3 minute read

Co by było gdyby?

Łatwo nie było, ale się udało. Liverpool nie roztrwonił przewagi z pierwszego meczu i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Tam czeka już na niego Benfica, ale na rozważania na temat tego spotkania jeszcze przyjdzie czas, a teraz wróćmy właśnie do porażki 0:1 z Interem.

BARTEK GÓRA

Advertisement

Słyszałem bardzo wiele głosów, że LFC przeszło dalej z bardzo dużą dozą szczęścia. Nie zgadzam się. Okej, Inter miał okres 10, może 15 minut, w których mocno naciskał drużynę Kloppa, ale to nic nadzwyczajnego. Musieli zacząć to robić. A Liverpool umiejętnie się przed tym bronił. Strzał Lautaro był na tyle mocny i precyzyjny - w dodatku odkręcał się jeszcze od środka bramki - że nawet Alisson mógł jedynie liczyć na to, że nie wpadnie do siatki. Chwilę potem Alexis złapał drugą żółtą kartkę i głównie z tego powodu w mediach społecznościowych dominowała narracja o możliwym awansie Interu, gdyby zespoły grały 11 na 11. No właśnie – gdyby. Fakty jednak są takie, że Sanchez sam zgotował drużynie taką sytuację. Obie żółte kartki głupie. Dwa razy po bezsensownym, spóźnionym wślizgu, bez szans na trafienie piłki. Od tego momentu Inter nie istniał na boisku. W samej drugiej połowie Liverpool był przy piłce przez 69% czasu i oddał 8 strzałów. Drużyna Inzaghiego w drugiej połowie cztery razy uderzała na bramkę rywala i wydaje mi się, że trwało to do 63. minuty. Inter cisnął i w końcu strzeliłby drugą bramkę. Tak? Statystyki mówią co innego. 62% - 38% w posiadaniu piłki dla LFC. W strzałach 12-6. Strzały celne akurat 2-3 (tutaj przypomnę, że obramowanie bramki to strzał niecelny). Dalej. 8-2 w rzutach rożnych. 8-2 w strzałach z pola karnego, 3-0 w klarownych okazjach. Do tego dwa słupki i poprzeczka po strzałach Salaha i Matipa. Naprawdę to jest obraz drużyny, która zaraz miałaby doprowadzić do remisu w dwumeczu? Ja rozumiem, że Inter zanotował kilka mocnych minut, w końcu jakoś strzelił bramkę i wszyscy zaczęli wierzyć, że ta rywalizacja nie jest jeszcze zakończona, ale bez przesady. Okrągłe zero okazji stworzonych przez piłkarzy Interu w ciągu 60 minut - kiedy podobno już mieli Liverpool w garści - to chyba słaby wynik, co? W takich sytuacjach wychodzi na światło dzienne to, że ludzie oceniają tylko przez pryzmat wyniku i emocji. Wyobraźcie sobie, że Liverpool gra dokładnie tak samo - kontroluje grę w środku pola, dużo częściej jest przy piłce, oddaje więcej strzałów, ALE Matip trafia pod poprzeczkę po rzucie rożnym w pierwszej połowie, a Sa-

CO BY BYŁO, GDYBY?

To chyba kluczowy moment meczu rewanżowego. 63 minuta i czerwona kartka dla Alexisa Sancheza. Niewątpliwie podcięła skrzydła Interowi, który niespełna 2 minuty wcześniej zdobył gola po strzale Martineza. fot.: liverpooloffside.sbnation.com ko uderzył głową – zdarza się. Na początku drugiej części gry The Reds poniekąd poszli na wymianę ciosów. Niestety zemściło się to w najbardziej „niedogodnej” z sytuacji, które miał Inter w tamtym czasie. Z kolei reakcja i gra zespołu po czerwonej kartce w mojej ocenie była odpowiednia. W drugich 45 minutach Liverpool miał 69% posiadania piłki, z kolei w ostatnich 30, grając z przewagą jednego zawodnika, myślę, że ten procent zakręcił się koło 80. Kontrola gry, spokojne rozgrywanie na połowie przeciwnika. Przy 0:1 zawodnicy Kloppa mogli, a nawet powinni ten mecz wygrać, zważywszy na wykreowane w tym czasie okazje. Dwa słupki Salaha i heroiczna interwencja Vidala miały miejsce właśnie w tym okresie.

Podsumowując, nie był to zły mecz Liverpoolu, jak wielu uważa. Kolejna sprawa – proponuję trochę mniej emocji, a więcej rozsądku przy ocenianiu spotkania, tudzież zawodnika. Po trzecie, kibice mają prawo ekscytować się, nawet nadmiernie, głośnymi nagłówkami i później je wyolbrzymiać. Jednak uważam, że akurat komentatorzy powinni trzymać dystans w takich sprawach i nie dawać ponosić się emocjom. Jak dla mnie, Liverpool może teraz zagrać pięć takich „słabych” meczów w LM, jeśli to da trofeum. A potem 9 takich meczów w lidze. No i nawet na trzy takie spotkania w FA Cup się nie obrażę.

LIVERPOOL - INTER

8 marca 2022 Anfield 0:1

Martinez 61’

lah dwa razy trafia w boczną siatkę bramki Handanovicia i definitywnie zamyka dwumecz. Jakie byłyby opinie? „Pewne zwycięstwo, Liverpool potwierdził, kto jest lepszy”. „Inter bez szans, LFC ze spokojnym awansem do ćwierćfinału”. Według mnie obrazu gry nie możemy definiować poprzez fakt, czy piłka poleciała kilka centymetrów w lewo lub w prawo. Moja opinia? Dobry mecz podopiecznych Kloppa. W pierwszej połowie naciskali, powinni byli prowadzić, jednak Matip minimalnie za wyso-

Alisson Alexander-Arnold Matip Van Dijk Robertson Jones (65’ Keita) Fabinho Thiago (65’ Henderson) Salah Jota (65’ Diaz) Sadio Mane Handanovic Skriniar ( 46’ D`Ambrosio) De Vrij Bastoni (75’ Correa) Dumfries Vidal (75’ Gagliardini) Brozovic (46’ Darmian) Calhanoglu Perisic (75’ Vecino) Martinez Sanchez

This article is from: