Egzamin dojrzałości, czyli herbatka u cioci Marcin Dierżawski
Felieton z cyklu Okiem polonisty
Kiedy krótko po opublikowaniu wymagań egzaminacyjnych do kolejnej już nowej matury część nauczycielskiego środowiska zaczęła sygnalizować swoje obawy względem treści programow ych, doboru obowiązkowych lektur i sposobu ich interpretacji, Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, w jednym z wywiadów użył znamiennych słów: „Matura to nie herbatka u cioci”. Tym samym – intencjonalnie lub nie – została nakreślona wizja edukacji przyszłości. Ale po kolei, wszak na począt-
FELIETON
ku było słowo, to o herbatce. Przyznaję, że mam z tym cytatem kłopot. I nie chodzi nawet o pewną dwuznaczność użytej metafory, która deszyfrowana Gombrowiczowskim kluczem mogłaby oznaczać wyjście z sytuacji krępującej, męczącej, wprawiającej w zażenowanie, a przede wszystkim nieprzyjemnej przez swoją opresyjność – tak bym rozumiał uniknięcie przymusu spędzenia czasu z kulturalnymi czy centralnoegzaminacyjnymi ciotkami. Bo ile można słuchać tego nieustannego mamlania, nawet przy herbatce?
R E F L E KS J E 3/2022
85