9 minute read

RADEK TOMASIK Kino uczy empatii

KINO uczy empatii

Spośród wszystkich dziedzin sztuki, kino ma największą moc oddziaływania. Filmy pozwalają nam nie tylko na spotkanie z własnymi emocjami, ale również zaakceptowanie ich w bezpiecznych warunkach. W dobie pandemii sztuka X muzy potrzebuje naszej pomocy, ale też pełni jedną z najważniejszych ról w tych trudnych czasach. O kinie i wyzwaniach przed nim stojących opowiada Radek Tomasik, właściciel Ferment Kolektiv.

Advertisement

rozmawia: Alicja Kulbicka zdjęcia: Ferment Kolektiv, Łukasz Gryko

PPodczas tegorocznego festiwalu filmowego w Wenecji,

Kate Blanchett, Tilda Swinton i dyrektorzy wielkich imprez filmowych złożyli hołd kinu. Wspólnie odczytali list na cześć kina, w którym napisali, że „dziś kina otwierają się na nowo pełne niepewności i niepokoju, ale jednocześnie z nadzieją, bo wiemy, że dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wcześniej nie można żyć bez kina”. Czy faktycznie nie możemy żyć bez kina?

RADEK TOMASIK: Lubię takie określenie, którym swego czasu redaktor naczelny Filmwebu określił sagę Marvela, że to jest taki popkulturowy katechizm naszych czasów. Można lubić bądź nie lubić Marvela. Martin Scorsese mawiał, że to taki trochę cyrk w kinie. Zupełnie się z tym nie zgadzam.

Moim zdaniem kino dzisiaj w największym stopniu pełni taką rolę, jaką kiedyś pełniły mity, później baśnie, legendy, podania. Kino tłumaczy nam rzeczywistość i jest najbardziej egalitarną i najbardziej demokratyczną formą dostępu do sztuki. Jest oczywiście również rozrywką. I to rzadko jest głupią rozrywką. Oglądamy ciekawe historie, oglądamy je wspólnie, na wielkim ekranie. W zasadzie od początku istnienia kina to było w pewnym sensie oczywiste, że wspólne oglądanie filmów w wielkiej zaciemnionej sali jest czymś niezwykłym. Po wojnie skodyfikowali to wielcy filozofowie europejscy m.in. Edgar Morin, który pisał, że przeżywanie seansu w ciemnej sali z innymi, poprzez uczestniczenie w procesie psychologicznym projekcji-identyfikacji jest

czymś, co powoduje, że przeżywamy katharsis, że utożsamiamy się z bohaterem, że w pewnym sensie odbywamy taką „niepodróżującą podróż” i doświadczamy czegoś, co nie jest naszym doświadczeniem. To doświadczenie bohatera, ale dzięki temu stajemy się bogatsi i uczymy się. To przyświeca naszej koncepcji w Ferment Kolektiv, gdzie naszą ideą jest motto „Kino zmienia życie. Na dobre”. Jak łatwo się domyślić „na dobre” ma podwójne znaczenie. Bo z jednej strony oznacza „na zawsze”, z drugiej „w dobrym kierunku”.

Kina nie mają łatwo w trakcie pandemii. Poznań podobnie jak cały kraj znalazł się w tzw. czerwonej strefie co wiąże się z kolejnymi obostrzeniami dla wielu przedsiębiorstw, ale też trochę zmienia w naszej głowie postrzeganie rzeczywistości. Jak dzisiaj wygląda ekonomiczna sytuacja kin? Jak reagują dzisiaj zarządzający i tymi dużymi kinami jak i tymi małymi studyjnymi?

Na przełomie września i października tryskałbym optymizmem. Tydzień przełomu września i października był najlepszym tygodniem w polskich kinach od lockdownu. Kina odnotowały ponad 360 tys. widzów. To oczywiście nie jest taki poziom, jaki bywał w Polsce w normalnych latach, bo ten sięgał jeszcze rok temu nawet miliona widzów. Ale jest to na pewno zdecydowanie lepiej niż zaraz po otwarciu kin. Wpływ na to miała względnie stabilna liczba zakażeń i repertuar. Po rozczarowujących frekwencyjnie premierach „Tenet” Nolana i disneyowskim „Mulan”, weszły do kin dobre pod kątem komercyjnym polskie filmy. „Pętla” Patryka Vegi oraz „Sprawa Tomka Komendy” Jana Holoubka. Wspólnie wygenerowały ponad milion widzów i pokazały, że rynek lokalny może skutecznie działać, bazując na lokalnych produkcjach.

Niestety kolejne tygodnie to zdecydowanie gorszy czas dla kin. Słupki zachorowalności szybują mocno w górę i to mocno wyhamowało dynamikę rynku. Po pierwsze czerwona strefa oznacza, że w kinach może być tylko 25 procent miejsc zajętych. Po drugie przy tak wysokich wynikach zachorowalności ludzie zaczęli eliminować wyjścia w te miejsca, które nie są niezbędne do życia.

Kino dzisiaj w największym stopniu pełni taką rolę, jaką kiedyś pełniły mity, później baśnie, legendy, podania. Kino tłumaczy nam rzeczywistość i jest najbardziej egalitarną i najbardziej demokratyczną formą dostępu do sztuki. Jest oczywiście również rozrywką.

Tak więc kina, teatry, muzea. Trzecim niesłychanie ważnym elementem są szkoły. Szkoły stanowią często 8-10 proc. wszystkich widzów w polskich kinach. A w tej chwili tego nie ma. Sytuacja w branży jest bardzo zła, czego przykładem może być spółka Cineworld, która zdecydowałaś się zamknąć swoją sieć Regal, czyli ponad 500 kin. W Polsce Cineworld jest właścicielem Cinema City. Na razie nie ma planów dotyczących zamknięcia tych kin w Polsce, natomiast właściciel spółki Moshe J. Greidinger powiedział wprost, że przesunięcie Bonda i odwołanie tej wielkiej premiery powoduje, że w kinach nie ma co grać. Polski rynek rządzi się trochę innymi prawami. Mamy polskie produkcje, które trochę podciągają nasz rynek.

Czy zatem Vega i Holoubek uratują polskie kina?

Polskie produkcje mogłyby pomóc w utrzymaniu stabilności naszego rynku. Nie mamy co oczekiwać, że w tym czy przyszłym roku kina będą liczyć zyski. Teraz chodzi o to, aby nie dopłacać i utrzymać infrastrukturę i miejsca pracy.

Kino jako najbardziej demokratyczna sztuka ma przed sobą ogromne zadanie. I świetnie je spełnia. Bez kina będziemy bardziej ubodzy.

Kina są w tej grupie przedsiębiorstw, które obecny kryzys dotyka najmocniej. Polskie kino jest silne, ale bez wsparcia chociażby ze strony szkół, którym kina mogą zapewnić naprawdę bezpieczne warunki oglądania seansów, będzie trudno. W przypadku amerykańskich produkcji sytuacja jest patowa. Jeśli producenci będą wstrzymywali produkcje nie wiadomo jak długo, to kina będą liczyć straty, również nie wiadomo jak długo. Może się okazać, że jak już te produkcje będą gotowe do wyświetlenia w kinach, to nie będzie gdzie ich wyświetlać, bo system naczyń połączonych stanie się systemem naczyń rozczłonkowanych. I jeśli niektóre z naczyń się pozbijają, to nie będzie z czego, w co przelewać. Myślę, że jesteśmy świadkami trochę siłowego negocjowania nowego paradygmatu w dystrybucji filmowej, gdzie najpierw była produkcja, potem dystrybucja kinowa, później DVD i Blu Ray, VOD, potem telewizja płatna, a na samym końcu telewizja abonamentowa. Być może to się zmieni. A to może spowodować, że kino straci rację bytu, a co za tym idzie wszystkie społeczne elementy wspólnotowe, związane ze wspólnym oglądaniem filmów mogą odejść w niebyt. Co byłoby niepowetowaną stratą dla relacji społecznych. A po drugie sam potencjał komercyjny filmu jako produktu się zdecydowanie zmieni, bo wyliczenia pokazują, że nawet kilkudniowe przesunięcie premiery z sieci kin do VOD generuje ogromne straty finansowe. To oczywiście hipotezy. Nikt tak do końca dzisiaj nie wie, jak będzie.

Nie ma premier wielkich hollywoodzkich produkcji, Amerykańska Akademia Filmowa wprowadziła w tym roku nowe zasady obowiązujące w wyścigu po nominacje do Oscarów. Po raz pierwszy w historii o nominację mogą starać się filmy, które nie miały swojej premiery na dużym ekranie. To kolejny cios dla kin.

Zdarzało się już w przeszłości, że filmy, które miały swoją premierę VOD, były równolegle wprowadzane do kin, dlatego właśnie, żeby mogły wziąć udział w wyścigu oscarowym. Tak było w przypadku „Irlandczyka” Martina Scorsese czy „Dwóch Papieży”. Trudno się dziwić Akademii, że podjęła takie decyzje, gdyż mieliśmy w tym roku tak mało premier, że nie byłoby z czego wybierać. Pytanie czy będzie to trwałe rozwiązanie czy tymczasowe. Myślę, że wiele zależy od tego, jak ten nowy paradygmat dystrybucji będzie wyglądał w kolejnych latach.

Wiele w naszym kulturalnym życiu się zmieniło. Seanse filmowe oglądamy na VOD, teatry czy muzea odwiedzamy on-line. Czy w związku z zaistniałą sytuacją możemy dziś mówić o nowej definicji rozrywki i kultury?

Przychodzi mi do głowy cytat z Jacka Kaczmarskiego, który mówił, że „rozrywka rozrywa, a sztuka daje ciary”. I patrząc na rozrywkę w telefonie, to pewnie możemy mówić o nowej definicji. Bo co 10 minut możemy zajmować się czymś innym i to faktycznie „rozrywa nasz czas”, a więc daje nam rozrywkę. Natomiast to moim zdaniem nie buduje jakiejś spójności psychologicznej, nie powoduje lepszego rozumienia świata, nie pozwala syntetyzować faktów czy edukować się. Edukacja filmowa to nie tylko edukowanie dzieci i młodzieży poprzez pokazywanie im adaptacji lektur. Edukację filmową można prowadzić z ludźmi dorosłymi, seniorami, pokazywać filmy na kinie plenerowym. To wzbogaca społeczeństwo, prowokuje do dyskusji. I w mojej opinii wszyscy twórcy i świadomi odbiorcy kultury powinni zaangażować siły i bronić tego modelu, aby kultura była odbierana w określonych miejscach i jak najbardziej wspólnotowo. Wspólnotowe oglądanie działa inaczej, pomaga budować lepsze społeczeństwo. Przeżywając wraz z bohaterem jego historię, uczymy się empatii. A wiele negatywnych zjawisk społecznych bierze się po prostu z braku empatii. Kino jako najbardziej demokratyczna sztuka ma przed sobą ogromne zadanie. I świetnie je spełnia. Bez kina będziemy bardziej ubodzy.

Jako Ferment Kolektiv zajmujecie się edukacją filmową. Pandemia dała wam się we znaki, ale nie poddajecie się.

