3 minute read
Patryk Gonciarz Odkryć nieodkryte – wizualna opowieść Nad wodą Wacława Borowskiego
KATEGORIA FORMALNA – II wyróżnienie
Patryk Gonciarz
Advertisement
Publiczna Szkoła Podstawowa im. Polskich Olimpijczyków w Krasnej Nauczyciel prowadzący: Aleksandra Stachera
Odkryć nieodkryte – wizualna opowieść Nad wodą Wacława Borowskiego
Nad wodą to obraz Wacława Borowskiego, łódzkiego malarza, reprezentanta nowego klasycyzmu, z lat 20. i 30. XX wieku, ucznia Józefa Mehoffera1. Dzieło można podziwiać w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Zostało wykonane pastelami na papierze. Nie jest jednakże jedynym tego rodzaju malowidłem stworzonym przez artystę.
Innymi pastelami utrzymanymi w tej samej konwencji, przedstawiającymi sceny rodzajowe z identycznymi bądź podobnymi bohaterami, są Sielanka2 i Idylla3. Każdy z tych obrazów stanowi odrębną, wizualną narrację ukazującą dwoje ludzi – kobietę i mężczyznę,
1 Wacław Borowski, https://culture.pl/pl/tworca/waclaw-borowski (dostęp: 4.02.2021). 2 W. Borowski, Sielanka, https://sztuka.agraart.pl/autor/licytacje/28/waclaw-borowski (dostęp: 4.02.2021). 3 Tenże, Idylla, https://artinfo.pl/dzielo/idylla-06 (dostęp: 4.02.2021).
wtopionych w naturę. Gdyby je ze sobą zestawić, powstałby cykl stanowiący opowieść o ludzkim losie, nierozerwalnych związkach człowieka z przyrodą oraz relacjach międzyludzkich, ujawniających się w codziennych scenach z życia, ukazujących jego naturalny bieg.
W analizowanym dziele po lewej stronie uwagę przykuwają masywne, zimne skały i przytulony do nich dom, muśnięty z jednej strony promieniami słonecznymi, z drugiej zaś zacieniony rosnącym nieopodal rozłożystym drzewem. Nie posiada on drzwi, a jedynie ciemne, tajemnicze, łukowate wejście, do którego prowadzą gładkie schodki, jak gdyby wykute w kamieniu. Solidność budowli przywodzi na myśl biblijny dom zbudowany na skale, trwały i bezpieczny.
Na pierwszym planie widać kobietę i mężczyznę. Zamknięta postawa wizualnego bohatera, jego spuszczona głowa, nieznaczne odchylenie się od kobiety świadczyć mogą o jego wstydliwej naturze, chęci odseparowania się, zakłopotania, a może skruchy czy też poczuciu winy. Jedynym bezpiecznym punktem zdaje się być dla niego zimny głaz, na którym siedzi i podpiera się rękoma. Artysta przypisał tej postaci zimne barwy skłaniające do refleksji, wyciszające, a jednocześnie ukazujące chłód. Obserwując tę osobę, można zauważyć smutek, zwątpienie, przygnębienie, zmieszanie.
Kobieta z kolei przyjęła inną pozycję, opiera się plecami o bezpieczne, gościnne, żywe, głęboko wrośnięte korzeniami w ziemię, stabilne drzewo. Wzrok utkwiła w siedzącym mężczyźnie, jak gdyby w oczekiwaniu na jego ruch, reakcję. Mimo że stara się nawiązać kontakt wzrokowy, podobnie jak jej towarzysz prezentuje poniekąd postawę zamkniętą, co ujawnia się poprzez odchylenie części tułowia. Wygląda także na przejętą i bezbronną – prawą rękę przyciska do piersi, zasłania się nią. Z kolei jej zakłopotanie jest niemalże namacalne – lewą ręką skubie rosnące tuż obok trawy. Artysta ubrał tę postać w barwy sygnalizujące kobiece ciepło, energię, emocje.
108
Postacie te są jak dwa żywioły – ogień i woda, co Borowski osiągnął, zestawiając barwy ciepłe z zimnymi. Obok delikatnych światłocieni ślizgających się po tej plastycznej przestrzeni rozproszonymi świetlistymi drobinkami artysta wprowadza niekiedy mocne światło słoneczne, które dostrzec można choćby w soczystej zieleni rosnących tu i ówdzie traw czy w liściach drzewa.
Stanowiąca centrum obrazu woda obok wspomnianych postaci jest bez wątpienia bohaterem tego obrazu, a jednocześnie niemym świadkiem spotkania dwojga ludzi. Pozostaje w ruchu, widać delikatne, białawe, ledwo zarysowane, leniwie zmierzające do brzegu fale. Odbija się w niej łososiowe, rozedrgane światło zachodzącego słońca oraz chmury i cienie gór. Płycizna jest naznaczona jasnym błękitem, głębię toni zaś oddaje granatowo-szary kolor.
W tle rozciągają się białe, pierzaste chmury, mocno odcinające się od dachu domu, soczyste korony drzew, wśród których tańczą promienie słońca, liście zaznaczone odważną kreską, gdzieniegdzie rozmytą, sygnalizującą ich ledwie zauważalne kołysanie.
Mimo że na pierwszy rzut oka obraz wydaje się statyczny, to wnikliwie się w niego wpatrując, można odnaleźć pewną dynamikę, chociażby poprzez zastosowanie śmiałych ciemnych linii, wprowadzających spódnicę kobiety w ruch, czy ułożenie jej ręki w trawie, którą zdaje się skubać. Poza tymi zabiegami można także dostrzec pewnego rodzaju wygładzenie powierzchni, choćby w przypadku schodów, a nade wszystko ujawnia się to w sposobie uchwycenia pnia drzewa, którego nie otula znana, chropowata kora. Skałom i domowi z kolei artysta nadał geometryczne, ostre kształty.
Dzieło to skłania do refleksji i zadumy. Im dłużej się je obserwuje, zestawia z innymi tekstami kultury, tym więcej sensów pozwala odkryć. Wymaga ono patrzenia z różnej perspektywy. Okazało się wielowymiarowe, wielopłaszczyznowe, to obraz, który trzeba „samemu odkryć”. Z jednej strony ma melancholijny i spokojny
109
charakter, jednak po wnikliwej analizie można dostrzec emocje przedstawionych postaci, którym towarzyszy niezmiennie od zarania dziejów piękno otaczającej przyrody. Artysta rzuca więc światło na człowieka, utrwala chwile, które przeżywa, i zamyka je w swoich obrazach, a wszystko to dzieje się na łonie Matki Ziemi.
Opinia jurora
Oceniając prace konkursowe w kategorii formalnej, jako jurorzy w pierwszej kolejności kładziemy nacisk na poprawną analizę wszystkich elementów budujących obraz: kompozycji, kolorystyki, użytych środków malarskich, relacji pomiędzy nimi. Z zadaniem tym, wydawałoby się, przerastającym możliwości trzynastoletniego obserwatora, Patryk Gonciarz poradził sobie bardzo dobrze. Mało tego, praca zawiera kilka ciekawych spostrzeżeń wskazujących na dużą wrażliwość Autora na sztukę.
Anna Rak