1 minute read

Boże, chroń Polskę

Next Article
lęki

lęki

18. Boże, chroń Polskę

33

Advertisement

W pewne wakacje pojechałam z moją siostrą do taty, który przebywał wtedy w Budapeszcie. Zajęłam się zaplanowaniem naszych dni, a że do zadań podchodzę jak prymuska, to kupiłam przewodnik, wyczerpałam internet i jeden z dni zrobiłam dniem żydowskim.

Lubimy z Zosią tak zaczepiać o ten temat, bo nasz prapradziad od strony dziadka ze strony taty był Żydem, ale zakochał się w mojej praprababce (również ze strony dziadka ze strony taty, inaczej to by dopiero było), która była katoliczką, więc zmienił wiarę, zmienił nazwisko z Lewitt na Domysławski, poszedł do powstania styczniowego i jak prawdziwy Polak dał się złapać i wywieźć na Sybir. Ale wrócił, dostał Virtutti Militari i umarł, a nam zostawił tę historię i portret oprawiony w złotą ramkę, który stał się, między mną i moimi siostrami, przedmiotem rywalizacji, każda bowiem chce portret dziada mieć w swoim mieszkaniu.

Dzień zaczęliśmy w muzeum Holocaustu i synagodze, a następnie udaliśmy się do starej dzielnicy żydowskiej na spacer i ciasto i kawkę. Mijaliśmy Ortodoksyjną Synagogę, gdy zobaczyliśmy ustawiających się przed nią trzech mężczyzn. Rozglądali się dookoła bystrze i zabrali się do akcji. Jeden z nich szybkim ruchem zdarł z siebie różowy T-shirt z napisem Miami 89, a moim oczom ukazał się jeden z trzech najbardziej szpetnych tatuaży na świecie, przedstawiający kolorowego Jezusa z napisem Boże, chroń Polskę. Zajmował mu całe plecy, aż do ściśniętych za mocno paskiem boczków.

Odważniak stanął tyłem do kolegów, przodem do synagogi, rozpostarł ramiona jak Jezus, a jego kolega szybko cyknął mu klawą fotkę i już we trzech biegli migusiem z miejsca akcji.

Pozostał po nich tylko niesmak ludzi wokół i kwaśny zapach potu.

This article is from: