4 minute read
Historia Segwaya
POJAZD, KTÓRY MIAŁ ZREWOLUCJONIZOWAĆ ŚWIAT
TEKST: RAFAŁ NOWICKI
Dwukołowiec Segway Personal Transporter został po raz pierwszy zaprezentowany publiczności w 2001 roku. Maszynie wróżono świetlaną przyszłość, jednak marzenia twórców pozostały marzeniami, ponieważ wynalazek nie odniósł sukcesu rynkowego. W lipcu, po blisko dwóch dekadach, zakończono produkcję oryginalnego wehikułu.
oczątki Segwaya sięgają
Plat 90., kiedy pewnego dnia wynalazca Dean Kamen zobaczył mło dego człowieka na wózku inwalidzkim, który z trudem radził sobie z pokonaniem chodnika. Zdał sobie sprawę, że problemem nie był nieskuteczny wózek inwalidzki, ale to, że świat został zbudowany dla ludzi, którzy są sprawni fizycznie. Następnie wraz z zespołem stworzył własny wózek, a właściwie „samowyważające urządzenie mobilne” (Independence IBOT Mobility System), które umożliwia użytkownikom pokonywanie schodów i innych nierównych powierzchni. Inżynierowie zauważyli, że technologię wyważającą balans można wykorzystać też w inny sposób, i tak powstał pomysł na Segwaya.
Twórca „pionowego dwukołowca” marzył o tym, by jego maszyna zrewolucjonizowała transport osobisty. Miała ułatwiać ludziom poruszanie się w środowisku miejskim i dojeżdżanie do pracy. „Będzie dla samochodów tym, czym samochód był dla konia i powozu” – powiedział na konferencji po premierze urządzenia. Chciał nawet, by w przyszłości siły zbrojne USA korzystały z Segwayów... podczas walki. Segway PT (ang. personal transporter, transporter osobisty) trafił do sprzedaży w listopadzie 2002 roku, za pośrednictwem sklepu Amazon. Pierwsze egzemplarze sprzedawano za kwotę 5 tysięcy dolarów. Kilka miesięcy później pojazdy trafiły do poczty w San Francisco. Chodziło o przetestowanie ich w warunkach całodziennej eksploatacji przez „zwykłych” użytkowników. Ten marketingowy zabieg miał wpłynąć na zwiększenie popytu na transportery. O ile bowiem dwukołowiec cieszył się dużym zainteresowaniem na rozmaitych targach i wystawach, o tyle jego sprzedaż była poniżej oczekiwań. W2003 roku Segway był już używany w sposób, w jaki się nam zwykle kojarzy: na parkingach, lotniskach i w centrach handlowych.
Wynalazek przez wielu był chwalony, nie brakowało też jednak opinii krytycznych. Ponoć Steve Jobs był bardzo sceptyczny wobec tego projektu i ostrzegał Kamena, że jakikolwiek wypadek na Segwayu może zrujnować wizerunek firmy. Słowa okazały się prorocze, bo w kolejnych latach kilka znanych osób miało wypadki na Segwayach. Jednym z tych ludzi był ówczesny prezydent George W. Bush, który przewrócił się, jadąc na maszynie po terenie swojej letniej rezydencji wKennebunkport w stanie Maine. Wypadek Busha stał się przedmiotem żartów brytyjskiego prezentera Piersa Morgana, który kilka lat później także przewrócił się na Segwayu i złamał trzy żebra. W 2009 roku brytyjski biznesmen i milioner James Heselden kupił spółkę Segway, a rok później zginął w wypadku – podczas jazdy dwukołowcem spadł zklifu wYorkshire...
Opinię Steve’a Jobsa podzielał także Jeff Bezos, prezes Amazona, który powiedział, że plany dotyczące Segwaya od początku były pełne wątpliwości. Zdaniem Bezosa wokół projektu było zbyt wiele niewiadomych, dotyczących m.in. kwestii prawnych. Na przykład tego, jak ten pojazd ma być traktowany – jak samochód, motocykl, a może jako rower ze wspomaganiem elektrycznym? Podobne wątpliwości wyrażały również firmy ubezpieczeniowe.
FOTO: TIMUR ROMANOV, UNSPLASH
Z drugiej strony z Segwaya korzystało jednak wielu innych guru świata technologii, jak np. Steve Wozniak, jeden zzałożycieli Apple’a. Na Segwayach widywano też fundatorów Google’a – Sergeya Brina i Larry’ego Page’a. Jeszcze przed pandemią COVID-19 można było zobaczyć wycieczki na Segwayach w wielu amerykańskich miastach, choćby we wspomnianym San Francisco. Wehikuł znalazł też swoje miejsce w popkulturze. W 2009 roku premierę miał film „Oficer Blart”, który utrwalił stereotypowe wyobrażenie Segwaya jako narzędzia ochroniarzy w amerykańskich centrach handlowych. Pojazd coraz częściej był traktowany jako pewnego rodzaju marketingowy żart, a nie cudowny wynalazek. Natomiast „Weird Al” Yankovic – amerykański muzyk i satyryk, znany m.in. z parodii dzieł muzycznych gwiazd (np. Boba Dylana, Michaela Jacksona, Madonny czy Talking Heads) – nawiązał do maszyny w swojej piosence „White & Nerdy”. W2015 można było już mówić o Segwayu wkatego- riach rynkowej porażki. Między 2002 a 2008 rokiem sprzedano zaledwie 30 tysięcy maszyn. Niewiele, jeśli weźmie się pod uwagę plany twórcy Segwaya, zakładające sprzedaż 10 tysięcy egzemplarzy tygo- dniowo. Opiniotwórczy magazyn „Wired” o tematyce technologicznej podkreślał, że chyba największym problemem wprzypadku Segwaya był niezbyt dobry odbiór urządzenia przez potencjalnych nabywców. Mimo że maszyna była imponująca technicznie i jeździła bez większych zarzutów, to była ciężka, droga, a przede wszystkim wyglądało się na niej po prostu dziwnie. Dodatkowo w ostatnim czasie na rynku pojawił się kolejny „osobisty” pojazd transportowy – elek- tryczna hulajnoga. Urządzenie o prostej konstrukcji i niedrogie w produkcji z miejsca zdobyło popularność, o jakiej dwukołowiec Segwaya mógł tylko pomarzyć. Hulajnogi nie trzeba nawet kupować, można ją tanio wypożyczyć. Kolejny raz okazało się, że technologiczne zaawansowanie to za mało, aby produkt w założeniach przeznaczony dla mas, „chwycił”. Jeśli jego cena będzie zbyt wysoka dla przeciętnie zarabiających, cud techniki pozostanie jedynie ciekawostką – od rynkowej premiery minę- ło 19 lat, w ciągu których sprzedano tylko około 150 tys. egzemplarzy. Być może ktoś wyciągnął z tego wnioski, bo w ofercie Segwaya pojawiły się... elektryczne hulajnogi. ●
FOTO: NEONBRAND, UNSPLASH