3 minute read
Paryski finał w zasięgu ręki
Mikaël Silvestre jako były zawodnik Manchesteru United nie tak sobie wyobrażał losowanie fazy pucharowej Ligi Mistrzów, którego był gościem. To dzięki jego wyborom The Reds kolejno odpadali najgroźniejsi rywale. Los oraz sprawna ręka piłkarza urodzonego w Chambray-lès-Tours sprawiły, że w ćwierćfinale Champions League przyjdzie nam rywalizować z Benficą, prowadzoną przez Nélsona Veríssimo, który w grudniu poprzedniego roku zastąpił na ławce trenerskiej dobrze znanego Jorge Jesusa.
DAMIAN ŚWIĘCICKI
Advertisement
Wtym artykule nie ma miejsca na kurtuazję. Portugalski zespół jest najsłabszy z całej stawki. O wiele wyżej cenię umiejętności zawodników Villarreal oraz ich szkoleniowca - „Mr. Europa League”, czyli Unaia Emery’ego, nie wspominając oczywiście o pretendentach do końcowego triumfu - Manchesterze City, Realu Madryt, czy Chelsea.
Największą gwiazdą As Águias jest Darwin Núñez, o którego latem bój stoczą największe i najbogatsze kluby na świecie. Newcastle jest gotowe rozbić bank dla tego zawodnika. BVB widzi w nim zastępstwo dla Erlinga Hålanda. Atlético po fiasku w sprawie transferu Dušana Vlahovića, liczy na sprowadzenie byłego zawodnika Peñarolu, który miałby w ataku zastąpić swojego rodaka - Luisa Suáreza.
Prócz Núñeza warto zwrócić uwagę na niezwykle dynamicznych skrzydłowych - Rafę Silvę oraz Évertona Soaresa. Szczególnie groźny i niezwykle pożyteczny jest pierwszy z wymienionych, który w tym sezonie zanotował aż 16 asyst w lidze.
W świetnej formie w ostatnich tygodniach znajduje się Roman Yaremchuk, który przed sezonem został sprowadzony z Gent za 17 milionów euro. Niesiony wsparciem kibiców, którzy widzą w nim przedstawiciela ukraińskiego narodu w świecie futbolu, strzela ważne gole. Szczególnie wartościowy okazał się gol z Ajaxem, który zapewnił remis w pierwszym starciu obu ekip. W środku obrony As Águias występują dobrze nam znani - Jan Vertonghen oraz Nicolás Otamendi, którzy jednak najlepsze lata swoich karier mają już dawno za sobą. Pewnym punktem portugalskiego zespołu jest również Odysseas Vlachodimos, którzy szczególnie świetnie prezentuje się na linii bramkowej, co walnie przyczyniło się do zachowania aż pięciu czystych kont w tej edycji Ligi Mistrzów. Dla porównania Alisson ma trzy takie spotkania na swoim koncie, Thibaut Courtois cztery, a Ederson dwa. W Liga Portugal Bwin Benfica traci aż 12 punktów do FC Porto, które Losowanie Ligi Mistrzów w fazie grupowej przegrało z nami sprawiło, że jesteśmy stosunkiem bramek 7-1. Po pierw szym spotkaniu wygranym 5-1, tre kowalami własnego losu. ner Dragões - Sérgio Conceição, chciał Jak nigdy wcześniej jesteśmy nawet rzucić pracę, twierdząc, że jego również faworytem do tego, wskazówki nie trafiają do zawodników. W meczu rewanżowym obyło się bez by 28 maja 2022 roku wyjść blamażu, a to tylko dlatego, że w wyjna murawę Stade de France ściowym składzie grali między innymi Minamino, Ox, Morton, czy Williams.
Darwin Núñez to największa gwiazda Benfiki. W lidze portugalskiej w 22 meczach strzelił 22 bramki i zanotował 2 asysty. Najprawdopodobniej w kolejnym sezonie zobaczymy go już na boiskach Premier League. fot.: unitedinfocus.com
Starcie z As Águias będzie miało szczególny wymiar dla kibiców, którzy dobrze pamiętają pracę Rafy Beníteza. To właśnie portugalski zespół prowadzony wtedy przez Ronalda Koemana w 2006 roku pokonał nas w dwumeczu ⅛ finału Ligi Mistrzów. Chcąc obronić tytuł wywalczony kilka miesięcy wcześniej, nie poradziliśmy sobie z drużyną w barwach, której grali między innymi: Nuno Gomes, Simão Sabrosa, Geovanni, Luisão, Fabrizio Miccoli, Georgios Karagounis, czy Laurent Robert. Była to niespodzianka dużego kalibru. W środku pola The Reds występowali przecież Steven Gerrard i Xabi Alonso, w ataku biegał Fernando Morientes, bramki bronił Pepe Reina, a za kierowanie grą w obronie odpowiedzialny był Jamie Carragher. Wracając jednak do teraźniejszości, późniejsze losowanie sprawiło, że w kolejnej fazie czekać na nas będzie ktoś z pary Bayern - Villarreal. Droga szybkiego ruchu do finału? Nie. To prawdziwa autostrada i to niemiecka A9. Daleko mi do pisania peanów na cześć niemieckiej drużyny. Julian Nagelsmann ma swoją wizję gry. Problemem jest jednak brak odpowiednich wykonawców. Nie jest żadną tajemnicą, iż kibice bawarskiego zespołu nie są zadowoleni z pracy Hasana Salihamidžića, przez którego z klub odszedł Hansi Flick.
Wszyscy dobrze pamiętamy, jak zakończyło się starcie The Reds z Bayernem w 2019 roku. Lewandowski nie mógł rozwinąć skrzydeł przy fantastycznie dysponowanych Van Dijku oraz Matipie. Nawet najważniejsze ogniowo Die Rotten z tamtego okresu, czyli Thiago Alcântara, był zupełnie bezradny w walce z Wijnaldumem czy Hendersonem. Nie wspominając już o Alabie, który tamtego wieczoru był wręcz ośmieszany przez Sadio Mané.
Jednak wcale nie jestem przekonany, że to Bayern będzie naszym następnym rywalem. Villarreal to klasa sama w sobie. Świetny atak, kapitalna linia pomocy. W Turynie po losowaniu świętowano awans. Prawda okazała się jednak zgoła inna.
Unai Emery ma patent na europejskie puchary. Gerard Moreno, Yeremi Pino, czy Arnaut Danjuma są w stanie sprawić sensację.
Losowanie Ligi Mistrzów sprawiło, że jesteśmy kowalami własnego losu. Jak nigdy wcześniej jesteśmy również faworytem do tego, by 28 maja 2022 roku wyjść na murawę Stade de France i powalczyć o siódmy triumf w tych prestiżowych rozgrywkach.