Jak korzystać z superwizji?
21
Jak korzystać z superwizji? Najważniejszym narzędziem rozwoju trenera jest superwizja, w tym najbardziej rozbudowana – superwizja uczestnicząca. Jest to taka forma, w której superwizor jest obecny na sali, obserwuje szkolenie przez lustro weneckie lub ogląda nagranie. Następnie spotyka się z osobą superwizowaną, żeby omówić z nią swoje spostrzeżenia. D O R O TA S Z C Z E PA N- J A K U B OW S K A
Trener w opałach, trener w rozwoju W naszym zawodzie, w którym ekspozycja i stres są sprawą normalną, łatwo o szaleństwo. Grożą nam rozbuchany egocentryzm, rozdęte poczucie siły i sprawczości albo dziwne formy obrony przed własną niepewnością czy złością. Zdarza się nam przejawiać nieczułość wobec lęków i problemów uczestników lub prezentować bezradną bierność i wycofanie. Jesteśmy narażeni na naciski, co skutkuje uległością, walką z uczestnikami czy próbą zmieniania na siłę ich postawy (na przykład na polecenie zleceniodawcy). Możemy z własnej, nieprzymuszonej woli realizować zadania menedżerskie. Potrafimy też zawierać z uczestnikami szkolenia sojusze przeciwko organizacji albo – kierując się niedojrzałą empatią – płakać razem z nimi nad ich dolą i wspaniałymi dawnymi czasami. W stresie dopada nas nadaktywność, skłonność do zaburzania przekazu, zdarza się nam także prezentować bełkotliwą filozofię zamiast rzetelnej wiedzy. Te wszystkie błędy najczęściej pojawiają się w warunkach specyficznej trenerskiej samotności na tle grupy. Wynikają ze zbyt niskich umiejętności albo – równie często – nieradzenia sobie z emocjami, szczególnie z lękiem. W obu przypadkach superwizor może wnieść otrzeźwienie, wsparcie, pokazać drogę wyjścia z impasu. Może być pomocną dłonią, lustrem, witaminą. Superwizja ma służyć zwiększeniu adekwatności działań trenera, ma go wzmacniać i rozwijać, przeciwdziałać poczuciu bezradności i osamotnienia. Jednak to nie wszystko – jest to także droga rozwoju, budowania siebie jako trenera. To szansa!
Strach przed superwizją Niestety, większość trenerów i coachów boi się superwizji, bardziej nawet niż porażki w oczach uczestników czy zleceniodawców. Szczególnie silny jest strach przed superwizją uczestniczącą. Sama nazwa tego procesu, wywodząca się z języka angielskiego, budzi strach. Oznacza bowiem nadzór, kontrolę, a superwizor – supervision body – to ciało nadzorcze. Brrr… Czy naprawdę jest się czego obawiać? I tak, i nie. Odpowiedź na to pytanie wymaga przede wszystkim wyjaśnienia, jakie są podstawowe zasady działania superwizora. Jeśli