4 minute read
RENNES U PROGU LIGI MISTRZÓW
Autor KAMIL TYBOR twitter: @KamilTybor
Przedwcześnie zakończony sezon Ligue 1 okazał się najlepszym w historii Stade Rennais, które pierwszy raz zajęło miejsce na pierwszoligowym podium i wywalczyło sobie wstęp do Ligi Mistrzów.
Advertisement
Rok temu w lidze Rennes było zaledwie dziesiąte, ale zdobyło puchar Francji i drużyna przejawiała symptomy tego, że może być jeszcze lepiej. Klub z Bretanii bardzo dużo zawdzięcza swojemu byłemu już prezydentowi, Olivierowi Letangowi. Były szef Stade de Reims i dyrektor w Paris Saint Germain wprowadził do klubu z Roazhon Park nową jakość, ale tegoroczny sukces przeplata się z cieniami jego odejścia. Sam mówił po rozstaniu: - Przeżyliśmy 27 intensywnych miesięcy, w trakcie których Rennes pobiło wiele rekordów na boisku i poza nim. Klub nigdy nie osiągnął podobnego wyniku sportowego i ekonomicznego jak teraz. Trudno zaprzeczyć tym słowom, bo rzeczywiście „Les Rouges et Noir” zanotowali niebywały postęp.
Teraz nowe kierownictwo musi przygotować drużynę na nowy sezon, choć nie ma jeszcze pewności w jakiej formie on wystartuje. - Jesteśmy przynajmniej pewni, że zagramy w Lidze Europy, więc przychody wyniosą ponad 8 milionów euro. Liga Mistrzów zapewniłaby nam niemal 30 milionów euro. Różnica jest ogromna. Wszystko zależy od jakości naszych występów. Tymczasem nadal nie mamy pewności co do naszego budżetu na następny sezon... - mówił w wywiadzie dla BFM nowy prezes, Nicolas Holveck.
Konsekwencje pandemii koronawirusa w budżecie klubu są nieuniknione, dlatego klub słusznie założył, że podstawą planów będzie budżet dostępny w razie kwalifikacji jedynie do Ligi Europy. Cel? Przede wszystkim utrzymanie rdzenia drużyny, a dopiero w dalszej kolejności wzmocnienia.
Zawsze czwarci... Do teraz
Rennes jest w zawodowej francuskiej piłce od zawsze i nigdy nie spadło poniżej Ligue 2 (63 sezony w Ligue 1 i 19 na drugim poziomie). Nigdy jednak nie świętowało mistrzostwa kraju, a dopiero w tym roku uplasowało się na najniższym miejscu podium, zgarniając brązowe medale. Wcześniej przez wiele lat w elicie tylko trzy razy udawało zająć się czwartą lokatę. Ten sezon był jednak inny. Na fali triumfu w Pucharze Francji podopieczni trenera Juliena Stephana wzbili się na wyżyny, dając się wyprzedzić jedynie PSG i Olympique’owi Marsylia - chociaż miewali bardzo słabe momenty, zawłaszcza na początku.
Na sukces złożyły się sprawdzone w innych klubach elementy: silna, ale bardzo młoda kadra, stały dopływ wychowanków ze świetnie prosperującej akademii oraz trener od dawna pokonujący w Rennes kolejne szczeble trenerskiego fachu. 15 zwycięstw, 5 remisów i 8 porażek to tegoroczny bilans „czerwono-czarnych”. Nie jest idealny, ale prócz spotkań na własnym podwórku Czerwono-Czarni grali także w Lidze Europy (choć tam nie poszło im za dobrze). Najlepszym strzelcem drużyny został Mbaye Niang (15 goli we wszystkich rozgrywkach), który w SRFC w końcu odnalazł swoje miejsce na Ziemi. Nie on jednak był piłkarzem zwracającym uwagę całej Europy. Tym, na którym skupiał się wzrok wszystkich był 17-letni Camavinga – rewelacyjny młodzian był liderem zespołu, choć debiutował w nim raptem sezon wcześniej.
- To był dość zaskakujący sezon. Dwa miesiące bez zwycięstwa jesienią (zmęczenie Ligą Europy), a następnie efektowny comeback w grudniu. Gracze Rennes wytrzymali ciśnienie nawet pomimo odejścia zasłużonego prezydenta. Pomógł w tym bardzo dobry sezon Nianga, spory wkład Raphinhii, czy fenomenalna końcówka sezonu w wykonaniu Stevena Nzonzi - ocenia sezon dziennikarz “Le Télégramme Sport”, Laurent Aquillo.
Co z tą Europą?
Rennes może tylko żałować, że obecne okoliczności nie pozwalają w pełni skupić się na przygotowaniach do europejskich pucharów. Największym problem okazuje się ścisk w kalendarzu. Aby go rozwiązać i skrócić harmonogram, UEFA rozważa rezygnację z tradycyjnych kwalifikacji do Ligi Mistrzów i Ligi Europy 2020-2021. Zamiast tego może odbyć się seria play-off, która zgromadzi dwanaście najlepiej ocenianych klubów w rankingu UEFA, z wyłączeniem tych bezpośrednio zakwalifikowanych do LM. Jeżeli zastosowany zostanie taki wariant, to Stade Rennais, które zajmuje 104. pozycję w tym rankingu, może zostać pozbawione szans na upragniony udział w Pucharze Mistrzów.
Kluczowym działaniem mającym pomóc klubowi na arenie międzynarodowej – bez znaczenia, w których dokładnie rozgrywkach - ma być zatrzymanie w zespole Camavingi, o którego stara się wiele zagranicznych zespołów, z bardzo zdeterminowanym Realem Madryt na czele. - Pozostanie w Rennes przez co najmniej rok byłoby dla niego korzystne. Będzie mógł wtedy potwierdzić swoje umiejętności, a to, że jest w miejscu, które dobrze zna doda mu pewności siebie – podkreślał w maju trener Julien Stephan. - W przyszłym roku będzie musiał powtórzyć wszystko, co pokazał dotychczas. To będzie jego następny krok. Wtedy przekonamy się, jak duży jest naprawdę jego potencjał. Musimy pozwolić mu rosnąć, rozwijać się, a przede wszystkim czerpać przyjemność z gry.
Jeśli w kolejnym sezonie Rennes podtrzyma kurs i zdoła go jeszcze uświetnić udziałem w LM, przyszłego lata nie tylko Camavinga będzie się opędzał od większych klubów. Na brak zainteresowania zapewne nie będzie narzekał także architekt sukcesów, trener Stephan. Dziś trudno uwierzyć, że niewiele brakowało, by najzdolniejszy z młodych szkoleniowców w Ligue 1 odszedł z Rennes kilka miesięcy przed objęciem posady przy pierwszej drużynie. Gdyby przystał wówczas na ofertę dołączenia do sztabu Thierry’ego Henry’ego w Monaco, Bretania być może nie doczekałaby najpiękniejszego okresu w historii SRFC.