2 minute read

RECENZJA FERMENT KOLEKTIV Wbrew regułom

tekst: Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.

WBREW REGUŁOM

Advertisement

Wybitnych filmów nie da się łatwo zaszufladkować. Gatunkowo, tematycznie, światopoglądowo. Zmuszają nas do konfrontacji z własnymi przekonaniami i własnym poczuciem komfortu.

FILMOWY

Szarlatan

reż. Agnieszka Holland

Czechy / Irlandia / Polska / Słowacja 2020 dystrybucja w Polsce: Gutek Film

fot. materiały prasowe

Bohaterem najnowszej produkcji Agnieszki Holland jest Jan Mikolášek, znany niegdyś w całej Czechosłowacji jako specjalista od medycyny naturalnej. Wśród jego klientów było 5 mln ludzi, w tym głowy państw i ówcześni „celebryci”. Narracja toczy się na tle procesu sądowego, w którym tytułowy szarlatan jest oskarżony o zabójstwo, a prokurator żąda dla niego kary śmierci. W cyklu retrospekcji obserwujemy odkrywanie przez Mikoláška swojego powołania, które ma wymiar stricte metafizyczny, choć swą siłę czerpie z tego, co namacalne, bo wyrasta dosłownie pod nogami – z roślin jako cudów natury i Boga, z którym uzdrowiciel czuje silną więź.

Film Holland nie wszystkim przypadnie do gustu. Długo się rozkręca, epatuje turpizmem sal szpitalnych i gnijących ran, ostentacyjnie odstaje od białego uśmiechu Georga Clooneya z „Ostrego dyżuru”. Jednak, gdy już złapie nas w swoje kleszcze – trzyma mocno.

Historia uzdrowiciela posłużyła reżyserce do kolejnego rozliczenia z historią XX wieku, której powidoki powracają dziś.

Holland osadza bohatera w sytuacji Kafkowskiej, w której oceniającymi oczami są nie tylko aparat ówczesnego totalitarnego państwa, ale i sami widzowie. Rozpoczynamy oglądanie od przekonania, że mamy do czynienia z oszustem, który diagnozowanie traktuje jak wróżenie z kart, a brunatnożółte próbki moczu pacjentów jak bursztynek z piosenki dla dzieci, przez który patrzy się w słońce. Wspiera nas w tym przekonaniu odpychająca fizjonomia szarlatana: zgorzkniałego, zeschniętego gryzipiórka (znakomity Ivan Trojan) oraz jego status materialny – guślarz całkiem nieźle się urządził. Dopiero kolejne sekwencje filmu otwierają nas na motywacje głównego bohatera, na genezę jego misji, na jego staranne (choć nie w myśl kanonu) wykształcenie, na pasję i na głębię przekonań, na siłę tłamszonej i zakazanej miłości.

Holland tworzy tym samym przenikliwy obraz pół konformisty wiernego jednak swojej Prawdzie. Ponieważ nie jest w stanie jej obronić, musi ją ukrywać. Za cenę życia. Bo ludzkość prawdy nie lubi, nie akceptuje, prawda ludzi uwiera. Ludzkość wyżej ceni sobie dobre samopoczucie i samozadowolenie. Zaś bronią ludzkości jest totalitaryzm i przemoc. Nawet dziś, dosłownie teraz. 

This article is from: