5 minute read
Katarzyna Pawłowska
Foto: Rafał Słowikowski
Jak zaczęła się Pani droga do fryzjerstwa? Kiedy zrozumiała Pani, że to właśnie w tym zawodzie chce się Pani realizować?
Advertisement
Katarzyna Pawłowska: Moja droga do fryzjerstwa nie była od początku taka oczywista. Chciałam iść do szkoły plastycznej, by zostać artystką, natomiast rodzice woleli, żebym nauczyła się najpierw jakiegoś zawodu – np. fryzjera. Na szczęście ich sugestie wyszły mi na dobre. Z czasem, kiedy zobaczyłam we fryzjerstwie nie tylko rzemiosło, zaczęło mnie to interesować. W pierwszym roku swojej pracy jako samodzielny fryzjer zorganizowałam festyn fryzjerski z pokazem, gdzie uczesałam około 20 osób. To było coś niesamowitego i dotąd niespotykanego w moim niewielkim Opolu. Wszyscy wspominamy to wydarzenie do dzisiaj. Był to przełom w mojej karierze fryzjerskiej, poczułam wtedy wiatr w skrzydłach.
Jakie cechy i predyspozycje są potrzebne do tego, aby zostać dobrym, cenionym fryzjerem?
K.P.: Na pewno trzeba być cierpliwym, mieć predyspozycje i zamiłowanie artystyczne oraz zdolność do logicznego, wręcz matematycznego myślenia. Warto być również dobrym psychologiem, co przydaje się w kontaktach z klientami i załogą, z którą się współpracuje. Ważne jest, aby zdobyć zaufanie naszych klientów, którzy nas oceniają i do nas wracają. Warto również pokazywać swoje umiejętności na różnego rodzaju konkursach. Po zdobyciu podium utwierdzamy się w przekonaniu, że jesteśmy w dobrym miejscu w swoim życiu.
Jest Pani laureatką najważniejszego konkursu fryzjerskiego – zdobyła Pani złoty medal Mistrzostw Świata. Wcześniej startowała Pani w różnych branżowych zawodach. Skąd zamiłowanie do konkursowej rywalizacji?
K.P.: Zawsze chciałam otaczać się światem artystycznym, a konkursy dają mi możliwość kreatywnego działania i podnoszą pozytywnie poziom adrenaliny. Każda wygrana nakręcała mnie do kolejnych startów. Jest to niesamowity czas, który jest pełen emocji, próby sił i sięgania w głąb swojej duszy. Mimo tego, że jest to ciężkie do pogodzenia z codziennym życiem, jest to coś, co wydobywa ze mnie 300 procent więcej energii do bycia coraz lepszym fryzjerem.
Jakie korzyści, poza tytułami i nagrodami, wiążą się z udziałem w mistrzostwach fryzjerskich?
K.P.: Niestety nie w każdych konkursach zdobywa się nagrody. Pod tym względem nasza branża trochę kuleje. Co za tym idzie na Mistrzostwach Świata oprócz dyplomu i przepięknego pucharu jest jedynie uznanie, tytuł i satysfakcja. Mimo to walczymy o to jak lwy. Chcemy poczuć się docenieni i zauważeni. Pragniemy pokazać innym fryzjerom, że można się od nas uczyć, ponieważ włożyliśmy ogrom pracy w to, by zdobyć ten tytuł. Zaledwie od roku jest członkiem narodowej kadry fryzjerskiej, a już ma na swoim koncie najważniejsze branżowe trofeum: złoty medal Mistrzostw Świata, w kategorii Awangarda damska – strzyżenie i koloryzacja. Fryzjerstwo poza solidnym rzemiosłem to dla niej także możliwość spełniania swoich artystycznych wizji. Uwielbia metamorfozy, nietuzinkowe koloryzacje i odważne strzyżenia. Ma głowę pełną pomysłów, zawodowych marzeń i planów.
Tytuł Mistrzyni Świata wywalczyła Pani we fryzjerstwie awangardowym. Czy to oznacza, że woli Pani przygotowywać fryzury artystyczne – w ramach konkursów, show czy kolekcji, niż te codzienne, użytkowe w salonie?
K.P.: Na szczęście u mnie w salonie nie ma nudy. Mam zarówno klientki, które wolą klasykę, jak i te, które są niesamowicie awangardowe. Największą przyjemność sprawia mi różnorodność mojej pracy, tak więc każdy dzień przynosi mi nowe wyzwania i daje mi radość.
Aby tworzyć ciekawe, kreatywne rzeczy, potrzebne są nowe pomysły i inspiracje. Gdzie Pani ich szuka?
K.P.: Wszędzie otaczają nas piękne rzeczy. Szczególnie dużo jest ich w przyrodzie, np. w roślinności – wszystko to bardzo mnie inspiruje. Do tego oczywiście jest Internet, czyli prawdziwa kopalnia pomysłów.
A jakie są Pani zawodowe fascynacje, kto jest dla Pani wyznacznikiem prawdziwego mistrzostwa we fryzjerstwie?
K.P.: Nie mam jednego swojego guru. Fascynuje mnie wielu fryzjerów i jakbym miała ich wymieniać, to na pewno o kimś bym zapomniała. Każdy ma w sobie coś, co mi się podoba i mnie inspiruje. Muszę się przyznać, że jest ich tylu, że oglądam codziennie kogoś innego przed snem i zasypiam z głową pełną pomysłów.
Foto: archiwum Katarzyny Pawłowskiej
„Znaki zodiaku” Foto: Arkadiusz Branicki
W tym zawodzie niezwykle ważne są szkolenia. Pozwalają nie tylko zdobyć nową wiedzę, ale również są impulsem do pracy i chronią przed rutyną. Gdzie Pani najchętniej podnosi swoje umiejętności?
K.P.: Uwielbiam tylu szkoleniowców, że ciężko ich wszystkich wymienić. Bardzo miło wspominam szkolenia u edukatorów marki Matrix: Dagmary Wasilewskiej, Magdaleny Świderskiej, Krzysztofa Domalacznego, jak i cudownie spędzony czas w Akademii Babicz, szkolenie w Kuźni Barberossa czy chociażby treningi z Kadrą Narodową u Joanny Jakóbek i Kamili Janeckiej-Skalskiej. Obecnie czekam na szkolenie u Karios Edu i zamierzam wykupić również parę szkoleń online, u rożnych edukatorów działających prężnie w świecie Internetu, czego oczywiście nie mogę się doczekać.
Które trendy z obowiązujących obecnie w modzie fryzjerskiej są Pani zdaniem najciekawsze?
K.P.: Najciekawszymi trendami jest money piece oraz powrót do lat 80., 90., czyli wycieniowane i duże fryzury z przeróżnymi grzywkami. Podoba mi się też to, że kolorowe włosy przestają kojarzyć się tylko z buntem, ale zaczynają być akceptowalne w środowisku – nie oceniamy takich ludzi negatywnie, wręcz wzbudzają pozytywne emocje, uśmiech, a to bardzo cieszy.
Co najbardziej ceni Pani w swoim zawodzie? Co sprawia, że to właśnie fryzjerstwo stało się Pani pasją?
K.P.: W swoim zawodzie najbardziej cenię kontakt z ludźmi, możliwość rozwoju, jak i to, że jest to zawód artystyczny, w którym świetnie się czuję. Lubię też to, że każdy dzień jest inny.
Proszę opowiedzieć o swoich zawodowych planach i marzeniach?
K.P.: Moim największym marzeniem od lat jest stworzenie własnej akademii fryzjerskiej. Chcę przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie według autorskich pomysłów. Jestem również w trakcie tworzenia szkoleń online oraz własnej kolekcji fryzur. Marzę o prowadzeniu programu z metamorfozami. Chciałabym również pomagać salonom w podnoszeniu się z kryzysowych sytuacji.
Jak lubi Pani spędzać czas wolny od fryzjerskich zajęć?
K.P.: Wolnego czasu mam niewiele, ale jak już się zdarzy, uwielbiam hamakować nad jeziorem, chodzić po górach, zwiedzać inne kraje, jeździć na rolkach i cieszyć się pięknem miast i przyrody.