MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO
ROK XIII nr 1 (64)
MARZEC – KWIECIEŃ 2020
TEMAT NUMERU
PSYCHOLOG
NA DUCHOWYM FRONCIE
Szacunek do munduru i barw narodowych
Na granicy ubioru
Odwaga nagości
STR. 8
STR. 16
STR. 18
ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA
2. Życie liturgiczne Kościoła 3. Słowo od redakcji
Marzec
Granice dress code’u – ks. Marcin Orawski Etyka – nasze refleksje Wiarygodny w stroju – ks. mjr Tomasz Wola
Hasło miesiąca: „Jezus mówi: Czuwajcie!” (Mk 13,37). 1 marca: 1. Niedziela Pasyjna (Invocavit –„Wzywać mnie będzie…” Ps 91,15). Pierwsza niedziela czasu pasyjnego została ustanowiona Niedzielą Diakonii, co ma podkreślić znaczenie dobroczynności w życiu chrześcijanina. 6 marca: Światowy Dzień Modlitwy. Temat: „Wstań, zabierz swoją matę i chodź.” (J 5,8, BE). Liturgię przygotowały kobiety z Zimbabwe. 8 marca: 2. Niedziela Pasyjna (Reminiscere – „Pamiętaj Panie…” Ps 25,6). 15 marca: 3. Niedziela Pasyjna (Oculi – „Oczy moje patrzą na Pana”. Ps 25,15). 22 marca: 4. Niedziela Pasyjna (Laetare – „Radujcie się z Jeruzalemem...” Iz 66,10). 25 marca: Dzień zwiastowania Marii Pannie – upamiętnia objawienie się Archanioła Gabriela Marii i jego zapowiedź narodzenia Jezusa Chrystusa. 29 marca: 5. Niedziela Pasyjna (Judica –„Bądź sędzią moim, Boże...” Ps 43,1). Hasło miesiąca: „Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone.” (1 Kor 15,42).
Rozważanie Słowa Bożego Misja sługi – ks. płk SG Kornel Undas
Relacje z pracy kapelanów ewangelickich i działalności EDW – Mateusz Jelinek
8.
Temat numeru Szacunek do munduru i barw narodowych – rozmowa z mjr. Włodzimierzem Grochowcem
10. 12. 13. 14.
14
4. 5.
10
Kwiecień
5 kwietnia: 6. Niedziela Pasyjna – Niedziela Palmowa, rozpoczyna Wielki Tydzień i przypomina triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. 9 kwietnia: Wielki Czwartek – Pamiątka Ostatniej Wieczerzy Jezusa z uczniami. Dzień ustanowienia sakramentu Komunii Świętej. 10 kwietnia: Wielki Piątek – Pamiątka Śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu. Dla ewangelików najważniejsze święto w roku liturgicznym. 11 kwietnia: Wielka Sobota – dzień wyciszenia, przypomina zstąpienie Jezusa do krainy umarłych. 12 kwietnia: Wielkanoc – 1. Dzień Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. 13 kwietnia: Poniedziałek Wielkanocny – 2. Dzień Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. 19 kwietnia: 1. Niedziela po Wielkanocy – Quasimodogeniti („Jak nowo narodzone niemowlęta.” 1 P 2,2). Kolejne niedziele po Wielkanocy wyrażają radość ze zmartwychwstania Chrystusa i reflektują konsekwencje płynące z tego wydarzenia. Posiadają łacińskie nazwy wskazujące na wiodący motyw teologiczny. 25 kwietnia: Dzień Ewangelisty Marka. 26 kwietnia: 2. Niedziela po Wielkanocy – Misericordias Domini („Pełna jest ziemia łaski Pana.” Ps 33,5).
5
Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP – Mateusz Jelinek
Tornister Kawalerowie orderów – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Na celowniku ewangelika Jak cię widzą, tak cię piszą – Łukasz Cieślak
Jedynie Słowo Suknia i zasłona – Piotr Lorek
15.
Okiem cywila Być jak wszyscy – Urszula Radziszewska Wartość ubioru – Marek Hause
16. 18. 19.
Psycholog Na granicy ubioru – Alina Lorek
Na duchowym froncie Odwaga nagości – ks. Marek Uglorz
Z kart historii Obyczaje – Joanna Brzastowska Polecamy – Marek Hause
Temat numeru: Szacunek dla munduru i barw narodowych Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski Zastępcy redaktora naczelnego: Anna Hopfer-Wola, mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Joanna Brzastowska, Łukasz Cieślak, Ewa Grünhaut, Marek Hause, Mateusz Jelinek, Alina Lorek, Piotr Lorek, Urszula Radziszewska, Daria Stolarska, Karolina Suchan-Okulska, ks. Marek Uglorz Zdjęcie na okładce: Fot. materiały prasowe Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40, e-mail: redakcja@wiaraimundur.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów. Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X Więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl
Nakład: 1500 egz.
– Rychu, co ty? Na drutach robisz?! – Nie na drutach, tylko na szydełku. To bardzo pomaga w odstresowaniu...
Rys. Karolina Suchan-Okulska
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
nasze refleksje Wiarygodny w stroju
GRANICE DRESS CODE’U Jakiś czas temu szeroką dyskusję wywołał duchowny trenujący kulturystykę i prezentujący „wyrzeźbione” mięśnie w mediach społecznościowych. Wielu go podziwiało, ale przełożeni księdza nie byli zachwyceni. Na nic zdały się argumenty w rodzaju: „w zdrowym ciele zdrowy duch” albo „ciało jest świątynią Ducha Świętego…”. Nie pomogły pytania w stylu: dlaczego zgorszenia nie wywołują duchowni fizycznie zaniedbani, którym przydałby się gimnastyczny trening, bieg albo pływanie, zamiast pizzy i telewizora. W wyniku zdecydowanej interwencji lokalnego biskupa ksiądz-kulturysta musiał wrócić do szeregu i wydać oświadczenie: „Przepraszam, wywołałem zgorszenie wiernych”. Sprawą oczywistą są skodyfikowane stroje służbowe czy liturgiczne oraz związane z nimi kanony zachowań związane z pełnioną funkcją. O profesjonalny wygląd swoich pracowników dbają nie tylko instytucje hierarchiczne, takie jak wojsko czy Kościół, ale także firmy i korporacje. Jednak, gdy w przypadku tych ostatnich tak zwany dress code dotyczy głównie sytuacji służbowych, to w przypadku służb mundurowych czy osób duchownych, zasady daleko mocniej ingerują w prywatność. Zewnętrzny wizerunek jest kwestią umowną – coś, co w jednych grupach bywa normą, w innych może wywoływać zgorszenie, a nawet dyskwalifikować człowieka. Przykład: widoczne tatuaże – tak modne obecnie i powszechnie posiadane, nie są akceptowane w przypadku duchownych czy żołnierzy. To samo dotyczy długich włosów u mężczyzn wymienionych profesji. W powszechnej opinii duchownemu czy żołnierzowi „nie przystoi” też, nawet prywatnie, w wolnym czasie, wykonywać pewnych zajęć (a przynajmniej się do nich przyznawać), czego przykładem jest wspomniany ksiądz-kulturysta. Czy dress code, którego zasady wykraczają daleko poza kwestię ubioru, jest konieczny do pełnienia służby zaufania publicznego? A może bywa to zawoalowana forma nacisku, mającego na celu zniwelowanie indywidualności i „przycięcie” wszystkich, niczym kosą rotacyjną, do równego szeregu, w którym nikt się nie wyróżni wyglądem, zachowaniem czy sposobem myślenia? Poruszamy tę problematykę w bieżącym numerze WiM. W „Temacie numeru” mjr Włodzimierz Grochowiec mówi głównie o niezbędnej etykiecie, dotyczącej żołnierzy Pułku Reprezentacyjnego WP, niemniej na problem spoglądamy z różnych perspektyw, dlatego zapraszam do przeczytania wszystkich artykułów i felietonów i życzę ciekawej lektury.
Życzę miłej lektury
Marcin Orawski
Instytucje hierarchiczne, takie jak Kościół czy wojsko – niezależnie od denominacji – mają w swoim charakterze, opierającym się na autorytecie instytucji, tak zwany dress code, według którego żołnierz wkłada odpowiedni mundur, na przykład polowy, wyjściowy czy galowy, w zależności od miejsca, czasu, funkcji czy rodzaju służby. Wojskowy dress code jest z pewnością nieodzowny, ale też zaznaczmy, że nie stanowi on o jakości żołnierza czy też o jego autorytecie. W służbie duchownego ważną rolę pełni strój liturgiczny oraz strój świecki – urzędowy. Nie jest to jednak kwestia najważniejsza, szczególnie gdy służbowy strój miałby przykrywać nasz wewnętrzny stan, elegancja kamuflować prawdę o nas, a koloratka byłaby zakładana jako maska pobożności. Dress code nie będzie miał znaczenia, jeśli za nim będzie się ukrywał brak wiarygodności duchownego. Kiedyś usłyszałem od jednej współwyznawczyni, że przeprowadziła się na teren mojej parafii między innymi dlatego, że – jak mówiła – nie mogła znieść sytuacji, gdy jeden z duchownych, ubrany zgodnie z kościelnym dress code’m, elegancko i schludnie, podawał jej komunikanty palcami żółtymi i śmierdzącymi od papierosów. Dress code niby zachowany, a jednak… O duchownym, jako całości, stanowi korelacja różnych czynników. Nie tylko strój, ale to, co się z tym strojem wiąże. Niekiedy chcemy, aby koloratka i strój stanowiły o duchowości, ale tak nie jest. Duchowość jest w nas. Duchownym nie jest się przez strój, a autorytetu nie zdobywa się przez kościelny dress code. Można go osiągnąć jedynie poprzez jakość „bycia” człowiekiem, który wskazuje na Boga. Z pewnością, szacunek wobec grupy, w której się jest lub bywa zobowiązuje do pewnego rodzaju zachowań, w tym do stosowania dress code’u, ale również, z całą pewnością, w każdym „naszym” środowisku będziemy cenieni nie za nasz strój, ale za to kim jesteśmy, a ponad wszystko, czy jesteśmy wiarygodni.
