4 minute read
Czego się boimy, czyli jak na przestrzeni lat zmieniły się horrory
Strach towarzyszy nam od zawsze. Jest jedną z najbardziej pierwotnych cech, dzięki której ludzie i zwierzęta umieją poradzić sobie z zagrożeniem. Potrafi paraliżować, ale ma też działanie motywujące oraz pobudza do podjęcia walki bądź ucieczki. Ewolucję naszych lęków da się zaobserwować w horrorze, który na przestrzeni lat stanowi ich doskonałe odbicie.
Będąc dzieckiem, na pewno każdy z nas się czegoś bał. Mógł to być bohater bajki czy filmu, miejsce albo przedmiot. Wraz z wiekiem najczęściej wyrastamy z tych lęków i nawet budzą one w nas rozbawienie. Jednak jako dorośli ludzie wcale nie jesteśmy wolni od uczucia niepokoju. Co więcej, sami go poszukujemy, oglądając horrory. Ów gatunek filmowy nie pozostał obojętny na zmieniającą się rzeczywistość i stał się lustrem, w którym odbijają się nasze lęki. Co mogliśmy zobaczyć na szklanym ekranie w XX wieku? Jak twórcy próbują wywołać w nas niepokój? Dlaczego sami sięgamy po to, co sprawia, że zostajemy wyciągnięci ze swojej strefy komfortu?
I tak to się zaczęło…
Pojęcie „horror” zostało zaczerpnięte z języka angielskiego i oznacza coś, co wywołuje strach, lęk, przerażenie. Jak zauważa w książce Horror w literaturze współczesnej i filmie Anita Has-Tokarz, gatunek ten posługuje się takimi treściami i rekwizytami, które mają wzbudzać w nas przerażenie, a jego ramy i wyznaczniki gatunkowe są na tyle nieostre, że trudno w jednoznaczny sposób określić, co do niego przynależy, a co nie. Począwszy od ustnego przekazu, poprzez słowo pisane, aż do wynalezienia kinematografu opowieści mające wywołać strach były bardzo popularne. W XVIII wieku pojawiły się powieści gotyckie, które charakteryzowały: tajemnica, budująca napięcie narracja, odczuwane podczas lektury poczucie grozy, nawiedzone budowle, średniowieczne gotyckie zamki, pułapki, śmierć, choroba, szaleństwo, klątwa itp. Koniec XIX wieku stał się momentem przełomowym w kinematografii. Georges Méliès był autorem ponad 500 filmów, w tym produkcji o duchach i nienaturalnych zjawiskach. Mianem pierwszego horroru został uznany jego krótkometrażowy Nawiedzony zamek z 1896 roku. Natomiast zbliżający się XX wiek pokaże, że horror na dobre rozgości się na szklanym ekranie, zyskując popularność i niemałe grono wielbicieli.
Lata dwudzieste, lata trzydzieste…
W latach 20. XX wieku do głosu doszedł niemiecki ekspresjonizm. Takie filmy jak Student z Pragi (1913), Gabinet doktora Caligari (1920), Nosferatu – symfonia grozy (1922) czy Doktor Mabuse (1922) przeszły do historii jako arcydzieła kina grozy. Co możemy w nich odnaleźć? Nawiedzone miejsca, magię, wampiry, choroby psychiczne, motyw śmierci oraz nienaturalnie wyglądających i zachowujących się ludzi.
Nie ma natomiast w tych produkcjach bardzo drastycznych scen czy obficie lejącej się krwi – panuje tu swego rodzaju umowność, wynikająca również z dostępnych wówczas możliwości technologicznych. Można więc zaryzykować tezę, że ówcześnie tym, czego się bano i co znajdywało swoje odbicie w horrorach, była inność. Z jednej strony kryła się pod nią ciekawość, z drugiej – poczucie dyskomfortu.
Kolejne lata i przełom dźwiękowy sprawiły, że można było jeszcze bardziej spotęgować poczucie grozy. Takie filmy jak Dracula (1931) lub Frankenstein (1931) w dalszym ciągu opierały się na motywie wampirów czy eksperymentów medycznych, ale zawierały nowy element – budo wały napięcie dźwiękiem. Muzyka oraz odgłosy spoza kadru sprawiały, że u widzów uruchamiała się najniebezpieczniejsza broń – wyobraźnia. Popularne powiedzenie mówi, że strach ma wielkie oczy. Często sami wyolbrzymiamy to, czego nie widzimy, dokonując tzw. samonakręcania się. Twórcy horrorów po przełomie dźwiękowym to wiedzieli i od tamtej pory dobra ścieżka dźwiękowa w filmach grozy stanowi połowę sukcesu produkcji. Podsumowując pierwsze półwiecze XX wieku, można powiedzieć, że horror opierał się na poczuciu inności oraz lękach związa- nych z rozwijającą się i eksperymentującą medycyną. Powracający motyw hipnozy, problemów psychicznych czy zmartwychwstania odbijał jak w lustrze niepokoje ówczesnych ludzi.
Z wiaderkiem pod ekran
Lata 50. przyniosły rewolucję gatunkową. Skończyła się umowność, a zaczęła dosłowność w tym, co było pokazywane na ekranie. Przyszedł też czas na werbalizowanie lęków związanych z kosmosem. Zło musiało pochodzić spoza naszego świata. Na ekranie pojawiały się więc często bezkształtne, nienazwane i agresywnie nastawione do ludzi stwory lub zmutowane zwierzęta. Przykładem mogą być takie filmy jak Najeźdźcy z Marsa (1953), Wojna światów (1953), Inwazja porywaczy ciał (1956) czy Godzilla (1954). W latach 60. pojawiły się filmy gore, które zawierały wiele brutalnych i często obrzydzających motywów.
Za pierwsze takie produkcje uznaje się te stworzone przez Herschella Gordona Lewisa – Blood Feast (1963) czy Two Thousand Maniacs! (1965). Od tego momentu krew i brutalność staną się głównym motywem przewodnim horrorów, a elementy gore będą czymś powszechnym. Lata 70. i 80. zostają zdominowane przez tematykę science fiction, której niekwestionowanym królem jest Obcy – ósmy pasażer Nostromo z 1979 roku. Poznajemy też Freddy’ego Kruegera, nawiedzającego podczas snu dzieci mieszkające przy ulicy Wiązów. Lata 90. zdaniem wielu to złoty czas w historii kina grozy. Ostatnia dekada XX wieku dostarczyła wielu kultowych horrorów i niezapomnianych makabrycznych postaci psychopatów, którzy postanowili mordować ludzi. Przykładami takich filmów może być Koszmar minionego lata (1997) czy Krzyk (1996). Podsumowując drugą połowę XX wieku, należy zwrócić uwagę, że ekran zdominowali przybysze z innej planety, a także psychopatyczni mordercy, co korelowało ze zwiększonym akcentem na dosłowność i krwistość przekazu.
Strach się bać
Najbardziej kluczowe pozostaje pytanie: dlaczego tak chętnie sięgamy po horrory? Najprościej byłoby powiedzieć, że potrzebujemy adrenaliny i mamy w naturze chęć poszukiwania mocniejszych wrażeń. Należy jednak na to spojrzeć szerzej. Jak za- uważa dr Wojciech Sitek z Instytutu Nauk o Kulturze UŚ: – Horror z pewnością dostarcza estetycznej przyjemności i poznawczej satysfakcji, konfrontując widza z obrazami przerażających miejsc i niepokojących istot. Przy okazji, bazując na uniwersalnych lękach, wyzwala bardzo intensywne reakcje emocjonalne. Psychoanalitycy twierdzą przykładowo, że opowieści grozy w zawoalowany sposób zaspokajają tłumione na co dzień pragnienia. Mnie najbliższe jest inne wyjaśnienie, związane z lekturą horroru w kluczu alegorycznym. Filmowe zło jest oczywiście nośnikiem różnych lęków, ale jednocześnie definiuje rzeczywistość, w jakiej zaistniało. Krachy ekonomiczne, napięcia społeczne, starcia światopoglądowe i kryzysy polityczne przyjmują w kinie grozy kształty potworów ze snów, nawiedzonych domów czy statków kosmicznych oddalonych od cywilizacyjnego centrum. Horrory opowiadają o problemach codzienności i mrocznym obliczu świata, dając zarazem możliwość symbolicznego przepracowania niepokojów.
Współczesne horrory coraz bardziej oddalają się od grozy. Oczywiście zdarzają się twórcy, którzy kładą nacisk na kameralność i budowanie nastrojowości. Przykładem może tu być Obecność (2013) w reżyserii Jamesa Wana. Częściej jednak filmy grozy zamiast strachu mają wywołać u nas szok, dlatego twórcy prześcigają się w kreatywnych pomysłach, co jeszcze można pokazać. Nie brakuje więc krwi, wnętrzności, tortur oraz perwersyjnego erotyzmu. Lustro, jakim były przez lata horrory, zaczęło odbijać mocno wykrzywiony obraz naszych lęków. One jednak też na przestrzeni lat uległy zmianie. Możemy być jednak pewni, że w tym gatunku filmowym nie zostało jeszcze powiedziane ostatnie słowo. W końcu, jak stwierdził Freddy Krueger: „Każde miasto ma swoją ulicę Wiązów”.
Źródła:
A. Has-Tokarz: Horror w literaturze współczesnej i filmie; Historia Horroru [ARTYKUŁ] Czyli Dlaczego Strach Jest Przyjemny? (mfcinerama.pl);
Filmowy horror w latach 50-tych. Groza z kosmosu, potwory i neoklasyczne horrory (horror.com.pl);
M. Mielke:”To tylko film”. Dlaczego kochamy horrory? (rozrywka.trojmiasto.pl).
Kamil Baltaziak kamilbaltaziak@gmail.com