Styl życia
30 sekund strachu
i 99 procent zadowolonych Parki linowe, które zakładał i prowadził, nie dają takiego kopa adrenaliny, jakiego oczekuje. Postawił zatem na kaskaderstwo i tyrolkę w Manufakturze. O swoich pasjach i biznesie opowiada STACH MADEJ, łodzianin z Retkini i przedsiębiorca. Tyrolka to już stały punkt na rozrywkowej mapie Łodzi. Jak dużo osób odważyło się przelecieć nad rynkiem Manufaktury? Nie prowadzimy dokładnych statystyk, ale myślę, że przez pięć lat uzbierałoby się kilkanaście tysięcy osób. Warto dodać, że tyrolka działa tylko w sezonie letnim. Pierwszy sezon to był hit. Teraz liczba chętnych się ustabilizowała. A skąd pomysł na taką atrakcję? Jako rdzenny łodzianin zawsze chciałem znaleźć w mieście miejsce, w którym mógłbym zrealizować ten projekt. Manufaktura jest wyjątkowa i wszyscy ją znają. Z Anią Grajcarek, która odpowiada tutaj za eventy, zaczęliśmy rozmawiać o stworzeniu w tym wyjątkowym miejscu wyjątkowej tyrolki. Z początku nie wszyscy byli na tak. Pojawiły się głosy, że to niebezpieczne itp. Dopiero po dwóch latach starań dostaliśmy zielone światło, ale trzeba to było zrealizować, przestrzegając bardzo restrykcyjnych procedur bezpieczeństwa. Spotkałem się z moim znajomym inżynierem, który wszystko pomierzył, przeliczył i powiedział, jak ma być, żeby było bezpiecznie. Sam pan realizował ten projekt, czy ktoś pomagał? Tyrolkę przygotowałem z dwoma przyjaciółmi, ale teraz prowadzę ten biznes sam. Jeden wspólnik wyemigrował z Polski, a drugi postanowił robić coś innego. Tyrolka to nie jest jedyna pana działalność jako przedsiębiorcy? To prawda. W zawodowym życiu robiłem różne rzeczy, ale teraz skupiam się tylko na tyrolce, która daje mi kopa energetycznego, a dodatkowo robię to, co kocham, czyli występuję jako kaskader. Miewam różne propozycje, ale nie działam pochopnie. Pandemia dała mi do myślenia. Nie chce pędzić dla samego pędzenia. Lepiej spożytkować energię na coś dobrego, a nie na byle co. A jak pan ładuje akumulatory? Lubię pójść do lasu czy do parku, pooddychać świeżym powietrzem, pojechać na działkę nad jeziorem. Mam tyle temperamentu w sobie, że nie mogę leżeć i się nudzić. Co uważa pan za najważniejsze w swojej pracy i ogólnie w biznesie? 78
Zaufanie. Zawsze daję ludziom duży kredyt zaufania. To trochę ryzykowne, ale ufam, że będzie dobrze i że nikt mnie nie oszuka. Życie cały czas weryfikuje nasze decyzje i działania. Czasem boleśnie i wiem już, że jak jesteś dobry dla kogoś, to nie zawsze ten ktoś będzie dobry dla ciebie. Ale ja wciąż ufam ludziom, tak zostałem wychowany. Nie potrafię działać, kiedy z tyłu głowy pojawiają się