12 minute read
Tomasz Grotnik str
by ZBiAM
27 lipca w Gdyni podpisano umowę na budowę i dostawę trzech fregat wielozadaniowych dla Marynarki Wojennej RP. Prototyp ma być gotowy pod koniec obecnej dekady. Umowa na Mieczniki podpisana
Tomasz Grotnik
27 lipca w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni, w obecności ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, przedstawiciele konsorcjum PGZ-Miecznik i Inspektoratu Uzbrojenia sygnowali umowę na dostawę trzech okrętów nawodnych klasy fregata dla Marynarki Wojennej RP. W ten sposób rozpoczęto fazę przemysłową programu Miecznik, która ma – zdaniem Ministerstwa Obrony Narodowej – potrwać do 2034 r. Szacowana przez resort obrony na 8 mld PLN wartość kontraktu wskazuje, że będzie to najdroższe jednorazowe zamówienie złożone w spółkach polskiego przemysłu obronnego.
Program Miecznik jest jednym z priorytetowych zadań Ministerstwa Obrony Narodowej przeznaczonych do uruchomienia w tym roku. W trakcie uroczystości zorganizowanej z powodu zawarcia umowy, minister Błaszczak stwierdził: Możemy tu dziś w Gdyni podpisać umowę, która stanowi zamówienie trzech okrętów dla polskiej Marynarki Wojennej. Te okręty zostaną wyprodukowane w Polsce, zostaną wyprodukowane przez konsorcjum [PGZ-Miecznik, przyp. red.]. [...] oczekuję, że proces będzie przebiegał tak sprawnie, jak w przypadku niszczycieli min typu Kormoran. To jest wizytówka zdolności i możliwości polskiego przemysłu zbrojeniowego i jednocześnie pokaz, że można w Polsce budować okręty, które są bardzo dobrze oceniane przez polskich marynarzy. Jego zdaniem każdy Miecznik będzie dysponował siłą rażenia, którą można przyrównać do dywizjonu ogniowego Morskiej Jednostki Rakietowej, natomiast siłę zapewnienia bezpieczeństwa i osłony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, do baterii Patriot.
Przemówienie prezesa zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Sebastiana Chwałka było utrzymane w równie triumfalnym stylu: Powierzenie nam takiego ważnego zadania z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, pozwoli na rozwój polskiego przemysłu stoczniowego. Pozwoli na przywrócenie zdolności, które w tych stoczniach posiadaliśmy – budowy okrętów pełnomorskich, okrętów wojennych. Będzie to praca dla tysięcy polskich pracowników z setek firm, które wejdą w skład poddostawców poszczególnych systemów. Będą to fregaty uzbrojone w najnowocześniejsze środki bojowe. Będziemy mieli się czym szczycić nie tylko na Morzu Bałtyckim, ale i oceanach świata, oświadczył.
❚ Losy Miecznika
Realizacja programu okrętu obrony wybrzeża kryptonim Miecznik rozpoczęła się w 2013 r. od fazy analityczno-koncepcyjnej (FA-K), którą zainicjował Inspektorat Uzbrojenia. Na ówczesnym etapie miał to być okręt nawodny klasy korweta wielozadaniowa, nieco tylko większy od ORP Ślązak (wraz z trójką okrętów obrony wybrzeża miano zakupić trzy okręty patrolowe z funkcją zwalczania min kryptonim Czapla, mające zunifikowane platformy). Postępowanie dotyczące pozyskania okrętów uruchomiono 30 czerwca 2015 r. Przystąpiły do niego zarówno firmy i konsorcja krajowe, jak też zagraniczne. Niestety, w następnym roku, 28 września MON unieważnił postępowanie na Mieczniki i Czaple, motywując to koniecznością redefiniowania wymagań operacyjnych dla okrętów.
W 2017 r. gestor zmienił wymagania operacyjne dla Mieczników, szczególnie w zakresie kompletacji systemu walki, co oznaczało, że MW RP oczekiwała pozyskania raczej fregat wielozadaniowych niż korwet. Taka idea została też ujęta w „Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego Rzeczypospolitej Polskiej”, opublikowanej przez prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w tym samym okresie. Brak decyzji odnośnie reanimacji programu skutkował rozpoczęciem poszukiwania „rozwiązania pomostowego”, przekleństwa polskich marynarzy, które odnaleziono na Antypodach. W 2017 i 2018 r. toczyły się negocjacje MON z Departamentem Obrony Związku Australijskiego w sprawie odkupienia pary wycofanych ze służby w Royal Australian Navy fregat typu Adelaide. Pomysł ten, szczególnie u zdesperowanych stanem
floty i brakiem perspektyw na poprawę sytuacji marynarzy, znalazł znaczne poparcie. Jednak latem 2018 r. premier Mateusz Morawiecki na wniosek ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka, optującego za inwestowaniem w krajowy przemysł stoczniowy, rozmowy zerwał. Marynarka Wojenna pozostała z dwiema starymi eksamerykańskimi fregatami typu O. H. Perry.
Restart programu nastąpił w grudniu 2018 r. Tym razem wybrano tryb negocjacji z jednym wykonawcą i zaproszono do nich Polską Grupę Zbrojeniową S.A. Jednak ta nie złożyła ważnej oferty w wyznaczonym termie, skutkiem czego już w połowie następnego roku postępowanie unieważniono.
W końcu 2019 r. IU rozpoczął kolejną FA-K. Zakończono ją w listopadzie 2020 r., a jej wynikiem był Wniosek w sprawie pozyskania sprzętu wojskowego dla Sił Zbrojnych RP w programie Miecznik wraz ze Studium Wykonalności i Wstępnymi Założeniami Taktyczno-Technicznymi przedłożony MON. Tryb ten wynika z decyzji nr 141/MON z 5 lipca 2017 r. w sprawie systemu pozyskiwania, eksploatacji i wycofywania sprzętu wojskowego SZ RP. Od tej pory potrzebna była już „tylko” sygnatura szefa MON na dokumentach.
❚ Miecznik przyspiesza
22 lutego tego roku minister Błaszczak w mediach społecznościowych ogłosił: Ważne informacje dla MW RP. Zgodnie z rekomendacjami wojska pierwszym zakupem dla marynarzy będzie okręt obrony wybrzeża Miecznik. [...] Okręt tej klasy może być wybudowany przez polski przemysł stoczniowy. Nadzór sprawowany przez MON i zaangażowanie polskich stoczni dają gwarancję tego, że w krótkim czasie taki okręt powstanie. [...] Oczywiście nie może się powtórzyć historia, jaka miała miejsce w przypadku korwety Gawron, która powstawała przez ponad 18 lat. [...] Zapadła decyzja, że postawimy na okręt obrony wybrzeża, który będzie się charakteryzował możliwością obrony przeciwrakietowej, przeciwlotniczej. Chciałbym, by były trzy takie okręty. Ministerialny tweet rozbudził nadzieje dla MW RP i jej sympatyków, szybko też zdominował doniesienia medialne w kwestii obronności. Na ciąg dalszy nie trzeba było długo czekać. 15 marca Błaszczak zaakceptował wniosek IU, rozpoczynając trzecią odsłonę Miecznika. Już 15 kwietnia MON wysłało – bezprzetargowo – – do PGZ Stoczni Wojennej Sp. z o.o. w Gdyni (PGZ SW) zaproszenie do negocjacji w sprawie pozyskania fregat dla Marynarki Wojennej RP. Zgodnie z nim, za określenie sposobu realizacji zamówienia i spełnienia postawionych wymagań odpowiedzialny jest wykonawca. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że PGZ SW rozesłała do kilku stoczni zachodnich zaproszenia do składania ofert technicznych i finansowych, dając im jednocześnie zaledwie kilka tygodni na ich przygotowanie. Prawdopodobnie chodziło
Budowa korwety patrolowej ORP Ślązak trwała 18 lat. Banderę na niej podniesiono 28 listopada 2019 r. Tym razem ma być inaczej – w terminie i najwyższej jakości. Na razie jednak to tylko obietnice polityków.
Zakład wiodący programu Miecznik, PGZ Stocznia Wojenna, wymaga modernizacji. W toku realizacji projektu Gawron udało się sfinansować nowy ciąg do prefabrykacji sekcji płaskich. To za mało, jeśli na poważnie myślimy o seryjnej budowie fregat w założonym harmonogramie.
Optymizm polityków i przedstawicieli przemysłu opiera się na założeniu, że powtórzymy sukces programu Kormoran II. Tylko czy rzeczywiście był to sukces? o spółki stoczniowe: Babcock International, Damen Naval, Fincantieri, Navantia, Naval Group i thyssenkrupp Marine Systems (Niemcy). Niestety, jak poinformował redakcję „Wojska i Techniki” rzecznik IU, z uwagi na strategiczne znaczenie dla obszaru obronności i bezpieczeństwa oraz interesów gospodarczych, szczegółowe informacje związane z przedmiotem negocjacji dotyczących pozyskania okrętów Miecznik, prowadzonych pomiędzy Zamawiającym a powołanym przez Wykonawcę konsorcjum [...] aktualnie nie mogą zostać udostępnione.
Nawet budowa prototypowego holownika H-11 Bolko przysporzyła problemów. Jednostkę trzeba było modyfikować, gdy była w stanie niemal ukończonym. Jest to wynik słabości systemu zamawiania sprzętu wojskowego, komunikacji między wykonawcą a gestorem, jak też samego przemysłu. A jak będzie w przypadku pierwszego Miecznika?
14 maja Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. (występująca jako lider) i PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o. zawarły porozumienie ustanawiające konsorcjum PGZ-Miecznik, będące głównym wykonawcą programu budowy fregat dla MW RP. Preferowanym partnerem wybrano prywatną stocznię Remontowa Shipbuilding S.A. z Gdańska (RSB), wchodzącą w skład Remontowa Holding S.A. Już trzy dni później (sic!) konsorcjum złożyło w IU wstępny formularz ofertowy, zawierający propozycje realizacji programu fregatowego (komplet dokumentów obejmujący proponowane platformy, konfiguracje systemów i podsystemów stanowiących ich wyposażenie oraz szacunkowe oferty cenowe). Dokument obejmował sześć rozwiązań, opartych na projektach fregat od wspomnianych partnerów zagranicznych. 24 czerwca PGZ-Miecznik i RSB podpisały aneks do majowej umowy, na mocy którego gdańskie przedsiębiorstwo formalnie weszło w skład konsorcjum.
Od tej pory wyczekiwano zawarcia umowy pomiędzy zamawiającym a wykonawcą, co według słów szefa MON miało nastąpić w czerwcu. Ostatecznie stało się to 27 lipca.
❚ Praca rozwojowa, skrócenie krótkiej listy
Zgodnie z założeniami MON program Miecznik jest realizowany w trybie pracy rozwojowej. Podpisana umowa określa ramy czasowe projektu na lata 2021–2034 i jego podział na etapy. W ramach pierwszego etapu konsorcjum określi założenia do projektowania i przygotuje trzy projekty koncepcyjne platformy okrętowej ze Zintegrowanym Systemem Walki (ZSW) wraz z propozycjami transferu technologii, ustanowienia potencjału produkcyjnego oraz wyceną i harmonogramem dostaw, które wsparte będą ofertami od zagranicznych poddostawców. Wiadomo, że „krótka lista” sześciu podwykonawców zagranicznych jest obecnie jeszcze krótsza. Pozostali na niej producenci z Wielkiej Brytanii, Królestwa Hiszpanii i Republiki Federalnej Niemiec, czyli: Babcock International, Navantia i thyssenkrupp Marine Systems. Nie wiemy jednak, jakimi kryteriami kierował się wykonawca przy selekcji wstępnej ofert. Trzy projekty koncepcyjne mają być przedstawione MON w listopadzie tego roku.
Drugi etap stanowić będzie przygotowanie zaktualizowanego przemysłowego studium wykonalności i projektu wstępnego na bazie pierwotnie wybranego projektu koncepcyjnego. Wtedy rozpocznie się transfer technologii i wiedzy oraz przygotowywanie potencjału przemysłowego do rozpoczęcia produkcji. Pod hasłem „przygotowywanie potencjału przemysłowego” kryje się planowana modernizacja PGZ SW. W jej ramach ma nastąpić: relokacja doku pływającego, budowa nowej hali do finalnego montażu bloków kadłubowych, nowej hali malarskiej, nowej hali wyposażeniowej, remonty istniejących budynków produkcyjnych do prefabrykacji i wyposażania bloków kadłubowych. Na tym etapie ustalone zostaną też założenia budowy prototypu wraz z ZSW. Wybór zwycięzcy ma być dokonany na przełomie bieżącego i przyszłego roku.