Tworzymy projekty wykorzystania filmu w edukacji, ale też w komunikacji marketingowej. Jednym z naszych nowych projektów jest filmwszkole.pl. Wychodzimy z założenia, że nie ma takiej treści, której nie można przekazać za pomocą filmu. Trzeba tylko odpowiedni film wybrać. Współpracując z dużymi firmami, korporacjami mówimy W kinach naprawdę jest bezpiecznie, a jeśli chcemy je uratować, to po prostu idźmy do kina, bo bez widzów kino nie ma racji bytu. Widzowie są sercem kina. Bez nich kino jest tylko budynkiem.

„macie jakiś problem, chcecie coś zakomunikować, pokażmy film i zróbmy do tego prelekcję”. Prowadzimy seanse dla dzieci i młodzieży, wybierając filmy o cyberzagrożeniach, dopalaczach, empatii czy nowoczesnym patriotyzmie. Ważne, aby wybrać adekwatny do problemu film. Naszym działaniom nie pomaga niestety podstawa programowa nauczania, bo jest mało czasu na wyjścia, na film, na edukację przez kulturę. Nauczyciele bardzo chętnie korzystaliby z takich rozwiązań, ale niestety często nie mogą, nie mają czasu, bo musieliby się dogadać z innym nauczycielem, żeby mu „pożyczył” godzinę. Ale nie poddajemy się i dzisiaj taki projekt prowadzimy online. Natomiast stacjonarnie w sieci kin Multikino i Cinema 3D, od prawie 15 lat prowadzimy edukację dla około 100 tysięcy dzieciaków rocznie, które co roku biorą udział w naszym programie edukacji z filmem w całej Polsce. Przygotowujemy cały program opierający się na wyselekcjonowanych, często archiwalnych filmach. Przygotowujemy prezentacje przeplataną urywkami filmowymi i zostawiamy przestrzeń do tego, aby nauczyciel po filmie mógł z uczniami o tym porozmawiać. Bo przez to, że uczniowie ten film przeżywają, często się po nim otwierają. Przychodzi jakaś refleksja i nagle ludzie chcą się nią podzielić.

Dodatkowo uruchomiliście usługę tzw. private screening. W czasach kiedy bezpieczeństwo stało się ważnym elementem naszego życia, proponujecie alternatywę dla kina stacjonarnego.

Jesteśmy w stanie postawić ekran praktycznie wszędzie. Robiliśmy kino w ogrodzie, robiliśmy kino na plaży, na stoku narciarskim, w lesie i nad jeziorem. W wielkich zakładach i halach produkcyjnych. Ideą prywatnych pokazów jest to, że możemy zapewnić w tych wszystkich miejscach prawie kinowe warunki. To, że jesteśmy kinem objazdowym, oraz to że pracujemy z prawie wszystkimi dystrybutorami w Polsce daje nam dostęp do możliwie najszerszej bazy filmów. To niepowtarzalna okazja do tego, aby w grupie kilkunastu czy kilkudziesięciu osób taki film obejrzeć. Zdecydowaliśmy się organizować seanse w zakładach pracy, bo ta forma rozrywki nie wymaga wyjścia poza przestrzeń i grupę ludzi, z którymi naturalnie codziennie się spotykamy. Oczywiście przestrzegamy wszystkich restrykcji i bacznie śledzimy wszystkie rozporządzenia. Kino jest doskonałym narzędziem do tego, aby komunikować się ze swoimi pracownikami czy klientami. Wielki ekran daje wielkie możliwości.

Widzowie wrócą do kin?

Tydzień z przełomu września i października pokazał, że ludzie tęsknią za kinem. Frekwencja w tym okresie wyniosła około 50 procent frekwencji sprzed roku w tym samym czasie, więc to oznacza dobry trend. Obecne obostrzenia pewnie zmienią znowu dynamikę, ale chcielibyśmy zaapelować do widzów. W kinach naprawdę jest bezpiecznie, a jeśli chcemy je uratować, to po prostu idźmy do kina, bo bez widzów kino nie ma racji bytu. Widzowie są sercem kina. Bez nich kino jest tylko budynkiem.

This article is from: