2 minute read
Zamiast wstępu
Historia wielkiej miłości mężczyzny do kobiety i jeszcze większej miłości kobiety do… gotowania, fatalnego zresztą, spisana przez niezmiennie, od lat wielu, mego ukochanego mistrza komentarza, riposty i słowa, podróżnika i smakosza – Roberta Makłowicza.
Dziękuję, że jesteś, mistrzu! M.
Advertisement
Mieć żonę Angielkę to okrutna przypadłość dla kochającego dobre żarcie honweda. Życie porucznika Kissa było – aż do pewnego momentu – jednym pasmem straszliwych przeżyć.
Poznał ją na Riwierze Francuskiej. Strój do kąpieli tak cudownie i seksapilicznie opinał kostki tej córy Albionu, że porucznik specjalnie uważał podczas kąpieli, aby nie zmoczyć sobie wąsów. W niczym, na szczęście, nie przypominała królowej Wiktorii. Była o kilka pokoleń młodsza od swej monarchini i cokolwiek przystojniejsza. Jak się później (jeszcze tego popołudnia) okazało, Jane miała również odmienne od królewskiego zdanie na temat roli płci w życiu człowieka.
W chłodzie pokoju „Grand Hotel” Kiss z przyjemnością zauważył, iż British Channel nie jest wystarczająco szeroki, aby izolować wyspiarki (mężczyźni stamtąd w ogóle go nie obchodzili) od najnowszych myśli młodego wiedeńskiego doktora nazwiskiem Freud. Nim wywczasy dobiegły końca, postanowili się pobrać.
Jane została żoną zawodowego wojskowego c.k. armii. Na pozór była małżonką idealną. Czuła i gorąca, bez szemrania znosiła przenosiny do kolejnych garnizonów oraz sympatię Kissa do czereśniowej pálinki. Jeden drobiazg sprawił, iż życie porucznika przemieniła w inferno. Otóż, uwielbiała gotować, a co gorsza, zmuszała męża do jedzenia tego, co sama zrobiła. W kuchni z dr. Jekylla przemieniała się w Mr. Hyde’a.
Nieustannie podawała zupę ox tail (z wazy sterczał zawsze kawałek ogona), steak and kidney pie (po jego rozkrojeniu w jadalni śmierdziało źle umytymi nerkami) i roastbeef (był twardszy niż carskie prawo). W przerwach między tymi torturami gotowała baraninę z miętą. Jedzenie tej potrawy było równie przyjemne, jak pogawędka z bułgarskim carem o malarstwie.
Separacja, tak jak wojna powszechna, wisiała na włosku. Lecz Kiss, wzorem Najjaśniejszego Pana, starał się jej zapobiec. Po szczerej i ultymatywnej rozmowie Jane odstąpiła od wszystkich wyspiarskich potraw, z wyjątkiem baraniny z miętą. Tutaj – jak rzekła – nie pójdzie na żaden kompromis! Porucznik był przerażony, wszak tego dania nienawidził bardziej niż serbskich spiskowców.
Wybawienie przyniósł ordynans pochodzący z Siedmiogrodu. Kiss zauważył, że pichci on sobie coś ze składników pozostawionych przez Jane po ugotowaniu kolejnej porcji przeklętej baraniny. Podszedł, skosztował, oniemiał. Z tych samych produktów ordynans stworzył wyśmienite danie! Siedmiogrodzki przepis na baraninę z dodatkiem mięty uratował małżeństwo.