p r z y r o da
W rzece… Tekst i zdjęcia paweł vogelsinger
Ś
Współpraca beata konowrocka
wiat wody przyciągał mnie od dzieciństwa. Prze-
Pochłonęła mnie akwarystyka, dzięki której mo-
siadywanie nad rzeką było ulubionym sposo-
głem mieć je w zasięgu ręki. Ale i to nie dawało mi
bem spędzania wolnego czasu. Łapałem do słoika
całkowiego zadowolenia.
przeróżne wodne żyjątka, a potem poświęcałem długie chwile na ich obserwacje. Jednak to ryby za-
Wtedy zrodził się pomysł dosłownego zanurzenia
wsze były w centrum zainteresowania – zbyt zwinne
w świat, który mnie fascynował. Odkryłem nurko-
i sprytne, by łatwo dały się schwytać. Przyszła więc
wanie. Jednocześnie rozwijała się moja pasja filmo-
kolej na wędkarstwo i radość z każdego udanego
wania. Rejestrowania w obiektywie ulotnych chwil,
połowu. Z reguły nie zabierałem ryb, większość tra-
wyjątkowych wrażeń, jakich doświadczałem. Zoba-
fiała z powrotem do wody. Chodziło głównie o to,
czyć życie podwodne z bliska, a przede wszystkim
żeby się napatrzeć i nacieszyć ich bliskością.
uczestniczyć w nim, to było nareszcie spełnienie marzeń. Nadszedł ten długo oczekiwany czas, gdy rzeki
Z czasem przekonałem się, że wędkowanie nie
zaczęły odkrywać przede mną swoje tajemnice.
do końca daje mi satysfakcję. Ryba jedynie jako
98
trofeum na haczyku? Dla mnie to zbyt banalne.
Ludzie często reagują zdziwieniem, gdy słyszą, że
Doświadczyć bezpośredniego kontaktu z żywymi
nurkuję w rzekach i to właściwie... na płyciznach.
rybami. Dotknąć, pogłaskać, poznać świat, w któ-
Zamieszkują je głównie drobne gatunki. I co może
rym żyją – to wszystko było moim pragnieniem.
być w tym pasjonującego? Wydawałoby się, że wiel-