1 minute read
kanar Klaudiusz
31
Dorosłam do tego, żeby opowiedzieć wam historię. Jeśli po jej wysłuchaniu uznacie, że jestem jednak niefajna, to pewnie w sumie macie rację, bo napadłam na płacenie za usługi, jak Taconafide na system podatkowy.
Advertisement
Wraz z Kasią i Piotrem wybraliśmy się na Nową Hutę. Jechaliśmy tramwajem, gdzie z Kasią kupiłyśmy bilety, a następnie miałyśmy się przesiąść na autobus, już prosto do celu.
Po kupnie zapytałam Kasię, dlaczego nie kasujemy, ale ona uznała, że skoro zaraz się przesiadamy to nie ma sensu ich kasować, bo może nie starczy nam czasu na bilecie, a w sumie nieco biedujemy i daj spokój. Little did we know, że przy drzwiach już stali kontrolerzy i przysłuchiwali się naszej rozmowie.
Panowie wzięli nasze legitymacje i zapiali z zachwytu. O, Białystok, które liceum? Okazało się, że nie dość, że w liceum byliśmy tym samym, to pan kontroler mieszkał na Chrobrego 5e (mój adres zameldowania to 3e), potem na Bojarach i Dziesięcinach, dzielnicach bardzo mi znajomych, a że szczęśliwie dwa dni wcześniej byłam na spacerze po Bojarach oraz dostałam fotkę z Dziesięcin, to szybko je zaprezentowałam. Pan był zachwycony. Powiedział, że na pewno mamy dużo wspólnych znajomych na Facebooku. — Klaudiusz jestem, może słyszałyście — przedstawił się. ― Ula ― odparłam (ale nie słyszałyśmy).
Tym samym Klaudiusz powiedział, że odpuszcza nam mandaty i że 250 zeta zostaje nam w kieszeni, tylko mamy kasować bilety.
Z tego miejsca chciałabym więc podziękować panu Klaudiuszowi za tę przygodę i za szalenie miłe zachowanie. Jeśli znacie Klaudiusza (może słyszeliście?), to podziękujcie serdecznie. Szczęście wyczerpane.