3 minute read
Trzy pokolenia krzy\u017Cyk\u00F3w z Olszynki
Pierwsze „pokolenie”
Jeszcze trwało powstanie listopadowe, a już popularne stały się przedmioty wykonane z drzew rosnących w słynnym lasku olszynowym pod Grochowem. Wyrabiano z nich tabakierki, igielniki, kubki. Najczęstsze były jednak krzyżyki noszone jako element stroju, jeszcze długo po upadku powstania. Przekazywano sobie - nieomal jak relikwie - nawet gałązki ścięte w Olszynie. Przesyłano znajomym w Niemczech i Francji jako dowód polskiego bohaterstwa. Zabierali je ze sobą wygnańcy udający się na emigrację, dla których drobiazgi te były często ostatnią pamiątką Ojczyzny.
Advertisement
W 1832 r. z inicjatywy Klaudyny Potockiej, opiekującej się polskimi wychodźcami w Dreźnie, dla uczczenia 1. rocznicy Bitwy Grochowskiej wykonano około 200 krzyżyków. Zrobiono je z olchowych gałązek sprowadzonych z pola bitwy i ze złota przetopionego z powstańczych dukatów.
Miały one nie tylko wartość pamiątkową. Służyły także jako elementy biżuterii patriotycznej w czasie żałoby narodowej po powstaniu styczniowym 1863 r. W polskich muzeach zachowało się tylko kilka ich egzemplarzy.
O takim właśnie krzyżyku, wzruszający wiersz napisał Artur Oppman, poeta – patriota, piewca Warszawy. Oto krótki fragment:
Drugie „pokolenie”
Minął wiek od bitwy pod Olszynką. W tym czasie usychała ostatnia olcha pamiętająca tamte wydarzenia. Z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Grochowa ścięto ją, a z jej drewna wykonano, wzorowane na drezdeńskich, nowe krzyżyki. Dochód z ich sprzedaży miał być przeznaczony na budowę mauzoleum na polu bitwy i kościoła – pomnika. Mauzoleum nigdy nie powstało, ale kościół tak. To ten NASZ, mieszkańców Grochowa, przy placu Szembeka!
Również dla uczczenia setnej rocznicy bitwy postanowiono wybudować szkołę – pomnik, przy ul. Kordeckiego Rozpoczęła ona działalność w 1933r. otrzymała sztandar i imię Bohaterów Olszynki Grochowskiej.
W 1947 roku szkoła jednak została pozbawiona prawa używania dotych— czasowego imienia. W 1972 r. przeniesiono ją do nowego budynku przy ul. Afrykańskiej. Tu się zaczyna harcerska część tej opowieści.
Trzecie „pokolenie”
krzyżyków W 1981 r., czyli w 150 rocznicę bitwy, wystąpiono do władz o przywrócenie szkole imienia Bohaterów Olszynki Grochowskiej. Panująca wówczas sytuacja polityczna, a następnie stan wojenny, uniemożliwiły wtedy realizację tego zamiaru.
Projekt powrócił w 1983 r. po zniesieniu stanu wojennego. Jednym z członków Komitetu Rodzicielskiego szkoły był wtedy phm. Ryszard Kowalczyk, dawny instruktor naszego, czyli południowopraskiego Hufca ZHP. Działał tam wraz ze Zdzisławem Wyszyńskim i Janem Szymczykiem. Zawodowo pracował w jednym z dużych zakładów przemysłowych naszej dzielnicy. Na prośbę druha Ryszarda zaprzyjaźniony z nim inżynier-konstruktor dokonał rzeczy następującej. Na podstawie wypożyczonego od znajomej nauczycielki krzyżyka z Olszynki sporządził projekty jego metalowych detali. Potem, niby legalnie „puścił” je do produkcji. Gotowe już części, drobnymi partiami wraz z kawałkami drewna druh Ryszard przynosił w teczce do domu. Tu pracował – szlifował, dopasowywał, kleił. (Figurki Chrystusa kupił gdzieś na Pradze w maleńkim sklepie z dewocjonaliami). W ten sposób powstało ponad 100 krzyżyków.
Na dzień 25 lutego 1984 r. wszystko było już przygotowane do uroczystości przywrócenia szkole imienia Bohaterów Olszynki Grochowskiej – sztandar, tablica pamiątkowa, krzyżyki, plakietki…
Wtedy znów do wtrąciły się władze. Rodziców - aktywistów wezwano do Komitetu Dzielnicowego PZPR i polecono zmienić termin i charakter uroczystości – ma być bez rozgłosu, bez księdza, bez mediów. (Plakietki różnią się datą). 28 kwietnia 1984 r. uroczystość odbyła się, prawie według partyjnych wskazówek. Jednak przed lekcjami o godzinie 7 rano ks. proboszcz Tadeusz Kot z parafii przy Nobla poświęcił szkołę, sztandar, tablicę i pamiątki. Krzyżykami obdarowani zostali nauczyciele, duszpasterze, przyjaciele. Jeden zaś wręczono naszemu papieżowi, Janowi Pawłowi II w czasie audiencji w Watykanie.
Jako dawni organizatorzy rajdów, rodowici grochowianie dostaliśmy na 50 rajdzie „Olszynka” w 2009 r od Ryszarda Kowalczyka stylizowaną replikę krzyżyka jego roboty. Mamy ją do dziś – tak wygląda.
Jolanta i Andrzej Śliwińscy