NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
ER KURI P L U S
P O L I S H NUMER 1448 (1748)
W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987
M A G A Z I N E
TYGODNIK
Kruszej¹ca jednoœæ
4 CZERWCA 2022
Tomasz Bagnowski
Przed³u¿aj¹ca siê wojna na Ukrainie ujawnia ró¿nice w UE i NATO. Trwaj¹ca ponad trzy miesi¹ce inwazja z ca³¹ pewnoœci¹ nie przebiega tak jak wyobra¿a³ j¹ sobie W³adimir Putin. Ukraiñcy, dziêki w³asnej walecznoœci i zachodniej broni, stawili silny opór Rosjanom, uniemo¿liwiaj¹c zajêcie Kijowa i innych wiêkszych miast, w centralnej i zachodniej czêœci kraju. Rosyjskie wojska ponios³y ciê¿kie straty w ludziach i sprzêcie, œci¹gaj¹c na siebie dodatkowo oskar¿enia o mordowanie ludnoœci cywilnej i inne zbrodnie wojenne. Nie zmienia to jednak faktu, ¿e Putin – przynajmniej na razie – zdo³a³ doprowadziæ do celu minimum, czyli przejêcia kontroli na wschodnimi terenami Ukrainy, obwodem ³ugañskim i donieckim, które jeszcze przed rozpoczêciem inwazji zosta³y uznane przez Rosjê za niepodleg³e pañstwa. Drugi strategiczny cel Putina tak¿e zosta³ osi¹gniêty. Ukraina w daj¹cej siê przewidzieæ przysz³oœci nie do³¹czy do NATO, co od szczytu w Budapeszcie w 2008 roku by³o celem sojuszu, potwierdzonym tak¿e w Brukseli w 2021 r. O przyjêciu do NATO Gruzji nikt nawet ju¿ nie wspomina. Unia Europejska i Stany Zjednoczone okaza³y siê wzglêdnie jednomyœlne jeœli chodzi o potêpienie inwazji i wsparcie dla Ukrainy. Na Rosjê na³o¿ono dotkliwe sankcje gospodarcze, których zakresu Putin tak¿e prawdopodobnie niedoszacowa³.
Podczas ostatniego szczytu UE w Brukseli zapad³a wreszcie d³ugo opóŸniana decyzja o objêciu sankcjami rosyjskiej ropy naftowej. Z powodu sprzeciwu Wêgier nie bêd¹ one jednak dotyczy³y ropy transportowanej ruroci¹gami, a jedynie statkami. Unia Europejska nie zablokowa³a natomiast dostaw rosyjskiego gazu i raczej siê na to nie zanosi. Jednoœæ kruszeje równie¿ jeœli chodzi o pomoc wojskow¹ dla Ukrainy. Niemcy, w których jak zauwa¿y³ pisarz Szczepan Twardoch, daje siê wyczuæ zniecierpliwienie, ¿e Ukraiñcy nie chc¹ po prostu przegraæ, mimo zapowiedzi du¿ych dostaw broni, eksportuj¹ na Ukrainê jedynie drobny sprzêt jak granaty i lonty. Najpowa¿niejszy niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wytkn¹³ niedawno kanclerzowi Olafowi Scholzowi, ¿e swoj¹ postaw¹ w tej sprawie nara¿a na szwank reputacjê kraju. USA z kolei zrezygnowa³y z dostaw na Ukrainê rakiet zdolnych raziæ cele w Rosji. Sta³o siê to po zapowiedzi, ¿e w takiej sytuacji Rosja mo¿e zaatakowaæ cele poza Ukrain¹. Warto równie¿ zwróciæ uwagê, ¿e sankcje na³o¿one na Rosjê maj¹ powa¿ne konsekwencje dla krajów, które je stosuj¹. Wzrost cen ropy i gazu, podwy¿ki cen ¿ywnoœci, rosn¹ca inflacja, to albo bezpoœrednie, albo poœrednie skutki sankcji. í6
PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
í Co robi adwokat od wypadków – str. 5 í Rzeczpospolita wielu narodów – str. 6 í Jak kapitan Kulka zrzuci³ bombê atomow¹ – str. 8 í Legenda Wandy Rutkiewicz – str. 10-11 í Stalin, kuchnia i Gruzini – str. 13 í Dlaczego g³upio postêpujesz z pieniêdzmi – str. 17
5 czerwca
Œwiatowy Dzieñ Ochrony Œrodowiska Naturalnego
Czas stypendiów To ju¿ tradycja. Ka¿dego czerwca Polsko S³owiañska Federalna Unia Kredytowa przyznaje stypendia uzyskuj¹cej bardzo dobre wyniki w nauce i zaanga¿owanej spo³ecznie polonijnej m³odzie¿y. Tegoroczna, pierwsza z tego cyklu uroczystoœæ, mia³a miejsce w nowojorskim konsulacie. Od pierwszej edycji w 2001 r., w ramach Programu Stypendialnego PSFCU przyznano ju¿ ponad 6,5 miliona dolarów dla ponad 5500 studentów. Tylko w tym roku PSFCU przyzna³a rekordow¹ sumê 551 000 dolarów 488 studentom z ca³ego kraju. Doroczny program jest dostêpny dla cz³onków PSFCU i opiera siê na wynikach w nauce, a tak¿e zaanga¿owaniu w ró¿ne akcje spo³eczne, organizacje, parafie, polonijne szko³y sobotnie oraz kluby polonijne. 488 studentów z siedmiu stanów: NY, NJ, CT, PA, IL, IN, FL otrzyma ³¹czn¹ kwotê 551 000 dolarów od Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej na kontynuacjê swojej nauki. W tym roku wœród zwyciêzców znalaz³o siê 177 studentów szkó³ wy¿szych i 311 maturzystów. Studenci otrzymuj¹ stypendia w wysokoœci od 500 do 5 000 dolarów ka¿dy. Piêcioro studentów otrzyma³o najwy¿sz¹ kwotê stypendium, 5 000 dolarów, a pozostali
stypendyœci otrzymali stypendia w wysokoœci 2 000, 1 000 lub 500 dolarów. Piêtnastu wyró¿nionych maturzystów zosta³o równie¿ wybranych do otrzymania dodatkowych stypendiów od New York Credit Union Association (NYCUA). Program Stypendialny PSFCU 2022 by³ nadzorowany przez Cz³onków Komitetu Stypendialnego Rady Dyrektorów PSFCU w sk³adzie: Ma³gorzata Gradzki, Przewodnicz¹ca Komitetu, dr Iwona Korga, Cz³onek Komitetu oraz Ryszard B¹k, Cz³onek Komitetu. Oprócz Nowego Jorku, stypenia ufundowane przez PSFUK bêd¹ wrêczane równie¿ 2 czerwca 2022 w Cracovia Manor, 196 Main Ave., Wallington, NJ i 4 czerwca 2022 w Polish Museum of America, mieszcz¹ce siê przy 984 N Milwaukee Ave., Chicago IL. Wszystkim stypendystom serdecznie gratulujemy.
PR
2
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
3
Czas ucieka
Trzyletni Kubuœ Szwagruk, od pierwszych chwil ¿ycia, walczy o ka¿dy oddech. Maluch z Nowej BrzeŸnicy urodzi³ siê z wad¹ serca polegaj¹c¹ m.in. na niedomykaniu siê zastawek. W Polsce zosta³ skazany na œmieræ. Œwiate³kiem w tunelu jest leczenie w Bostonie. Niestety, jego koszt to kilka milionów z³otych. – Serce Kubusia to tykaj¹ca bomba. Kubuœ urodzi³ siê 28 listopada 2018 roku, jednak walka o jego ¿ycie zaczê³a siê o wiele wczeœniej. – Gdy dowiedzia³am siê, ¿e jestem w ci¹¿y, by³am bardzo szczêœliwa. Jednak radoœæ nie trwa³a d³ugo. Podczas drugiego badania prenatalnego, lekarka powiedzia³a mi, ¿e coœ jest nie tak z serduszkiem mojego synka. Dosta³am skierowanie na dalsze badania w £odzi. Tam dowiedzia³am siê, ¿e moje dziecko ma ciê¿k¹ wadê serca – krytyczn¹ stenozê aortaln¹, niedomykalnoœæ wszystkich zastawek oraz nadciœnienie p³ucne. Nie mog³am w to uwierzyæ – Skierowano nas do szpitala w Warszawie, gdzie wykonano zabieg przezskórnej walwuloplastyki balonowej. W trakcie operacji lekarze wprowadzili cewnik balonowy w miejsce zwê¿onej zastawki i mechanicznie poszerzyli zwê¿enie przy u¿yciu nape³nionego balonu.- Po kilku niepowodzeniach, ostatecznie uda³o siê i Kuba dosta³ szansê na ¿ycie. Jednak ten zabieg okaza³ siê niewystarczaj¹cy. Pozostawa³o czekaæ na poród i na to, co wydarzy siê potem – wspomina kobieta. Po porodzie trafi³ na oddzia³ neonatologii i tam zosta³ pod³¹czony do pomp, które u³atwia³y mu oddychanie i utrzymywa³y go przy ¿yciu. By³am przera¿ona, ale wiedzia³am, ¿e musimy walczyæ. Nastêpnie Kubuœ musia³ czekaæ na miejsce w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie mia³ przejœæ zabieg balonikowania aorty. Okaza³o siê, ¿e przeprowadzenie tego zabiegu nie jest mo¿liwe, gdy¿ balonikowanie, które by³o wykonane w czasie ci¹¿y, zniszczy³o zastawkê aortaln¹ – t³umaczy Sonia Szwagruk mama Kubusia. Mama ch³opca zaznacza, ¿e mimo bardzo powa¿nej wady serca, do tej pory Kubuœ nie mia³ ¿adnej operacji, ch³opiec przeszed³ tylko szereg zabiegów m. in.: cewnikowania serca, zabieg Rashkinda, wstawienie stentu w przewód têtniczy czy wstawienie tzw. restryktora ARF.
NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
KURIER P L U S
P O L I S H
W E E K L Y
M A G A Z I N E
redaktor naczelny
Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki
– Lekarze mówili o przeszczepieniu zastawki p³ucnej w miejsce aortalnej, jednak orzekli, ¿e ryzyko jest zbyt du¿e. Wydaje mi siê, ¿e medycy w Polsce nie maj¹ wystarczaj¹cego doœwiadczenia, aby wykonaæ tak¹ operacjê. Uwa¿am, ¿e jesteœmy w œwiatowej czo³ówce, jeœli chodzi o zabiegi kardiologiczne, ale akurat w przypadku mojego synka lekarze s¹ bezradni – opowiada. Kubuœ jest w coraz gorszym stanie. Obecnie w Polsce stosuje siê tylko leczenie paliatywne. Te wszystkie zabiegi s¹ dla niego bardzo wyczerpuj¹ce, szczególnie cewnikowania serca. Bardzo Ÿle siê po nich czuje, czêsto wymiotuje. Bywa tak, ¿e dzieci umieraj¹ w trakcie tego zabiegu, a Kuba mia³ ich ju¿ kilka. W miêdzyczasie u synka rozwinê³a siê fibroelastoza, a niedomykalnoœæ jest coraz wiêksza. Ciœnienie miêdzy przedsionkami roœnie, a do tego dochodzi powiêkszaj¹ce siê nadciœnienie p³ucne. Lekarze nazywaj¹ tak¹ wadê serca tykaj¹c¹ bomb¹. To pewne, ¿e wybuchnie. Pytanie tylko, kiedy – t³umaczy. Matka Kuby postanowi³a szukaæ pomocy w zagranicznych klinikach. Okaza³o siê, ¿e œwiate³kiem w tunelu jest leczenie w Bostonie. Rodzina nadal czeka na ostateczn¹ decyzjê i kosztorys operacji, który z pewnoœci¹ przekroczy milion z³otych. – O Boston Children's Hospital dowiedzia³am siê od rodziców dzieci przebywaj¹cych w Centrum Zdrowia Dziecka. Ta klinika specjalizuje siê w tego typu operacjach – mówi Sonia Szwagruk. Lekarze maj¹ dla Kubusia dwie propozycje operacji, najlepsz¹ z nich wybior¹ po badaniu rezonansem magnetycznym oraz po cewnikowaniu serca. – Ogranicza nas czas i fundusze. Kubuœ musi jak najszybciej wyjechaæ, w sierpniu powinien byæ ju¿ w Stanach Zjednoczonych. Jeœli nie uda nam siê zebraæ pieniêdzy na czas, zmiany w p³ucach bêd¹ na tyle du¿e, ¿e ta operacja mu nie pomo¿e, tylko go zabije. Dlatego liczy siê ka¿dy dzieñ – podsumowuje mama ch³opca.
Zg³oszenie powinno zawieraæ: dane osobowe, CV oraz list motywacyjny kandydata/kandydatki okreœlaj¹cy doœwiadczenie w pracy socjalnej oraz powody zasiadania w Zarz¹dzie CPS lub Komisji Rewizyjnej. Kandydaci powinni wskazaæ, czy ubiegaj¹ siê o kandydaturê do Zarz¹du lub Komisji Rewizyjnej. Osoby ubiegaj¹ce siê o miejsce w Radzie Dyrektorów lub Komisji Rewizyjnej, zgodnie ze Statutem, musz¹ byæ cz³onkami CPS od co najmniej 2 lat, posiadaæ sta³e miejsce zamieszkania lub obywatelstwo USA, zgodê na weryfikacjê kryminaln¹. Ponadto aplikant/aplikantka powinien wyraziæ zgodê na nominacjê i przyjêcie stanowiska, jeœli zostan¹ wybrani. Kandydaci do Zarz¹du i Komisji Rewizyjnej powinni mieæ mo¿liwoœæ przejêcia obowi¹zków dyrektora lub cz³onka Komisji Rewizyjnej, do których nale¿¹: przygotowywanie i udzia³ w comiesiêcznych zebraniach i zebraniach nadzwyczajnych, kszta³towanie strategii, wyznaczanie celów i zadañ, realizacja za³o¿eñ planu strategicznego oraz realizacja misji i wizji organizacji. Kandydaci, którzy chc¹ ubiegaæ siê o którekolwiek stanowisko, powinni z³o¿yæ wymagane dokumenty najpóŸniej do godziny 14:00 w pi¹tek 24 czerwca 2022 r. listownie na adres: Komitet Nominacyjny, Centrum Polsko-S³owiañskie 177 Kent Street, Brooklyn, New York 11222 Wniosek mo¿na równie¿ przes³aæ na adres e-mail: pscadmin@polishslaviccenter.org
Prosimy o pomoc nag³osnienia tej akcji.
Rozmowy kwalifikacyjne zostan¹ przeprowadzone 28 czerwca 2022 r.
Kontakt do mamy Kuby: Telefon do Polski 695-936-561 Zbiórka trwa na: SIEPOMAGA.PL/KUBUS-SZWAGRUK
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
Komisja Nominacyjna Centrum Polsko-S³owiañskiego zawiadamia swoich cz³onków, i¿ przyjmuje zg³oszenia kandydatów, do pracy spo³ecznej w CPS w Radzie Dyrektorów i Komisji Rewizyjnej.
Komitet Nominacyjny: Romuald Magda, Esq – Przewodnicz¹cy, Paul Pachacz – Sekretarz, dr Edyta Greer, Zbigniew Solarz, Marian ¯ak
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10
Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
4
www.kurierplus.com
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Ks. Ryszard Koper
S³u¿ba o¿ywiona Duchem Œwiêtym Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, choæ drzwi by³y zamkniête przed ¯ydami, przyszed³ Jezus, stan¹³ poœrodku i rzek³ do nich: „Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokaza³ im rêce i bok. Uradowali siê zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzek³ do nich: „Pokój wam! Jak mnie ojciec pos³a³, tak i ja was posy³am”. Po tych s³owach tchn¹³ na nich i powiedzia³: „WeŸmijcie Ducha Œwiêtego! Którym odpuœcicie grzechy, s¹ im odpuszczone, a którym zatrzymacie, s¹ im zatrzymane”. (J 20, 19-23)
P
isarka Nicole d’Entremont w eseju City of Belief and A Generation of Leaves wspomina rozmowê z oficerem marynarki w czasie wspólnego lotu do Waszyngtonu. Nicole by³a zaanga¿owana w pomoc humanitarn¹ w Delcie Mekongu w Wietnamie, a Dawid by³ oficerem na ³odzi podwodnej, która mia³a ca³odobowy nadzór nad tym regionem. Jego ³ódŸ by³a gotowa do ataku atomowego. Dawid lecia³ on na rozmowy do Waszyngtonu. Oficer i pisarka reprezentowali ró¿ne œwiaty, ró¿ne pokolenia, mieli odmienne spojrzenie na œwiat i wojnê w Wietnamie. Podczas dwudziestogodzinnego lotu z Narita w Japonii do Waszyngtonu siedzieli obok siebie. Ich nieoczekiwana rozmowa okaza³a siê prze¿yciem, które g³êboko wry³o siê w ich pamiêæ. Spotkanie z oficerem ³odzi podwodnej nie dotyczy³o moralnoœci wojny, ale powo³ania do s³u¿by. Nicole tak wspomina tê rozmowê: „Po pierwsze by³am zszokowana, jak bardzo zgadzam siê z tym, co on mówi³, chocia¿ jestem przeciwna broni j¹drowej i wojnie. Moje podró¿e do Wietnamu s¹ po czêœci przed³u¿eniem mojego przekonania, ¿e Stany Zjednoczone s¹ winne odszkodowanie Wietnamczykom za dzia³ania naszego kraju w czasie tej wojny. Ale jednoczeœnie szanowa³em wiele z tego, co Dawid mówi³ o obowi¹zku i s³u¿bie. Dostrzeg³am tak¿e zwi¹zek miêdzy jego koncepcj¹ s³u¿by i czujnoœci, a ¿yciem klasztornym mnichów benedyktyñskich, których czasami odwiedzam. S³owa Dawida, przypomnia³y mi zasady, którymi kieruj¹ siê mnisi w swoim ¿yciu. Dowiedzia³am siê, ¿e praca Dawida w podwodnym œrodowisku trwa³a 120 dni lub d³u¿ej. Dzieli³ on codziennoœæ z ponad stu innymi cz³onkami za³ogi. Codziennoœæ u³o¿on¹ wed³ug œcis³ego regulaminu, wype³nionego prac¹, któr¹ trzeba wykonywaæ w okreœlonych godzinach przez ca³¹ dobê. Od jej dobrego wykonania zale¿y bezpieczeñstwo ³odzi podwodnej i za³ogi. Szanowa³em poœwiêcenie marynarzy w wype³nianiu obowi¹zków, tak jak szanowa³em oddanie mnichów, ¿yj¹cych wed³ug regu³y zakonnej i trwaj¹cych na modlitwie ca³¹ dobê. Wierzê, ¿e obie grupy czuj¹, ¿e broni¹ œpi¹cego i wra¿liwego œwiata przed koszmarami nocy i niebezpieczeñstwami, które niesie dzieñ”. Nicole zadaje pytanie: „Czy my jako zwykli obywatele niezwi¹zani przysiêg¹ z krajem lub religi¹ podejmujemy misjê,
odwo³uj¹ siê do Chrystusa, a serca maj¹ zamkniête na Ducha Œwiêtego.
obowi¹zek s³u¿enia ludzkiej spo³ecznoœci? Czy nasze spo³eczne zaanga¿owanie traktujemy jako dodatkowy ciê¿ar, czy raczej podejmujemy je ochotnie i z szacunkiem? Dawid nie wstydzi³ siê u¿ywaæ takich s³ów jak: obowi¹zek, misja, s³u¿ba. Czy uwa¿amy, ¿e te s³owa s¹ obecnie zbyt naiwne i staromodne, a nawet niebezpieczne? Mo¿e samo pytanie jest naiwne. A mo¿e nie warto na nie odpowiadaæ?”.
U
N
a powy¿sz¹ historiê spójrzmy przez pryzmat dzisiejszej Uroczystoœci Zes³ania Ducha Œwiêtego. W dzieñ Piêædziesi¹tnicy, piêædziesi¹t dni po œwiêtach Paschy, zgromadzeni w wieczerniku uczniowie Jezusa z Maryj¹ us³yszeli szum wiatru, a nad ich g³owami pojawi³y siê p³omyki jakby ognia. Wszyscy poczuli w sobie m¹droœæ i moc Ducha Œwiêtego i w tej m¹droœci i mocy zaczêli przemawiaæ do wieloetnicznych t³umów ludzi, którzy z racji œwiêta przybyli do Jerozolimy. S³uchacze byli pe³ni zdumienia i pytali: „Czy¿ ci wszyscy, którzy przemawiaj¹, nie s¹ Galilejczykami? Jak¿e¿ wiêc ka¿dy z nas s³yszy swój w³asny jêzyk ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkañcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych czêœci Libii, które le¿¹ blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, ¯ydzi oraz prozelici, Kreteñczycy i Arabowie – s³yszymy ich g³osz¹cych w naszych jêzykach wielkie dzie³a Bo¿e”. Rozmówcy z zacytowanej na wstêpie historii byli o¿ywieni duchem wzajemnego zrozumienia, ¿yczliwoœci, szacunku dziêki temu, mimo odmiennych œwiatopogl¹dów, ró¿nych doœwiadczeñ ¿yciowych odnaleŸli wspólne wartoœci, wspólny jêzyk i okazali sobie szacunek. Czy¿ nie jest to droga dzia³anie Ducha Œwiêtego?
D
uch Œwiêty otwiera nasze serca, abyœmy rozpoznali wspólne dobro i bo¿e wezwanie ka¿dego z nas do pójœcia za Chrystusem, wykorzystuj¹c talenty i zasoby, które nam Bóg powierzy³ dla wspólnego dobra. Duch Œwiêty daje nam moc przekraczania barier jêzykowych, pozycji spo³ecznych, ró¿norakich doœwiadczeñ ¿yciowych i otwiera nasze serca i umys³y
na g³os Boga. A to pozwala nam us³yszeæ nie to co sami chcemy s³yszeæ, ale to co naprawdê do nas Bóg mówi. Piêædziesi¹tnica to œwiadomoœæ obecnoœci Ducha Œwiêtego dzia³aj¹cego w naszych relacjach z Bogiem i bliŸnimi. Duch Œwiêty otwiera nas na przyjêcie mi³oœci, do której wzywa nas Chrystus w dzisiejszej Ewangelii: „Jeœli Mnie kto mi³uje, bêdzie zachowywa³ moj¹ naukê, a Ojciec mój umi³uje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie mi³uje Mnie, ten nie zachowuje s³ów moich. A nauka, któr¹ s³yszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie pos³a³, Ojca”. Chrystus zapewnia nas, ¿e zeœle nam tego Ducha: „To wam powiedzia³em, przebywaj¹c wœród was. A Paraklet, Duch Œwiêty, którego Ojciec poœle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedzia³em”. Jeœli trudno nam siê porozumieæ w czynieniu dobra, to znaczy, ¿e nasze serca s¹ zamkniête na dzia³anie Ducha Œwiêtego. Zauwa¿my jak trudno nieraz porozumieæ siê politykom w czynieniu dobra dla naszej ojczyzny. Zamiast woli zrozumienia, niektórzy wol¹ judziæ do obcych. Nie omija to tak¿e wspólnot religijnych, które
roczystoœæ Zes³ania Ducha Œwiêtego nale¿y do najwa¿niejszych œwi¹t chrzeœcijañskich. Ma ona podobnie jak Wielkanoc i Bo¿e Narodzenie bogat¹ oprawê zakorzenion¹ w tradycji ludowej, która nadaje tej uroczystoœci nazwê Zielone Œwi¹tki. Etnograf Zygmunt Gloger pisze: „Koœcio³y, domy, chaty i podwórza ‘majono” drzewkami brzozy, jesionu lub œwierku ustawionymi i zatykaniem przy o³tarzach, gankach, wrotach, sieniach i wejœciach. Pod³ogi i ziemiê wysypuj¹ zielonym tatarakiem, œwierczyn¹ i kwiatami. Majowy zapach tej zieleni rozchodzi siê wszêdzie przepe³niaj¹c koœcio³y, mieszkania i podwórka. Jest to prawdziwe œwiêto rolników i pasterzy witaj¹cych radoœnie i uroczyœcie zmartwychwsta³¹ po zimie i rozkwitaj¹c¹ uroczo matkê przyrodê”. Taki obraz Zielonych Œwi¹t zapamiêta³em z lat dzieciñstwa. Zieleni¹ stroiliœmy tak¿e byd³o na pastwisku, zak³adaj¹c na rogi krów ró¿nego rodzaju zielone wieñce. Nasze rodzinne koœcio³y pachnia³y zieleni¹ i kwiatami, dope³niaj¹c duchowy wymiar tego œwiêta, œwiêta narodzin Koœcio³a. m
Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl
Grupa Pro-Life zaprasza Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe, zaprasza do udzia³u w Krucjacie w Obronie ¯ycia Poczêtego w Pierwsz¹ Sobotê miesi¹ca, 4 czerwca o 17:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy wynagradzaæ Niepokalanemu Sercu Marii za zniewagi przeciw Jej dziewiczemu macierzyñstwu Info: brat Jan 347 938 8362
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
5
Co robi adwokat od wypadków? Synopsis: Dobry adwokat od wypadków zawsze oferuje bezp³atn¹ konsultacjê, podczas której przeprowadzi dok³adn¹ i szczegó³ow¹ analizê sprawy. W oparciu o ni¹, adwokat bêdzie w stanie przygotowaæ plan postêpowania, aby uzyskaæ jak najlepszy wynik dla swojego klienta. Dobry adwokat od wypadków w Nowym Jorku zawsze powinien zaoferowaæ darmow¹ konsultacjê. Jeœli tego nie robi powinno to byæ znakiem ostrzegawczym. Pod koniec takiej konsultacji, adwokat powinien oceniæ obra¿enia cia³a i ich wartoœæ, a poszkodowany bêdzie móg³ podj¹æ decyzjê o zatrudnieniu adwokata. Podczas bezp³atnej konsultacji, adwokat od wypadków w Nowym Jorku powinien zadaæ szczegó³owe pytania dotycz¹ce okolicznoœci wypadku. Prawnik powinien dowiedzieæ siê jak dosz³o do omawianego wypadku, czy byli œwiadkowie i czy, a jeœli tak to w jaki sposób, zdarzenie zosta³o zg³oszone. Adwokat powinien równie¿ dowiedzieæ siê o obra¿eniach cia³a i dotychczasowym leczeniu, a tak¿e historii zarobków. Wszystko to pomo¿e oszacowaæ wartoœæ sprawy. Podczas jednego z wiêkszych wypadków poszkodowany zosta³ ranny podczas pracy na budowie w Nowym Jorku. W³aœciciel budowy zatrudni³ generalnego wykonawcê prac budowlanych, który z kolei zatrudni³ podwykonawców - w tym firmê stolarsk¹, dla której pracowa³ poszkodowany. W dniu wypadku by³ on cz³onkiem grupy instaluj¹cej prêt zbrojeniowy. Pracownik stal na podstawie zbrojenia, która znajdowa³a siê oko³o dziewiêæ stop nad ziemi¹. Wspó³pracownicy podawali mu prêty zbrojeniowe o d³ugoœci 18 stóp. Poszkodowany zezna³, ¿e w momencie, kiedy zdarzy³ siê wypadek, jego wspó³pracownicy podawali mu jeden z prêtów. Wypuœcili go w r¹k zanim poszkodowany by³ w stanie go chwyciæ, co spowodowa³o, ¿e prêt spad³ i uderzy³ poszkodowanego w g³owê. W konsekwencji robotnik straci³ równowagê, upad³ na podstawê zbrojenia i dozna³ wielu obra¿eñ. Poniewa¿ adwokat od wypadków przeprowadzi³ dog³êbn¹ analizê sprawy podczas bezp³atnej konsultacji, wiedzia³, ¿e jest to mocna i du¿a sprawa. Adwokat z³o-
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
The Platta Law Firm, PLLC ¿y³ pozew przeciwko w³aœcicielowi i generalnemu wykonawcy. Po zeznaniach poszkodowanego i œwiadków wypadku, adwokat robotnika z³o¿y³ wniosek do s¹du o orzeczenie o winie na korzyœæ pracownika. Argumentowa³ on, ¿e wypadek by³ zwi¹zany z si³¹ grawitacji, poniewa¿ zdarzy³ siê, kiedy prêt by³ podawany i wówczas uderzy³ pracownika. Prêt zbrojeniowy mia³ 18 stóp d³ugoœci i wa¿y³ 170 funtów. Mimo, ¿e prêt spad³ blisko z powodu swojej wagi, by³ w stanie wywrzeæ znaczn¹ si³ê na pracownika. Uderzenie to spowodowa³o, ¿e pracownik upad³ na podstawê zbrojenia, na którym sta³. Adwokat pozwanych argumentowa³, ¿e nie byli oni winni wypadku pracownika, poniewa¿ robotnik zezna³, ¿e obserwowa³ wykonywan¹ pracê, a nie bezpoœrednio zbrojenie, które spad³o na niego. Sêdzia przyzna³ racjê adwokatowi poszkodowanego i nie zgodzi³ siê z w³aœcicielem i generalnym wykonawc¹. Stwierdzi³, ¿e obowi¹zkiem w³aœciciela i generalnego wykonawcy jest zapewnienie, ¿e zlecona praca zostanie wykonana w bezpieczny sposób. Sêdzia równie¿ potwierdzi³, ¿e sam fakt, ¿e prêt zbrojeniowy spad³ i uderzy³ pracownika pokazuje, ¿e nie by³ on odpo-
Chcê ci powiedzieæ...
Ojciec Pawe³ Bielecki
Spe³nione obietnice
42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004
www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100
Dobry adwokat od wypadków w Nowym Jorku zawsze przeprowadzi dog³êbn¹ analizê sprawy podczas bezp³atnych konsultacji, aby zapewniæ sukces dla klienta. m
122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com
Bardzo proszê o kontakt pod numer (718) 349-2300 aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê w celu omówienia Pañstwa sprawy. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne.
Czy œwiat siê zatrzyma nie wiem, ale Ty tak. Ty i ja, mo¿emy siê na chwilê zatrzymaæ i zadaæ sobie pytanie co z naszymi obietnicami darowanymi Bogu i ludziom...? ¯yjemy ¿yciem innych, jakbyœmy nie mieli swojego, a przecie¿ jest tak wiele wa¿nych spraw w naszym ¿yciu, nad którymi mo¿emy spokojnie pomyœleæ i przestaæ sobie obiecywaæ, jeœli wiemy, ¿e nie damy rady tych obietnic spepe³niæ... Nadzieja zawsze przynosi spe³nione obietnice. Teraz przychodzi do nas w piêknym miesi¹cu czerwcu. Przyjmijmy j¹. Potrzebujemy jej jak chleba, ¿eby zacz¹æ spe³niaæ obietnice… dane innym... Kiedy spotkasz bliskich w niedzielê przy stole, b¹dŸ wdziêczny/wdziêczna za to, ¿e masz ¿ycie, ¿e masz przyjació³, ¿e masz dach nad g³ow¹, ¿e masz wodê i gaz. Pomyœl te¿ proszê o tych, którym nawet nadzieja wydaje siê byæ zbêdnym luksusem. Nadzieja to nasza si³a by nie zwariowaæ… Musi byæ jakiœ sens Ewangelii, która mówi nam, ¿e jesteœmy „wa¿niejsi ni¿ stado wróbli”… To oznacza, ¿e dobry Bóg znowu przyjdzie do nas z nadziej¹… bo nam j¹ obieca³... Nie zgubmy jej… Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku!
wiednio zabezpieczony. Z powodu tego, ¿e nie uda³o siê zabezpieczyæ prêta zbrojeniowego pracownik zosta³ ranny. W zwi¹zku z tym, sêdzia zdecydowa³ o orzeczeniu odpowiedzialnoœci za wypadek na korzyœæ poszkodowanego i przekaza³ sprawê do jurorów w celu ustalenia kwoty odszkodowania przys³uguj¹cego pracownikowi. Poniewa¿ prawnik poszkodowanego mia³ dobry plan, by³ w stanie wygraæ sprawê uzyskuj¹c dobre rezultaty.
m
PORADY W ZAKRESIE: v v v v v v v v
TESTAMENTY TRUSTS HOME CARE MEDICAID NURSING HOME MEDICAID POWER OF ATTORNEY HEALTH CARE PROXY PRAWO SPADKOWE NIERUCHOMOŒCI
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
6
www.kurierplus.com
Widziane z Warszawy
Kazimierz Wierzbicki
Rzeczpospolita wielu narodów Po napaœci Rosji na Ukrainê Polska nie tylko przyje³a ponad trzy miliony uchodŸców z kraju naszego wschodniego s¹siada ale równie¿ przekazala olbrzymie iloœci pomocy humanitarnej pochodz¹cej w wiêkszoœci od spo³eczeñstwa polskiego. Rz¹d RP wysy³a za wschodni¹ granicê ró¿nego rodzaju broñ oraz amunicjê. Prezydent Andrzej Duda w przemówieniu do Rady Najwy¿szej Ukrainy stwierdzi³, ¿e granica miêdzy Polsk¹ a Ukrain¹ przesta³a isnieæ. Wielu polityków i publicystów nawi¹zuje do jagielloñskiej tradycji Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Mówi siê, ¿e sojusz Polski z Ukrain¹ i krajami ba³tyckimi móg³by reprezentowaæ 90milionow¹ potêgê polityczno-militarn¹ zdoln¹ przeciwstawiæ siê Moskwie. * Pod koniec XIV wieku dosz³o do Unii personalnej miêdzy Królestwem Polskim i Litw¹. Sta³o siê to, kiedy Wielki Ksi¹¿ê Litewski W³adys³aw Jagie³³o poœlubi³ królow¹ Jadwigê. Litwa w³ada³a wówczas wiêkszoœci¹ ziem ruskich, a jej wschodnia granica przebiega³a zaledwie 150 km od Moskwy. W tym czasie istnia³a szansa zjednoczenia wszystkich obszarów Rusi pod ber³em ksi¹¿¹t litewskich.
Decyduj¹cym wydarzeniem w tej kwestii by³a bitwa nad Worskl¹ w 1399 r. Wojska litewskie wspomagane przez oddzia³y polskie star³y siê z korpusem sprzymierzonej z Moskw¹ Z³otej Ordy. Zle dowodzone i s³absze liczebnie wojska litewsko-polskie ponios³y sromotn¹ klêskê. Pozwoli³o to ksiêstwu moskiewskiemu na kontynuacjê „zbierania” ziem ruskich zakoñczonego w po³owie XVI wieku utworzeniem rosyjskiego imperium. Lecz nawet wtedy Rzeczpospolita w³ada³a ci¹gle obszarami dzisiejszej Ukrainy z Kijowem oraz Bia³orusi¹. Na pó³nocy, nad Ba³tykiem granice Polski obejmowa³y Inflanty, czyli terytoria obecnej £otwy i po³udniowej Estonii. Przyje³o siê mówiæ, ¿e by³a to Rzeczpospolita Obojga (polskiego i litewskiego) Narodów. Jednak¿e tereny pod kontrol¹ Litwy by³y w olbrzymiej wiêkszoœci zamieszkiwane przez prawos³awnych Rusinów. Kiedy weŸmiemy pod uwagê pokaŸne spo³ecznoœci ¿ydowskie i niemieckie, i mniejsze liczebnie ormiañskie i tatarskie, by³o to w istocie pañstwo wielu narodów. Realna unia polsko-litewska zosta³a zatwierdzona w Lublinie w 1569 r. Rzeczpospolita, posiadaj¹ca terytorium prawie miliona kilometrów kwadratowych, by³a wówczas drugim (po Rosji) co do wielkoœci pañstwem w Europie. Pañstwo polsko-rusko-litewskie przesta³o istnieæ w rezultacie III-go rozbioru Rzeczpospolitej. Tradycja tej wspólnoty by³a jednak kontynuowana przez wiele dziesiêcioleci. Sztandary powstañ narodowych ukazywa³y symbole trzech narodów – Or³a, Pogonii i Archanio³a. Po odzyskaniu niepodleg³oœci w roku 1918, Józef Pi³sudski próbowa³ odbudowaæ jagielloñsk¹ wspólnotê trzech narodów. Przysz³y marsza³ek uwa¿a³, ¿e Polska powinna byæ oddzielona od sowieckiej Rosji niepodleg³¹ Ukrain¹. W tym celu zawar³ sojusz z przywódc¹ Ukraiñskiej Republiki
Kruszej¹ca jednoœæ í1 W Europie i w USA roœnie strach przed recesj¹ gospodarcz¹, która jest coraz bardziej prawdopodobna. To dlatego Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiali niedawno z Putinem, namawiaj¹c go do rozpoczêcia powa¿nych negocjacji pokojowych z Ukrain¹. Jednoœæ pañstw zachodnich nadwyrê¿a tak¿e kwestia rozszerzenia NATO o Szwecjê i Finlandiê. Prezydent Joe Biden zaanga¿owa³ w tej sprawie swój osobisty autorytet. Spotka³ siê z przywódcami obu tych pañstw w Bia³ym Domu, zapowiadaj¹c pe³ne poparcie i szybki proces akcesyjny. Na przeszkodzie stanê³a jednak Turcja. Prezydent Recep Tayyip Erdogan jest przeciwny przyjêciu Szwecji i Finlandii, bo wed³ug niego sprzyjaj¹ one organizacjom terrorystycznym, takim jak Partia Pracuj¹cych Kurdystanu. Kurdowie od lat walcz¹ o utworzenie w³asnego pañstwa. Problem w tym, ¿e chcieliby aby powsta³o ono czêœciowo na terenie dzisiejszej Turcji. Sprawa jest jednak szersza. Szwecja i Finlandia to tylko jedna strona medalu. Drug¹ s¹ USA. Donald Trump na³o¿y³ z³agodzone póŸniej c³a na import tureckiej stali i aluminium, a Kongres zablo-
kowa³ sprzeda¿ Turcji nowoczesnych myœliwców. Powodem by³y ró¿nice zdañ w wielu kwestiach m. in. w ocenie nieudanego zamachu stanu, który mia³ miejsce w Turcji w 2016 roku. Erdogan twierdzi, ¿e jego organizatorami byli zwolennicy Fethullaha Gülena. Duchowny ten, który od ponad 20 lat mieszka w Pensylwanii zaprzecza, ale udzielanie mu azylu przez Stany Zjednoczone nie pomoga w relacjach amerykañsko – tureckich. W „Wall Street Journal” ukaza³a siê niedawno artyku³ Josepha Liebermana, by³ego wp³ywowego senatora, a obecnie lobbysty, wzywaj¹cy do rozpatrzenia mo¿liwoœci wykluczenia Turcji z NATO. Dla Sojuszu Pó³nocnoatlantyckiego by³by to krok katastrofalny. Turcja maj¹ca kluczowe strategiczne po³o¿enie jest cz³onkiem NATO od 1952 roku, ma drug¹ najwiêksz¹ w tym pakcie armiê i goœci na swoim terytorium amerykañsk¹ broñ atomow¹. Wszystko to nie oznacza oczywiœcie, ¿e Szwecja i Finlandia nie wejd¹ do NATO. Targi w tej sprawie ujawniaj¹ jednak brak jednoœci, w momencie kiedy jest ona potrzebna najbardziej.
Tomasz Bagnowski
Ludowej Symonem Petlur¹. Polacy mieli pomóc Ukraiñcom w zajêciu Kijowa i wyparciu bolszewików z ich kraju. Jak wiadomo tak siê nie sta³o wskutek wielkiej ofensywy Armii Czerwonej latem 1920 r. Wojska polskie pokona³y wprawdzie bolszewików na przedpolach Warszawy, ale idea niepodleg³oœci Ukrainy zosta³a pogrzebana. Dzisiaj, wobec agresji Rosji na Ukrainie, sojusz narodów Rzeczpospolitej jagielloñskiej jest bardziej potrzebny ni¿ kiedykolwiek w ci¹gu ostatnich dziesiêcioleci. S³u¿y temu zawarte dwa lata temu porozumienie przywódców Polski, Litwy i Ukrainy zwane Trójk¹tem Lubelskim. Œcis³a wspó³praca narodów Europy œrodkowo-wschodniej mo¿e powstrzymaæ ekspansjê imperializmu rosyjskiego. * Sejm uchwali³ zainicjowan¹ przez prezydenta Andrzeja Dudê nowelizacjê ustawy o S¹dzie Najwy¿szym, która m.in. likwiduje Izbê Dyscyplinarn¹ S¹du Najwy¿szego. Nowela przewiduje te¿ procedurê „testu bezstronnoœci i niezawis³oœci sêdziego”. Za ustaw¹ g³osowa³o 231 pos³ów – ca³y klub Zjednoczonej Prawicy, trzech pos³ów Kukiz’15 oraz kilku niezrzeszonych. Przeciwko ustawie oddano 208 g³osów. Nowelizacja ma byæ wype³nieniem jednego z warunków Komisji Europejskiej w sprawie wyp³aty œrodków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Opozycja niezmiennie nazywa projekt pudrowaniem rzeczywistoœci. 2 czerwca przybywa do Warszawy szefowa Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen. Natomiast dzieñ wczeœniej zaplanowano spotkanie unijnych komisarzy, które ma przes¹dziæ o przyznaniu miliardów euro na odbudowê gospodarki po pandemii COVID-19. Polska wnioskuje o 23,9 mld euro dostêpnych w ramach grantów i o 11,5 mld euro z czêœci po¿yczkowej.
Tymczasem szybkiemu przyznaniu Polsce funduszów unijnych przeciwny jest prezydent Warszawy Rafa³ Trzaskowski. Na konferencji prasowej w ubieg³¹ sobotê oœwiadczy³, ¿e uchwalona w czwartek nowelizacja ustawy o S¹dzie Najwy¿szym „na pewno nie wystarczy”. W³odarz stolicy doda³: „My musimy mieæ gwarancjê, ¿e ca³y wymiar sprawiedliwoœci nie bêdzie upolityczniony, a ta ustawa nie daje takich gwarancji” Trzaskowski zaznaczy³ równie¿: „Rozmawia³em z przewodnicz¹c¹ KE Ursul¹ von der Leyen i jestem dobrej myœli, ¿e Komisja Europejska bêdzie stawia³a dodatkowe warunki, i ¿e te warunki bêd¹ musia³y byæ spe³nione do tego, ¿eby te pieni¹dze pop³ynê³y do Polski, a te pieni¹dze musz¹ pop³yn¹æ do Polski. Wszystkim nam na tym zale¿y, dlatego, ¿e nie mo¿e byæ tak, ¿e spo³eczeñstwo bêdzie p³aci³o rachunek za ca³kowicie nieodpowiedzialne dzia³anie PiS-u”. Politycy koalicji rz¹dowej zarzucaj¹ Trzaskowskiemu i innym dzia³aczom opozycji dzia³anie na niekorzyœæ Polski. Wiceszef resortu sprawiedliwoœci Marcin Romanowski oceni³ dzia³ania opozycji, które „wpisuj¹ siê w schemat zdrady narodowej”. Wiceminister zaznaczy³, ¿e „szan0ta¿ jest mo¿liwy, bo s¹ si³y opozycji w Polsce, które je¿d¿¹ za granicê i namawiaj¹ Brukselê i Berlin do tego, by Polskê szanta¿owaæ. W innym przypadku ten szanta¿ by³by niewykonalny”. Zdaniem Romanowskiego „mechanizm warunkowoœci bêdzie wykorzystywany do szanta¿u”. Polityk oœwiadczy³: „Taka jest jego natura i po to zosta³ stworzony, by szanta¿owaæ pañstwa cz³onkowskie. Obawiam siê, ¿e bêdzie on kontynuowany i bêd¹ kolejne bezprawne ¿¹dania. To jest najwiêksze zagro¿enie. Potrzebna jest twarda polityka rz¹du”. m
Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski Wtorek Pan Prezydent Joe Biden jest zdziwiony. Zdziwiony, wiêcej, „skrêca go” z powodu, ¿e jego notowania w sonda¿ach s¹ gorsze od prezydenta Donalda Trumpa. Po prawie 500 dniach na urzêdzie, Bidena popiera ledwie 41 procent Amerykanów, podczas gdy jego poprzednika, w tym samym czasie prezydentury, wspiera³o 42 procent. „On jest notowany ni¿ej ni¿ Trump, i naprawdê skrêca go z tego powodu” powiedzia³o NBC News anonimowe Ÿród³o z Bia³ego Domu. Pan Prezydent siê sfrustruje, bo w³aœciwie nic nie idzie tak jakby chcia³ na piêæ miesiêcy przed kluczowymi dla Demokratów wyborami do Kongresu. ¯adne osi¹gniêcia siê nie przebijaj¹, bo Amerykanie widz¹ przede wszystkim inflacjê, rosn¹ce z dnia na dzieñ ceny w sklepach. A przede wszystkim wielkie zwy¿ki cen paliwa – w niektórych stanach nawet szeœæ dolców za galon benzyny.
Biden siê wkurza, ¿e Bia³y Dom s³abo informuje, ale obecna administracja daje koncert niekompetencji. Ju¿ nawet brak sztucznego mleka dla dzieci… a rz¹d Wielkiego Mocarstwa Œwiatowego potrzebowa³ kilku miesiêcy, ¿eby w ogóle zacz¹æ coœ robiæ. Jedyny jasny punkt to chyba wsparcie dla Ukrainy w wojnie z Rosj¹, ale ta sprawa coraz mniej interesuje zwyk³ego, amerykañskiego zjadacza chleba. Jak siê nic nie zmieni, szykuje siê polityczna krwawa ³aŸnia dla Demokratów wybieraj¹cych siê do Kongresu w listopadzie. I bardzo dobrze – lewackie obiecanki-cacanki, pomys³y z neomarksistowskiego zestawu idei powinny odejœæ w niepamiêæ, jeœli Ameryka ma odzyskaæ moc i si³ê. Œroda 98. dzieñ rosyjskiej agresji na Ukrainê. Rosja koncentruje swoje wysi³ki na wschodniej i po³udniowej Ukrainie. Ich g³ówny cel: zajêcie jak najwiêkszego terenu w Donbasie. Si³y rosyjskie kontroluj¹ 70 procent Siewierodoniecka w obwodzie ³ugañskim, ale walki tam trwaj¹ – poinformo-
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
7
Kartki z przemijania Mimo, ¿e wyg³osi³em ju¿ wyk³ad „S³owo i czyn” o Krzysztofie Kamilu Baczyñskim, przygotowany dla Instytutu Pi³sudskiego w Ameryce, wci¹¿ siedzê w lekturach dotycz¹cych ¿ycia i twórczoœci tego niezwyk³ego ch³opaka i artysty. Ró¿ne Ÿród³a podaj¹ sprzeczne ze sob¹ fakty, tedy muszê je kilkakrotnie sprawdzaæ. Wyk³ad zosta³ zauwa¿ony nie tylko przez cz³onków i sympatyków Instytutu, ale i przez czytelników „Kuriera Plus”. Bywa, ¿e niektórzy z nich dopytuj¹ mnie o szczegó³y biograficzne mojego bohatera, nawet te intymne, bywa te¿, ¿e opowiadaj¹ mi swoje duchowe prze¿ycia zwi¹zane z jego utworami i muzycznymi kompozycjami wyros³ymi z jego wierszy. Okazuje siê, ¿e w obecnej dobie, która nie sprzyja liryce, pog³êbionej refleksji i wznioœlejszym wartoœciom, poezja Krzysztofa Kamila wci¹¿ przemawia do ambitnych twórców i takich¿e czytelników. Tak¿e tych z pokolenia bêd¹cego na bakier z histori¹ i kpi¹cego z tego, co by³o œwiête dla generacji poprzednich. Wczoraj przedstawi³ mi siê pewien m³ody cz³owiek, który po przeczytaniu tego, co parokrotnie napisa³em o Baczyñskim w „Kurierze” oznajmi³, ¿e szuka teraz jego wierszy. W Internecie, ma siê rozumieæ. I jak tu nie wierzyæ w sens w³asnej pisaniny?
$
Im bardziej zag³êbiam siê w kolejne biografie Krzysztofa Kamila i ró¿ne wypowiedzi o nim, tym bardziej widzê, ¿e by³ m³odzieñcem, dla którego przyjaŸñ by³a równie wa¿na, jak mi³oœæ. Budowa³ j¹ œwiadomie z osobami, które podziwia³. Pierwszym prawdziwym przyjacielem sta³ siê Konstanty Jeleñski – kolega z klasy w warszawskim Liceum im. Stefana Batorego. Imponowa³ horyzontami intelektualnymi i znajomoœci¹ literatury francuskiej. Pierwsze wiersze Krzysztofa powstawa³y w³aœnie pod wp³ywem poetów francuskich. Obaj byli zachwyceni Gombrowiczem, zw³aszcza jego powieœci¹ „Ferdydurke”. Obaj byli wrogo nastawieni do endecji i organizacji skrajnie narodowych, powstaj¹cych pod jej patronatem. Obaj zostali dotkliwie pobici, kiedy wyst¹pili w obronie kolegi ¿ydowskiego pochodzenia Jana Ryszarda Bychowskiego, póŸniejszego bohaterskiego lotnika z Polskich Si³ Powietrznych na Zachodzie. PrzyjaŸñ z Jeleñskim
wa³ w œrodê szef w³adz obwodowych Serhij Hajdaj na Telegramie. Czêœæ wojsk ukraiñskich odesz³a na korzystniejsze, wczeœniej przygotowane pozycje po zachodniej stronie rzeki Doniec, w mieœcie Lisiczañsk, który znajduje siê na wy¿ej po³o¿onym terenie, góruj¹cym nad Siewierodonieckiem. Czêœæ kontynuuje walkê w centrum miasta, staraj¹c siê spowolniæ rosyjski atak, zadaj¹c najeŸdŸcom jak najwiêksze straty. Rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy O³eksandr Motuzianyk powiedzia³ w œrodê, ¿e wojska rosyjskie na tym odcinku frontu koncentruj¹ siê na zajêciu Siewierodoniecka, otoczeniu Lisiczañska i opanowaniu ca³ego obwodu ³ugañskiego. Rosjanie prowadz¹ ostrza³y lotnicze, moŸdzierzowe, z artylerii lufowej i systemów rakietowych, równaj¹c wszystko z ziemi¹. S³owem, po absolutnie katastrofalnym pocz¹tku wojny, koncentruj¹ siê na tym, co potrafi¹ najlepiej: nawa³a ogniowa przy u¿yciu wszystkich dostêpnych dzia³, dopiero potem atak piechoty, czo³gów i wozów opancerzonych. Ukraiñcy nie maj¹ odpowiedniej iloœci ciê¿kich dzia³ (dostawy z Zachodu dopiero docieraj¹ do Donbasu), aby skutecznie przeciwstawiæ siê rosyjskiej nawale. Jednak Ukraiñcy nadrabiaj¹ to mobilnoœci¹ oddzia³ów i osobistym mêstwem ¿o³nierzy.
