HODOWLA Nie
tylko mleko :
Zbliża się najbardziej „jajkochłonne” święto w roku, producenci jaj zacierają ręce
Od szczęśliwych kur Od 80 gr. do 1.20 zł za szt. w zależności od wielkości, trzeba zapłacić w ostatnich dniach za kurze jajko na podlaskich targowiskach. Natomiast Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz alarmuje, że gwałtownie idą w górę produkty drobiarskie. Głównym tego powodem jest wojna na Ukrainie oraz to, że dostawy z tego kraju wypadły z międzynarodowych rynków. Do Wielkanocnego wydania gazety postarałam się Państwu znaleźć temat z jajem – uśmiech. Odwiedziłam dwóch hodowców kur niosek. Czesław Żukowski z wsi Piliki pod Bielskiem Podlaskim ma prawie 220 kurek żółtonóżek i rossy. Natomiast Daniel Mazurczak z miejscowości Nowe Iganie pod Siedlcami – cztery kurniki, a w nich 30 tys. kur różnych ras. Obaj opowiadają o hodowli bardziej jak o pasji niż o codziennych obowiązkach. Jednak niech Was to nie zmyli, kury to ciężka praca, ale daje satysfakcję. A pieniądze? Podliczywszy koszty, to interes na granicy opłacalności. Wpływa na to cena surowców do produkcji paszy, a ostatnio bywa tak, że ich po prostu brak i trzeba zmieniać kurzy jadłospis. Czynników kosztowych jest o wiele więcej. Poczynając od 16-tygodniowego odchowu kur, poprzez obsługę weterynaryjną, wytłaczanki, pracowników, media oraz konserwację urządzeń. Ale, ale... pukamy do pierwszych drzwi... Jeszcze niedawno Czesław Żukowski na dużą skalę zajmował się pszczołami. Jak mówi jego żona Maria, dobieranie odpowiednich ras pszczół do stada sprawiało mu wiele radości. – Pasieka „padła” nam rok temu, zostało tylko pięć rodzin – opowiada pan Czesław. – Odbudowa byłaby zbyt kosztowna
||
i czasochłonna, łatwiej było kupić kurczaki. Ważne było kupno piskląt z “pierwszej ręki”. Przywieźlismy je z Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki w Chorzelowie na Podkarpaciu. Potem stado rozbudowywaliśmy sami z własnych jajek. Zakład w Chorzelowie, kwoli wyjaśnienia, zajmuje się hodowlą zachowawczą kur rasy żółtonóżki polskiej, którą stworzono w wyniku skrzyżowania kur rasy zielononóżka kuropatwiana z kogutami New Hampshire. W latach 60. udoskonalano tę rasę, a w 1972 r. zarejestrowano jako polską odmianę. Wielkość populacji to jakieś tysiąc sztuk (rezerwa genetyczna) – 910 to samice, 90 to samce. Pani Maria jak nikt umie opowiadać o kurach. Żółtonóżki charakteryzują się upierzeniem kuropatwianym z brunatnym nalotem i żółto zabarwioną skórą. Polecane są do chowu przyzagrodowego. Koguty mają czarne pióra o zielonym, metalicznym połysku na piersi, brzuchu i udach. Grzywa i siodło pokryte są piórami o barwie jaskrawej – czerwonozłocistej. Pióra pokrywowe skrzydeł mają zielony połysk, a lotki są czarne. Długie sterówki oraz sierpówki ogona mają kolor czarny z zielonym połyskiem. Skoki ptaków są nieopierzone, barwy żółtej.
– Obecnie moje kurki to mieszańce rasy sosa i żółtonóżki, a koguty tylko żółtonóżki -opowiada właściciel, przechadzając się wśród kur. – Dlatego
są one tak bogate kolorystycznie.
24
– To jest typowa kurka zagrodowa – opowiada gospodarz. – Przystosowana do ekstremalnych warunków i chowu na wolnych wybiegach. Odporna na choroby. Lubi sobie pochodzić, poszukać czegoś do zjedzenia i wrócić. „Wędrowniczka”, umiejąca wysoko skakać. Mięso żółtonóżek ma znakomite walory smakowe i dietetyczne. Ale nie to jest przecież najważniejsze… Ta rasa spodobała się gospodarzom, ponieważ jest mniejsza i spokojniejsza niż „mama” zielononóżka. A jednocześnie kury znoszą jajka o 5 g większe od „zwykłych”. A przecież o jaja tu chodziło. – Zjadają mniej na potrzeby wyprodukowania większego jajka. Względy ekonomiczne zaważyły – – wyjaśnia zasady jajkowego biznesu. – Po podwórku biega 200 kur, z tego 170 niosek. Dziennie znoszą ok. 8 kg jaj. Kilogram kosztuje 15 zł. Wychodzi z tego 120 zł, dość przyzwoita dniówka. Czuję pasję w głosie wszystkich członków rodziny, gdy opowiadają o kurach. Pani Maria twierdzi, że są bardzo przyjazne, wskakują na ręce jak koty. Natomiast córki Ania i Ola do każdej mówią po imieniu. Po skosztowaniu rosołu domowej roboty, poszliśmy C.D. NA STR. 26
||
Półki w domu uginają się od pucharów. Żona pana Czesława – Maria
zdobyła je podczas swojej tanecznej kariery. Była ona mistrzynią tańca Dalekiego Wschodu i Syberii. Obecnie prowadzi szkołę tańca Revolt.
PODLASKIE AGRO