Zamachy na kulturę szkoły Sławomir Osiński
O potrzebie przemyślanych działań i racjonalnych decyzji Jak twierdzi prof. Maria Czerepaniak-Walczak z Uniwersytetu Szczecińskiego: „Każda szkoła ma swoją, niepowtarzalną kulturę i specyficzną dla siebie atmosferę”. Prehistoryczni Albiończycy, którzy wymarli na długo przed starożytnymi komunistami, mawiali, że o kulturze szkoły i jej wartości można mówić najwcześniej po stu lub dwustu latach istnienia inkryminowanej. Temat ten jest od lat niezwykle żywotny i obrodził ogromną liczbą prac naukowych: od rozpraw doktorskich począwszy, a na drobnych artykułach skończywszy. Merytorycznie przeto nic nowego nie da się już praktycznie powiedzieć. Niemniej należy zwrócić uwagę na słowa szczecińskiej badaczki podkreślające niepowtarzalność i indywidualność kultury szkoły, którym to z natury swojej nieprzyjazne są wszelkie systemy normatywne, polityczne i wzięte ze sfery zarządzania przemysłem i korporacjami. Pojęcie kultury szkoły wymyka się też
106
FELIETON
wartościowaniu etycznemu, albowiem składają się na nie relacje międzyludzkie, obyczaje i tradycje – nie zawsze powszechnie akceptowalne. Nie służą jej także modne od pewnego czasu rankingi placówek oparte głównie o mało miarodajne wyniki egzaminów i inne rzetelniejsze lub niestety fikcyjne sukcesy. Kultura szkoły wbudowuje się w gmach cywilizacji opowieściami i wspomnieniami absolwentów – przeważnie mocno zmitologizowanymi, funkcjonuje też dość plugawie w sferze wzajemnych absolwenckich powiązań i koterii, widocznych bardziej dobitnie na Zachodzie, a u nas dziarsko się klujących. Kultura szkoły to jej znak bazujący na panujących w niej zwyczajach, a nade wszystko ludziach. Radzi sobie nawet w warunkach niepełnej wolności. Jako że stary i zużyty jestem, odwołam się do czasów „z gruntu słusznie minionych”, czyli epoki póź-
R E F L E KS J E 5 / 2 0 2 0