8 minute read

AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA Na wstrzymanym oddechu

70 Pasjonujący sport

NA WSTRZYMANYM ODDECHU

Advertisement

Od półtora roku widzę ją na treningach dwa razy w tygodniu. Jest wymagająca i konsekwentna, ale często się uśmiecha. Prowadzona przez nią w Poznaniu szkoła Freebody obchodzi właśnie piąte urodziny i pozwala kolejnym osobom odkrywać niezwykły podwodny świat.

AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA rozmawia z AGNIESZKĄ KALSKĄ o freedivingu, dążeniu do mistrzostwa i radości z bycia pod wodą.

zdjęcia: Jakub Wittchen

JJesteś pierwszą kobietą, która przepłynęła na wstrzyma-

nym oddechu dystans większy niż 250 metrów. Ten wyczyn przyniósł Ci rekord świata w 2019 roku. Co czułaś, wynurzając się po tym nurkowaniu?

AGNIESZKA KALSKA: Moment wynurzenia to nie jest jeszcze koniec nurkowania. Najpierw trzeba złapać oddech, więc po wynurzeniu myślę zawsze o tym, żeby wykonać dwa oddechy i zrobić wszystko, co jest związane z procedurą zawodów. Na nagraniu z mojego rekordu świata można zobaczyć, jak po wykonaniu wszystkich czynności uśmiecham się, jeszcze przed werdyktem sędziego – czuję radość, że to, co sobie wielokrotnie wyobrażałam w trakcie moich treningów, stało się rzeczywistością.

Ten rekord jest częścią większej historii i wiąże się z innym rekordem, który tak naprawdę był dla mnie ważniejszy i w chwili jego osiągnięcia dał mi więcej szczęścia. Kiedy trenowałam pływanie, zawsze marzyłam, żeby zdobyć rekord Polski i nigdy mi się to nie udało. Gdy zaczęłam uprawiać freediving, pojawił się trener, który chciał się mną zaopiekować i wtedy zdecydowałam, że podejmę się treningów, żeby spełnić swoje marzenie – zdobyć rekord Polski. Kiedy to się wydarzyło, byłam przeszczęśliwa. Czas triumfu był jednak bardzo krótki – trwał tylko… 10 minut. Na tych samych zawodach inna Polka poprawiła mój wynik o 5 metrów. Widząc jak tego dokonała, czułam jeszcze radość ze zwycięstwa, a jednocześnie już smutek i żal, że trwało ono tak krótko. Postanowiłam wtedy,

Kiedy patrzymy z boku, czy oglądamy film „Wielki błękit”, to na pierwszym miejscu widzimy rywalizację i sięganie głębin. Aby być freediverem, wcale nie trzeba nurkować długo czy głęboko. Wiele osób uprawia ten sport rekreacyjnie, obserwując środowisko podwodne i ciesząc się spotkaniem żyjących tam istot. Freediving daje możliwość obcowania ze światem podwodnym, będąc jednym z jego elementów. Myślę, że to jest, poza relaksem i odprężeniem umysłu, największa radość płynąca z tej aktywności.

71 Pasjonujący sport

że ten rekord odzyskam, a po jakimś czasie okazało się, że muszę pobić rekord świata, żeby odzyskać rekord Polski. Kiedy go pobiłam, został już przy mnie dłużej i przyniósł mi wiele satysfakcji – tytuł rekordzistki świata brzmi jednak inaczej.

Jako nastolatka trenowałaś pływanie i osiągałaś sukcesy, ale w pewnym momencie przerwałaś karierę. Co sprawiło, że wróciłaś do wody, a właściwie pod wodę i zostałaś jedną z najlepszych zawodniczek?

Powtarzam zawsze, że to freediving wybrał mnie. Pewnego dnia moją uwagę przyciągnęło ogłoszenie o zlocie freediverek. Nie będąc do końca przekonana, czy to dobry pomysł, zapisałam się – były tam same kobiety i wspólnie odkrywałyśmy, czym jest ten sport. Wcześniej miałam zupełnie inne wyobrażenie związane z tą dyscypliną. Wydawało mi się, że chodzi w niej przede wszystkim o bicie kolejnych rekordów. Tymczasem okazało się, że wiąże się on ze spokojem, niezwykłym relaksem, skupieniem na tym, co dzieje się wewnątrz ciała i daje możliwość wejścia w bardzo pozytywne samopoczucie.

We freedivingu oprócz przygotowania fizycznego wielką rolę odgrywa też przygotowanie mentalne. Która z tych sfer jest dla Ciebie ważniejsza?

Myślę, że w każdej dyscyplinie sportowej zawsze najważniejszy jest umysł. Można mieć najbardziej wytrenowane ciało,

72 Pasjonujący sport

Chciałabym, żeby freediving wrócił na arenę igrzysk olimpijskich, bo w historii miało to już miejsce. I fajnie by było, gdyby w momencie, kiedy się przedstawiam i mówię, że jestem instruktorem freedivingu, ludzie odpowiadali „O, naprawdę!”, zamiast „A co to jest freediving?”. Cały czas na to pracuję. Na dzisiaj to tyle, ale nie oznacza to, że w najbliższym czasie nie pojawią się nowe marzenia.

ale jeśli umysł zawiedzie, nie będzie wyniku. We freedivingu stan mentalny przekłada się dodatkowo na zużycie tlenu, a dla nas najważniejsze jest, żeby je minimalizować. Jeśli w głowie panuje chaos, od razu spadają nasze możliwości. Ciało nie jest w stanie wykonać niczego, na co nie pozwala głowa.

Trening freedivingu jest natomiast sumą kilku obszarów i wszystkie są istotne. Pewną część ważnej pracy wykonałam już za czasów pływania. Posiadając świadomość ruchów czy techniki, miałam łatwiejszy start. Dojście do mistrzostwa wymaga jednak naprawdę dużo treningu w wielu obszarach i samo pływanie kilometrów nie wystarczy.

Wydaje się, że to wymagająca dyscyplina. Czy freediving jest sportem dla każdego?

Uważam, że freediving jest aktywnością sportową dla wszystkich – tak samo jak bieganie, jazda na rowerze czy pływanie. Każdy, kto nie ma żadnych przeciwskazań zdrowotnych, może zanurzyć się pod wodę i uprawiać freediving.

Kiedy patrzymy z boku, czy oglądamy film „Wielki błękit”, to na pierwszym miejscu widzimy rywalizację i sięganie głębin. Aby być freediverem, wcale nie trzeba nurkować długo czy głęboko. Wiele osób uprawia ten sport rekreacyjnie, obserwując środowisko podwodne i ciesząc się spotkaniem żyjących tam istot. Freediving daje możliwość obcowania ze światem podwodnym, będąc jednym z jego elementów. Myślę, że to jest, poza relaksem i odprężeniem umysłu, największa radość płynąca z tej aktywności.

Kto pojawia się na Twoich szkoleniach?

Na moich szkoleniach pojawiają się naprawdę bardzo różne osoby. Począwszy od nastolatków, których rodzice zapisują na zajęcia, żeby otrzymali wiedzę na temat bezpiecznego eksplorowania podwodnego świata, przez osoby mające inne doświadczenia sportowe, po nurków sprzętowych, którzy przychodzą w pewnym momencie, bo chcą odstawić butle lub wręcz wykorzystać techniki oddechowe freediverów dla swojej specjalizacji. Ale co ważne, wielu moich kursantów, to osoby, które w życiu miały ze sportem niewiele wspólnego. Przychodzą panie po pięćdziesiątce, które mają odchowane dzieci i szukają nowych wyzwań czy doświadczeni biznesmeni w poszukiwaniu ciekawej formy relaksu. Zdarza się, że w jednej grupie mam bardzo duży wachlarz osobowości i każdy znajduje we freedivingu coś dla siebie.

Miałam okazję obserwować Twoją relację ze szczególną kursantką – uczestnikiem szkoleń bywa również Twoja mama. Jak układają się Wam relacje pod wodą?

Moja mama zawsze lubiła pływać i w dzieciństwie trenowała pływanie, więc myślę, że wiele mam po niej. Ale akurat ja odkryłam freediving i miałam przyjemność wciągnąć ją pod wodę. Na początku, jak każda mama, miała pewne obawy związane z tym, że uprawiam dyscyplinę związaną ze wstrzymywaniem oddechu, ale gdy zauważyła, jak bardzo mnie to zajmuje, kiedy zaczęłam osiągać sukcesy na zawodach, bardzo mnie wspierała. Pewnego dnia stwierdziłam, że nadszedł czas, żeby sama doświadczyła, czym jest ten sport. Najpierw zaprosiłam ją na szkolenie na basenie, a potem zabrałam do Chorwacji. Po nurkowaniach w Adriatyku, stwierdziła, że to jest niesamowite uczucie i teraz kiedy tylko może, chętnie towarzyszy mi w wyjazdach. Sama też nawet wystartowała raz w zawodach.

Założona przez Ciebie szkoła Freebody w listopadzie tego roku obchodzi pięciolecie. Co podczas szkoleń daje Ci największą radość i poczucie sensu?

Mam nieustającą satysfakcję z dzielenia się wiedzą na temat freedivingu. Bardzo dużo radości daje mi to, jak ludzie reagują, gdy doświadczają tego sportu po raz pierwszy. Za każdym razem, gdy mam jakąś chwilę zwątpienia, jedno szkolenie potrafi napełnić mnie nową energią. Widzę radość, uśmiech, przełamywanie własnych obaw przez ludzi, którzy przychodzą na kursy. Często odnajdują coś, co pozwala się zrelaksować, wyznacza dla nich jakiś nowy kierunek i zachęca do pracy nad sobą.

Przez te 5 lat popularyzowałam freediving w różnych środowiskach. Pracowałam z pływakami z naszej kadry olimpijskiej, ze strażą pożarną, centrami nurkowymi czy szkołami jogi. Prowadziłam warsztaty i występowałam na konferencjach. Misją mojej szkoły jest propagowanie wiedzy o tym, że freediving może być sportem dla każdego. Żeby ten sport zrozumieć, trzeba go doświadczyć, poznać zasady bezpieczeństwa, spośród których najważniejszą jest, że nigdy nie nurkujemy samotnie, tylko zawsze z partnerem, asekuracją. Szerzenie wiedzy na temat bezpiecznego nurkowania jest jednym z moich priorytetów. Cieszę się też bardzo z tego, że aktualnie oferta szkoleń i wyjazdów nie jest już skierowana wyłącznie dla początkujących, ale także dla świadomych oraz zaawansowanych freediverów, którzy szukają kolejnych podwodnych przygód.

Kto i co jest dla Ciebie wsparciem w realizacji celów i osiąganiu kolejnych sukcesów?

Za każdym sukcesem pojedynczego człowieka stoi wiele osób. Dla mnie to jest przede wszystkim rodzina i najbliżsi, którzy w chwilach zwątpienia dadzą dobre słowo. Biznesowy początek związany z zakładaniem Freebody był dla mnie trudny. Freediving nie jest zbyt rozpoznawalną dyscypliną. Wstępna wizja współpracy szybko się skończyła i musiałam sama podjąć decyzję o otwarciu szkoły. Rodzina powiedziała mi wtedy: „Spróbuj, jeśli czujesz, że chcesz się tego podjąć. Jak się nie powiedzie, zawsze możesz na nas liczyć”. Wsparcie było ważne, ale istotna też była wiara w siebie i w to, że ta działalność ma przyszłość. W tym momencie listy na szkolenia zapełniają się bardzo szybko i to już nie jest walka o przetrwanie, tylko czas szukania najlepszych, najkorzystniejszych rozwiązań dla mojej szkoły.

W przygotowaniach do mistrzostw świata miałam bardzo duże wsparcie mojego partnera Tomka, jak również partnera treningowego Piotra, który na mój telefon był zawsze gotowy, żeby pójść na trening. Dla freedivera bardzo ważne jest by mieć gdzie trenować i z kim. W trakcie startów na zawodach obecność zaufanej osoby to duże wsparcie, które ułatwia osiągnięcie dobrego wyniku.

Ważną osobą, która mnie wspiera jako sportowca od 2015 roku jest również Alessandro Vergendo – mój coach mentalny. Przekazał mi wiele technik, które pomagają radzić sobie ze stresem i słabościami, pozwalając wykorzystać w pełni mój potencjał.

Jakie są Twoje freedivingowe marzenia i kolejne cele?

Jestem osobą, która bardzo dużo marzy. Dzięki temu wiele marzeń udało mi się spełnić. Niektóre były związane z freedivingiem, na przykład pływanie z delfinami czy pobicie rekordu, który miał być rekordem Polski, a stał się rekordem świata.

Kolejnym moim marzeniem jest zdobycie medalu mistrzostw świata. Na ostatnich mistrzostwach zajęłam 4. miejsce. Do brązowego medalu zabrakło mi 2 metrów. Przez chwilę czułam żal, ale uświadomiłam sobie, że to był idealny moment na wynurzenie. 2 metry dalej mogły zakończyć się dyskwalifikacją. W tym roku pandemia udaremniła te plany – mistrzostwa się nie odbyły, ale mam nadzieję, że uda mi się zrealizować ten cel przy najbliższej możliwej okazji.

Chciałabym też, żeby freediving wrócił na arenę igrzysk olimpijskich, bo w historii miało to już miejsce. I fajnie by było, gdyby w momencie, kiedy się przedstawiam i mówię, że jestem instruktorem freedivingu, ludzie odpowiadali „O, naprawdę!”, zamiast „A co to jest freediving?”. Cały czas na to pracuję. Na dzisiaj to tyle, ale nie oznacza to, że w najbliższym czasie nie pojawią się nowe marzenia.

AGNIESZKA KALSKA: Ja też chcę zadać Ci pytanie. Czym dla Ciebie jest teraz freediving?

AWB: Freediving pojawił się w moim życiu, gdy szukałam spokoju po wielu latach walki. Z jednej strony daje mi możliwość wyciszenia i poczucie wewnętrznej wolności. Z drugiej pozwala mi przekraczać granice, o których kiedyś nawet bym nie pomyślała. 73 Pasjonujący sport

This article is from: