REDAGUJE
Centrum Formacji Duchowej Salwatorianie – Kraków Krzysztof Wons SDS (redaktor naczelny) s. Aleksandra Markiel SDS (sekretarz redakcji)
KOREKTA
Magdalena Mnikowska
ADRES REDAKCJI
Zeszyty Formacji Duchowej ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 269 23 97; faks 12 254 60 60 e-mail: zeszyty@salwatorianie.pl www.cfd.salwatorianie.pl
PROJEKT OKŁADKI
Artur Falkowski
SKŁAD I ŁAMANIE
Artur Falkowski
Za pozwoleniem władzy zakonnej
ISSN 1426-8515
© Copyright by 2020 Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków www.salwator.com
Bóg raz powiedział, dwa razy to słyszałem. (Ps 62, 12)
Słowo z Centrum Formacji Duchowej
W moim krótkim słowie nie będzie nawiązania do treści publikacji. Uczyni to sam Autor w swoim wstępie. Pragnę natomiast w kontekście tematu tego „Zeszytu” zwrócić uwagę na misję, jaką CFD w Krakowie rozeznało i spełnia od ponad 20 lat. Miłość do ludzkiego życia, do każdego pojedynczego człowieka, szacunek dla tajemnicy życia i wreszcie pasja, by ciągle je zgłębiać i rozwijać, zrodziły się i rodzą w CFD przede wszystkim pod wpływem słuchania słowa Bożego. Nikt bardziej od Tego, który „rzekł …i stało się” (por. Rdz 1, 3), nie pomaga pokochać życia, przyjąć, pielęgnować je i rozwijać. On, „Miłośnik życia” (por. Mdr 11, 26) i jedyne źródło życia, uczy, jak słuchać i mówić o życiu, jak je kochać, smakować i świętować, jak je przeżywać na szczytach uniesień i w dolinach cierpienia. Gdy po raz pierwszy zaprosiliśmy chętnych na weekendowe spotkanie do Domu Słowa, na ul. św. Jacka 16 w Krakowie, pierwsze pytanie, jakie zadaliśmy uczestnikom i sobie samym, brzmiało: „Jak żyć słowem Bożym na co dzień?”1. Od tamtego spotkania powtarzamy je co roku, niezmiennie. Zawsze przyciąga wielu uczestników. To naturalne. Czujemy całym sobą, każdą komórką naszego jestestwa, że zrodziło nas do istnienia Słowo i tylko dzięki Niemu istniejemy, poruszamy się i jesteśmy
1
Pierwsza sesja weekendowa pt. „Jak żyć słowem Bożym na co dzień” odbyła się w dniach 28-30 listopada 1997 roku w CFD w Krakowie.
LATO
▪ 88/2020
5
(por. Dz 17, 28). Nasza ludzka natura pamięta, kto ją stworzył. Nasz umysł i serce pamiętają. Gdyby przestał mówić, przestalibyśmy istnieć. Słowo Boga stworzyło nasze ciało, naszą psyche i naszą duszę. Uczy nas w krakowskim Domu Słowa pochylania się nad całym człowiekiem. To właśnie ze słuchania Słowa w Szkole Modlitwy Słowem zrodziła się Szkoła Kierownictwa Duchowego, w której szczególnie dużo miejsca poświęcamy samemu człowiekowi. Pytania o człowieka, o jego wartość, o sens życia należą przecież do najświętszych. To słowo Boga uczy nas tych pytań. Uczy śmiałych wyzwań, odważnych refleksji nad ludzką egzystencją. Tak jest i tym razem, gdy w ramach wspomnianej Szkoły Kierownictwa Duchowego Autor sesji weekendowej i niniejszej publikacji „wysłał do nas zaproszenie” na weekendowe spotkanie pod tytułem: „Wsłuchaj się w życie”2. Dziękuję o. Stanisławowi Morgalli SJ za to zaproszenie. Dziękuję w imieniu całej naszej ekipy CFD, w imieniu uczestników sesji i Czytelników, że podzielił się z nami swoim cennym doświadczeniem, które jest owocem nie tylko jego dużej wiedzy o człowieku, którą zgłębia w obszarze nauki psychologii, ale także jego osobistej modlitwy na drodze Ćwiczeń św. Ignacego, zasłuchania w słowo Boże. Kiedy słyszę zaproszenie Autora: „Wsłuchaj się w życie”, słyszę także św. Pawła: „Nasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu” (por. Kol 3, 3). Wsłuchajmy się w życie, a usłyszymy z pewnością Jego samego, Słowo odwieczne, które nas stworzyło. Życzę wszystkim Czytelnikom zdumienia nad swoim życiem, świętowania i smakowania własnego życia razem z Tym, który je stworzył i nieustannie stwarza. Krzysztof Wons SDS
2
Ojciec Stanisław Morgalla SJ poprowadził w CFD w Krakowie sesję weekendową „Wsłuchaj się w życie”. Odbyła się ona w ramach Szkoły Kierownictwa Duchowego w dniach 30 sierpnia – 1 września 2019 r.
Wstęp
„Cóż, takie jest życie!” – kwitujemy krótko trudne sprawy, których wyjaśnić nie jesteśmy w stanie. A co, jeśli życie wcale nie jest takie, jakie jest? Może rację mają ci, którzy twierdzą, że życie jest takie, jak się je interpretuje, a prościej – takie, jak się je opowiada. Dlatego warto się wsłuchać w to „nasze życie”, bo być może nie jest jedyną i nie tą najlepszą wersją, którą warto opowiadać. „Prawdziwe życie jest gdzie indziej” – mawia filozof. „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20) – tajemniczo dodaje św. Paweł. Kto wie, może można inaczej opowiedzieć to życie? Niniejsza publikacja nie będzie opracowaniem dydaktycznym ani naukowym. Raczej jest refleksją nad bardzo prostym, ale przez to właśnie niezwykłym zjawiskiem, jakim jest życie wyrażone w słowach. Czym jest nasze życie, jeśli nie opowiadaniem? Chcąc nie chcąc, opowiadamy nasze życie, najpierw sobie, a następnie innym, bliskim lub nieznanym, przyjaciołom lub przypadkowym towarzyszom podróży. Oczywiście owe opowieści dalekie są od elegancji klasycznych modeli narracyjnych, gdzie wstęp jest na początku, potem następuje intrygujące rozwinięcie i na koniec zaskakujące zakończenie. Czasem to takie pomieszanie z poplątaniem, czasem tylko fragmenty informacji rzucone od niechcenia przy porannej kawie: „Od dziś rzucam palenie!…”, „Zdałem egzamin na prawo jazdy!…”, „Mam rozmowę o pracę!…”. Ale jeśli przytrafi się to powiedzieć w obecnoLATO
▪ 88/2020
7
ści kogoś, kto potrafi słuchać i zadawać pytania, to może wywiązać się całkiem intrygujący dialog, a z czasem powstanie mała anegdotka lub całkiem spora opowiastka. „A to ty palisz?...”; „Jak na dziewiąte podejście, to całkiem nieźle!...”; „Ty przecież masz pracę!...” „Ziarnko do ziarnka, a uzbiera się miarka” – mówi przysłowie. Sam fakt istnienia przysłów jest dowodem tej naturalnej tendencji człowieka do wyrażania prawdy o życiu w słowach. Dlatego zatrzymajmy się nad tym prostym zjawiskiem ludzkiej mowy i zadziwmy się tym… życiem ukrytym w słowach. Tytuł publikacji nawiązuje do niezwykłego obrazu hiszpańskiej reżyserki Isabel Coixet pt. The Secret Life of Words (Hiszpania, 2005). Polskie tłumaczenie tytułu – Życie ukryte w słowach – jest jednak znacznie ciekawsze niż sens oryginału i dobrze oddaje to, o czym będzie mowa w tej publikacji: wewnętrzną przemianę własnej historii życia. Stąd to zapożyczenie tytułu. Bohaterami filmu jest para ludzi, mężczyzna po przejściach i kobieta z przeszłością, obydwoje głęboko pokaleczeni przez życie. Prawie przypadkiem (ale czy istnieją przypadki?) spotykają się i zaczynają po prostu rozmawiać. Na początku trochę niechętnie (zwłaszcza ona), ale stopniowo coraz częściej i więcej (jemu szczególnie na tym zależy). Krok po kroku, ostrożnie i stopniowo odsłaniają przed sobą własne dramaty oraz tragedie i stają się sobie bliscy, choć w końcu chyba będą musieli się rozstać. To spotkanie jednak przemieniło dogłębnie ich życie. A wszystko zaczęło się od prostych słów… Cud spotkania? Magia słów? Moc dialogu? Siła miłości?... Nie chcę zdradzać więcej szczegółów, by nie popsuć komuś przyjemności obejrzenie tego filmu. Publikacja jest podzielona na cztery części, które treścią nawiązują nieco do czterech poziomów ludzkich operacji, o których szczegółowo i w sposób niezwykle złożony pisze jezuicki teolog Bernard Lonergan (m.in. w Metodzie w teologii1).
Zob. B. Lonergan, Metoda w teologii, tłum. A. Bronk, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1976.
8
Zeszyty Formacji Duchowej
1
W praktyce jednak chodzi o prosty fenomen: od prostych obserwacji i zbierania danych przechodzimy stopniowo do tworzenia opinii i sądów, które ostatecznie prowadzą do decyzji i działania. Brzmieniem i trybem wykrzyknikowym tytuły poszczególnych części – Słuchaj!; Zrozum!; Rozważ!; Kochaj! – przypominają wyrażenia, po które zwykle sięgamy w emocjach, by przekonać kogoś o naszych racjach. Nierzadko Nierzadko ulegamy wrażebowiem ulegamy wrażeniu, że inni nas nie niu, że inni nas nie słuchają słuchają lub w ogóle nas nie rozumieją, lub w ogóle nas nie rozua tym samym nie są w stanie rozeznać się mieją. w naszej jedynej i niepowtarzalnej sytuacji i w naszych motywacjach, nie akceptują nas i nie kochają tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Warto jednak te „przykazania”, które chętnie podsuwamy innym do przestrzegania, najpierw zastosować do samych siebie i samemu nauczyć się najpierw dobrze słuchać siebie i innych, następnie dobrze rozumieć i mądrze rozeznawać, by wreszcie po prostu lubić, szanować i kochać.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Słuchaj!
Trzy proste uwagi
Pragnę rozpocząć tę refleksję od trzech prostych odkryć, które są owocem moich spotkań – jako duszpasterza, kierownika duchowego i wreszcie psychologa – z różnymi osobami. Po pierwsze, każdy ma swoją historię; po drugie, pozory mylą, i po trzecie, w pracy z ludźmi często powtarza się Pawłowy paradoks, że „moc (…) w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9). Ktoś może od razu spuentuje: ot, góra urodziła mysz! Jakkolwiek na pierwszy rzut oka owe prawdy mogą wydać się banalne, to jednak przy dłuższym zastanowieniu odsłaniają one swoistą mądrość ukrytą pod zwyczajnością naszej codzienności. Każdy ma swoją historię Choć pierwsza prawda nie brzmi efektownie, to o jej trafności i głębi można się przekonać dopiero wtedy, gdy naprawdę wsłuchamy się w czyjąś opowieść. Ale z tym mamy dziś zasadniczy problem. Kto ma czas i ochotę na to, by słuchać czyichś opowieści? Łatwiej włączyć TV lub zobaczyć coś w Internecie, aniżeli marnować czas na słuchanie czyichś wynurzeń, zwłaszcza gdy ten ktoś nawet nie potrafi wysłowić się ani też nie dysponuje żadnym zmysłem dramatycznym, by choć minimalnie zaintrygować słuchacza, nie mówiąc już o jakimś głębszym zrozumieniu samego siebie. Jeśli jednak przełamiemy te pierwsze nasze opory, to przekonamy się bardzo szybko, że owe umiejętności LATO
▪ 88/2020
13
czy zmysł dramatyczny tkwią w każdym człowieku, tyle tylko, że są uśpione. Rozbudzić je można jedynie autentycznym zainteresowaniem lub też – jak mówią psycholodzy – aktywnym słuchaniem. Bo jeśli prawdą jest, że każdy ma swoją historię, to prawdą paralelną jest też to, że nie potrafimy słuchać. A jeśli nie potrafimy słuchać, to też nikt nam nie Każdy ma swoją historię, będzie chciał opowiedzieć własnej historii. ale bardzo rzadko zdarza I koło się zamyka. mu się spotkać kogoś, kto Powtórzmy więc tę banalną prawdę: z autentycznym zainterekażdy ma swoją historię, ale bardzo rzadko sowaniem chciałby jej wyzdarza mu się spotkać kogoś, kto z autensłuchać. tycznym zainteresowaniem chciałby jej wysłuchać. Być może dlatego coraz bardziej na popularności zyskują różne formy terapii. Bo jeśli komuś zapłacę, to być może będę mógł się wreszcie wypowiedzieć, wreszcie poczuję się wysłuchany… A każdy potrzebuje się wypowiedzieć, bo tylko w ten sposób może lepiej zrozumieć własne życie lub – jak mówią psychoterapeuci – „przepracować je”, po to by ostatecznie je zaakceptować i z większą pasją kontynuować. Dobra terapia sprowadza się zwykle do tego, że dwie strony – terapeuta i klient (choć może lepiej byłoby mówić o mistrzu i uczniu) – będą ze sobą skutecznie współpracowały, by głębiej zrozumieć historię życia klienta. Opowieść tej historii jednak nie ma „nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości” (por. 1 Kor 2, 4), ale raczej przypomina Pawłowe „stawanie w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem” (por. 1 Kor 2, 3). Dopiero z czasem pomimo słabości formy i nieporadności myśli to przesłanie nabiera wyrazu i mocy, a niekiedy wręcz staje się słowem Bożym. Zaczyna się jednak zwykle od opróżnienia „kosza na śmieci”, tj. od opowiedzenia własnej historii, ale w sposób, który dosłownie przypomina opróżnianie kosza na śmieci. „Moja mama mnie nie chciała!...”; „Tata był zawsze pijany!...”; „Nie zdałam na wymarzone studia i wtedy wszystko się zaczęło…”; „Znowu w życiu mi nie wyszło…”. Na początek wyrzuca się wszystko to, 14
Zeszyty Formacji Duchowej
co zdaniem klienta nie przydaje mu się w życiu, co przeszkadza, czego najchętniej by się pozbył niczym zbędnego balastu. Terapeuta przyjmuje to wszystko, ale nie w sposób bierny czy bezkrytyczny. Przeciwnie, skrupulatnie zbiera te wszystkie kawałki życia niczym puzzle, nawet jeśli wydają się na pierwszy rzut oka nie mieć większego sensu lub nie tworzą spójnej całości. Zbiera je i powoli zestawia z tymi fragmentami życia, które są powodem dumy, które osoba chciałaby jeszcze bardziej rozwinąć (np. sukcesy, osiągnięcia, ważne relacje itp.). Dobry terapeuta niczym dobry pisarz zestawia ze sobą wszystkie owe sprzeczne komunikaty, doszukując się w tych fragmentach jakiejś spójnej całości, i układa je w taki ciąg wydarzeń, który nie tylko ma sens i stanowi logiczny ciąg, ale składa się na intrygującą całość godną dobrej powieści sensacyjnej czy wciągającego psychodramatu. Tak „przepracowane” czyjeś życie zaczyna być dla klienta na tyle intrygujące, że chętnie bierze je z powrotem i pragnie je rozwijać dalej. A wtedy z terapii przechodzi się płynnie w życie i klient staje się sam swoim terapeutą, a uczeń mistrzem. W tej publikacji chciałbym czytelnika przekonać o realności właśnie takiej lektury własnej historii, o istnieniu w jej wnętrzu takiego nowego i przemieniającego światła. Oczywiście ktoś powie, że do tego potrzeba dobrego terapeuty, mistrza… i mnóstwa czasu. Ale ja przekonam was, że taki terapeuta już jest w waszym życiu, a prócz mnóstwa czasu niewiele więcej mamy w tym życiu do dyspozycji. Pozory mylą Druga prawda, że pozory mylą, pewnie brzmi równie „błyskotliwie” co pierwsza i na dodatek wiąże się z nią ściśle stwierdzenie: „nie wszystko złoto, co się świeci”. Zwykle sądzimy, że najlepsze historie mają do opowiedzenia ludzie najbardziej inteligentni i znani, bo ich życie pełne jest intrygujących wydarzeń i spotkań z równie inteligentnymi i interesującymi osobami. I pewnie te LATO
▪ 88/2020
15
sądy nie są dalekie od prawdy. Z doświadczenia jednak wiem, że często niezwykła historia kryje się za parą szarych i niepozornych oczu, zmęczonych niewyspaniem i codziennymi troskami. „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu!” Albo inaczej: trzeba odpowiednio spojrzeć na wydarzenia czyjegoś życia, aby dostrzec w nich pasjonującą historię, którą warto opowiedzieć. Zilustruję to małym przykładem. Kiedyś jako młody kapłan byłem na zjeździe młodych ojców mojej prowincji. W czasie wspólnej rekreacji kilku kolegów uczących religii w szkołach zaczęło licytować się, który z nich ma trudniejszą młodzież. I zaczęła się litania przykładów różnych prowokacji i transgresji ze strony młodzieży. No i kiedy już wydawało się, że temat powoli się kończy, zwykle milczący na naszych spotkaniach kolega jednym prostym zdaniem rozniecił na nowo temat. Powiedział proste zdanie: „A ognisko już było?...”. Nagle zrobiło się cicho, bo po pierwsze, odezwał się ktoś, kto był zwykle milczącym tłem naszych spotkań, a po drugie, wstęp do tej wypowiedzi był tak zaskakujący, że wszyscy chcieli usłyszeć ciąg dalszy. Kolega zaczął więc opisywać, jak to w szkole zawodowej, w której uczył, chłopcy z ostatniej klasy na lekcji religii urządzili mu ognisko: zerwali z podłogi parkiet, ustawili fachowo po harcersku na sztorc i podpalili. Nasz kolega wybiegł na korytarz po gaśnicę, ale okazało się, że gaśnicy nie ma, bo ci sami chłopcy dzień wcześniej wyrzucili ją z trzeciego piętra na boisko szkolne, gdyż chcieli zobaczyć, co się wydarzy. Nikt już potem nie przebił tego opowiadania, ale przy okazji odkryliśmy, że nasz flegmatyczny kolega ze studiów mimo tak spektakularnych trudności jakoś sobie radzi z tymi „chuliganami” i próbuje docierać do ich zbuntowanych dusz. I kto by pomyślał… Paradoks Trzecia prawda, o paradoksie, również związana jest ściśle z dwiema poprzednimi: spodziewaj się niemożliwego. Niczym 16
Zeszyty Formacji Duchowej
Spis treści
Słowo z Centrum Formacji Duchowej
5
Wstęp
7 CZĘŚĆ PIERWSZA. SŁUCHAJ!
Trzy proste uwagi
13
Opowiedz mi swoją historię…
20
Wizja całości
28
Sztuka słuchania
37
CZĘŚĆ DRUGA. ZROZUM!
Wobec innego
45
Jezus Chrystus jako Inny
51
Spotkać Jezusa
56
CZĘŚĆ TRZECIA. ROZWAŻ!
Kryzys wiary
65
Konfrontacja
71
Szczęśliwe zakończenie...
77
CZĘŚĆ CZWARTA. KOCHAJ!
Krąg miłości
85
Zakochanie
90
Spotkanie ze Słowem Wcielonym
98
Chrześcijańska miłość
106
Zakończenie
113