2 minute read

Prawo – hulajnogi elektryczne

Next Article
Niszowe perfumerie

Niszowe perfumerie

HULAJNOGI ELEKTRYCZNE

KONTRA NOWE PRZEPISY

TEKST: MARCIN GOMÓŁKA

Hulajnogi elektryczne, hooverboardy i inne elektryczne pojazdy cieszą się niesłabnącą popularnością i są coraz częstszym widokiem w polskich miastach. Urządzenia tego typu wreszcie doczekały się uregulowania swojego statusu prawnego. Jest to pokłosie rosnącej liczby tych pojazdów, ale też sporej liczby wypadków, w których biorą udział. Niestety, proponowane przepisy nie są doskonałe i wiele osób ma do nich zastrzeżenia.

Jazda na elektrycznej hulajnodze jest dobra dla każdego – od dzieci aż po ubranych w garnitury mężczyzn w średnim wieku. Nie wierzycie? Wyobraźcie sobie tego samego mężczyznę biegnącego do pracy na piechotę – dostojne sunięcie na hulajnodze zdecydowanie bardziej pasuje do eleganckiego ubioru. Wystarczy tylko dobrać odpowiedni dla siebie model pojazdu.

Przeciwnicy hulajnóg, a jest ich naprawdę wielu, jednogłośnie uważają, że hulajnogi są niebezpieczne, a ich użytkownicy zachowują się nieodpowiedzialnie w stosunku do pieszych i innych pojazdów. Szczególną niechęć wśród pieszych, rowerzystów i kierowców budzą hulajnogi wynajmowane na minuty. Możemy je znaleźć chociażby w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i Poznaniu. Rzucają się w oczy nie tylko dzięki kontrastowym kolorom, ale także przez to, że często leżą porozrzucane na chodnikach i trawnikach. Dużo trudniej dostrzec taką hulajnogę w ruchu, ponieważ zwykle mkną chodnikami i ścieżkami rowerowymi z maksymalną prędkością i w niemal całkowitej ciszy. To właśnie nieodpowiedzialni użytkownicy miejskich hulajnóg stwarzający zagrożenie byli główną motywacją do wprowadzenia nowych przepisów, mających uregulować ruch hulajnóg elektrycznych oraz innych tego typu pojazdów. Nowy projekt ustawy Prawo o ruchu drogowym definiuje nowe pojęcie – urządzenia transportu osobistego.

Według projektu ustawy UTO zostały objęte ograniczeniem prędkości do 25 km/h i powinny poruszać się po ścieżkach rowerowych. Wyższe prędkości możemy osiągnąć wyłącznie przy

JEŚLI NIE MAMY AKURAT DOSTĘPU DO DROGI DLA ROWERÓW, MOŻEMY KORZYSTAĆ Z JEZDNI, ALE TYLKO WTEDY, GDY OBOWIĄZUJE NA NIEJ OGRANICZENIE PRĘDKOŚCI DO MAKSYMALNIE 30 KM/H.

użyciu siły własnych mięśni – podobnie jak w przypadku elektrycznych rowerów. Jeśli nie mamy akurat dostępu do drogi dla rowerów, możemy korzystać z jezdni, ale tylko wtedy, gdy obowiązuje na niej ograniczenie prędkości do maksymalnie 30 km/h. Do tej definicji pasują więc wszelkiego rodzaju drogi osiedlowe, w tym także oznaczone znakiem D-40 strefy zamieszkania. W sytuacji, kiedy dopuszczalna prędkość na danej ulicy jest wyższa, a do dyspozycji mamy tylko chodniki, również możemy z nich skorzystać. Zważywszy na to i niezbyt rozwiniętą sieć dróg dla rowerów,

ten wyjątek będzie prawdopodobnie najczęstszym scenariuszem. Jadąc hulajnogą lub innym UTO po chodniku, musimy jednak zachować szczególną ostrożność, udzielać pierwszeństwa pieszym i dostosować prędkość.

Niestety, nowe prawo nie jest idealne. Problemem jest też definicja urządzeń transportu osobistego, która nie obejmuje wielu rodzajów pojazdów, a tym samym praktycznie wyklucza je z użytkowania w ruchu drogowym. Według definicji UTO mogą mieć do 90 cm szerokości, 125 cm długości i ważyć maksymalnie

FOTO: MAREK RUCINSKI, UNSPLASH

20 kg. Jednym z najbardziej dotkliwych ograniczeń będzie też moc silnika, ograniczona do 250 watów. Status większych, szybszych i cięższych pojazdów, takich jak elektryczne longboardy i mocniejsze modele hulajnóg, w dalszym ciągu nie został uregulowany. W projekcie ustawy brakuje też informacji na temat wyposażenia pojazdów w oświetlenie i inne przydatne elementy wyposażenia. Zakończone niedawno konsultacje społeczne dotyczące ustawy wyszczególniły te i wiele innych błędów. Pozostaje nam czekać na nowe, poprawione propozycje zmian. �

This article is from: