5 minute read
Ryszard Ławniczak Studenckie Stowarzyszenie Przyjaciół ONZ
spotkaniezHenrykiemTomaszewskim,które przerodziło się w długoletnią przyjaźń. Kiedy objąłem dyrekcję w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, Tomaszewski uderzył w pierwszy gong po remoncie teatru jako jego ojciec chrzestny.
W 1967 roku do teatru dołączył Zbigniew Osiński, adiunkt Katedry Literatury Polskiej UAM. Był on wielkim fascynatem Teatru Grotowskiego i w bliskiej tego teatru stylistyce zaproponował Warszawiankę Stanisława Wyspiańskiego. W roli Chłopickiego pokazał się Lech Raczak, zagrali też: Elżbieta Kalemba, Janina Karasińska, Piotr Frydryszek, Janusz Grot, Marek Kirschke, Waldemar Leiser. Spektakl na przeglądzie teatrów w Poznaniu dostał nagrodę główną „Szkatułę szarlatana”.
Advertisement
W czerwcu 1967 roku premiera Tańca śmierci i pomyślności – debiut reżyserski Lecha Raczaka. Współautorem scenariusza, wedługwierszyWielimiraChlebnikowa,byłStaszek Barańczak, scenografem Witold Wąsik, wykonawcy:DanutaDolacka,MariaGrzegorczyk, Janusz Grot, Bartłomiej Zieliński i Zbigniew Żółciak.
Styczeń 1968 roku przyniósł premierę Edwarda II Christophera Marlowe’a. To była tęsknota za poważnym dramatem – wyszło średnio. W roli Edwarda II wystąpił Lech Raczak.
Wypadki marcowe – koledzy mocno zaangażowani, wśród aresztowanych Waldemar Leiser.
Lato 1968 – obóz w Rowach i tam premiera Ziemi jałowej T.S. Eliota. Zagraliśmy to przedstawienie w porcie rybackim, widowniapo jednej stronie kanału, scena po drugiej, wśródsuszącychsięsieci.Ciekawebyłooświetlenie – zrobiliśmy znicze z pudełek z pastą do podłogi. Spektakl był gorąco dyskutowany przez widzów. Ja ten spektakl wyreżyserowałem,audziałwzięli:JoannaKaraśkiewicz,Janusz Grot, Marek Kirschke, Waldemar Leiser i Tomasz Szymański.
Po wakacjach rozstałem się z Teatrem Ósmego Dnia. Szefem został Lech Raczak. Dalsze dzieje teatru to już inna opowieść…
Ryszard Ławniczak
Studenckie Stowarzyszenie Przyjaciół ONZ
Po roku 1956, na fali polskiej odwilży, w 1957 roku pojawiła się „w ramach ZSP” nowa–specyficznastruktura:StudenckieStowarzyszeniePrzyjaciółONZ(SSPONZ),czyli młodzieżowa część polskiego społecznego ruchu na rzecz ONZ. Polski „dorosły” ruch na rzecz ONZ, czyli Polskie Towarzystwo PrzyjaciółONZ,narodziłsięjużwmaju1946roku wŁodzi,awięcwcześniej,niżpowstałaŚwiatowa Federacja Towarzystw na Rzecz ONZ (WFUNA), która ukonstytuowała się 2 sierpnia 1946 roku w Luksemburgu, a PTP ONZ byłojednymzjejczłonkówzałożycieli.Długa przerwa między 1946 (powstanie PTP ONZ) a 1957 – czyli powstaniem SSP ONZ, to okres zimnejwojnyizachodniejdominacjinaforum ONZ,wktórymtoczasietrudnobyłodeklarować się jako „przyjaciel ONZ”, i dlatego PTP ONZprzybrałoformępewnegorodzajugrupy ekspertów,skupionychwokółPolskiegoInstytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
OkresmoichstudiówwpoznańskiejWyższejSzkoleEkonomicznej(lata1958-1963)pokrywałsięwięczpionierskimokresemkształtowania się studenckiego ruchu na rzecz ONZ w Poznaniu, jak i w Polsce. Takim łącznikiem międzyWarszawąaPoznaniem,wspierającym założenie poznańskiego SSP ONZ, był Jerzy Tauchert – jeden z kilku członków założycieli SSP ONZ w Polsce. To on zachęcił Krzyszto-
fa Świnarskiego – jednego z najzdolniejszych studentów prawa międzynarodowego i późniejszego asystenta prof. Skubiszewskego, do założeniapoznańskiegokoła.Zaczęłoonogromadzićstudentówróżnychuczelnizainteresowanych problematyką międzynarodową, żądnych poznania świata i w tym celu uczących się języków obcych, zwłaszcza angielskiego. Krzysztof zaproponował, abym został sekretarzem Koła i w tym charakterze wprowadzał mnie w środowisko warszawskie, zabierając ze sobą na posiedzenia Zarządu Głównego do Warszawy. Tam brylował swoim intelektem i urokiem osobistym, co podwyższało rangę naszego poznańskiego oddziału.
Nasza poznańska pionierska działalność polegała głównie na organizowaniu cotygodniowych spotkań, bądź w formule klubu językowego – a więc konwersacji w języku angielskim,bądźteżseminariów,naktóreochotnicy przygotowywali krótkie wystąpienia na wybrany aktualny temat międzynarodowy. Świetnebyłyszczególniewystąpieniaśp.Jana Sandorskiego, późniejszego profesora prawa międzynarodowegoUAM.Powystąpieniunastępowaładyskusja.Aktualnewówczastematy to: problemy rozbrojenia, broni nuklearnej, promowanieideiKonferencjiBezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Inną formą działalności były seminaria z zaproszonymi ekspertami, a wśród nich dość często bywał u nas prof. Krzysztof Skubiszewski. Kiedyś po interesującym wykładzie i dyskusji zapytałem go o honorarium, profesor prawie obrażony stwierdził: „Jateż jestem przyjacielem ONZ”.
Wspominając nasze poznańskie seminaria, wyglądało to tak: najpierw część merytoryczna – referaty, dyskusje, a później gitara, śpiewy i ewentualnie tańce. Jeszcze dzisiaj, gdy przymknę oczy, to widzę wywijającego w ognistym tańcu na seminarium w Zielonce dzisiejszego poważnego biznesmena i wiceprezesa Polskiej Rady Biznesu – Wojciecha Pawłowskiego. Kolejni z poznańskich biznesmenów szlifujący swoje umiejętności w SSP ONZtoRomanSzperliński,PawełGadziński, Maciej Pawlak – moi późniejsi następcy „na stołku” przewodniczącego koła poznańskiego. Jeżeli zaś chodzi o śpiewy przy gitarze, to niewątpliwie liderami byli tu Leszek Weres i Piotr Nowaczyk, a songi były raczej międzynarodowe,przywiezionezróżnegorodzaju międzynarodowychseminariów.Kolejnascenka z seminarium wyjazdowego: w ośrodku, wktórympozaPoznaniemodbywałosięseminarium, w sali jadalnej zbierają się uczestnicy nakolację.Wpewnejchwiliotwierasięokienko do wydawania posiłków i z głębi rozlega się doniosły głos pani kucharki: „Ruskie dla ONZ-tu” – niezapomniane momenty.
Osobnyrozdziałtoseminariamiędzynarodowe za granicą, w których uczestniczyliśmy jako przedstawiciele polskich studentów. Zaproszenia często przychodziły na adres ZSP –centralialbooddziałówwojewódzkich,alejak trzebabyłowysłaćkogośnatakiemiędzynarodowe seminarium, gdzie obowiązywał język angielski,tozkoniecznościtrzebabyłosięgnąć po członków SSP ONZ. Zachód, a zwłaszcza Amerykanie, od lat prowadził politykę „rozmiękczania”obozusocjalistycznegowramach programu democracy promotion (promocjidemokracji) w postaci różnych form tzw. dyplomacji publicznej (public diplomacy). Głównie chodziło tu o docieranie do młodych, zdolnychtzw.potencjalnychliderów.„Sponzowcy” idealnie nadawali się jako cel takich działań.
Trzeba bowiem podkreślić, że SSP ONZ byłajedynątegorodzajumłodzieżowąorganizacją spośród wszystkich krajów demokracji ludowej. Siłą rzeczy większość zaproszeń do udziału w seminariach zagranicznych trafiało do Polski. Dla nas, uczestników takich międzynarodowych konferencji i wymian, miało to dwojakiego rodzaju konsekwencje. Z jednej strony byliśmy narażeni w dyskusjach na stałe ataki przedstawicieli Zachodu na – ich zdaniem–przypadkinaruszaniazasaddemokracjiwewszystkichkrajachdemokracjiludowej i oczywiście byliśmy zmuszeni do przedstawiania w dyskusjach kontrargumentów (co wymagało dobrej znajomości języka angielskiego, szerokich horyzontów oraz umiejętności argumentowania). Z drugiej zaś strony zmuszało nas to do stałego dokształcania, aby na takim forum międzynarodowym nie kompromitowaćsię.Byłotoznakomitepraktyczne szkolenieprzyszłejkadrymiędzynarodowców, która okazała się późniejszczególnie przydatnawokresietransformacji.Innąformąkontak-
tówzagranicznychbyływymianydwustronne międzyposzczególnymiUNA.Itaknazaproszenie szwedzkiej UNAudała siędotego kraju nasza polska delegacja, a wśród niej przedstawiciel koła łódzkiego – późniejszy premier Marek Belka. Było to dla niego, i nie tylko dla niego, pierwsze w życiu zetknięcie ze „zgniłym kapitalizmem”. Ale jaki to był zapach?
Na zakończenie warto podkreślić wkład poznańskiego SSP ONZ w rozwój społecznegoruchuna rzecz ONZ,itonietylkotegostudenckiego, ale także tego „dorosłego”, czyli Polskiego Towarzystwa Przyjaciół ONZ. Na poziomiestudenckimistniałanaturalnarywalizacja między poszczególnymi kołami lokalnymi, takimi jak silne koło krakowskie (Jerzy Pomorski, Andrzej Nartowski) i łódzkie (Marek Belka, Jacek Saryusz-Wolski, Jan Ordyński, Miron Wolnicki), no i oczywiście kołem warszawskim, którego przedstawiciele przez wielelatpozostawaliprzewodniczącymiogólnopolskiego SSP ONZ (Janusz Kaczurba, KarolJakubowicz,JanBielawski,JanSadlak,Paweł Graniewski, Marek Kasprzyk). Mimo że aktywność oddziałów lokalnych była często większa, naszym warszawskim kolegom udawałosięprzezwielelatprzekonywaćpozostałe koła, że kierownictwo SSP ONZ musi pozostać w rękach przedstawicieli Warszawy, ponieważ…. i tu przedstawiano mnóstwo mniej lubbardziejuzasadnionychargumentów.UdawałosiętokolegomzWarszawydoroku1971, kiedy to na kolejnym Zjeździe Stowarzyszenia wybrano pierwszego w historii SSP ONZ przedstawiciela spoza Warszawy – przewodniczącego koła poznańskiego w mojej osobie.
Do podobnego typu „rewolucji” doszło parę lat później w ramach PTP ONZ. Na kolejnym Walnym Zgromadzeniu w roku 1985 wybrano po raz pierwszy znowu mnie, przedstawiciela koła poznańskiego, na stanowisko przewodniczącego PTP ONZ. Kontrkandydatem warszawskim był wtedy Adam Daniel Rotfeld – późniejszy Minister Spraw Zagranicznych RP.
SSP ONZ nie przeżyło okresu transformacji, ale dostarczyło kadr „międzynarodowców”,którzybyliwstanieprowadzićnegocjacjemiędzynarodowezzachodnimiekspertami jakrównyzrównym.Posiadalibowiemodpowiedniekwalifikacjemerytoryczneidyplomatycznezdobytedziękiseminariom,szkoleniom i kontaktom międzynarodowym. W związku z tym przykleiła się do nas etykietka pewnej elitarności. Jak wyjaśnia to dalej w swoich wspomnieniach Piotr Nowaczyk – była to „elitarność otwarta”, a jak bardzo pozytywna i pożyteczna, okazało się w latach późniejszych, np. kiedy przystępowaliśmy do Unii Europejskiej, a to „nasi” prowadzili negocjacje, a później zostawali europosłami i wysokimi urzędnikami w jej strukturach.
Przypomniałootymseminariumzorganizowane 20 września 1997 roku w Warszawie, aby uczcić 40-lecie istnienia SSP ONZ, organizacji,któranastylenauczyła:pozwoliłazdobyćmiędzynarodowyszlif,wyćwiczyćwprocedurach demokracji oraz nawiązywać przyjaźnie, które przetrwały do dziś. Znamienny tytuł tego seminarium brzmiał: „Wkład Studenckiego Stowarzyszenia Przyjaciół ONZ wprocestransformacjiorazideeZjednoczonej Europy”.Wwystosowanymdokoleżanekikolegów zaproszeniu Piotr Nowaczyk, inicjator i organizator seminarium, podkreślał: „Przez 40 lat ze Stowarzyszeniem związanych było wielu przyszłych wybitnych polityków, naukowców, dyplomatów, ekonomistów, prawników i specjalistów różnych dziedzin”.
DziękiSSPONZichwkładwprocestransformacji systemowej w naszym kraju wydaje się być nie do przecenienia, a międzynarodowedoświadczeniapozwalajądodziśnietylko w praktyce realizować idee zjednoczonej Europy, lecz także działać globalnie.
Aby nie być gołosłownym, warto na zakończenie przypomnieć takie nazwiska jak chociażbyministrowie:AdamDanielRotfeld, Janusz Kaczurba, Jacek Saryusz-Wolski, JanuszLewandowski,JarosławPietras,Andrzej Towpik;ambasadorowie:AndrzejByrt,Marek Grela,JacekPaliszewski,JanSadlak;profesorowie: Wojciech Sadurski, Jan Zielonka, Lech Witkowski, Jerzy Pomorski, Ryszard Ławniczak, Jan Sandorski; wybitni dziennikarze: Andrzej Nartowski, Jan Ordyński; przedstawiciele świata finansów, jak Paweł Graniewski; i jeszcze wielu, wielu innych.