20 minute read
Bartłomiej Kucharski str
by ZBiAM
M1A2 SEPv3 (M1A2C) to obecnie najnowsza wersja czołgu M1 w służbie amerykańskich wojsk lądowych.
M1A2 SEPv3 – najmłodszy z Abramsów
Bartłomiej Kucharski
M1A2 SEPv3 (oznaczenie M1A2C nie przyjęło się, podobnie, jak M1A2B odnośnie wersji SEPv2 itd.) to najnowsza obecnie wersja czołgu M1 Abrams w służbie Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Ze względu na możliwy zakup czołgów tego typu dla naszych Wojsk Lądowych, warto bliżej przyjrzeć się tej konstrukcji.
Fotografie w artykule, jeśli nie zaznaczono inaczej: US Army, POTUS. G dy przeszło cztery dekady temu US Army przyjmowała do służby czołg M1, wóz ten trudno było określić jako rewolucyjny. W wielu aspektach ustępował on, wdrażanemu równolegle w Bundeswehrze, a wkrótce też w Holandii i Szwajcarii, niemieckiemu Leopardowi 2. Następca wysłużonych Pattonów był uzbrojony w identyczną jak one 105 mm armatę M68 o bruzdowanym przewodzie lufy, wówczas już niewystarczającą do skutecznej walki z czołgami państw Układu Warszawskiego. Wozu nie wyposażono w automat ładowania, który miały wszystkie nowe czołgi sowieckie od T-64 począwszy, oraz wiele późniejszych konstrukcji (Leclerc, czołgi chińskie, K2, Altay, amerykański lekki czołg M8 itd.). Opancerzenie, choć dość nowoczesne, nie imponowało odpornością i ustępowało kilku ówczesnym wozom. Zrezygnowano w Abramsie z projektowanego do MBT-70 – amerykańsko-niemieckiego poprzednika M1 i Leoparda 2 – zawieszenia hydropneumatycznego. Jedynym wyróżnikiem był napęd, zapewniający bardzo dobre charakterystyki trakcyjne, choć bynajmniej nie lepsze niż 1500-konny silnik wysokoprężny Leo 2 – czyli paliwożerna i o bardzo niskiej trwałości turbina gazowa (silnik turbowałowy) AGT1500 o mocy 1103 kW/1500 KM. Mniej widocznym była izolacja wieżowych magazynów amunicyjnych, wyposażonych w tzw. słabe ogniwa, co do dziś zapewnia załogom czołgów rodziny M1 wyższe, w porównaniu z innymi konstrukcjami, bezpieczeństwo w razie trafienia. Abrams był taki, jaki musiał być – stosunkowo tani, szybko dostępny w znacznej ilości, w większości parametrów przewyższający M60A3.
Kluczem do przyszłej potęgi Abramsa było coś innego – ogromne zasoby finansowe i potencjał amerykańskich ośrodków badawczych, co pozwoliło wykorzystać pokaźny potencjał modernizacyjny dość przeciętnej konstrukcji. Pentagon chętnie i często z owych możliwości korzystał. Czołg M1 szybko zastępowano zmodernizowanymi wersjami. Począwszy od M1A1 zastosowano nowoczesną, 120 mm armatę gładkolufową M256 (notabene była to produkowana, z pewnymi modyfikacjami, na podstawie licencji niemiecka armata Rheinmetall Rh 120 L/44 znana z Leopardów 2A0–A5). Wzrost siły ognia okupiono naturalną redukcją zapasu amunicji (z 55 do 40–42 nabojów). Przy kolejnych modernizacjach zmieniano system opancerzenia wozu (z czasem zaczęto stosować w nim elementy ze zubożonego uranu), poprawiano system kierowania ogniem, udało się też
nieco ograniczyć zużycie paliwa i podnieść żywotność silnika (program TIGER). W 1992 r., wraz z wprowadzeniem wersji M1A2, udało się Amerykanom dogonić w rozwoju Niemców z ich Leopardem 2A5 (wówczas jeszcze rozwijanym). Produkcję fabrycznie nowych czołgów M1 Abrams dla US Army i US Marine Corps definitywnie zakończono w 1995 r., zaś na eksport teoretycznie w 2000 r. (plus zestawy montażowe produkowane dla Egiptu, jedynego państwa, które otrzymało – dość ograniczone – prawa do licencyjnej produkcji czołgów wersji M1A1).
Okres wojen ekspedycyjnych, rozpoczęty po ataku Al-Ka’idy na nowojorskie World Trade Center i Pentagon 11 września 2001 r., nie był dla Abramsów bynajmniej pasmem sukcesów. Z jednej strony Pentagon domagał się wprowadzenia następcy zbyt ciężkiego (M1A2 SEP z 1998 r. miał masę już 63 t) i drogiego w eksploatacji wozu, jednak z powodu niedojrzałości nowych rozwiązań technicznych i technologii program FCS MGV (Future Combat Systems Manned Ground Vehicles) zakończył się fiaskiem. Z drugiej rozwój Abramsa był kontynuowany – w 2005 r. powstała wersja M1A2 SEPv2 (m.in. z barwnymi wyświetlaczami, udoskonalonym interfejsem, nowym oprogramowaniem i innymi dodatkami), przygotowano misyjny pakiet TUSK (Tank Urban Survival Kit, pol. czołgowy zestaw przeżywalności w mieście), na który składał się m.in. reaktywny pancerz M19 o masie ok. 1300 kg, przeciwminowy deflektor w kształcie spłaszczonej litery „V” osłaniający dno i inne elementy, poprawiające zdolności walki w terenie zurbanizowanym.
Trwająca od 2011 r. nowa runda zmagań na Bliskim Wschodzie (tzw. Arabska Wiosna) i wojna w Donbasie (od 2014 r.) przyniosły kolejną zmianę w rozumowaniu amerykańskich decydentów. Wojska Lądowe i Korpus Piechoty Morskiej miały wrócić na „prawdziwą” wojnę (czego wyrazem były zmiana koncepcji użycia sił i liczne plany modernizacyjne, na bieżąco omawiane na łamach WiT), a wraz z nimi miały tam się pojawić sprawdzone w boju Abramsy, uprzednio wycofane (choć na krótko) z Europy. To im miało przypaść zadanie zatrzymania ewentualnego pochodu rosyjskich kolumn pancernych na zachód. Aby temu sprostać, musiały zostać poddane kolejnej modernizacji.
❚ Program ECP
Program modernizacji czołgu Abrams (a właściwie wprowadzenia nowego standardu, ponieważ doprowadzane do niego są wozy reprezentujące pierwotnie różne wersje, choć zwykle M1A1) otrzymał nazwę Engineering Change Proposal (pol. propozycja zmiany technicznej). Pierwszy etap, w ramach którego powstał bohater niniejszego artykułu, otrzymał nazwę ECP-1. Ten został podzielony na dwie jednocześnie realizowane części: ECP-1a (dotyczy szeroko rozumianego zarządzania energią) i ECP-1b (dotyczy wzrostu przeżywalności i siły ognia). Planowany jest również etap ECP-2, a jego efekt ma nosić oznaczenie SEPv4, a w bardziej odległej przyszłości można spodziewać się ECP-3 (i SEPv5?). Nieco szerzej o nich w dalszej części tekstu. Na marginesie warto zaznaczyć, że swoje programy modernizacyjne, oznaczone jako ECP, otrzymała również rodzina bojowych wozów piechoty M2 i bojowych wozów rozpoznawczych M3.
Program ECP-1, którego głównym wykonawcą jest producent czołgu, General Dynamics Land Systems (a konkretnie rządowe zakłady Lima Tank Plant, zarządzane przez koncern na mocy umowy z władzami federalnymi), a zleceniodawcą jest TACOM (Army Tank Automotive Command, pol. Dowództwo Wojsk Pancernych i Motoryzacji Wojsk Lądowych), ma na celu m.in.: „wyzerowanie” resursu technicznego wozu, cofnięcie limitów masowych (m.in. poprzez wymianę wyposażenia elektrycznego i elektronicznego na lżejsze modele), zmniejszenie zużycia paliwa na postoju dzięki instalacji pomocniczego agregatu prądotwórczego, redukcję zużycia energii elektrycznej (także za sprawą nowych typów wyposażenia oraz nowej, bardziej wydajnej sieci elektrycznej), jak też poprawę możliwości działania czołgu na sieciocentrycznym polu walki. Podstawą było więc odtworzenie zapasu limitów SWaP-C (Space, Weight and Power-Cooling, pol. przestrzeń, masa i moc-chłodzenie). Ponadto –– po raz kolejny – wzrosnąć miały siła ognia i bezpieczeństwo załogi. Zakres zmian nie jest na pierwszy rzut oka zbyt imponujący, w praktyce jednak Amerykanie wymieniają w swoich czołgach wieże na zupełnie nowe (o wyraźnie grubszych modułach opancerzenia), a i zakres zmian w obrębie podwozia jest bardzo poważny. De facto można więc mówić o nowym czołgu. Ma to zresztą swoje konsekwencje w postaci znacznego kosztu realizowanych prac.
Prototyp M1A2 SEPv3 prezentowany podczas wystawy AUSA Annual Meeting & Exhibition 2015. Fot. Tim Fish.
Wozy M1A2 SEPv3 powstają poprzez przebudowę starszych wozów, głównie wersji M1A1 (na zdjęciu). Zmodernizowane czołgi mają jednak niewiele wspólnego ze starymi „dawcami” zespołów.
Podstawę siły ognia stanowi 120 mm armata M256A1, wyposażona w układ programowania zapalników umożliwiający efektywne wykorzystanie amunicji wielozadaniowej z programowalnym rozcaleniem. U dołu zdjęcia dobrze widoczne oznaczenie klasy mostu MLC z liczbą 81.
M1A2 SEPv3
Generalnie założone cele zostały osiągnięte. Resursy udało się wyzerować za sprawą kontroli struktury, wymiany urządzeń elektrycznych i elektronicznych, choć nie powstrzymało to zwiększenia masy. Wzrosła ona do 66,69 t metrycznych (dla porównania, M1 miał masę ok. 55,7 t, M1A2 SEPv2 65 t, Leopard 2A7V ok. 65 t, K2 56 t itd.). „Winę” za to ponosi pakiet opancerzenia nowej generacji (Next Generation Armor Package, NGAP). Kompozycja opancerzenia w tej wersji nie jest znana ani z dokumentów, ani ze zdjęć (pancerz starszych wersji Abramsa czasami był analizowany na podstawie materiałów fotograficznych z uszkodzonymi bądź zniszczonymi pojazdami). Wiadomo jednak, że grubość sprowadzona pancerza (tj. licząc wzdłuż płaszczyzny wzdłużnej pojazdu) wzrosła z ok. 900 mm do ok. 1000 mm w przypadku wieży i z ok. 700 mm do ok. 800 mm w przypadku kadłuba. Oznacza to nie tylko wzrost masy, ale także znaczący przyrost odporności na ostrzał. Zmiana ta jest przypuszczalnie związana z wprowadzeniem w Rosji nowej generacji amunicji przeciwpancernej (ppk i kinetycznej podkalibrowej), o większej niż dotychczas przebijalności – a pamiętać należy, że postęp techniczny także nie stoi w miejscu i inny potencjalny przeciwnik US Army (i US Marine Corps, który jednak z własnych czołgów zrezygnował), tj. Chińska Republika Ludowa swój sprzęt także doskonali. Nim jednak wrogi pocisk uderzy w pancerz zasadniczy, musi zmierzyć się z aktywnym systemem ochrony pojazdu Rafael ADS Trophy HV, oferowanym na rynku amerykańskim przez Leonardo DRS Inc. System ten został wybrany przez US Army jako tymczasowy do wozów rodziny M1A2 i na czołgu M1A2 SEPv2 (patrz WiT 12/2017) debiutował na polskim poligonie podczas ćwiczeń „Saber Strike 18” w 2018 r. Wszystkie M1A2 SEPv3 są fabrycznie dostosowane do integracji z Trophy HV, lecz dotąd dostarczono jedynie ok. 350 kompletów, co ma pozwolić na doposażenie czołgów czterech pancernych brygadowych zespołów bojowych US Army (ABCT, patrz WiT 2/2017). Systemy Trophy HV są skuteczne tylko przeciwko rakietowym środkom przeciwpancernym, a więc nie zatrzymają czołgowej amunicji podkalibrowej, tym niemniej i tak znakomicie zwiększają bezpieczeństwo załóg wozów bojowych na polu walki. Docelowo ma być zastąpiony przez modułowy system MAPS (Modular Active Protection Systems), testowany obecnie przez producenta, firmę Lockheed Martin, a wspomnieć należy, że sprawdzane były również systemy klasy soft-kill, np. Rheinmetall ROSY. Na wszystkich wozach są montowane za to urządzenia zakłócające zapalniki radiowe min i IED CREW/Duke v.3. Kolejną „warstwą” osłony jest wspomniany pancerz reaktywny. Masa czołgu w pełni gotowego do boju na klasycznym polu walki jest znacznie wyższa niż w konfiguracji bazowej i przekracza 73,87 t (czołg z pancerzem dodatkowym, Trophy HV i balastem do zrównoważenia masy systemu ochrony aktywnej). Według US Army masa ta odpowiada klasie nośności MLC 104. Tym niemniej, Abrams w pełnej konfiguracji jest niezwykle trudnym do zniszczenia pojazdem – w tej kategorii najnowsza wersja czołgu bezapelacyjnie plasuje się w światowej czołówce (oczywiście w porównaniu do innych wozów będących już w służbie liniowej).
Jak wspomniano, pewne zmiany zaszły w wetronice pojazdu. Według nieoficjalnych informacji, czołgi te wyposażone są w cyfrowy system łączności wewnętrznej RF-7800I, czyli polski Pokładowy Zestaw Urządzeń Łączności Wewnętrznej FONET IP, opracowany przez Grupę WB, lecz w Stanach Zjednoczonych produkowany na licencji przez firmę L3 Harris Technologies i przez nią dostarczany m.in. US Army. Niemal równo rok temu obydwie strony przedłużyły umowę licencyjną.
Z RF-7800I współpracują standardowe cyfrowe radiostacje dostarczane z zasobów US Army. Starsze urządzenia w najnowszej wersji Abramsa zastąpiły prawdopodobnie radia systemu JTRS HMS (Joint Tactical Radio System Handheld, Manpack and Small Form Fit), współpracujące z systemem zarządzania polem walki (BMS) Joint Battle Command Platform (JCB-P). Dzięki otwartej architekturze nowych urządzeń telekomunikacyjnych łatwiejszy ma być ich serwis – w razie awarii nie trzeba będzie wymieniać całych modułów LRM (Line Replaceable Modules), lecz tylko niektóre szybko wymienne elementy. Zmienione zostały również: system kontroli wieży TCU (Turret Control Unit) i podwozia (Hull Control Unit), system kontroli misji MCU (Mission Control Unit) i wyświetlacze CHRD (Command High Resolution Display) – kierowcy DCP (Driver Control Panel),
W wozach SEPv3 dokonano wielu udoskonaleń, m.in. wzmocniono opancerzenie i zmodernizowano wetronikę. Przyrządy obserwacyjno-celownicze wozu pozostały bez poważniejszych zmian i reprezentują standard przełomu lat 80. i 90. Ma się to zmienić dopiero wraz z wprowadzeniem wersji SEPv4. działonowego GCU (Gunner Control Panel) oraz dowódcy CDU (Commander Display Unit). Wymienione zostało złącze obrotowe wieży – nowe oferuje większą przepustowość danych i mocy zasilania. W czołgu wprowadzono nowe systemy diagnostyczne (w tym monitorowania pracy akumulatorów), nowy alternator dostarczający prąd o natężeniu 1000 A. Podobnie, jak w przypadku integracji aktywnego systemu obrony pojazdu, także w wyposażeniu elektronicznym wprowadzane są drobne zmiany, niezależnie od zasadniczych programów modernizacyjnych. Zaliczyć do nich można np. instalację systemu nawigacji lądowej MAPS (Mounted Assured Precision Navigation & Timing System, pol. mobilny system nawigacji i pomiaru czasu gwarantujący precyzję). Zmiany w systemie kierowania ogniem są raczej niewielkie, choć istotne. Najważniejszą jest wprowadzenie łącza danych, umożliwiającego programowanie w komorze nabojowej zapalników amunicji zmodyfikowanej armaty M256A1. Dotychczas w podobny programator wyposażone były tylko czołgi Marines (M1A1FEP), wykorzystujące niemiecką wielozadaniową amunicję programowalną Rheinmetall DM11. Obecnie także wozy US Army mogą strzelać amunicją programowalną, tym razem rodzimą Northrop Grumman M1147 AMP, która zastąpi kilka typów amunicji: naboje z pociskami kumulacyjnymi M830 i M830A1, odłamkowo-burząco-przeciwbetonowe M908 i kartacze M1028. Nowa amunicja ma być skuteczna w zakresie odległości strzelania 50÷2000 m i zależnie od wybranego trybu może działać jak pocisk kumulacyjny, odłamkowo-burzący etc. Programator ma być przydatny także podczas strzelania najnowszym pociskiem przeciwpancernym z pociskiem podkalibrowym Northrop Grumman M829A4 z rdzeniem ze zubożonego uranu. Dokładna rola programatora w tym przypadku nie jest znana. Pocisk ten został opracowany z myślą o pokonywaniu osłon pancernych najnowszych rosyjskich czołgów z ciężkim pancerzem reaktywnym (np. Relikt). Jako uzupełnienie dotychczas stosowanego uzbrojenia i nowej amunicji, Amerykanie wprowadzili na stałe zdalnie sterowane stanowisko strzeleckie CROWS-LP produkcji firmy Kongsberg Defence & Aerospace AS. W maju br. spółka ta podpisała z US Army kolejną umowę wieloletnią o łącznej wartości 499,1 mln USD na dostawę stanowisk, która ma być zrealizowana do września 2023 r. CROWS-LP może być uzbrojone w 5,56 mm, 7,62 mm lub 12,7 mm karabin maszynowy bądź 40 mm granatnik automatyczny.
Mobilność czołgu musiała się pogorszyć. Wzrost masy bojowej do poziomu powyżej 70 t znacząco zwiększy koszty transportu strategicznego i ograniczy dostępność mostów (tak stałych, jak i towarzyszących) zarówno w czasie pokoju, jak i podczas wojny. ABCT wyposażone w M1A2 SEPv3 będą miały większy problem z przekraczaniem przeszkód wodnych, aniżeli jednostki wyposażone w starsze odmiany Abramsa czy inne czołgi podstawowe (co tyczy się oczywiście jednostek sojuszniczych). Zdaniem niektórych oficerów US Army, wzrost masy uniemożliwi wręcz operowanie Abramsów w niektórych regionach świata, np. w… północno-wschodniej Polsce (patrz WiT 3/2019). Zwiększenie masy pociągnąć też musi za sobą szybsze zużycie elementów układu jezdnego (już o i tak nie najwyższej trwałości, np. gąsienice T-158LL wytrzymują zaledwie 3380 km przebiegu) czy wzrost i tak legendarnie wysokiego zużycia paliwa – „bazowy” M1A2 spalał podczas testów w Szwecji przeciętnie 148,7 l paliwa JP-8 na każde 10 km jazdy. Co prawda turbiny AGT1500 przeszły niedawno modernizację TIGER (Total InteGrated Engine Revitalization), ograniczającą zużycie paliwa i zwiększającą żywotność używanego (remontowanego) silnika z 700 do ok. 1400 godzin (co też jest wartością niską; nowo produkowane AGT1500 mają mieć żywotność do 2000 h), to jednak wzrost masy musi mieć swoje konsekwencje. Aby ograniczyć spadek zasięgu, w M1A2 SEPv3 zainstalowano pomocniczą jednostkę prądotwórczą UAAPU (Under Armor Auxiliary Power Unit) o wydajności wystarczającej do zasilania wetroniki wozu i urządzeń peryferyjnych – tym samym AGT1500 nie musi się już na postoju „popisywać” swoimi możliwościami w zakresie zużycia paliwa i wypracowywać resurs. Wzrost masy pociągnął konieczność modyfikacji automatycznej skrzyni przekładniowej Allison X-1100-3B, współtworzącej z silnikiem i pokaźnych rozmiarów układem chłodzenia zintegrowany zespół napędowy.
Zamówienia
Pierwsze zamówienie na czołgi M1A2 SEPv3 formalnie GDLS otrzymała 17 grudnia 2015 r. Kontrakt o wartości 92 mln USD dotyczył dostawy sześciu pojazdów partii wstępnej w latach podatkowych 2015–2017 (z budżetu FY2015 pochodziło 20 mln USD). W kolejnych latach podatkowych zarezerwowano kolejno: 304,058; 77,603 i 78,452 mln USD na dostawę i próby kolejnych
Zmodernizowane czołgi są dostarczane US Army w dużej liczbie – dotychczas zamówiono nie mniej niż 300 wozów. Wprowadzanie do służby nowej wersji czołgu to moment, który można wykorzystać także do poprawy wizerunku polityków.
egzemplarzy testowych. Testy obejmowały m.in. ostrzał i wysadzanie w pełni wyposażonych pojazdów. W dwa lata później, we wrześniu 2017 r., GDLS otrzymał umowę o wartości 270 mln USD na dostawę 45 wozów produkcji wstępnej. Z kolei w grudniu 2017 r. zawarto z producentem czołgów umowę ramową na modernizację maksymalnie 786 czołgów M1A1 do nowego standardu. Sumaryczną wartość zamówienia szacowano wówczas na 2,62 mld USD. Pierwsza umowa w jej ramach na modernizację 100 wozów została zawarta 25 lipca 2018 r. Kolejna, na 174 wozy, została podpisana 8 stycznia 2019 r. O ile wartość pierwszej z umów nie jest znana, o tyle drugiej wyniosła 714 mln USD. Dostawy czołgów poddanych modernizacji na mocy tych dwóch kontraktów miały zakończyć się w 2021 r. Pierwsza umowa ramowa została zastąpiona w 2020 r. inną. 18 grudnia Departament Obrony Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem Dowództwa Kontraktów Wojsk Lądowych (Army Contracting Command) złożył w jej miejsce zamówienie o wartości 4,62 mld USD. Była to kolejna umowa ramowa, obowiązująca do 17 czerwca 2028 r. Wartość pierwszej umowy cząstkowej sięgała 406 mln USD, ale nie podano wówczas, ile czołgów US Army miałaby otrzymać za tę kwotę. W budżecie FY2021 przewidziano, że za 968,94 mln USD US Army ma otrzymać 102 czołgi, co daje cenę jednostkową niemal 9,5 mln USD za każdy wóz z produkcji wielkoseryjnej.
Ogólnie Kongres przewiduje, że do 2050 r. średnie roczne wydatki na zakupy nowych wozów bojowych sięgną ok. 5 mld USD (z tego ok. 40% przypadnie na modernizację i produkcję czołgów rodziny Abrams lub nowych czołgów podstawowych), zaś nakłady na prace badawczo-rozwojowe wyniosą po ok. 0,5 mld USD (wg wartości USD z 2020 r.).
Najnowsze Abramsy stały się także przedmiotem eksportu. Poza deklaracją zamiaru ich zakupu wyrażoną przez rząd Rzeczypospolitej Polskiej, M1A2 SEPv3 zamówiły Tajwan i Australia. Tajwan ma otrzymać 108 czołgów określanych jako M1A2T (niewiele wiadomo o tym standardzie, poza tym, że będzie się tylko nieznacznie różnił od wozów US Army) wraz z licznymi pojazdami towarzyszącymi (m.in. 14 wzt M88A2 Hercules), amunicją, częściami zamiennymi oraz usługami szkolno-logistycznymi. Umowa jest częścią pakietu umów na dostawę amerykańskiej broni – całość ma wartość ok. 10 mld USD i została zakontraktowana w grudniu 2019 r. Zgodnie z wcześniejszym komunikatem władz amerykańskich, wartość umowy na same czołgi i pozostałą część „pancernego pakietu” nie przekracza 2 mld USD. Produkcja pierwszych M1A2T została zlecona GDLS przez Departament Obrony 22 lutego br. Aneks do głównej umowy ma wartość prawie 16,6 mln USD, a formalnym gestorem jest dowództwo US Army. Przebudowywane są czołgi M1A2S i M1A2K, zaś termin dostawy to 30 czerwca 2022 r. Wozy mają trafić do uzbrojenia dwóch tajwańskich batalionów czołgów, w których zastąpią przestarzałe czołgi rodziny Patton (przypuszczalnie jeszcze M48A3). Z kolei w Australii 75 Abramsów zastąpi 59 starszych M1A1AIM SA. Całkowita wartość umowy sięga 1,7 mld USD, a poza czołgami Australian Army otrzyma także kilkadziesiąt różnych pojazdów towarzyszących, części zamienne itd. Pierwotnie planowano zakup 90 wozów (a właściwie modernizację 59 własnych oraz dokupienie i modernizację 31 kolejnych), aby każdy z trzech pułków kawalerii 1. Dywizji Australian Army mógł cały czas dysponować operacyjnym szwadronem (kompanią) czołgów z 14 wozami. Pozostałe byłyby przeznaczone do szkolenia lub poddawane obsługom, ewentualnie pozostawały w rezerwie. Wartość zamówienia sięgać ma również 1,7 mld USD, zaś Departament Stanu wydał zgodę na transakcję 29 kwietnia br. Skądinąd dzięki tej zgodzie mamy pewność, że wbrew wcześniejszym (dość mętnym) deklaracjom, eksportowe odmiany najnowszego M1 otrzymają inny pancerz, aniżeli wozy amerykańskie –– kwota potencjalnej umowy ma bowiem obejmować także opracowanie pakietu opancerzenia specjalnie dla Australii. Wątpliwe, by pozostali nabywcy zagraniczni otrzymali pancerz taki sam jak US Army – w przeszłości wozy dla odbiorców zagranicznych wyposażano w pancerz eksportowy (Export Armor Package, EAP), zubożony w stosunku do odmiany amerykańskiej. W wozach M1A2 SEPv3 w odmianie eksportowej zapewne zastosowana zostanie kolejna generacja tego rozwiązania. Dokładnie takie same praktyki stosował niegdyś ZSRS wobec swych sojuszników z Układu Warszawskiego i tzw. trzeciego świata, sprzedając im specjalne eksportowe odmiany czołgów T-72 ze zubożoną kompletacją pancerza i uboższym wyposażeniem (dotyczyło to także wozów produkowanych na licencji i nie tylko czołgów).
Przyszłość
Wprowadzenie do służby M1A2 SEPv3, jak wspomniano wyżej, nie zamyka drogi do dalszej modernizacji Abramsa. Przeciwnie, prace nad nią już trwają. 4 września 2017 r. General Dynamics Land Systems poinformował, że nieco wcześniej firma otrzymała kontrakt na opracowanie kolejnej wersji wozu, oznaczonej SEPv4. Główną zmianą będzie wymiana obecnego, przestarzałego przyrządu obserwacyjno-celowniczego dowódcy CITV na ICITV (Improved Commander Independent Thermal Viewer, pol. ulepszony termowizyjny niezależny przyrząd obserwacyjny dowódcy) z kamerą termowizyjną III generacji (o większym zasięgu, poprawionej rozdzielczości, bardziej precyzyjnym powiększeniu itd.), kolorową kamerą dzienną, dalmierzem laserowym i laserowym podświetlaczem celu. Także główny celownik działonowego GPS zostanie zastąpiony przez IGPS (Improved Gunner Primary Sight, pol. ulepszony celownik główny działonowego) z identycznym zestawem zintegrowanych urządzeń – kolorowa kamera dzienna zastąpi w tym przypadku dotychczasowy tor optyczny. Warto w tym miejscu podkreślić, że
Masa M1A2 SEPv3 w wybranych konfiguracjach (za US Army)
Konfiguracja Masa1 Klasa MLC
M1A2 SEPv3 + FP Kit2 66,69 t 71,6 t 79 95
+ FP Kit + Trophy HV + balast3 73,87 t 104
+ FP Kit + Trophy HV + balast + trał4 83,67 t 134
Uwagi: 1 – przeliczona z ton „krótkich” na metryczne; 2 – dodatkowy pancerz reaktywny; 3 – konfiguracja bojowa, balast jest niezbędny do zrównoważenia masy asop; 4 – trał naciskowy. Uwaga – klasa mostu MLC jest zawsze określana w tonach „krótkich” (907 kg).
M1A2 SEPv3 został zintegrowany z aktywnym systemem obrony pojazdu Trophy HV. Wraz z nim i pancerzem reaktywnym masa wozu przekracza 70 ton metrycznych. czołgi wersji SEPv3 mają w obydwu zasadniczych przyrządach obserwacyjno-celowniczych termowizory reprezentujące standard przełomu lat 80. i 90., wykorzystujące detektory linijkowe (standard analogiczny jak w Leopard 2A5 przed modernizacją, a więc jak w polskich wozach). Wymieniony zostanie również czujnik meteorologiczny. System kierowania ogniem otrzyma ponadto możliwość rejestracji obrazu z przyrządów obserwacyjno-celowniczych i przesyłania go za pomocą BMS. Kolejny raz poprawione zostaną urządzenia diagnostyczne. Zmodernizowany ma zostać laserowy system szkoleniowy MILES/LTEC (Multiple Integrated Laser Engagement System/Live Training Engagement Composition). Bezpieczeństwo pojazdu wzrośnie za sprawą dodania czujników ostrzegających przed opromieniowaniem wiązką lasera i nowych wyrzutni granatów zakłócających (być może sprzęgnięte – docelowo – z aktywnym systemem obrony pojazdu MAPS), a także modernizacji systemu przeciwpożarowego AFES (Advenced Fire Extinguishing System, pol. zaawansowany system gaszenia ognia) i zastosowanie nowych farb maskujących GVCS (Ground Vehicle Coating System, pol. system pokrycia pojazdów lądowych). Nowe farby mają maskować pojazd w różnych zakresach, ale też – co się niemal nie zdarza – mają być tańsze w produkcji od poprzedniczek aż o 75%! Modernizacji ma być poddana również silnikowa wytwornica zasłony dymnej, a także układ klimatyzacji i obrony przed bronią masowego rażenia. Na mocy wspomnianej umowy GDLS miałby dostarczyć siedem prototypów do testów. Mają one rozpocząć się jeszcze w tym roku, a więc uruchomienia produkcji można spodziewać się w ciągu kolejnych kilku lat – być może zastąpią na liniach wersję SEPv3 przed zakończeniem obecnie obowiązującej umowy ramowej.
Kolejna wersja, wstępnie oznaczona SEPv5, miałaby być opracowywana od ok. 2036 r. (choć co jakiś czas pojawiają się informacje o przyspieszeniu realizacji programu). Można powiedzieć, że ta odmiana miałaby być dla rodziny Abrams tym samym, czym dla M60 miał być niedoszły M60-2000, tj. czołg M60A3 z wieżą M1A1 (w pewnym uproszczeniu). Spekuluje się na temat zupełnie nowej, dwuosobowej wieży z nową 120 mm armatą (lub inną, tożsamą z uzbrojeniem następcy Abramsa – patrz niżej), zasilaną przez automat ładowania, nowym systemem kierowania ogniem i zapewne jakimiś zmianami w obrębie podwozia (np. zawieszenie hydropneumatyczne, nowy układ napędowy itd.). Tak zmodernizowany Abrams mógłby być lżejszy od wariantów SEPv3 i SEPv4 przy zachowaniu wysokiego poziomu opancerzenia (lub byłby nawet lepiej opancerzony). Stosunkowo późna data wejścia do służby wozu wiąże się zapewne z oczekiwaniem na rozwiązania opracowane wcześniej do następcy Abramsa, zaś modernizacja części floty wozów – bardzo licznej przecież – może być ekonomicznie uzasadniona i pozwoli na zachowanie stosunkowo dużej wartości bojowej przyszłych wersji M1 nawet w okolicach 2050 r., zwłaszcza, jeżeli byłyby one tylko uzupełnieniem dla nowocześniejszych pojazdów. Tak głęboka modernizacja nie jest niczym niezwykłym – Brytyjczycy w swoich Challengerach 2 wymieniają wieże na nowe, rozważają to również Niemcy w ramach rozwoju Leoparda 2.
Niezależnie od postępów w rozwoju M1, US Army pracuje powoli nad koncepcją jego następcy. Za główną wadę uważana jest masa pojazdu, więc wg obecnie wyrażanych poglądów, przyszły opcjonalnie załogowy czołg (OMT), następca Abramsa, miałby być lżejszy od M1A2 SEPv3 o ok. 20%. Jednocześnie miałby być lepiej uzbrojony (w nową armatę 120 mm lub większego kalibru bądź w działo niekonwencjonalne), lepiej chroniący załogę, bardziej mobilny, w walce dużą rolę miałaby odgrywać sztuczna inteligencja etc., słowem – OMT ma być pod każdym względem lepszy od Abramsa. Obecnie znanych jest kilka koncepcji OMT, choć wybór konkretnej do dalszego rozwoju ma nastąpić w 2023 r., a więc termin wejścia do służby następcy M1 jest jeszcze dość odległy. Szerzej na temat OMT pisaliśmy w WiT 12/2020. Według Biura Budżetowego Kongresu, rozważana jest również inna opcja – powstać może całkowicie bezzałogowy czołg o nazwie Decisive Lethality Platform (pol. decydująco zabójcza platforma). Wcześniej pod tą samą nazwą występował OMT, być może w istocie jest to ten sam projekt. n