Zgodnie z obecnymi założeniami wodowanie prototypu (platformy) ma nastąpić w 2025 r., ale ukończenie pierwszego Miecznika przewidywane jest w 2028 r. Później odbędą się próby kwalifikacyjne prototypu, a dopiero po ich zakończeniu budowa okrętów seryjnych. Brzmi znajomo? I słusznie. Ministerstwo zdecydowało o wykonaniu Miecznika jako pracy rozwojowej w formule „1+2”, znanej z programu Kormoran II. Zdaniem resortu obrony przyjęty sposób pozwoli na optymalne pozyskanie pierwszego okrętu w konfiguracji dostosowanej do potrzeb MW RP i skuteczną implementację krajowych zdolności w budowie okrętów. Umożliwi też zbudowanie potencjału wiedzy, umiejętności i technologii w krajowych podmiotach przemysłowych oraz badawczo-naukowych, a także sprawną budowę kolejnych jednostek z uwzględnieniem ewentualnych uwag użytkownika.
Po zakończeniu badań kwalifikacyjnych rozpocznie się etap trzeci, czyli produkcja dwóch jednostek seryjnych wraz z pozyskaniem pakietów logistycznych, obejmujących wytworzenie bazy do bieżącej obsługi jednostek wraz z magazynem części zapasowych do kluczowych podzespołów i podsystemów okrętów. Pakiety będą dostarczane do wszystkich trzech okrętów. Dodatkowo elementem tego etapu będzie dostawa amunicji i środków bojowych do całej trójki Mieczników. Zdaniem MON program ma kosztować ok. 8 mld PLN i zakończyć się w 2034 r. Ma wygenerować „tysiące” miejsc pracy w zakładach konsorcjum i u podwykonawców w „setkach” przedsiębiorstw na terenie kraju.
❚ Komentarz
Kwota kontraktu oraz „siła ognia MJR i Patriota” robią wrażenie, ale uważni obserwatorzy, śledzący od ponad dekady „modernizację” MW RP, informację o umowie na Mieczniki przyjęli bez euforii. Zaś zapewnienia o sprawnym przebiegu jej realizacji w wykonaniu oficjeli politycznych i przemysłowych traktowane są w kategoriach bajki z krainy mchu i paproci. Jest po temu co najmniej kilka powodów.
Przede wszystkim chodzi o daty pojawiające się w komunikatach prasowych i tryb „1+2” w zestawieniu ze stanem faktycznym polskiej floty. Założenie, że prototyp będzie gotowy ok. 2028 r., zaś ostatnia jednostka seryjna w 2034 r. stawia MW RP w tragicznej sytuacji. Za dekadę nasze fregaty będą miały po ok. 50 lat, o ile w ogóle dotrwają do tego czasu w linii. Zresztą to kwestia drugorzędna, bo ramy czasowe i tak są raczej nadoptymistyczne. Opierają się bowiem na przesłance, że program Miecznik będzie postępował „tak sprawnie”, jak wcześniejsze programy. Problem w tym, że żaden z nich nie toczył się bez kłopotów i nie zakończył w terminie. Ślązaka oddzielamy grubą kreską, zacznijmy od prototypowego ORP Kormoran.
Umowę na niego zawarto we wrześniu 2013 r. Cztery lata później, 28 listopada 2017 r., okręt podniósł banderę, ale wkrótce rozpoczęły się jego badania eksploatacyjno-wojskowe, które zakończono dopiero w tym roku, po ośmiu latach od złożenia podpisów na kontrakcie! Po drodze okazało się, że jednostka prototypowa
Jedyne pewne źródło
Najważniejsza w tym wszystkim Marynarka Wojenna nie ma na razie powodu do zachwytu. Przez co najmniej kolejną dekadę muszą jej wystarczyć 40-letnie dziś fregaty typu O. H. Perry. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych nie ujawnia oficjalnie, jaki jest założony okres docelowej eksploatacji obydwu „generałów”. nie spełnia szeregu wymagań gestora, stąd wprowadzono liczne modyfikacje na seryjnych Kormoranach II. Ich budowę rozpoczęto z kolei na mocy umowy z grudnia 2017 r. Miały wejść do linii w 2020 i 2021 r. W obydwu przypadkach terminy są opóźnione, a budowa Albatrosa i Mewy trwa. Nawet prosty program Holownik, dotyczący budowy sześciu jednostek pomocniczych bez ZSW, przysporzył problemów i zaliczył opóźnienia. Przypadkiem ekstremalnym jest Ratownik. Zamówiony w grudniu 2017 r. za 755 mln PLN okręt do prac podwodnych i ratownictwa załóg okrętów podwodnych miał być przekazany do końca 2022 r. Ale do dziś nawet nie rozpoczęto jego budowy, a projekt był przerywany i wznawiany w wyniku przedłużającego się procesu realizacji oraz eskalacji jego kosztów. Trudno więc spodziewać się, że skoro holowniki, okręt ratowniczy i niszczyciele min postawiły poprzeczkę na wysokim poziomie w stosunku do krajowych możliwości (słabą stroną jest nie tylko przemysł, ale i system zakupów sprzętu wojskowego oraz zmiany w żądaniach gestora), to program fregatowy pójdzie jak z płatka.
Może warto się więc zastanowić nad rozwiązaniem pomostowym? Ale prawdziwie pomostowym, czyli „czymkolwiek”, na czym da się pływać, szkolić i kooperować na morzu z partnerami z NATO przez dekadę, i to za rozsądną cenę. Może „skrócona krótka lista” powstała nie tylko w oparciu o argumenty techniczno-przemysłowo-finansowe, ale i o zdolność do zapewnienia jednej-dwóch fregat wycofanych z floty kraju producenta do tymczasowej służby pod biało-czerwoną banderą? Teoretycznie wytypowana trójka może mieć tę możliwość. W przeciwnym razie, zanim Mieczniki osiągną gotowość do służby, MW RP zostanie bez fregat.
Wspomnieliśmy też o eskalacji kosztów. Ministerstwo przyjęło wartość programu w wysokości „ok. 8 mld PLN”. Nie jest jasne na jakiej podstawie, ale biorąc pod uwagę koszty podobnych przedsięwzięć za granicą, jest niemal pewne, że nie uda się utrzymać tych ram finansowych. Tezę tę podpiera inny przykry fakt: więszość z wymienionych wyżej programów wykonanych, realizowanych i zawieszonych nie zamknęła się w pierwotnych założeniach cenowych. A mówimy przecież o trzech fregatach z kompletami jednostek ognia do uzbrojenia artyleryjskiego, rakietowego i torpedowego, wsparciu technicznym, modernizacji stoczni… Także formuła „1+2” i potencjalne wydłużenie programu mogą wpłynąć na zwiększenie jego ceny. Minister Błaszczak wspomniał też, że wybór projektu koncepcyjnego do dalszych prac zostanie dokonany już przez jednostkę sformowaną według nowej procedury pozyskiwana sprzętu wojskowego. Zapewne miał na myśli nieistniejącą jeszcze Agencję Uzbrojenia, ustawa o której jest obecnie uzgadniana w resorcie obrony. Jeśli więc powstanie do końca roku, to jednym z pierwszych zadań nowej agendy MON będzie podejmowanie decyzji w programie Miecznik. Cóż, jak się uczyć pływać, to na głębokiej wodzie. Niestety, z punktu widzenia MW RP na razie nic nie zmieni się na lepsze. W najbliższych latach, o ile program nie zostanie przerwany po wyborach parlamentarnych, jedynym jego beneficjentem będzie przemysł. W tym kontekście zacytujemy ponownie szefa MON: Chciałbym zwrócić się także do pasjonatów polskiej Marynarki Wojennej, znam Państwa z mediów społecznościowych. Proszę Państwa, pilnujcie tych terminów i zadań. [...] Jestem przekonany, że wielokrotnie będziemy mogli śledzić przebieg prac i spotkamy się za cztery lata na wodowaniu pierwszej fregaty. Będziemy pilnować. n