CO BY BYŁO, G
Łatwo nie było, ale się udało. Liverpool nie roztrwonił przewagi z pierwszego meczu i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Tam czeka już na niego Benfica, ale na rozważania na temat tego spotkania jeszcze przyjdzie czas, a teraz wróćmy właśnie do porażki 0:1 z Interem. BARTEK GÓRA
S
łyszałem bardzo wiele głosów, że LFC przeszło dalej z bardzo dużą dozą szczęścia. Nie zgadzam się. Okej, Inter miał okres 10, może 15 minut, w których mocno naciskał drużynę Kloppa, ale to nic nadzwyczajnego. Musieli zacząć to robić. A Liverpool umiejętnie się przed tym bronił. Strzał Lautaro był na tyle mocny i precyzyjny - w dodatku odkręcał się jeszcze od środka bramki - że nawet Alisson mógł jedynie liczyć na to, że nie wpadnie do siatki. Chwilę potem Alexis złapał drugą żółtą kartkę i głównie z tego powodu w mediach społecznościowych dominowała narracja o możliwym awansie Interu, gdyby zespoły grały 11 na 11. No właśnie – gdyby. Fakty jednak są takie, że Sanchez sam zgotował drużynie taką sytuację. Obie żółte kartki głupie. Dwa razy po bezsensownym, spóźnionym wślizgu, bez szans na trafienie piłki. Od tego momentu Inter nie istniał na boisku. W samej drugiej połowie Liverpool był przy piłce przez 69% czasu i oddał 8 strzałów. Drużyna Inzaghiego w drugiej połowie cztery razy uderzała na bramkę rywala i wydaje mi się, że trwało to do 63. minuty. Inter cisnął i w końcu strzeliłby drugą bramkę. Tak? Statystyki mówią co innego. 62% - 38% w posiadaniu piłki dla LFC. W strzałach 12-6. Strzały celne akurat 2-3 (tutaj przypomnę, że obramowanie bramki to strzał niecelny). Dalej. 8-2 w rzutach rożnych. 8-2 w strzałach z pola karnego, 3-0 w klarownych okazjach. Do tego dwa słupki i poprzeczka po strzałach Salaha i Matipa. Naprawdę to jest obraz drużyny, która zaraz miałaby doprowadzić do remisu w dwumeczu? Ja ro26• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
zumiem, że Inter zanotował kilka mocnych minut, w końcu jakoś strzelił bramkę i wszyscy zaczęli wierzyć, że ta rywalizacja nie jest jeszcze zakończona, ale bez przesady. Okrągłe zero okazji stworzonych przez piłkarzy Interu w ciągu 60 minut - kiedy podobno już mieli Liverpool w garści - to chyba słaby wynik, co? W takich sytuacjach wychodzi na światło dzienne to, że ludzie oceniają tylko przez pryzmat wyniku i emocji. Wyobraźcie sobie, że Liverpool gra dokładnie tak samo - kontroluje grę w środku pola, dużo częściej jest przy piłce, oddaje więcej strzałów, ALE Matip trafia pod poprzeczkę po rzucie rożnym w pierwszej połowie, a Sa-