11 minute read

Recenzje hoteli

Next Article
Wino

Wino

THE CAPITOL KEMPINSKI HOTEL SINGAPORE HOTELARSTWO NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE

TEKST: S ZYMON LACH ZDJĘCIA MAT. PRASOWE

Hotelarstwo odbieram jako sztukę gościnności, czyli przyjmowania gości z szacunkiem, uwagą, atencją i otwartością na jego potrzeby i oczekiwania. To również spełnianie obietnic, a czasami wychodzenie jeszcze o krok dalej. To efektywne budowanie relacji na długą metę. W hotelach należących do sieci Kempinski wszystkie te elementy mają miejsce. Najważniejsze, że nie są wymuszone ani przypadkowe.

Dużo się mówi o budowaniu relacji z gośćmi hotelu, zanim jeszcze nadejdzie dzień zameldowania, w trakcie pobytu oraz po nim. Nazywamy taki proces Total Guest Experience. Już na etapie dokonywania rezerwacji ważne są detale tego procesu. Rezerwując pobyt w jednym z hoteli Kempinskiego, najpóźniej kilka dni po dokonaniu rezerwacji (w zależności od tego, ile dni dzieli nas od momentu rezerwacji

do dnia przyjazdu), odezwie się Lady in Red. Jest to osoba, która odpowiada za budowanie relacji z gośćmi. Otrzymałem w powitalnym e-mailu kilka pytań, np. czy przyjeżdżam do Singapuru, aby świętować jakąś ważną uroczystość, czy mam alergię, a może w ogóle mam jakieś specjalne życzenia. Oprócz tego zostało mi przedstawione pillow menu, czyli „menu poduszek”. Każdej poduszce towarzyszy opis: jedna dla alergików, inna na zmęczony kark, a jeszcze kolejna dla tych, którzy mają problem z kręgosłupem. Niesamowite jest to, jaką wagę przykłada się do tego, aby któraś z Ladies in Red była obecna podczas przyjazdu. Chodzi o zachowanie kontynuacji. E-mailowałem z Lady in Red, która ma na imię Carolina. Jest duża szansa, że Carolina będzie w hotelu wtedy, kiedy będę się meldował.

Przyjeżdżamy do hotelu. Wjazd nietypowy, od tyłu. Wynika to z konstrukcji budynku, który został wzniesiony w 1903 roku. Od wejście wita nas Khai. Uśmiecha się, odbiera bagaż i zaprasza do lobby,

które jest niezwykle przyjemne, ciepłe, przytulne. Podchodzi do recepcyjnego biurka, wskazuje dwa fotele ustawione przed nim. Siadamy, Khai naprzeciwko nas. W trakcie meldowania prezentujemy paszporty i kartę kredytową, która jest wymagana. Khai często zwraca się do nas po nazwisku, ale robi to w bardzo wyważonym i eleganckim stylu. Mała dygresja: o ile po angielsku tego typu zwroty brzmią bardzo profesjonalnie, to nie jestem przekonany, czy w polskich realiach by się taka metoda przyjęła. Sieć sklepów Empik próbowała kiedyś taką metodę wprowadzić, ale zakończyło się to sporym niepowodzeniem i krytyką. Warto pamiętać o różnicach językowych i kulturowych, kiedy chcemy przekopiować konkretny mechanizm z jednego kraju do drugiego.

Khai odprowadza nas do pokoju. Po drodze pokazuje, w którym miejscu i w jakich godzinach podane będzie śniadanie. Jedziemy na 3. piętro spośród czterech, które ma budynek. Od windy do pokoju dzieli nas kilkanaście kroków. Wrażenie robi bardzo miękki dywan, który jakby układa się pod stopami. Na ścianach wiszą ciekawe obrazy. Khai pokazuje, gdzie należy przyłożyć kartę, aby otworzyć drzwi. Otwiera je, wprowadza bagaż i odkłada na przeznaczone do tego miejsce. Wchodzimy za nim. Podczas podróży zawsze towarzyszy mi nutka ciekawości, jak będzie wyglądał pokój, w którym będę mieszkał, a który przez kilka dni będzie moim domem. Myślę, że tu, dokładnie w momencie przekraczania progu pokoju, ma miejsce jedna z decydujących chwil, która odpowie na pytanie, czy oczekiwania zostały spełnione, czy nie. A może oczekiwania zostały przekroczone i jest lepiej, niż się spodziewaliśmy? W naszym przypadku właśnie tak było. Okazało się, że otrzymaliśmy upgrade do Stamford Suite, który jest po prostu niesamowity. Apartament jest zbudowany na bazie pro

stokąta, po lewej i prawej stronie znajduje się odpowiednio łazienka i toaleta. Ilość akcesoriów do mycia, nie wspominając o najwyższej jakości kosmetykach, jest imponująca. Pośrodku znajduje się salon z elegancko urządzonym miejscem wypoczynkowym. Za nim wchodzi się do sypialni, w której znajduje się duże łóżko, toaletka z podświetlonym lustrem, aby ułatwić paniom nałożenie makijażu przed wyjściem na spektakl do teatru. Przy okazji sypialnia jest bardzo przytulna, przestronna i dobrze wyposażona.

Pobyt w Capitol Kempinski Hotel Singapore był bardzo udany. Do tego stopnia, że dawno nie byłem w tak dopracowanym hotelu pod względem obsługi gości. Khai, u którego również się wymeldowywaliśmy, zapytał nas, czy pamiętaliśmy o zabraniu paszportów. Taka niby błaha rzecz, a jak zapada w pamięć. Dokładnie w ten sposób buduje się długotrwałe relacje z gośćmi hotelu. ●

KĒSA HOUSE SINGAPORE

TEKST: SZYMON LACH

Już z zewnątrz hotel KēSa House robi ciekawe wrażenie. Budynek wygląda jak reszta zabudowy w chińskiej dzielnicy, można poczuć powiew historii. Po wejściu do hotelu bezpośrednio z ulicy znajdziemy się w lobby połączonym z recepcją, która mocno odbiega od standardowych rozwiązań stosowanych zwykle w miejscu, gdzie wita się gości. Recepcjonistka siedzi przy dużym stole, jaki znamy z przestrzeni coworkingowych. Za nią znajduje się sporej wielkości półka z książkami przytwierdzona do ściany. Nie jest to jednak zwykła ściana, gdyż po delikatnym naciśnięciu otwiera się i pracownicy mogą przejść na zaplecze. To niezwykle ciekawie zagospodarowana przestrzeń.

Z lobby można przejść bezpośrednio do kawiarni, gdzie podają świeżą kawę i brownie, którego smak czuję do dzisiaj. Goście hotelowi w porannych godzinach w tym samym miejscu mogą skorzystać ze śniadania. Podobnie jak w innych punktach hotelu, tak i tu zarządzający nim odeszli od standardowych rozwiązań. Dlatego nie ma olbrzymiego bufetu z dużą ilością dań, a zamiast tego jest kilka śniadaniowych pozycji z krótkiego menu do wyboru, do tego kawa lub herbata. Przyjemnie jadło się śniadanie na zewnątrz, siedząc przy jednym ze stołów ustawionych przy ulicy, skąd można obserwować miejskie życie.

KēSa House oferuje 60 nowoczesnych i komfortowych pokoi, każdy o niepowtarzalnym układzie i zaprojektowany tak, aby zmaksymalizować przestrzeń. Pokoje są bardzo starannie umeblowane, aby zapewnić gościom jak najprzyjemniejszy pobyt. Są wyposażone w darmową sieć Wi-Fi, uniwersalne punkty podłączenia i telewizory SMART. Ciekawym rozwiązaniem jest wspólna przestrzeń na pierwszym piętrze, gdzie można swobodnie popracować, napić się kawy, a nawet ją samemu przyrządzić w kuchni dostępnej dla mieszkańców hotelu. Urządzona jest bardzo przytulnie, nienachalnie, dzięki czemu zarówno efektywna praca, jak i odprężający relaks są tu gwarantowane.

Ten butikowy hotel zlokalizowany jest w pobliżu dzielnicy China Town. Do ścisłego centrum, w którym można spróbować specjałów kuchni chińskiej, będziemy szli niecałe 5 minut, zatem lokalizacja jest wspaniała. Stacja metra znajduje się również około 5 minut spacerem od hotelu, a dzięki bardzo dobrze rozwiniętej siatce połączeń można dotrzeć do najdalszych zakątków Singapuru w 30 minut.

Pokoje są zaprojektowane w ciekawy sposób, jednak na dłuższy pobyt mogą się okazać zbyt małe. Dlatego rekomenduję ten hotel podróżnym, którzy planują zostać w Singapurze na 2 lub 3 noce, głównie ze względu na jego rewelacyjną lokalizację i bardzo ciekawy, nowatorski design. ●

DWORZYSKO MIEJSCE, GDZIE TRADYCJA SPOTYKA SIĘ Z NOWOCZESNOŚCIĄ

TEKST: ADRIAN KOWALSKI

170 LAT HISTORII W NOWEJ ODSŁONIE Na mapie Dolnego Śląska można spotkać kilka ciekawych miejsc, w których można odpocząć, skorzystać z zabiegów spa i dobrze zjeść. Jedno z nich jest jednak zdecydowanie warte odwiedzenia. Kompleks Dworzysko znajduje się w Szczawnie-Zdroju. Położony na uboczu, z dala od miejskiego zgiełku, a jednocześnie do deptaku w centrum miasta można dojść niespiesznym krokiem w 20 minut. Cała przestrzeń dookoła kompleksu otoczona jest łąkami i pagórkami. Lokalna atrakcja to góra Chełmiec, która wyraźnie wyrasta w odległości 2-godzinnego spaceru od Dworzyska.

DOTARCIE DO CELU Do kompleksu dojeżdżamy piękną aleją kasztanową. Legenda głosi, że została ona podarowana przez jednego z książąt pochodzącego z Zamku Książ w prezencie jego małżonce. Można powiedzieć, że panowie w tamtych czasach nie rozmieniali się na drobne, przynajmniej w kwestii prezentów.

Dworzysko zaprasza swoich gości do restauracji Babinicz, która obecnie posiada dwie czapki Gault&Millau, dzięki fantastycznej kuchni wprowadzonej przez uznanego szefa kuchni Rafała Grzegorzka. To właśnie w restauracji najmocniej czuć nowoczesną odsłonę Dworzyska, ponieważ dania z jednej strony są tradycyjne, a z drugiej podane w niekonwencjonalny sposób. Uważam, że świetnym pomysłem było przygotowanie sali szkoleniowej, w której szef kuchni organizuje kameralne szkolenia kulinarne. To świetny pomysł na prezent lub imprezę integracyjną dla firm lub zespołów. W końcu zawsze imprezy przenoszą się do kuchni. Po smacznym posiłku goście mogą skorzystać z noclegu w jednym z trzech dostępnych budynków, który może zakwaterować około 100 osób. Charakterystyczny Dwór Idy, otoczony balkonem, w którym znajduje się recepcja, kawiarnia oraz przytulnie urządzone pokoje, posiada ponad 170-letnią historię, dlatego od razu, gdy weszliśmy do środka, poczuliśmy niespotykany nigdzie indziej klimat.

Recepcjonistka przywitała nas ciepło, sprawnie zameldowała i przekazała najważniejsze informacje dotyczące pobytu. Po odświeżeniu się po podróży zeszliśmy do kawiarni, gdzie spróbowaliśmy wypieków od dworzyskowego cukiernika. Jeżeli trzeba byłoby wybrać tylko jeden powód, aby odwiedzić Dworzysko, to byłby to tort bezowy. Miłym akcentem jest fakt, że kawiarnia w sezonie rozstawia stoliki na zewnątrz, gdzie można na świeżym powietrzu w spokoju spędzić czas, posłuchać śpiewu ptaków i poobserwować otaczającą przyrodę.

LOKALNE ATRAKCJE Podczas pobytu w Dworzysku warto skorzystać z bezpośredniego dostępu do stadniny koni. Nawet nowicjusze mogą spróbować swoich sił w siodle pod okiem instruktorów, a bardziej doświadczone osoby śmiało wyruszyć w teren. Nieopodal Dworzyska znajduje się pijalnia wód mineralnych i piękny park zdrojowy, który warto odwiedzić w okresie wiosennym, gdyż właśnie w tym miesiącu kwiaty, drzewa i krzewy są najpiękniejsze. ●

LUKSUS INSPIROWANY HISTORIĄ

T EKS T: REN ATA N AWROCK A ZDJĘCIA : WISON T UNG T HUN YA

JEŚLI CHCIELIBYŚCIE SPĘDZIĆ WAKACYJNY URLOP (LUB PRZYNAJMNIEJ JEGO CZĘŚĆ) W RELAKSUJĄCYM OTOCZENIU TAJSKICH KRAJOBRAZÓW, NIE REZYGNUJĄC PRZY TYM Z CYWILIZACYJNYCH UDOGODNIEŃ, TO WIZYTA W MIEŚCIE AYUTTHAYA MOŻE BYĆ DOBRYM POMYSŁEM.

Miasto powstało w połowie XIV w. i szybko rozwinęło się w duży ośrodek handlowy ze szlakami do Indii i Chin. Na przełomie XVII i XVIII wieku mieszkało tu około miliona osób, czyli tyle, co ówcześnie w Paryżu

i Londynie łącznie. Ayutthaya zachowała niezależność aż do 2. połowy XVIII w., kiedy to została zrujnowana przez wojska birmańskie.

Dzisiejsza Ayutthaya jest przede wszystkim ośrodkiem turystycznym. Jedną z największych atrakcji – dzięki której miasto w 1991 roku trafiło na listę światowego dziedzictwa UNESCO – są charakterystyczne ceglane budowle, które swego czasu były inspiracją dla budowniczych pałaców w Bangkoku, zaś całkiem niedawno zainspirowały także architektów z pracowni Onion do zaprojektowania prezentowanego hotelu – Sala Ayutthaya.

Czterogwiazdkowy obiekt ma zdecydowanie butikowy charakter, ponieważ mieści tylko 26 pokoi gościnnych.

Jego architektura inspirowana jest lokalnym rzemiosłem, wyrabianymi ręcznie oryginalnymi cegłami i wspomnianą miejscową architekturą.

Choć wystrój wyposażonych we wszelkie udogodnienia pokoi jest jak najbardziej współczesny, to tradycyjne elementy i symbole kultury tajskiej również zostały subtelnie wykorzystane w hotelowych wnętrzach. Przykładem mogą być choćby unikatowe lampy w kształcie dzwonu w restauracji czy ręcznie rzeźbiony na zagłówkach łóżek piękny wizerunek skaczącego tygrysa, symbolu siły i życiowej energii. Każdy z pokoi jest nieco inaczej zaaranżowany, zaś trzy z nich oferują bezpośredni dostęp do kameralnego basenu z białego marmuru.

Równie ważna jak wnętrza, a może nawet ważniejsza – jest w tym hotelu architektura. Właściwie to ona tworzy charakter tego miejsca. Unikalną cechą projektu miały być zmieniające się wraz z porami dnia cienie. Tę koncepcję udało się zrealizować dzięki wysokim murom z czerwonej cegły formującym wąskie geometryczne tunele z licznymi zakrętami. Tworzą one pewnego rodzaju niezwykły labirynt i oferują niesamowite widoki na malownicze niebo. Wystarczy unieść głowę... �

UROKI CENTRALNEJ SZWAJCARII

TEKST: RENATA NAWROCKA ZDJĘCIA: HOTEL SCHWEIZERHOF LUZERN

ELEGANCKICH HOTELI I RESTAURACJI UROKLIWIE POSADOWIONYCH W ALPEJSKIEJ SCENERII HELWECJI NIE BRAKUJE. JEDNYM Z TAKICH WSPANIALE POŁOŻONYCH OBIEKTÓW JEST PIĘCIOGWIAZDKOWY HOTEL SCHWEIZERHOF.

To 5-gwiazdkowy standard i niezapomniany urok nastrojowego luksusu. Hotel, którego część jest zabytkiem, prowadzony jest od 1861 roku przez rodzinę Hauserów. Renowację wszystkich 101 eleganckich apartamentów i pokoi zakończono w 2014 roku, dzięki czemu w wykwintnym otoczeniu można

korzystać z dobrodziejstw cywilizacji i osiągnięć technologicznych. Znakiem rozpoznawczym hotelu są pokoje wyróżniające się indywidualnym wystrojem nawiązującym do określonej osobistości: muzyka, pisarza czy aktora, który przebywał w hotelu. A trzeba dodać, że hotel gościł w swoich progach takie znakomitości jak m.in. Lew Tołstoj, Ryszard Wagner, Roger Moore, Neil Armstrong, Mark Twain, Winston Churchill. Wartością dodaną są widoki roztaczające się z okien pokoi: na jezioro i góry oraz na zabytkową starówkę w Lucernie.

Dwie hotelowe restauracje (Pavillon i Galerie) specjalizują się w kuchni szwajcarskiej i śródziemnomorskiej, zaś w barze

można miło spędzić czas z muzyką na żywo. Przy sprzyjającej pogodzie goście mogą się delektować posiłkami na tarasie pod drzewami palmowymi i oliwnymi.

Hotel usytuowany jest tuż nad brzegiem Jeziora Czterech Kantonów oraz w sąsiedztwie masywu górskiego Pilatus, dzięki czemu jest atrakcyjnym miejscem wypoczynku o każdej porze roku. Schweizerhof oddalony jest o zaledwie 10 minut spacerem od dworca kolejowego i centrum kulturalno-kongresowego KKL. Kilka minut drogi (pieszo) od hotelu znajduje się także słynny Most Kapliczny. Zwarta zabudowa Lucerny powoduje, że do większości atrakcji miasta można stosunkowo szybko dotrzeć pieszo.

Wszystko to sprawia, że w hotelu poczujemy się jak w domu, w którym chciałoby się pozostać jak najdłużej, gdyby nie ceny noclegów. Cóż, komfort na najwyższym poziomie musi niestety kosztować, ale wrażenia z pobytu w takim miejscu z pewnością pozostaną w naszej pamięci na długo, a tego nie sposób przeliczyć na pieniądze. �

This article is from: