5 minute read

SZAMPAŃSKI POWRÓT REIMS

Autor BŁAŻEJ JACHIMSKI twitter: @blazejjachimski

Jednym z największych wygranych tego sezonu jest Stade de Reims. Drużyna, która jeszcze dwa sezony temu grała w Ligue 2, może się już oficjalnie szykować na długo wyczekiwany powrót do rozgrywek na szczeblu międzynarodowym.

Advertisement

Zajęcie szóstej lokaty przez Les rouges et blancs to niespodzianka, choć już ostatnie lata pokazały, że to ekipa z dużym potencjałem. Kampania 2017/18 w Ligue 2 stała pod znakiem hegemonii zespołu z Szampanii, który zgromadził finalnie 15 punktów więcej od drugiego Nîmes, a rok temu poszedł za ciosem i zakończył zmagania w Ligue 1 na ósmym miejscu. Teraz tabela potwierdza, że nie był to jednorazowy wyskok, a asumpt do tego, by powoli wracać do świadomości kibiców nie tylko we Francji, ale i w Europie.

Złota era

Stade de Reims to aż sześciokrotny mistrz kraju, a także dwukrotny finalista Pucharu Mistrzów, gdzie w obu decydujących spotkaniach musiał jednak uznać wyższość Realu Madryt. W skład słynnej ekipy Alberta Batteux wchodziły między innymi dwie francuskie legendy, które w 1958 roku zapisały się na kartach historii futbolu – Just Fontaine zaliczył wówczas aż 13 trafień na Mistrzostwach Świata rozgrywanych w Szwecji (do dzisiaj rekord w bramkach strzelonych na jednym mundialu), Raymond Kopa został zaś laureatem Złotej Piłki. Trudno było przypuszczać, że przez tyle czasu choćby próba nawiązania do tych wspaniałych osiągnięć pozostanie jedynie mrzonką. Kolejna dekada przyniosła spadek

do Ligue 2, następne dziesięciolecie zaczęło się jednak optymistycznie – w roku 1970 ekipa z północnej Francji wróciła na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Wysoka, piąta lokata wywalczona w sezonie 1975/76 okazała się potem ostatnim chlubnym epizodem Reims w dwudziestym wieku.

Trzy lata później klub znowu spadł do Ligue 2. Na kolejne występy w pierwszej dywizji drużyna czekała aż 33 lata, najtrudniejszym momentem był zaś z pewnością rok 1991, kiedy ogłoszono upadłość Stade de Reims. Droga do piłkarskiej elity była więc nad wyraz długa, ponieważ jej rudyment ustalony był na szóstym poziomie rozgrywkowym. Powrót na salony francuskiej piłki w roku 2012 nie był wyjątkowo spektakularny, ponieważ po czterech przyzwoitych, ale na pewno nie oszałamiających sezonach, ekipa z Szampanii znowu musiała oswoić się z drugą ligą. W maju 2017 roku szkoleniowcem został David Guion, który wcześniej przez pięć lat opiekował się drugą drużyną. Była to odważna decyzja, bo Francuz nie legitymował się doświadczeniem trenerskim na tym szczeblu rozgrywek, jednak dziś nikt w klubie jej nie żałuje.

Nowa strategia

Aktualna filozofia Stade de Reims nie jest niczym wyjątkowo odkrywczym we współczesnym futbolu, jednak konsekwencja w jej egzekwowaniu imponuje. Polityka transferowa zakłada znaczne inwestycje w młodzież, w celu wypromowania ich i odsprzedaży z zyskiem. Do tej pory system jawi się jako bardzo opłacalny, a wydaje się, że to dopiero początek ekspansji – sieć skautingowa Reims jest rozległa i dosięga rejonów, które nie są tak bacznie obserwowane przez inne francuskie kluby. Ostatnie transfery dobrze to obrazują. Perfekcyjnie wpasowuje się w nią na przykład Predrag Rajković, sprowadzony z Izraela za niebagatelną sumę pięciu milionów euro, co jest aktualnym rekordem klubu, Dario Maresic sprowadzony z Austrii, Dereck Kutesa kupiony z ligi szwajcarskiej, Marshall Munetsi, który do Francji przybył z Republiki Południowej Afryki, a także dwa nabytki z Holandii – Arber Zeneli i Kaj Sierhuis.

Pierwszy z wymienionych to strzał w dziesiątkę. Rajković bez kompleksów wkroczył do francuskiej piłki, udowadniając wszystkim, że bramkarski potencjał przypisywany mu przez skautów Football Managera nie jest przypadkowy. Obecny sezon był popisem, dzięki któremu zarezerwował sobie miejsce w zestawieniach najlepszych jedenastek Ligue 1 2019/20 we wszystkich szanujących się wydawnictwach. Zeneli przed kontuzją, która zabrała mu właściwie cały rok, również wyglądał imponująco, Munetsi zaś na tyle przekonał do siebie klub, że wynegocjował w maju nową umowę, która będzie obowiązywała do 2024 roku. Maresic z kolei jest spokojnie przygotowywany do roli następcy jednego z podstawowych stoperów.

W defensywie i… w defensywie

Reims śmiertelnie poważnie traktuje dewizę o budowaniu zespołu od tyłu. Kibice, którzy najbardziej cenią w piłce piękne gole, muszą mieć ambiwalentne odczucia co do postawy swoich ulubieńców. Les rouges et blancs wprawdzie punktują regularnie, jednak ich styl nie ma nic wspólnego ze słynnym„ futbolem na tak”. David Guion i jego podopieczni stworzyli niesamowicie pragmatyczny kolektyw. Stade de Reims ma najlepszą defensywę ligi (dopuściła do utraty jedynie 21 bramek) i jednocześnie drugą w kolejności ofensywę – tyle że od końca. Zdobycie 26 trafień w 28 (!) meczach to rezultat, którego pozazdrościć może jedynie czerwona latarnia ligi z Tuluzy. Nie okazał się jednak przeszkodą uniemożliwiającą przeskoczenie w tabeli bardziej bramkostrzelnych ekip z Lyonu, Monako czy Bordeaux.

Kto jest głównym architektem tak dobrego wyniku w obronie? Ogromny wkład miał wspomniany Rajković, jednak przyklasnąć trzeba również innym członkom formacji defensywnej. Imponująco prezentował się duet Yunis Abdelhamid i Axel Disasi. Marokańczyk, zdecydowanie bardziej doświadczony, był wyróżniającym się stoperem wśród ligowej stawki (miejsce w najlepszych jedenastkach sezonu „L’Equipe” i „France Football”), a 22-letni Francuz dobrze współpracował z weteranem, skupiając na sobie wzrok skautów dużych europejskich marek. Trudno więc przypuszczać, że wspomniany wcześniej Dario Maresic w przyszłej kampanii nie będzie miał okazji wskoczenia do pierwszego składu za któregoś z nich – szczególnie prawdopodobne, że perspektywiczny Disasi (za którego Arsenal miał oferować 15 milionów euro) pożegna się z zespołem. Guion ma w szeregach

również nestora w osobie Alaixysa Romao, kapitana drużyny. Najczęściej w środku pola współpracował z nim Xavier Chavalerin. Obaj piłkarze mieli znaczący wkład przy formowaniu defensywnych zasieków Reims.

Elementem, któremu w tym okienku będzie trzeba poświęcić wyjątkowo dużo uwagi, jest ofensywa. Boulaye Dia zanotował siedem trafień, które wystarczyły, by zdecydowanie przodować w tym aspekcie. Następni w kolejności strzelcy mają po trzy gole, a są nimi Rémi Oudin (który odszedł w połowie sezonu do Bordeaux), stoper Abdelhamid, a także obiecujący El Bilal Touré (opisany szerzej w zestawieniu najlepszych talentów), który wystąpił łącznie jedynie w siedmiu meczach. Wprawdzie trzeba pamiętać, że do gry po roku nieobecności wrócił Zeneli, który na pewno nieco ożywi atak Reims, jednak trudno sobie wyobrazić, żeby walka na kilku frontach nie wymagała sprowadzenia przynajmniej jeszcze jednego napastnika.

- Ten sukces to nawiązanie do wspaniałej historii naszego klubu. Dla kibiców, miasta i regionu, dla tych, którzy widzieli, jak zespół upadał w roku 1991, to piękny prezent. Dla nas, dla Stade de Reims, to zaś oznaka progresu - tymi słowami Jean-Pierre Caillot, prezes klubu, podsumował świetny sezon Reims, który potwierdził słuszność obranej filozofii. Powrót do europejskich pucharów to poruszający moment dla zasłużonej ekipy. Radość nie może jednak przysłonić problemów drużyny, bo bez odpowiednich wzmocnień w tym okienku transferowym może się okazać, że eliminacje do fazy grupowej Ligi Europy będą przeszkodą nie do przebycia. Na razie jednak pozostaje z uznaniem przyklasnąć Les rouges et blancs i pogratulować wywalczonej lokaty. Zasłużyli, żeby wrócić na piłkarską mapę Europy.

This article is from: