Sześć kontekstów uczenia (się) dorosłych
114
Czy edukacja przyszłości ma przyszłość? Kiedy w 2016 r. pojawił się dokument Jeana-Roberta Vialleta Higher education: the new global economic war1, mogliśmy na opisane przez Francuza zjawisko spojrzeć w Polsce z pewnym dystansem. Film opowiada o tym, że w latach 1960–2015 liczba studentów zwiększyła się z 13 do 200 milionów, a uniwersytety zaczęły działać w najbardziej konkurencyjnej branży światowej gospodarki, gdzie na niespotykaną wcześniej skalę łączą się ze sobą polityka, pieniądze i (w jakimś stopniu) nauka. Gdy w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych powstała i ukonstytuowała się nowa klasa młodych dorosłych, nadmiernie wykształconych i jednocześnie ponad stan zadłużonych, nad Wisłą dyskusja o sensowności wprowadzenia opłat za drugi kierunek studiów już przygasała. Tymczasem nasi koledzy znad Tamizy czy Loary zadłużali się w takim stopniu i tempie, że nasze mieszkaniowe kredyty hipoteczne można uznać za formę drobnej pożyczki. P I O T R M AC Z U G A
Kryzys kształcenia czy kształconych? Czy taki model edukacji jest optymalny? Jak to się przekłada na kształcenie ustawiczne dorosłych? Pytania te stawiamy w momencie, gdy uczelnie, działające w warunkach kształcenia formalnego, bez większego trudu zamieniły się w pozbawione wyższej idei korporacje funkcjonujące na wolnym rynku. Ponadto uczymy się w dużej mierze za pomocą
1.
www.youtube.com/watch?v=GTs3lJqevt4