2 minute read

Andrzej Utracki – Protokół „przyjaźń”

Andrzej Utracki

Protokół „przyjaźń”

Uruchomienie systemu, aktualizowanie sieci neuronów, ocenienie jakości podzespołów: zużycie 30%.

Przez kamerę odnotowuję obecność człowieka. Stan istoty: słaby.

Idzie w moją stronę krokiem świadczącym o zachwianej równowadze. Mięśnie twarzy ułożyły się w sposób, który zostałem nauczony identyfikować jako smutek.

Analiza przyczyny takiego stanu: od niedawna przyjmowane leki? Szybki przegląd składu C17H18F3NO, inaczej Prozacu: brak składników mogących wywołać taką dolegliwość. Niedociśnienie tętnicze? Średnie wyniki pomiarów ciśnienia liczone z ostatniego miesiąca: w normie. Alkohol? Gałki oczne nie potrafią się skupić, cera zmieniła kolor na #e32636 (czerwień alizarynowa), badanie składu powietrza wykazuje ponadprzeciętną obecność C2H5OH (etanolu). Rezultat: zaburzenia równowagi spowodowane są szeroko rozumianym alkoholem.

Przesyłam zadanie robotowi kuchennemu: sporządź roztwór (elektrolity musujące Active Muss i 250 ml wody przefiltrowanej). – Co to jest? – Patrzy na przygotowany roztwór. – Nie potrzebuję tego! Wcale nie jestem pijany! – Mówiąc to, potyka się o jedną nogę stołu.

Analiza mimiki twarzy: złość. Zalecane postępowanie: ostrożność. Podchodzi do mnie. – Wiesz, jak trudno jest być człowiekiem? – Pytanie natury filozoficznej. Nie zostałem zaprogramowany, by na takowe odpowiadać. – Oczywiście, że nie wiesz, jesteś tylko robotem. – Macha dłonią, prawdopodobnie by rozładować skumulowane emocje.

Siada na podłodze. Zmęczenie? Odrzucam taką możliwość: pulsoksymetr w zegarku nie wykazał nieprawidłowości w tętnie, a wygląd zewnętrzny odbiega od potreningowego. Stawiam hipotezę – bezsilność.

Wyjmuje telefon. Uzyskuję dostęp do jego komórki. Przegląda zdjęcia. Otwiera folder: Wakacje 2019. Zatrzymuje ekran na każdej fotografii z Martyną, jej identyfikację potwierdzam skanem twarzy. Bierze głęboki wdech. Dusz-

ności? Brak innych objawów, takich jak kaszel czy świst podczas oddychania. Wniosek? Hipoteza potwierdzona. Uruchamiam protokół „przyjaźń”. – Chcesz porozmawiać? – Zadaję pytanie. Dopiero po trzech minutach oglądania zdjęć skupia wzrok na mnie. – No wiesz, chodzi o to… Jak by to powiedzieć… – Drapie się po głowie, unikając spojrzenia na mój ekran, który ma imitować twarz. Brak natychmiastowej odpowiedzi. Zawahanie? Możliwa przyczyna: wstyd. – No po prostu pokłóciliśmy się, bardzo. A ja jak głupek zamiast to naprawić, przeprosić, poszedłem zalać się w trupa. – Wyraz twarzy: smutek.

Nie zostałem zaprogramowany, by dawać rady, ale w mój system wgranych jest parę tysięcy książek, na wypadek gdyby zostało mi przydzielone odtworzenie jakiegoś dzieła. W specjalnych sytuacjach, takich jak ta, wybieram cytat z nich. Przeglądam bibliotekę. Spośród wielu pozycji, m.in. Zewu Cthulhu Lovecrafta, Alchemika Coelho, Małego życia Yanagihary czy Shantaram Robertsa, tylko jedna wydaje mi się odpowiednia. – „Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika”. – A.A. Milne, Kubuś Puchatek.

Kiwa głową w geście zrozumienia. Trwamy w ciszy przez siedem minut i czternaście sekund. – Wiesz co? Masz rację! – Wstaje, a w jego oczach rozbłyska dziwny płomyk. – Zamów Ubera, ja się odświeżę. – Wykonuję to polecenie.

Powiadamiam go o czekającej taksówce. Ubiera się, po czym mówi, wychodząc: – Dziękuję. – Po chwili dodaje: – Przyjacielu. – Nazwanie mnie tak świadczy o powodzeniu moich działań. Zapisuję to w dzienniku.

I zamyka drzwi.

This article is from: