Tramwaj Cieszyński wydanie specjalne, wiosna 2021

Page 1

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO WYDANIE SPECJALNE, wiosna 2021 ISSN: 2543-8751 / Cena: Bezpłatny

Tramwajem do zmian

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Wydanie specjalne, wiosna 2021

CZYM JEST EMPATIA

www.tramwajcieszynski.pl

CZYLI O KOMUNIKACJI W TRAMWAJU

Kobieca różnorodność, wbrew stereotypom My, to ja i ty. Czy do siebie pasujemy? Praca, którą kocham Duchy z dziecięcego pokoju Máme odvahu na svobodu?


Spotkania biznesowe w Tramwaj Cafe Przejazd tramwajem jest podróżą przez smak najlepszej kawy, której jest u nas pod dostatkiem, zarówno tej pochodzącej ze skoczowskiej palarni kawy Tommy Cafe, jak i czeskiej palarni Cafe Eternity. Jest to również podróż przez niebanalny smak rumbaby - naszego specjału, sentymentalnego dla mieszkańców całego Śląska Cieszyńskiego - piwa Brackiego; tradycyjnego dla tutejszej kuchni strudla. W ofercie nasi goście znajdą również ciasta wegańskie i ciasta z niską zawartością glutenu.

zapraszamy codziennie 9-18 +48 602 571 636 MENNICZA 44, CIESZYN

Zapraszamy do Sali Cesarskiej przygotowanej do organizacji spotkań biznesowych, imprez kulturalnych, małych przyjęć, spotkań w kameralnym grodnie, konferencji, wystaw. Sala dysponuje profesjonalnym nagłośnieniem, rzutnikiem multimedialnym i ekranem. Zadzwoń i zarezerwuj +48 602 571 636. Tramwaj Cafe działa w systemie na wynos i z dowozem.

sprawdź szczegóły FB/TRAMWAJ.CAFE INSTAGRAM/TRAMWAJCAFE


Tramwajem do zmian Ja, tu i teraz - wolność bycia sobą

4-5

Czym jest empatia, czyli o komunikacji...

6-9

Máme odvahu na svobodu?

10-11

Praca, którą kocham. Czy to realne?

12-13

MEDIA

Nikado - kolorowe szczęście

14-17

Anioł farmacji

18

Luty 2021 – specjalne wydanie Tramwaju Cieszyńskiego (Tramwajem do zmian)

Kobieta w polityce - wrażliwość to siła bezsilnych

20-22

Kobieca różnorodność, wbrew stereotypom

24-27

Z serca, czy z głowy? Twoja droga transformacji

30-32

C'est la vie, czyli nikt nie mówił, że będzie tak ciężko

34-41

Emocjonalna strona zdrowia

42-43

My, to ja i ty. Czy do siebie pasujemy?

44-45

04.03 godz. 17.00 – „Z serca, czy z głowy? Twoja droga transformacji.”, Marzena Jankowska 05.03 godz. 17.00 – „Praca, którą kocham”, Małgorzata Werner 06.03 godz. 17.00 – „Duchy z dziecięcego pokoju”, Anna Wąsik 07.03 godz. 17.00 – „My, to ja i ty. Czy do siebie pasujemy?”, Grażyna Serwan-Pogoda

Duchy dziecięcego pokoju

46-49

SPOTKANIA ONLINE* CZ

Świadome i samodzielne wybory

52-53

Damsko-męski punkt widzenia

54-56

04.03 – godz. 19.00 – „Máme odvahu na svobodu?”, Kateřina Dudková

Kobiety w typowo męskich zawodach

58-59

Męskość niejedno ma imię

60-64

Młoda wolność

66

Z A ŁO G A T R A M WA J U: DYSPOZYTOR: Wojciech Krawczyk MOTORNICZY: Urszula Markowska tel. 577 148 965 DZIAŁ MARKETINGU: Piotr Czerwiński tel. 602 571 638 PASAŻEROWIE: Kasia Wojciechowska, Iwona Włodarczyk, Monika Naturska,Kateřina Dudková, Małgorzata Werner, Marzena Jankowska, Ania Morawiec, Ania Wąsik, Krzysztof Szymoniak ZAJEZDNIA: Cieszyn, ul. Mennicza 44 BAZA: Fundacja LOKALSI Cieszyn, ul. Bielska 184 DRUKARNIA: Drukarnia „KOLUMB” 41-506 Chorzów, ul. Kaliny 7

PARTNERZY

ŹRÓDŁO ZDJĘCIA OKŁADKI: Pię(k/t)no opr. graficzne okładki Rafał Łęgowski DRUK OKŁADKI: Drukarnia „KOLUMB” 41-506 Chorzów, ul. Kaliny 7 LAYOUT: Małgorzata Perz

HARMONOGRAM PROJEKTU JA – TU I TERAZ:

SPOTKANIA ONLINE* PL

WYSTAWY Dom Narodowy: Pię(k/t)no – Galeria 12, w terminie od 22.02 – 08.03 Dara Kuźmic photo – Sala Ceglana, w terminie od 22.02 – 31.03 Ośrodek Czasu Wolnego AMOS: Wystawa poprojektowa Kobieta Dojrzała – – w terminie od 22.02 do 26.03.2021 ROZRYWKA Koncert zespołu The Fathers (online)* – sobota, 6.03.2021, godzina 19.00 *szczegóły dotyczące transmisji online zostaną udostępnione już wkrótce, transmisje odbędą się w mediach społecznościowych.

PATRONAT HONOROWY

Wydawca magazynu „Tramwaj Cieszyński” nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i art. sponsorowanych, a także za poglądy autorów zawarte w zamieszczonych tekstach. Reprodukcja oraz przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Wszystkie materiały publikowane w niniejszym magazynie są własnością wydawcy i są chronione prawami autorskimi.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Ja, tu i teraz – wolność bycia sobą Wolność do bycia sobą Podobno są dwa rodzaje wolności Wolność od – to brak przymusu wykonywania narzuconych nam czynności lub zachowywania się zgodnie z oczekiwaniami innych, ale wbrew naszym potrzebom i pragnieniom. Wolność do – to pojęcie kładące nacisk na możliwość autentycznego wyrażania siebie i realizacji własnych potrzeb. Nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka, wolność bliska ideału to więc stan, w którym możemy być sobą, szanując granice i potrzeby innych osób. Wolność często kojarzymy tylko z łamaniem zakazów bądź nakazów. Pandemia to czas, gdy słowo wolność powtarzamy wyjątkowo często, nie definiując go i nie szukając odpowiedzi, czym tak naprawdę jest i kiedy jest nam odbierana. Często myśląc o wolności, myślimy przez duże W. Tymczasem poczucie wolności bywa sumą codziennych, zwyczajnych wydarzeń. Za każdym razem, gdy postępujemy w zgodzie z tym, co prowadzi nas w stronę wzrastania, spełnienia i szczęście, poczucie wolności jest na +, za każdym razem, gdy działamy wbrew sobie, wolność jest na -. Gdy minusów jest zbyt wiele, czujemy się zniewoleni. Bilansu wolności nie da się łatwo oszukać. Jeśli w pracy jesteśmy na minusie, nie wystarczą cudowne wakacje. Jeśli nie układają nam się relacje z bliskimi, choć odnosimy sukcesy zawodowe, ogólny bilans jest niezadowalający. Naprawy musimy dokonać tam, gdzie powstał niedobór. Oczywiście, łatwiej nam czuć się wolnym, jeśli przynajmniej w jednym z ważnych dla nas obszarów możemy cieszyć się wolnością. To daje nam siłę do wprowadzania zmian w innych obszarach. A aby zmiany wprowadzić, nie trzeba rewolucji. Wystarczy zacząć od małych kroków, od z pozoru błahych spraw oraz od szczerej 4

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

odpowiedzi na pytanie o to, co jest moją własną, prawdziwą potrzebą, a co wzorcem przejętym od rodziców, partnera, przyjaciół, wzorcem utrwalonym przez normy i wartości kulturowe lub modnym trendem promowanym przez otoczenie, w którym żyjemy. To zachwianie poczuciem wolności i trudna sytuacja stało się pretekstem do realizacji projektu Ja, tu i teraz. To wspólna inicjatywa trzech partnerów: Fundacji Zielone Pojęcie, Fundacji Lokalsi i Stowarzyszenia Człowiek na Granicy. Kilka odważnych i pracowitych kobiet realizuje projekt, który ma służyć nam wszystkim. Ma budować naszą wrażliwość, poczucie godności i dobrze rozumianej wolności. Jest początkiem dyskusji, od której nie uciekniemy, a którą jak najszybciej powinniśmy chcieć zacząć. To również wykłady i rozmowy ze specjalistami, wystawy i koncert. To tylko początek projektu, który będzie towarzyszył nam dłużej wspierając warsztatami i ciekawymi spotkaniami.

Zobacz, co możesz wziąć dla siebie z projektu Ja – Tu i Teraz Oddajemy naszym Czytelnikom wydanie specjalne Tramwaju Cieszyńskiego - „Tramwajem do zmian”. Zebraliśmy listę tematów, które omówione zostały przez ekspertów i specjalistów. Są skierowane do każdego, kto nie tylko odważył się zadać te trudne pytania, ale i szuka odpowiedzi oraz potrzebuje zmiany. Zapraszam do lektury.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Já, tady a teď – svoboda být sám sebou Svoboda být sám sebou Říká se, že svoboda má dvě podoby Svoboda osvobozující, díky níž nemusíme nedobrovolně vykonávat činnosti, které nám diktuje někdo jiný, anebo jednat v souladu s očekáváním ostatních navzdory našim potřebám a přáním. Svoboda niterná, neboli taková, která klade důraz na autentické způsoby sebevyjádření a realizaci našich vlastních potřeb. Naše svoboda končí tam, kde začíná svoboda druhého člověka; svoboda blízká ideálu je tedy takový stav, kdy můžeme zůstat sami sebou a zároveň dokážeme respektovat hranice a potřeby ostatních. Svobodu si často spojujeme výhradně s porušováním zákazů či nařízení. Během pandemie zaznívá výraz „svoboda“ z našich úst nadmíru často, přičemž si ji však ani nedefinujeme, ani nehledáme odpověď na otázku, co ve skutečnosti znamená a v jakých situacích je nám odepírána. Uvažujeme-li o svobodě, často máme na mysli vznešený pojem s velkým „S“. Náš vnitřní pocit svobody přitom často bývá výslednicí všedních, obyčejných událostí. Pokaždé, když jednáme v souladu s něčím, co nás směřuje k růstu, naplnění a štěstí, náš pocit svobody má znaménko „+“, zatímco když postupujeme sami sobě navzdory, svoboda má znaménko „-“. A pokud se nám „minusy“ nastřádají, cítíme se zotročení, zbavení svobody. Takovou bilanci vlastní svobody člověk jen tak neoklame. Jsme-li v zaměstnání vystaveni samým „minusům“, nemusí k nápravě stačit ani sebeúžasnější dovolená. A naopak, pokud vztahy s našimi blízkými nejsou zrovna nejrůžovější, a přitom v práci chrlíme jeden úspěch za druhým, celkový výsledek bývá neuspokojivý. Začít s nápravou bychom měli v oblastech, kde došlo k poklesu. Pochopitelně: snáze se budeme cítit svobodní, pakliže nejméně v jedné sféře, která je pro nás klíčová, se stále můžeme nějaké svobodě těšit. To nám zároveň

dodává sil k zahájení změn v ostatních sférách. A abychom k takovým změnám mohli přistoupit, není k tomu zrovna potřeba žádná revoluce. Stačí začít po malých krůčcích. Od zdánlivě nicotných maličkostí. A také od upřímné odpovědi na otázku, v čem spočívá moje vlastní, skutečná potřeba, a co je jen vzor převzatý od rodičů, partnera či přátel, model chování upevněný společenskými normami a kulturními hodnotami či módní trend propagovaný našim okolím, ve kterém se pohybujeme. Takové otřesení pocitu svobody v základech a současná svízelná situace se staly východiskem k realizaci projektu Já, tady a teď. Iniciativa vznikla z podnětu tří partnerů: nadací Fundacja Zielone Pojęcie a Fundacja Lokalsi a sdružení Člověk na hranici. Několik statečných a činorodých žen se rozhodlo uskutečnit projekt, který má sloužit nám všem. Má budovat naši citlivost, pocit sebeúcty a správně chápané svobody. Představuje počátek diskuze, která je nevyhnutelná a jejíž co nejdřívější zahájení bychom si měli přát. Jeho součástí jsou mimo jiné přednášky, debaty s odborníky, výstavy nebo koncert. Ale to vše je jen začátek celého projektu, který nás bude provázet i do budoucna prostřednictvím workshopů a zajímavých setkání. Přesvědčte se, co si Vy sami můžete odnést z projektu Já, tady a teď. Tímto vám, naši milí čtenáři, přinášíme zvláštní vydání časopisu Tramwaj Cieszyński nazvané „Tramvají vstříc změnám“. Shromáždili jsme v něm výčet témat, kterým se věnují experti a odborníci z daných oblastí. Věnovány jsou každému, kdo se nejenže odvážil položit si tyto nesnadné otázky, ale zároveň pátrá i po odpovědích, případně sám vyžaduje změnu. Příjemnou četbu! Urszula Markowska tłumaczenie Petra Slováček Rypienová TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

5


TRAMWAJEM DO ZMIAN

ika N aturs

k

a

M

on

zrozumienie rozmowa współczucie wsparcie

Czym jest empatia, czyli o komunikacji w Tramwaju Wsiadamy do tramwaju, autobusu lub stoimy w kolejce w sklepie. Odwracamy wszyscy głowy, zamaskowani, schowani za własnymi myślami, strachami, lękami, gonitwą dnia codziennego. Przenosimy potem te uczucia i myśli do domów, związków, prac. Oglądamy newsy z całego świata praktycznie na bieżąco, często nie wiedząc czemu jesteśmy smutni czy sfrustrowani. A nasze związki? Czy w mediach społecznościowych nie wygląda to odpowiednio dobrze? Zostawiamy gdzieś na boku rzeczywistość kreując swój wizerunek o jakim marzymy, pokazując chwile szczęścia, jednocześnie ścigamy się z innymi odbierając kreację jako rzeczywiste życie. Czy to źle? Cofnijmy się najpierw ok. 40 tysięcy lat do epoki paleolitu. Zaczynamy poznawać wartość ognia, budować pierwsze schronienia. Jest nas ok. miliona i migrujemy w różnych kierunkach nowych ziem, nasz świat społeczny to grupa 150 osób. Te same 150 osób widzimy przez całe swoje życie, czyli około 37 lat. Znajdujemy się w różnych sytuacjach, znamy się, wspieramy, walczymy. Wiemy po kim czego się spodziewać. Relacje są głębokie 6

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

i opierają się na szybkości odczytywanych emocji, które okazują inni. Musimy wyczuć i zdecydować czy dany człowiek zagraża, czy nie zagraża naszej pozycji w grupie? Zwracamy więc uwagę głównie na ostrzegawcze sygnały. Nie ta mina, krzywy uśmiech, przewrócenie oczami. Widzimy już cząstkę siebie, która uparcie tkwi w nas od 40 tysięcy lat? Obecnie w ciągu doby widzimy więcej twarzy - również na zdjęciach, filmach. Nasz mózg jest nieustannie zajęty ich analizą, przez co większą uwagę zwracamy na komunikaty „negatywne” - interpretowane przez nas jako zagrożenie, niż pozytywne, które automatycznie są mniej ważne, ponieważ nie zagrażają nam bezpośrednio. Pięknie to pokazuje język, którym się na co dzień posługujemy - 62% nazw uczuć to te „negatywne” - pochodzące od strachu, gniewu, smutku czy odrazy. Nawet na idealnym obrazku zamieszczonym na Facebooku dostrzeżemy skazy. No właśnie, a dlaczego interesuje nas tak bardzo to życie innych? Znów jest to związane ze spadkiem po naszych przodkach z paleolitu - nasz mózg, żeby przetrwać w grupie jest tak skonstruowany, że 3/4 informacji, które przyjmujemy dotyczy innych ludzi.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

DARA KUŹMIC PHOTO Výstava na téma „JEJÍ TOUHA dovolit si být krásná” představuje ženy v různém věku. Zachycení osobnosti každé z nich, zvěčnění její krásy, předání pocitu výjimečnosti je moje poslání. Každá žena nosí tolik krásy, avšak přes péči o rodinu a domácnost sebe častokrát upozadí. Otvírám díky fotografiím v ženách lásku k sobě. Zvyšuji jejich sebevědomí. Připomínám jejich půvab, na který už téměř zapomněly. Každá je hodna svého portrétu, který se stává rodinným klenotem. https://www.darakuzmic.cz/ Wystawa na temat „JEJ PRAGNIENIE - pozwolić sobie na bycie piękną” przedstawia kobiety w różnym wieku i ma na celu uchwycenie osobowości każdej z nich. Wystawa uwiecznia ich piękno, wzbudza poczucie wyjątkowości. Każda kobieta ma w sobie ogrom piękna, jednak codzienne obowiązki, dbałość o rodzinę i dom, sprawia, że często skrywa się ona w cieniu. Dzięki fotografiom odkrywam w kobietach ich miłość do siebie. Zwiększam ich pewność siebie. Przypominam im o ich wdzięku, o którym już prawie zapomniały. Każda kobieta jest godna posiadania własnego portretu, który staje się rodzinnym klejnotem.

Dom Narodowy, Cieszyn:

Sala Ceglana

22.02 – 31.03

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

7


TRAMWAJEM DO ZMIAN

„Empatia to sposób na nawiązanie kontaktu ze sobą samym i z innymi, ze swoimi i innych potrzebami i uczuciami, a kluczem do tego jest czysta obecność. Czysta obecność to stan, w którym dajesz drugiej osobie swój czas i uwagę.” Marshall Rosenberg

Stąd ciekawość, co u kogo słychać i jak mu mijają kolejne wakacje. No dobrze, ale czy to znaczy, że nic się nie da zrobić? Że za kolejnych 40 tysięcy lat dalej będziemy ciekawskimi plotkarzami, z frustracją patrząc na miliardy twarzy, których nie mamy czasu odczytać? Na szczęście od tego czasu człowiek zyskał wiele narzędzi, które pomagają radzić sobie w codziennym życiu. Jednym z nich jest empatia, która stosowana i rozwijana w codziennej komunikacji może złagodzić nasze frustracje i pomóc zrozumieć innych i siebie. Niestety zarówno pojęcie empatii, jak i inne, uzupełniające - asertywność, doczekały się obecnie tylu interpretacji, że trudno zrozumieć, co tak naprawdę znaczą i po co się nimi zajmować, nie mówiąc już o ich rozwijaniu. „Empatia to sposób na nawiązanie kontaktu ze sobą samym i z innymi, ze swoimi i innych potrzebami i uczuciami, a kluczem do tego jest czysta obecność. Czysta obecność to stan, w którym dajesz drugiej osobie swój czas i uwagę.” Marshall Rosenberg „Porozumienie bez przemocy”. Podstawową jej rolą i celem jest stworzenie pełnego i efektywnego kontaktu ze sobą i z drugą osobą, większa świadomość, a dzięki temu że pogłębimy nasze najbliższe relacje zmniejszy się frustracja, która jest związana z tęsknotą naszego mózgu sprzed 40 tysięcy lat. Nie musimy wiedzieć, co zjadł na obiad każdy z naszych 450 znajomych na Facebooku, ważniejsze jest wiedzieć co przeżywa kilka naszych najbliższych osób. Pośpiech, kultura i różne uwarunkowania społeczne wykrzywiły obraz empatii, zwykle w reakcji na problem najbliższych radzimy co mają zrobić w danej sytuacji, pocieszamy czy żałujemy. Niektórzy, bardziej 8

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021


TRAMWAJEM DO ZMIAN

przedsiębiorczy, załatwiają sprawy za innych lub opowiadają o identycznej sytuacji z ich przeszłości. Częstą reakcją jest też licytowanie czy wręcz rywalizowanie w trudnych emocjach. Każdy z nas doświadczył takich sytuacji, najczęściej z obu stron. Niestety prowadzi to do zablokowania kontaktu i sprawia, że tylko pogarszamy sytuację. Można jednak inaczej. Działaniami, które pomogą nawiązać kontakt, jest przede wszystkim pozostawanie obecnym. Czasami wystarczy wysłuchać praktycznie milcząc, posiedzieć obok, dotknąć czy przytulić. Dać przestrzeń. Pamiętajmy, że w chwilach bardzo intensywnie odczuwanych uczuć, nasz mózg nie jest w stanie myśleć logicznie. Za odczuwanie emocji odpowiada przede wszystkim prawa półkula oraz obszar zwany układem limbicznym - są to najpóźniej wykształcone części mózgu - tzw. mózg ssaczy. W momencie przeżywania bardzo intensywnych emocji, one w pewien sposób „zalewają” nasz mózg, przez to nie mamy dostępu do innych części, jak związane z lewą półkulą logiczne myślenie czy wyciąganie wniosków. Dostęp mamy natomiast do bardzo podstawowych, tak zwanych „gadzich”, funkcji, które wiążą się z walką, ucieczką lub zamrożeniem. Dlatego zaczynamy być agresywni, kłócimy się, odbieramy dużo intensywniej bodźce i interpretujemy je jako zagrożenie. Czasem „stajemy jak wryci” i dopiero po kilku godzinach od stresującej sytuacji przychodzą nam na myśl idealne cięte riposty. Pamiętamy takie sytuacje? To właśnie spadek po naszych gadzich przodkach blokuje nam dostęp do naszych możliwości. Wiedząc to możemy się zastanowić czy kontynuować nerwową wymianę zdań z naszym partnerem, jeśli za chwilę możemy się zamienić w skaczące sobie do gardeł jaszczurki. Ale jak wybrnąć z tej patowej sytuacji? Tu właśnie z pomocą przychodzi nam empatia, która potrafi przywrócić nam naszą ludzką postać. Zamiast wyszukiwać kontrargumenty spróbujmy po prostu być obok. Możemy zapytać, co nasz partner czuje np.: „- jesteś smutny?” „- widzę, że się bardzo zdenerwowałeś”. Identyfikacja uczuć to jedna z podstawowych dróg do poznania siebie, świadomości i niesamowitych odkryć związanych z kolejną pułapką naszego mózgu - wydaje nam się, że wiemy, co myślą inni. Tymczasem to nasze doświadczenie podpowiada nam interpretację z naszego wnętrza, a nie prawdziwy obraz intencji partnera. Inną techniką pomagającą być w empatycznym kontakcie jest powtarzanie i parafrazowanie tego, co mówi do nas partner: „- słyszę, że chciałbyś mieć więcej czasu dla siebie”, „- miałaś nadzieję na wspólną kolację?”. Daje to możliwość „wylania” z siebie całego potoku wyrzutów, nagromadzonych myśli i interpretacji, które długo trzymane w środku potrafią urosnąć do rozmiarów całkiem

dużego konfliktu. Pamiętajmy jednak, że to co usłyszymy to wizja i interpretacja jednej osoby, bardzo często związana z doświadczeniami, często nawet nieuświadomionymi, danej osoby. Pomaga używanie formy pytającej, dzięki czemu nasz partner może zastanowić się sam nad sytuacją, sprostować nasz pogląd na to co się z nim dzieje. Nie bójmy się popełniać błędy, jeśli na nasze pytanie o uczucie czy parafrazę partner odpowie „nie”, często będzie się starał przekazać nam tak swój wewnętrzny stan, żebyśmy zrozumieli. Sam fakt przyglądania się emocjom bliskiego nam człowieka, jest fascynującym przeżyciem. Gdy nie oceniamy i nie odbieramy „do siebie” jego emocji, widzimy, co dzieje się w naszym partnerze. W ten sposób budujemy kontakt i bliskość, pogłębiamy relację i sami czujemy się lepiej. Pamiętajmy o tym szczególnie teraz, w tym trudnym czasie, gdzie jeszcze bardziej od siebie uciekamy, tym bardziej potrzebujemy innej świadomości - bazującej na współczującym dawaniu. Zauważmy, że więcej radości czerpiemy z przyczyniania się do wzajemnego wzbogacania życia, niż poprzez rywalizację czy agresję. Empatia uczy nas patrzenia na innych i siebie bez oceniania. Dzięki niej widzimy to, co jest żywe w nas i w innych bez etykietowania, myślenia w kategoriach kto ma rację, kto się myli, bądź kto jest dobry, a kto zły - taki system myślenia skazany jest na przemoc. Empatia to ciekawość co czuje druga osoba nawet jeśli to trudne. Szanujmy jednak własne granice - utrzymywanie kontaktu empatycznego „na siłę” jest przemocą wobec siebie. Jeśli sami jesteśmy wypełnieni trudnymi emocjami, wspomóżmy się oddechem i przełóżmy rozmowę na spokojniejszy czas. Wsiądźmy więc dziś do tramwaju, autobusu lub stańmy w kolejce w sklepie. Nie odwracajmy głowy, spróbujmy znaleźć w sobie emocje, które czujemy, spróbujmy zatrzymać się i popatrzeć na człowieka - pojedynczego i wyjątkowego. Z jego uczuciami i potrzebami.

Monika NATURSKA trenerka komunikacji opartej na empatii mail m.naturska@gmail.com tel. 530 850 940 www.monatu.pl

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

9


K

at

e ři

TRAMWAJEM DO ZMIAN

na D udk

o

Máme odvahu na svobodu? Mojí prací je s lidmi mluvit a naslouchat jim. Když si s lidmi povídám a cítím, že jim tato otázka pomůže, tak se ptám „Kdo jsi?“. Zkuste se zamyslet i Vy sami, co byste odpověděli. Často dostávám odpověď po dlouhém odmlčení „no já jsem já“ a řeknou své jméno. Zdánlivě jednoduchá otázka se mění v pocit nedostatečnosti, že nedokážu říci, kdo jsem. Ta otázka je směřována pro daného člověka, aby si na ni odpověděl. V životě jsem si ověřila, že pokud jsem si nebyla vědoma toho, kdo jsem, a neujasnila si, co chci, vždycky se našel někdo v mém okolí, kdo přesně věděl, co je pro mě to nejlepší. Možná máte podobnou zkušenost. A pokud ten někdo je pro nás dostatečná autorita, můžeme prožít kus života v plnění očekávání někoho jiného. Ale hlavu vzhůru, můžeme to změnit.

Pokud si uvědomíte, co chcete, dejte si vzápětí otázku: „A jak si to přidám do života?“ „ Jak chci, aby to vypadalo, aby se mi ten stav líbil?“ Těmito otázkami jdete více do hloubky a začnete se více zamýšlet, a tím si i své cíle a touhy více uvědomovat. Faktem však je, že je naprosto pochopitelné, pokud jste takto dosud neuvažovali. Tyto otázky si běžně nepokládáme. K vedení tohoto vnitřního rozhovoru sami se sebou jsme totiž nikdy nebyli vedeni. Víte, jsem ráda, když si dovolíme představit si ideální stav, jak by to v životě člověk chtěl mít. Můj mentor mi vždycky říkal, že 90 % všech plánů skončí tím, že se neposunou do implementační fáze. Ano, možná rádi přemýšlíme a sníme, a mnohdy u těch snů zůstane. Bohužel pro nás, protože nikdo nás neudělá spokojenějšími, než my sami. Jsme to my, kdo máme největší kompetenci se udělat 10

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

spokojenější. Je to o naší odpovědnosti k sobě samotným. Zamysleme se nad otázkou, co pro nás znamená slovo odpovědnost. Lidé, s kterými hovořím, velmi často vnímají toto slovo jako zodpovědnost vůči někomu. A tady se dostávám k zamyšlení, proč dříve myslíme na potřeby někoho jiného, než na ty svoje, a vypěstovali jsme si silnou odpovědnost vůči jiným, a sebe máme na druhé koleji. Tady uvedu příklad, na kterém si lze uvědomit, že to máte stejně jako hrdinka, která v letadle při poklesu tlaku v kabině letadla nasazuje dýchací masku dítěti, které sedí vedle ní, pak pomáhá lidem kolem sebe, ale když letadlo přistane, najdou ji bez kyslíkové masky. Pomohla všem ve svém okolí, ale na záchranu sebe ji nezbyl čas. Není to náhodou nejčastější výmluva? „Teď na to není správný čas. Teď se do toho nemůžu pustit, jsem v časovém presu.“


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Nastal čas přijmutí odpovědnosti. Ujasnit si, zda jsem ve svém životě oběť, nebo tvůrce. Nic není černobílé, ale jde o uvědomění si, na kolik procent jsem v životě tvůrce a na kolik procent jsem ještě oběť. Nemusí být ani od věci uvědomit si, ve kterých oblastech, nebo při čem se chovám jako tvůrce a kdy ještě jsem v pozici oběti. Oběť je ovládána svými myšlenkami, vnějším okolím, přizpůsobuje se ostatním. Oběť si neustále stěžuje na lidi, nebo na své okolí. Oběť manipuluje, nikomu nevěří, chce mít vše pod kontrolou. Má obavy a strachy. Také často hodnotí a posuzuje ostatní, jak by měli vypadat, co by měli dělat. Soudí lidi. Zajímá se o své okolí, poukazuje, pohoršuje se, odvádí pozornost od sebe. Řeší ostatní, aby se náhodou nemusela zaobírat sama sebou. Rychleji vidí chyby na ostatních, než u sebe. Oběť tak nějak dělá, co se od ní očekává. Jsme obětí toho, jak chceme, aby nás vnímalo okolí a vidělo, jak jsme skvělí. Záleží nám na tom, abychom byli součástí smečky, a proto se zavděčujeme a děláme to, co se od nás čekává. Proto často říkáme lidem ano, i když vnitřně chceme říci ne. Přestáváme myslet na sebe, co chceme my, a místo toho děláme to, co se od nás očekává. V tomto stavu můžeme žít několik let. Dokonce si začneme i omlouvat, proč toto chování neopustíme. Čím jsme inteligentnější a kreativnější, tím náš mozek vymýšlí stále lepší výmluvy pro nás samotné a proč je pro nás dobré nic neměnit. Tvůrce to má v životě jinak. Ten se inspiruje, sní a jedná. Ano, on jedná a tvoří si svoji realitu. Je odpovědný za to, co má, ale i nemá. Tvůrce si nestěžuje, snaží si vytvořit podmínky, aby žil podle toho, co chce on. Žijeme v době mnoha změn, a mnoho z nás v populaci změnu nemá rádo. Tím, čím teď procházíme, je změna, která tu v historii nikdy nebyla, nemůžeme si z ničeho vzít příklad. Zastavili jsme se – nuceně díky opatřením, a mnoho lidí se chce vrátit opět do toho koloběhu do svého rytmu. Vyšší moc nás zastavila, ale my přesto chceme rychle zpět do práce, která nás už dávno před tím nenaplňovala, chceme se scházet na kávu s lidmi, kteří nám nemají co říci. Možná se cítíme i provinile, že jsme se zastavili, že nepracujeme, že za námi nejde vidět výsledek práce. Ale není to právě ta šance, která tu nikdy nebyla, se zastavit a rozmyslet se, co chci dál ve svém životě dělat? Co mi dává smysl a u čeho cítím vášeň? Kdy jindy než nyní. Máme možnost být svobodní. Slovo, které dokázalo v minulosti vyburcovat k revoluci. Máme však odvahu na svobodu? Osvobodit svou mysl a pustit se do něčeho nejistého, ale přesto tak pro naši mysl lákavého? Nebo je nám lépe být nesvobodní, a tím pádem mít tu možnost si zoufat, stěžovat si. Volba je na každém z nás. Čeho se držím já osobně, je to, že jsem si uvědomila, na kterých hodnotách mám postavený svůj život. Co je pro mě v životě důležité. Zkuste si pro sebe říci pět svých

hodnot. Když se dostanete do situace, kdy jste naštvaní, rozzuření nebo naopak zklamaní, řekněte si, čeho jsem v té situaci měl málo nebo naopak moc. Necítili jste tam například upřímnost, rovnost či pravdivost. Tak vám někdo porušil právě tyto vaše hodnoty, a vy vyvádíte, zlobíte se. Tak z vás někdo chtěl v té situaci udělat oběť. Není dobré být obětí, tak jak ze situace ven? Možná jste už za svůj život zjistili, že lidé se kvůli nám nemění, to my musíme změnit komunikaci s nimi a dostat se do polohy tvůrce. Jak to udělám? Tím, že začnu měnit komunikaci s těmito lidmi. To, že někdo zkusil z nás udělat oběť, se nám bude dít celý život. Důležité je se tomu umět bránit. Účinnou obranou je autentická komunikace s těmito lidmi. Nenechat se v situaci, která je emočně vypjatá, přemoci obvyklými svými vzorci chování. Pro někoho to je ústup či vyhýbání, pro některé kompromis či konfrontace. Možná to máte podobně, že vás napadne správná odpověď až poté, co jste v klidu. To je ono, v klidu náš mozek vyprodukuje chytré věci, a možná byste byli i vtipní. Znáte to, jak si říkáte „Jo to jsem mu měla říci“, ale už je po situaci a my jsme naštvaní, že jsme prohráli. Nezoufejte, nejste první ani poslední, máme to tak všichni, pod stresem nás nic nenapadne. Dá se tomu čelit, a vřele doporučuji se naučit slovní sebeobranu. Více o ní bude řečeno 3.-7. března na workshopu. Tak jak tedy komunikuje tvůrce? Tvůrce se ptá a je v pozici, kdy zjišťuje od komunikačního partnera jeho postoje a důvody. Až zjistí informace, tak o svém stanovisku a postojích k dané situaci informuje. Musím říci, že se mi osobně v praxi tento postoj vyplácí. Když mě někdo tlačí do něčeho, co nechci, tak říkám „Nemám z toho, co říkáte dobrý pocit“. Popisuji, jak ta situace na mě působí a komunikuji to. Přijímám odpovědnost, za vše, co v dané situaci dělám, ale i za to, co nedělám. Hledejme tedy vlastní autentickou cestu pro život. Kdy jindy než teď. Ale pokud se nevydáme na cestu hned zítra, buďme k sobě laskaví. Být v postoji svobodného tvůrce není procházka růžovou zahradou zalitou sluncem. Přijdou různé zkoušky a pokušení, ale také různé kompromisy, někdy i výčitky, a myšlenky uhnout z této cesty. Proto je úplně v pořádku, když si na tuto cestu vezmete průvodce. Je třeba se vzájemně propojit a inspirovat se.

Kateřina dudková – coach, pomaga wykorzystywać swój

potencjał i znaleźć własną, autentyczną drogę w życiu.

Kateřina dudková – lektorka/coach, pomáhá nalézt svůj vlastní potenciál a vlastní autentickou cestu pro život. Tel.: + 420 608 384 003, e-mail: katerina.dudkova@atlas.cz www.katerinadudkova.cz

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

11


orz

r

ne

M

ag

r

TRAMWAJEM DO ZMIAN

e a ta W

Praca, którą kocham. Czy to realne? „Życie daje każdemu tyle, ile sam ma odwagę z niego wziąć.” Jacek Pałkiewicz

Nasz stosunek do siebie samych buduje się przez całe życie, co ma odzwierciedlenie zarówno w naszym życiu prywatnym, jak i w kreowaniu swojego życia zawodowego. W każdym momencie życia mamy jednak możliwość podjęcia decyzji, czy chcemy realizować się w pełni, czy też wolimy nadal „biczować się” poczuciem swojej niedoskonałości. To ograniczające myślenie nie pozwala rozwinąć skrzydeł ani w przestrzeni prywatnej, ani zawodowej. Wybierając swoją drogę zawodową, często idziemy na kompromis, w którym zgadzamy się na rezygnację z części siebie, z radości czy własnych wartości. Pomimo dyskomfortu nie wychodzimy poza określone ramy, nie sięgamy po siebie. Może się wydawać, że realizacja w pełni w życiu zawodowym oznacza totalne zmiany, włącznie ze zmianą dotychczasowego miejsca pracy czy jej profilu. Ale czy zawsze realizowanie własnych wartości, misji, 12

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

poczucia sensu tego co robimy musi oznaczać porzucenie obecnej drogi zawodowej? Często spotykam się z wyrażanymi emocjami wielu kobiet, które mówią, że tęsknią za realizacją swojej misji, mają potrzebę robienia wzniosłych rzeczy, czasem na miarę ratowania ludzkiego życia niczym bohaterowie Marvela. Nie widzimy jednak, że możemy realizować nasze powołanie, misję pomagania innym niemal w każdym miejscu – bo sama nasza obecność zmienia wiele w naszym otoczeniu, życiu nas samych i innych ludzi. Osoby z silnym poczuciem własnej misji są jak promyk światła dla swojego otoczenia. Często też, mała zmiana w zakresie umiejętności, komunikacji, postaw, prowadzi do ogromnej jeśli chodzi o rezultaty czy efekty na zewnątrz. Tu jednak wymagana jest świadomość siebie, wiara we własne możliwości i działanie w swoim obszarze najlepiej, jak się potrafi, nie tracąc z oczu człowieka.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Zdarza się jednak, że szukanie własnej drogi zawodowej wymaga od nas odwagi w podejmowaniu decyzji i otwartości na zmiany. I tu autonomia w kreowaniu własnego życia zawodowego mocno wiąże się z poczuciem własnej wartości, określeniem tożsamości i potrzebą autentyczności w życiu. To jak czujemy się sami ze sobą, w jakim stopniu w siebie wierzymy, co myślimy o sobie, determinuje to, po co także w sferze zawodowej sięgamy. Jedną z przeszkód na drodze rozwoju zawodowego jest lęk przed tą zmianą i brak zaufania do życia, do własnych wyborów. Boimy się też opinii innych, odbieramy często nasze decyzje jako ostateczne, określające też nas różnymi definicjami typu: sukces, porażka, zaradność, bezradność, upadek, wzlot itd. To w jaki sposób o sobie myślimy jeszcze bardziej potęguje nasze dalsze wybory i samopoczucie w pracy. Trudno mówić o autonomii w życiu zawodowym, gdy jest się niewolnikiem własnego, często destrukcyjnego sposobu myślenia o sobie samym. A przecież w każdej naszej historii, nawet tej bardzo trudnej, ukryty jest potencjał. Zaakceptowanie całości swojej historii wraz z porażkami i sukcesami, zaletami i wadami, gorszymi i dobrymi momentami pozwala pójść dalej w swojej drodze realizacji siebie. Najgorsza jest jednak w życiu bierność i stagnacja. Można by powiedzieć, że to nie życie, a wegetacja. Kiedy boimy się żyć teraz, robić coś, co nam w duszy gra, być spójnym, podejmować ważne dla siebie decyzje, podążać w swojej prawdzie, kiedy w ogóle boimy się życia, to tak jakbyśmy się już poddali i skazali na cierpienie. Szczęście zawodowe, realizacja w tym obszarze lubi działanie. Lęk jest naturalny i będzie Ci towarzyszył, ale jeśli będzie zatrzymywał Cię w działaniu, w podejmowaniu własnych wyzwań, paraliżował, to nigdy nie pozwoli Ci zobaczyć lepszej perspektywy. „Źle czy dobrze okaże się później, ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.” Andrzej Sapkowski Bo działanie to przepływ, to energia, która pozwala nam żyć i realizować się. Działanie umożliwia doświadczanie, zderzanie naszych wyobrażeń z rzeczywistością, weryfikowanie, wyciąganie wniosków, udoskonalanie kolejnych kroków. Porażka to tylko kolejna metoda, która nie działa, jesteś więc bliżej odkrycia właściwego rozwiązania.

„A gdy udasz się wystarczająco daleko, rozpoznasz samą siebie wychodzącą sobie na spotkanie. A wtedy powiesz TAK” Marion Woodman, „Uzależnienie od doskonałości” Tak więc zapytaj siebie: - Czy tak naprawdę chcesz zmienić coś w obszarze swojej samorealizacji zawodowej i usłyszeć ten swój wewnętrzny głos? - Szukasz sposobu na zmianę, czy może powodu by tego nie zrobić? - Czy mówisz sobie i życiu TAK? Odpowiedz sobie szczerze… I usłysz co lub kto w Tobie odpowiada? - Czyj głos słyszysz? - ofiary, rodziców, szefa, kogoś bliskiego, bezradności, cierpiętnika czy może wręcz przeciwnie? - Czy realizowana rola (kobiety sukcesu, menadżerki, ratującej, pomagającej, bohaterki, siłaczki – nazwij ją) nie stała się twoim więzieniem? Nazwij te swoje głosy i wewnętrzne „potworki”, które Cię zatrzymują na drodze do samorealizacji w życiu zawodowym. Zobacz je… Czasami do swojej jaskini wejść musisz, jak mawiał mistrz Yoda. Jednak ta wyprawa się opłaca, jeśli schodzisz tam po wiedzę o sobie i po siebie. W taką wyprawę wybierzemy się podczas naszej rozmowy już w marcu, w ramach projektu Ja – Tu i Teraz.

Małgorzata WERNER o sobie Moja zawodowa historia zaczęła się 23 lata temu. Życie zawodowe obfitowało w zmiany, ciekawych ludzi i doświadczenia. Niezależnie od zajmowanego stanowiska, branży zawsze za każdym działaniem stał człowiek – człowiek ze swoją niezwykłą historią i emocjami. Nieuchronnie więc zmierzałam w tej zawodowej drodze, choć z początku bardzo biznesowej, do pracy z człowiekiem w jego prawdzie, wrażliwości i chęci rozwoju. Moją misją stało się działanie w służbie życia. Dziś jestem trenerem wspierającym biznes i rozwój kompetencji, coachem PCC zgodnie ze standardami ICF, coachem zespołów, coachem grupowym, terapeutą RTZ (Racjonalnej Terapii Zachowań), terapeutą systemowym. www.centrumskrzydla.pl tel. +48 535 198 208 BIURO@CENTRUMSKRZYDLA.PL

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

13


TRAMWAJEM DO ZMIAN

14

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021


TRAMWAJEM DO ZMIAN

sk

zu

U

rs

a

Nikado – kolorowe szczęście l a M a r ko w

„Trudno mówić o szczęściu gdy jesteśmy niezadowoleni z dzisiaj, zatroskani o jutro i rozżaleni decyzjami podjętymi wczoraj.” Andrzej Niewinny Dobrowolski

Nikado- nazwa firmy, powstała od imienia właścicielki. Dominika Łabędzka jest piękną kobietą, która zaraża pozytywną energią, szaleństwem kolorów i szczerym uśmiechem. Na co dzień tworzy autorską kolekcję ubrań i biżuterii, w czasie wolnym studiuje na ASP i maluje. W Krakowie otwiera swój pierwszy butik. Jej celem było od zawsze być szczęśliwą, i jest najlepszym dowodem, że bycie szczęśliwym człowiekiem, to nie tylko slogan czy cytat z książki, ale codzienność. Odwiedzając Dominikę w jej krakowskiej pracowni, miałam niezwykłą przyjemność ze wspólnej rozmowy. Nie trzeba więc zadawać pytań gdy opowieść snuje się sama.

Filcowe początki Malowałam od zawsze. Szyłam również z potrzeby moich wymagań estetycznych, lub braku w sklepach rzeczy, które by mi się podobały i byłyby też wygodne. Oprócz tego robiłam biżuterię, wtedy modną filcową, która szybko zdobywała uznanie w oczach pań. Nauczyłam się dość szybko techniki filcowania szali, a od tego, do tworzenia bardziej artystycznych sukienek już było bardzo blisko. Początkowo moje projekty cieszyły się wzięciem u koleżanek i znajomych. Moje życie zawodowe związane było z oświatą, a później pracowałam jako przedstawicielka w firmie medycznej. Szycie i robienie biżuterii traktowałam więc jako hobby, które dawało dużo frajdy i rozwijało moją kreatywność. Zainteresowanie tym co tworzyłam zataczało coraz szersze kręgi, a dla mnie stawało się powoli pomysłem na życie. Nikado towarzyszy mi od początku moich artystycznych zmagań. Najpierw powstała strona internetowa,

a później „zapisałam” się do Facebooka, ale z tym wiąże się już całkiem inna historia.

Znad morza do Krakowa Życie czasem wbrew naszym przyzwyczajeniom i planom wywraca wszystko do góry nogami. Stawia przed nami zupełnie nowe wyzwania i albo im się odważnie poddamy, albo najzupełniej w świecie będziemy wciąż czegoś żałować, zastanawiając się co by było gdyby… Moje życie obrało zupełnie inny kurs i z Sopotu przeprowadziłam się do Krakowa. Nad morzem została cała rzesza moich klientek. W Krakowie nikt na mnie nie czekał. Moje początki w tym mieście były niezwykle trudne. Brak znajomości i punktu zaczepienia zapoczątkował nowe wyzwania. Facebook stał się więc miejscem w którym można mnie było zawsze znaleźć, bez względu na to po której stronie Polski się mieszka. Moje koleżanki i wierne klientki również pomagały zapraszając mnie i moją biżuterię nad morze. Organizowały się w grupach co dawało jednocześnie szansę na miłe spędzanie czasu i poznawanie nowych ludzi. Tak powstały „Chichoty”.

Przez całą Polskę na „Sopockie chichoty” Przemierzałam więc prawie cały kraj co dwa miesiące w celach zarobkowych. Były to również początki gdy szyłam i malowałam torby filcowe i pierwsze sukienki. To właśnie torby filcowe cieszyły się wielkim powodzeniem. Dbałam o jakość materiałów, ale również o wykonanie. Pilnowałam by nawet wstążka przy pakowaniu była idealnie związana. Moje zmagania dopingował mój mąż, TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

15


TRAMWAJEM DO ZMIAN

który mobilizował mnie i pomagał robiąc m.in. cudne zdjęcia. Miało to wszystko więc jakość, którą wiele pań bardzo ceniło. To był czas na zdobywanie doświadczeń. Dzieje się tak do dzisiaj. Chichoty już rzadziej, ze względu na pandemię do dzisiaj się odbywają i mam nadzieję, że będą trwały nadal. Świat zakupów przeniósł się do sieci. Nie jest już nowością kupowanie ubrań przez Internet. Tam również znalazło się miejsce dla Nikado. Pozwoliło mi to także rozbudować ofertę oraz pracownię, bo dzisiaj swoje projekty tworzę z pomocą kilku bardzo fachowych pań.

Jestem artystką, która mocno stąpa po ziemi Być może odwiedzając stronę Nikado klientki mają wrażenie, że moje życie to jedna wielka zabawa. Faktem jest, że radość jest ważnym towarzyszem codzienności, jednak oprócz bycia artystką umiem konsekwentnie prowadzić swój biznes. Pracuję naprawdę dużo, umiejętnie stawiając granice między pracą, a życiem prywatnym. Nawet jeśli praca sprawia nam sporo przyjemności i wręcz jest pasją, to nie można w niej być bez ustanku. Każdy potrzebuje czasu dla rodziny, na odpoczynek, a co najważniejsze, na życie. Facebook jest miejscem w którym funkcjonuje moja firma. To pierwszy kontakt z klientkami i zbieranie zamówień. Jest to również moja przestrzeń w której określiłam swoje zasady. Dbam o to, by posty nie były pretekstem do kłótni. Nie wpuszczam tam niepotrzebnych informacji. Bywa, że subtelnie wpuszczę politykę, jeśli coś bardzo mocno mnie uwiera, jednak nie pozwalam na obrażanie. Panie wiedzą, że na mojej stronie nie mogą sobie na pewne komentarze pozwolić i cieszę się, że to rozumieją. Moje klientki i obserwatorki to wspaniałe, mądre i wrażliwe Madamki.

Bilet w jedną stronę By móc sobie pozwolić na taką pewność trzeba poznać swoją wartość. To jednak nie przychodzi samo. Ciągle się tego uczę. To długa i bardzo trudna droga samorealizacji. Jednak gdy na nią wejdziesz, pamiętaj, że to bilet w jedną stronę. Czasem nawet masz ochotę zawrócić, ale ten poszerzony horyzont daje więcej możliwości, i sprawia, że widzimy więcej. Sama musiałam sporo w sobie przepracować bo jak każdy niosę swój plecak doświadczeń. Jednak kiedyś postanowiłam sobie, że będę szczęśliwa. Tu należy uważać, bo słowa mogą stać się pułapką. Wiele osób mówi, że czegoś chce i chce osiągnąć szczęście, jednak słowo chcę, a będę to zupełnie inne kategoria pragnień. To rodzaj pewnej decyzji, która stawia nasze życie w zupełnie nowej perspektywie. Wymaga ona już konkretnych działań, nie pozostając tylko w sferze pobożnych życzeń. 16

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Jestem szczęśliwa Jeśli jednak ktoś myśli, że nie spotykają mnie dramaty jest w błędzie. Umierają i chorują mi bliscy. Dopadają mnie czasem smutki wszelkich rodzajów. Tego doświadczają wszyscy, a ludzie szczęśliwi nie są od tego wolni. Szczęście to kwestia zmiany optyki. Podejścia do problemu i szukania rozwiązań. Można problem przyjąć jako lekcję, bo tylko od nas zależy jak odrobimy zadanie. Tego nauczyłam się od swoich mistrzów.

Szczęście w kolorach To co nosimy w sobie odbija się na naszych działaniach. Nie interesowały mnie i nadal nie interesują trendy w modzie. Inspiruje mnie cały świat. Był czas gdy nosiłam szarości i czernie. Lubiłam proste zupełnie projekty. Kolory pojawiły się gdy układałam świat w swojej głowie, korzystałam z terapii. Kolory tak jak wszystko inne przychodzą w odpowiednim czasie. Stały się moją pasją, tak jak moja praca. Wychodząc z pracowni biegnę na zajęcia z rysunku, gdzie spędzam czas do 20:00. Mam z tego wielką frajdę i czuję się spełniona. Jednocześnie szczęśliwie mój mąż jest fotoreporterem, więc udało nam się stworzyć wspaniały team. Nie brakuje rozmów, wzajemnego wsparcia i zrozumienia. Związek to wspólna podróż. Wybierając się w nią chcemy by było wspaniale. Czekamy na fajerwerki. Ja tez ich pragnę, ale już wiem, że sama musze te fajerwerki rozpalać. Świat daje mi rozwiązania, ja z nich korzystam.

Stolarska malowana kolorem Nikado to 10 lat na rynku. Projektujemy i wykonujemy odzież, kapelusze, torby, a nawet malujemy buty. Teraz swoją ofertę poszerzam o obrazy, dzięki czemu wchodzimy na nowe tory. Nikado to przede wszystkim kilka tysięcy klientek, które czasem są z nami na chwilę lub zostają na dłużej. Dzisiaj stoimy przed kolejnym wyzwaniem bo postanowiłam otworzyć Salon Mód, czyli galeryjkę. To też jest długa lista konsekwentnych decyzji, choćby związanych z lokalizacją. Wiedziałam od początku, że jeśli już to w centrum. W Krakowie, nie jest tak łatwo znaleźć lokal w dobrym miejscu. Na ul. Stolarskiej więc w Krakowie powstaje zupełnie nowe miejsce, taka perełka, któremu oddaje powoli kolejny kawałek serca. Już dzisiaj mogę zaręczyć, że będzie pięknie. Zapraszam na Stolarską. DOMINIKA ŁABĘDZKA

NIKADO MANUFAKTURA nikado.manufak tura


zdjęcia Jacek Łabędzki

NIK A D O M A NUFA K T UR A


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Anioł farmacji Czasy w jakich aktualnie żyjemy, nie należą do łatwych, ani do specjalnie przyjemnych. Nikt się chyba nie spodziewał, że zostaniemy przeniesieni jakby do filmu science-fiction, którego sceny rozgrywały się dotychczas w innej cywilizacji, miejscu i czasie. A jednak, niewidoczny gołym okiem, niedotykalny wirus tak zaszalał, że wywrócił nam świat niemal do góry nogami. To, że z wirusami mamy kontakt na co dzień, wiemy. Ale ten koronawirus COVID-19, zjadliwy, mutujący i szalenie niebezpieczny, spowodował ogólnoświatową pandemię. Gdy czytam dane na temat zachorowań, to nawet ja – osoba, która od wielu lat styka się z zagadnieniami medycznymi i wiele już widziała, wszak jestem farmaceutką, nie pałam zbyt wielkim optymizmem, bo kiedy wrócą normalne czasy? Tego chyba na razie nie wie nikt. A ze strachem, że była pandemia i że zdarzyć się może ponownie, będzie trzeba nam żyć do końca naszych dni. Ta niepewność jutra, brak normalności, obostrzenia, strach przed chorobą i utratą życia wywołuje frustrację, bunt, spadek aktywności, depresję, a nawet agresję i negowanie zaistniałej sytuacji. Natomiast mnogość teorii spiskowych przestała bawić i śmieszyć, a staje się poważnym problemem (np. Bill Gates). Spadek kondycji psychicznej znacznie zwiększa podatność na choroby i obniża odporność organizmu. Dlatego tak bardzo trzeba dbać o równowagę psychofizyczną. Przede wszystkim dbajmy o prawidłowe, w miarę naturalne odżywianie: zakwas buraczany, kiszonki, miód, pierzga, ocet jabłkowy dobrej jakości, imbir, czosnek, kurkuma, chrzan, sok z natki pietruszki. Jeśli trzeba, suplementujmy witaminę C, cynk i selen, i obowiązkowo dawkę witaminy D, przynajmniej 2000 jednostek dziennie dla osoby dorosłej. W razie spadku odporności można zapytać farmaceutę, 18

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

w jaki sposób pomóc organizmowi. Mogą to być produkty z jeżówki, colostrum, olej z wątroby rekina, sok z dzikiej róży i wiele innych. Najważniejsza wszak jest systematyczność i cierpliwość w suplementacji. Wielokrotnie się o tym przekonałam i staram się wpajać to moim pacjentom. Równie ważna jest troska o dobrą kondycję psychiczną. Nie pozwólmy, żeby pokonał nas strach przed chorobą. Nie dajmy się zdominować złym myślom. Pamiętajmy, że nadmiar informacji płynących z mediów, nie sprzyja zdrowiu psychicznemu. Sięgajmy po dobrą literaturę, kontaktujmy się z przyjaciółmi i rodziną, słuchajmy dobrej muzyki, znajdźmy dla siebie najlepszą formę zapełnienia czasu. Ponadto nie odpuszczajmy również aktywności fizycznej. Jeśli boimy się kontaktu z ludźmi, wyjdźmy z domu i spacerujmy sobie tylko znanymi ścieżkami, ale WYCHODŹMY Z DOMU! To też trzeba w sobie wypracować, taką systematyczność, nawet gdy mi się nie chce, nawet gdy pogoda nie najlepsza.Bardzo się cieszę, gdy widzę codziennie takich wytrwałych spacerowiczów, bo kontakt z przyrodą wpływa korzystnie na nasze siły fizyczne i psychiczne. No i bądźmy nade wszystko dla siebie dobrzy. Starajmy się pomagać innym, którzy mają może gorzej niż my. I proszę mi wierzyć, że nic tak pozytywnie nie wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie, jak choćby iskierka dobra płynąca prosto z serca. Nazywam się Małgorzata Biesok. Jestem magistrem farmacji. W zawodzie pracuję 38 lat. Śmieję się, że jestem najstarsza w mieście. Od 2008 roku prowadzę własną aptekę. W roku 2016 zdobyłam prestiżową statuetkę Anioła Farmacji. Prywatnie jestem od 32 lat szczęśliwą żoną Wiktora, mamą trójki wspaniałych dzieci i babcią czwórki jeszcze wspanialszych wnuków.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Dom Narodowy, Cieszyn:

Pię(k/t)no – Galeria 12

22.02 – 08.03 Wystawa fotografii i malarstwa w oprawie tekstowej: Dorota Koperska (aparat) Karina Czernek (pędzel) Jagoda Krzywicka (pióro) Podle nás se PIĘTNO (cejch) objevuje tak, kde se díky zátěži a strachu ztrácí chuť na užívání si PIĘKNA (krásy). Autorky se snaží o nastartování procesu samoléčby skrze zastavení a využití možnosti odpočinku od napětí a věčného soutěžení. To, co nám nevyhovuje, co přináší stud a bolest, to vše závisí na tom, jestli máme oporu ve druhém člověku a v sobě samém.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

19


TRAMWAJEM DO ZMIAN

„Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym.” Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, art. 33

Kobieta w polityce - wrażliwość, to siła bezsilnych O kobietach i polityce – z radną Miasta Cieszyna, dr hab. Joanną Wowrzeczką rozmawiała Urszula Markowska Początki aktywnego udziału polskich kobiet w obszarze polityki określa dekret Józefa Piłsudskiego z 28 listopada 1918 roku, w którym to, przyznaje on wszystkim obywatelom, bez względu na ich płeć, bierne i czynne prawo wyborcze. Długo pokutowało przekonanie, a w pewnych kręgach funkcjonuje ono do dzisiaj, że kobieta nie powinna aktywnie angażować się w kwestie polityczne, gdyż jest przeznaczona do innych celów i kłóci się to z tradycyjnymi rolami jej przypisywanymi. Roman Dmowski do Izabeli Lutosławskiej miał mówić, iż gdy zacznie angażować się w politykę, będzie dziwadłem, wiedźmą i nie wyjdzie za mąż. Jak zauważa A. Graff nieszczęściem jest, jeśli kobieta polityk jest atrakcyjna, bo kłóci się to z powagą funkcji, którą pełni. Paradoksalnie jednak, jeśli urody jej brak, jej działalność polityczna bywa odczytywana jako reakcja na frustrację, spowodowaną brakiem urody. Tak naprawdę, każde jej działanie będzie interpretowaną jako zbyt lub przeciwnie – niekobiece. Kobieta polityk dłużej musi udowadniać całemu światu, że jest równie profesjonalna jak mężczyzna i że swojej pozycji nie osiągnęła dzięki urodzie, lecz dzięki wytrwałej pracy. 20

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Badań dotyczących stereotypów na temat kobiet w polityce przeprowadzono wiele, począwszy od prac Kiry Sanbonmatsu oraz Shirley Rosenwasser i współpracowników, które dotyczyły m.in. różnic w spostrzeganiu polityków kobiet i mężczyzn, zróżnicowanych oczekiwań wyborców wobec nich czy wpływu różnych czynników na ich szanse wyborcze (jak problemy rodzinne czy prywatne). Przyjęło się natomiast uważać, że kobiety są dyskryminowanie w polityce, a jednym z głównych źródeł tego niesprawiedliwego traktowania są krzywdzące je stereotypy. Faktycznie, badania pokazują, że kobiety są oceniane inaczej niż mężczyźni. Rzeczywisty udział kobiet w polityce na świecie jest znacznie niższy niż mężczyzn – średnio nie przekracza 25%. Pisze o tym Magdalena Danek w artykule: „Kobiety jako komentatorki życia publicznego w polskich programach publicystycznych”. Autorka wysuwa tezę, że o niskim stopniu partycypacji kobiet w polskiej polityce współdecydują w znacznej mierze media, a zwłaszcza programy publicystyczne. Na ich łamach goszczą jako komentatorzy i eksperci głównie mężczyźni, zaś kobiety zapraszane w takim charakterze są znacznie rzadziej widziane.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Jak Ty postrzegasz kobiety w polityce? Jako jej ważny, niezbywalny, fundamentalny element. Dlaczego Ty zajmujesz się polityką i wybrałaś właśnie ten kierunek? W wyniku wcześniejszych doświadczeń w różnych obszarach rzeczywistości (zdrowia, kultury, nauki, miasta) zaczęłam dostrzegać pewne porządki, które czasami niepotrzebnie są oddalone od siebie albo nawet skonfliktowane, a czasami są blisko siebie ignorując obecny antagonizm. Szczególnie zaangażowanie społeczne i artystyczne w przestrzeń publiczną dostarczało mi wielu przykładów relacji porządków. Początkowo zajęłam się badaniem wybranych zjawisk, później artystycznym wglądem, aż dotarłam do momentu, w którym efekty tych prac zaczęły zmuszać mnie do brania większej i świadomej za nie odpowiedzialności. Na styku zaangażowania, wiedzy i odpowiedzialności wyłoniła się polityka jako obszar, w którym to wszystko nabiera innego wymiaru, staje się poważne (ale nie smutne! śmiech). I może dodam, że nie zajmuję się polityką, ale w niej świadomie jestem.

Kobiety jednak są doskonale wykształcone, w wielu przypadkach bezkompromisowe, okazują się być osobami, które dobrze sprawdzają się na polu uważanym za domenę mężczyzn. To kobiety muszą same się przekonać do tego, że w sferze politycznej mogą być tak samo skuteczne jak mężczyźni. Brak tego przekonania, wycofywanie się z tego pola, jedynie potwierdza stereotypowe przekonania, że do polityki w ogóle się nie nadają. Problem pojawia się już na etapie polityki samorządowej. Nie inaczej jest w naszym regionie. Przez lata obserwując kobiety w samorządach zauważa się często wycofanie, strach przed decyzjami, czy powtarzanie, że w polityce jest się „przez przypadek”. To chyba najgorsze zdanie jakie kobiety wypowiadają odbierając sobie wiarygodność świadomego polityka. Wiele kiepskich postaw wynika z kompleksów czy braku pewności siebie. Wartościują się często więc wywalczonymi stanowiskami czy wygranymi wyborami, ale problem pozostanie i będzie wyłaził, jak przydługa halka spod sukienki, w najmniej oczekiwanych momentach. Kobiety potrzebują dobrych wzorców, świadomych polityczek, burmistrzyń i wójcin, które będą nie tylko w obranym miejscu z przypadku. Potrzebują kobiet ekspertów, odważnych i nieustępliwych. Potrzebują kobiet z którymi będą mogły się identyfikować i stanąć obok gdy zajdzie taka potrzeba.

Czy wrażliwość kobieca może być przeszkodą w byciu stanowczą polityczką? Pamiętam dyskusję dwóch, pełnych zawodu i kompleksów rzeźbiarzy, którzy obśmiewali wtedy ważne w obszarze sztuki wystawy związane ze sztuka kobiet. Mówili „skoro jest sztuka kobiet to może trzeba zacząć mówić sztuka mężczyzn. To sztuczne i głupie”. Wolałabym żeby tak w sztuce, jak i w nauce czy polityce nie trzeba było mówić o wrażliwości, wiedzy czy doświadczeniu uwarunkowanymi płcią. Twoje pytanie jest zatem poważniejsze niż mogłoby się wydawać, bo kieruje naszą uwagę na jakąś różnicę. Zadajmy sobie głośno pytanie prawie to samo, a jakże różne: „Czy wrażliwość męska może być przeszkodą w byciu stanowczym politykiem? Myślę, że wyczuwamy różnicę . Zamknijmy oczy i przywołajmy obraz stanowczej polityczki i stanowczego polityka. I jak? A obraz wrażliwej i stanowczej polityczki oraz wrażliwego i stanowczego polityka? Lata spychania nas na margines życia politycznego, a jeszcze dłuższe lata niedopuszczania do niego utrudniają nam funkcjonowanie na swoich prawach bez tłumaczenia się z nich. Wrażliwość jest przeszkodą wtedy, kiedy jest widziana jako taka, kiedy ktoś ją nazywa jako utrudnienie, ale można równie dobrze uznać ją za atut. Przypisywana kobietom emocjonalność nie oznacza niestabilności, ale większą paletę reakcji. Jak Ty radzisz sobie ze swoją wrażliwością? Staram się komunikować, że denerwuję się albo nie TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

21


TRAMWAJEM DO ZMIAN

wszystko dla mnie jest jasne, że potrzebuję więcej czasu. Ale! Przede wszystkim moja wrażliwość jest moim narzędziem patrzenia na rzeczywistość. Dzięki temu, że wykuwała się w różnych, nie raz skrajnych warunkach mogę ostro reagować tam, gdzie nikt się nie upomni o zbyt cichy głos poszkodowanej/poszkodowanego albo niedostrzeżonego problemu. Wrażliwość to siła bezsilnych. Czy można pogodzić życie rodzinne i bycie matką z polityką, która często bywa bezkompromisowa i wymagająca? Ha! A czym jest życie, prowadzenie domu, bycie mamą jak nie szeregiem decyzji, wyborów, godzeniem rzeczy nie raz trudnych do pogodzenia jak nie polityką czyli zestawem praktyk i instytucji tworzących porządek pozwalający na ludzkie współistnienie. Oczywiście odróżniam dom, który jest dla mnie przestrzenią bezpieczeństwa i miłości od sfery publicznej, gdzie polityka, o którą jestem pytana jest realizowana. Przy czym te sfery są ze sobą nierozerwalne, dlatego na poziomie idei, konceptualizacji, doświadczenia nie widzę konfliktu. Słowem, można pogodzić, chociaż ze względu na czas (jego nierozciągliwość) bywa, że nie jest łatwo na przykład zdecydować co najpierw. Chociaż, kiedy mam duże wątpliwości to wracam do pytania dla kogo i dlaczego to robię. Bycie polityczką to godzenie się również na krytykę, nieustanną ocenę, hejt i ciągłe niezadowolenie. Jak sobie z tym poradzić? Nie wiem czy można sobie poradzić z taką nieuzasadnioną nienawiścią. Ktoś mnie nawet nie zna, ale dla tak zwanego sportu poćwiczy sobie hejt akurat na mojej osobie. Jak można się bronić przed kimś kto jest tylko kupą słów? Jeśli argumenty są słuszne, krytyka trafiona to tak jak z recenzją naukową – nic lepszego! Poprawiam tekst, precyzuję zbyt ogólne wnioski, szlifuję argumentację i mogę podziękować oceniającemu, że zauważył coś co mi umknęło. Jeśli natomiast to tylko kupa słów to pozostaje milczenie i dalsza praca. Mówiąc krótko: jeśli jest coś o mnie- biorę to, jeśli nie to nawet jeśli jest użyte moje nazwisko – zostawiam. Krytykę (jeśli nią jest) traktuję jako pomocne spojrzenie, krytyka bywa zapowiedzią dialogu, ale też oddzielam krytykę od sądzenia, który jest wyrokiem. Radzę sobie budując środowisko, zespół ludzi traktujących miasto jako strukturę długiego trwania, czyli taką, która trwa pomimo zmieniających się kontekstów politycznych, gospodarczych i społecznych, jako przestrzeń refleksyjną więc zmuszającą do myślenia. Jak radzisz sobie z obawami i lękiem przed męską polityczną dominacją, lekceważącym podejściem czy 22

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

tzw. męską solidarnością, która może niejednokrotnie zachwiać naszymi wartościami i wiarą w to, że nasze zdanie jest równie ważne i, że nasza obecność choćby w samorządzie jest ważna? Na szczęście są świetne analizy, książki na ten temat. Moja ulubiona „Męska dominacja” Pierre’a Bourdieu podpowiada mi, że „siła męskiego porządku wynika z tego, że obchodzi się on bez uzasadnienia (…), narzuca się jako neutralny”. Nie boksuję się z czymś o tak głębokich, rozległych korzeniach utrwalanych dzień po dniu przez kościół, szkołę, państwo i rodzinę. Robię szczeliny w tym porządku swoim zaangażowaniem, wykształceniem, dzielnością, odwagą, siłą, cierpliwością, śmiechem, wrażliwością, sztuką, nauką, czułym spojrzeniem, zaufaniem do ludzi, wyobraźnią, wzajemnością, językiem, powagą, słuchem...

dr hab. Joanna WOWRZECZKA Artystka (habilitacja w zakresie sztuk pięknych) i socjolożka (doktor nauk humanistycznych). Jako socjolożka zajmuje się badaniem pola sztuki w Polsce, jako artystka problemem zdominowanych i przestrzenią publiczną. Od 1999 pracuje w Instytucie Sztuk Plastycznych. Od 2010 koordynuje Świetlicę Krytyki Politycznej w Cieszynie. Współzałożycielka Galerii (sztuki współczesnej) „Szara” w Cieszynie (obecnie umiejscowiona w Katowicach), jej kuratorka w latach 2001-2005. Od 2018 Radna Rady Miejskiej Cieszyna (kadencja 201823). Od kilku lat swoje działania artystyczne angażuje do diagnozowania rzeczywistości społecznej, koncentruje się na tematach związanych z pracą, polityką, miastem, wykluczeniem.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Wyczarowane z drewna

Gra memory „Nasze emocje”

Drzewko Emocji

Drzewko Emocji

Domino „Gra twarzy”

Zabawki drewniane wspomagające rozwój emocjonalny dziecka Rozwój poznawczy, inteligencja, nabyta wiedza, to nie wszystko. Ważną częścią rozwoju dziecka są emocje, choć rozmowa o nich i próby nazywania zawsze sprawiają najmłodszym spore trudności. Obserwacja dorosłych ludzi pokazuje, jak wielu z nas ma problemy z określaniem i wyrażaniem własnych emocji, panowaniem nad nimi, rozpoznawaniem u innych i jak bardzo zaburza to możliwość tworzenia satysfakcjonujących relacji osobistych i zawodowych. Dlatego już w przedszkolu powinniśmy stwarzać dzieciom warunki do rozwoju tej sfery. Dzieci, które chętnie rozmawiają o swoich przeżyciach i interesują się przeżyciami innych, rozpoznają swoje reakcje emocjonalne i jeśli trzeba potrafią nad nimi panować, akceptują siebie i innych oraz ich potrzeby. Są pewne siebie i z ufnością podejmują różne wyzwania, ponieważ wierzą w swoje zdolności i nie boją się nowych, trudnych zadań. Natomiast niska samoocena powoduje zazwyczaj niezadowolenie z siebie, a w konsekwencji często brak motywacji do działania, co wiąże się z lękiem przed niepowodzeniem i jest wynikiem zabezpieczania

się przed porażką. Wielu rodziców i pedagogów nie zdaje sobie sprawy, jak istotne jest świadome rozwijanie emocjonalności dzieci i jaki ma to wpływ na ich harmonijny rozwój oraz umiejętność radzenia sobie w sytuacjach, w których znajdą się w życiu. Dzięki współpracy Pani Joanny Heller, doświadczonej nauczycielki wychowania przedszkolnego z producentem zabawek i pomocy dydaktycznych dla dzieci, Panem Romanem Pilchem, udało się stworzyć pomoce, które skutecznie wspomagają rozwój emocjonalny i są wsparciem dla rodziców i pedagogów w świadomym i celowym kształtowaniu sfery emocjonalnej dzieci.

Więcej zabawek edukacyjnych wspomagających rozwój różnych sfer dziecka znajdziesz na:

www.zabawkipilch.pl

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

23


ia

ws

K

as

ka

TRAMWAJEM DO ZMIAN

W ojc i e c h

o

Kobieca różnorodność, wbrew stereotypom Kobieta powinna…, prawo naturalne mówi, że…, dla każdego człowieka ważne jest…, normalny mężczyzna musi… Uwielbiamy generalizować, uważając, że nasze zdanie i wartości, które wyznajemy, powinny być powszechne. Kończy się to najczęściej sporami, a nawet próbą zmuszania innych by żyli tak, jak narzuca mityczna „większość”. Większość w demokracji jakoś tak naturalnie uznawana jest za normę, a któż chciałby zostać wyrzucony poza nawias społeczeństwa, jego „właściwej” części? Większość, prawdziwi Polacy, normalni ludzie… chciałabym dziś zachęcić Cię do zastanowienia się, czy te pojęcia są uprawnione, czy mają jakiekolwiek umocowanie w rzeczywistości, a w związku z tym, czy wolno nam kogokolwiek deprecjonować ze względu na jego odmienność od nas i naszych poglądów.

Jeden z gorąco ostatnio dyskutowanych tematów i pole wielu sporów, to rola kobiety w społeczeństwie. Niestety najczęściej jest ona przedstawiana na jednym z dwóch skrajnych biegunów – kobieta może być albo Matką Polką, poświęcającą się rodzinie i macierzyństwu, strażniczką domowego ogniska, albo zimną, wyrachowaną karierowiczką, która egoistycznie poświeciła swoją naturalną rolę, by konkurować z mężczyznami i obalać „naturalny porządek świata”. Takie myślenie

24

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

jest ogromnym uproszczeniem. Łatwo to zrozumieć przyglądając się bliżej różnorodności kobiet. Kilka lat temu takie badania przeprowadziły Profesor Dominika Maison i Katarzyna Pawlikowska. W badaniach ankietowych i wywiadach pogłębionych uczestniczyła duża, reprezentatywna grupa Polek, a samo badanie – dostępne w formie opracowania książkowego – zawiera bardzo wnikliwy opis ich stosunku do rodziny, pracy, związków, polityki i najważniejszych aspektów codziennego


TRAMWAJEM DO ZMIAN

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

25


TRAMWAJEM DO ZMIAN

życia. Wyodrębniono siedem segmentów kobiet, charakteryzujących się podobnymi wartościami, potrzebami, poglądami i zachowaniami. Oczywiście, nadal jest to uproszczenie, nadal w tych segmentach znajdują się osoby, które nieraz znacznie się od siebie różnią, niemniej z wyników badania już wyłania się znacznie większa różnorodność, niż z najeżonych stereotypami utarczek słownych pomiędzy „konserwatystami” a „osobami postępowymi”. Co bardzo ciekawe, autorki badania niejednokrotnie podkreślają, że tą segmentację można z powodzeniem odnieść także do męskiej części społeczeństwa. Panowie wcale się tak bardzo od kobiet nie różnią. Wśród nich nie odnaleziono jednak przedstawicieli podobnych psychologicznie i socjologicznie do jednego z segmentów kobiet. Jestem ciekawa czy odgadniesz którego… Osamotnione konserwatystki (10%) Zdecydowanie najbardziej konserwatywna grupa, wyznająca tradycyjne wartości i podział świata na kobiecy i męski, na to co moralnie dopuszczalne i co zakazane odwiecznym prawem natury. Nawet nie zastanawiają się, czy lubią wykonywane przez lata obowiązki domowe i rodzinne, bo uważają, że po prostu do tego zostały stworzone. Według nich alternatywa nie istnieje, albo istnieć nie powinna. Ich poglądy są bardzo sztywne, a jakiekolwiek zmiany zmierzające do liberalizacji norm społecznych są przez nie traktowane jako zagrożenie, któremu koniecznie trzeba zapobiec. Podporządkowane mężczyznom, zwolenniczki surowego wychowywania dzieci, w zdecydowanej większości praktykujące katoliczki uważające, że rodzina jest najwyższą wartością dla każdego człowieka. Paradoksalnie, najmniej ze wszystkich Polek zadowolone z życia, czarno patrzące w przyszłość. Rozczarowane życiem (12%) Zawiedzione tym, co życie im przyniosło i niewidzące możliwości poprawy swojego losu. Często są to kobiety po trudnych przejściach, obciążone nadmierną liczbą obowiązków i ogromną odpowiedzialnością za bliskich. Wykonujące mało satysfakcjonującą i zwykle niskopłatną pracę, w nieudanych związkach lub po rozstaniach, z trudnymi relacjami z dziećmi. Trudne życiowe momenty oczywiście zdarzają się kobietom z każdego segmentu, ale Rozczarowane Życiem charakteryzują się tym, że nawet nie starają się za bardzo wprowadzić zmian w swojej sytuacji – nie czują się na tyle silne i sprawcze, by to zrobić. Mało w ich codzienności jest radości życia, obowiązki są smutną koniecznością. Nie przykładają dużej wagi do tradycyjnego modelu rodziny i są w tym względzie raczej liberalne, prawdopodobnie ze względu 26

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

na swoje trudne doświadczenia. Mało towarzyskie, raczej nie dbające o siebie, a tym bardziej o swój rozwój, wolny czas „zabijają” oglądaniem telewizji. Samodzielne, ale na pewno nie przebojowe. Żyją z dnia na dzień, a każdy z tych dni jest dość podobny do poprzedniego. Rodzinne Panie Domu (13%) Zadowolone z życia, szczególnie rodzinnego – ta sfera jest dla nich najważniejsza w życiu i naprawdę się spełniają w roli matki i żony, a później babci. Praca zawodowa, jeśli ją w ogóle wykonują, zwykle jest przez nie traktowana jako element niezbędny dla zabezpieczenia materialnego, ale niekoniecznie musi przynosić satysfakcję. Nie dbają o karierę, a gdyby ta miała zagrozić jakkolwiek ich relacjom z bliskimi, zdecydowanie zrezygnują z niej. Uwielbiają zajmować się rodziną i robić wszystko, co jest z tym związane. Nie oczekują równouprawnienia w obowiązkach domowych, bo wcale nie chcą ich oddawać swoim partnerom - z radością wykonują je same. Na pierwszym miejscu w ich życiu są relacje z innymi ludźmi i dbanie o nich. Rzadko natomiast dbają o siebie, zawsze najpierw myślą o dzieciach i mężu, uważając to za zupełnie naturalne. Nie czują, by to było poświęcenie, raczej coś, co daje im bezpieczeństwo i stabilizację. Muszą mieć dla kogo żyć.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Niespełnione Siłaczki (24%) Największa grupa Polek, o bardzo ciekawym profilu psychologicznym. Chcą dobrego świata, dużo pracują, czytają, poświęcają się dla innych, pozostają jednak niespełnione, bo zdecydowanie chciałyby lepszego życia niż to, które mają. Z jednej strony wykształcone i aktywne zawodowo, stawiające sobie ambitne cele, z drugiej czujące presję, by być także perfekcyjną żoną i matką, mocno obciążone obowiązkami domowymi, których wykonywanie nie przynosi im satysfakcji. Czują się rozdarte i sfrustrowane, nie wiedząc jak wybrnąć z patowej sytuacji. Do tego dochodzi chęć zadbania o siebie, pod przeróżnymi względami. Niestety, chcąc być perfekcyjną panią domu i realizującą się zawodowo kobietą w jednym, zupełnie nie potrafią złapać balansu i wygospodarować czasu na zajęcia poza tymi obszarami. A jeśli im się to jakoś udaje, to często dopiero po „załatwieniu” wszystkich obowiązków i nierzadko z cieniem poczucia winy. Kobiety o ogromnym potencjale, tłumionym przez oczekiwania świata zewnętrznego, na tyle silnie wpojone im przez pokolenia, że chyba już nie zauważają, że to nie są realnie ich wybory. Zachłanne Konsumpcjonistki (17%) Osoby, dla których najważniejsze jest to, jak są postrzegane przez innych, same także oceniają ludzi przez pryzmat wyglądu i stanu posiadania, pozycji społecznej. Zwolenniczki „tradycyjnego podziału ról” – mężczyzna pracuje i zarabia na dom, kobieta pracować nie musi. Niestety, podłoże tej deklaracji jest bardzo egoistyczne. Co prawda kobiety te chętnie zajmują się domem, ale pod warunkiem, że nie pojawiają się żadne kłopoty, jest za to dużo czasu i przestrzeni by zająć się… sobą. Bardzo duża potrzeba autoprezentacji powoduje, że deklarują one posiadanie wielu cech robiących „dobre wrażenie”. Twierdzą, że dbają o swój rozwój, korzystają z kultury i sztuki, realizują pasje, żyją zdrowo. W rzeczywistości jednak najczęściej ograniczają się do tego, co widoczne na zewnątrz i co może być źródłem podziwu i zainteresowania ze strony innych. Konsumpcjonizm i pozerstwo występują w tej grupie nagminnie, a większość wolnego czasu wypełnia nuda, porównywanie się z innymi lub autoprezentacja. Obywatelki Świata (14%) W zdecydowanej większości to bardzo młode osoby, które jeszcze studiują lub dopiero wchodzą w życie zawodowe. Otwarte, optymistyczne, nowoczesne kobiety, które mają poczucie, że całe życie jeszcze jest przed nimi. Zakładają, że najpierw skupią się na realizowaniu siebie, swoich planów zawodowych i pasji, a później założą rodzinę. Ważny jest dla nich samorozwój i satysfakcja

z nim związana. Towarzyskie, obyte w świecie, władające językami obcymi, chętnie podróżujące i poznające nowe miejsca. Ich światopogląd daleki jest od konserwatywnego, są tolerancyjne i dalekie od oceniania innych ludzi przez pryzmat tak zwanych „tradycyjnych wartości”. Same kształtują swoje życie według własnych zasad i uważają, że każdy człowiek ma prawo do własnych wyborów. Spełnione Profesjonalistki (10%) To kobiety o największym poczuciu sprawczości. Myślące pozytywnie i nawet w trudnych sytuacjach życiowych szukające rozwiązań. Kierują swoim życiem, nie poddają się biernie narzuconym wzorcom. Dbające o siebie nie tylko w kontekście wyglądu, ale i zdrowia, sprawności fizycznej. Wykształcone i realizujące się w życiu zawodowym. Praca jest dla nich spełnieniem, jednym z bardzo ważnych obszarów życia, a nie tylko sposobem na zaspokojenie potrzeb bytowych. Większość z nich ma dzieci i męża lub partnera, szczęście rodzinne jest dla nich ważne, ale nie stawiają potrzeb bliskich ponad swoimi potrzebami. Ważne są dla nich relacje z najbliższymi, zapewnienie dzieciom przyszłości, ale dbając o to nie zapominają o własnych pasjach, zainteresowaniach. Rozwijają się nieustannie, są bardzo samodzielne i zadowolone ze wszystkich aspektów swojego życia. Zdecydowanie nie czują się gorsze do mężczyzn, potrafią tworzyć partnerskie relacje. Zauważ, że już z takiego krótkiego opisu można wyciągnąć wniosek o naszej olbrzymiej różnorodności. Żadna z grup nie jest w zdecydowanej większości, choć niektóre są większe od innych. Ale czy lepsze? Jeszcze więcej różnic pojawi się, gdy zagłębimy się w charakterystykę poszczególnych segmentów Polek, a następnie gdy spróbujemy popatrzeć bardziej otwarcie na otaczających nas ludzi. Mamy prawo się różnić i w rzeczywistości bardzo się różnimy. Pamiętajmy o tym zawsze, gdy pojawi się w nas pokusa by ocenić zachowanie, wybory, życie, wygląd czy system wartości jakiejkolwiek innej osoby. Ta osoba mogła zostać ukształtowana przez zupełnie inne doświadczenia, innych ludzi niż ci, którzy kształtowali nas, a nawet inne warunki biologiczne. Może mieć zupełnie inny potencjał, pragnienia, możliwości, wizję szczęśliwego życia. Nie mamy prawa deptać tego tylko dlatego, że jest odmienne od tego, co sami uważamy za dobre. Bądźmy bardziej otwarci i tolerancyjni dla wszystkich, a i wobec nas pojawi się pewnie większa wyrozumiałość. P.S. Oczywiście, wśród mężczyzn raczej nie znajdziemy odpowiednika Niespełnionych Siłaczek. Rzadko przychodzi im do głowy, że muszą być perfekcyjni we wszystkich pełnionych rolach. Ciekawe dlaczego?... TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

27


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Kompleks Dąbrówka

celebruj tu piękne chwile!

Duża baza noclegowa, rustykalna restauracja z ogródkiem, sale przyjęciowe i konferencyjne... to tylko niektóre z atrakcji, które oferuje pobyt w Kompleksie Dąbrówka. Jest jednak pewna okazja, która przyciąga tu Gości szczególnie licznie. Wymarzone wesele? Tylko w Dąbrówce! Przestronne sale przyjęć dostępne w Dąbrówce pozwalają na organizację niemal każdego spotkania towarzyskiego, bez względu na planowaną liczbę jego uczestników. Nic dziwnego zatem, że tak często wybierane są właśnie na organizację mniejszych lub większych przyjęć weselnych. Profesjonalna obsługa towarzysząca Nowożeńcom od momentu rezerwacji terminu po sam koniec przyjęcia weselnego pozwala Młodym Parom na poczucie, że tak ważny dzień w ich życiu wcale nie musi wiązać się ze stresem. Piękny diament wśród Sal Weselnych Wśród licznych sal przyjęciowych, w których bardzo często organizowane są także mniejsze i większe wesela, 28

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

zdecydowanie króluje Sala Diamentowa, która umożliwia wspólną zabawę nawet 150 Gości. To stylowe wnętrze bez martwych punktów widokowych posiada także profesjonalny bar i przytulną bawialnię dla najmłodszych. Nowożeńcy w pakiecie otrzymują również możliwość spędzenia Nocy Poślubnej w wyjątkowym Apartamencie wraz ze śniadaniem, dzięki czemu pobyt w Dąbrówce staje się jeszcze bardziej niezapomniany. Menu, które trafi w gusta wszystkich Weselników Dąbrówka słynie z pysznej kuchni, którą serwuje w Restauracji Parkowej, ale także podczas imprez okolicznościowych. Nowożeńcy mają możliwość skorzystania z jednego z trzech wariantów menu, które zostanie podane w trakcie wesela. Jeśli Goście posiadają specjalne


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Jastrzębie-Zdrój, ul. 1 Maja 49 sprzedaz@kompleksdabrowka.pl tel. 797 149 997, 32 47 62 704

preferencje związane z wyżywieniem (np. kuchnia wegetariańska, bezglutenowa itp.) wystarczy wcześniej o tym poinformować. Zadowolenie Nowożeńców i ich Gości stanowi priorytet na wszystkich etapach współpracy z obsługą Dąbrówki. Wyjątkowa lokalizacja w pięknym otoczeniu Niezaprzeczalnym atutem Kompleksu Dąbrówka jest jego wyjątkowe otoczenie. Piękny dziedziniec, ogródki przy Sali Diamentowej i Restauracji Parkowej, a także dostępna dookoła zielona przestrzeń bardzo często inspirują Nowożeńców do organizacji w Dąbrówce ślubów plenerowych i sesji zdjęciowych. Co więcej, Hotel znajduje się w sąsiedztwie dwóch parków: Dąbrówka i Zdrojowego, co sprzyja spacerom i odpoczynkowi na świeżym powietrzu. To właśnie tutaj najbardziej daje o sobie znać uzdrowiskowa przeszłość Jastrzębia-Zdroju.

Zapraszamy TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

29


ze

sk

M

ar

a

TRAMWAJEM DO ZMIAN

n a J a n ko

w

Z serca, czy z głowy? Twoja droga transformacji Wśród osób stawiających na proaktywność i odpowiedzialność, a więc i zainteresowanych swoim rozwojem osobistym, wydają się dominować dwa nurty. Na pierwszy rzut oka zupełnie sprzeczne, a jednak czasem, pod pewnymi warunkami, prowadzą w to samo upragnione miejsce – poczucie autonomii, szczęścia i spełnienia. Dzieje się tak pewnie dlatego, że ostatecznie wszystko, czego doświadczamy – każda myśl, uczucie, stan, decyzja, którą podejmujemy, rozgrywają się na poziomie pojedynczych komórek naszego organizmu. W naszym mózgu są miliardy komórek nerwowych i biliony synaps, czyli połączeń między nimi. O to aby sprawnie się ze sobą komunikowały nieustannie dbają związki chemiczne, które nazywamy neuroprzekaźnikami – ich cząsteczki mają za zadanie przenosić sygnały między komórkami nerwowymi i z komórek nerwowych dalej do mięśni i gruczołów i z powrotem. Ich prawidłowe działanie jest niezbędne do dobrego funkcjonowania naszego układu nerwowego i bez tego - żadnego rozwoju nie będzie.

Po tym krótkim wstępie zdecydowanie łatwiej będzie zrozumieć określenia, jakie wybrałam dla owych dwóch nurtów rozwoju – jeden z nich jawi mi się jako adrenalinowy, drugi – serotoninowy. Adrenalina (epinefryna) ma swoją potoczną nazwę w języku angielskim – 3F, od fright - strach, fight – walka, flight – ucieczka. Działa w mgnieniu oka i stawia nasz organizm w pełnej gotowości. Przypomnij sobie okoliczności, w których nagle zdarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego, ważnego i trudnego jednocześnie. Na przykład dostałeś informację o zwolnieniu z pracy, albo uświadomiłeś sobie, żaląc się komuś na czyjąś niekompetencję, 30

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

że koleżanka o której mowa stoi tuż za Tobą. Albo gdy stawałeś na ślubnym kobiercu czy na szczycie bardzo wysokiego słupa w parku rozrywki, mając świadomość, że zaraz rozpocznie się swobodne spadanie. Zwykle w tego typu sytuacjach mocno czujemy, że mamy ciało! Ciało, w którym dzieją się fascynujące rzeczy, które czasem oceniamy jako silny dyskomfort. Serce, które próbuje się wyrwać z piersi, przyspieszony oddech, czasem mroczki przed oczami czy mrowienie dłoni. To czego doświadczamy, to jedna z najważniejszy, najbardziej sprzyjających naszemu przetrwaniu reakcji, czyli reakcja stresowa. Jest to odpowiedź naszego organizmu,


TRAMWAJEM DO ZMIAN

która nie tylko pomaga nam sprostać wielu trudnym wyzwaniom, ale jeszcze stymuluje nasz układ odpornościowy, a przez niego także nerwowy! Mało kto wie, że podczas takich niezliczonych epizodów radzenia sobie z różnymi trudnymi sytuacjami naszego życia, mobilizowane są komórki odpornościowe, które mogą przyspieszyć proces rekonwalescencji po zabiegu chirurgicznym, wzmocnić efekt terapii antyrakowej, szczepień, a nawet wyleczyć nas z przeziębienia. Przy okazji warto więc wspomnieć, że jednym z najbardziej groźnych i powszechnych mitów na temat naszego zdrowia jest to, że czujemy się źle i zapadamy na choroby z powodu reakcji stresowych. Droga rozwoju, którą nazwałam „adrenalinową”, najczęściej wiąże się z przekonaniem, że aby cokolwiek osiągnąć, trzeba postawić sobie bardzo ambitne cele, podjąć żelazną decyzję, dobrze wszystko przemyśleć, zrobić plan działania i dzień po dniu z dyscypliną wychodzić ze swojej strefy komfortu. Podejmować ryzyko, nieustanie stawać się lepszą wersją siebie. Dzieje się to bardziej w tzw. „męskiej energii”, którą charakteryzuje aktywność, zdobywanie, rywalizacja, szybkość. Świetnie oddaje to wypowiedź Pele – brazylijskiej gwiazdy piłki nożnej, a później ministra sportu: „Sukces, to nie przypadek. To ciężka praca, wytrwałość, nauka, analiza, poświęcenie, a przede wszystkim miłość do tego co robisz” albo Georga Bernarda Shaw’a – laureata literackiej

nagrody Nobla: „Sukces odniesiesz tylko wtedy, gdy sam poszukasz okoliczności, które ci odpowiadają. Jeśli nie zdołasz ich znaleźć, stwórz je sobie”. Znamy bardzo wiele wybitnych postaci, wspaniałych sportowców, biznesmenów, artystów, ale też bohaterów dnia codziennego z naszego otoczenia, którzy dzięki takiemu podejściu i konsekwencji, odnieśli sukcesy. Pułapką tego podejścia może być jednak to, że zaczynamy uzależniać poczucie własnej wartości od mierzalnych wyników, widocznych efektów i ciągłego przekraczania własnych granic. Staje się więc ono warunkowe, a to może działać silnie wypalająco i z czasem zmniejszać nasze poczucie autonomii. Przejdźmy zatem do drugiego nurtu, który nazwałam serotoninowym. Serotonina jest jednym z najważniejszych neuroprzekaźników w mózgu, odpowiedzialnym za procesy zasypiania, kontrolę nastroju i samopoczucia, ma wpływ na potrzeby seksualne i apetyt. Niski poziom serotoniny powoduje zły nastrój i rozdrażnienie, co często prowadzi do smutku, objadania się (szczególnie słodyczami), braku apetytu, a nawet napadów agresji. Problemy z układem serotoninergicznym są przyczyną powstawania wielu nieprawidłowości, które z kolei prowadzą do chorób psychicznych, jak schizofrenia, czy stany lękowe. Mnie najbardziej serotonina jawi się jako cząsteczka błogości, ale też ufności, spokoju, radości, obfitości i akceptacji. W „serotoninowym” nurcie rozwoju dominuje podążanie za tym, co się dzieje w nas i wokół nas oraz wiara w to, że wszystko ma w sobie jakiś ukryty porządek. Podążanie wielu osobom wydaje się być procesem biernym. Nic bardziej mylnego. Chodzi tu bowiem o aktywne współtworzenie nowej jakości dzięki rozumieniu i akceptacji tego, co jest i co się wydarza, a nie opieranie się temu. O różnicach między „siłowaniem się”, a „podążaniem” w niesamowity sposób pisze Alan Seale w swojej „Transformującej Obecności”. Podstawową zasadą w sztukach walki jest przejmowanie energii przeciwnika i wykorzystywanie jej jako siłę własną, a nie branie się za bary, co szybko wysysa energię. To samo dotyczy czegoś, co uważamy za „problem”. Kiedy siłujemy się z nim, tracimy energię, marnotrawimy swoją moc. Problem, nie jest czymś, co ma zostać rozwiązane (poprzez siłowanie i przepychanie) - jest to wiadomość, której należy wysłuchać (pozwolić na podążanie i przepływ). Dobrze oddaje to cytat Theodore Roosvelta: „Zrób to, co możesz, użyj tego, co masz, tam, gdzie teraz jesteś.” Kiedy coś dzieje się w naszym życiu i grunt osuwa się spod nóg, albo pragniemy lepszej jakości życia, naszym zadaniem jest szybko zorientować się, gdzie jesteśmy, i „co teraz chce się wydarzyć”. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

31


TRAMWAJEM DO ZMIAN

„Co chce się wydarzyć” jest uznaniem, że istnieje przesłanie, które trzeba wyczuć i usłyszeć. Zmiana, która czeka by się ujawnić, drzwi, które się otwierają lub szansa, która czeka, byśmy ją dostrzegli. To niekoniecznie jest to, czego my chcemy w danym momencie. W tym nurcie akcent położony jest bardziej na szukanie siebie – prawdziwego, autentycznego, niż bycie codziennie lepszą wersją siebie, choć to wcale się nie wyklucza. Z poszukiwaniem prawdziwego „ja” wiąże się jedna z potężnych i dobrze zweryfikowanych naukowo kompetencji, jaką jest wyrażanie wdzięczności. Jej konsekwencją jest funkcjonowanie w poczuciu obfitości, zamiast braku i niedostatku. To jest podejście zdecydowanie bardziej „z serca”, niż „z głowy”, i raczej w żeńskiej energii. Energia żeńska jest energią kreowania. Związana jest z intuicją, emocjami, umysłem podświadomym, uważnością i czerpaniem z łączności z naturą. Ciężka praca w służbie osiągania wielkich celów, szczególnie gdy ignorujemy naturalne rytmy natury, takie jak cykl faz księżyca czy w przypadku kobiet, cykl menstruacyjny, są zaprzeczeniem tego podejścia. To, że w życiu potrzebna jest równowaga, o tym wszyscy wiemy, ale myślę, że większości nam jej brakuje. Każdy z nas żyje w jakimś środowisku, ma w danym momencie jakiś zestaw cech, nawyków, postaw, przekonań, doświadczeń, które, bywa że zupełnie nieświadomie osadzają nas w preferowanym sposobie funkcjonowania, pozbawiając możliwości wykorzystania pełni naszego potencjału w długoterminowej perspektywie. Trudno jest mi powiedzieć, która z opisanych dróg rozwoju jest mi bliższa, bo ciągle się przeplatają. Natomiast do pewnego momentu trudno mi je było pogodzić, bo zdawały się być sprzeczne. Jednak to, co dzieje się na poziomie naszych komórek, to o czym informują nas neurotransmitery i co daje nam wiedza o współdziałaniu naszego ciała i umysłu – uświadamia, że nie tylko da się je świetnie połączyć, ale dla naszego zdrowia, szczęścia i kreatywności – powinniśmy to robić na co dzień! Właśnie ta droga rozwoju, która wydaje Ci się bardziej obca, może nieść wskazówki dotyczące tego, co możesz zrobić dla uzyskania większej równowagi w swoim życiu. Jakie są moje sposoby na połączenie adrenalinowej i serotoninowej drogi rozwoju siebie i swojej siły psychicznej: 1. Twoje ciało i umysł jak powietrza potrzebują reakcji stresowych, które zachodzą, gdy zmagasz się z trudnymi sytuacjami w swoim życiu – zaakceptuj i pokochaj ten stan, nastaw się do niego pozytywnie, bo bez tego twój układ odpornościowy fizyczny i psychiczny zacznie słabnąć;

32

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

2. Stawiaj sobie ambitne cele, ale tylko takie, które wynikają ze znajomości siebie i swoich wartości, z życzliwości, miłości i które dadzą ci szczęście w długoterminowej perspektywie. Unikaj takich, które wynikają z cudzych oczekiwań, chęci rywalizacji czy udowadniania sobie czy komukolwiek, czegokolwiek; 3. Planuj przewidując nieprzewidywalne i przyjmując, że nie raz przyjdzie ci odpuścić (co oznacza akceptację, a nie rezygnację). Bezwzględnie uwzględniaj regenerację w łączności z naturą, czasem i pełną uwagą dla bliskich. I pamiętaj, że jesteś częścią natury i dotyczą Cię jej cykle. Dbaj o rytuały, a nade wszystko o równowagę między działaniem, a byciem. 4. W drodze bądź uważny. Porzucaj siłowe rozwiązania na rzecz podążania – pełnego ufności w siebie, szczególnie wtedy, gdy sprawy nie idą po Twojej myśli. Kiedy utkniesz w ruchomych piaskach, jedyna nadzieja na przetrwanie, to spokojnie położyć się na powierzchni. Jest jeszcze kilka ważnych neuroprzekaźników, a wśród nich – dopamina. Wiedza o jej znaczeniu dla naszego zdrowia i rozwoju, i o tym, jak stymulować jej wydzielanie, pozwala jeszcze lepiej zintegrować dwie opisane drogi rozwoju. Czasem rozróżnienie sytuacji trudnych, które stymulują rozwój naszej odporności, od tych które są po prostu szkodliwe, wcale nie idzie jak z płatka. Kiedy nie wolno się poddawać, a kiedy warto odpuścić? Czym tak naprawdę jest akceptacja, jeśli nie poddaniem się? – o tym wszystkim i jeszcze wielu innych ciekawych aspektach budowania swojej siły psychicznej porozmawiamy 4 marca.

Marzena JANKOWSKA o sobie Jestem psychologiem biznesu i zdrowia. Swoje specjalności łączę, pomagając ludziom wzmacniać swoją odporność psychiczną. Opieram się na wynikach badań (Psychologia Oparta na Dowodach) i tym, co naprawdę działa w psychologii. Uczę ludzi jak wykorzystać reakcje stresowe do wzmacniania siły i odporności psychicznej oraz w jaki sposób zrobić użytek z dobroczynnego oddziaływania każdej z nich. www.marzenajankowska.pl +48 508 085 037 poczta@marzenajankowska.pl


odzież medyczna


TRAMWAJEM DO ZMIAN

34

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021


ia

ws

K

as

ka

TRAMWAJEM DO ZMIAN

W ojc i e c h

o

C’est la vie, czyli nikt nie mówił, że będzie tak ciężko Ula Markowska, redaktor naczelna Tramwaju Cieszyńskiego i Gazety Codziennej. Postrzegana jako silna, często krytyczna dziennikarka. Nie boi się głośno mówić o sprawach niewygodnych i trudnych. Nie brak jej odwagi by wyciągać na światło dzienne tematy, których inni boją się ruszyć? Skąd w niej ta szczerość? Jaka naprawdę jest Ula, której nie znacie?

Ula: Nigdy nie udzielałam wywiadu, zawsze odmawiałam. Wolę słuchać niż mówić. Wiąże się z tym nawet początek mojej kariery i decyzja pozostania w tym zawodzie. Rozpoczynając praktykę uczestniczyłam w konferencji prasowej z obecnością pełniącego wtedy funkcję Premiera RP Jerzego Buzka. Tłum dziennikarzy ruszył do przodu, a ja z nieśmiałością zajęłam jedno z ostatnich miejsc. Przy wyjściu premier przysiadł się do mnie i powiedział mi, „będziesz dobrą dziennikarką, słuchasz, a nie walczysz o zdjęcie i pocięty materiał”. Spotkaliśmy

się po wielu latach przy okazji kolejnej konferencji. Rozpoznał mnie bez problemu, bo znów siedziałam w ostatnim rzędzie. Kasia: Teraz zdecydowałaś się o sobie opowiedzieć, skąd ta zmiana? Czuję, że już mogę opowiedzieć kim jestem, mając nadzieję, że ta historia komuś pomoże. Moje doświadczenie zawodowe utkane jest spotkaniami i przede wszystkim TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

35


TRAMWAJEM DO ZMIAN

trudnymi historiami ludzi. Chcę zburzyć stereotyp silnych kobiet „z kamienia”. Każdy z czymś walczy. Jesteśmy specjalistami w ocenianiu innych bazując na pozorach, bez fatygi szukania prawdy. Dlaczego tak lubimy oceniać innych? Bo skrywamy dzięki temu to, z czym sami sobie nie radzimy. Skupiając uwagę na kimś obok, nie musimy patrzeć na siebie i czujemy się przez to lepsi. To właśnie niesprawiedliwa ocena społeczeństwa sprawiła, że postanowiłam szczelnie otulić prawdę o sobie, ale to też ochrona moich córek. Postawiłam sobie w końcu pytanie „dlaczego”? Przecież to prawda o mnie. Często wydaje nam się, że jeśli czegoś nie wypowiemy na głos, to tego nie ma. Jednak kiedy odważysz się, staniesz przed sobą i powiesz „Tak było, oto, kim jestem”, to poczujesz, że masz do tego prawo, bez względu na to jak ludzie cię ocenią. Nie musisz tracić energii na chowanie się, pozbywasz się lęku, że ktoś odkryje prawdę. Chyba powinniśmy maksymalnie ograniczyć liczbę osób, których opinia jest dla nas ważna, prawda? Tak, bo bez względu na to co zrobimy i tak nas oceniają. Byłam w trudnym małżeństwie, codziennie przygniatały mnie oceny męża. Dopiero po roku od rozwodu zadałam sobie pytanie, czy on jest dla mnie autorytetem? Ktoś, kto niszczył moją samoocenę tyle lat? Nie! Niesłuszna ocena boli, ale gdy mamy dla siebie i swoich osiągnięć szacunek, to nie powinna wpłynąć negatywnie na nasz obraz siebie. Ludzie, którzy sami siebie szanują potrafią obiektywnie stwierdzić, czy opinia z zewnątrz jest istotna i rzetelna. Jeśli się nie szanujesz łakniesz tych dobrych i bronisz się przed negatywnymi. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego siebie nie szanuję. Dopóki tego nie zrobisz będziesz zakompleksiony, będziesz oskarżać się o słabość, o to, że jesteś niewystarczający. Stanięcie w prawdzie to początek skutecznej terapii. Przez całe życie zamykałam oczy, udając, że „to” nie istnieje. Zbudowałam sobie pancerz, który mnie chronił, ale z czasem stawał się tak ciężki, że czasem nie mogłam zrobić kroku. Kluczem, by coś zmienić jest uświadomienie sobie, że to właśnie ta niewypowiedziana przeszłość nas trzyma? Tak. Mnie zmobilizowało spotkanie z kobietą, która mimo trudnego życia jest osobą radosną i otwartą. Ona zadawała mi tylko pytania. Nie dała mi gotowej recepty. 36

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Przeszłość ją ukształtowała, ale ona przekształciła ją we wzmacniające doświadczenie. Zauważyłam, że usprawiedliwiam się, by nie podjąć wysiłku, by na te trudne pytania sobie nie odpowiedzieć. Poczułam, że chcę to zmienić. To nie jest łatwe. Musisz zaakceptować całą siebie, każdą bliznę na swoim ciele i to, co się dzieje wewnątrz. To, że nie jesteś doskonała i nie musisz być, masz prawo do popełniania błędów i nie zawsze musisz „dawać radę”, bo to rysuje nasz fałszywy obraz. Zawsze mnie wkurzało, kiedy ludzie nie znający mnie mówili „musiałaś mieć świetne życie, skoro jesteś tak pewna siebie”. No nie, zupełnie nie tak. Często jest odwrotnie, prawda? Trudne życie hartuje, ale to nie jest ta siła, o którą powinno nam chodzić, tylko pancerz o którym mówiłaś. Tak, ale można go zrzucić. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pokaże, że można inaczej, ale decyzja należy do ciebie. Mam koleżanki z dzieciństwa, które od lat usprawiedliwiają się ciężkim życiem. Twierdzą, że mają prawo tkwić w problemach, nie są zdolne nawet do pracy, bo nikt ich nie nauczył inaczej. To szukanie na siłę wymówek zdrowotnych, a nawet wmawianie sobie kolejnych trudności. Lubimy drapać rany. Jednak wyszłyśmy z tego samego środowiska, co pokazuje, że przeżycia i trudności można pokonać. To nie ich wina, że życie potoczyło się tak, a nie inaczej, ale ich odpowiedzialność co z tym zrobią. Właśnie, historii nie zmienisz, ale może zobaczysz cud, że udało ci się dotrzeć tak daleko. Wychowałam się w domu dziecka. Gdy miałam 14 lat wychowawca zaciągnął mnie do teatru. To była magia. Zniknął świat z którym sobie nie radziłam. Zostawiłam trudności z płaszczem w szatni i byłam kimś zupełnie innym, nie gorszym od innych widzów na sali. To dało mi też anonimowość. To jedno wyjście do teatru uratowało mnie jako Ulę. Nie czułam się tam obco, tak jak wśród rówieśników, którzy pili, brali narkotyki. Świadoma izolacja od tego środowiska nabrała sensu, mimo, że na co dzień przysparzała mi wiele trudności. Co się wydarzyło, że się tam znalazłaś? Miałam 4 lata gdy zginął mój tata. Mama nie radziła sobie, wpadła w alkoholizm. Pewnego dnia sąsiadka znalazła mnie w grudniu w szopie, wtedy 5letnią, w samej piżamce i zawiozła do dziadków. Oni, prości górale z Podhala, byli moją rodziną do 11go roku życia. Z perspektywy widzę, że pewnym osobom nadajemy


TRAMWAJEM DO ZMIAN

już wtedy w drugim małżeństwie i nadal piła. Miałam wrażenie, że wzięła mnie tylko z powodu renty po tacie. Zburzył się mój bezpieczny świat. Zaczęła się przemoc fizyczna i psychiczna. Gdy miałam 12 lat pół roku spędziłam w szpitalu, ponieważ ojczym bardzo brutalnie mnie zgwałcił. Nawet teraz trudno mi o tym mówić. Samo zdarzenie było traumatyczne, a traktowanie przez personel medyczny spowodowało kolejną traumę. Pielęgniarki były opryskliwe, nie było obok mnie psychologa. Dostawałam tylko leki przepisane przez psychiatrę. Nikt, oprócz jednego lekarza, nie próbował ze mną rozmawiać o tym, co się stało. Ze szpitala trafiłam już do placówki opiekuńczej. To był dla mnie nowy świat, nieprzyjazny i trudny, pełen emocji tłumionych psychotropami. Jednak to był świat, który być może uratował mi życie. Jakie uczucia wtedy w tobie dominowały?

wyolbrzymione znaczenie, ale to pozwala zachować poczucie normalności. Chłonęłam wszystko, co do mnie mówili, co chcieli mi przekazać. Dziadek często powtarzał „pamiętaj, bez względu na to kim będziesz ucz się pokory, bo nawet jak na wysoką grzędę wejdziesz to zawsze dziurę w d… widać.” Niezbyt elegancko, ale prawdziwie. To był czas odpowiednich obowiązków i bezpieczeństwa. W domu nie było wiele czułości – jednak było dużo dobra. Było trudno finansowo, więc nigdy o nic nie prosiłam. Kiedyś babcia powiedziała, że jak złapię świetliki i wypuszczając je na głos wypowiem życzenie, to się spełni. Potem z ukrycia słuchała tych moich marzeń o nowych trampkach, kredkach, drewnianym wózku, a nawet by czereśnie dojrzały szybciej. Później spełniała te marzenia, a dla mnie to była magia. Nawet te czereśnie zdawały się dojrzewać szybciej. Dziadek uczył mnie też przezwyciężać strach przed gęsiami, ciemnością czy choćby ćmami. Na wszystko lekarstwem stawały się wymyślane przez niego historie. I tak np. znienawidzone ćmy stały się stworzeniami najbardziej chronionymi. Skrzydełka ćmy są kruche i pokryte pyłem. Gdy ćma przelatuje nad głową dziecka, zrzuca ten proszek dając piękne sny. Jak więc poranione mocno dziecko mogło w tą historię nie uwierzyć? To niewielkie rzeczy i zwykłe bajki, ale dla mnie były bardzo ważne. Babcia zmarła, kiedy miałam 11 lat, dziadek odszedł niewiele później. Znów trafiłam do mamy, która była

Czułam się winna. To poczucie winy i kiepska samoocena dominowały w całym dotychczasowym życiu. Rozpoczęcie samodzielności było kolejnym trudnym momentem. Zostawiona sama sobie w nowym i dużym mieście rozpoczęłam pracę gońca w radiu, tak trafiłam do mediów. Uczyłam się życia od podstaw. Wychodząc z placówki opiekuńczej, nie wiedziałam ile kosztuje chleb czy kilogram cukru. Popełniłam po drodze dużo błędów, ale uczyłam się życia powoli. Z emocjami tak łatwo nie było. Bardzo szybko obudziła się potrzeba, by mieć obok kogoś bliskiego. Potrzeba miłości jest naturalna dla każdego, szczególnie dla dzieci z trudnymi doświadczeniami. Niemal każda z moich koleżanek w ciągu kilku miesięcy po opuszczeniu placówki wchodziła w związki bądź wychodziły za mąż. Pakowałyśmy się w to pogubione i nieprzygotowane, i łatwo było nami manipulować. Większość z nich zakończyła te związki rozwodem, dopiero kolejne bywały bardziej udane. Pracując już w mediach wraz z siostrami zakonnymi zorganizowałyśmy mieszkanie dla dziewcząt wychodzących z placówek, żeby miały lepszy start w normalne życie i nie szukały na siłę mężczyzny, który się nimi zaopiekuje. Siostry uczyły, jak utrzymać pracę, bo osobom z domu dziecka często wystarczy, że ktoś im zwróci uwagę, a od razu wszystko rzucają. Widzą tylko atak na siebie, a stereotyp, że to złodzieje, oszuści i lenie, nie pomaga. Sama słysząc to wiele razy przestałam mówić skąd jestem. To były nawarstwiające i utrwalające się we mnie blokady. W wieku 21 lat zostałam mamą. Przerażona, rodziłam córkę będąc w domu samotnej matki. To był ogromny zwrot w moim życiu - nagle musiałam wydorośleć, wziąć za kogoś odpowiedzialność, poradzić sobie sama. Niestety dla ojca dziecka i jego rodziców nie byłam TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

37


TRAMWAJEM DO ZMIAN

wystarczającą kandydatką na żonę. Tak się skończyła wielka miłość. Miałaś wtedy już takie myśli? Byłaś bardzo dojrzała. Życie mnie tego nauczyło rzucając na głęboką wodę. Lęki nie spowodowały chęci oddania córki do adopcji. Wreszcie miałam kogoś, kogo mogę kochać i kto kocha mnie bezwarunkowo. Być może było to wtedy egoistyczne. Niestety, gdy córka miała 2 miesiące okazało się, że jest chora. Pierwsze lata spędziłyśmy głównie w szpitalu. Tylko praca i opiekowanie się dzieckiem. Nic oprócz jej zdrowia się nie liczyło. Dziś, mimo że lekarze nie dawali jej szans, studiuje. Jestem z niej bardzo dumna. Przekonałam się, że jak nie dostajesz miłości i czułości w życiu to nie znaczy, że jesteś jej pozbawiona. Rekompensowałam swoje braki, dając czułość córce. Mając 21 lat potrafi powiedzieć, że potrzebuje się przytulić. Druga, która ma 15 lat, robi to samo, pomimo, że była wychowywana w zupełnie innych warunkach. To jakim chcesz być rodzicem, to w dużej mierze kwestia wyboru. Miałaś jakiekolwiek wsparcie od ojca pierwszej córki, jego rodziny? Nie. Do dziś nie wiem, jak sobie wtedy dałam radę finansowo i psychicznie. Tak wiele wtedy wypierałam, że wielu sytuacji nie jestem w stanie sobie nawet przypomnieć. Dostawałam początkowo 600 zł alimentów, ale po roku zmniejszono mi je do 260 zł. Mój były chłopak miał znajomości, a ja nie miałam szans z nim walczyć. Później było trochę łatwiej - dorabiałam, były świadczenia pielęgnacyjne, dałam sobie jakoś radę. Jak to się stało, że po tak trudnych doświadczeniach odważyłaś się zaufać kolejnemu mężczyźnie? Wydawał mi się bardzo ciepły. Nie przeszkadzało mu to, że już mam córkę i że wychowałam się w domu dziecka. Od razu mu wszystko opowiedziałaś? Nie, oczywiście, że nie, ale wiedziałam, że muszę być wobec niego uczciwa, jeśli chcę zbudować trwały związek. Nie byłam w stanie opowiadać o szczegółach, tego chyba nigdy nie będę w stanie zrobić, ale opowiedziałam o najważniejszych wydarzeniach. Dwa pierwsze lata to był dobry okres, poznawaliśmy się, a mnie nie zapalały się żadne czerwone lampki. Widziałam szansę stworzenia córce rodziny, której ja sama też bardzo potrzebowałam. Zaufałam i wzięliśmy ślub. 38

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Niestety mąż rok po roku stawał się coraz bardziej opryskliwy i wulgarny. Być może wpływ na to miała zmiana pracy. Górnictwo okazało się mieć na niego zły wpływ, a może bardziej koledzy z pracy, dla których nazywanie swoich żon miotłami było zabawne. Nie nadużywał alkoholu, ale atmosfera była ciężka. Próbowałam to ratować. Gdy młodsza córka była w pierwszej klasie wyprowadziłyśmy się na pół roku. To nim wstrząsnęło, ale poprawa trwała krótko. Po około roku wszystko wróciło, dzień bez awantury był dniem straconym. Starsza córka wyprowadziła się w pierwszej klasie liceum do bursy, nie chciała z nim mieszkać. To był dla mnie sygnał, że już za dużo. Po raz pierwszy w życiu spisałam plan. Wiedziałam, że muszę znaleźć mieszkanie i pracę. Zostałam w Cieszynie łudząc się, że młodsza córka będzie miała kontakt z ojcem. Znajoma dała mi pracę w kwiaciarni, na pół etatu, dodatkowo pisałam dla gazety. Mimo braku stabilizacji finansowej miałam pewność, że sobie poradzę. Wyprowadziłam się w ciągu jednego weekendu, znalazłam mieszkanie i jakoś znowu dałam sobie radę. Potem pojawiła praca w mediach lokalnych. Stworzyliśmy Tramwaj Cieszyński. Jestem więc w dobrym miejscu. Uderza mnie słowo „jakoś”. Nigdy nie mamy 100% pewności, prawda?


TRAMWAJEM DO ZMIAN

zjadliwej krytyki totalnie mnie łamie. Szczególnie, gdy ta krytyka pochodzi od kobiety. Doświadczenia z mężczyznami trochę mnie uodporniły na ich agresję słowną. Może to moja wielka potrzeba akceptacji w świecie kobiecym, albo coś innego, co jeszcze muszę przepracować. Tak, nie wszystko widzimy od razu. Ludzie często myślą, że jak pójdą do psychologa to za miesiąc będzie dobrze. A to lata pracy, składanie powolutku w całość. To bezpieczniejsze, bo gdyby nagle z całą siłą dotarło do nas co się wydarzyło, to mogłoby nas to zabić.

Dokładnie tak. Nadszedł w końcu moment, kiedy już nie chcę, żeby było „jakoś”. Chcę świadomie robić to, czego pragnę, nie to co muszę. Dalej jestem samotną matką, po 13 latach trudnego małżeństwa, z dwójką dzieci, którym muszę zapewnić utrzymanie, ale oprócz tego jest kilka rzeczy, na których mi naprawdę zależy. Zaczynam lepiej o sobie myśleć i zauważam, że wiele rzeczy przychodzi mi z większą łatwością. Patrzę na to jak na dar. Może gdybym to odkryła jako młoda osoba, inaczej wykorzystałabym pojawiające się szanse, a na pewno bym je dostrzegła. Jednak skupiałam się na tym, co wtedy było ważniejsze. Jeśli długo napotykasz tylko trudności, to przychodzi taki moment, że boisz się najmniejszego ryzyka. Nie wierzysz w siebie, nie odważysz się zrobić jednego niepewnego kroku. Spójrz, jaki paradoks. Tak wiele zniosłaś, poradziłaś sobie z takimi trudnościami, że niejeden człowiek dawno już by się poddał, a Ty nie wierzysz w siebie. Bo takie historie odbierają poczucie własnej wartości. Moje córki są tu dla mnie bardzo surowe. Często zadają pytanie, „dlaczego mam wiarę w siebie na poziomie kostek”? Gdy ktoś chwali moją pracę, często jeszcze pojawia się we mnie niedowierzanie. Są takie momenty, gdy mimo że zrobiłam coś świetnie, to jedno słowo

U mnie to odkrywanie zaczęło się już w ostatnich latach małżeństwa, kiedy każde słowo mojego męża było krytyką. Widziałam, że nigdy nie zasłużę sobie, by dobrze o mnie myślał. Musiałam sobie odpowiedzieć, czy chcę przez resztę życia udowadniać coś, czego on i tak nie doceni. Wtedy zaczęłam tak naprawdę myśleć o sobie. Wiem, że przeprowadzka, rozwód są trudne dla wielu kobiet. Nie oceniam ich, bo nigdy nie byłam przywiązana do miejsca. Często zostają w związkach przemocowych myśląc, że sobie same nie poradzą. Jak całe życie mieszkasz z rodzicami, potem z mężem, to nie wyobrażasz sobie życia w niepewności, czy będzie Cię stać na rachunki. Często to problemem z zaakceptowaniem samotności. To trudne, ale nie aż tak straszne. Nie boję się samotności, spędzania czasu sama ze sobą. Jasne, muszę sama zadbać o finanse, wykształcenie dzieci, muszę też sama nosić ciężkie rzeczy, malować ściany, przesuwać meble i naprawiać kran, ale daje mi to satysfakcję. Jesteśmy przyzwyczajone do życia po coś, dla kogoś, spełniamy oczekiwania. Dlatego chyba tak trudno odpowiedzieć sobie na pytanie „kim jestem”, większość z nas nawet nie próbuje go sobie zadawać. To, że musiałaś być samodzielna przez całe życie pozwoliło ci później łatwiej podjąć decyzję o rozstaniu, ale przecież jak każdy człowiek masz potrzebę bliskości. Oczywiście. W końcu zaczęłam przyznawać, że chcę ułożyć sobie życie. Chcę być kochana, ale teraz wiem, jakiego związku chcę. Dopóki nie rozliczysz się z przeszłością i nie odpowiesz sobie czego chcesz, a czego nie chcesz, to nie ruszysz z miejsca, a na pewno wpakujesz się w kolejną toksyczną relację. Wierzę w to, że już potrafię rozpoznać szczere uczucie. Dlaczego ma mnie nic dobrego w życiu nie spotykać?

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

39


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Patrząc z perspektywy czasu na swoje związki, potrafisz powiedzieć, dlaczego wchodziłaś w takie relacje? Rozumiem, że w twoim mężu coś się obudziło, ale to oznacza, że już tam było. Tak, ale nie chciałam widzieć sygnałów. Bierzemy ze związków coś, czego w danej chwili potrzebujemy, projektując go sobie wbrew zdrowemu rozsądkowi. Wchodzenie w niekorzystne relacje bierze się z kompleksów, z braku szacunku do siebie. Przez lata, żyjąc w spięciu i umniejszaniu siebie, każdy niewielki, dobry gest odbierałam jak wielkie WOW! Teraz widzę, że to coś, co mi się po prostu należy jako człowiekowi. Staram się tego uczyć moje córki. Nie chodzi o bycie roszczeniowym, ale o szanowanie własnych potrzeb i stawianie granic. Jak każda matka boję się, że będą powielały moje błędy. Wiem, że muszą żyć po swojemu, zebrać swoje doświadczenia, także te trudne. Mają dużo wolności, prawo do oceny siebie i decydowania o sobie. Inaczej nie będą gotowe na to, by o siebie zawalczyć. Piękne. Mam nadzieję, że jak będę stara, to potwierdzę czy mi się to udało, bo to czy dobrze wychowaliśmy dzieci ocenimy dopiero widząc, jak radzą sobie z własnym życiem. Miałyśmy też trudne doświadczenia, dziewczyny nie radziły sobie z problemami, jak większość nastolatków z rozbitych rodzin. Młodsza miała moment ucieczki w złe towarzystwo, uciekła nawet z domu za wielką miłością, która z czasem okazała się jednak bardzo mała. To był ciężki bunt. Musiałam sobie odpowiedzieć, gdzie popełniłam błąd i przyznać się do niego. Przepracować to w sobie, ale i z nią. Nie odrzucić jej i nie dać odczuć, że mnie zawiodła, że to zaważyło w jakiś sposób na moich uczuciach do niej. Przeciwnie, jeszcze bardziej zaczęłam dbać o naszą relację pokazując, że ją rozumiem. Dzięki temu dzisiaj jest lepiej i sama wybiera inne środowisko. Potrzebowałam wstrząsu, by zauważyć, że dopóki nie zajmę się sobą, to nie będę mogła odpowiednio zająć się moimi dziećmi w ich trudnych momentach, bo moje problemy będą wracać. Nigdy jednak nie wykorzystywałam swojej sytuacji, by wzbudzać poczucie winy u dzieci, nie bagatelizowałam ich problemów porównując do moich. To, co przeżywają jest dla nich trudne na ten moment i kropka. A czy one znają twoją historię? Wiedzą o domu dziecka, o historii moich dziadków, mojego taty, o braku kontaktu z mamą, ale nie znają 40

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

szczegółów. Być może znając je lepiej, rozumiałyby mój lęk o nie. Doświadczyłam brutalności - strasznej, upokarzającej, i najbardziej boję się tego, że i je to spotka. Długo pilnowałam ich jak kwoka, ale zrozumiałam, że czują się osaczone. Przyjdzie czas, że z nimi usiądę i opowiem moją historię, ale nigdy nie chciałam, żeby były nią obciążone i czuły obowiązek traktowania mnie jakoś szczególnie. Nie wiedząc, mogły sobie czasem na mnie pokrzyczeć, zbuntować się. Nie musiały niczego w sobie tłumić. Rozumiem motywację, ale ukrywając prawdę pozwalasz, by problem ciebie obciążał, co daje mężczyznom większe przyzwolenie na podobne zachowania. Akcja #metoo pokazała, że można szukać pomocy. Większość osób, które przeszły takie doświadczenia udaje, że problem nie istnieje. Wychowują dzieci robiąc z seksu tabu, a to tylko pogarsza sytuację, bo są one wtedy bezbronne wobec tego rodzaju przemocy. Z pewnością tak. Tylko ja wolałam znaleźć inny sposób, żeby moje dziewczyny uświadomić, nie mówiąc wprost o sobie. Dzieliłam się z nimi moimi opiniami, rozmawiałam, podrzucałam książki o tej tematyce, oglądałyśmy filmy. Rozumieją, że takie zagrożenia istnieją. Kobiety boją się o tym mówić, bo żyjemy w kulturze gwałtu.


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Temat jest omawiany, ale bardzo spłaszczamy problem, podchodząc do molestowania lekceważąco. Ofiary słyszą „przesadzasz”, „co ci się takiego stało”. Najgorsze, że słyszą to często od innych kobiet. Dokładnie, od niedawna zaczyna się mówić o gwałtach w małżeństwie, jakby to było nierealne. Tak. Rozmawiałam z jedną Panią Profesor na ten temat. Zszokowało mnie gdy powiedziała: „No przestań, wymyślacie. Nie powiesz, że nie sprawia Ci przyjemności jak obcy mężczyzna cię klepnie w tyłek, nie chcesz się tylko przyznać.” Wszędzie spotykam kobiety, które akceptują takie zachowanie. Dwa lata temu prowadziliśmy akcję „Stop przemocy” pod hasłem „Nie mów mojej córce jak ma się ubierać i zachowywać, ale naucz swojego syna, że nie wolno krzywdzić kobiet”. Ze strony wielu nauczycielek nie było współpracy, bo twierdziły, że nie dziwią się zachowaniu chłopców, bo dziewczyny ich prowokują. Ta akcja pokazała, że problem jest dużo głębszy, niż nam się wydaje. Dlatego nie dziwię się kobietom, że nie chcą mówić o swoich doświadczeniach, bo chyba trudniejsze jest to, co potem jest ich udziałem. Musimy edukować społeczeństwo, by na te historie reagowało w odpowiedni sposób. Wróciłyśmy do lęku przed oceną i wykluczeniem. Zmierzając do podsumowania - od czego należy zacząć budowanie poczucia własnej wartości? Bo część osób, które przeczytają ten wywiad pomyśli „ja miałam ciężej, nie mogę nic zmienić”, inne „nie było tak źle, więc trzeba żyć dalej”. Jak zachęcić ludzi, by stanęli w prawdzie, jak to pięknie określasz, zobaczyli skąd biorą się ich trudności i zdecydowali, że chcą to zmienić? Najpierw trzeba usłyszeć pytanie. Powinno się jak najczęściej pojawiać w otoczeniu, stymulować. To musi być dobry moment i słowa, które trafią prosto w serce. Pytanie, które mnie zmobilizowało do pracy nad sobą brzmiało: „kim jestem i gdzie jest moje miejsce?” Jak to właściwe pytanie będzie powracać, to w końcu zapragniemy naprawdę sobie na nie odpowiedzieć. Możemy robić setki wykładów dla kobiet, ale żeby chciały ich naprawdę wysłuchać, muszą zadać sobie odpowiednie pytanie, a dla każdej jest to inne pytanie i chcieć poszukać odpowiedzi. Może na początku będą głuche na wszystko, będą traktowały to jak bzdury albo wymądrzanie się, ale za którymś razem coś je poruszy. Na początku zwykle usprawiedliwiamy się, żeby nie zmierzyć się z problemem. Zadajemy sobie mnóstwo trudu, by wyprzeć to, co w nas trudne.

Jest ogromny trend na rozwój osobisty, niestety wiele z propozycji to ślizganie się po powierzchni. Zapalę kadzidełko, zaśpiewam mantrę i już jestem lepszym człowiekiem, bez całej tej pracy nad sobą. Nie ma nauki, wniosków. To właśnie jest ta prawda o której mówimy. Jeśli coś jest prawdziwe to przyniesie rezultat, prędzej czy później. Jeżeli coś jest „plastikowe”, poczujesz się lepiej przez chwilę, a potem wszystko wróci. Ale jak ktoś zaczyna się chociaż ślizgać po temacie, to jest szansa, że kiedyś to właściwe pytanie usłyszy i porzuci tą sztucznie uduchowioną otoczkę, wrzucanie na Facebooka masy zdjęć i cytatów, które tak naprawdę niczego nie zmieniają. Trzeba napisać swój cytat, wtedy to jest prawda. To strach uruchamia blokadę. Trzeba go zrozumieć i oswoić, wiedzieć, skąd się wziął, że był kiedyś potrzebny. Każda emocja jest potrzebna, daje nam ważną informację. Zdradzisz nam na koniec swój cytat? Moje życie pisze mój cytat. Dzisiaj to: Miarą sukcesu nie jest to, jak inni widzą twoje życie, ale to, jak ty je widzisz. Przez życie idą ze mną również słowa dziadka: „Tylko człowiek głupi i niepokorny wysoko głowę nosi.” Pomaga mi w życiu to, że nie potrzebuję sławy czy rozpoznawalności. Do każdego tematu podchodzę pokornie. Często też wspominam słowa babci, że jak wypowiesz marzenie na głos, to się spełni. Czasem je wypowiadam, chociaż wokół nie ma świetlików i nikt jak babcia moich marzeń nie słucha. Daje mi to jednak poczucie, że marzenie ma prawo stać się rzeczywistością. Kierujesz swoimi emocjami i zaczynasz wierzyć w to, czego chcesz. Musisz wierzyć.

Urszula MARKOWSKA Redaktor Naczelna, dziennikarka felietonistka, aktywistka społeczna, matka dwóch córek i właścicielka kota Ryszarda.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

41


TRAMWAJEM DO ZMIAN

nia

ie

c

A

M o ra w

Emocjonalna strona zdrowia Trudne emocje, traumy, codzienny stres, szczególnie ten chroniczny, mają bardzo negatywny wpływ nie tylko na nasze samopoczucie psychiczne, ale i na zdrowie. Nowoczesna medycyna potwierdza, że jest to podłożem szeregu dolegliwości i chorób, a my, mimo dostępu do tej wiedzy, najczęściej nie robimy nic, aby czerpać z niej korzyści dla siebie. Jakie objawy powinny wzbudzić nasz niepokój? Bóle w różnych obszarach ciała, których przyczyny nie udało się zdiagnozować, powracające i uporczywe napięcia mięśniowe czy problemy układowe nie znajdujące uzasadnienia, mimo przeprowadzonych badań laboratoryjnych oraz diagnostyki obrazowej. Wszystkie te uciążliwości najprawdopodobniej są manifestacją długotrwałych lub krótkich, ale bardzo intensywnych stresów, z którymi nasze ciało poradziło sobie tworząc „blokadę”.

Co możemy z tymi blokadami zrobić? Z doświadczenia z mojego gabinetu wiem, jak trudno uwolnić od bólu osobę zmagającą się z nieprzepracowaną traumą z dzieciństwa lub osobę, która poddana jest permanentnemu stresowi w życiu codziennym. Choć w naszym społeczeństwie zachodzą zmiany, to nadal rzadko bacznie obserwujemy swój organizm, który naprawdę wysyła nam oczywiste sygnały o problemach, 42

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

jakie go dotykają. Nie dbamy o siebie i nie reagujemy na te sygnały na czas, zwykle czekając, aż ciało chorobą zmusi nas do szukania pomocy. Od wielu lat pracuję z ludźmi chcącymi uwolnić się od chronicznego bólu i bardzo często okazuje się, że są oni mocno poturbowani emocjonalnie przez życie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ot, stres przeżywa każdy, prawda? Dlatego zwykle nie wiążą tego, co ich w życiu spotkało, ze swoimi dolegliwościami. W toku


TRAMWAJEM DO ZMIAN

naszej wspólnej pracy okazuje się jednak, że śmierć mamy, utrata dziecka, molestowanie w dzieciństwie, brak zrozumienia w związku czy przerastające ich oczekiwania szefa, generują tak wielkie napięcia, że ludzie ci nie są już w stanie dłużej unieść danej sytuacji, a jedynym możliwym rozwiązaniem według ich ciała na ten moment jest jednoznaczna informacja bólowa. Nasz organizm jest wyjątkowym mechanizmem, który do sprawnego funkcjonowania potrzebuje homeostazy, czyli wielopoziomowej równowagi. Aby móc ją zachować, niezbędne są zrównoważone emocje i wydolne ciało. Chińscy uczeni całe wieki temu przyporządkowali każdą z negatywnych emocji do konkretnego organu, gruczołu, mięśnia czy całego układu. To dzięki nim właśnie mamy wiedzę, jak tłumiony w sobie żal, gniew czy strach działa destrukcyjnie na nasz organizm, na konkretny organ. Korzystaliśmy z tej wiedzy od dawna, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Przypomnij sobie takie sformułowania jak „coś Ci leży na wątrobie” (gdy ewidentnie człowieka męczy jakiś problem, żal) czy „żółć go zalewa” (sformułowanie oznaczające duży gniew). Wiedząc, gdzie gromadzą się napięcia, możemy z powodzeniem pracować z ciałem nie tylko w kontekście fizycznym, ale poprzez działanie na konkretny obszar dotykać emocji schowanych głęboko w nas i je uwalniać. To uwalnianie pozwoli nam nie tylko odzyskać dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne, ale - co niemniej ważne - pomoże zapobiec wielu chorobom, które mogłyby być skutkiem długotrwałego blokowania emocji w ciele.

Z życia wzięte Niedawno trafiła do mnie młoda dziewczyna. Powodem jej wizyty był ból w okolicy mostka. Problem sprawiało jej także całkowite wypełnienie klatki piersiowej powietrzem podczas wdechu, czuła znaczne trudności podczas oddychania. W trakcie wywiadu od razu zaznaczyła, że bolesność pojawiła się w dniu wypadku jej taty. Strach, w którym żyła przez cały jego pobyt w szpitalu, spowodował daleko idące napięciowe zmiany postawy i zablokowanie mięśni odpowiedzialnych za unoszenie się klatki piersiowej. W tym wypadku sama rozmowa i manualne uwolnienie napięć skumulowanych w ciele przywróciło pacjentce prawidłowe, pełne i bezbólowe oddychanie. Inna z moich pacjentek trafiła do mnie z przewlekłym bólem, skupiającym się między łopatkami i wędrującym w okolice serca. Przeprowadzone testy czynnościowe i diagnostyka u co najmniej trzech lekarzy specjalistów wykluczyły schorzenia, które mogłyby generować ból tego rodzaju. W przeprowadzonym wywiadzie pacjentka nie wspomniała, że ból po raz pierwszy pojawił się niedługo po tym, kiedy odeszła jej mama, z którą nie

miała możliwości się pożegnać. Nie wiązała dawnych emocji z obecnymi odczuciami w ciele. Terapia manualna przynosiła ulgę na krótki czas, patologiczne napięcia i bolesność wracały, gdy tylko pojawiał się większy stres. Szukając przyczyny takiego stanu rzeczy, krok po kroku analizowałyśmy trudne wydarzenia z jej życia. I tym razem rozmowa, a w zasadzie możliwość wypowiedzenia się na głos przed samą sobą, w połączeniu z odpowiednimi technikami manualnymi pomogły w zniwelowaniu patologicznych napięć, które generowały ból. Takim rozmowom w gabinecie często towarzyszy smutek, a nawet łzy. Bardzo doceniam, kiedy moi pacjenci pozwalają sobie na doświadczanie trudnych emocji, bo jeśli ból ma podłoże psychosomatyczne, tylko wówczas możemy coś wspólnie przepracować i uwolnić pacjenta od jego dolegliwości. Żeby jednak cokolwiek mogło się zadziać w tej sferze potrzeba zaangażowania i odwagi. Czasem niezwykle trudno przychodzi nam powiedzenie na głos czegoś, co mimo upływu lat ciągle tak mocno nas dotyka. Stworzenie bezpiecznej i przyjaznej przestrzeni do rozmowy jest niezwykle istotnym aspektem mojej pracy, równie ważnym co techniki manualne, którymi się posługuję. Ogromną pomoc w drodze do odzyskania równowagi w ciele stanowi więc otwartość wobec samego siebie i terapeuty, bez względu na jego specjalizację. Nie bójmy się szukać drogi do zdrowia, choć czasem bywa długa i trudna. Praca nad sobą, to najcięższa praca świata, ale warto ją wykonać. Stosując w codziennej pracy metodę FRSc, dzieło polskiego ortopedy i niezwykłego człowieka, Dr Radosława Składowskiego, nigdy nie zapominam jego nauki, która uświadamia mi, jak ważna jest każda część ludzkiego organizmu, jak istotnym jest każdy aspekt jego działania i jak misternie wszystko w nim jest ze sobą powiązane. Zachęcam więc z całego serca, by spojrzeć na siebie holistycznie, jak na nierozerwalną całość. Nie łudźmy się – garść tabletek nie rozwiąże naszych problemów, jeśli nie zadbamy o każdy aspekt naszego funkcjonowania w życiu.

Ania Morawiec o sobie: Jestem terapeutką manualną i naturopatą w jednym. Pracą z ludzkim ciałem zajmuję się od wielu lat. Jeśli ból przeszkadza Ci w normalnym funkcjonowaniu - zapraszam. Wspólnie znajdziemy rozwiązanie. FB/Manufaktura-Zdrowia-Anna-Morawiec ann22waw@gmail.com Tel: 798 411 733

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

43


ka

TRAMWAJEM DO ZMIAN

K

as

ia

ws

„My, to ja i ty. Czy do siebie pasujemy?” W ojc i e c h

o

Motyle w brzuchu, trudności z koncentracją, myśli biegną wciąż ku tej jednej osobie… Świat jakby trochę odrealniony i trudno się pozbierać, a jednak czujesz przepełniającą Cię euforię! Tak dla większości z nas wygląda stan zakochania. Początek miłości, ale czy takiej na całe życie? Czy taka miłość jest możliwa? A może związek w późniejszym czasie wcale nie musi być oparty na miłości? Jak zdefiniować miłość i szczęście w związku? Dlaczego tak wiele relacji się rozpada lub trwa tylko z przyzwyczajenia i wygody partnerów?

Według Roberta Sternberga miłość, to mieszanka trzech składników – intymności, namiętności i zaangażowania. Namiętność to pożądanie o podłożu seksualnym lub romantycznym, chęć poszukiwania jedności fizycznej i/lub emocjonalnej z ukochaną osobą. Intymność oznacza znajomość siebie samego oraz drugiej osoby, pełne zaufanie, wspieranie się, realną bliskość i wzajemną troskę o dobre samopoczucie partnera. Zaangażowanie to natomiast chęć utrzymania stałości związku i poczucie odpowiedzialności za relację. Objawia się miedzy innymi wykazywaniem zainteresowania wspólnym przezwyciężaniem problemów i pracą nad relacją. Te trzy czynniki, wg Sternberga, występują w kolejnych fazach związku w różnym natężeniu. 1. Faza zakochania – to przede wszystkim namiętność, szalejąca pod wpływem hormonów. To właśnie ten stan kojarzony z motylami w brzuchu, pewną dozą niepewności, ale i nadziei. Można powiedzieć, że rozpoczyna się „badanie”, czy druga strona jest tak samo zainteresowana potencjalną relacją, jak my. 2. Faza romantycznych początków – jeśli nasza namiętność spotyka się z wzajemnością to obie strony dążą do spędzania ze sobą czasu, wzrostu intymności, poznania partnera, budowania zaufania. Kształtuje się przywiązanie. 3. Faza związku kompletnego – ta faza to silne zaangażowanie, połączone z dużą intymnością i namiętnością. Tu najczęściej decydujemy się na wspólne tworzenie rodziny, domu, przyszłości. Dużo w tym emocji, spełnienia i poczucia szczęścia. Niestety namiętność nie może trwać wiecznie, a hormony po pewnym czasie zaczną 44

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

opadać. To moment prawdziwego testu dla związku, zaczynamy dostrzegać już nie tylko zalety naszej drugiej połówki, ale i jej wady. 4. Faza związku przyjacielskiego – nie ma już takiej namiętności, ale jeśli oboje partnerzy są zdecydowani podtrzymać wysoką intymność, dbają o bliskość między sobą, to może być dla nich bardzo satysfakcjonujący czas. Taki związek może trwać, wcale nie przechodząc do fazy związku pustego. Ten egzamin zdają jednak tylko te pary, których relacja jest oparta o silne podstawy. 5. Faza związku pustego – nastaje, gdy nie ma już nie tylko namiętności, ale i intymność gdzieś zanika. Jedyne, co podtrzymuje taki związek to zaangażowanie, wynikające z różnych pobudek. Być może partnerom jest wygodnie pozostawać w takiej relacji lub uważają, że przysięga małżeńska jest nierozerwalna. 6. Rozpad związku – to konsekwencja pustki w związku. Naturalnie namiętność i intymność już w tym momencie nie istnieje, a dodatkowo znika i zaangażowanie, które do tej pory jeszcze podtrzymywało relację. Nie jestem ekspertem, ale mogę w tym miejscu napisać to, co czuję. Czuję, że na tej drodze do budowania trwałej, długoletniej i satysfakcjonującej relacji jest kilka trudnych punktów, do których warto podejść bardzo świadomie. Niestety, chyba niewiele osób pochyla się nad nimi wystarczająco uważnie… Pierwszym trudnym momentem jest w mojej opinii budowanie intymności. Dlaczego tak myślę? Bo dla wielu z nas odsłonięcie się, szczerość i autentyczność w relacji z drugim człowiekiem to po prostu zadanie


TRAMWAJEM DO ZMIAN

trudne, a czasem nawet niewykonalne, z różnych względów. Często przecież sami przed sobą udajemy kogoś, kim wcale nie jesteśmy. Zakładamy maski i zbroje, które mają nas chronić przed zranieniem, pozwolić przetrwać. Jak w takiej zbroi budować naprawdę bliską relację? Mam wątpliwości, czy to możliwe. Pewnie można do końca życia udawać, że tak jest w porządku, ale czy to naprawdę jest szczęście? Według mnie chyba nie. Drugim sprawdzianem jest moment, w którym zaczynamy dostrzegać realny obraz partnera. Wszyscy, bez wyjątku, mamy wady i zalety. Umówmy się jednak, że z większością tych wad naprawdę można żyć i nie powinny one być przyczyną rozpadu związków. Mam oczywiście na myśli drobne wady - uciążliwe, ale w sumie niegroźne. Wszyscy czasem się złościmy, gdy partner zostawia brudne naczynia na stole, spóźnia się na spotkanie, czy z upodobaniem ogląda kreskówki, które nas przyprawiają o mdłości. Co jednak, gdy okazuje się, że mamy zupełnie różne poglądy na kluczowe sprawy, kierujemy się w życiu zupełnie innymi wartościami? Gdy jedna osoba chce na przykład mieć dużą, spędzającą wspólnie czas rodzinę, a druga uważa, że największą wartością jest zgromadzenie odpowiednio dużego majątku i poświęcenie się pracy? Tu kompromis jest niemożliwy, chyba zawsze przynajmniej jedna osoba będzie się czuła w takiej relacji nieszczęśliwa. Trzecim ważnym według mnie momentem jest wejście w fazę związku przyjacielskiego, gdy kluczowe jest podtrzymanie intymności, zespalającej związek. No właśnie – podtrzymanie. To chyba oznacza, że ta intymność musiała istnieć na wcześniejszych etapach. Bo jeśli na początku nie budowaliśmy relacji na szczerości, to wydaje mi się, że nie zaistniała prawdziwa intymność. Jeśli zdecydowaliśmy się na stały związek mimo, że kierujemy się w życiu różnymi systemami wartości, to chyba też niewiele ma to wspólnego z intymnością. Być może jest tak, że związki przeżywające kryzys, to w dużej mierze związki, w których partnerzy wcześniej nie byli szczerzy - ze sobą i ze swoim partnerem. Widzę, jak ogromnej liczby osób wokół mnie dotyka ten problem – w pewnym momencie patrzymy na związek, który trwa nieraz wiele lat i zastanawiamy się, co nas tak naprawdę łączy. Czy powinniśmy być nadal razem? Szczególnie często te pytania pojawiają się w głowach partnerów, jeśli intymności było tak mało, że każde z nich stworzyło sobie własne, niemal niezależne życie. Nie bez powodu przecież mówi się, że wiele małżeństw pozostaje razem tylko ze względu na dzieci, dom, kredyt… Czy jedyną możliwością, by zaznać szczęścia, jest wtedy rozejście się i znalezienie innego partnera lub życie w pojedynkę? Kiedy rozwód jest naprawdę konieczny?

Myślę, że to, o co warto bezwzględnie zadbać, to właśnie autentyczność i oparte o nią budowanie intymności już na samym początku relacji. Autentyczność pozwala nam przecież zauważyć, czy rzeczywiście jest nam ze sobą po drodze, czy mamy podobną wizję wspólnego życia. Nieszczerość już na początku to ogromne ryzyko, że nasze oczekiwania rozminą się po jakimś czasie. Warto pochylić się nad tym, zanim podejmiemy decyzję o założeniu rodziny, czy chociażby zamieszkaniu razem. A jeśli mimo wszystko, gdzieś po drodze coś się zepsuje, warto zanim podejmiemy decyzję o rozstaniu wspólnie odszukać to, co nas kiedyś łączyło, przyjrzeć się temu i być może odbudować. To wymaga pracy i dużej samoświadomości, ale daje nadzieję na zbudowanie bardzo silnej relacji, być może jeszcze silniejszej, niż wcześniej. Oczywiście pod warunkiem, że chcą tego obie strony i obie strony z zaangażowaniem do tego dążą. Bo bez zaangażowania raczej nic z tego nie będzie. No dobrze, przepis, jaki sobie tu naszkicowałam wydaje mi się prosty i logiczny, ale wiem z doświadczenia, że w praktyce wcale taki nie jest. Na początku związku większości z nas nie przychodzi do głowy, by zastanawiać się, co będzie za 15 czy 20 lat. W momencie kryzysu zwykle mamy tendencje do obwiniania drugiej strony, a jedynym wyjściem wydaje się albo poświęcenie własnych potrzeb i trwanie w nieszczęśliwej relacji albo jej zakończenie. Niestety, jeśli nie mamy świadomości, dlaczego nasz związek się rozpadł, to pewnie istnieje duże prawdopodobieństwo, że w kolejnej relacji powielimy dotychczasowe błędy. Ja należę do teamu „zbadaj, zastanów się, napraw, jeśli możesz”. Dlatego będę szukała odpowiedzi na pytania: Jak stworzyć silną i szczęśliwą relację? Jak wybrać partnera/partnerkę, z którą stworzenie takiej relacji jest możliwe? Czym jest wolność w związku i czy jest potrzebna? Jak pracować nad związkiem, w którym zanikła namiętność i intymność? Zadam te pytania psychoterapeucie, trenerowi i seksuologowi, Grażynie Serwan-Pogodzie, która jest między innymi autorką warsztatów „Zanim powiesz TAK”. Na co dzień pracuje z parami, dla których szczęśliwa, autentyczna i silna relacja to priorytet i podstawa także szczęścia jednostki. Jeśli i Ty nie wyobrażasz sobie satysfakcjonującego życia w relacji, która nie spełnia Twoich oczekiwań, dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku, posłuchaj, być może zadaj nurtujące Cię pytania. Spotykamy się już 7 marca, o 17.00, podczas transmisji online. Do zobaczenia!

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

45


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Duchy z dziecięcego pokoju

46

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021


TRAMWAJEM DO ZMIAN

An

i a W ą si k

„Jeśli ktoś usłyszy płacz matki, wtedy ona sama jest w stanie utulić swoje dziecko” Selma Fraiberg

Kwiat lotosu zapuszcza swoje korzenie głęboko pod wodą, w mule. Ziarenko kiełkuje żywiąc się tym, co wydaje się odpadkami i brudem opadłym na dno jeziora. Następnie przebija się przez wodę i na jej powierzchni tworzy nieskazitelny, piękny kwiat, symbol doskonałości i odrodzenia. Tak, jak lotos nie mógłby rozkwitnąć bez swojego początku w brudzie i błocie, tak prawdziwe człowieczeństwo i rozwój osobisty nie może istnieć bez trudu, mozołu i cierpienia. Nasiono – potencjał czegoś pięknego, tkwi uśpione pod mułem naszego jeziora. Może tam przeleżeć zapomniane i ignorowane przez resztę życia. Błoto to symbol naszej ciemnej strony - wszystkich trudnych, kłopotliwych emocji jak: gniew, pożądanie, zazdrość, lęk, przerażenie. Zwykle chcemy się ich pozbyć lub je zmienić, ale nie jest to łatwe, gdyż te wzorce emocjonalne są częścią naszego rozwiniętego umysłu i są w nas głęboko zakorzenione na skutek gatunkowej walki o przeżycie i instynktu prokreacji. Jezioro symbolizuje głębię naszej duszy, a jego powierzchnia to granica między naszym nieświadomym doświadczeniem a świadomym życiem. Podobnie jest z rodzicielstwem – jednym z najpiękniejszych i najtrudniejszych zarazem aspektów samorealizacji człowieka. Psychologia rozwoju człowieka w toku jego życia, tzw. psychologia „life span” zakłada, że rozwój nie kończy się z momentem osiągnięcia dojrzałości fizjologicznej. Człowiek staje wobec coraz to nowych wyzwań, kryzysów rozwojowych, dylematów, które prowadzą go do większej integralności. W koncepcji Erika Eriksona, wartości wykształcone we wcześniejszych etapach rozwoju, takie, jak: nadzieja, wola, stanowczość,

kompetencja, angażowanie się w zadania i miłość, w okresie średniej dorosłości prowadzą do realizacji potrzeby produktywności, która wyraża się w trosce o innych. Część ludzi realizuje ją poprzez rodzicielstwo. W czas rodzicielstwa wchodzimy wyposażeni w cnoty z poprzednich stadiów rozwojowych. Doświadczenie nie zawsze jednak przynosi nam zasoby – czasami staje się dla nas obciążeniem i utrudnia realizację kolejnych zadań. W początkowych etapach rozwoju jesteśmy uzależnieni od jakości opieki oraz naszej relacji z opiekunem. Z różnych względów może ona być niewystarczająca i utrudniać dziecku rozwój, zamiast go wspierać. Można powiedzieć, że zawsze możemy coś zarzucić swoim rodzicom: zbytnie pochłonięcie pracą, obowiązkami domowymi, brak kontroli nad agresją, uzależnienia, oziębłość lub emocjonalną niedostępność, czy też nadmierną lękowość. Każdy z pewnością znajdzie „kamień”, którym może rzucić w swojego rodzica, mówiąc mu „to twoja wina”. Stopniowo jednak uzyskujemy coraz więcej autonomii i po pokonaniu kryzysu tożsamościowego w okresie dorastania, jesteśmy w stanie samodzielnie sterować naszym rozwojem. Uzyskujemy za niego odpowiedzialność. I tutaj pojawiają się pytania: „Czy można być dobrym rodzicem, jeśli jako dziecko nie zaznało się dobrej relacji ze swoimi rodzicami?” „Czy można poradzić sobie z nierozwiązanymi zadaniami rozwojowymi z dzieciństwa?” „Czy można nadrobić to, co wydaje się stracone?” Odpowiedź na te pytania musi być pozytywna. W innym wypadku nie byłby możliwy dalszy rozwój, zarówno w wymiarze ontogenetycznym, jak i filogenetycznym. Każdy z nas zna te deklaracje wypowiadane najczęściej w młodym wieku: TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

47


TRAMWAJEM DO ZMIAN

„Nie będę, jak moja matka!” „Nie chcę być, jak mój ojciec!” Pokonywanie własnych zranień i ograniczeń, leczenie traumy transgeneracyjnej, nie tylko jest możliwe ale także konieczne, żeby na poziomie własnego pokolenia zatrzymać to błędne koło. Istnieją też deklaracje rodziców: „Chcę, żebyś miał lepsze życie niż ja!” „Chcę, żebyś była szczęśliwsza ode mnie!” I z doświadczenia wiem, że są one bardzo prawdziwe. Rodzice dobrze życzą swoim dzieciom, nawet jeśli nie są najlepszymi opiekunami. Dzieci obarczone są ryzykiem stania się „pojemnikiem” na nieprzerobione trudności rodziców z okresu ich dzieciństwa. Moment pojawienia się dziecka w rodzinie przywołuje reprezentację własnej wczesnej relacji rodzice – dziecko. Lęk i niepokój opiekuna wynikający z funkcji rodzicielskiej sprawia, że jest on szczególnie otwarty na kwestie związane z własnym dzieciństwem. Jest to moment, gdy otwierają się drzwi dla „duchów z dziecięcego pokoju.” I najbardziej właściwy czas, by się z tymi duchami rozprawić. Trudności w relacji z dzieckiem będą się uaktywniać w momentach, w których specyfika problemów rozwojowych dziecka dotykać będzie przeszłych, nierozwiązanych konfliktów rodzica. Jeśli rodzic nie był dobrze zaopiekowany we wczesnym okresie swojego życia, jeśli reakcja na jego podstawowe potrzeby: nakarmienia, przytulenia, opieki nie zawsze były zabezpieczane, najprawdopodobniej będzie mu trudno w kontakcie z bezbronnością własnego niemowlęcia. Przyczyny trudności zafiksowanych w tym okresie nie muszą wynikać z zaniedbań rodzicielskich. Mogą być związane z fizyczną lub emocjonalną nieobecnością związaną z chorobą, pobytem w szpitalu, czy depresją. Mogą wynikać także z wcześniactwa, czy pobytu w inkubatorze. Pojawienie się w rodzinie małego dziecka jest szczególnym momentem. Z pewnością zaburza dotychczasowy porządek i wymusza zbudowanie nowego. Jest to moment szczególnej wrażliwości rodziny: z jednej strony dużej podatności na dobrą zmianę, z drugiej jednak dużej wrażliwości. Opieka nad małym dzieckiem – osobą skrajnie zależną i nieporadną, uaktywnia w rodzicach ich osobiste doświadczenia dotyczące słabości, zależności i braku kontroli. Jeśli w toku doświadczenia życiowego rodziców jako dzieci, nie było zgody na słabość i zależność, a podstawowe potrzeby były zagrożone, słabość i nieporadność ich dziecka skonfrontuje ich z własnymi emocjami. Słabość niemowlęcia napotka na dziecięcą słabość rodziców. Niemowlę i rodzice będą się nawzajem wzmacniać w trudnych emocjach związanych z doświadczaniem zależności – lęku i złości. 48

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Zdarza się, że trudności rodzicielskie ujawniają się szczególnie w okresie treningu czystości, kiedy dziecko manifestuje swoją niezależność i bunt. Jeśli w tym okresie rodzic będąc dzieckiem był karcony, zawstydzany lub karany za przejawy niezależności, prawdopodobnie trudno mu będzie przyjąć niezależność swojego dziecka. Będzie się ona przejawiać w codziennej walce o to, kto będzie górą. Dziecko za wszelką cenę będzie chciało podkreślić swoje niezależne jestestwo – „Nie jestem tobą!” Będzie się to wyrażać poprzez wymuszanie, krzyk, zachowania, które rodzice często nazywają histerią. Wszyscy znamy przedszkolaka, który rzuca się na podłogę, odmawia współpracy, sabotuje poranne wyjścia z domu, uparcie załatwia grubszą sprawę za fotelem. Jeśli rodzic, wiedziony własnym bolesnym doświadczeniem z tego okresu, potraktuje te zachowania jako zachętę do walki o dominację i ją podejmie, wzmocni tylko zagubienie dziecka i własne, nakręcając spiralę agresji i wstydu. Kolejny trudny dla rodziców czas to okres edypalny, w którym rodzic i dziecko spotykają się ze swoją genitalną seksualnością. Dziecko eksploruje swoje ciało, cieszy się nim, bada. Ucieleśnia swoje emocje i doświadczenia. Uczy się intymności z samym sobą po to, by umieć ją dzielić z innymi. Testuje też swoich rodziców, zachęcając ich do wejścia w trójkąt. Buduje sojusze (najczęściej z rodzicem przeciwnej płci) i tworzy wyimaginowanych wrogów (zazwyczaj z rodzicem tej samej płci). Jest to już wyższy poziom gry i pojawiają się bardziej złożone emocje, takie jak: zazdrość, czy zawiść. Wszystko to jednak dzieje się „na niby”, jest zabawą, testowaniem, pewną grą, która dzieje się w rodzinie. To trudne wyzwanie dla rodzica, który ma problem z własnym ciałem, seksualnością, impulsywnością i spontaniczną częścią. Może tę zabawę potraktować zbyt poważnie. I tu możliwe są dwie reakcje: odpowiedź dorosłego seksualnością dorosłą, na seksualność dziecięcą, co bliskie jest nadużyciu i uwiedzeniu, albo brak odpowiedzi, dystans, oziębłość, ignorowanie. Jakkolwiek to się potoczy, zablokuje w dziecku tę część, która związana jest z samoakceptacją i zaufaniem własnemu ciału. I wreszcie czas dorastania, który mieści w sobie wszystkie kryzysy poprzednich okresów. W kontakcie z nastolatkiem, rodzic narażony jest na kontakt z własną kruchością, bezradnością i zależnością, jednocześnie ogromną potrzebą autonomii i niezależności – potrzebami, które wzajemnie się wykluczają i którym nie jest łatwo dogodzić. „Nienawidzę cię! Nie odchodź!” Ten, kto dobrze ma w pamięci czas własnego dojrzewania lub ma kontakt z nastolatkami, wie, o czym mowa. A jak to wszystko się zaczyna? Często w gabinecie pedagoga szkolnego, psychologa lub psychoterapeuty. Kiedy rodzic przyprowadza swoje dziecko z objawami:


niepokoju, zaburzeń snu, zaburzeń odżywiania, trudności z wypróżnianiem, napadami lęku, depresją, samookaleczeniami, natręctwami, itd. Objawy te najczęściej są przejawem walki dziecka o normalność, o swoją niezależność i rozwój. A jak to się może skończyć? Terapia dziecka to tylko jeden aspekt – nie zawsze zresztą konieczny. Im młodsze dziecko, tym większa rola rodziców w procesie jego zdrowienia. Jeśli znajdzie się osoba, która będzie mogła zaopiekować się emocjami i potrzebami rodzica, rodzic będzie w stanie zaopiekować się emocjami i potrzebami dziecka. Czasem wystarczy refleksja i odwaga do przywołania trudnych wspomnień z życzliwą osobą obok. Czasem potrzebna jest terapia. A z całą pewnością przyda się życzliwość, współczucie i świadomy kontakt z samym sobą.

Anna WĄSIK o sobie Psychoterapią i wsparciem psychologicznym zajmuję się od 20 lat. Stale podnoszę swoje kwalifikacje poprzez udział w warsztatach, szkoleniach i konferencjach specjalistycznych. Jestem absolwentką psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Ukończyłam Szkołę Psychoterapii Psychodynamicznej oraz Studium Socjoterapii i

Psychoterapii Młodzieży Centrum Dydaktyki i Leczenia Psychodynamicznego w Krakowie (obecnie Krakowskie Centrum Psychodynamiczne). Szkoliłam się też w Polskim Instytucie Ericksonowskim, ukończyłam między innymi dwuletnie międzynarodowe szkolenie „Zastosowanie podejścia systemowego i ustawień rodziny w psychoterapii”. Jestem Członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Brałam udział w międzynarodowym (Czechy, Niemcy), dwuletnim

ul. Stawowa 27, Cieszyn T: 535-858-909

cyklu szkoleń w zakresie pracy terapeutycznej z kobietami i dziećmi – ofiarami nadużyć seksualnych. Ukończyłam kurs w zakresie neuropsychologii klinicznej dziecka. Jestem praktykiem metod KIDS’ SKILLS: “Dam Radę” i “Jestem z Ciebie dumny” Psychodynamiczne rozumienie człowieka wzbogacam o pracę z ciałem. www.psyche.cieszyn.pl tel. +48 509 366 972 anna.maria.wasik@wp.pl

biuro@jabbadesign.pl www.sklep.jabbadesign.pl

Zamów onlinw esklepie - odbierz PODNOSIMY KOMFORT c o dz ie nne go o dp o c zy n ku


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Jeśli odkrywać świat,

TO TYLKO

z Jasiem i Małgosią Jak mówi afrykańskie przysłowie: „ Potrzebna jest cała wioska, żeby wychować dziecko”. Tak to wygląda w „prymitywnych” kulturach, gdzie na rozwój młodego człowieka mają wpływ bliższa i dalsza rodzina oraz sąsiedzi. W odróżnieniu od afryki, w naszej kulturze europejskiej z powodów zmian społecznych rodzina to często zaledwie: rodzice plus dziecko. Tak więc miejscem gdzie dzieci żyją w społeczności i gdzie przez obserwację i kontakt z innymi oraz tworzone relacje rówieśnicze uczą się we własnym tempie tego wszystkiego, czego w danym momencie potrzebują jest PRZEdSZKolE. Wybór przedszkola to często bardzo trudna decyzja dla rodziców. Niekiedy pierwszy raz powierzają opiekę nad swoim dzieckiem komuś innemu. Mitem jest przekonanie, że wszystkie przedszkola są takie same, ponieważ w przedszkolu maluch głównie się bawi. Wprost przeciwnie. Okres do 6 roku życia to czas największej plastyczności i chłonności dziecięcych umysłów. Dlatego warto wykorzystać go dobrze i zadbać o stymulujące otoczenie. Na cieszyńskim rynku edukacji Ogólnokształcące Przedszkole Jaś i Małgosia jest placówką, która od dwudziestu lat, kompetentnie i z wielkim oddaniem kadry, towarzyszy dzieciom w ich pierwszej wędrówce do świata. W ofercie przedszkola oprócz solidnej pracy dydaktycznej, dzieci uczestniczą w szeregu zajęć dodatkowych takich jak: rytmika, język angielski, gimnastyka korekcyjna oraz zajęcia na basenie. To czas, kiedy dzieci odkrywają swoje talenty i zainteresowania. Są chłonne i otwarte na to, co nowe. Dużym powodzeniem cieszą się także dodatkowe zajęcia z plastyki dla chętnych dzieci ze starszych grup, które można kontynuować po ukończeniu przedszkola. „Jaś i Małgosia” cały czas się rozwija i dostrzega potrzeby zmieniającego się świata. Wprowadzono tu cieszące się dużym zainteresowaniem zajęcia z robotyki. 50

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Zakupiono także dziecięce drony, które w okresie wiosenno-letnim przysporzą starszym dzieciom wiele radości podczas zabaw w pomieszczeniach i na wolnym powietrzu. Dzieci z zacięciem do muzykowania mają frajdę z gry na instrumencie Pianino Kolor, który pozwala na zabawy dźwiękowe, bez znajomości zapisu nutowego. Każdy znajdzie tu coś dla siebie! Przedszkole posiada bogate zaplecze dydaktyczne, niezbędne do realizacji podstawy programowej i codziennej zabawy.

Niezaprzeczalnym atutem placówki jest piękny, zazieleniony duży ogród, który został zmodernizowany i wyposażony w nowoczesne urządzenia do zabawy i wypoczynku dzieci. Spędzając wiele czasu na powietrzu, dzieci obserwują przyrodę. Przedszkolaki korzystają z ogrodu przez cały rok, a w ciepłe dni mają możliwość schronienia się i ugaszenia pragnienia w zacienionej altanie. Przedszkole słynie z własnej, nowoczesnej kuchni, w której przygotowywane są pełnowartościowe i smaczne posiłki. Jak zapewnia Dyrektorka Przedszkola Pani Alicja Stawowiak zatrudnieni w kuchni pracownicy gotują z sercem. Na miejscu przygotowywane są posiłki dla dzieci, a dostawcy codziennie dowożą świeże i zdrowe produkty. „Nikt tu nie grymasi, ani nie krzywi się na szpinak.” Jadłospis placówki dostępny jest dla rodziców na


TRAMWAJEM TRAMWAJEM DO DO ZMIAN ZMIAN materiał promocyjny

stronie internetowej. Co bardzo ważne, przedszkole jest w stanie zapewnić również specjalne indywidualne diety dla tych dzieci, które potrzebują tego ze względu na stan zdrowia. „Jaś i Małgosia” jest przyjazne wszystkim dzieciom, dlatego od kilku lat do placówki przyjmowane są również dzieci z dysfunkcjami. Zorganizowane zostały grupy integracyjne, w których dzieci zdrowe bawią się i uczą z dziećmi potrzebującymi specjalistycznej opieki. Wszystkie dzieci bardzo na tym korzystają, ucząc się otwartości. Jak podkreśla Pani Dyrektor zdrowe dzieci są pełne zrozumienia i empatii. Zdaniem Dyrekcji kluczem do sukcesu jest fakt, że w przedszkolu pracuje wysoko wykwalifikowana kadra pedagogiczna, stale wdrażająca nowe metody pracy w placówce. Zatrudnieni są także specjaliści, którzy wspólnie z wychowawcami dbają o najwyższy poziom pracy edukacyjnej i wychowawczej. Rodzice mogą być spokojni, iż pod czujnym okiem specjalistów takich jak: psycholog dziecięcy, logopeda, surdologopeda, surdopedagog, tyflopedagog, terapeuta zajęciowy, terapeuta Integracji Sensorycznej, odbywa się praca wspomagająca prawidłowy rozwój ich pociech. Dzięki długoletniemu doświadczeniu nauczyciele są w stanie zauważyć ewentualne trudności rozwojowe i odpowiednio pokierować potrzebami dziecka, przy stałej współpracy z rodzicami. Również rodzice zaniepokojeni zachowaniem malucha mają pewność, że mogą liczyć na wsparcie oraz kompetentną pomoc i pierwszą diagnozę. Aby ułatwić wejście w etap edukacji przedszkolnej maluchom, dla których rozłąka z domem rodzinnym na początku bywa trudna, wprowadzono program adaptacyjny „Mniej Łez” autorstwa Pani mgr Jadwiwgi Chlebik. W ramach tego programu, wprowadzonego już od 2007 roku, chętni rodzice wraz z pociechą korzystają z ustalonych comiesięcznych, krótkich wizyt w przedszkolu (mniej więcej od marca do sierpnia).

Na przestrzeni tego czasu maluchy poznają swoją salę, w dalszej kolejności pozostałe ważne części przedszkola jak: szatnia i ogród. Biorą udział w zabawach, stopniowo oswajając nowe miejsce. W sierpniu przed rozpoczęciem właściwej nauki przedszkolnej dzieci same dokonują wyboru własnego znaczka w szatni. Oswoiwszy otaczającą je rzeczywistość, dziecko jest bardziej ufne oraz bez obaw przeżywa rozłąkę z rodzicem. Obecna sytuacja pandemiczna nie pozwala na realizację tego programu w roku 2021, jednakże zainteresowani posłaniem do przedszkola rodzice mogą umawiać się na indywidualne spotkania z Dyrekcją oraz wychowawcami. Pani Dyrektor Alicja Stawowiak zapytana o to, jak zmieniły się dzieci na przestrzeni jej dwudziestoletniej pracy w przedszkolu, odpowiada że są: bardziej otwarte, potrafią swobodnie wyrażać siebie, chętnie i z odwagą zadają pytania a ich głos jest wysłuchiwany. Niejednokrotnie mają wpływ na to, co dzieje się wokół nich. W pewnym stopniu mogą wspólnie z dorosłymi decydować o tym, w jaki sposób będą spędzać czas w przedszkolu. Wyposażone w otwartość oraz chęć poznawania świata, z pewnością będą mogły rozwinąć skrzydła.

REKRUTACJA TRWA CAŁY ROK! Przedszkole przyjmuje zapisy dzieci do wszystkich grup. Karta zgłoszenia dziecka jest dostępna na naszej stronie internetowej www.jaima.pl Kontakt telefoniczny do przedszkola + 48 33 8635038 Kontakt telefoniczny do dyrekcji +48 608 603 304

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

51


TRAMWAJEM DO ZMIAN

z

yk

Iw

on

a W ło d arc

Świadome i samodzielne wybory Przez wieki kobiety pełniły różne role w społeczeństwie. Jako strażniczki domowego ogniska na swoich barkach dźwigały ciężar prowadzenia domostw. To one opiekowały się potomstwem, gromadziły zapasy, przyrządzały posiłki, szyły dla domowników garderobę, a część z kobiet najzwyczajniej w świecie pracowała na równi z mężczyznami w polu czy fabrykach za symboliczne wynagrodzenie.

Przez długie lata kobiety nie miały prawa decydowania o własnym losie, jednak dzielnie walczyły o zniesienie tej jawnej niesprawiedliwości i dzięki ich uporowi nie muszą już podporządkowywać się męskim decyzjom. Każda kobieta ma prawo wyboru własnej drogi życiowej. Ile kobiet tyle charakterów, a co za tym idzie marzeń, planów oraz pragnień. Jedne wybierają karierę zawodową odsuwając na boczny tor życie rodzinne, które dla innych pań jest tym, czemu poświęcają cały swój czas i energię. Są pary, które w partnerstwie wykonują prace domowe i oboje realizują się zawodowo. Bycie kobietą dbającą o ognisko domowe, czy nawet samotną matką nie oznacza rezygnacji ze spełniania własnych marzeń, nie jest to również przeszkoda do realizacji skrywanych pasji. Każda z nas niezależnie od wieku, zasobności portfela, a nawet stanu zdrowia, jeżeli tylko zechce, może zawalczyć o siebie. Jako młoda dziewczyna marzyłam o pójściu do pracy, założeniu własnej rodziny i to się spełniło. Najpierw była praca, a kiedy na świecie pojawiły się dzieci cały swój czas i serce oddałam rodzinie. Byłam szczęśliwa widząc, 52

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

że moje dzieci są zdrowe, a ja mogę być ich podporą. Czas jednak nie stał w miejscu i moje dzieciaki stawały się samodzielne, a co za tym idzie ubywało mi obowiązków. W międzyczasie w moim życiu pojawiła się niepełnosprawność wzroku, która teoretycznie zamykała mi drogę do tego, co widzącym oferowało życie. Znajomi z chwilą utraty przeze mnie wzroku zaczęli mnie unikać, a ja na przekór wszystkiemu postanowiłam wyjść życiu naprzeciw. Mój wrodzony upór okazał się moim sprzymierzeńcem, dotarłam do środowisk zrzeszających osoby niewidome i korzystając z ich wsparcia zaczęłam walkę o siebie. Brałam udział w wielu projektach, między innymi w projekcie organizowanym przez Okręg Śląski Polskiego Związku Niewidomych, dzięki któremu jako osoba ociemniała po wielu latach przerwy podjęłam pracę zawodową. Szkoleniom nie było końca, między innymi był wyjazd do Bydgoszczy. Długie godziny spędziłam na nauce pisma punktowego oraz orientacji przestrzennej. Skorzystałam z możliwości wzięcia udziału w kursie z bezwzrokowej obsługi komputera, telefonu i innego sprzętu elektronicznego, w projektach organizowanych


TRAMWAJEM DO ZMIAN

między innymi przez PZN jak i przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Dzięki możliwości pisania na komputerze mogłam zrealizować kolejne swoje marzenie i wziąć udział w warsztatach dziennikarskich, co umożliwiło mi zmianę miejsca pracy, która daje mi dużo satysfakcji. Piszę do lokalnej prasy, lecz moje teksty można znaleźć również w prasie ogólnokrajowej. Jako osoba widząca nigdy nie odmawiałam nikomu pomocy, jeżeli było to tylko możliwe, starałam się być pomocna i jeżeli jest ktoś kto sądzi, że mi to minęło, to jest w błędzie. Współpracuję z fundacjami oraz stowarzyszeniami działającymi na rzecz osób niepełnosprawnych. Każda sprawa chociażby najmniejsza, którą uda mi się załatwić, a która przyczyni się do ułatwienia życia niepełnosprawnym, jest dla mnie sukcesem. Moja niepełnosprawność nie stanęła mi na przeszkodzie do czerpania garściami z kulturalnych ofert. Koncerty, spektakle teatralne, wystawy rzeźb czy obrazów, to tylko nieliczne z odwiedzanych przeze mnie miejsc. Od młodości czytam dużo książek, obecnie są to audiobooki, lecz postanowiłam zrealizować kolejne swoje marzenie i wsparta dopingiem bliskich mi osób oraz

załogi Tramwaju Cieszyńskiego w Wiadomościach Ratuszowych oraz na stronie Cieszyn.pl można przeczytać napisaną przeze mnie książkę pt.. „Odnaleźć siebie”. Owa książka została również udostępniona osobom z dysfunkcją wzroku w bibliotece Centralnej dla niewidomych w Warszawie. Na chwilę obecną jestem w trakcie pisania kolejnej pozycji i sprawia mi to dużo radości. Z perspektywy lat wiem, że nie należy odkładać niczego na później, za przykład mogę podać jedno swoje marzenie, którego realizację przesuwałam w czasie, a mianowicie podróżowanie i zwiedzanie różnych ciekawych miejsc. Spełnianie marzeń rozpoczęłam dopiero jako osoba ociemniała i chociaż przeżycia są niesamowite, to jednak same opisy nie są w stu procentach przekazać tego, co mogłabym kiedyś zobaczyć własnymi, widzącymi jeszcze oczami. Nie każda z pań jest świadoma sił jakie w niej drzemią, a wybory przed jakimi stawia ją życie nie zawsze są łatwe, lecz należą wyłącznie do niej. Odkąd odważyłam się na samodzielne ich podejmowanie stałam się osobą niezależną i dzięki temu szczęśliwą i tego właśnie życzę wszystkim czytelniczkom. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

53


TRAMWAJEM DO ZMIAN

?

DAMSKO-MĘSKI PUNKT WIDZENIA

Czym

WŁAŚCIWIE JEST

babski foch

Robert Kania przedsiębiorca (niczemu winny facet): Złość to złość a foch to już inna para kaloszy. Brzmi on mniej więcej tak: „teraz będę dla Ciebie niemiła, strzelę focha z jakiegokolwiek, nawet totalnie bzdurnego powodu. Ale proszę Cię, wręcz błagam Cię, zdaj ten mój podświadomy egzamin i pokaż, że nadal jesteś silnym samcem alfa”. Największym błędem mężczyzn jest nie tylko to, że chcą zajmować się merytoryczno-logicznym elementem focha kobiety. „Program” kobiecego focha ma zakodowany algorytm końcowy – czyli doprowadzenie do tego, by facet się kajał, przepraszał i kupował kwiaty. Jedyną uniwersalną radą jest, aby starannie dobierać słowa kierowane do sfochowanej kobiety. „Nigdy bowiem nie wiesz, które z nich spowoduje eksplozję i nieodwracalnego w skutkach megafocha grożącego zesłaniem na kanapę na co najmniej tydzień”. Tu można oprzeć się na znanym powiedzeniu ”kiedy kobieta mówi „NIE” znaczy „TAK” a kiedy mówi „TAK” znaczy „NIE””. Z fochem niestety mężczyzna jest na przegranej pozycji. Czasem więc lepiej to przeczekać albo wręcz nie zwracać na niego uwagi. Można też się ewakuować, ale tylko w przypadkach gdy jest to tak zwany ”foch z przytupem”. Ja często korzystam z tej opcji. Nigdy w sumie nie wiadomo co zrobić. Kiedy wystarczy całus, a kiedy musi być kolacja. Dr Anna Drożdż antropolożka, zastępca dyrektora Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UŚ: „Babski foch” jest już niemal mityczną formą ekspresji przypisywaną kobiecej naturze. Zdarza się wyłącznie przedstawicielkom płci pięknej, czego konsekwencje najczęściej odczuwają mężczyźni z jej najbliższego otoczenia. Traktowany jest jako zjawisko dość uciążliwe, aczkolwiek niezbyt groźne, a w swej naturze irracjonalne. Patrząc na niego z dystansu można stwierdzić, iż jest

54

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

on wyrazem infantylnej postaci kobiecego charakteru, która może stanowić całkiem żyzny grunt do kreowania licznych anegdot o niej. Tyle potoczna definicja tak zwanego „babskiego focha”. Warto jednak choć przez chwilę zastanowić się, skąd się on wziął i dlaczego właśnie teraz stał się tak popularny. Czy dawniej kobiety się nie „dąsały” na swoich partnerów? Określenie „babski foch” wskazuje na niezbyt poważną i dziecinną reakcję kobiety na okoliczności, w których się znalazła, a które nie odpowiadają jej oczekiwaniom. Ważne jest także to, że z reguły to kobieta jest niezadowolona z zaistniałej sytuacji (wszak „foch” jest tylko „babski”). Dzisiejszy świat dopuszcza takie zachowania, choć na pewno kontestacja utrwalonego porządku bywa kłopotliwa. Najlepszym i w zasadzie najmniej bolesnym sposobem reakcji na ową krytykę jest ironia. Z „babskim fochem” nie ma sensu się konfrontować. Ośmieszanie i pobłażliwe traktowanie odmiennego stanowiska kobiety deprecjonuje jego powagę. Co z kolei prowadzi do tego, że owe wątpliwości, nawet nie wiadomo jak racjonalne, tracą na znaczeniu. W ten sposób kobiece zachowania interpretowane są jako działania oparte wyłącznie na emocjach, nigdy na racjonalnych przesłankach. Tak zaprezentowana forma buntu już na samym początku skazana jest na porażkę. Na poziomie semantycznym ów „babski foch” wyraża męską bezradność w starciu z kobiecą niezgodą na zaistniałe warunki. To swoista obrona przed krytyką status quo, który zwykle sytuuje mężczyzn w uprzywilejowanej pozycji. Niekiedy to działanie przynosi oczekiwane skutki. Niemniej tłumiony bunt z czasem przeradza się w proces, którego nie da się już zatrzymać, poprzez wyśmianie go czy zdeprecjonowanie. W takiej sytuacji konieczna jest konfrontacja, a ta miejscami bywa zaskakująca.


DAMSKO-MĘSKI PUNKT WIDZENIA

TRAMWAJEM DO ZMIAN

Ula: Teza bardzo mnie rozbawiła dlatego zadałam to pytanie. Zastanawiałam się od kilku dni nad tym, czy my kobiety jesteśmy tak postrzegane przez przedstawicieli płci męskiej. Wściekłość to złość - czyli emocje, takie same jak radość czy miłość. Ludzie, generalnie, reagują daną emocją na konkretne sytuacje, powody, w tym przypadku może to być pośpiech, który jest efektem mało skutecznego zarządzania sobą w czasie, może to być również efekt ciężkiego dnia, który nas czeka. Często spada na nas obowiązek odprawiania dzieci do szkoły, podwiezienia do przedszkola. A przecież często rano dzieciaki przypominają sobie o pracy domowej, że trzeba przynieść coś na zajęcia plastyczne i w ogóle gdzieś zapodział się strój gimnastyczny. A jeszcze w tym zamieszaniu staje przed nami ów młody człowiek z pretensjami – „Mamo, bo spóźnię się do szkoły!” Już samo to powoduje, że ze złości para idzie nam uszami. Powodów może być milion i więcej. Każdy z nas może być wściekły z innego powodu. Dlatego z mojej perspektywy, nie ma jednej odpowiedzi na tak postawioną tezę, jak również nie ma jednej skutecznej recepty. Cóż mogę powiedzieć jako kobieta? Można poszukać „w sobie” i odpowiedzieć na pytanie, co wywołuje u mnie tą konkretną emocję, na przykład złość? Jeśli znamy odpowiedź, pracujmy nad powodem. Może czasem wystarczy wstać 15 minut wcześniej albo przygotować sobie garderobę wieczorem, by nie stać przed szafą z przerażeniem… „co mam na siebie włożyć?!”

?

Dlaczego

KOBIETY RANO SĄ

wściekłe jak osy

Maćko: W pytaniu zawarta jest teza o powszechności zjawiska, którą łatwo obalić i mieć z głowy problem. I tak powinienem zrobić. Przynajmniej bym nie poległ. Bo oto: Pani Redaktor podrzuciła mi temat w formie pytania, a teraz siedzi w redakcji, zaciera ręce, serdecznie rechocze i znając Ją pewnie tańczy teraz taniec zwycięstwa. Bo doskonale wie, że nie sposób sensownie odpowiedzieć na temat z gatunku: wyjaśnij abstrakcję. Niby jak? Przecież kobieca logika na szalonym koniu cwałuje i to we wszystkie strony naraz! Tylko jak się z nim dogadać? Do którego łba się zwrócić? W które oczy zajrzeć szukając z nadzieją porozumienia? Żaden facet nie odgadnie motywów postępowania kobiet, ba nawet się do nich nie zbliży. Oto dowód: moja sąsiadka podjeżdżając pod swoje miejsce parkingowe przed skręceniem w prawo, włącza lewy kierunkowskaz. Fascynujące, więc przy okazji spotkania zapytałem ją, dlaczego. – Żeby mnie nie wkurzali – odparła groźnie. – Kto? – dopytywałem nieśmiało. – Jak podjeżdżam to muszę się skupić, żeby nie zarysować auta, odbić trochę w lewo żeby mieć więcej miejsca. Akurat wtedy wszystkim się śpieszy! Wszyscy muszą mnie wyprzedzać i jeszcze trąbią! No to teraz staję na środku drogi, wrzucam lewy, a skręcam w prawo. Ogłupiałe barany czekają za mną karnie a ja spokojnie wjeżdżam, cha! Poległem. Jak na pytaniu Pani Redaktor.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

55


TRAMWAJEM DO ZMIAN

DAMSKO-MĘSKI PUNKT WIDZENIA

Ostatnie zdanie w związku?

?

DO KOGO NALEŻY Bóg wszechmogący na początku świata, stworzył CZŁOWIEKA. Widział iż by mu pomoc była dobra, uczynił ŻONĘ dla niego ze ziobra. Pomalował jej pięknie lice i dał za jego własną POMOCNICĘ ….. i w zasadzie na tym powinny się kończyć wszelkie dywagacje na temat Damsko Męskiego punktu widzenia. Niestety w „trakcie” pojawiali się wszelkiej maści Eurypidesowie ze swoimi LIZYSTRATAMI, którzy de facto rozpoczęli destrukcję owego ustalonego porządku i Damy coraz częściej i wyraźniej zaczęły podnosić głowy. Doszło do tak horendalnych wypaczeń jak dowodzenie wojskami francuskimi pod Orleanem przez jakąś Joanną i poprowadzenie ich do zwycięstwa. Trochę nam pomagał Szekspir – Lady Macbeth. Trochą nam dodawał otuchy Mickiewicz: … kobieto puchu marny…A jakie spustoszenia w NASZYCH głowach siały wszelkiego rodzaju Amazonki, Sufrażystki i rozmaitej maści feministki walczące wpierw o – prawo wyborcze a już blisko nas o – RÓWNOUPRAWNIENIE. Ile to sił i wszelkiego rodzaju zachodów trzeba było,by nie dopuścić do zburzenia tego świętego, najlepszego, odwiecznego prawa. Ile to zachodu trzeba było wysupłać by nie dopuścić Panie do zmagań sportowych. A MY? Cieszymy się z każdej wiktorii naszych pań. A bale? Która ładniejsza? W jakim stroju? Paaaanie proszą panów, krzyczy ze sceny wodzirej???? O tempora o mores. Panowie co to się dzieje? Co się z nami stało? Jesteśmy tacy słabi lub panie tak silne? Niemniej, jestem absolutnie przekonany, i jest mi z tym bardzo dobrze, że ostatnie słowo zawsze należy do nas: TAK JEST KOCHANIE. Karol Suszka

56

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Od dawna mówi się, że mimo iż to facet jest głową rodziny, to jednak kobieta tą głową kręci. Często zaczyna się to już na wczesnym etapie związku. Prosty wniosek jest taki, że to do kobiety należy ostatnie zdanie. Oczywiście jest to duże uogólnienie, ale bardzo często prawdziwe. Wiele dziewczyn świadomie lub nie, otwarcie lub nieco partnerem manipulując, doprowadza go do poczucia, że najlepiej po prostu zgodzić się z jej zdaniem. Zgodzić się, ponieważ konsekwencje „postawienia na swoim” mogą być później trudne do załagodzenia i naprawdę czasochłonne. Kobiety przywykły do używania aluzji i sugestii, zamiast prostych komunikatów. Prowadzi to do nieporozumień i dozorientacji. Panom najwygodniej jest wtedy po prostu przytakiwać i nie afiszować się z własnym zdaniem. Oczywiście nadal bardzo uogólniam, nie dotyczy to wszystkich związków, ale taki problem z całą pewnością „jest żywy i ma się dobrze”. Tylko zastanówmy się dziewczyny, po co nam to? Czy my zawsze musimy dowodzić swoich racji? A gdybyśmy tak dały się wykazać partnerowi? W wielu przypadkach mogłoby się okazać, że to całkiem kreatywny gość i to jednak jego wizja jest ciekawsza. Dajmy mu tylko dojść do głosu, a nasz związek na pewno na tym skorzysta. Patrycja Obracaj


Nordic Walking marsz po zdrowie!

Iwona Juzof w roku 2020 zajęła 8 miejsce open kobiet w II Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w półmaratonie górskim w Prudniku i 1 miejsce w kategorii wiekowej kobiet K 45-49. W 2020 zdobyła 12 miejsce open kobiet w Mistrzostwach Polski Pucharu Polski w Tarnowskich Górach, a w 2019 roku 4 miejsce open kobiet w IV Mistrzostwach Ziemi opolskiej na dystansie 10 km i 1 miejsce w kategorii kobiet K 40-49.

Moje motto: „Miłość, wiara, motywacja”. Jak ważną częścią naszego życia jest hobby, pasja, zajawka, każdy o tym nie raz słyszał, jednak czasami wiele brakuje do podjęcia decyzji o zmianie naszego stylu życia. Myślę, że każdy z Nas wiele razy podejmował próbę. Ja też! Długo szukałam sposobu, który zmieni cokolwiek w moim życiu. Takie coś, co zagości głęboko w sercu. Z racji wieku to nie mógł być skok z bungi tylko powolne i systematyczne tempo „żółwia”. Wybór padł na kije. Kije do Nordic Walking. Któż ich nie kojarzy. Praca z kijami do NW to przede wszystkim prawidłowa technika marszu, która tak naprawdę do łatwych nie należy. Ja też przeżywałam gehennę przy nauce prawidłowego maszerowania. Dlatego teraz w roli instruktora, doskonale rozumiem moich podopiecznych. Wiem, ile trzeba włożyć wysiłku, żeby wszystkie elementy ułożyć w całość. Na efekty czasami musimy pracować dłużej, dlatego do każdego mojego podopiecznego podchodzę indywidualnie, z wyrozumiałością

i cierpliwością. Na swoje efekty też dużo pracuję. Dokładam należytej staranności, aby teoria grała z praktyką. Doskonale pamiętam czas pierwszego startu w zawodach górskich w Nordic Walking, gdzie tak naprawdę zobaczyłam majstersztyk prawdziwych walkerowców. I to był ten moment, w który podjęłam decyzję na TAK. Dlatego uważam, że za każdą zmianą stoją nieraz inne osoby, wzorzec, z którym chcemy się indentyfikować, którym chcemy być. I tu powstaje koło… Nasz sposób postępowania może zmotywować innych do działania, do zmiany stylu życia, a nam dać siłę do kolejnych wyzwań! Ja cały czas się uczę na wielu płaszczyznach, zdaję sobie sprawę, że moja osoba potrafi zmotywować i uskutecznić pracę innych. Jestem ogromną pasjonatką Nordic Walking. Każdy udział w zawodach, każdy indywidualny trening uczy mnie pokory, a jednocześnie motywuje do jeszcze większej pracy. Ja, jako instruktor, chcę powiedzieć każdemu, kto chciałby rozpocząć przygodę z kijami, WARTO podjąć pierwszy krok… Krok, który będzie wielkim krokiem ku zmianom.

Iwona Juzof Instruktor Nordic Walking e-mail: iwaju@vp.pl Iwona-Juzof-Instruktor-Nordic-Walking


Przełamywanie stereotypów

Kobiety w typowo męskich zawodach Stereotypy są wciąż żywe wśród społeczeństwa. Podział na zawody typowo męskie i kobiece jest wciąż silny, choć jest coraz więcej osób przełamujących utarte schematy. Bo czy kobieta zawsze musi być nauczycielką, pielęgniarką, albo pracownikiem socjalnym? A mężczyzna: inżynierem elektrykiem, programistą, albo górnikiem czy budowlańcem? Są zawody, gdzie tężyzna fizyczna i wytrzymałość mają ogromne znaczenie, ale równocześnie liczy się skrupulatność i opanowanie w trudnych sytuacjach. Pierwsze dwie cechy można by z automatu przypisać mężczyznom, a drugie kobietom. Dlatego podział na zawody męskie i żeńskie wcale nie jest tak oczywisty, co udowadniają również badania socjologiczne. 58

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021


TRAMWAJEM DO ZMIAN materiał promocyjny

Pomimo postępujących zmian kulturowych i coraz szerzej otwierającego się rynku pracy, stereotypy na temat miejsca kobiet w społeczeństwie oraz zawodów, które są dla nich niejako „naturalne” nadal są silnie podtrzymywane i odtwarzane przez nowe pokolenia. Co ciekawe, szczególnie stereotypowe, czarno-białe postrzeganie zawodów męskich i kobiecych charakteryzuje przedstawicieli młodego pokolenia czyli Polaków do 29 roku życia. Ostatnimi czasy wiele uwagi poświęca się dyskusjom na temat różnic i podobieństw, pomiędzy kobietami i mężczyznami. Uwaga kierowana jest nie tylko na sferę prywatną (domową), ale też zawodową. Warto zatem przyjrzeć się bliżej tej rzeczywistości zawodowej, w której przychodzi nam wszystkim funkcjonować. Zwłaszcza, że coraz więcej kobiet decyduje się świadomie wkroczyć do świata tradycyjnie uznawanego za męski. Kobiety nie boją się wyzwań i coraz częściej podejmują się pracy w męskich zawodach. To bardzo dobrze, gdyż przede wszystkim powinny liczyć się kompetencje, a nie stereotypy. Wygląda na to, że tego trendu nie da się zatrzymać. Powoli, ale konsekwentnie zwiększa się udział kobiet w zawodach do niedawna zarezerwowanych tylko dla mężczyzn. Ale czy warto walczyć z trendem? Co z tego wynika?

Sumienne i pracowite Z rozmów z osobami zarządzającymi produkcją wyłania się obraz pań zatrudnionych bezpośrednio przy produkcji jako osób pracowitych i sumiennych. - Przez wiele lat w naszej firmie kobiety pracowały na stanowisku sprzedażowym, bądź biurowym. Pandemia i problemy na rynku pracy postawiły przed nami dość trudne zadanie. Podjęliśmy ryzyko i zatrudniliśmy na produkcji panie. Okazało się to być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Jesteśmy z tej zmiany bardzo zadowoleni – mówi Eryka Zdunek współwłaścicielka firmy SONEA. Jest to firma zajmująca się produkcją i sprzedażą półfabrykatów do produkcji mebli. - Panie, które zatrudniamy dały się poznać jako osoby bardzo rzetelne, pracowite, popełniające mniej błędów jakościowych, a także odważne – nie boją się trudnych stanowisk pracy. Bardzo lubię Panie pracujące w naszej firmie. Doceniam ich zaangażowanie i cieszę się z takiej ekipy. - dodaje p. Zdunek. W opinii p. Eryki, panie mają mniejszą skłonność do ryzyka, co przy niektórych rodzajach produkcji jest szczególnie istotne. - Kobiety są sumiennymi pracownikami, nie mają skłonności do ryzykanckich zachowań, co w zakładzie taki jak nasz jest bardzo cenne.

Kobiety w Polsce wciąż zarabiają mniej od mężczyzn Z różnych powodów, również w sektorze produkcyjnym, kobiety mniej zarabiają. Średnia różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn wynosi około 6,4 % w skali kraju. Kobiety na większości stanowisk zarabiają mniej niż mężczyźni. - To zauważalny problem nie tylko w Polsce. Pensje naliczamy w zależności od rodzaju wykonywanej czynności. Bierzemy pod uwagę zaangażowanie i sumienność. Dotyczy to nie tylko kobiet. Staramy się nie robić takich różnic. Bo niby dlaczego kobieta wykonująca tą samą pracę co mężczyzna miałaby zarobić mniej?- podkreśla pracodawczyni z Sonei. Jak zauważają ekonomiści obecność kobiet w firmach gwarantuje nie tylko większy spokój, ale i podnosi poziom zaufania inwestorów.

Obniżają poziom rotacji personelu Z racji poszukiwania stabilności zatrudnienia, ze względu na dzieci i utrzymanie rodziny, kobiety są mniej skłonne do zmiany pracy z własnej inicjatywy. Wiele badań realizowanych przez portale z ofertami pracy czy karierą zawodową potwierdza, że to mężczyźni częściej deklarują chęć zdobywania doświadczenia w nowej firmie. Na pytanie „Z kim się lepiej współpracuje? Z kobietami czy z mężczyznami?” p. Eryka odpowiada - Nie wydaje mi się, aby można było generalizować – mężczyzna: dobry pracownik, a kobieta: zły pracownik, czy odwrotnie. Linia demarkacyjna leży bardziej po stronie osobowości, charakteru pracownika, motywacji, aniżeli płci. Najbardziej cenieni są pracownicy otwarci na zmiany, potrafiący wykorzystać swoje doświadczenie i wiedzę w zmieniających się warunkach. Angażujący się w doskonalenie stanowisk pracy, na jakich pracują, gotowi do usprawniania, a także charakteryzujący się dużą dyscypliną. Kobieta budowlaniec, na hali produkcyjnej czy też za kierownicą miejskiego autobusu lub taksówki już nikogo nie dziwi. Panie coraz śmielej wkraczają do męskich zawodów, udowadniając, że żadnej pracy się nie boją. A właściciele firm coraz chętniej zatrudniają panie, doceniając ich odpowiedzialność i sumienność.

WSZYSTKO DO MEBLI

rozmawiała Urszula Markowska

USŁUGI STOL ARSKIE. UL. KOŚCIUSZKI 33, TEL. +33 851 41 34


TRAMWAJEM DO ZMIAN

60

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021


s z to

n ia

zy

Kr

Męskość niejedno ma imię

k

TRAMWAJEM DO ZMIAN

f Sz y

m

o

Czy istnieje coś, co zwykło się określać „kryzysem męskości”?

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

61


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Zacznijmy od definicji. Podejrzewam, iż tekst o takiej tematyce – nawet, jeżeli Redakcja „TC” zamówiła u mnie „tylko” felieton problemowy – nie powinien być wyłącznie zbiorem osobistych poglądów, przekonań i refleksji autora. Od razu też zaznaczmy, że wszelkie poglądy, przekonania i refleksje na jakiś temat, to nie to samo, co wiedza oparta na przesłankach, u podstaw których legły argumenty, w tym wypadku np. socjologiczne, psychologiczne, kulturowe i społeczne. A zatem, „Wielki Słownik Języka Polskiego PWN” z 2018 roku definiuje rzeczownik ‘męskość’ na trzy sposoby: a) „cechy typowe lub uchodzące za typowe dla mężczyzny, np. energia, siła, odwaga”; b) „potencja płciowa mężczyzny”; c) „narządy płciowe mężczyzny” (rozumiane eufemistycznie). Nas interesować będzie przede wszystkim pierwsza część tej definicji, tym bardziej, że listę cech uchodzących za typowe dla mężczyzny można, a nawet wypada rozwinąć, dodając (w tym wypadku pojmowane subiektywnie) np. zdecydowanie, odpowiedzialność, skuteczność w działaniu, gotowość do pomagania słabszym. Ten sam słownik definiuje przymiotnik ‘męski’ m.in. jako „właściwy mężczyźnie, typowy dla mężczyzny, zgodny ze stereotypem mężczyzny: energiczny, silny, odważny”. Natomiast w użyciu przysłówkowym określenie ‘po męsku’ znaczy tyle, co „w sposób właściwy mężczyźnie, jak mężczyzna”; także „jak przystało na mężczyznę, w sposób zdecydowany, śmiało, odważnie, energicznie”. Próbując zdefiniować pojęcie ‘kryzys męskości’ udałem się do Internetu, bo wujek Google ponoć wie wszystko. Po wpisaniu do wyszukiwarki tej właśnie frazy, otrzymałem 125 tysięcy stron do przejrzenia, ale w pierwszej setce propozycji nie znalazłem konkretnego hasła na ten temat, opracowanego na potrzeby Wikipedii. Rodzi się zatem pytanie, jak zdefiniować tzw. kryzys męskości, jeżeli przyjmujemy już do wiadomości fakt jego istnienia? Czy można zatem kryzys męskości zdefiniować np. jako zmianę męskich ról we współczesnej kulturze z typowo stereotypowych (jak macho i głowa domu) na nowe wzorce męskości? Nowe, czyli jakie? Myślę, że nie tylko w „zmianie męskich ról” tkwi problem, a wiele może wyjaśnić potoczne rozumienie tej kwestii, potoczne, czyli wolne od akademickiego socjologizmu i psychologizmu (naukowe dzielenie włosa na czworo nie zawsze przybliża nas do prawdy, czyli wiedzy), uprawianego także na potrzeby wojującego feminizmu, w którym mężczyzna jest prezentowany niemal wyłącznie jako uosobienie męskiej agresji, także seksualnej. Dochodzą mnie słuchy (graniczące z pewnością po lekturze tekstu autorki, którą wprost zacytuję na końcu felietonu), że najnowsze programy studiów pedagogicznych nafaszerowane są ponoć ideami feminizmu utożsamiającego męskość z przemocą, którego podstawowym przekazem jest: „jedyny 62

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

akceptowalny mężczyzna to mężczyzna pozbawiony męskości”. Wróćmy zatem do realnej rzeczywistości, oglądanej oczami autora tego tekstu. Załóżmy więc, że w czasach mojej młodości, czyli jakieś 50 lat temu, gdy ktoś mówił „Oto prawdziwy facet!”, to miał na myśli osobnika płci męskiej, wobec którego można było zastosować taką oto listę cech: prawy, odważny, męski, zaradny życiowo, głowa rodziny, uczciwy, sprawiedliwy, dbający o siebie, szarmancki, potrafiący okazać czułość, troskę i miłość swoim bliskim. Nie ukrywam, że brzmi to trochę, jak opis księcia z bajki. Śmiem jednak twierdzić (za wspomnianą już autorką), że tacy mężczyźni istnieli, istnieją i istnieć będą, choć – jak wynika z pobieżnej lektury tych 125 tysięcy stron zajmujących się w Sieci kryzysem męskości – ich populacja gwałtownie maleje, a co bardziej zdecydowane w swych poglądach autorki alarmistycznych tekstów na ten temat są gotowe twierdzić, że jest to (ten ‘prawdziwy facet’) gatunek wymierający, a na pewno wymarciem zagrożony. Schodząc więc z koturnów naukowości do języka potocznego i rzeczywistości oglądanej oczami zwykłego Kowalskiego, czy Nowaka – który myje nogi, odwiedza dentystę, zmienia bieliznę przynajmniej raz dziennie, chodzi do pracy, wypłatę oddaje żonie, nie musztruje dzieci jak pruski kapral, wynosi śmieci, wyprowadza


TRAMWAJEM DO ZMIAN

psa, a gdy trzeba, stanie w obronie staruszki okradanej w parku przez trzech dresiarzy – i jednocześnie patrząc na świat trzeźwym okiem, tu i teraz, można założyć, że z tym kryzysem męskości faktycznie coś jest na rzeczy. Niczego, póki co, nie przesądzając, spróbuję na potrzeby tego tekstu podać kilka przykładów mogących przybliżyć nas do istoty zjawiska/problemu. Po pierwsze: otaczający mnie świat jest pełen kobiet samotnie wychowujących dzieci nie dlatego, że ich ojcowie zginęli na wojnach, ale dlatego, że ci ojcowie (niekiedy także mężowie tych samotnych kobiet) doszli do wniosku, że ich osobista droga życia, ich własne cele i pomysły „na siebie” stoją w sprzeczności z obowiązkami męża i ojca. W efekcie kobieta nie ma męża, a dzieci nie mają ojca rozumianego jako pozytywny wzorzec męskości. Brak dorosłych mężczyzn w takiej niepełnej rodzinie skutkuje tym, że facet buja się na wolności, a jego dzieci próbują dojrzewać po omacku, wybierając niekiedy złe wzorce lub wzorce fałszywe. Reszta jest łatwa do przewidzenia, a skutki takich działań widać gołym okiem. Po drugie: otaczający mnie świat jest pełen młodych mężczyzn, którzy zachowują się jak wieczni nastolatkowie. Przedłużają młodość bez zobowiązań przy mamie i tacie w nieskończoność, nie są zainteresowani podjęciem stałej pracy, szukają łatwego i szybkiego zarobku,

radośnie koczują w społeczeństwie od imprezy do imprezy, eksperymentują z własnymi pomysłami „na dorosłość”, kobiety traktują wyłącznie jako źródło przyjemności towarzyskiej, estetycznej i seksualnej. Jednym słowem owi wieczni nastolatkowie są niedojrzali emocjonalnie, nie utożsamiają się z tradycyjnymi wartościami i tradycyjnym systemem pojmowania świata jako ciągu wymiany pokoleń, a ponadto nie są przygotowani mentalnie i sytuacyjnie do podjęcia typowych ról społecznych, takich jak pracownik, mąż, ojciec czy opiekun własnych rodziców, gdy ci się zestarzeją i zniedołężnieją. Po trzecie: otaczający mnie świat jest pełen młodych mężczyzn, którzy inicjacyjną rolę przejścia w męską dorosłość upatrują wyłącznie (albo niemal wyłącznie) w dojrzałości biologicznej, czyli seksualnej (ich „pierwszy raz”), w pierwszym alkoholowo „zerwanym filmie”, czy w zdobyciu prawa jazdy i szaleńczej przejażdżce swoim pierwszym, własnym (kupionym przez rodziców) samochodem. Dawno, dawno temu, za siedmioma rzekami, za siedmioma górami, w społecznościach tradycyjnie pojmujących wchodzenie chłopaka w dorosłość, gotowość młodego mężczyzny do małżeństwa wiązano z faktem odbycia przez tegoż zasadniczej służby wojskowej. Mówiło się: wojsko zrobiło z niego mężczyznę, to teraz może brać się za żeniaczkę. Wiem, co mówię, bo sam, zanim poszedłem na studia, po maturze najpierw odbyłem dwuletnią zasadniczą służbę wojskową. I naprawdę nie czułem się tym faktem skrzywdzony. Nigdy nie twierdziłem, że w ten sposób odebrano mi dwa lata życia. W Izraelu wszyscy (kobiety i mężczyźni) młodzi odbywają służbę wojskową i poczytują to sobie za honor. W Korei Południowej, zanim młody mężczyzna zostanie przyjęty na studia, wpierw musi odbyć służbę wojskową. Po czwarte: otaczający mnie świat jest pełen młodych mężczyzn, którzy chętnie korzystają z fizycznej atrakcyjności i duchowej urody swoich koleżanek, przyjaciółek czy kochanek, ale żadnej z nich nie są gotowi zaproponować małżeństwa i wspólnego wychowywania dzieci. Pewien mój znajomy, którego dorosły syn przez kilka lat sprowadzał do rodzinnego domu coraz to nową „narzeczoną”, pewnego dnia zadał synowi pytanie, czy zamierza kiedykolwiek dokonać wyboru i przedstawić swoim rodzicom kandydatkę na żonę. Ów syn zdecydowanie odmówił podania konkretnej daty, twierdząc, że nie jest jeszcze gotowy „na życiowe samobójstwo”, a poza tym – jak stwierdził bez żenady – nie musi chyba kupować browaru, żeby się napić piwa. W konsekwencji doszło do poważnej rozmowy między moim znajomym i jego synem, zakończonej taką oto reprymendą ojca: jeżeli, synu, mylą ci się kobiety z klockami lego, to raczej baw się klockami lego, bo na kobietę i jej oczekiwania jesteś za głupi. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

63


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Oczywiście przykładów, jak te powyższe, można by podać więcej, żeby wymienić tylko te najbardziej rzucające się w oczy – zniewieścienie jako forma aktywności towarzyskiej, porzucenie męskich norm etycznych na rzecz zasady „róbta co chceta”, tworzenie celebryckich tożsamości na portalach społecznościowych w kontrze do realnego życia, fałszywa, często agresywna męskość oparta na dominacji fizycznej, seksualnej i finansowej, a w końcu niechęć do posługiwania się prostymi narzędziami (stolarka, murarka, prace wykończeniowe w mieszkaniu, praca w ogrodzie, drobne naprawy, od wymiany uszczelki w kranie, po wbicie gwoździa w ścianę itd., itp.) oraz całkowity zanik gotowości do ciężkiej, pomocowej pracy fizycznej na rzecz rodziny, domu, bliskich, znajomych i sąsiadów. Posłużyłem się tymi przykładami wyłącznie jako przesłankami obrazującymi pewien stan rzeczy, a nie jako dowodami rzeczowymi, mającymi potwierdzić istnienie tzw. „kryzysu męskości”. Nie chcę tu niczego przesądzać, wartościować ani wyrokować, bo myślę, że każdy Czytelnik tego tekstu sam może podjąć trud polemiki z autorem, albo sam zgłosi chęć wysnucia refleksji potwierdzającej autorskie intuicje. Dlatego na koniec, żeby nie zamulać swoich przemyśleń niepotrzebnym frazesem czy inną złotą myślą, posłużę się cytatem z mądrego tekstu znalezionego w Internecie. Jego autorka – Bogna Białecka, psycholog – swoje własne przemyślenia na ten temat zakończyła następującą, jakże celną, uwagą: mężczyźni różnią się psychicznie i fizycznie od kobiet. 64

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

Inaczej myślą, reagują na odmienne bodźce. Działają w nich instynkty, postawy, siły fizyczne umożliwiające twardą, pełną poświęcenia służbę ludziom, którzy najwięcej znaczą w ich życiu, poczynając od najbliższej rodziny. Wszystkie specyficzne cechy dorosłego mężczyzny – muskulatura, siła woli, wytrzymałość, tendencja do koncentrowania się na rozwiązaniach a nie uczuciach, popęd do współzawodnictwa, agresywność, asertywność, skłonność do planowania strategicznego, przyjemność z prac fizycznych, konstrukcyjnych, silne poczucie hierarchiczności, a także sprawiedliwości – wszystko to razem złożone służy podstawowemu celowi życia – ochronie. Co zatem ochroni młodych mężczyzn – dotkniętych syndromem „kryzysu męskości” – przed ich własnymi słabościami i brakiem gotowości do zmierzenia się ze światem jako takim, ze światem, który rzuca nam pod nogi nie tylko przyjemności, ale także gorzkie i twarde realia pandemii? Co ich ochroni, skoro oni sami nie są w stanie takiej ochrony zapewnić swoim bliskim? Ucieczka, jako próba rozwiązania własnych problemów? Owszem, tylko, że nie bardzo jest dokąd uciekać, a za chwilę może być jeszcze trudniej o optymizm i nieśmiertelność na portalach społecznościowych, bo prawdziwa śmierć czai się za rogiem. Moja babcia w sytuacjach, gdy jej dorośli wnukowie (w tym i ja) nie radzili sobie z wyzwaniami codzienności i światem kobiet, zwykła mawiać: Albo zachowuj się jak mężczyzna, albo nie zawracaj nam głowy!


Płać z nami mobilnie

Nowoczesność i tradycja Wspieramy nasz region od 1873 roku www.bs.cieszyn.pl

MojeID

Zapraszamy


TRAMWAJEM DO ZMIAN

Młoda

Wolność ADAM LAT 16

Co to znaczy żyć autentycznie? Żyć prawdziwie, autentycznie, bez potrzeby akceptacji innych ludzi.

KAMIL LAT 16

Co dla mnie oznacza wolność jednostki?/Kiedy jestem wolny? Wolność jednostki rozumiem poprzez możliwość ukazywania siebie, wyznawania preferowanej wiary, noszenie ubrań, w których dana osoba czuje się najbardziej komfortowo, wolność słowa oraz równość wszystkich bez względu na płeć, pochodzenie itd. Jestem wolny, wtedy, kiedy wszystkie wymienione przeze mnie kryteria są spełnione.

OLIWIA LAT 15

Jak rozumiem pojęcie - poczucie własnej wartości/skąd czerpię to poczucie? Według mnie poczucie własnej wartości to przekonanie o własnych dobrych i złych stronach, dzięki niemu wiemy na co nas stać i co potrafimy sami zrobić. Myślę, że czerpiemy go z głębi siebie, bo tak naprawdę tylko my sami znamy siebie na wylot i tylko my wiemy jakie mamy zalety, ale również jakie mamy wady. Co to znaczy żyć autentycznie? Myślę, że żyjemy autentycznie wtedy, kiedy niczego nie udajemy, kiedy po prostu jesteśmy sobą i się tego nie wstydzimy, bo każdy z nas może udawać kogoś kim nie jest, lecz największym wyzwaniem jest pokazać światu jacy tak naprawdę jesteśmy. Co dla mnie oznacza wolność jednostki?/Kiedy jestem wolny? Według mnie wolność jednostki to poczucie własnego bezpieczeństwa. Jesteśmy wolni, kiedy czujemy się bezpiecznie, np. wśród bliskich lub przyjaciół, ponieważ możemy być przy nich sobą, nawet jeśli czasem nasze zachowanie dziwnie wygląda według innych osób.

WIKTORIA LAT 15

Jak rozumiem pojęcie - poczucie własnej wartości/skąd czerpię to poczucie? Dla mnie poczucie własnej wartości jest czymś ważnym, czymś co w dużej mierze wpływa na nasze życie. Jest to poczucie 66

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • 2021

bardzo złożone, a na niego wpływa wiele czynników. Osobiście uważam, że gdy nasze poczucie własnej wartości( samoocena) jest złe, czyli źle o sobie myślimy, nie jesteśmy w stanie wyznaczać nowych celów i ich realizować, nasze życie traci powoli barwy i staje się coraz bardziej monotonne. Zgadzam się też ze słowami, które kiedyś usłyszałam ,, Człowiek, który nie kocha siebie nie jest w stanie pokochać drugiej osoby”. Między innymi też dlatego uważam, że poczucie własnej wartości jest dla człowieka takie ważne. Poczucie własnej wartości pozyskuje gdy mogę się rozwijać, gdy czuje że się rozwijam wraz z rówieśnikami, gdy odnoszę sukcesy w szkole, czy poza nią oraz gdy mam możliwość zatrzymania się na chwilę i pozostania sama ze sobą.

DANIEL LAT 17

Jak rozumiem pojęcie - poczucie własnej wartości/skąd czerpię to poczucie? Poczucie własnej wartości wynika z celów jakie obieramy, ze sposobu w jaki funkcjonujemy, z ludzi jakimi się otaczamy, w co wierzymy itd. Uważam, że jeśli w którymś z wcześniej wymienionych przykładów istnieje nieprawidłowość, to prawdopodobieństwo depresji na skutek niedowartościowania się zwiększa. Na pewno takim osobom nie pomagają obecne realia social mediów, które ukazują fałszywy obraz szczęśliwego życia. Co dla mnie oznacza wolność jednostki?/Kiedy jestem wolny? Według mnie wolność jednostki to prawo do podejmowania decyzji zgodnie ze swoją wolą. Każdy człowiek, bez względu na narodowość, kolor skóry, wyznanie czy niepełnosprawność posiada niezbywalne prawa naturalne, które nabywa przy poczęciu, a traci przy śmierci. Takimi prawami są np. prawo do życia, szczęścia, religii, wolności itd. Prawo naturalne jest podstawą do budowy bardziej skomplikowanego systemu prawnego. Prawa te wynikają z samej natury ludzkiej i z istnienia człowieka. Kiedy jestem wolny? Mianem wolnego człowieka określić się mogę wtedy, kiedy jestem wolny od jakichkolwiek uzależnień, wolny od pokus oraz posiadam wspomnianą wcześniej wolność podejmowania decyzji ograniczoną prawem naturalnym i wewnętrzną moralnością. Człowiekiem wolnym jestem również wtedy, kiedy świadomie i celowo ograniczam swoją wolność, np. poprzez małżeństwo. Wolność to dla mnie także poszanowanie prywatności.

JULIA LAT 17

Co to znaczy żyć autentycznie? Żyć autentycznie to żyć tak, jak naprawdę chcemy, bez narzuconych schematów czy bezwzględnego słuchania innych ludzi. Autentycznie można żyć też wtedy, kiedy faktycznie staramy się w życiu do czegoś dążyć, mamy jakieś osobiste cele, które wybieramy sami.


Spotkania biznesowe w Tramwaj Cafe Przejazd tramwajem jest podróżą przez smak najlepszej kawy, której jest u nas pod dostatkiem, zarówno tej pochodzącej ze skoczowskiej palarni kawy Tommy Cafe, jak i czeskiej palarni Cafe Eternity. Jest to również podróż przez niebanalny smak rumbaby - naszego specjału, sentymentalnego dla mieszkańców całego Śląska Cieszyńskiego - piwa Brackiego; tradycyjnego dla tutejszej kuchni strudla. W ofercie nasi goście znajdą również ciasta wegańskie i ciasta z niską zawartością glutenu.

zapraszamy codziennie 9-18 +48 602 571 636 MENNICZA 44, CIESZYN

Zapraszamy do Sali Cesarskiej przygotowanej do organizacji spotkań biznesowych, imprez kulturalnych, małych przyjęć, spotkań w kameralnym grodnie, konferencji, wystaw. Sala dysponuje profesjonalnym nagłośnieniem, rzutnikiem multimedialnym i ekranem. Zadzwoń i zarezerwuj +48 602 571 636. Tramwaj Cafe działa w systemie na wynos i z dowozem.

sprawdź szczegóły FB/TRAMWAJ.CAFE INSTAGRAM/TRAMWAJCAFE


MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO WYDANIE SPECJALNE, wiosna 2021 ISSN: 2543-8751 / Cena: Bezpłatny

Tramwajem do zmian

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Wydanie specjalne, wiosna 2021

CZYM JEST EMPATIA

www.tramwajcieszynski.pl

CZYLI O KOMUNIKACJI W TRAMWAJU

Kobieca różnorodność, wbrew stereotypom My, to ja i ty. Czy do siebie pasujemy? Praca, którą kocham Duchy z dziecięcego pokoju Máme odvahu na svobodu?


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.