdzie się tego nie spodziewaliśmy.
Tłumaczenie: Maciej Papierski; tłumaczenie psalmu za Biblią Tysiąclecia Tytuł i lead od redakcji. Víctor Codina SJ jest teologiem latynoamerykańskim, przez lata łączył pracę duszpasterską w boliwijskich dzielnicach biedy z pracą akademicką na Uniwersytecie Katolickim św. Pawła w Cochabambie. Obecnie mieszka w Barcelonie.
Zofia Różycka facebook.com/zofiarozycka