6 minute read
OKRĘŻNA DROGA JEANA-PIERRE’A PAPINA DO WIELKOŚCI
Autor MARIUSZ MOŃSKI (RFBL.PL) twitter: @M_Monski
Francja doczekała czterech zdobywców Złotej Piłki France Football. Jednak tylko jeden gracz zdobył tę nagrodę, będąc zawodnikiem francuskiego klubu. Jean-Pierre Papin, bo o nim mowa, został wybrany najlepszym piłkarzem Europy w 1991 roku, gdy ubierał trykot Les Phocéens, czyli Olympique Marsylia. Początki jego kariery były – jak na francuską legendę nietypowe. Zanim został gwiazdą Ligue 1, błyszczał na belgijskich boiskach jako gracz Club Brugge.
Advertisement
Urodził się 5 listopada 1963 roku w Boulognesur-Mer. Tym samym, w którym blisko 20 lat później na świat przyszedł Franck Ribéry. Niewiele więc zabrakło, by małe miasto na północy Francji mogło się szczycić dwoma zdobywcami Złotej Piłki.
Co ciekawe, jeden z najwybitniejszych napastników pokolenia zaczynał od zupełnie innej roli. - Na początku grałem głównie jako libero - wspominał Papin w wywiadzie dla „SportFoot Magazine”. - Prawdą jest też, że pewnego dnia w szkolnych czasach stanąłem w bramce. Mieliśmy wtedy drużynę przyjaciół, którzy początkowo grali w piłkę nożną ze sobą, ale potem wzięliśmy również udział w małych lokalnych rozgrywkach. Trenowałem też w klubie. Łączyłem to ze sobą. Pewnego dnia był mecz i bramkarz się nie pojawił. Zaproponowałem więc, że stanę na bramce. Puściłem siedem goli. Tego samego dnia rozgrywałem mecz treningowy z moim klubem Jeumont [Papin grał tam w latach 1970–1978]. Nadal występowałem jako libero, ale byłem tak wściekły, że zdobyłem pięć bramek.
W 1979 trafił do trzecioligowego wówczas Valenciennes FC. Następnie na początku lat 80 rozegrał trzy sezony w barwach INF Vichy, by w 1984 roku powrócić do Valenciennes - już grającego na zapleczu francuskiej Division 1. Młody napastnik został zauważony przez mocniejsze kluby, a że występował tuż przy granicy z Belgią, wzbudził zainteresowanie niedawnej potęgi europejskiej piłki, Club Brugge. W 1985 roku byliśmy bardzo blisko awansu do Division 1. W wyniku tego zainteresowan ie ze strony Club Brugge wzrosło. Obserwowali mnie dwanaście razy. Ostatnie trzy mecze oglądał sam Raoul Lambert [największa legenda Club Brugge, zdobył dla nich 269 goli w 458 meczach – przyp. aut.] i za każdym razem zdobywałem bramkę. Natychmiast uznał mnie za swojego następcę. W trakcie ostatniej wizyty doszło do spotkania przedstawicieli obu klubów. To nie był trudny wybór. Powiedziano mi, że jeżeli nie podpiszę kontraktu w Brugii, Valenciennes przestanie istnieć.
Jednak transfer z Francji do Belgii to nie była taka oczywistość. Mimo że w belgijskich klubach, oczywiście głównie w Walonii, francuskich piłkarzy nigdy nie brakowało, to jednak żaden zrobił większej kariery. Wiedział o tym ojciec Jean-Pierre’a, a piłkarz opisywał to tak:
- Nie chciałem być jak wszyscy inni piłkarze, którzy odchodzili do Lille, Lens lub Auxerre. Zagranica przemawiała do mnie bardziej niż Francja. Club Brugge był klubem, który grał w finale Pucharu Europy na Wembley kilka lat wcześniej. Dokładnie w 1978 roku. Miałem 15 lat, to była moja młodość. Na decyzję wpłynął też był mój ojciec. Zawsze starałem się robić wszystko na przekór temu, co mówił. Czemu? Kiedyś babcia powiedziała mi, że zawsze dokonywał złych wyborów, więc od tamtej pory kiedy on powiedział „tak”, ja mówiłem „nie”. Nie żartuję, to prawda. Gdy się spotkaliśmy, zapytałem go o opinię. Powiedział: „Brugia? Zdecydowanie nie. Nigdy nie było Francuza, któremu udało się
osiągnąć sukces w Belgii. To nie jest kraj dla ciebie”. Tak więc podpisałem kontrakt z Brugge.
Słowa Papina sprawiają wrażenie, że świat stał przed nim wówczas otworem, ale redaktor naczelny „SportFoot Magazine” Jacques Sys przedstawiał sprawy inaczej: - Dwa miesiące przed ogłoszeniem transferu Papina z Valenciennes pojechaliśmy do Francji, by przeprowadzić z nim wywiad. Tę rozmowę zapamiętamy na zawsze. Papin mieszkał w szarej i wąskiej uliczce, w małym mieszkaniu, w którym salon pełnił również funkcję sypialni. Powietrze wewnątrz było stęchłe, a jego pochodząca z uprzywilejowanego, burżuazyjnego środowiska żona przechodziła załamanie nerwowe. Rodzina, z sześciomiesięcznym synem, musiała żyć za równowartość obecnych 750 euro miesięcznie, i miała coraz większe długi. Życie przepełnione smutkiem. Kiedy po rozmowie zaprosiliśmy Papina i jego żonę, by zjeść coś w centrum miasta, jego oczy rozbłysły.
Życie dobrego drugoligowego francuskiego piłkarza w połowie lat 80. nie było usłane różami. Dobry samochód, dom z ogrodem, wakacje w egzotycznych krajach – dla Papina były to wówczas odległe marzenia. Wyjechał do Belgii, bo nie miał nic do stracenia.
Club Brugge z Papinem w składzie zamierzał rzucić wyzwanie potężnemu Anderlechtowi. Przymiotnik określający drużynę RSC Anderlecht w pierwszej połowie lat 80 nie jest nic a nic przesadzony. Wystarczy wspomnieć osiągnięcia Fiołków w europejskich pucharach: sezon 1981/1982 - półfinaliści Pucharu Europy, 1982/1983 - zdobywcy Pucharu UEFA, 1983/1984 finaliści Pucharu UEFA, 1984/1985 - 1/8 Pucharu Europy i odpadnięcie po dwumeczu z Realem Madryt. W sezonie 1984/1985 Fiołki zdobyły mistrzostwo Belgii, wyprzedzając Blauw-Zwart [przydomek Club Brugge] aż o 11 punktów, co w czasach gdy za zwycięstwo przyznawano 2 pkt było deklasacją. Mimo to Club Brugge miał naprawdę silny zespół, którego trzon stanowili: Hugo Broos, bracia Van Der Elst, Marc Degryse, i legendarny Jan Ceulemans.
Okazało się jednak, że najważniejszą postacią miał zostać młody Francuz.
Strzelał gola za golem. Przypominał maszynę, która zawsze wie, gdzie spadnie piłka i potrafi ją skierować, gdzie tylko trzeba. Ten brak spontaniczności w grze zawsze mu wypominano. On sam tak opowiada o swoich umiejętnościach strzeleckich:
- Myślę, że pewne cechy są wrodzone. Miałem gole we krwi, naprawdę tak uważam. Jednak każdy dar trzeba rozwijać. Kiedy byłem bardzo mały, mój tata nauczył mnie jak prawidłowo uderzać piłkę. Byłem bardzo młody, kiedy już potrafiłem bez problemu kopnąć piłkę na odległość ponad czterdziestu metrów. Szczerze mówiąc, miałem doskonałą technikę uderzenia. Policzyłem to: uderzałem piłkę ponad 1,6 miliona razy. To około 200 razy dz iennie przez całą moją karierę. Z tego udało mi się uzyskać 346 bramek, co jest stosunkowo małą liczbą. Trzeba jednak pamiętać, że wykonujesz całą tę pracę, aby uniknąć myślenia podczas meczu. Po to, abyś uwierzył, że to, co robisz i gole, które zdobywasz, jest instynktowne. Ale nic bardziej mylnego. Zrozumiałem to dopiero po zakończeniu swojej kariery, oglądając bramki zdobywane przeze mnie oraz przez innych piłkarzy. Wybierane tory biegu, pozycjonowanie ciała w momencie uderzenia piłki, to nie żaden instynkt, to efekt wykonanej pracy. Godzin pracy. I tracisz te umiejętności bardzo szybko.
Walka o mistrzostwo Belgii w sezonie 1985/1986 okazała się jedną z najbardziej emocjonujących w historii, choć tylko kibice Fiołków wspominają ją z uśmiechem na ustach.
Oprócz rywalizacji ligowej Blauw-Zwart brali udział w rozgrywkach Pucharu Belgii i Pucharu UEFA. Właśnie w meczach pucharowych Jean-Pierre Papin popisywał się najlepszą skutecznością. W rywalizacji o Puchar Belgii zdobył 7 goli w 8 meczach, i w dużym stopniu przyczynił się do zdobycia tego trofeum. Nie zawiódł również w Pucharze UEFA. Wprawdzie belgijski zespół odpadł w drugiej rundzie wyeliminowany przez radziecki Spartak Moskwa, ale sam Papin mógł być zadowolony ze swoich występów. Zdobył 5 goli w czterech meczach, a rewanżowy pojedynek z Boavistą Porto zapisał się na wiele lat w historii francuskiej piłki.
2 października 1985 roku Jean-Pierre Papin został bowiem najmłodszym francuskim zdobywcą hat-tricka w europejskich pucharach. Podczas meczu Club Brugge - Boavista pierwszej rundzie Pucharu UEFA miał 21 lat. To był idealny hat-trick, bo Francuz zdobywał gole prawą i lewą nogą oraz głową. Rekord Papina przetrwał 34 lata, a pobił go dopiero 22 października 2019 Kylian Mbappé. Żeby było ciekawiej, dokonał tego na tym samym stadionie - w meczu Club Brugge z PSG.
W 1986 Club Brugge i RSC Anderlecht zakończyły rozgrywki z taką samą liczbą punktów i zwycięstw. Obydwa mecze bezpośrednie pomiędzy tymi zespołami również zakończyły się remisami. A że w Belgii różnica bramek nie była brana pod uwagę przy ustalaniu kolejności, trzeba było rozegrać dodatkowe dwa mecze o mistrzostwo Belgii. Pierwsze spotkanie w Anderlechcie zakończyło się remisem 1:1 i o wszystkim miał zadecydować rewanż w Brugii. Club do 63 minuty prowadził 2:0, a pierwszego gola zdobył Papin. Jednak końcówka należała do Mauves, którzy zdobyli dwa gole i mogli świętować tytuł na stadionie największego rywala. wszystkiego i to, co osiągnąłemw futbolu, zawdzięczam Clubowi. Nigdy tego nie zapomnę.
Jean-Pierre Papin rozegrał w barwach Club Brugge 43 oficjalne mecze i zdobył w nich 32 gole. Wybitny sezon zapewnił mu powołanie do reprezentacji Francji na MŚ w Meksyku w 1986 roku. Kibice Blau-Zwart nie zapomnieli o francuskim napastniku - w ankiecie zorganizowanej w 2012 roku wybrali go najlepszym obcokrajowcem w historii klubu. Trafił do Belgii za 12 milionów franków (ok. 300 tysięcy euro), a odszedł do Olympique Marsylia za 86 milionów (2,15 miliona euro). Jest jak dotąd jedynym piłkarzem grającym w belgijskim klubie, który zdobył później Złotą Piłkę. - Club Brugge był moim pierwszym profesjonalnym klubem. Nauczyłem się tam