ks. mjr Tomasz Wola
redaktor naczelny
3
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO
Misja sługi Oto sługa mój, którego popieram, mój wybrany, którego ukochała moja dusza. Natchnąłem go moim duchem, aby nadał narodom prawo. Nie będzie krzyczał ani wołał, ani nie wyda na zewnątrz swojego głosu. Trzciny nadłamanej nie dołamie ani knota gasnącego nie dogasi, ludom ogłosi prawo. Nie upadnie na duchu ani się nie złamie, dopóki nie utrwali prawa na ziemi; a jego nauki wyczekują wyspy. Księga Izajasza 42,1-4. „Chrześcijanin jest całkowicie wolnym panem wszystkich rzeczy, nikomu nie podległym. Chrześcijanin jest najuleglejszym sługą wszystkich rzeczy i wszystkim podległy” (Marcin Luter). Myśli te, choć pozornie mogą wydawać się sprzeczne, to jednak w tym punkcie, w którym zostanie stwierdzona ich zgodność, dobrze przysłużą się naszemu rozumowaniu. Obie bowiem pochodzą od samego Pawła, który mówi: „Będąc wolny wobec wszystkich, oddałem się w służbę wszystkim” (l Kor 9,19); „Nikomu nic winni nie bądźcie oprócz miłości wzajemnej” (Rz 13,8). Człowiek usprawiedliwiony przez Boga nie podlega już dłużej niewoli prawa; jednocześnie wiara sprawia, że staje się sługą Boga i bliźnich. To myśl przewodnia roku 2020 w Kościele ewangelickim, za sprawą 500-lecia pisma ks. Marcina Lutra „O wolności chrześcijańskiej”. Inspiracją dla niego było Słowo Boże i sam Chrystus, który z taką wielką misją wyruszył w świat. A Bóg wspiera swego sługę i czyni go wiarygodnym, dlatego nic go nie zatrzyma. Choć w dziwny dla świata sposób próbuje tę swoją misję spełniać. Nie posiada armii tylko 12 uczniów, a chce cały świat podbić. Ale to złe słowo – „podbić”. On nie chce świata „podbijać”. On chce go uratować. Nie będzie krzyczał, ani wołał. Nie był to charyzmatyk w takim sensie, w jakim nam by się mogło wydawać, że porwie za sobą tłumy, będzie szokował niekonwencjonalnością swego działania. Choć przemawiał jako mający moc, wypełniał swe zadanie tak, jak o Nim napisano: w cichości i posłuszeństwie. Choć świat był głośny i rządził się siłą miecza, On swoim sługom miecza dobywać nie pozwalał. Próbowano mu przeszkadzać. Nie udało się! Przybijając Go do krzyża i pieczętując grób starano się zatrzymać Go na zawsze. Nie powiodło się! Nic nie może zatrzymać Chrystusa, nic Go nie złamie, ani nie upadnie On na duchu, bo Bóg Go wspiera i pozwala realizować swoją służbę. „Natchnąłem go moim Duchem” – powiada Bóg i dlatego może
4
ks. płk SG Kornel Undas
On rzetelnie i posłusznie wypełniać wolę Ojca. On nas ciągle poprzedza, dopóki nie utrwali prawa na ziemi. On nie mieści się w naszych zakresach, ponieważ pełni służbę! Współcześni mówili o Nim powściągliwie, niektórzy się wstydzili, inni uważali, że to zbyt niewygodne, wyszydzano Go. Być może zignorowano, ale spragnieni i biedni zaczęli go poszukiwać i wierzyli, że On pozostał tam, także z tymi, którzy drwią i za biednych się nie uważają, podczas gdy On niesie także ich troski i ich nadzieje. „Pamiętajmy, by Chrystusa nie zatrzymywać. Tak mówi Pan, który toruje drogę przez morze”, jak czytamy u Izajasza. Jego nauki wyczekują wyspy. Nie można dystansować się od niego, nie można więzić go w naszych schematach i planach. On wędruje. W ciszy i posłuszeństwie spełnia swe zadanie. Przed Nim bowiem tak wiele do zrobienia. On nie tylko ma ogłosić prawo, lecz je utrwalić. Pojawia się tylko niebezpieczeństwo, czy nie znudzi nas wielością paragrafów i ustępów. Czy to prawo będzie zrozumiałe i przystępne. Możemy się jednak głęboko zdziwić. Człowiek żyjący w czasach, w których tak wiele mówi się o prawie i sprawiedliwości, może przeżyć szok słuchając prawa głoszonego przez Niego. Gdy cały świat próbuje zaprowadzić ład i porządek, wszystko wymyka się spod kontroli. Bóg ogłosił prawo dla całego świata. Ono utrwalone zostało na kartach Biblii. Wiele z niego wyda się nazbyt dziwnym, srogim, wręcz absurdalnym, ale jak jest naprawdę? Czy znów wielu odczuje rozczarowanie? Dziś potrzeba nam słów jasnych, proroczych, a nie dyplomatycznej przebiegłości. Dziś potrzeba nam patrzeć na Chrystusa, słuchać o Nim i modlić się razem z Nim, wstępować w Jego ślady. Nie ma nic bardziej rewolucyjnego, gdy przebacza człowiek uwikłany w jakiś konflikt. Wydostaje się z koła przeklętej prawidłowości odwzajemniania się, które do niczego nie prowadzi. Błogosławiony, który neutralizuje błędne koła nudnych kłótni, zarzutów, urazów, zawziętości. Oczywiście nie chodzi o naiwność i ślepotę, lecz dobroć i otwartość. Chodzi o wzajemne ułatwienie sobie życia, a nie stwarzanie przeszkód, podejrzliwości i zazdrości. Bóg ogłosił światu swoje prawo, a jest to prawo miłości. W tym, co dzieje się dookoła, nie upatrujmy Bożej słabości, bądź nieskuteczności Jego prawa. Cichość i łagodność Bożego sługi w utrwalaniu prawa trzeba poczytywać za znak wielkiego błogosławieństwa i wspaniałomyślności. Trudno sobie wyobrazić, jakie byłoby oblicze tego świata, gdyby Bóg okazał się surowym egzekutorem swego prawa i posłużył się naszymi metodami. Bóg chce być Bogiem życia, a nie spustoszenia i zagłady. Jego prawo najlepiej odczuwane jest w pokornym i oddanym sercu. Ono jest także uzdalniane ku temu, by czynić rzeczy nowe, by być miłosiernym, jak Ojciec w Niebie jest miłosierny. Cały świat jest objęty tym poselstwem Sługi. Świat pojęty nie tylko uniwersalnie, jako narody, wyspy, ale indywidualnie, jako ty i ja.
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
RELACJE Z PRACY KAPELANÓW EWANGELICKICH I DZIAŁALNOŚCI EDW
miątkowe dyplomy, a laureaci także nagrody ufundowane przez sponsorów. Wśród patronów honorowych konkursu jest ewangelicki biskup wojskowy, którego reprezentował ksiądz ppłk Sławomir Fonfara.
Prezentacja książki „Z Warszawy do Rzymu. Szlak bojowy Armii Generała Andersa” 4 grudnia w Centralnej Bibliotece Wojskowej w Warszawie odbyła się prezentacja książki Martina Williamsa, w której autor, opierając się na niepublikowanych wcześniej archiwach brytyjskich, opisuje wojenne dzieje polskiej armii.
www.edw.wp.mil.pl Święto Marynarki Wojennej 28 listopada w kwaterze pamięci na gdyńskim Oksywiu odbyły się uroczystości z okazji 101-lecia istnienia Marynarki Wojennej. Marynarze wystawili warty honorowe, złożyli wiązanki kwiatów oraz zapalili znicze, upamiętniając tym samym bohaterskich Obrońców Wybrzeża. W czasie tych uroczystości ksiądz kmdr por. Marcin Pilch, w towarzystwie kapelanów z Ordynariatu Polowego i Ordynariatu Prawosławnego, zmówił modlitwę w intencji marynarzy.
Biskup płk Mirosław Wola w Centralnej Bibliotece Wojskowej w Warszawie przybliża związki generała Andersa i marszałka Piłsudskiego z ewangelicyzmem. Fot. MM (CBW)
Dogłębnie analizuje stosunki między brytyjskim a polskim sztabem generalnym oraz dokumenty świadczące o wybitnych osiągnięciach bojowych 2. Korpusu. Opisuje poświęcenie i trud polskich żołnierzy oraz tragiczne zakończenie ich służby, narzucone dyktatem jałtańskim. Premierę książki połączono ze wspomnieniem o marszałku Józefie Piłsudskim w 152. rocznicę jego urodzin. Po zakończeniu części oficjalnej wystąpił biskup płk Mirosław Wola, który przybliżył zebranym ewangelickie korzenie gen. Władysława Andersa, a także ewangelicki pierwiastek w życiu marszałka Piłsudskiego.
Otwarcie nowej siedziby Instytutu Piłsudskiego w Warszawie
Ksiądz kmdr por. Marcin Pilch (z prawej) w towarzystwie kapelanów wojskowych w czasie wspólnej modlitwy ekumenicznej w intencji marynarzy w Gdyni. Fot. Krzysztof Miłosz (AMW)
Konkurs Poezji Patriotycznej i Religijnej 29 listopada w Klubie 1. Pułku Saperów w Brzegu odbyła się XVI edycja Wojewódzkiego Konkursu Poezji Patriotycznej i Religijnej „Fides et Patria” im. ks. ppłk. Zbigniewa Stefaniaka. Jurorzy konkursu oraz licznie zebrana publiczność wysłuchali poruszających recytacji wierszy w wykonaniu dzieci i młodzieży ze szkół podstawowych i średnich z całego województwa opolskiego oraz żołnierzy Wojska Polskiego. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymali pa-
5 grudnia w Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie odbyło się uroczyste otwarcie nowej siedziby Instytutu Józefa Piłsudskiego, które stanowiło zakończenie obchodów 100-lecia utworzenia Wyżej Szkoły Wojennej. Otwarcia dokonał prezes Instytutu prof. dr hab. Wiesław Jan Wysocki w towarzystwie dyrektora Gabinetu Politycznego MON Łukasza Kudlickiego, zastępcy Szefa Sztabu Generalnego gen. dyw. Dariusza Łukowskiego, dowódcy 1. Warszawskiej Brygady Pancernej gen. bryg. Jana Wojno oraz rektora-komendanta Akademii Sztuki Wojennej gen. bryg. dr inż. Ryszarda Parafianowicza. Wśród przedstawicieli duchowieństwa obecny był biskup płk Mirosław Wola.
Promocja oficerska w Dęblinie 6 grudnia w Dęblinie, na placu przed pomnikiem „Bohaterskim Lotnikom Dęblińskiej Szkoły Orląt”, odbyła się 123. promocja oficerska, do której przystąpiło 124 absolwentów Lotniczej Akademii Wojskowej oraz 12 absolwentów Akademii Wojsk Lądowych. Błogosławieństwa nowo
5
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020 świąteczne. Ewangelicki biskup wojskowy skierował życzenia także do uczestników spotkania opłatkowego Organów Przedstawicielskich Żołnierzy Zawodowych, zorganizowanego przez Biuro Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych. Z kolei na spotkaniu mazowieckiego Związku Żołnierzy WP ewangelickiego biskupa wojskowego reprezentował mgr teologii Mateusz Jelinek.
Kapelani wojskowi w trakcie udzielania błogosławieństwa ekumenicznego żołnierzom. Od prawej: ppłk Wiesław Żydel, płk Janusz Radzik i ppłk Jan Kot. Fot. LAW
promowanym żołnierzom udzielił między innymi ksiądz ppłk Wiesław Żydel.
Przysięgi wojskowe WOT 7 grudnia na rynku w Cieszynie odbyła się uroczysta przysięga wojskowa pierwszej kompanii ochotników do 133. Cieszyńskiego Batalionu Lekkiej Piechoty. Była to pierwsza przysięga wojskowa w tym mieście, gdzie powstał kolejny (drugi) batalion 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, liczącej już ponad 840 „terytorialsów”. Błogosławieństwa nowym żołnierzom WOT udzielił ksiądz kpt. Marcin Konieczny. 14 grudnia w Inowrocławiu ślubowali na sztandar rekruci 8. Kujawsko-Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. EDW reprezentował ksiądz mjr Tomasz Wola, który wraz z innymi kapelanami udzielił błogosławieństwa nowo zaprzysiężonym żołnierzom.
Ksiądz kpt. Marcin Konieczny udziela błogosławieństwa nowym żołnierzom WOT w Cieszynie. Fot. ox.pl
Ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek w towarzystwie kapelanów na spotkaniu opłatkowym w Powidzu. Fot. Leszek Chemperek (CO MON)
12 grudnia w Górowie Iławeckim, na granicy z Obwodem Kaliningradzkim, odbyło się przedświąteczne spotkanie, w czasie którego ksiądz mjr SG Marcin Pysz przekazał życzenia i łamał się opłatkiem z funkcjonariuszami i pracownikami Straży Granicznej. Mateusz Jelinek uczestniczył w świątecznym spotkaniu pracowników Muzeum WP w Warszawie. 13 grudnia odbyło się uroczyste spotkanie opłatkowe jednostek garnizonu Powidz, w którym udział wzięli żołnierze i pracownicy Dowództwa 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego i 33. Bazy Lotnictwa Transportowego, a także dowódcy jednostek wojsk amerykańskich, stacjonujących w Powidzu. Po odczytaniu fragmentu Pisma Świętego i złożeniu życzeń między innymi przez księdza ppłk. Tadeusza Jelinka, uczestnicy spotkania podzielili się opłatkiem oraz złożyli sobie świąteczne życzenia. 16 grudnia w Stargardzie odbyło się spotkanie wigilijne Dowództwa Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód, podczas którego ksiądz mjr Tomasz Wola podzielił się Słowem Bożym z żołnierzami i pracownikami. Biskup płk Mirosław Wola uczestniczył w spotkaniu świątecznym żołnierzy i pracowników Sztabu Generalnego WP w Warszawie. 17 grudnia w Warszawie biskup płk Mirosław Wola wziął udział w trzech spotkaniach opłatkowych, które odbyły się w: Zakładzie Inwestycji Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, w dowództwie 6. Mazowieckiej Bryga-
Spotkania bożonarodzeniowe Grudzień jest tradycyjnie okresem wigilijnych spotkań, wspólnego dzielenia się opłatkiem i składania życzeń. 11 grudnia, w 33. Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu, żołnierze polskich i sojuszniczych wojsk stacjonujących na terytorium naszego kraju, łamali się opłatkiem z ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem i wzajemnie składali świąteczne życzenia. EDW reprezentował ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek. 11 grudnia w Centralnej Bibliotece Wojskowej w Warszawie odbyło się spotkanie opłatkowe pracowników, w którym wziął udział biskup płk Mirosław Wola i złożył życzenia
6
Kapelani wojskowi podczas spotkania wigilijnego w Wałczu. Od lewej: mjr Tomasz Wola i ppłk Witold Kurek. Fot. 100 BŁ
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020 dy Obrony Terytorialnej i w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego. To trzecie było świątecznym spotkaniem Prezydenta Andrzeja Dudy z żołnierzami, weteranami i ich rodzinami. 18 grudnia ksiądz mjr Tomasz Wigłasz uczestniczył w spotkaniu wigilijnym w Komendzie Głównej Żandarmerii Wojskowej w Warszawie, a biskup płk Mirosław Wola wziął udział w spotkaniu służb mundurowych podległych Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji. 19 grudnia, na terenie 10. Wrocławskiego Pułku Dowodzenia, odbyło się bożonarodzeniowe spotkanie Dowództwa Garnizonu Warszawa, w którym uczestniczył ksiądz ppłk Sławomir Fonfara. Ksiądz Tomasz Wola wziął udział w dwóch spotkaniach wigilijnych: w 100. Batalionie Łączności oraz w 104. Batalionie Logistycznym w Wałczu, podczas których odczytał fragmenty Ewangelii i złożył świąteczne życzenia żołnierzom i pracownikom. W spotkaniu opłatkowym w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu uczestniczył ksiądz kpt. Marcin Konieczny, a ksiądz płk SG Kornel Undas złożył życzenia gościom obecnym na spotkaniu w Komendzie Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej w Warszawie i w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Na spotkaniu wigilijnym w Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie obecny był mgr teologii Mateusz Jelinek. 20 grudnia, w Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwie Komponentu Powietrznego w Warszawie, odbyło się spotkanie wigilijne, podczas którego ksiądz ppłk Wiesław Żydel udzielił błogosławieństwa wszystkim zebranym i złożył świąteczne życzenia. Ksiądz płk SG Kornel Undas złożył życzenia gościom obecnym na spotkaniu opłatkowym, które odbyło się w Komendzie Głównej Straży Granicznej w Warszawie. 22 grudnia ksiądz płk Undas uczestniczył także w bożonarodzeniowych spotkaniach funkcjo-
Debata o patriotyzmie w Piszu W 38. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce – 13 grudnia, Liceum Ogólnokształcącym nr I w Piszu zorganizowało debatę o patriotyzmie. Udział w niej wziął ksiądz mjr SG Marcin Pysz, osobiście zaproszony przez dr. Waldemara Brendę, członka zarządu Powiatu Piskiego, gospodarza debaty.
Para prezydencka z wizytą u polskich żołnierzy na Sycylii 19 grudnia Prezydent Andrzej Duda wraz z Małżonką złożył wizytę w Polskim Kontyngencie Wojskowym Unii Europejskiej Sophia na Sycylii. W Bazie Sigonella odbyło się wigilijne spotkanie polskiej delegacji ze stacjonującymi tam żołnierzami. Para Prezydencka złożyła także kwiaty na grobie polskiego pilota z czasów II wojny światowej, kpt. Władysława Dreckiego, który spoczął na Cmentarzu Wojennym Wspólnoty Brytyjskiej w Katanii. Ekumeniczną modlitwę przy grobie poprowadzili: biskup gen. bryg. Józef Guzdek, biskup płk Mirosław Wola oraz ksiądz płk Aleksy Andriejuk.
Kapelani wojskowi oddają honory przed grobem kpt. Władysława Dreckiego w Katanii. Od prawej: biskup Mirosław Wola, biskup Józef Guzdek, ksiądz Aleksy Andriejuk. Fot. Krzysztof Stępkowski (OP)
Wigilia z dala od domu, ale jednak w rodzinie
nariuszy i pracowników Śląskiego Oddziału SG, które odbyły się w placówkach ŚlOSG w Raciborzu, Bielsku-Białej, Katowicach-Pyrzowicach, Rudzie Śląskiej, Opolu i w Punkcie Kontaktowym Chotebuz.
24 grudnia, na zaproszenie księdza ppłk. Tadeusza Jelinka, proboszcza Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Żychlinie, w nabożeństwie wigilijnym uczestniczyli amerykańscy żołnierze, stacjonujący w pobliskiej bazie wojskowej w Powidzu. Modlitwy, czytania i błogosławieństwa odbywały się w dwóch językach, bo były prowadzone przez kapelanów z Polski i USA. Po zakończonym nabożeństwie polskie rodziny zaprosiły żołnierzy do swoich domów, aby wspólnie zasiąść do wigilijnej wieczerzy. Amerykańscy żołnierze, będąc wiele tysięcy kilometrów od swoich domów, mogli dzięki temu odczuć rodzinną atmosferę świąt Bożego Narodzenia.
Patron batalionu z Wałcza
USO w Powidzu
13 grudnia w Wałczu odbyła się uroczystość nadania imienia patrona 104. Batalionowi Logistycznemu Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód. Decyzją Ministra Obrony Narodowej, której tekst odczytano w trakcie ceremonii, 104. Batalion otrzymał imię płk. Franciszka Garczyńskiego. Uczestnikom uroczystości zaprezentowano także historyczny rozkaz gen. Jarosława Dąbrowskiego, powołujący Wojsko Polskie. Poświęcenia sztandaru dokonali: ksiądz ppłk Witold Kurek z Ordynariatu Polowego oraz ksiądz mjr Tomasz Wola z EDW.
8 stycznia w Powidzu odbyło się spotkanie amerykańskich żołnierzy, stacjonujących w Polsce, z United Service Organizations (USO), która jest amerykańską agencją pozarządową, zajmującą się organizowaniem czasu wolnego żołnierzom oraz ich rodzinom. Wydarzenie było połączone ze spotkaniem kapelanów wojsk amerykańskich z kpt. Waynem MacRae, naczelnym kapelanem Połączonych Sztabów. W spotkaniu wziął też udział ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek. Była to okazja do pogłębienia współpracy duszpasterstw wewnątrz NATO oraz nawiązania stabilnego partnerstwa.
Ksiądz płk SG Kornel Undas i ksiądz ppłk SG Ryszard Preuss na spotkaniu opłatkowym Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej w Warszawie. Fot. NwOSG
7
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
SZACUNEK DO MUNDURU I BARW NARODOWYCH
mjr Włodzimierz Grochowiec
– Tu nie ma odstępstw, wygląd ma być schludny, włosy krótkie, twarz bez zarostu. Fizyczność żołnierza jest tylko tłem dla munduru, to nie miejsce na indywidualność – mówi mjr Włodzimierz Grochowiec, szef sekcji szkoleniowej Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego.
Od kiedy istnieje Pułk Reprezentacyjny WP i jakie są jego główne zadania? Pułk Reprezentacyjny Wojska Polskiego powstał 31 marca 2018 roku na mocy decyzji Ministra Obrony Narodowej, dziedzicząc jednocześnie niezwykle bogate tradycje pododdziałów reprezentacyjnych, wywodzące się od najdawniejszych dziejów polskiej państwowości. Jednostka została sformowana na bazie pododdziałów wchodzących w skład Batalionu Reprezentacyjnego WP oraz Orkiestry Wojskowej w Warszawie, a dowódcą Pułku został płk Leszek Szcześniak. W strukturze Pułku znajdują się: Orkiestra Reprezentacyjna WP, Szwadron Kawalerii WP, trzy Kompanie Reprezentacyjne oraz pluton salutowy. Do głównych zadań należą: reprezentowanie Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w kraju i poza granicami państwa, występowanie jako wojskowa asysta honorowa podczas uroczystości o charakterze państwowym, wojskowym i patriotyczno-religijnym. Żołnierze stanowią wojskową asystę honorową podczas powitania głów państw, szefów rządów, organizacji międzynarodowych, a także najwyższych dowódców wojskowych. Podczas uroczystości pogrzebowych towarzyszą, w ostatniej drodze, osobom szczególnie zasłużonym dla państwa oraz żołnierzom. Wszędzie, gdzie pojawiają się żołnierze Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego, budzą bardzo duże zainteresowanie społeczeństwa, a musztra w ich wykonaniu jest zawsze nagradzana aplauzem. To nasze podstawowe zadanie. Czy oprócz tak zwanych zwykłych zadań, o których Pan wspomniał, są jakieś szczególne? Szczególnym zadaniem, a jednocześnie niezwykłym wyróżnieniem, jest codzienne pełnienie warty. Żołnierze Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego pełnią wartę ho-
8
norową na posterunkach w dwóch miejscach Warszawy: przy Grobie Nieznanego Żołnierza, uświęconym krwią walczących Polaków oraz przed Pałacem Prezydenckim, będącym siedzibą Zwierzchnika Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Wieczna warta, pełniona przy Grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Piłsudskiego, to symbol naszej jednostki. Nasz żołnierz nigdy nie zszedł i nie zejdzie z tego honorowego posterunku, najważniejszego dla każdego Polaka. Monument ku czci żołnierskiej krwi, przelanej w imię wolności Ojczyzny, jest najznamienitszym odzwierciedleniem narodowej dumy i tożsamości. Żołnierze strzegący bezpieczeństwa i godności tego miejsca mają za zadanie połączyć zadanie reprezentacyjne z zadaniem stricte wartowniczym, czyli ochronnym i obronnym. Warta trwa przez całą dobę i 365 dni w roku. Warta przed Pałacem Prezydenckim to cześć oddana urzędowi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i także nawiązanie do zwierzchnictwa Prezydenta nad Wojskiem Polskim. Posterunek jest zaprzysięgany efektowną odpra-
Wieczna warta, pełniona przy Grobie Nieznanego Żołnierza na Placu Piłsudskiego, to symbol naszej jednostki. Nasz żołnierz nigdy nie zszedł i nie zejdzie z tego honorowego posterunku, najważniejszego dla każdego Polaka. wą warty przed dziedzińcem Pałacu, codziennie – w samo południe (w niedzielę o godz. 13.00). Skład warty stanowią żołnierze reprezentujący trzy rodzaje sił zbrojnych: wojska lądowe, siły powietrzne i marynarkę wojenną, co symbolizuje spoistość polskiej armii. Proszę powiedzieć, jakie są kryteria doboru żołnierzy? Na jakie cechy zwraca się szczególną uwagę? Nie jest żadną tajemnicą, że wyglądacie bardzo atrakcyjnie, a sylwetki żołnierzy są wzorowe.
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Do służby w naszej jednostce zapraszamy każdego, kto chce przeżyć najciekawszą przygodę w swoim życiu i ma odwagę podjąć największe, prawdopodobnie, wyzwanie jakie go spotkało. Wbrew pozorom, od kandydatów oczekuje się spełniania minimalnych wymagań: – wykształcenie min. podstawowe; – odbycie czynnej służby wojskowej: zasadniczej służby wojskowej lub służby przygotowawczej do Narodowych Sił Rezerwowych; – wzrost 178-190 cm; – brak charakterystycznych wad zewnętrznych i widocznych tatuaży; – odpowiednia koordynacja ruchowa oraz zdolność szybkiego uczenia się złożonych elementów ruchu. Kwalifikacje odbywają się w każdym miesiącu na terenie Pułku. Szczegóły można sprawdzić na naszej stronie preprwp.wp.mil.pl lub w mediach społecznościowych. Serdecznie zapraszamy. W Pułku służą również kobiety, od kiedy? W gronie żołnierzy Pułku znajdziemy oczywiście również kobiety. Od 2013 roku, kiedy to szeregi 3. Kompanii Prezentacyjnej WP zasiliła pierwsza pani szeregowy w historii pododdziałów reprezentacyjnych, kobiety na stałe uczestniczą w asyście honorowej i dodają jej wyjątkowego uroku. Należy jednak zaznaczyć, że kobiety w naszej jednostce służyły już wcześniej. Epizodycznie od 2005 r. szeregi ówczesnego Batalionu Reprezentacyjnego WP zasilały panie oficerowie, a od 2011 r. pani kapral objęła obowiązki w Orkiestrze Reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Żyjemy w czasach gwałtownych zmian zasad i norm społecznych. Wśród młodych ludzi panuje wszechobecny luz, kiedyś nie wypadało iść do teatru w dżinsach, dzisiaj to już w zasadzie norma. Podobnie jest w szkole, gdy potrzeba manifestowania indywidualności sprawia, że młodzi ludzie tatuują się, dyskutują na temat zasadności noszenia czapki do munduru w lecie, bo jest… gorąco. Czy Pan też zauważa luźniejszy stosunek do munduru jako uniformu? Myślę, że u nas jest bardzo podobnie. Młode pokolenie ma luźniejszy stosunek do munduru jako uniformu, z tą jednak różnicą, że żołnierze nowo przybyli do pułku bardzo szybko nabywają szacunku dla munduru, bo w naszej służbie jest on swoistym artefaktem. Mundur nas definiuje i wyróżnia na uroczystości, czy to w kraju, czy za granicą. Poza tym to nie zabawa. Sposób jak i zasady noszenia umundurowania w Wojsku Polskim określają odpowiednie przepisy, które, wg mnie, są przez żołnierzy przestrzegane. Nad wyglądem żołnierzy, w codziennym życiu jednostki wojskowej, czuwają przełożeni, którzy pilnują, aby mundur był noszony w odpowiedni sposób. Ponadto, zgodnie z Regulaminem Ogólnym SZ RP pkt. 259 „podoficer dyżurny sprawdza wygląd zewnętrzny umundurowanych żołnierzy wychodzących poza rejon zakwaterowania, a w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości nakazuje ich usunięcie”. W skrajnych przypadkach, gdy żołnierz nie przestrzega przepisów, grożą mu konsekwencje dyscyplinarne, dlatego też takowe zdarzenia są sporadycznie. A broda? Moda na fryzury wykonywane u barberów? Jak kwestie mody, nazwijmy ją fryzjerską, mają się do munduru?
Z uwagi na wyjątkowy charakter zadań wykonywanych przez Pułk oraz realizację uroczystości z udziałem najwyższych władz państwowych, żołnierze pododdziałów reprezentacyjnych nie mogą posiadać charakterystycznych wad zewnętrznych, widocznych tatuaży oraz nosić brody czy wąsów. Jest to również podyktowane niezwykłym szacunkiem dla munduru i barw narodowych, którym cechuje się każdy żołnierz Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego. Tu nie ma odstępstw, wygląd ma być schludny, włosy krótkie, twarz bez zarostu. Fizyczność żołnierza jest tylko tłem dla munduru, to nie miejsce na indywidualność. Czy żołnierze z Pułku Reprezentacyjnego WP muszą szczególnie dbać o wygląd, w tym wagę, albo dodatkowo posiadać jakieś szczególne umiejętności? Nienaganny wygląd zewnętrzny, dbałość o umundurowanie oraz o prawidłową masę ciała to codzienność, ale nie rutyna żołnierza naszej jednostki. Każdego dnia, zanim żołnierze wyjadą na uroczystość, mają obowiązek przygotować mundur (między innymi wyprasować, dobrać odpowiednie dodatki, sprawdzić przyszycie guzików, itp.) i czynią to z wielkim pietyzmem, starannością, żeby nie powiedzieć pedantyzmem. Przed każdym wyjazdem na uroczystość przełożeni różnych poziomów dowodzenia dokonują prze-
Przed każdym wyjazdem na uroczystość przełożeni różnych poziomów dowodzenia dokonują przeglądów umundurowania i przygotowania każdego żołnierza. Nie może być i nie ma tu miejsca na pomyłki czy zaniedbania. To, jak na uroczystościach wyglądają i prezentują się żołnierze Pułku Reprezentacyjnego, jest również hołdem i oddaniem szacunku naszym kombatantom, zarówno tym obecnym, jak i tym, których już nie ma wśród nas. glądów umundurowania i przygotowania każdego żołnierza. Nie może być i nie ma tu miejsca na pomyłki czy zaniedbania. To, jak na uroczystościach wyglądają i prezentują się żołnierze Pułku Reprezentacyjnego, jest również hołdem i oddaniem szacunku naszym kombatantom, zarówno tym obecnym, jak i tym, których już nie ma wśród nas. Czy macie opracowany tak zwany „plan B” na wypadek, gdyby zadziało się coś nieprzewidzianego i krępującego, typu rozerwanie spodni? Niejednokrotnie, podczas pokazów musztry paradnej, w trakcie wykonywania niestandardowych chwytów broni, zdarzają się przypadki uszkodzenia umundurowania (rozerwanie spodni, rozcięcie marynarki czy urwanie guzika itp.). Proces przygotowania żołnierza do pokazu również zakłada zachowanie się w przypadku takich zdarzeń. Nakazuje on, aby pomimo „wypadku” dokończyć pokaz i nie pokazywać po sobie, że wydarzyło się coś nieprzewidzianego. Zapewne też dlatego takie „wypadki przy pracy” są niejednokrotnie niezauważalne dla uczestników uroczystości. Rozmawiała Anna Hopfer-Wola
9
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGSBURSKIEGO W POLSCE Mateusz Jelinek
www.luteranie.pl Przyznano Śląskie Szmaragdy 2019
31 października w Święto Reformacji, podczas jubileuszowego nabożeństwa w kościele Zmartwychwstania Pańskiego w Katowicach, które poprowadził biskup Marian Niemiec, miało miejsce wręczenie „Śląskiego Szmaragdu”. Tegorocznymi laureatami nagrody zostali: prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek oraz dr hab. Wacław Gojniczek, którzy są historykami i wykładowcami Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, prowadzącymi jednocześnie badania naukowe nad dziejami śląskiego ewangelicyzmu. „Śląski Szmaragd” to nagroda diecezji ka-
Fot. ks. Zbigniew Obracaj
towickiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego przyznawana wybitnym osobom ze Śląska za zasługi w dziedzinie kultury, ekumenizmu, szerzenia tolerancji i pojednania.
20 lat po podpisaniu Wspólnej Deklaracji protestantów i katolików
14 listopada na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim została zorganizowana ekumeniczna konferencja naukowa poświęcona 20-leciu istnienia Wspólnej Deklaracji o Usprawiedliwieniu między ewangelikami a katolikami. Wydarzenie zorganizowała Sek-
cja Ekumenizmu Wydziału Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz Rada ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski. Wśród prelegentów znalazło się dwoje teologów ewangelickich – prof. Kalina Wojciechowska oraz prof. Jerzy Sojka z Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej.
Ekumenizm jako tabu i wyzwanie
W dniach 20-21 listopada, w Opolu i Kamieniu Śląskim odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa, zorganizowana przez Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, a zatytułowana „Ekumenizm-formacja-integracja – dekret o ekumenizmie 55 lat od jego promulgacji”. Wzięli w niej udział przedstawiciele Kościoła rzymskokatolickiego, prawosławnego oraz Kościołów ewangelickich. W konferencji uczestniczył między innymi biskup Jerzy Samiec, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP i jednocześnie prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, a gościem specjalnym był kardynał Kurt Koch, prze-
10
Fot. Michał Karski
jem”. Celem akcji jest ochrona dzieci i młodzieży przed marginalizacją w życiu społecznym, pomoc dzieciom będącym w trudnej sytuacji socjalnej i pomoc w wyrównywaniu szans edukacyjnych. Diakonia KEA rozprowadziła 11 tysięcy świec, a pozyskane w ten sposób środki zostaną przeznaczone na całoroczne dożywianie tysięcy dzieci w szkołach i świetlicach, pomoc edukacyjną, rehabilitację i leczenie dzieci, a także na zorganizowane formy letniego wypoczynku.
Fot. ekumenizm.pl
wodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Konferencja była okazją do poznania działań, rozwoju i wyzwań ruchu ekumenicznego, który przez ostatnie pół wieku wpłynął na wzajemne relacje chrześcijan różnych wyznań.
Świeca, która tworzy polską wigilię Fot. ewangelicy.pl
nego Dzieła Pomocy Dzieciom. Po raz dwudziesty wzięły w niej udział cztery kościelne organizacje pożytku publicznego: Caritas Polska Kościoła rzymskokatolickiego, Diakonia Kościoła ewangelicko-augsburskiego, Diakonia Kościoła ewangelicko-reformowanego i Eleos Kościoła prawosławnego. Wśród gości byli obecni również zwierzchnicy innych Kościołów. Uroczystość poprowadziły dzieci, między innymi 12-letni Borys grał na skrzypcach kolędy, a Teatr Czrevo zaprezentował spektakl „W drodze do Betle-
26 listopada w Centrum Kultury Prawosławnej w Warszawie odbyła się inauguracja tegorocznej edycji Wigilij-
Wizyta Marszałka Senatu RP
11 grudnia w diecezji cieszyńskiej przebywał z wizytą marszałek senatu Tomasz Grodzki, który spotkał się z przedstawicielami Kościoła ewangelicko-augsburskiego, aby przekazać świąteczne życzenia. Towarzyszyła mu Małgorzata Daszczyk, dyrektor Gabinetu Marszałka. Goście odwiedzili Ustroń, Dzięgielów, Cieszyn oraz Wisłę, gdzie spotkali się z biskupem Jerzym Samcem, zwierzchnikiem Kościoła, biskupem Marianem Niemcem, zwierzchnikiem diecezji katowickiej
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Fot. Zwiastun Ewangelicki
oraz księdzem Adamem Maliną, prezesem synodu Kościoła. Zapoznali się także z historią oraz współczesną działalnością Kościoła ewangelicko-augsburskiego na Śląsku Cieszyńskim. Po ziemi cieszyńskiej gości oprowadzał biskup Adrian Korczago, zwierzchnik diecezji cieszyńskiej.
Biskup Kościoła zastosował prawo ułaskawienia
Biskup Kościoła Jerzy Samiec po raz pierwszy zastosował prawo ułaskawienia, które przysługuje zwierzchnikowi Kościoła na podstawie nowych przepisów dyscyplinarnych, obowiązujących od 2017 roku. Postanowieniem z dnia 20 grudnia przywrócił status duchownego Andrzejowi Banertowi, byłemu proboszczowi Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Kaliszu, bez jednoczesnego powoływania go do czynnej służby w Kościele. Biskup zdecydował, że z dniem ułaskawienia ksiądz Banert zostanie wpisany na listę emerytowanych duchownych i będzie mógł korzystać z praw, wynikających z ordynacji, na takich samych zasadach, jak inni emerytowani księża.
Ekumeniczne Spotkanie Młodych we Wrocławiu
Od 28 grudnia do 1 stycznia we Wrocławiu trwało 42. Europejskie Spotkanie Młodych, organizowane przez Wspólnotę z Taizé. Do stolicy Dolnego Śląskiego przyjechało ponad 15 tysięcy gości, także spoza Europy, aby uczestniczyć w modlitwach, warszta-
tach i dyskusjach. W programie zaplanowano wydarzenia z bezpośrednim udziałem przedstawicieli Kościoła ewangelicko-augsburskiego. 29 grudnia w kościele Opatrzności Bożej odbył się warsztat pt. „Osądzanie innych czyni z nas ślepców, podczas gdy miłość oświeca – życie i świadectwo Dietricha Bonhoeffera”. Był on prowadzony przez biskupa Ryszarda Bogusza, emerytowanego zwierzchnika diecezji wrocławskiej oraz przedstawicieli Towarzystwa Bonhoefferowskiego w Polsce. Natomiast 30 i 31 grudnia, w tym samym kościele, odbyły się modlitwy w duchu Taizé. W drugim dniu, w modlitwie u ewangelików uczestniczył brat Alois, przełożony Wspólnoty. Biskup Kościoła Jerzy Samiec wziął z kolei udział w przygotowanych przez Polską Radę Ekumeniczną warsztatach zatytułowanych „Wszystko, co możliwe, róbmy razem i nie róbmy niczego, nie biorąc pod uwagę innych”, które odbyły się 30 grudnia w Centrum Kongresowym Hali Stulecia.
Wspólna modlitwa żydów i chrześcijan w warszawskiej Synagodze
Po atakach w Nowym Jorku na wyznawców judaizmu świętujących Chanukę oraz po zamachu na modlących się chrześcijan z ewangelicznej wspól-
Fot. ekumenizm.pl
noty w miasteczku White Settlement w Teksasie, naczelny rabin Polski Michael Schudrich zaprosił przedstawicieli różnych wyznań do wspólnej modlitwy o pokój. Modlitewne spotkanie odbyło się w Synagodze Nożyków
w Warszawie, a udział w nim wziął między innymi Jerzy Samiec.
Inauguracja kolejnej kadencji Biskupa Kościoła
6 stycznia, w Święto Objawienia Pańskiego (Epifanii), w kościołach ewangelickich w całej Polsce odbyły się świąteczne nabożeństwa. Tak też było w Żyrardowie i Rawie Mazowieckiej, gdzie wyjątkowo (zastępując dk. Halinę Radacz, która na co dzień pełni tam służbę duszpasterską) nabożeństwa poprowadził biskup Kościoła Jerzy Samiec. W tym dniu, w symboliczny sposób zainaugurował (ponownie rozważając tekst z Listu do Rzymian 1,16-17, który był podstawą kazania przed 10. laty) kolejną, 10-letnią kadencję zwierzchnika Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, po wyborze, którego dokonał synod Kościoła na swej ostatniej sesji 12 października 2019 roku.
Ewangelicy zagrali z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy
12 stycznia odbył się 28. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tegoroczna zbiórka zostanie przekazana dla dziecięcej medycyny zabiegowej. W licytacje dla WOŚP zaangażowali się też ewangelicy. Na przykład ksiądz Wojciech Płoszek, proboszcz parafii w Ostródzie, już po raz trzeci zorganizował licytację „Dnia z Księdzem”, i osoba, która wygra, spędzi cały dzień na zwiedzaniu Mazur z ewangelickim księdzem, jako przewodnikiem. Natomiast parafia w Świdnicy wystawiła na aukcję voucher na weekend w hotelu Barokowy Zakątek, stojącym przy Kościele Pokoju. Z kolei ksiądz Robert Augustyn, wikariusz parafii w Katowicach-Szopienicach, zorganizował przejażdżkę samochodem rajdowym z nim, jako kierowcą. Parafia wystawiła także na aukcję WOŚP „Zwiedzanie z przewodnikiem kościoła ewangelickiego w Sosnowcu”.
11
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Tornister mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Kawalerowie orderów Uchwalenie Konstytucji 3. Maja (rok 1791) doprowadziło do kolejnej wojny polsko-rosyjskiej, podczas której doszło do bitwy pod Zieleńcami 18 czerwca 1792 roku Wołyńska ziemia spłynęła krwią polskich i rosyjskich żołnierzy. Tym razem zwycięstwo było po naszej, polskiej stronie, więc Jego Królewska Wysokość Stanisław August Poniatowski, chcąc wyróżnić zwycięskich dowódców i żołnierzy, postanowił ustanowić nowe, wysokie rangą odznaczenie wojskowe o nazwie VIRTUTI MILITARI – CNOCIE ŻOŁNIERSKIEJ. Miało to być odznaczenie za wybitne zasługi na polu walki, takie jak: odwaga, męstwo i wytrwałość żołnierska. Nadawane miało być także za niezwykle skuteczne dowodzenie wojskami. Wiemy z zachowanych dokumentów, że ulubieniec króla, jego bratanek, książę Józef Poniatowski, niezwykle przyczynił się do powstania odznaczenia, upominając się u króla o jego ustanowienie. 22 czerwca 1792 r. król podpisał stosowny statut nowego odznaczenia, a medale zostały wybite w Mennicy Warszawskiej już 15 czerwca 1792 r. Książę generał Józef Poniatowski, dowódca armii koronnej, otrzymał 20 złotych medali dla generałów i oficerów i 40 medali srebrnych, którymi mieli być wyróżnieniu podoficerowie i żołnierze. Pierwsza dekoracja nastąpiła w obozie wojskowym pod Ostrogiem, a nowe odznaczenie, jako pierwsi, otrzymali między innymi: książę Józef Poniatowski, książę Eustachy Sanguszko, generał Michał Wielhorski. Niestety, nie dotarłem do dokumentów, zawierających nazwiska wyróżnionych podoficerów i szeregowych. Zmienne były koleje losu orderu Virtuti Militari. Początkowo posiadał formę owalnego medalu (Zieleńce), później otrzymał formę równoramiennego krzyża. Następnie włączony został do systemu odznaczeń imperium rosyjskiego. Ustawą z dnia 1 sierpnia 1918 roku restytuowany w odrodzonej Rzeczpospolitej Polskiej. Z biegiem lat stał się najwyższym odznaczeniem nadawanym za czyny bohaterskie, dokonane w czasie wojny. Ostatnie takie nadania dotyczyły aktów bohaterskich, które miały miejsce w czasie działań na frontach II wojny światowej. Potem, z powodu nieprowadzenia działań wojennych, zaprzestano jego nadawania. Pamiętam z dzieciństwa widok wstążek orderu, przewleczonych przez dziurkę guzika w płaszczu czy marynarce kombatantów mijanych na
12
ulicy. Pamiętam, jak w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, najwięcej tych ludzi spotykałem w poniemieckiej Hali Targowej we Wrocławiu. Przy głównym wejściu zwykle siedziało kilkunastu, w specjalnych, długich wózkach inwalidzkich, które zamiast pedałów posiadały skomplikowaną przekładnię łańcuchową, umożliwiająca ręczny napęd wózka. Na kolanach trzymali drewniane skrzyneczki z półeczkami, na których leżały artykuły przeznaczone do sprzedaży, a luksusowe w tamtych czasach: żyletki i ałun z UNRY, maść na odciski, maść na ból głowy, zegarki czy różańce. Tak zarabiali na życie. Kilku z nich miało na ubraniach wstążki w barwie Virtuti Militarni i Krzyża Walecznych. Tato znał wielu z nich. Z jednym (nazwiska już nie pamiętam) służył przed wojną w 44 Pułku Legii Amerykańskiej w Równem na Wołyniu. Kolega taty sadzał mnie na udach i pozwalał pokręcić korbką, co powodowało popychanie wózka metr do przodu, a potem metr do tyłu. Bardzo mi się to podobało, tak jak i te kolorowe wstążeczki. Wtedy jeszcze nie rozumiałem tragedii tych ludzi, kombatantów, inwalidów wojennych. Wówczas nie mieliśmy aparatu fotograficznego, aby ich utrwalić, ale wózki te będę pamiętał do końca życia. Ad rem. Po zakończeniu działań wojennych, żołnierze Wojska Polskiego rozpoczęli udział w tak zwanych działaniach poza granicami państwa, czyli misjach zagranicznych. W czasie ich trwania, szczególnie tych ostatnich na Bałkanach, w Iraku czy Afganistanie, uczestniczyli w działaniach bojowych, dokonując czynów bohaterskich, pokazując niezwykłą odwagę i męstwo w boju. Nadawane za misje odznaczenia takie jak Krzyż Zasługi czy Krzyż Zasługi za Dzielność nie były stosowne w takich sytuacjach. Był co prawda Order Wojenny Virtuti Militari, ale on mógł być nadawany jedynie w czasie wojny. Zresztą, środowiska dam i kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari nie za bardzo były zainteresowane nadawaniem „ich Orderu” najemnikom, jak nas wówczas nazywano. Wiem, że to co piszę, jest dla tych starych żołnierzy bolesne, i na pewno nie dotyczy całego środowiska. Ale tak było. Wiem także z rozmów z damą i kawalerami Orderu VM, że bardzo się zmieniło postrzeganie przez nich środowiska weteranów działań poza granicami państwa, i że teraz żałują swojego veta sprzed lat, tym bardziej, że coraz częściej zdają sobie sprawę z faktu, iż Order Wojenny Virtuti Militari będzie powoli odchodził w niepamięć wraz z ich odejściem. Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, chcąc wypełnić lukę powstałą w polskim systemie odznaczeń, ustawą z 18 października 2006 roku ustanowił nowe odznaczenie, które jest najwyższym odznaczeniem wojskowym nadawanym za odwagę i męstwo wykazane w czasie działań poza granicami państwa lub walki przeciw terroryzmowi. Order Krzyża Wojskowego, bo o nim piszę, stał się naturalnym następcą Orderu Wojennego Virtuti Militari. (cdn.)
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Na celowniku ewangelika Łukasz Cieślak
ści społecznej z konkretnym strojem – koloratką, togą, sutanną czy mundurem. Tym bardziej „po godzinach” trzeba ubrać coś innego, by zaznaczyć swoją odrębność i wyrazić własne zdanie. Jest jednak takie miejsce, gdzie ubrania i gadżety nie grają żadnej roli. Warto się wybrać do sauny, szczególnie zimą (nawet tą niezbyt mroźną, jak obecna). Jak cię widzą, tak cię piszą, choć tam cię widzą nago. Zostają co najwyżej klapki i ręcznik. Ciekawe jest przebywanie między tak samo relaksującymi się ludźmi, w ukropie i chłodzie na przemian, i nie myślenie o tym, kim są i co robią, Jak cię widzą, tak cię piszą. W młodości często byłem karcogdy już się ubiorą. Perspektywa, że nie mogę nic w zasany tym zdaniem za niechlujnie założoną koszulę czy niewydzie powiedzieć na temat „współsaunowiczów” pokazuje, czyszczone buty. Po latach dostrzegam, że zdanie to, choć że jednak nie zawsze ma zastosowanie mądrość przytomoże za bardzo pozwala obcym oceniać mnie po wyglączona na wstępie. To jeden z powodów, dla których warto dzie, to jest jednak sensowne. Bo i ja sam, patrząc na ludzi się przełamać i spróbować wizyty w miejscu, w którym naw tramwaju czy na ulicy, dużo mogę wywnioskować na podwet jak cię widzą, to nic o tobie nie „napiszą”. stawie ich ubioru, posiadanych gadżetów, sposobu uczesaWizyta w saunie pozwala nabrać pewnego dystansu nia. To chyba nieuniknione, że dopóki nieznajomy nie stanie do ogólnej kwestii wyglądu zewnętrznego. Dystans ten się znajomym, wszystko co o nim możemy powiedzieć zawzmaga się, gdy czytam słowa zapisane w tym fragmencie myka się w tym, co widzimy na nim i wokół niego. Ewangelii Mateusza: „A co do odzienia, czemu się troszJeśli mowa o stroju i image’u, jaki można dzięki nieczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pramu wykreować, przypomina mi się postać Róży z seriacują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w calu „Co ludzie powiedzą?”. W tym brytyjskim serialu komełej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. diowym, popularnym w latach 90. ubiegłego wieku, główJeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, na bohaterka – Hiacynta Bukiet (siostra Róży) zajmowaa jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej ła się okazywaniem swojego (wyimaginowanego) wysokiewas, o małowierni?” (Mt 6, 38-30). Nie da się ukryć, że go pochodzenia. Za to jej siostra Róża, ku utrapieniu Hiasłowa Jezusa są nieco zaczepne i mają być dla nas wyzwacynty, zajmowała się poszukiwaniem co raz to nowych naniem. Bo rzeczywiście, trudno zaprzeczyć, że kwitnące lilie rzeczonych. Róża nikomu nie robiła krzywdy, jednak Hiaczy orchidee są przepiękne, a nie noszą ani grama odziecynta uważała, że nawet rozmawianie z nią przez telefon ży. Według Jezusa ten przykład, pojest niestosowne, bo pewnie dobnie jak wcześniej wzmiankowaubrana jest wyzywająco (noMyślę, że dopiero mając świadomość tego, że ne przez niego ptaki, które nie siesiła bardzo krótkie spódnicznasz strój to nie tylko odzienie, ale także pewien ją i nie żniwują, a mają się dobrze, ki). Hiacynta zaś swym stroprzekaz, możemy realnie wybierać, co chcemy ma pokazać pełnię Bożej miłości do jem i zachowaniem starała się tym ubraniem tak naprawdę powiedzieć. człowieka. Bóg przyodziewa trawę imitować królową Elżbietę II, polną, a więc tym bardziej człowieco jednak – jak to w seriaka, który ma być na Boży obraz i podobieństwo. Co więc lu komediowym i w życiu bywa – często kończyło się klaz naszymi ubraniami? Są nam niepotrzebne? Zrzucamy je? pą. Patrząc jednak z dystansu można powiedzieć, że obie Nie każdy jest gotowy na naturyzm i na pewno z przysiostry były genialne w kreowaniu swojego wizerunku, co wołanych słów Jezusa nie wynika, że mamy się nie ubierać umożliwiało bezbłędną ocenę ich przesłania, ich wizji świaw ogóle. Przeciwnie, Jezus pokazuje tylko, że nasz ubiór ta i ich samych. oraz to, ile wysiłku wkładamy w malowanie się, układaMyślę bowiem, że dopiero mając świadomość tego, że nie włosów itd. – że to wszystko nie jest w stanie przykryć nasz strój to nie tylko odzienie, ale także pewien przetego, że, czy ubrani czy nadzy, jesteśmy w oczach Boga kaz, możemy realnie wybierać, co chcemy tym ubraniem cenni i przez niego akceptowani. I żeby pokazać światu, że tak naprawdę powiedzieć. Może chcemy się po prostu pod się w tę Bożą opiekę wierzy, nie potrzeba drogich ciuchów nim ukryć, może pokazać, jak udało nam się schudnąć, ani koszulek z biblijnymi cytatami. „Bóg wzmocni twoje a może to, że nie wstydzimy się mniejszego czy większego siły, choć gasną blaski zórz! Działaj, gdy noc zapadnie, to brzuszka? Cokolwiek to jest, warto mieć tego świadomość. nic nie zdziałasz już.” (ŚE 529). Jak cię widzą, tak cię piWniosek ten może być tym bardziej aktualny, gdy nasza szą – działaj więc tak, żeby raczej widzieli to, co robisz, niż praca łączy się z noszeniem stroju służbowego. Duchowto, co masz na sobie. ny, policjant, żołnierz wręcz zrośnięty jest w świadomo-
Jak cię widzą, tak cię piszą
13
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Jedynie Słowo Piotr Lorek
Suknia i zasłona Usiądź na chwilę nad Pismem. Przyjrzyj się szatom i sukni Jezusa pod jego krzyżem. Zwróć uwagę na rozdartą w dniu śmierci Jezusa zasłonę świątynną. Odkryj ich znaczenie. Wreszcie zastanów się nad swoją zdolnością do tworzenia znaczenia i wreszcie znaczeniem samego siebie. W Ewangelii Marka jest scena, w której żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa dzielą się (gr. diamerizō) jego szatami (gr. himatia), rzucając o nie losy (15,24). Mowa jest także o odbudowywaniu po trzech dniach zburzonej świątyni (15,29; por. 14,58). W końcu po samej śmierci Jezusa czytamy o rozerwanej (gr. schizō) na dwoje, od góry (gr. anōthen), zasłonie świątynnej (15,38). Ewangelia Mateusza zawiera podobne informacje (27,35.40.51). W Ewangelii Łukasza żołnierze także dzielą się (gr. diamerizō, 23,34) szatami (gr. himatia) Jezusa, ale nie ma tu mowy o odbudowaniu zburzonej świątyni w trzy dni. Ponadto w tej Ewangelii zasłona rozdziera się (gr. schizō) przed śmiercią Jezusa (23,45-46), a nie po niej. Ma to istotne znaczenie. W Ewangelii Marka i Mateusza rozdarcie zasłony świątynnej rozumiane jest jako sąd nad Jezusem jako świątynią, która Fot. Piotr Lorek będzie odbudowana w trzy dni, zaś w Ewangelii Łukasza jako sąd nad świątynią jerozolimską (por. Łk 23,28-31; 21,23-24). Ewangelie Marka, Mateusza i Łukasza nie łączą ze sobą bezpośrednio wątku dzielenia (gr. diamerizō) szat Jezusa z rozdarciem (gr. schizō) zasłony świątynnej. W tym kierunku, według mnie, zmierza narracja Ewangelii Jana. Jej autor rozbudowuje nawiązanie do Psalmu 22. Ewangelista (J 19,24) cytuje Psalm 22,19 mówiący o dzieleniu (gr. diamerizō) szat (gr. himatia) i rzucaniu losów o suknię (gr. himatismos). Jednocześnie przedstawia żołnierzy, którzy członkują (gr. poieō) na cztery części szaty
14
(gr. himatia) Jezusa, ale sukni (gr. chitōn) nie chcą już dzielić (gr. schizō), więc rzucają o nią losy (19,23-24). Powodem jest to, że owa suknia nie była szyta, lecz od góry (gr. anōthen) cała tkana (J 19,23). Zauważmy, że w Ewangeliach Marka, Mateusza i Łukasza czasownik rozdzierać (gr. schizō) użyty jest w kontekście rozerwanej zasłony świątynnej, zaś w Ewangelii Jana już w kontekście nierozerwanej sukni Jezusa. Ponadto w Ewangeliach Marka i Mateusza przysłówek anōthen użyty jest w opisie zasłony rozrywanej od góry, zaś w Ewangelii Jana w opisie sukni tkanej od góry. Te obserwacje mogą sugerować, że autor Ewangelii Jana połączył rozdarcie zasłony świątynnej z nierozerwaniem szaty Jezusa. Nierozerwana szata Jezusa w Ewangelii Jana oraz rozerwana zasłona świątynna w Ewangeliach Marka i Mateusza odnoszą się do śmierci Jezusa. Poddajmy teraz refleksji powyższe interpretacje tekstów biblijnych. Oczywistym jest, że ludzie nadają rzeczom i wydarzeniom znaczenie, także symboliczne. Nierozerwana szata, o którą oprawcy rzucają losy, w Psalmie 22 wyraża tragedię, zaś w Ewangelii Jana już zwycięstwo. Nierozerwana szata Jezusa reprezentuje w Ewangelii Jana niepokonane dzieło Jezusa, niezniszczalną świątynię, zaś rozdarta zasłona w Ewangelii Łukasza zapowiada zburzenie świątyni żydowskiej. Ludzie nadają znaczenie rzeczom, które same w sobie go nie niosą. Znaczenia te są konstruowane kulturowo. Ukazują jednak uniwersalną potrzebę „usensawiania” rzeczywistości, w tym siebie samych i swych losów. Zasłona i suknia jednocześnie coś ukazują, ale i skrywają. Tak działa „usensawianie” oraz symbolizowanie. Można chcieć „usymbolicznić” prawie wszystko; można też próbować to wszystko pozbawić sensu. Nie chodzi tylko o szaty liturgiczne czy codzienne stylizacje. Chodzi o to, co pod koszulą, co bliskie ciału; mianowicie nasze istnienie, nasze „ja” i wreszcie naszą śmierć. Może ważne w tym wszystkim jest to, by symbole, jeśli już są konstruowane czy przyjmowane, służyły człowiekowi, a nie człowiek symbolom. Sensowność i znaczenie niech zbytnio nie przysłonią samej realności doświadczenia. Niech zasłona słowna nie skryje rzeczywistości, a suknia tkana myślą nie przysłoni nam nas samych.
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Być jak wszyscy Jak wygląda kibol? Wszyscy natychmiast potrafimy sobie go wyobrazić: krótko ostrzyżony, w dresie, koniecznie z emblematami ukochanego klubu, a od paru lat zamiast herbu warszawskiej Legii, wrocławskiego Śląska czy poznańskiego Lecha będzie miał na czapce Powstańczą Kotwicę albo Żołnierzy Wyklętych. A jak wygląda malarz? Od razu mamy przed oczami nieuporządkowane włosy, powłóczyste, kolorowe ubrania, pochlapane farbą… Jest prawdą, że instynktownie kreujemy swój wizerunek. Fan Harry’ego Pottera z radością przypnie do kluczy breloczek z herbem Hogwartu, zapalony fanatyk Gwiezdnych Wojen kupi odkurzacz z wizerunkiem Dartha Vadera, a wielbiciel cięższej muzyki kupi koszulkę z napisem Metallica. Wielkie korporacje potrafią skutecznie zarabiać na naszych upodobaniach, zgodnie ze słynnym hasłem „bądź sobą – pij Pepsi”, wyartykułowanym w reklamie lata temu przez Pawła Kukiza. Magia logo działa znakomicie także w przypadku pospolitych złodziei: ile razy na targu natrafiliśmy na podejrzanie podobne do toreb Louisa Vuittona torebki „Luoisa Voutona”? Noszenie takich „Lujów Vujtonów” zdarzało się nagminnie polskim celebrytom, a piosenkarka Doro-
ta Doda Rabczewska, królowa tabloidów, z dumą pokazywała spalony na solarium silikonowy biust w bazarowym „Diorze”. Zamiłowanie do naśladowania elit nie jest ani nowe, ani niezwykłe. Przez stulecia elity dyktowały modę, określały dresscode. Doda przyznała po latach w wywiadzie, że nosiła podróbki, by poczuć się „jak w prawdziwym Diorze”. Być jak Paris Hilton albo Britney Spears. Sławna i bogata. Dołączyć do elity. Nie inaczej jest z kibolem, który zakładając klubowy szalik ma poczucie przynależności do grupy. To daje poczucie siły – kto raz w życiu był na stadionie, ten wie, jak ważna jest siła grupy i jak istotne jest dostosowanie się do panujących w tym środowisku zasad. Rośnie poziom testosteronu, kumple zawsze staną za tobą… W pracy nosimy uniform jak mundur, bo takie są wymagania. Tego oczekuje szef i klient, tego oczekuje nasze otoczenie, rodzina, znajomi. Pozostaje pytanie, na ile wówczas „jesteśmy sobą”? Mało kto na własny ślub przyszedłby w dziurawych dżinsach. Bo może zatem, podatność na manipulację przez reklamy i środowisko to – mimo wszystko – jest część nas? W końcu, jak mawiał Marcin Luter, człowiek tym się różni od zwierzęcia, że ma świąteczne ubranie.
OKIEM CYWILA
Urszula Radziszewska
Wartość ubioru Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci kolorowa prasa i szybki internet ukształtowały nasze globalne społeczeństwo do tego stopnia, że zanikają lokalne tradycje, a tworzą się nowe, choć nie zawsze uniwersalne i lepsze od tych starych. Tam, gdzie jeszcze modne, świeckie święta i zwyczaje nie wyparły tych tradycyjnych i klasycznych, zmienił się sposób ich celebrowania. Nie chodzi tu o podawanie sushi podczas wigilijnego posiłku, ale o swobodny oraz niedbały sposób ubierania się w miejsce stroju wyjściowego. Nie bulwersują już jak kiedyś trampki zakładane do garnituru, podkoszulka zamiast koszuli z krawatem albo dres z kapturem naciągniętym na głowę podczas pogrzebów, wesel, przyjęć rodzinnych lub oficjalnych uroczystości szkolnych i państwowych. Włosy długie, krótkie, kolorowe, ich brak, lub fryzura rasta również stały się nieodłącznym elementem ludzi dorosłych, kulturalnych, wykształconych i także są wszędzie dopusz-
czalne oprócz najwyższych kręgów politycznych. Ekscentryczne elementy ubioru, które kiedyś były zarezerwowane dla artystów i nastolatków noszone są dzisiaj przez dyrektorów (nie tylko kreatywnych), doktorów, lekarzy i prawników. Wytatuowane na całym ciele panie menadżerki oraz przyozdobieni kolczykami w nosach, językach i policzkach ich podwładni tworzą kolorowy obraz ludzi w naszym otoczeniu rodem z komiksu. Wszyscy oni, wzorując się na półbogach z czerwonych dywanów, silą się na oryginalność, zaprzeczając w ten sposób wzorcom wyniesionym z domu, dobremu gustowi i zasadom savoir-vivre. Takie prowokacyjne zachowanie i negowanie przyjętej etykiety typowe jest właśnie dla zbuntowanych nastolatków i niedocenionych artystów. Ale skoro całe społeczeństwa i pokolenia przyzwalają na wprowadzanie ich na salony, to winny być świadome, że zubożają własną kulturę i zatracają swoje korzenie.
Marek Hause
15
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Na granicy ubioru
Alina Lorek
Podczas niedawnej wędrówki po sklepach w poszukiwaniu butów dla mojego syna, opuściłam centrum handlowe z kurtką, którą „wynegocjowała” dla siebie moja córka (prawie 9-letnia lub jeszcze 8-letnia). I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wspomniana kurtka jest totalnie niezgodna z moim dress codem określonym w niepisanym podręczniku pt. „Moja mała słodka córeczka”. Stało się. Wzór panterki przypieczętował granicę naszych dress code’ów. Moje dziecko, przeszczęśliwe poszło dzisiaj na urodziny koleżanki w swoim nowym image. Gdy dotarłyśmy na miejsce, żadna z mam nie zapytała mnie „Gdzie to kupiłaś? Bo właśnie szukam czegoś takiego dla mojej...”. Zniosłam to dzielnie. Po pobieżnym namyśle widzę, że byłam na ten moment przygotowywana od dłuższego czasu: super spodnie (które sama chętnie bym ubrała) leżą w jej szafie jeszcze z metką, puchata czapka (z mikrouszkami kota) powędrowała niepostrzeżenie do zachwyconej młodszej kuzynki, a ostatnia spódniczka, jaką miała na sobie, to ta z rozpoczęcia roku szkolnego. Tak więc kolejny bastion zależności od matki został przez nią zdobyty i naznaczony flagą w panterkę. Ubiór stanowi jedną z ciekawszych form wyznaczania granic międzyludzkich. Często nie wymaga bowiem dodatkowych komunikatów. Sama ilość, jakość i rodzaj nakrycia stanowi formę przekazu, która potencjalnie ułatwia interpretację rodzaju relacji, do jakiej jesteśmy zapraszani. Nie bez znaczenia jest też miejsce, które wielokrotnie narzuca dress code. Tak więc ilość i rodzaj ubrań w saunarium jest znikoma, ale na basenie jest już jednak oczekiwana. Z kolei, na wrocławskiej starówce raczej nie spotkamy dorosłej osoby w stroju kąpielowym, nawet w najbardziej upalny dzień. No, być może podczas parady równości, bo wtedy właśnie chodzi o zwrócenie uwagi na przekaz pochodzący od jej uczestników. Jak zwykle, zależy to od kontekstu. Skąd to wszystko wiemy? Z procesu socjalizacji właśnie. Proces ten dzieje się przez całe życie. Homo sapiens nie rozwija się prawidłowo bez doświadczania miłości, a bez zaopiekowania umiera z głodu, dlatego od dnia narodzin uczymy się uzyskiwać zaspokojenie tych potrzeb. Następstwem zależności przetrwania od troski opiekuna jest zależność poczucia wartości od akceptacji ze strony bliskich. Dzieci doskonale wyczuwają niezadowolenie ze strony rodzica. Możliwość rozwoju własnej odrębności zależy również od tego, na ile rodzic manipuluje poczuciem winy dziecka. Jeśli dziecko czuje, że jego zadaniem jest być grzecznym i zadowalać rodzica, wówczas można symbolicznie powiedzieć, że młody człowiek w toku rozwoju będzie mieć trudności z wyborem własnego dress codu.
Fot. Alina Lorek
16
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Odniosę się jeszcze raz do przygody w relacji z moją córką. Otóż jej kurtka jest dla mnie symbolem tego, że wygrałam! Jako rodzic mogę sobie wstępnie powiedzieć (bo jeszcze wiele razy będzie to weryfikowane), że moja córka nie wiąże akceptacji jej osoby z tym, czy ubierze się w to, co mi się spodoba. Przed moimi dziećmi jest jeszcze długa droga poszukiwania swojej tożsamości, którą pewnie wielokrotnie będą wyrażać właśnie przez ubiór, ale mam nadzieję, że zbuntują się też na innych płaszczyznach. Jest wiele grup społecznych, które poprzez dress code sugerują swoją przynależność. No, właśnie przynależność – wyznacznik owej akceptacji. Dlatego tworzymy normy (między innymi dotyczące ubioru), by potem poprzez ich przestrzeganie albo też burzenie zyskać poczucie, że nie jesteśmy dla kogoś obojętni, bo jesteśmy „jacyś”. To wszystko jest jak najbardziej w porządku. Nie wiem czy łatwiej jest być częścią mainstreamu czy raczej być poza nim. Nie mam pojęcia, co moja garderoba mówi innym o mnie. Jej przeciętność sugeruje raczej, że swoją indywidualność zaznaczam na inne sposoby i zostawiam te informacje osobom, które są tego ciekawe i z którymi chcę się tym podzielić. Widuję natomiast ludzi, których strój przekazuje coś więcej. Ale uczciwie przyznam, że nie wiem co, bo nigdy ich o to nie zapytałam, a poprzestałam jedynie na interpretacji stylu, który prezentują. Styl ten jednak daje mi wskazówki, że powinnam trzymać się na dystans. I prawdopodobnie nikomu nie jest przykro z tego powodu, że decyduję się tego nie zmieniać. Nie oczekuję od siebie permanentnej wrażliwości na ludzi wokół. Nasz mózg działa bowiem trochę jak automat, większość czasu pozostajemy w stanie bezrefleksyjnego przetwarzania danych i zbieramy informacje pobieżnie. Tak prawdopodobnie musi być, ponieważ mamy ograniczone możliwości świadomej analizy: nie zastanawiamy się nad tym jak oddychamy, jaką barwą głosu mówimy i kiedy mrugamy. Dzieje się tak po to, abyśmy mogli przeznaczyć uwagę na ważniejsze procesy. To, co ma być istotne, już zależy od naszego wyboru. Aby nie funkcjonować przez cały czas na poziomie krewetki w sposobie życia i bycia polecam trening uważności. Są bowiem momenty, w których zdecydowanie warto nie poprzestawać na powierzchownej interpretacji dress codu i podjąć wysiłek przebicia się przez granicę pierwszego wrażenia. Lenistwo poznawcze bywa zgubne. Na przykład wtedy, kiedy ktoś ubrany w coś, co wygląda jak uniform, dajmy na to lekarski, chce nas na coś naciągnąć. Wystarczy, że osoba, która ubierze biały fartuch i podłączy nas do byle urządzenia mierzącego cokolwiek, a już nasz mózg traci uważność i jest bardziej podatny na zakup drogich suplementów, mających nam cudownie pomóc. To często tyczy się osób wychowywanych do bycia grzecznym lub uległym wobec autorytetów. A więc do pokolenia moich rodziców i dziadków, ale też często i moich rówieśników. W wielu sytuacjach, gdy uznamy, że ktoś ma prawo powiedzenia czegoś więcej na temat dla nas ważny (na przykład ktoś ubrany w sutannę), to potrafimy przyjmować „prawdy”, z których w in-
Fot. Alina Lorek
nych okolicznościach moglibyśmy się nawet śmiać. Czasami trzeba, a czasami nie trzeba przyjmować czyjegoś zdania czy polecenia. Kluczowe jest to, czy wiemy dlaczego decydujemy się kogoś posłuchać lub się z nim nie zgodzić. Sama bywam postrzegana jak autorytet, nie z powodu dress codu, ale kodu zawodu. Nie daję sobie jednak prawa do wiedzenia lepiej, co jest dla kogo właściwe. Wielu moich klientów jest na szczęście tak oczytanych w diagnozach „doktora Googla” i używa tak skomplikowanych słów, że czasami zastanawiam się nad tym, kto do kogo przyszedł. Wnioskowanie na podstawie czyjegoś wyglądu jest wygodne, szczególnie w tych sytuacjach, w których ktoś zdaje się chcieć odepchnąć od siebie ludzi... bo w istocie boi się zostać odepchniętym. Stosunkowo łatwo jest stworzyć dress code i postawę wytwarzające jasną granicę dostępu. Od kloszarda po wytwornie ubranego prezesa prezesów. Ci którzy obawiają się krytyki bywają nadmiernie krytyczni wobec innych. Ci którzy obawiają się wyśmiania czasem szydzą z innych. Ci, którzy boją się być odrzuceni sami zachowują się tak, aby ich odrzucono. Ci którzy boją się utracić kontrolę kontrolują cokolwiek wpadnie im do głowy. To są sposoby mające stworzyć na chwilę poczucie, że mają na coś wpływ, że świat ich nie zaskoczył i nie zawiódł. Chciałabym Ciebie zachęcić, abyś od czasu do czasu nie dał się zwieść tym pozorom i nieco przekroczył tę symboliczną granicę. Mam bowiem przeczucie, że próba spojrzenia głębiej w oczy, zamiast odwracania wzroku, może stać się rozwijającym doświadczeniem dla obu stron. Doświadczeniem, które wykracza poza to, co mamy na sobie, a idącym w kierunku spotkania ludzi mających głęboko pod skórą pragnienie akceptacji oraz chęć zrzucenia z siebie poczucia winy za to, kim są i kim nie są. Na koniec dzisiejszego dnia taka sytuacja. Gdy odbierałam córkę z urodzin padło jednak pytanie: „Gdzie kupiłaś tę kurtkę?”, ale nie zadała go żadna z mam, lecz bliska koleżanka mojej córki. Gdy już wróciłam do domu syn spojrzał na buty i na moją twarz pełną nadziei, że trafiłam z zakupem, po czym skomentował próbując być miłym: „Są super, tylko, że mój kolega ma takie same... Ale możesz je oddać?” Wspaniały proces tworzenia własnej odrębności trwa... Uff!
17
Rok XIII nr 1 (64) marzec-kwiecień 2020
Na duchowym froncie ks. Marek Jerzy Uglorz
Odwaga nagości Karnawałowe zabawy kojarzą się między innymi z maskami oraz pięknymi strojami. Karnawał, w ludycznym wymiarze, zawiesza obyczaje, przyjęte za moralne i pobożne, zwłaszcza w sferze szeroko rozumianej seksualności oraz międzyludzkich relacji, bo jak dotąd nikt tego nie zmienił, a co najwyżej pozostało niewielu, którzy to rozumieją. To, co nam w życiu codziennym utrudniają normy społeczne i brak odwagi, to w karnawale ułatwia nam nadmiar dobrego trunku i maska na twarzy. Po kilku tygodniach szalonych zabaw nadchodzi jednak okres wstrzemięźliwości i stabilizowania nadszarpniętego zdrowia, często też relacji małżeńskich. Tak zwany Wielki Post przywraca równowagę. Wówczas, co prawda, maska na twarzy nie jest potrzebna, aby będąc nierozpoznanym dać sobie prawo do przyjemności, jednak sama twarz również staje się nienaturalną maską cierpiętnika, pobożnie przygotowującego się do kolejnych świąt. Rytuał ten, niemądry i wątpliwy pod względem duchowym, w który wpisana jest roczna obyczajowość, spleciona z kalendarzem chrześcijańskich świąt, nie sprzyja zdrowemu i szczęśliwemu życiu. Polega on bowiem na naprzemiennym doświadczaniu krańcowo różnych stanów mentalnych i emocjonalnych, a jego skutkiem jest rozchwianie metabolizmu, potrzeb związanych ze snem, odpoczynkiem czy seksem. Zamiast przeżywać kolejne tygodnie w miarę spokojnie i w satysfakcjonujący sposób, wielu doświadcza skrajności. Ich życie nie płynie spokojnie między dwoma brzegami potrzeb i zaspokojenia, pragnień i wstrzemięźliwości, ale uderza raz w jeden brzeg, raz w drugi, przy okazji rujnując zdrowie i relacje. A wszystko bierze się z braku odwagi bycia sobą. Kto bowiem na co dzień nie potrafi szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, czego pragnie oraz w jaki sposób, bez krzywdy, możne zrealizować swoje potrzeby, musi chować się w ramach zachowań ogólnie przyjętych i akceptowalnych. Może warto byłoby żyć w zgodzie z samym sobą, nauczyć się słuchać organizmu, umieć nazywać emocje i je świadomie przeżywać, a potrzeby zaspokajać świadomie, nie kompulsywnie? Religijno-kulturowa karuzela rozwiązłości i wstrzemięźliwości to przecież nic innego, jak społeczna bulimia, którą powinno się leczyć. Odwaga bycia sobą i świadome zaspokajanie własnych potrzeb jest najwłaściwszym sposobem dbania o zdrowie i drogą duchowego rozwoju. Niestety, w tym względzie
18
wciąż mamy wiele do zrobienia, bo niewielu z nas decyduje się na życie bez maski i pokazanie się nagim, czyli naturalnym, autentycznym, prawdziwym, szczerym, transparentnym. Wciąż towarzyszy nam wstyd bycia sobą i pokazania się w prawdzie. Potrzebujemy więc strojów, począwszy od przysłowiowej opaski na biodra w Ogrodzie Życia, którą sprawili sobie pierwsi ludzie, przez korporacyjne uniformy i stroje sportowe, na których musi być widoczna odpowiednia marka, po służbowe mundury. Wciąż, w wielu środowiskach, zewnętrzna etykieta jest ważniejsza od zawartości, więc jesteśmy gotowi na wiele, aby nas odpowiednio oceniono. Trzeba chlać, to chlejemy. Trzeba się objadać, to się objadamy. Trzeba być na restrykcyjnej diecie, to jesteśmy. Trzeba strojem podkreślić status finansowy albo przynależność zawodową, bez mrugnięcia okiem podkreślamy. Tymczasem zaetykietowana zawartość cierpi, bo jest żywą duszą, która chciałaby, aby ją wypuszczono na wolność i pozwolono na poszukiwanie własnej drogi życia i wyrażanie się w niepowtarzalny sposób, adekwatny dla jej potrzeb. To etykietowanie zaczęło się dawno. Uwzględniając genezę naszej cywilizacji można wskazać na Grecję, w której teatralni aktorzy grali w maskach, ponieważ sztuki nie służyły rozrywce, jak ją dziś pojmujemy, ale były szkołą życia i norm społecznych. Widzowie mieli uczyć się ról, więc aktorzy nie mogli wykorzystywać swojej naturalnej zdolności wyrazu. Proceder ten trwa wciąż, w różnych wymiarach, znaczeniach, skutkach. W iluż rodzinach matki zakochane w synach, gotowe są pozwolić im mieć fryzury, którymi mogliby wyrażać swoją męską siłę? Mamy o fryzurach swych synów decydują już od pierwszych lat ich życia, przycinając im włosy według swoich wyobrażeń o pięknie, którymi jako kobiety różnią się przecież od mężczyzn. Po latach mamy te dziwią się, że dorośli synowie buntują się albo są całkowicie pozbawieni wiary w swoją męską siłę. To samo dzieje się w szkołach, Kościołach, w sferze publicznej. Indywidualności poddawane są społecznemu ostracyzmowi, a ludzie, żyjący świadomie, podejrzewani są o to, że chcą burzyć porządek. Nie dziwmy się więc smutnym twarzom na ulicach i przychodniom zdrowia, pełnym pacjentów. Stłamszone życie jest smutne i chore. Zamiast uczyć się odczuwania samych siebie, rozpoznawania własnych potrzeb oraz zdobywania odwagi zaspokajania ich w sposób zrównoważony, spontaniczny, radosny i zdrowy, wciąż rozglądamy się wokół i uczymy rozpoznawania aprobaty bądź dezaprobaty innych wobec naszych potrzeb, pragnień, sposobu życia, ubioru, a nawet poglądów na tematy rodzinne czy związane z potrzebami seksualnymi. Koniec tej karuzeli. Czy nie lepiej zakończyć udział w zbiorowej bulimii i każdego dnia jeść rozsądnie, według potrzeby, aby potem nie musieć pościć? Czy nie piękniej jest wyrażać stan swego ducha starannym ubiorem, a nie próbować zasłaniać swoją nagość bezpiecznym uniformem?
Obyczaje Współczesny savoir vivre, którego częsobą. Zdarzały się jednak jednostścią jest dress code, to tylko niewielki odbijające od większości, czy to na ka część obwiązujących niegdyś reguł przykład szerokością zainteresowań, dotyczących stroju i zachowania. Jeszczy to ich odmiennością. cze sto lat temu kobieta z tak zwaneUwagę i krytykę współczesnych go towarzystwa nie śmiała wyjść na budziły liczne hobby Zygmunta III ulicę bez rękawiczek, Wazy, który zamiast a przed pięciuset laty uganiać się po lesie za – jeśli była mieszczką zwierzyną, wolał za– nie wyszła w sobolobawy z synem! Nieluwym kołpaku, ponieważ biany przez Polaków zabraniało tego prawo. król uchodził za dziwaSformalizowanie doka, ponieważ pobierał tyczyło każdej sfery żylekcje malarstwa, grał cia, także prywatnena szpinecie, z chęcią go. Ówczesne poradśpiewał i tańczył, a takniki typu „Jak żyć?” że, co mu szczególnie podpowiadały nie tylwytykano, lubił grać ko, jak się zachować w piłkę. Oprócz rozrywek zajmował się alw określonej sytuacji, chemią (czyli chemią), ale i o czym rozmawiać a także rzemiosłem: oraz czym się interezłotnictwem, snycersować. Większość ludzi stwem i zegarmistrzotym zaleceniom podpoFot. Wikipedia Commons stwem. „Sprawiało mu rządkowywała się bez większych trudności. Może dlatego, że satysfakcję móc ofiarować owoce – jak twierdzą historycy – ludzie wówswych wysiłków […]. Kował łańcuchy, czas znacznie mniej różnili się między konstruował zegary, rzezał medaliony,
Joanna Brzastowska
rył, modelował, odlewał i trybował, nie dając się prawdopodobnie nikomu wyręczać”. Zupełnie inne zainteresowania przejawiał Piotr I Wielki. Ten bezwzględny wobec wszystkich człowiek interesował się „odmieńcami”. Stworzył Kunstkamerę, czyli Muzeum Osobliwości, gdzie eksponował między innymi szkielet swego hajduka, mierzącego za życia ponad dwa metry wzrostu oraz inne monstra zwożone z całego kraju. Częściowo to się łączyło z jego zainteresowaniem anatomią. Car chętnie uczestniczył w sekcjach zwłok, które później często trafiały do Kunstkamery. Znalazła się też tam zalana spirytusem głowa jego kochanki – Marii Hamilton, którą ścięto za dzieciobójstwo. Car był świadkiem jej egzekucji, po czym podniósł głowę, pocałował w usta i zrobił obecnym wykład anatomii, pokazując na przeciętej szyi szczegóły anatomiczne, o których właśnie mówił. Wobec takich pasji zamiłowanie Ludwika XVI do ślusarstwa w ogóle nie jest ekscytujące!
Marek Hause
KSIĄŻKA
FILM
MUZYKA
Iwona Kienzler „Tadeusz Kantor. Sztuka ponad miłość”
„Jojo Rabbit”
Pet Shop Boys „Hotspot”
Niejednokrotnie, większym zainteresowaniem czytelników cieszą się biografie prominentnych osób niż powieści kryminalne. Wynika to z faktu, że prawdziwe losy znanych ludzi są już gotowym materiałem na pasjonującą opowieść i wystarczy je spisać, aby stworzyć bestseller. Tak też jest w przypadku książki Iwony Kienzler pt. „Tadeusz Kantor. Sztuka ponad miłość”. Publikacja ta wyjaśnia istotę fenomenu i wielkości Kantora jako malarza i eksperymentalnego twórcy teatralnego, za życia znanego bardziej na Zachodzie, a niedocenianego w Polsce i długo czekającego na należne mu uznanie w środowisku teatralnym. Artysta zostaje przybliżony czytelnikowi jako człowiek, z jego słabostkami i zwyczajami. Książka opowiada o ekstremalnym dziwaku i geniuszu w jednym, potrafiącym tworzyć, kochać i nienawidzić ludzi, z którymi pracował, zanim zasłużył na należne jemu uznanie w środowisku teatralnym.
„Jojo Rabbit”, najnowsze dzieło nowozelandzkiego reżysera Taiki Waititi’ego, jest jak najbardziej obrazem dla dorosłego, myślącego widza, mimo, że to film z rodzaju coming-of-age, co po polsku określa się jako „młodzieżowy film o dojrzewaniu”. Zanim trafił do kin, jego trailer zawojował internet, gdyż główny bohater filmu, dziesięcioletni Jojo, rozmawia w nim ze swoim wyimaginowanym przyjacielem, którym jest Adolf Hitler. Sam reżyser kreuje tę komediową postać, jednakże film, ze względu na poważną tematykę holokaustu, oscyluje pomiędzy komedią a tragedią. Wizualnie zrobiony jest on na modłę filmów Wesa Andersona, z jego popkulturową kolorystyką, symetryczną scenografią i szybkim prowadzeniem kamery, a muzyka użyta jest ironicznie.
„Hotspot” to trzeci album trylogii płyt zespołu Pet Shop Boys, wyprodukowanych przez Stuarta Price’a. Pierwszym był album „Electric” z roku 2013, a drugim „Super” z 2016. Grupa, promując najnowszy krążek, tak opowiada o jego powstawaniu: „Większość muzyki w ciągu ostatnich dziesięciu lat napisaliśmy w Berlinie. Praca nad nowym albumem, w legendarnym studio Hansa, była bardzo ekscytującym doświadczeniem i dodała nowy wymiar naszemu brzmieniu.” Spośród dziesięciu utworów, które zawiera płyta, szerokiej publiczności znane są dwa, wydane wcześniej jako single: „Dreamland” z gościnnym udziałem Years&Years oraz „Burning the heather” z gitarzystą Bernardem Butlerem, grającym z zespołami Suede i The Tears.