Andrzej Józef D¹browski
zosta³a przerwana w 1939 roku, kiedy wyjecha³ on do Francji, gdzie wst¹pi³ do Armii Polskiej. Po ojcu, Stanis³awie Baczyñskim, legioniœcie i wybitnym ¿o³nierzu oraz równie wybitnym krytytyku i historyku literackim, Krzysztof odziedziczy³ przekonania zdecydowanie lewicowe, ba uleg³ nawet m³odzieñczej fascynacji marksizmem i trockizmem! By³ cz³onkiem Zwi¹zku Niezale¿nej M³odzie¿y Socjalistycznej „Spartakus” i wspó³redaktorem wydawanego przez tê pó³legaln¹ organizacjê pisma „Strza³y”. Po 17-tym wrzeœnia 1939 roku, kiedy Armia Czerwona zaatakowa³a Polskê, rozwia³y siê naiwne wyobra¿enia Krzysztofa o domniemanym ustroju sprawiedliwoœci spo³ecznej w mi³uj¹cym pokój Zwi¹zku Sowieckim. Nie na tyle jednak, by ca³kowicie zmieniæ jego lewicowe przekonania. W roku 1942 przyst¹pi³ do podziemnej organizacji socjalistycznej „P³omienie”, co oddala³o go od prawicowo-narodowego œrodowiska twórców skupionych wokó³ konspiracyjnego miesiêcznika „Sztuka i Naród”. Lewicowe pogl¹dy po³¹czy³y go wiêzami silnej przyjaŸni z Jerzym Kamilem Weintraubem, starszym o piêæ lat poet¹, zwi¹zanym z ruchem socjalistycznym, pismem literacko-spo³ecznym „Droga” i wspó³twórc¹ konspiracyjnego „Wydawnictwa Sublokatorów Przysz³oœci”. Jerzy z Krzysztofem wspólnie pisali wiersze, wspólnie próbowali swych si³ w eksperymentalnej prozie i bez koñca rozmawiali o literaturze. Baczyñski sta³ siê jednym z „sublokatorów przysz³oœci”. Dedykowa³ Weintraubowi znany wiersz „Jesienny spacer poetów”, zaœ jemu Weintraub poœwiêci³ wiersz „Do Krzysztofa Baczyñskiego albo elegia nocy zimowej”. Niestety Jerzy Kamil zmar³ w 1943 roku, co sta³o siê traum¹ dla Krzysztofa. Zdarza siê dzisiaj, ¿e badacze nie wiedz¹ do koñca, czy niektórych wierszy, przypisywanych Jerzemu Kamilowi, nie napisa³ Krzysztof Kamil i vice versa. Trzecim z kolei przyjacielem autora „Œpiewu z po¿ogi” sta³ siê wybitny prozaik Jerzy Andrzejewski. To w³aœnie on pierwszy zobaczy³ w nim zjawiskowego poetê. On te¿ by³ g³ównym promotorem jego twórczoœci w prywatnych salonach literackich i artystycznych oraz podczas tajnych wyk³adów na tajnej polonistyce. Przy pomocy Iwaszkiewicza zapewni³ Baczyñskiemu, stypendium z funduszu dla literatów ustanowionego przez Delegaturê Rz¹du Polskiego w Londynie. Andrzejewski by³ od Krzysztofa starszy o 11 lat. Przy b³ogos³awieñstwie pani Stefanii Baczyñskiej sta³ siê jego g³ównym mentorem. W koñcu obaj stali siê sobie bardzo bliscy, wspomagaj¹c siê niemal we wszystkim. Na przeszkodzie tej przyjaŸni
nie stanê³o mi³osne uczucie, jakim Andrzejewski zacz¹³ obdarzaæ Krzysztofa. Nie mog³o byæ odwzajemnione, poniewa¿ Krzysztof nie mia³ gejowskich inklinacji. Nie zmniejszy³o to jednak skali i intensywnoœci ich wzajemnych relacji. Bardzo piêknych, jak podkreœlali, ci, którzy ich znali. Andrzejewski zosta³ œwiadkiem na œlubie Krzysztofa z Barbar¹ Drapczyñsk¹, zaœ Krzysztof ojcem chrzestnym syna pisarza – Marcina. I to ojcem chrzestnym bardzo mocno prze¿ywaj¹cym ten fakt i dbaj¹cym o chrzeœniaka. Du¿o by pisaæ… Baczyñski, kiedy z racji konspiracyjnych musia³ czasem znikaæ ze swego mieszkania, mia³ zawsze metê w mieszkaniu Andrzejewskich na Starych Bielanach. Ostatni raz spotkali siê tam 29 lipca 1944 roku. 4 sierpnia Krzysztof ju¿ nie ¿y³. Po latach Jerzy Andrzejewski napisa³ wprost, ¿e Krzysztof Kamil Baczyñski by³ najwiêksz¹ mi³oœci¹ jego ¿ycia. Najwiêksz¹, „mo¿e dlatego, ¿e nigdy nie spe³nion¹”. W oczach pani Stefanii Baczyñskiej zwi¹zek Jerzego i Krzysztofa by³ przyjaŸni¹ „wiêksz¹ ni¿ mi³oœæ”. Po wojnie chcia³a poznaæ Marcinka Andrzejewskiego, wspomnianego chrzeœniaka swego syna. W liœcie do Jerzego pisa³a – „Tyle mi o nim Krzysztof opowiada³! Tak by³ nim przejêty. Czy zna Pan wierzenia ludu naszego, ¿e dziecko siê >wradza< w charakter ojca chrzestnego? Kiedy myœlê o Pana synku i wyobra¿am sobie, ¿e ma tak¹ s³odycz i dobroæ, jak¹ mia³ Krzych, gdy by³ maleñki, to marzê po prostu o tym, by go móc zobaczyæ i poznaæ”. Nie powiem, wstrz¹sa mn¹ to marzenie a¿ do bólu…
$
O przekornych relacjach Baczyñskiego z Jaros³awem Iwaszkiewiczem, podsycanych konfliktem pokoleñ, pisa³em ju¿ trzy tygodnie temu. One by³y wa¿ne dla Krzysztofa, bo mia³y dlañ ojcowsko-patronacki charakter. W „Odach olimpijskich” Iwaszkiewicz zapamiêta³ je tak – „Oto i ty, Krzysztofie, i nasza przechadzka na wczesn¹ wiosnê po ciemnym naszym lesie, i staw przejrzyst¹ wod¹ patrz¹cy w niebo i niebo przezroczyste odb³yœniête w stawie, i wiersze nasze szeptem mówione nawzajem, jak w¹t³e dwa motyle, co przespa³y zimê, lec¹ ku niebu, ku czystym ob³okom, b³yszcz¹c przez chwilê, aby zaraz znikn¹æ…”
$
We mnie to wszystko, czego siê teraz dowiadujê o Krzysztofie Kamilu jakoœ dziwnie nie znika. m
Wojna na Ukrainie mo¿e potrwaæ jeszcze miesi¹ce...
Jednak rosyjskie oddzia³y strac¹ w Siewierodoniecku bardzo wielu ¿o³nierzy, poniewa¿ broni¹ siê tam najlepiej przygotowane ukraiñskie formacje – zadeklarowa³ w œrodê rzecznik si³ szybkiego reagowania Gwardii Narodowej Ukrainy Charytin Starski, cytowany przez agencjê UNIAN. Na pobliskim kierunku rosyjskiego natarcia, bardziej na pó³noc, Rosjanie tocz¹ ciê¿kie boje w okolicach £ymania. To ostatnia miejscowoœæ przed osi¹gniêciem linii Doñca tak¿e tam. Co ciekawe, w tamtej okolicy Ukraiñcy zgromadzili czo³gi T-72M1R podarowane przez Polskê. Ju¿
nied³ugo mo¿e zatem dojœæ do ciekawego boju pomiêdzy jeszcze kilka tygodni temu polskimi czo³gami a Rosjanami. Co ciekawe, Ukraiñcy przekroczyli rzekê Ingulec kilkadziesi¹t kilometrów na pó³nocny-wschód od zajêtego przez Rosjan Chersonia. Czy to lokalna kontra czy generalna kontrofensywa, maj¹ca na celu przeciêcie l¹dowego po³¹czenia Krymu z Donbasem (jeden z g³ównych celów inwazji rosyjskiej), na razie nie wiadomo. Wiadomo, ¿e tocz¹ siê tam ciê¿kie walki i Rosjanie bêd¹ musieli przerzuciæ w to miejsce wojska, których mogliby u¿yæ na przyk³ad w Siewierodoniecku albo £ymaniu.
Przy wszystkich niewiadomych, wiadomo jedno: ta wojna mo¿e potrwaæ jeszcze miesi¹ce… *** Dzisiaj Miêdzynarodowy Dzieñ Dziecka. Od 24 lutego, czyli pocz¹tku rosyjskiej inwazji na Ukrainê, potwierdzono ju¿ œmieræ 243 ukraiñskich dzieci, a 446 innych osób poni¿ej 18. roku ¿ycia zosta³o rannych. W komunikacie podkreœlono, ¿e s¹ to dane niepe³ne, poniewa¿ nie obejmuj¹ miejsc, gdzie trwaj¹ aktywne dzia³ania wojenne. m
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
8
www.kurierplus.com
Jak kapitan Kulka zrzuci³ bombê atomow¹ na Karolinê Po³udniow¹ „Zimna Wojna” to nazwa trwaj¹cego przez 44 lata konfliktu, jaki stopniowo narasta³ po II Wojnie Œwiatowej pomiêdzy blokiem wschodnim, któremu przewodzi³ Zwi¹zek Sowiecki a blokiem zachodnim, ze Stanami Zjednoczonymi na czele.
B
y³ to konflikt ideologiczny, który szczêœliwie dla nas wszystkich nie zamieni³ siê w „gor¹c¹”, realn¹ wojnê, pogr¹¿aj¹c œwiat w chaosie zniszczenia. Co prawda, ca³a historia naszej cywilizacji jest histori¹ nieustannych, krwawych wojen, ale w po³owie XX w, œwiat do swojego, nieustannie udoskonalanego arsena³u, do³¹czy³ straszliw¹ broñ, któr¹ by³a broñ nuklearna. Wyœcig zbrojeñ, który nadawa³ tempo „Zimnej Wojnie”, oparty by³ na wymierzeniu w przeciwnika konfliktu, ca³ego arsena³u nuklearnego, co w konsekwencji by³o w stanie zakoñczyæ ¿ycie na naszej planecie. Eskalacja tego konfliktu co jakiœ czas dochodzi³a do kolejnego, kryzysowego momentu, w którym niewiele brakowa³o aby uruchomiæ apokaliptyczny ci¹g wydarzeñ. Stworzy³o to atmosferê permanentnego zagro¿enia i patrz¹c z perspektywy czasu, stan paranoi jaki zapanowa³ w ówczesnym œwiecie. Ten stan dodatkowo pogarsza³ fakt, ¿e cz³owiek jest istot¹, która czêsto pope³nia pomy³ki. Jest to dobra cecha, bo cz³owiek w ten sposób uczy siê na swoich b³êdach i jest w stanie popchn¹æ cywilizacjê o kolejny krok do przodu. Jednak w przypadku broni nuklearnej tak b³¹d móg³ siê zakoñczyæ tragedi¹ dla ca³ego globu i co najgorsze, do takich pomy³ek dochodzi³o. Do takiej w³aœnie pomy³ki, mog¹cej mieæ trudne do wyobra¿enia konsekwencje, dosz³o na terytorium USA i jej centralnym punktem by³a wa¿¹ca 3.5 tony g³owica nuklearna!
W
styczniu 1953 r. rodzina Greggów wprowadzi³a siê do nowo zbudowanego domu w Mars Bluff, licz¹cej zaledwie 50 osób osady na wschodnich pustkowiach Karoliny Po³udniowej. Ziemia ta nale¿a³a do rodziny Greggów ju¿ od co najmniej stu lat i sielankowe ¿ycie na uboczu cywilizacji by³o tym, co Greggowie cenili sobie najbardziej. Walter Gregg, ojciec piêcioosobowej rodziny, w najœmielszych marzeniach nie przypuszcza³ jednak, ¿e nieznane œwiatu Mars Bluff zostanie zbombardowane nuklearne, a bomba atomowa – potê¿niejsza od tych, które zrówna³y z ziemi¹ Hiroszimê i Nagasaki – zostanie zrzucona na jego podwórko z amerykañskiego bombowca! Do takiego zdarzenia dosz³o w 1958 r.
11
marca 1958 r. dwójka z dzieci Waltera Gregga, konduktora pracuj¹cego dla Atlantic Coast Line Railroad, bawi³a siê w pobli¿u domu. Dziewczynki: szeœcioletnia Helen i dziewiêcioletnia Frances spêdza³y czas ze swoj¹ kuzynk¹ Ell¹ Davis. Walter Gregg razem z synem, Walterem juniorem pracowali nad jakimœ projektem w przydomowym warsztacie, a jego ¿ona gotowa³a w domu obiad. Dzieñ by³ piêkny a rozbudzona wiosn¹ przyroda Po³udniowej Karoliny napawa³a optymizmem i radoœci¹, któr¹ zmieniæ móg³ tylko grom z jasnego, b³êkitnego nieba. Jednak tego dnia na niebie Karoliny Po³udniowej znalaz³o siê coœ, przy
Bombowiec B-47 Stratojet. Na górnym zdjêciu bomba atomowa Mark 6.
czym najpotê¿niejszy nawet grom wygl¹da³ blado i niegroŸnie.
T
ego dnia, póŸnym popo³udniem, o godzinie 4: 19 amerykañski bombowiec B-47 Stratojet przekroczy³ granicê pomiêdzy Georgi¹, sk¹d wystartowa³ i Karolin¹ Po³udniow¹, kieruj¹c siê w stronê Atlantyku. Nie by³ to zwyk³y bombowiec, bo mia³ on na swoim pok³adzie œmiercionoœn¹ bombê atomow¹, zwan¹ w nomenklaturze wojskowej „Mark 6”. Pilotuj¹cy samolot kapitan Earl Koehler by³ zaniepokojony. Instrumenty pok³adowe, wskazywa³y, ¿e zaczepy trzymaj¹ce bombê w samolocie nie dzia³aj¹ tak jak powinny. Natychmiast wys³a³ bombardiera, kapitana Bruce Kulkê, aby to sprawdzi³. Sama bomba by³a prawdziwym mastodontem i wype³nia³a sob¹ niemal¿e ca³y przedzia³ bombowy. Kapitan Kulka aby siê tam dostaæ i sprawdziæ zaczepy bomby, musia³ zdj¹æ z siebie spadochron i z trudem wczo³ga³ siê na jej potê¿ne cielsko. By³a to pozycja chwiejna i niewygodna. Samolot podró¿owa³ na swoim maksymalnym pu³apie i kapitan Kulka musia³ mieæ na twarzy maskê tlenow¹. Najgorsze by³o to, ¿e za³oga samolotu mia³a jedynie przewieŸæ bombê i ¿aden z lotników nie mia³ pojêcia jak dzia³a specjalny zaczep trzymaj¹cy œmiercionoœny pocisk. W pewnym momencie, pod wp³ywem turbulencji kapitan Kulka straci³ równowagê i szukaj¹c oparcia dla rêki, przypadkowo zwolni³ sworzeñ trzymaj¹cy zaczep bomby. Uwolniona z uchwytu bomba spad³a na drzwi komory bombowej, które nie wytrzyma³y jej wagi otwieraj¹c siê na oœcie¿. Bomba runê³a w dó³, a kapitan Kulka w ostatniej chwili uchwyci³ siê fragmentu konstrukcji samolotu i z trudem wci¹gn¹³ siê do jego wnêtrza. Dysza³ z wysi³ku, odprowadzaj¹c skamienia³ym z przera¿enia wzrokiem lec¹c¹ w stronê ziemi bombê atomow¹.
Dr. Strangelove - plakat do filmu antywojennego Stanleya Kubricka
Tablica pami¹tkowa w Mars Bluff
Bomba r¹bnê³a w szopê, w której dzieci trzyma³y zabawki! One same w tym czasie bawi³y siê nie dalej jak 60 metrów od miejsca, w które spad³a pierwsza i jedyna bomba atomowa, jak¹ zrzucono na amerykañskie terytorium!
A
by odpaliæ bombê atomow¹, musi najpierw dojœæ do detonacji konwencjonalnego materia³u wybuchowego, który uruchamia proces rozszczepiania atomu w rdzeniu bomby. Szczêœliwie dla wszystkich, materia³ rozszczepialny zosta³ przed lotem wyjêty z bomby i pozosta³ w samolocie. Potê¿ny pocisk swoj¹ eksplozj¹ wywierci³ w ziemi lej o g³êbokoœci 10 i obwodzie 21 metrów! Gwa³towny wybuch stworzy³ wstrz¹s sejsmiczny, który zachybota³ ca³¹ okolic¹. W budynkach osady Mars Bluff popêka³y wszystkie szyby, w oknach a w domu Greggów pêk³y fundamenty. Wœród uszkodzonych wybuchem budynków by³ tak¿e koœció³ baptystów. Szczêœliwie eksplozja nie poci¹gnê³a za sob¹ ofiar w ludziach. W jej wyniku odparowa³o kilkanaœcie kurczaków, które mia³y pecha przebywaæ w miejscu, gdzie upad³a bomba. Eksplozja by³a dos³ownie gromem z jasnego nieba i dla wszystkich, którzy byli w jej pobli¿u by³a to emocjonalna trauma. Pocz¹tkowo uwa¿ano, ¿e wielki wybuch powsta³ w wyniku katastrofy samolotowej, ale kiedy przera¿eni ludzie otrz¹snêli siê nieco z szoku, nigdzie nie mo¿na by³o dostrzec szcz¹tków samolotu. Ale nie to jednak by³o w tym momencie najwa¿niejsze dla Waltera Gregga. Trzy bawi¹ce siê dziewczynki, jego syn, ¿ona, a tak¿e on sam byli ranni. Rany nie wydawa³y siê groŸne, ale ojciec zdecydowa³ zabraæ dzieci do lekarza. Najciê¿sz¹ ranê odnios³a Ella, której za³o¿ono 31 szwów.
W koñcu Walter Gregg dowiedzia³ siê co by³o przyczyn¹ eksplozji. Takiej mo¿liwoœci nie dopuœci³by nawet w najdzikszych przypuszczeniach. Natychmiast pojawi³y siê pytania. Skoro byla to bomba atomowa, to jak to siê sta³o, ¿e jego rodzina wci¹¿ ¿y³a? Co siê sta³o z atomowym grzybem? A tak¿e, czy ca³y teren jego farmy jest ska¿ony radioaktywnie? Bomba atomowa zwana „Mark 6”, by³a wiêksz¹ wersj¹ tej, jak¹ w czasie wojny zrzucono na Hiroszimê. W strategicznym bombowcu znalaz³a siê w wyniku æwiczeñ wojskowych, które mia³y sprawdziæ ile czasu jest potrzebne na transport g³owicy nuklearnej do Europy, w przypadku wybuchu wojny ze Zwi¹zkiem Sowieckim. Operacjê nazwano „Snow Flurry”, a samo za³adowanie bomby na samolot zajê³o ponad godzinê. Samolot wystartowa³ z Hunter Air Force Base, pod miastem Savannah w stanie Georgia i mia³ pokonaæ Atlantyk zabieraj¹c bombê do bazy lotniczej w Anglii. Szczêœliwie bombê pozbawiono atomowego rdzenia, pozostawiaj¹c jednak konwencjonalny ³adunek wybuchowy, który by³ zapalnikiem bomby. Po tym wypadku, który móg³ siê skoñczyæ straszliw¹ tragedi¹, poprawiono system zabezpieczania bomby w czasie transportu lotniczego. Okaza³o siê przy tym, ¿e bomba mog³a wyrwaæ siê z zatrzasków tak¿e podczas startów i l¹dowañ. Tak wiêc wypadek w Po³udniowej Karolinie by³ bolesn¹ lekcj¹ tego, w jaki sposób transportowaæ te œmiercionoœne pociski nad g³owami niczego nie przeczuwaj¹cych cywili.
R
odzina Greggów nigdy nie wróci³a do swojego domu w Mars Bluff, przeprowadzaj¹c siê do miejscowoœci Florence, tak¿e w Po³udniowej Karolinie. Si³y lotnicze wyp³aci³y im odszkodowanie w wysokoœci 54 tysiêcy dolarów, co jest równowartoœci¹ pó³ miliona dzisiejszych dolarów. Za³oga pechowego samolotu tak¿e by³a w szoku po tym co siê sta³o i zaaran¿owano spotkanie za³ogi bombowca z Greggami. Dziœ, jedyne miejsce na terytorium USA, na które spad³a bomba atomowa jest zaznaczone tablic¹ pami¹tkow¹, co samo w sobie jest nieco kompromituj¹ce, zw³aszcza dla ludzi, którzy dopuœcili do tego wypadku. Leja po bombie nigdy nie zasypano i mo¿na go zobaczyæ do dziœ. Dotrzeæ tam nie jest ³atwo, bo Walter Gregg sprzeda³ swoj¹ ziemiê i dziœ nale¿y innej osoby, od której trzeba uzyskaæ pozwolenie. Kiedy wieœæ o przypadkowym zrzuceniu bomby atomowej na Mars Bluff w Po³udniowej Karolinie dotar³a do Anglii, zwo³ano tam specjalne zebranie parlamentu. Samolot z którego wypad³a bomba nale¿al do dywizjonu stacjonuj¹cego tak¿e na terytorium Wielkiej Brytanii i parlamentarzyœci uznali, ¿e do podobnego przypadku mo¿e dojœæ tak¿e na terytorium Zjednoczonego Królestwa. Uchwalono, ¿e amerykañskie samoloty nie mog¹ przewoziæ broni nuklearnej nad Angli¹ i by³a to uzasadniona decyzja. Broñ nuklearna, to niewyobra¿alnie œmiercionoœna broñ, z któr¹ nale¿y obchodziæ siê niezwykle ostro¿nie. Od lat 50tych zesz³ego wieku dosz³o na ca³ym œwiecie do 32 wypadków z tak¹ broni¹ i ka¿dy z nich móg³ staæ siê przyczyn¹ straszliwej tragedii, której dos³ownie o w³os uniknê³a rodzina Greggów z Po³udniowej Karoliny. Chris Miekina
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
Centrum Polsko-SĂowiaĄskie zaprasza dzieci i rodziców na festyn
Kreatywny Dzień Dziecka 5 czerwca 2022 roku od godziny 13:00 do 17:00 Sponsorzy: ® F E D E R A L
C R E D I T
U N I O N
3ඈඅංඌඁ 6අൺඏංർ &ൾඇඍൾඋ
VOYAGER CLUB USA
177 Kent Street, Brooklyn, NY 11222 • tel: 718-383-5290 • polishslaviccenter.org Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce 138 Greenpoint Ave., Brooklyn NY 11222 tel.: 212-505-9077
e-mail: office@pilsudski.org
Historyczna gra terenowa na Greenpoincie Zapraszamy w niedzielê 5 czerwca o godzinie 10:00 do udzia³u w grze terenowej na Greenpoincie, przeznaczonej dla dzieci i m³odzie¿y do 18 lat. Zagraj w grê, w której odpowiesz na pytania dotycz¹ce Józefa Pi³sudskiego, a jednoczeœnie odwiedzisz najwa¿niejsze miejsca zwi¹zane z histori¹ Polonii na Greenpoincie. ZnajdŸcie miejsca oznaczone kolorami na mapie, odpowiedzcie na pytania umieszczone w oznaczonych punktach i wpiszcie odpowiedzi do krzy¿ówki. Potrzebujesz minimum 1,5 godziny na przejœcie ca³ej trasy. æ Pocz¹tek: Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce 138 Greenpoint Avenue – odbiór pakietów startowych. æ Wszyscy uczestnicy otrzymaj¹ nagrody-niespodzianki, pierwsze trzy miejsca otrzymaj¹ nagrody pieniê¿ne: (I – $100, II – $75 i III – $50) æ Zwyciêzcy wy³onieni bêd¹ w drodze losowania. Tylko uczestnicy, którzy prawid³owo rozwi¹¿¹ ca³¹ krzy¿ówkê mog¹ wzi¹æ udzia³ w losowaniu nagród. æ Odbiór niespodzianek i losowanie nagród odbêdzie siê w Instytucie Józefa Pi³sudskiego, 5 czerwca o godzinie 13:00. Wymagany osobisty odbiór nagród. æ Rejestracja – prosimy wys³aæ email z imieniem i nazwiskiem ka¿dego uczestnika na email: office@pilsudski.org do 4 czerwca do godziny 18:00 (mo¿na zarejestrowaæ siê tak¿e na miejscu w Instytucie w dniu Gry). Szczegó³y: www.pilsudski.org
9
Nr 277
Nowy Jork
4 czerwca 2022
Legenda Wandy Rutkiewicz w 30. rocznicê œmierci
Królowa gór „Zginê w górach” – mówi³a. Dotrzyma³a s³owa – wed³ug dokumentów s¹dowych zmar³a 13 maja 1992 r. Dzieñ wczeœniej zaginê³a na górze Kanczendzonga w Himalajach. Jej œmierci nikt nie widzia³, jej ostatniego s³owa nikt nie s³ysza³, jej cia³a nikt nie odnalaz³. Zanim jednak siê to sta³o, by³a pierwsz¹ kobiet¹, która zdoby³a najtrudniejszy szczyt ziemi – K2, a jako trzecia kobieta i pierwsza Europejka wesz³a na Mount Everest. Kobieta nietuzinkowa. Jej prawdziw¹ mi³oœci¹ by³y góry. Powtarza³a, ¿e zawsze, ze wzglêdu na biologiê, bêdzie gorsza od najlepszego wspinacza mê¿czyzny. Nie przeszkadza³o jej to jednak przekraczaæ ograniczeñ stawianych przez organizm. Zdaniem przyjació³ Wanda Rutkiewicz by³a w po³owie zbudowana z ambicji. Uwielbiana przez publicznoœæ i media, wybitna i k³opotliwa przez nieokie³znan¹ osobowoœæ, upór i d¹¿enie do realizacji celów na przekór wszystkiemu. Ow³adniêta pasj¹. Sprawy „na dole” zawsze pozostawia³a na drugim planie. ¯y³a od wyprawy do wyprawy. Nigdy nie zdecydowa³a siê na macierzyñstwo. Rozpad³y siê jej dwa ma³¿eñstwa. Najwa¿niejsza by³a dla niej wolnoœæ. Nieustannie balansowa³a na granicy bólu istnienia i ciep³a blasku s³awy. I bezwiednie zmierza³a do samounicestwienia. „Urodzi³am siê czwartego lutego 1943 roku w Plunie (Litwa, ZSRR) jako córka Zbigniewa B³aszkiewicza i Marii z domu Pietkun. Pochodzê z inteligencji pracuj¹cej, ojciec mój jest in¿ynierem w Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego. W roku 1946 przyjecha³am z rodzicami do
Jej pierwsze kontakty ze wspinaczk¹ zaczê³y siê w Sokolikach. By³a wtedy cz³onkiem Wroc³awskiego Klubu Wysokogórskiego.
Polski, do £añcuta (woj. rzeszowskie), a nastêpnie do Wroc³awia. Tutaj w 1949 r. zaczê³am uczêszczaæ do drugiej klasy Szko³y Podstawowej (pocz¹tkowo uczy³am siê w domu). Szko³ê Podstawow¹ ukoñczy³am w 1955 roku. Naukê kontynuujê w II Liceum Ogólnokszta³c¹cym. Po z³o¿eniu egzaminu dojrza³oœci mam zamiar studiowaæ na Politechnice Wroc³awskiej. Jestem od 1957 roku harcerk¹ (przyboczn¹) w 18. Dru¿ynie Harcerskiej im. Batalionu „Zoœki”. Wanda B³aszkiewicz”. Pisz¹c ten ¿yciorys mia³a szesnaœcie lat. To treœæ kwestionariusza dla przysz³ych studentów Politechniki Wroc³awskiej. Sk³ada³a go jeszcze przed egzaminami maturalnymi, a edukacjê rozpoczê³a od drugiej klasy, na starcie wyprzedaj¹c rówieœników. Trudniej, choæ ambitniej, bo pod górê. Od ma³ego s³ynê³a ze „¿mudzkiego” uporu. Szybko musia³a dorosn¹æ, by wesprzeæ matkê w domowych obowi¹zkach. Ojcu chcia³a zast¹piæ pierworodnego syna, który zgin¹³ œmierci¹ tragiczn¹. Jej ulubionym przedmiotem by³a matematyka. Odnosi³a te¿ wielkie sukcesy w sporcie: rzuca³a kul¹, dyskiem i oszczepem, skaka³a wzwy¿ i w dal, biega³a, jeŸdzi³a konno. Nale¿a³a do dru¿yny harcerskiej. Wystêpowa³a na scenie, gra³a w szkolnym teatrze i recytowa³a wiersze. I we wszystkim musia³a byæ najlepsza, by zaspokoiæ ambicje ojca i zas³u¿yæ w jego oczach na miejsce po zmar³ym bracie. Dzieciñstwo by³o biedne, na szczêœcie rodzina mia³a kozê, ma³a Wanda j¹ pasa³a, wiêc by³o mleko. Od siódmej klasy Wanda ju¿ sama zarabia³a na siebie i dok³ada³a siê do rodzinnego bud¿etu, daj¹c korepetycje. Jej motto brzmia³o: „licz sobie du¿o, inaczej nie bêd¹ ciê ceniæ”. Wanda nie tylko zarabia³a, ale te¿ pomaga matce w prowadzeniu domu. Gotowa³a, sprz¹ta³a, opiekowa³a siê m³odszym rodzeñstwem, czego szczerze nienawidzi³a. Zim¹ sama ogrzewa³a sobie pokój wiadrami wype³nionymi wrz¹tkiem. Przebywa³a poza domem tak du¿o, jak tylko siê da³o. Zanim ukoñczy³a 17 lat, by³a ju¿ studentk¹ elektroniki Politechniki Wroc³awskiej, mia³a niespe³na 22, gdy zosta³a magistrem. Specjalizowa³a siê w maszynach cyfrowych, uczy³a fizyki i matematyki. Po matce odziedziczy³a niezwyk³e przywi¹zywanie wagi do swojego wygl¹du. Bardzo dba³a o to, by w ka¿dych warunkach wygl¹daæ perfekcyjnie – nawet w wysokich górach. Kiedy na sznurkach na pranie w górskich obozowiskach wisia³y koronkowe majtki, wiadomo by³o, ¿e mo¿na tam spotkaæ Wandê. Nikt nigdy nie widzia³ jej w z³ym stanie czy z brudnymi w³osami. Zawsze znajdowa³a sposób na k¹piel, nawet jeœli oznacza³o to przejœcie kilkunastu kilometrów w jedn¹ stronê. Jednak nie od razu jej zainteresowania skierowa³y siê w stronê gór. Ze sportem zwi¹zana by³a od najm³odszych lat, ale jej ukochan¹ dyscyplin¹ sta³a siê siatkówka.
Wanda Rutkiewicz
Wanda Rutkiewicz na szczycie Mount Everest, 1978 r.
Gra³a w I-ligowej dru¿ynie, a nawet mia³a zostaæ zawodniczk¹ reprezentacji Polski. Jej pierwsze kontakty ze wspinaczk¹ zaczê³y siê w Sokolikach. By³a wtedy cz³onkiem wroc³awskiego Klubu Wysokogórskiego. Do wspinania wprowadzi³ j¹ Bogdan Jankowski, który tak wspomina ten wyjazd:
Jan Pawe³ II otrzymuje od Rutkiewicz kamieñ ze szczytu Mount Everest
„Myœla³em raczej o wyjeŸdzie turystycznym, a nie o namawianiu Wandy na wspinaczkê. Pojechaliœmy w Sokoliki, posadziliœmy Wandê na pniu pod Wielkim Kominem w Sukiennicach i powiedzieliœmy: ty tu siedŸ, a my zaraz do ciebie zejdziemy. Zaczêliœmy siê wspinaæ z Johnem Wachowiczem, te¿ ju¿ dawno nie ¿yj¹cym, z drugiej strony Sukiennic, ty³em Wielkiego Komina. Bêd¹c w najtrudniejszym miejscu, s³yszê przez szczelinê jakieœ sapanie. Mówiê: „S³uchaj John, zdaje mi siê, ¿e Wanda siê wspina”. John na to: „A co ty, g³upi?! Wychodzimy na górê i widzimy Wandê 20 metrów nad ziemi¹, solo bez liny. Ledwo siê trzyma, bo komin jest szeroki. John by³ znany z kwiecistego jêzyka, nie zawsze eleganckiego, wiêc go proszê: „Tylko nic nie mów, bo ona spadnie”. Zawi¹za³em pêtlê na linie i zrzuci³em krzycz¹c: „Wanda, ³ap siê!” – Ona tê linê z obrzydzeniem odrzuci³a i wylaz³a sama na górê. To by³a jej pierwsza wspinaczka. Tak siê zaczê³o, no i potem ju¿ sz³a swoj¹ drog¹”. W 1962 r. ukoñczy³a kurs taternicki i od tej pory rozpoczê³a siê jej przygoda z Tatrami i konsekwentnie z górami coraz wy¿szymi. W Tatrach przesz³a wiele trudnych dróg, miêdzy innym Wariant „R” na Mnichu, czy direttissimê pó³nocnej œciany Kie¿marskiego Szczytu. Wielkim wydarzeniem by³ dla niej pierwszy wyjazd w Alpy. By³o to w roku 1964 i od razu zakoñczy³ siê kilkoma znacz¹cymi wspinaczkami. W 1967 r. pokona³a wschodni¹ œcianê Aiguille du Grépon (3482 m), a w kilka lat póŸniej do³o¿y³a do swych osi¹gniêæ kolejne trudne wspinaczki w Alpach – drugie kobiece wejœcie na Eiger (1973) i pierwsze kobiece przejœcie zim¹ pó³nocnego filaru Matterhorn (1978). W 1968 r. wziê³a udzia³ w wyprawie w góry Norwegii, gdzie w zespole kobiecym dokona³a pierwszego kobiecego wejœcia filarem wschodnim na Trollryggen. Jednak najwiêksze osi¹gniêcia przynios³y jej wyprawy w góry najwy¿sze. Pierwsze wyjazdy to Pamir w roku 1970 i wejœcie na Pik Lenina (7134 m), Hindukusz w dwa lata póŸniej z wejœciem na Noszak (7482 m)
i wreszcie Karakorum w 1975 r. Wesz³a wtedy na Gasherbrum III (7952 m), co by³o polskim kobiecym rekordem wysokoœci. Lata siedemdziesi¹te nie by³y dla Rutkiewicz najszczêœliwsze. Rozpad³o siê jej ma³¿eñstwo z warszawskim taternikiem Wojciechem Rutkiewiczem. Za m¹¿ wysz³a raz jeszcze, raczej z rozs¹dku, za austriackiego chirurga Helmuta Scharfettera. To dziêki jego starannej opiece mog³a wróciæ do wspinaczki po otwartym z³amaniu koœci udowej. Niestety, i tym razem potrzeba niezale¿noœci okaza³a siê silniejsza. W 1972 r. tragicznie zmar³ jej ojciec, bestialsko zamordowany w £añcucie. Œmierci ojca i brata okaza³y siê zaledwie wierzcho³kiem góry lodowej w kontekœcie tragedii, z jakimi Rutkiewicz bêdzie musia³a zmierzyæ siê w ¿yciu. W wyprawach wysokogórskich zginie bowiem ca³a rzesza jej przyjació³ i znajomych. Zdarzy jej siê znosiæ na dó³, rozk³adaj¹ce siê ju¿, cia³o kole¿anki. Zdarzy patrzeæ na to, jak najwiêksza mi³oœæ spada w przepaœæ. Mowa tu o Kurcie Lyncke, berliñskim neurologu i pasjonacie gór. By³ zwi¹zany z Wand¹ w latach 90., planowali œlub. Podczas wspólnej wspinaczki odpad³ od œciany Broad Peaku i polecia³ w dó³. „Nienawidzi³am wtedy gór” – komentowa³a po jego œmierci. Wówczas pierwszy raz w ¿yciu zrobi³a sobie przerwê od wypraw i wspinania. Przygas³a, zapad³a siê w sobie. Ale zanim to nast¹pi³o, coraz bardziej dystansuj¹ca siê od wiecznie sk³óconego œrodowiska polskich alpinistów, zaczê³a braæ udzia³ w miêdzynarodowych ekspedycjach. To w³aœnie z zachodnioniemieck¹ wypraw¹ osi¹gnê³a swój najwiêkszy sukces: zdobycie 16 paŸdziernika 1978 r. Everestu (8,848.86 m). By³o to trzecie kobiece wejœcie na najwy¿sz¹ górê œwiata a jednoczeœnie pierwsze polskie i europejskie. „Œwieci³o s³oñce. Wyjê³am z plecaka i zostawi³am na szczycie ma³y kamyk przywieziony z Polski”. Tego samego dnia papie¿em zosta³ Polak Karol Wojty³a. W czasie spotkania z Wand¹ Rutkiewicz powiedzia³: „Dobry Bóg tak chcia³, ¿e tego samego dnia weszliœmy tak wysoko”. Tym wyczynem zyska³a ogólnoœwiatow¹ s³awê. Dla mediów sta³a siê gwiazd¹ i uosobieniem braku rozs¹dku. Twarda, atrakcyjna, charyzmatyczna i nieobliczalna. Jednak jej cia³o zaczyna³o siê buntowaæ, nie wytrzymywa³o nadludzkich obci¹¿eñ. Przeszkadza³a ci¹gle nawracaj¹ca anemia, stare odmro¿enia i wielokrotnie z³amane nogi. Po otwartym z³amaniu koœci udowej w czasie zdobywania Elbrusa (5,642 m) w 1981 r., Ÿle leczonym w lokalnym radzieckim szpitalu, musia³a dwa lata poruszaæ siê o kulach. Nie przeszkodzi³o jej to, choæ by³a krytykowana za upór, ju¿ w 1982 r. zorganizowanie kobiecej, nieudanej, niestety, wyprawy na K2, zakoñczonej œmierci¹ przyjació³ki. Aby przejœæ 150-kilometrowy szlak z Dasso do podnó¿a góry, trzeba byæ w szczytowej formy. Wyczerpuj¹ca podró¿ trwa³a dwa tygodnie. Wanda przesz³a ca³¹ drogê o kulach. Ze wzglêdu na stan swojej nogi nie mia³a szans na zdobycie szczytu. Po tym wydarzeniu na jakiœ czas opuœci³a góry i zaczê³a siê profesjonalnie œcigaæ w wyœcigach samochodowych. Za kó³kiem czu³a siê równie pewnie jak na oœmiotysiêcznikach, uwielbia³a szybk¹ jazdê. Honorarium za udzia³ w filmie dokumentalnym o kobietach w Himalajach wyda³a na swój drugi samochód, uzyska³a licencjê rajdow¹ i podda³a swojego Poloneza tuningowi w ramach przygotowañ do wyœcigów. „Nie jestem skromn¹ kobiet¹. Lubiê dobre samochody, eleganckie rzeczy, piêkne ubrania”. W czasie 30-letniej kariery wspinaczkowej nieraz ociera³a siê o œmieræ. Podczas treningu ska³kowego spad³a z wysokoœci 18 metrów, cudem unikaj¹c z³amania krêgos³upa; w Norwegii z³ama³a nogê; zdobywaj¹c zim¹ po³udniow¹ œcianê Aconcagui (6960 m), najwy¿szego szczytu obu Ame-
Wanda Rutkiewicz podczas wyprawy na K2, szczyt widoczny w tle, 1982 r. Zdjêcie z arch. Jerzego Kukuczki
ryk, ledwo ocala³a spod lawiny; gdy schodzi³a z Gasherbrumu I z dwójk¹ partnerów, zgubili drogê i wyczerpani po ciê¿kim noclegu nad dwutysiêcznym urwiskiem, zaczêli zje¿d¿aæ w przepaœæ. Wanda zdo³a³a ich utrzymaæ, choæ jak wspomina³a, lina niemal przeciê³a j¹ wpó³. Kolejny zdobyty przez ni¹ oœmiotysiêcznik musia³ czekaæ na himalaistkê niemal siedem pe³nych lat. 15 lipca 1985 r. Wanda Rutkiewicz stanê³a na szczycie Nanga Parbat (8126 m). W 1986 r. do³¹czy³a do francuskiego zespo³u, który jako pierwszy w tamtym roku prowadzi³ dzia³alnoœæ u podnó¿a szczytu K2. Jej apodyktyczny charakter zrazi³ do niej spor¹ czêœæ polskiego œrodowiska wspinaczkowego, a poza tym wyprawa dowodzona przez Maurice’a i Liliane Barrard by³a pierwsz¹ w sezonie 1986 na K2, co stwarza³o polskiej himalaistce szansê, ¿e zostanie pierwsz¹ kobiet¹ na œwiecie, która stanie na tym szczycie. 23 czerwca Rutkiewicz stanê³a na K2 (8,611 m). „W odró¿nieniu od wierzcho³ka Everestu, który ma wielkoœæ blatu sto³u, ten na K2 rozci¹ga³ siê szeroko dooko³a niej i by³ p³aski. Mo¿na by go przyrównaæ prawie do wielkoœci sporego pokoju. Wystarczy³o w nim miejsca, by zatañczyæ. I w³aœnie to mia³a ochotê robiæ…”. Zosta³a pierwsz¹ kobiet¹ i pierwsz¹ Polk¹, która zdo³a³a tego dokonaæ. „Na ska³ach za wierzcho³kiem g³ównym po stronie pó³nocnej zostawi³am przyciœniêty kamieniem plastikowy worek z polskim proporczykiem i kartk¹ z moim nazwiskiem i imieniem, dat¹ i godzin¹, imieniem i nazwiskiem Liliane oraz z dumnym dopiskiem first women’s ascent. Potem nazbiera³am prawie kilogram drobnych kamyczków, a gdy doszli Francuzi, jeszcze przez godzinê robiliœmy sobie zdjêcia” – wspomina³a Rutkiewicz. Ma³¿eñstwo Barrard, które osi¹gnê³o szczyt pó³ godziny po Polce, zginê³o podczas zejœcia. W 1987 r. razem z Ryszardem Wareckim zdoby³a Sziszapangmê (8,027 m),
5 maja 2012 r. ods³oniêto jej tablicê pami¹tkow¹ na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Gór pod Osterw¹.
znów wpisuj¹c siê w historiê himalaizmu jako pierwsi Polacy na szczycie. PóŸniej kolejno w latach 1989 i 1990 by³o Gaszerbrum II (8,035 m) i I (8068 m) i od tej pory rozpoczê³a siê jej „Karawana do marzeñ”. Po wejœciu na Gasherbrum I powsta³a idea rozprawienia siê z pozosta³ymi oœmioma szczytami „Korony Himalajów” w ramach wyprawy, nazwanej „Caravan to Dreams”. Alpinistka postawi³a na szali swoje ¿ycie. Prasa rozpisywa³a siê, ¿e Wanda Rutkiewicz zostanie pierwsz¹ kobiet¹, która zdobêdzie wszystkie 14 oœmiotysiêczników œwiata. Projekt przewidywa³ wejœcie na brakuj¹ce jej do Korony Himalajów osiem szczytów w ci¹gu pó³tora roku. Mówiono, ¿e ten plan jest niemo¿liwy do zrealizowania. Nawet najlepiej przygotowani alpiniœci potrzebuj¹ od czterech do szeœciu miesiêcy na odzyskanie si³ po przekroczeniu granicy 8 000 metrów. Wiêkszoœæ wejœæ w Himalajach wymaga minimum szeœciu tygodni aklimatyzacji, nie mówi¹c ju¿ o pogodzie, która mo¿e popsuæ szyki ka¿dej wyprawie. Wanda jednak zdawa³a siê tym nie przejmowaæ. Pocz¹tkowo wszystko uk³ada³o siê po jej myœli. Pod koniec 1991 r. stanê³a na Cho Oyu (8 201 m) i Annapurnie (8 091 m). Wyprawa na Annapurnê, po³o¿y³a siê cieniem na reputacji Rutkiewicz. 21 paŸdziernika 1991 roku szczyt zdobyli Stefko, Wielicki i Paw³owski. Wanda wspina-
³a siê razem z nimi, ale od pocz¹tku by³o jasne, ¿e nie jest w najlepszej formie. Ostatecznie, dzieñ póŸniej tak¿e zaatakowa³a szczyt. Z rann¹ nog¹, walcz¹c z bólem, zdoby³a go wieczorem i podjê³a odwa¿n¹ decyzjê o nocnym biwakowaniu poza obozem. Rano raz jeszcze próbowa³a wejœæ na wierzcho³ek, ¿eby zrobiæ wyraŸne zdjêcia. I w³aœnie w trakcie tej próby widzieli j¹ koledzy, którzy poddali w w¹tpliwoœæ osi¹gniêcie Wandy. Trudno wyobraziæ sobie wiêksz¹ potwarz dla tak wytrawnego i doœwiadczonego wspinacza. Spraw¹ zaj¹³ siê Polski Zwi¹zek Alpinizmu, który powo³a³ specjaln¹ komisjê. Kluczowym dowodem w sprawie by³y fotografie wykonane przez Rutkiewicz podczas nocnego wejœcia. Na ich podstawie orzeczono, ¿e himalaistka zdoby³a Annapurnê. Pozosta³ jednak niesmak. Rutkiewicz przez wiêkszoœæ swojego zawodowego ¿ycia, na przekór nastrojom panuj¹cym w œrodowisku, promowa³a ideê alpinizmu kobiecego. „Chcia³am wspinaæ siê z kobietami, braæ na siebie odpowiedzialnoœæ, a nie byæ prowadzona na szczyt przez mê¿czyzn” – mówi³a. Swoje zmagania i przemyœlenia drukowa³a na ³amach czasopism zajmuj¹cych siê tematyk¹ alpinistyczn¹, w kraju i za granic¹. By³a wspó³autork¹ lub autork¹ kilku ksi¹¿ek, w tym „Zdobycie Gasherbrumów”, „Na jednej linie”, „Karawana do marzeñ”, czy „Wszystko o Wandzie Rutkiewicz” i „Wiêcej o Wandzie Rutkiewicz”. Dziewi¹tym jej szczytem mia³a byæ Kanczendzonga (8586 m), na której w owych czasach nie stanê³a jeszcze kobieta. W dniu 12 maja 1992 r. o 3.30 wraz z Carlosem Carsolio wyruszy³a do ataku na szczyt. Carlos po 12 godzinach ataku szturmowego zdoby³ szczyt i w drodze powrotnej spotka³ Wandê. Siedzia³a w œnie¿nej dziurze na wysokoœci ponad 8200 metrów. Nie mia³a ze sob¹ wody. Zasugerowa³ jej odwrót. Uparta Wanda jednak nie chcia³a odpuœciæ szczytu. Mimo braku sprzêtu biwakowego zdecydowa³a siê przeczekaæ noc i kontynuowaæ wejœcie nastêpnego dnia. Zawsze mówi³a, ¿e „zespó³ wyruszaj¹cy w góry ma przed sob¹ okreœlony cel, który bêdzie realizowa³ za wszelk¹ cenê. Nie wolno zak³adaæ i ¿ywiæ oczekiwañ wobec innych, ¿e w sytuacji zagro¿enia ¿ycia nara¿¹ w³asne ¿ycie, by nam pomóc. Nie wolno swoim postêpowaniem zmuszaæ ludzi do wyborów ostatecznych. Ludzie siedz¹cy na dole, w bezpiecznym cieple, nie powinni oceniaæ innych, którzy walcz¹ o przetrwanie w warunkach ekstremalnych. Nie chcê umieraæ, ale nie mam nic przeciwko œmierci w górach. Jestem z ni¹ obeznana”. Rozpoczêta szaleñcza pogoñ za wszystkimi oœmiotysiêcznikami Ziemi, sprawi³a, ¿e ju¿ nic nie mog³o oderwaæ Wandy od gór. Kolejne ma³¿eñstwo nie wytrzyma³o kontaktu z rzeczywistoœci¹, a w Polsce czeka³ tylko chaos codziennego ¿ycia i jawna wrogoœæ wiêkszoœci œrodowiska alpinistycznego. Czy coœ j¹ przera¿a³o? Tylko ona sama. Ba³a siê w³asnej niemocy. Tego, ¿e mo¿e okazaæ siê zwyczajnie, po ludzku s³aba. Za s³aba. Kiedy zatrzyma³a siê „Karawana do marzeñ”, Wanda mia³a 49 lat. Pozosta³a tam, w najwy¿szych górach, którym poœwiêci³a wiêkszoœæ swojego bardzo barwnego ¿ycia. 5 maja 2012 r. ods³oniêto jej tablicê pami¹tkow¹ na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Gór pod Osterw¹. Jolanta Szczepkowska
ZDJ NET Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org Przygotowuj¹c siê do wymarzonej wyprawy na Elbrusie z³ama³a koœæ udow¹. Nawet przez chwilê nie pomyœla³a, by zrezygnowaæ. 150-kilometrowy szlak z Dasso do bazy pokona³a o kulach.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
12
www.kurierplus.com
Mi³oœæ… i co dalej
Czes³aw Karkowski
Mi³oœæ i œmieræ Œ
mieræ mi³oœci mo¿na te¿ traktowaæ dos³ownie, kiedy umiera ktoœ z pary zakochanych. Artyœci uwielbiali tê tematykê, bowiem uwznioœla³a rangê uczucia ku wy¿ynom nieœmiertelnoœci, nadawa³a mi³oœci wymiar romantycznie tragicznego doznania: wznios³oœæ, rozpacz, rozdzielenie przez wy¿sz¹ si³ê, bo ¿adna inna potêga nie zdo³a pokonaæ ziemskiej si³y uczucia. Bo ono i tak trwa nadal – po œmierci, po ostatecznym rozstaniu: wszystko ginie, mi³oœæ nie umiera. Natomiast niechêtnie podchodzili do prozaicznych w¹tków omówionych w poprzednim szkicu, jak¿e niepoetycznej natury, a przecie¿ na porz¹dku dziennym s¹sprawy, ¿e pary siê po prostu rozchodz¹. Z wielkiego uczucia nie zostaje nic – w najlepszym wypadku, najczêœciej zaœ – rozczarowanie i z³oœæ, gorycz i niesmak.
Zgon królowej Polski malarz Józef Simmler (18231868) siêgn¹³ po romantycznie atrakcyjny temat z dawnej historii Polski. „Œmieræ Barbary Radziwi³³ówny” – drugiej ¿ony ostatniego z Jagiellonów, króla Zygmunta Augusta. Zwi¹zek ów uwa¿ano nie tylko za mezalians, ale co gorzej – za próbê wtargniêcia jednej z arystokratycznych rodzin na królewskie pokoje, zamiar wywy¿szenia siê Radziwi³³ów nad resztê szlachty. Nic dziwnego, ¿e sprzeciw wobec tego ma³¿eñstwa by³ gwa³towny. Król pozosta³ nieugiêty, a po przedwczesnej œmierci Barbary (po czterech latach) pogr¹¿y³ siê w wielkiej melancholii. Zaniedba³ sprawy pañstwowe, przebywa³ g³ównie na Litwie, zacz¹³ zajmowaæ siê okultyzmem, wywo³ywaniem duchów i tym podobnymi praktykami. Simmler, za co mu chwa³a, stroni³ jednak od patosu. Nie jest to scena rozdzieraj¹cej serce rozpaczy, ale obraz g³êbokiego smutku: samotny w³adca siedzi na ³ó¿ku przy zmar³ej ¿onie, d³onie splecione (za³amane?) trzyma na udzie; Barbara bia³a jak p³ótno poœcieli, w której zgas³a. Jej rêka zwisa bezw³adnie.
Augustus Egg – Past and Present: numer 1.
Prawda, kompozycja jest nieco teatralna. Sytuacja zaaran¿owana zosta³a jak ostatnia ods³ona przed zapadniêciem kurtyny; rozsuniête kotary z lewej i prawej sugeruj¹ coœ jak koñcowy akt na scenie ¿ycia; za chwilê zostan¹ zaci¹gniête i koniec. Faktycznie artysta sugerowa³ siê tragedi¹ Alojzego Feliñskiego „Barbara Radziwi³³ówna”, co jednak nie umniejsza wartoœci obrazu, namalowanego zgodnie z wymogami sztuki akademickiej. Rzadko mam okazjê omawiaæ polskie obrazy, ale po tych nielicznych przyk³adach widaæ, i¿ polscy artyœci reprezentowali najwy¿szy poziom sztuki europejskiej, choæ akurat – jak w tym przypadku – byli mo¿e niezbyt oryginalni. Niemniej, technicznie doskonali, œwietnie trafiaj¹cy w gust publicznoœci.
Skutki zdrady ma³¿eñskiej „Past and Present” z 1858 r. brytyjskiego artysty Augustusa Egga nale¿y do silnego w Wielkiej Brytanii moralizatorskiego nurtu w sztuce. Kiedy lata temu zwiedza³em Tate Gallery (nie Tate Modern, która jest nudna jak wszystkie kolekcje sztuki nowoczesnej, ale galeriê brytyjskiego malarstwa g³ównie XIX wieku), zaskoczy³a mnie mnogoœæ obrazów poœwiêconych wiktoriañskiej bardzo surowej etyce: rodzina, nieskazitelne ¿ycie prywatne i publiczne, zasady niewzruszone, tragiczne konsekwencje naruszenia norm kodeksu spo³ecznego. Realistyczne obrazy, natrêtna moralistyka, bezwzglêdny os¹d nawet za drobne wykroczenia wobec etyki strze¿onej przez spo³eczeñstwo. Obraz Egga stanowi centraln¹ czêœæ tryptyku malarskiego na temat tragicznych konsekwencji niewiernoœci ma³¿eñskiej. A do tego wystêpku mia³o zachêcaæ w³aœnie uchwalone, z³agodzone prawo o rozwodach. Obraz interwencyjny, obraz publicystyczny, ale czy¿ nie takim by³o poprzednio publikowane dzie³o Williama Hunta? Scena przedstawia ¿onê w rozpaczy i wstydzie le¿¹c¹ na pod³odze i mê¿a za³amanego przy stole z listem w rêku,
Józef Simmler – Œmieræ Barbary Radziwi³³ówny
dowodem kobiecej zdrady. Robaczywa po³ówka jab³ka na pod³odze (druga czêœæ na stole) podkreœla tylko moralny wydŸwiêk dzie³a. Dwie dziewczynki bawi¹ce siê w g³êbi dope³niaj¹ obrazu, podobnie jak dzie³o Hunta, pe³ne dodatkowych szczegó³ów przekszta³caj¹cych momentaln¹ scenê w narracjê. Jak siê dzie³o Egga ma do tytu³u tego odcinka? W dalszych czêœciach tryptyku umiera m¹¿, zostawiaj¹c samotne, podroœniête dziewczynki, a na ostatnim – niewierna ¿ona dokonuje ¿ywota w ³achmanach gdzieœ pod mostem. Tak oto szczêœcie i harmonia po¿ycia ma³¿eñskiego zosta³a zniweczona, a œmieræ pary koñczy wszystko.
siê w upojeniu nad jakimiœ niebywa³ymi wodami, ca³uje martwe usta Jana. Przedstawiona jest jako niebezpieczna modliszka w szczytowym momencie erotycznego prze¿ycia – st¹d i tytu³ grafiki. *** Na tym koñczê pó³roczny cykl na temat rozmaitych postaci mi³oœci w malarstwie zachodnim. Dziêkujê czytelnikom za cierpliwoœæ, a przede wszystkim dziêkujê redaktor Zofii K³opotowskiej za jej nieustann¹ ¿yczliwoœæ i dostêp z moimi tekstami do „Kuriera Plus”, a nade wszystkim dziêkujê jej za pomys³ do tej serii opowieœci o obrazach i artystach. m
Poca³unek œmierci I na koniec grafika wybitnego brytyjskiego artysty, Aubrey Beardsley’a – „The Climax”, jako wytworne, secesyjne przedstawienie kulminacyjnej sceny krótkiego dramatu Oscara Wilde’a pt. „Salome”. Jest to opowieœæ o córce króla Heroda, kochaj¹cej siê w wiêŸniu tego w³adcy, Janie zwanym Chrzcicielem. Jej mi³oœæ jest gwa³towna i agresywna, tym ¿ar³oczniejsza, im silniej wiêzieñ odrzuca jej amory. W zamian za erotyczny taniec siedmiu zas³on otrzymuje od Heroda g³owê Jana, podan¹ m³odej kobiecie na tacy. Beardsley, zawsze bardzo erotyczny w swych piêknych, czarno-bia³ych grafikach, doprowadzi³ secesyjny styl do manierycznej skrajnoœci. Orgia dekoracyjnych esów-floresów – wszystkie linie gn¹ siê, faluj¹, skrêcaj¹. Œwiat p³ynny i wibruj¹cy, ekstatyczny. Salome unosi Aubrey Beardsley – The Climax
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
13
Dooko³a sto³u C
zy Józef Stalin, sowiecki satrapa, móg³ mieæ coœ wspólnego z kuchni¹? Na pierwszy rzut oka raczej nie, ale to, ¿e pochodzi³ z Gruzji, z miejsca gdzie brak pretekstu jest ju¿ wystarczaj¹cym powodem do wystawnej uczty, sugeruje coœ zupe³nie innego. Wiadomo dziœ, ¿e matka Stalina – Keke – pracowa³a jako kucharka i z tego powodu jej syn do koñca ¿ycia nienawidzi³ zapachu gotowanego jedzenia. Kiedy po zes³aniu na Sybir zamieszka³ na jednej kwaterze z Jakowem Swierd³owem i Lwem Kamieniewem ustalili, ¿e podziel¹ siê obowi¹zkami po równo. Ka¿dy mia³ gotowaæ, sprz¹taæ i zdobywaæ ¿ywnoœæ. Szybko jednak okaza³o siê, ¿e Stalin nie tylko nie zamierza gotowaæ, ale nawet po sobie sprz¹taæ. Chodzi³ jedynie na polowania i na ryby. Swierd³ow najg³oœniej wyra¿a³ swoj¹ dezaprobatê. Stalin w swoich wspomnieniach z zes³ania napisa³, ¿e mia³ tam psa, którego nazwa³ Jaszka, tak samo jak mia³ na imiê Swierd³ow. Po ka¿dym posi³ku Stalin dawa³ Jaszce swój talerz do wylizania i chwali³ siê, ¿e przez to zawsze by³ czysty (!). Kiedy przychodzi³a na niego kolej zmywania – ucieka³.
P
o rewolucji, Stalin wraz z ¿on¹ Nadie¿d¹ Alli³ujew¹ jadali w sto³ówce Kremla, która mia³a opiniê najgorszej garkuchni w ca³ej Moskwie. Nadie¿da nie wytrzyma³a wspólnego po¿ycia i pope³ni³a samobójstwo. Mówiono, ¿e zrobi³a to po tym, gdy dowiedzia³a siê o g³odzie na Ukrainie. Kiedy Stalin przej¹³ po Leninie w³adzê w Zwi¹zku Sowieckim, jedyn¹ jego kulinarn¹ ekstrawagancj¹ by³a wanna pe³na ogórków kiszonych. NajwyraŸniej ludzie rewolucji karmili siê czymœ innym ni¿ tylko jedzenie. Jeœli ju¿ pi³ alkohol, to by³o to wy³¹cznie wino gruziñskie, najlepiej z rodzinnego Gori. Trudno ustaliæ, z której winnicy pochodzi³o jego ulubione, bo Gruzini to najwiêksi blagierzy œwiata i ka¿dy gospodarz, uprawiaj¹cy winoroœle w okolicy Gori utrzymuje, ¿e to w³aœnie po jego wino wysy³ano samolot z Moskwy. Faktem jest, ¿e podczas gdy cala Rosja dr¿a³a ze strachu przed gniewem Stalina to Gruzini nie musieli. Gruzini traktuj¹ siebie nawzajem jak jedn¹ wielk¹ rodzinê i gdy któryœ z nich zdradzi, to nie ma ju¿ dok¹d wracaæ. Dlatego Stalin o lojalnoœæ Gruzinów by³ spokojny. Podobno jedynym rodzajem jedzenia jakie sam potrafi³ przyrz¹dziæ i to ca³kiem nieŸle, by³y baranie szasz³yki. Po samobójstwie Nadie¿dy Alli³ujewy, Stalin jad³ jeszcze gorzej ni¿ wczeœniej. Zamkn¹³ siê te¿ w sobie i swojej depresji. Nadal jada³ w kremlowskiej sto³ówce. Zim¹ najbardziej smakowa³a mu zupa miêsna z kiszon¹ kapust¹, a latem kapuœniak z m³odej kapusty. Na drugie danie podawano mu kaszê gryczan¹ z mas³em, i kawa³kiem wo³owiny. Czasami mia³ ochotê na deser i by³a to zazwyczaj galaretka ¿urawinowa albo kompot z suszonych owoców. Tak jada³ Stalin przez okr¹g³y rok.
Adam Ma³osolny
Stalin, kuchnia i Gruzini M³ody Józef Stalin
Gruziñska kuchnia
niu Jakow. Straci³ on wszystko podczas rewolucji, ale w czasach swojej prosperity zatrudnia³ u siebie Keke, która by³a wówczas piêkn¹ kobiet¹, która poœlubi³a wiecznie pijanego szewca Wissariona. W Gruzji wszyscy wiedz¹, ¿e Stalin tak naprawdê by³ synem bogatego kupca. Aleksander Egnataszwili czu³ siê w obowi¹zku jej pomagaæ. Ka¿dego tygodnia przynosi³ jej wielki kosz pe³en warzyw, owoców, miêsa i wina. Aleksander dziêki wprowadzonej jeszcze przez Lenina nowej polityce ekonomicznej móg³ za³o¿yæ sk³ad handlowy i kilka restauracji. Ta sielanka jednak szybo siê skoñczy³a. Wprowadzone ogromne podatki sprawi³y, ¿e trafi³ do wiêzienia. Matka Stalina natychmiast spotka³a siê z szefem gruziñskich komunistów i ten powiedzia³ jej, ¿e „sztuka jest sztuka” i potrzebuje w wiêzieniu kogoœ innego w zamian za wypuszczenia Aleksandra. Do wiêzienia poszed³ wówczas jego brat Wasilij. Tymczasem Aleksander, czyli Sasza, natychmiast wyruszy³ do Moskwy, gdzie dziêki pomocy syna Stalina – Jakowa – uda³o mu siê osobiœcie spotkaæ z sowieckim przywódc¹. Obaj byli Gruzinami i spêdzili na rozmowie ca³¹ noc. O œwicie Stalin zadzwoni³ do Berii i nakaza³ oczyszczenie Egnataszwilego z wszelkich zarzutów, przekazanie mu do zarz¹du domu wakacyjnego w Foros na Krymie oraz zapisanie go do NKWD. W jedn¹ noc Sasza z przestêpcy sta³ siê cz³onkiem nomenklatury. Nie wiedzia³ wtedy, ¿e przy Stalinie ka¿dego dnia toczy siê walkê o ¿ycie.
S
asza Egnataszwili dawa³ sobie jednak znakomicie radê. Po pó³tora roku wzorowej pracy na Krymie zosta³ osobiœcie wezwany przez Stalina do Moskwy. W³aœnie zbudowano dla niego daczê w Kuncewie, która mia³a swoje w³asne gospodarstwo rolne. Ca³a ¿ywnoœæ dla Stalina mia³a pochodziæ tylko z tego gospodarstwa, bo Stalin nikomu nie ufa³. Saszy ufa³ nie tylko dlatego, ¿e by³ Gruzinem. Uwa¿a siê, ¿e doskonale wiedzia³, ¿e maj¹ wspólnego ojca. Pod zarz¹dem atka Stalina – Keke D¿ugaszwili – Saszy gospodarstwo w Kuncewie prospenadal mieszka³a w Gori. Mimo, ¿e ka¿dy rowa³o tak dobrze, ¿e nadwy¿ki produkwiedzia³, ¿e jest matk¹ przywódcy, to wy- tów oddawano do okolicznych sklepów p³acana jej przez pañstwo zaspo¿ywczych. Do tego Sasza pomoga ledwie wystarcza³a czêsto pomaga³ w kuchni gruna skromne ¿ycie. Stalin jej ziñskiemu kucharzowi Metrenie odwiedza³ i tylko czasem velemu, którego Stalin sprowysy³a³ do niej wylewne listy. wadzi³, ze s³yn¹cej z dobrej Za to bywa³ u niej z wizyt¹ kuchni Raczy. Stalin nie dba³ syn Stalina – Jakow D¿ugaszjednak o smako³yki. Da³ kuwili. Najwiêksz¹ pomoc¹ dla charzowi podwójn¹ pensjê Keke by³ Aleksander Egnapod warunkiem: ¿e nie bêdzie taszwili, syn znanego niegdyœ krad³. Stalin by³ uczulony na gruziñskiego kupca, restaurapunkcie kradzie¿y i od czasu tora i przedsiêbiorcy o imie- Aleksander Egnataszwili do czasu sam sprawdza³ wy-
M
datki jakie ponoszono na jego utrzymanie. Kiedy, któregoœ dnia odkry³, ¿e zjada dziennie dziesiêæ kilo œledzi, zwolni³ ze s³u¿by szefa ochrony, W³asika. Nie mia³ nawet cienia podejrzeñ, ¿e móg³ za tym staæ Sasza. Sasza Egnataszwili czêsto osobiœcie gotowa³ posi³ki dla Stalina razem z ¿on¹ Lilian¹, która kiedyœ by³a niemieck¹ baronow¹. Nadal jak móg³ pomaga³ matce Stalina, pisz¹c do niej o spotkaniach z jej synem Soso. W Kuncewie mia³ do swojej wy³¹cznej dyspozycji amerykañskiego Cadillaca z szoferem. Zapyta³ kiedyœ Stalina wprost: dlaczego nie je on po gruziñsku? Na co Stalin odpowiedzia³ krótko: „Nakarm mnie”. Sasza wyruszy³ do Tbilisi, sk¹d przywióz³ do Kuncewa dwa wagony produktów, a nawet piec do wypieku gruziñskiego chleba, a tak¿e gruziñskich pomocników z czasów, gdy prowadzi³ tam interesy. Stalin by³ zachwycony! Na obiadach Stalina zacz¹³ pojawiaæ siê gruziñski „tamada”, który wznosi³ toasty i oddawa³ biesiadnikom g³os. Z czasem Stalin zacz¹³ zatrudniaæ do tej roli profesjonalnych aktorów. Gruziñski stó³ nieoczekiwanie zmieni³ Stalina i na Kremlu zaczêto wydawaæ wystawne uczty. Egnataszwili czu³ siê w otoczeniu Stalina znakomicie. Zapomnia³ o tym, ¿e ten, kto lata zbyt blisko wokó³ S³oñca Narodów mo¿e siê spaliæ. Wszyscy z otoczenia Stalina wiedzieli, ¿e wyrok œmierci mo¿e pojawiæ siê ka¿dego dnia, ale Sasza wierzy³, ¿e ¿yje ze Stalinem w braterskiej przyjaŸni. Kiedy wielkimi krokami zbli¿a³a siê wojna œwiatowa, Stalin zacz¹³ obawiaæ siê o w³asne ¿ycie. Ka¿da potrawa musia³a byæ najpierw spróbowana przez testera i zosta³ nim Sasza Egnataszwili. Stalin nie mia³ prawa zjeœæ niczego, co nie przesz³o przez jego rêce. Po wino do Gruzji jeŸdzi³ Egnataszwili osobiœcie. Sielanka skoñczy³a siê w 1941 r. wraz z wybuchem wojny z Niemcami. ¯ona Saszy – Liliana – z pochodzenia Niemka, zosta³a aresztowana i wys³ana do ³agru ale on sam nie odstêpuje Stalina na krok. Wie, ¿e od jego wiernoœci zale¿y ¿ycie ukochanej ¿ony.
Spotkanie w Ja³cie
W
ojna w koñcu wygasa. W Ja³cie na Krymie spotykaj¹ siê przywódcy zwyciêskich Aliantów, a w wydawanych tam ucztach uczestnicz¹ setki osób. Sasza staje na g³owie aby niczego nie brakowa³o i wszystko by³o najlepszej jakoœci. Obiad wydany w Ja³cie na czeœæ Roosevelta by³ wiêcej ni¿ specjalny. To tam Sasza zarz¹dzi³, ¿e na obiad zostanie podany ten sam zestaw potraw jak dla wstêpuj¹cego na tron cara Miko³aja. Podano wówczas indyka w pomarañczach i pigwach, sma¿onego œledzia z Kerczu nad Morzem Bia³ym z ziemniakami. Do tego karkówka w leœnych grzybach, dziczyzna, galaretka z jesiotra i wiadra kawioru. Uczestnik tej uczty, angielski premier Winston Churchill w swoich pamiêtnikach napisa³, ¿e w³aœnie podczas tej uczty zrozumia³, ¿e Zwi¹zek Sowiecki jest prawdziwym zwyciêzc¹ tej wojny, a Stalin wynegocjowa³ wówczas wszystko co chcia³.
A
leksander Egnataszwili spisa³ siê wówczas na medal i ten medal rzeczywiœcie dosta³. Wraz z nim tak¿e awans na genera³a NKWD. To wtedy dowiedzia³ siê te¿, ¿e ukochana Liliana nie ¿yje. Beria rozkaza³ rozstrzelaæ j¹ zaraz po aresztowaniu. Przez lata Sasza ³udzi³ siê ¿e j¹ zobaczy. Kiedy dowiedzia³ siê co siê sta³o, straci³ si³y i chêæ ¿ycia. Rozchorowa³ siê, a zatroskany Stalin wys³a³ do niego w³asnego lekarza. Sasza jednak nigdy nie przyj¹³ podawanych mu leków. Sprowadzi³ potajemnie w³asnego lekarza i kupowa³ lekarstwa w zwyk³ych aptekach, bo ba³ siê trucizny. W koñcu przesta³ jeœæ i zmar³ z g³odu i ¿alu. Pochowano go w rodzinnym Gori w Gruzji. Stalin prze¿y³ swojego przyrodniego brata o piêæ lat. Po jego œmierci jad³ i pi³ bez umiaru, trac¹c kompletnie kontrolê nad swoim zdrowiem. Gdy zmar³, ca³a obs³uga jego kuchni uciek³a w obawie, ¿e zostan¹ rozstrzelani przez Beriê, który na krótko przej¹³ w³adzê nad Rosj¹, koñcz¹c gruziñski rozdzia³ historii tego kraju raz na zawsze. m
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
14
www.kurierplus.com
GRUBE RYBY I PLOTKI
Weronika Kwiatkowska
Ruben Östlund
Za nami 75. Festiwal Filmowy w Cannes. Podczas fina³owej gali nie oby³o siê bez zaskoczeñ. Jury pod przewodnictwem Vincenta Lindona postanowi³o przyznaæ a¿ dwie statuetki jako tradycyjn¹ Nagrodê Jury. Trafi³y one do twórców belgijsko-francusko-w³oskiej koprodukcji „Le otto montagne” oraz do... Jerzego Skolimowskiego. Jego film „IO” to opowieœæ o ludziach, z perspektywy b³¹kaj¹cego siê osio³ka. „Chcia³bym podziêkowaæ swoim osio³kom... Wszystkim szeœciu”– mówi³ ze sceny Skolimowski, podaj¹c imiona zwierzêcych aktorów. O czym jest nagrodzony obraz? „Tytu³owy bohater filmu Skolimowskiego wystêpuje w cyrku z m³od¹ artystk¹ o pseudonimie Kasandra (w tej roli Sandra Drzymalska). Dziewczyna troskliwie siê nim opiekuje, a Io darzy j¹ bezwarunkow¹ mi³oœci¹. Niestety, kiedy po demonstracji przeciwników wykorzystywania zwierz¹t do cyrku wkraczaj¹ komornicy, ta dwójka musi siê rozdzieliæ. Osio³ek trafia do stajni, a póŸniej jeszcze kilkakrotnie zmienia w³aœcicieli. Pewnego wieczoru niespodziewanie odwiedza go Kasandra, która – pamiêtaj¹c o jego urodzinach – przynosi Io ciastko marchewkowe. Po chwili jednak odje¿d¿a, poganiana przez swojego ch³opaka (Tomasz Organek). Zwierzê ci¹gle za ni¹ têskni i postanawia j¹ odszukaæ. Ucieka z gospodarstwa, gubi siê w lesie, a nastêpnie zostaje przygarniête na chwilê przez grupê kiboli. W dalszej czêœci wêdrówki osio³ek trafia pod opiekê kierowcy tira (Mateusz Koœciukiewicz) i w³oskiego ksiêdza (Lorenzo Zurzolo), który zabiera go do posiad³oœci hrabiny (Isabelle Huppert)” – czytamy. „Silny ³adunek emocjonalny i realizacja, która w najlepszych momentach skwierczy w swej dziwnoœci, sprawiaj¹, ¿e „IO” jest wci¹gaj¹cym doœwiadczeniem, filmem, który staje na w³asnych kopytach” – pisz¹ krytycy o nowym dziele Jerzego Skolimowskiego. Natomiast laureatem najwa¿niejszej nagrody, czyli Z³otej Palmy dla najlep-
Joanna Kulig
Jerzy Skolimowski
szego filmu, zosta³ po raz drugi w swojej karierze Ruben Östlund, twórca znanego „The Square”, tym razem doceniony za satyryczny „Triangle of Sadness”, który zosta³ okrzykniêty „najbardziej obrzydliwym filmem canneñskiego konkursu”. Jak napisa³ jeden z polskich krytyków filmowych, Szwed stworzy³ europejsk¹ wersjê „Rejsu”. „Luksusowym statkiem p³yn¹ najbogatsi wspó³czesnego œwiata. Rosyjski oligarcha, ma³¿eñstwo, które dorobi³o siê na handlu broni¹, influencerzy ¿yj¹cy na koszt wielkich korporacji. Sztorm wywo³uje u wiêkszoœci podró¿nych chorobê morsk¹, a popsute jedzenie – biegunkê. Pok³ad zalewaj¹ fekalia i wymiociny. Wspó³czesny Olimp siêga dna” – czytamy. „Chcia³em zafundowaæ moim bohaterom karnawa³” – mówi³ laureat Z³otej Palmy. „Ju¿ w œredniowieczu spo³eczeñstwo potrzebowa³o kilku dni, kiedy panowie stawali siê podw³adnymi i odwrotnie” – precyzowa³ Östlund. Tak dzieje siê i tym razem. Po katastrofie wycieczkowca pasa¿erowie docieraj¹ na wyspê, gdzie szybko siê okazuje, ¿e oszczêdnoœci na koncie s¹ mniej przydatne, ni¿ np. umiejêtnoœæ rozpalenia ogniska. „Kiedy zaczynaliœmy robiæ ten film, chcieliœmy, aby prowokowa³ do myœlenia. Zale¿a³o nam na tym, by widzowie zadawali sobie pytania, a projekcja sta³a siê po¿ywk¹ do dalszej dyskusji. Bardzo ciesz¹ mnie reakcje, z którymi zetknêliœmy siê na festiwalu w Cannes” – powiedzia³ Östlund podczas gali. Na czerwonym dywanie nie zabrak³o innych polskich akcentów. Szyku zadawali Robert i Anna Lewandowscy, Agnieszka Holland czy Anja Rubik. Pozytywne emocje polskiej publicznoœci wzbudzi³a obecnoœæ Joanny Kulig, która nie tylko zosta³a zaproszona do presti¿owej roli jurora konkursu, ale i dost¹pi³a zaszczytu odciœniêcia swoich d³oni w Cannes. Aktorka znana m.in. z „Zimnej wojny” Paw³a Pawlikowskiego zamieœci³a relacjê z tego wydarzenia w mediach spo³ecznoœciowych. „To dla mnie wielki zaszczyt” – napisa³a Joanna Kulig. „Mia³am 18 lat, kiedy po raz pierwszy przyjecha³am do Cannes, potem w 2018 roku z „Zimn¹ wojn¹”, a teraz jako cz³onek Jury Un Certain Regard. Jestem bardzo wzruszona!” – podziêkowa³a. Tym samym do³¹czy³a do innych s³ynnych rodaków, miêdzy innymi: Romana Polañskiego, Andrzeja Wajdy i Andrzeja ¯u³awskiego. Talent Joanny Kulig ju¿ jakiœ czas temu zosta³ dostrze¿ony na œwiecie. Polska aktorka niebawem pojawi siê w kolejnej hollywoodzkiej produkcji,
tym razem bêdzie to komedia romantyczna zatytu³owana „She Came To Me”. Na instagramie Kulig mo¿na ogl¹daæ zdjêcia z planu, na których pozuje miêdzy innymi z Anne Hathaway i aktorem znanym z „Gry o Tron” – Peter’em Dinklage. „Œwiatowo” – komentuj¹ internauci. „Nasza duma narodowa” – podsumowuj¹ fani. A pomyœleæ, ¿e Asia Kulig zaczyna³a karierê od wystêpu w programie muzycznym TVP „Szansa na sukces”. * Na „Top Gun: Maverick” fani orygina³u czekali blisko 40 lat. Jednak – jak donosz¹ recenzenci po dwóch stronach oceanu – by³o warto! Hollywoodzki uœmiech Toma Cruise’a powróci³ na wielki ekran i wzbudzi³ wszechobecny entuzjazm. Niektórzy twierdz¹, ¿e kontynuacja przebija pierwsz¹ – dla wielu ju¿ kultow¹ – czêœæ. „To film duchem i cia³em (choæ nie technologi¹!) nale¿¹cy do lat dziewiêædziesi¹tych. Jego realizacja, sposób budowania narracji, typ bohaterów i napiêcia miêdzy nimi bardzo pasuj¹ do schematów, do których przyzwyczai³o nas wówczas kino. Kilka autoiro-
nicznych dowcipów, m³odsze twarze i realizacyjny majstersztyk wpuszczaj¹ w ten œwiat pewne tchnienie œwie¿oœci, podobnie jak wiêksza reprezentacja kobiet i bohaterów o innych ni¿ bia³y kolorze skóry. Jednak ten „najntisowy” duch to nie zarzut, przeciwnie. Daje on produkcji kopa. By³y to przecie¿ czasy kina marz¹cego, bez granic, bezczelnego. „Mavericka” niesie taka w³aœnie energia: ¿e wszystko jest mo¿liwe, jeœli tego wystarczaj¹co pragniesz, ¿e masz w sobie si³ê, by zmieniaæ siebie i œwiat, ¿e granic nie ma, istniej¹ tylko w Tobie” – czytamy w recenzjach. Fani i krytycy chórem podkreœlaj¹, ¿e to kolejny pomnik na czeœæ Toma Cruise’a. „Aktor, a tak¿e producent tego filmu, od lat znany jest z niezwyk³ego zaanga¿owania w role i predylekcji do samodzielnego wykonywania skomplikowanych zadañ kaskaderskich. Tak, jakby chcia³ wykrzyczeæ œwiatu, ¿e jego up³yw czasu nie dotyczy. S³yszymy ciê, Tom! Ten krzyk jest donoœny i przekonywuj¹cy” – pisz¹ widzowie. I przekonuj¹, ¿e warto siê wybraæ do kina. By prze¿yæ to jeszcze raz. m
Tom Cruise i jego „Top Gun: Maverick”
Œcie¿ka dŸwiêkowa Jan Latus
Choæ robi siê gor¹co, a moje mieszkanie nie ma klimatyzacji, wielkie okno jest zamkniête. W przeciwnym razie przez ca³y dzieñ, z ma³ymi przerwami, s³ysza³bym przeraŸliwe zgrzytanie jakiegoœ elektrycznego narzêdzia. Chyba jest to pi³a tarczowa do ciêcia kamienia i marmurów, a mo¿e drewna? W spêtanej przepisami i regulacjami Ameryce w pewne dni, zwykle w niedzielê, nie mo¿na strzyc trawników. Ha³as traktuje siê jak zaœmiecanie otoczenia – te¿ jest uci¹¿liwy i mo¿e spowodowaæ straty zdrowotne, a w ka¿dym razie – utratê nerwów. Moje miniaturowe osiedle jest niby cichutkie, czasem tylko pod oknem us³yszê parkuj¹cy samochód, zw³aszcza terko-
cz¹cy diesel i bawi¹ce siê dzieci. Gadaj¹ce zreszt¹ czêœciej po rosyjsku ni¿ polsku, tak jest przynajmniej tu u mnie. Makabrycznie brzmi¹ce pi³y pracujê czasem i wieczorem, równie¿ w weekendy, na s¹siednim, ju¿ w³aœciwie wykoñczonym i sprzedanym osiedlu. W Polsce mieszkania w nowych domach kupuje siê jednak zwykle w tzw. stanie deweloperskim, czyli go³e, niepomalowane œciany i pod³ogi i otwory na sedes czy zlew. Chc¹c nie chc¹c, ludzie wykañczaj¹ mieszkania sami – w³asnym sumptem, przy pomocy fachowców i ma³ych firm. Czêsto ju¿ siê wprowadzili, ale prace ci¹gle trwaj¹. Te, coraz dro¿sze, mieszkania, s¹ dum¹ i chlub¹ m³odej polskiej rodziny. Przez 30 lat sp³acania kredytu ma
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
15
Stany wewnêtrzne
Weronika Kwiatkowska
Prowodyrka Telefony, telefony, gdzie dzwoniæ mam. Jaki numer mam wykrêciæ. Do kogo z was? Telefony w mojej g³owie. Telefony w mojej g³owie. Telefony w mojej g³owie. To tylko ja. Krzycza³ Grzegorz Ciechowski. By³ pocz¹tek lat 80. Lider „Republiki” nosi³ d³ug¹ grzywkê. I stoj¹c za klawiszami wodzi³ b³êdnym wzrokiem po sali. T³um krzycza³. Ja te¿. Ale kilka lat póŸniej. I do piosenki nagranej z radia. Z urwan¹ koñcówk¹. Bo kawa³ek nie zmieœci³ siê w ca³oœci i redaktor NiedŸwiecki spieszy³ z zapowiedzi¹ kolejnego miejsca na Liœcie. Kasetê po¿yczy³am od kolegi. By³am w pi¹tej klasie podstawówki. I wszystkie kole¿anki s³ucha³y Papa Dance. Oraz uczy³y siê kroków lambady. Ja te¿. Zna³am na pamiêæ zwrotki i refreny. O kamikaze. I wiruj¹cym szarym pyle. A nieskomplikowany uk³ad choreograficzny æwiczy³am u kole¿anki w domu. Konkretnie – w przedpokoju. Magda by³a wysoka i w¹t³a jak trzcina. Mia³a fryzurê enerdowskiego bramkarza i same pi¹tki na œwiadectwach. Ja nosi³am w³osy spiête w kucyk i by³am – jak wyrazi³a siê pani od matematyki – prowodyrk¹. Za pierwszym razem nie zrozumia³am tego s³owa. Ale i tak – z niejasnych powodów – napawa³o mnie dum¹. Dalej wychowawczyni raczy³a klasê wywodem na temat niedalekiej przysz³oœci tych, którzy nie pojm¹ zasad mno¿enia u³amków. ¯e bêdziemy kopaæ rowy. Albo pracowaæ na torach. W odblaskowych kamizelkach. To zapamiêta³am. Te kamizelki. Mo¿e dlatego, ¿e neonowe odcienie by³y wtedy modne. Wœciek³e ró¿e. Jaskrawe oran¿e. Jadowite ¿ó³cie. Na karnawa³owy balik mama uszy³a nam spódniczki z ko³a i krótkie topy do kompletu. Z lewej strony, do piersi, by³a
przytroczona ró¿yczka. Nie pamiêtam czy wygra³yœmy konkurs tañca. Ale na czarno-bia³ej fotografii wygl¹damy na zadowolone. Przykucnê³yœmy w pierwszym rzêdzie. Magda obejmuje mnie za szyjê. Ja poprawiam miniówkê. Lœni¹ wypastowane czó³enka. B³yska uœmiech. Kole¿anka obok zakrywa d³oni¹ usta. Ktoœ najwyraŸniej musia³ nas rozbawiæ. Ch³opcy, zbici w grupê, stoj¹ po jednej stronie. S¹ w przewadze. 17 do 10. Widocznie nie wszystkie dziewczynki przysz³y na potañcówkê. A mo¿e taki by³ uk³ad si³? W lewym dolnym rogu, trochê jakby poza kadrem, Tomek Gronikowski. Zmar³ kilka lat temu. Ci¹gle pamiêtam barwê jego g³osu. I numer bloku, w którym mieszka³. Reszta siê zaciera. Blaknie. Zostaj¹ tylko b³yski. Flashbacki. Siedzimy z Magd¹ przy stoliku w Bryant Park. Od czasu lambady przed lustrem minê³y dwie dekady. Ale – jak to w przypadku przyjaŸni z podwórka bywa – rozmowa jest swobodna, jakbyœmy widzia³y siê wczoraj. Wspominamy wspólnych znajomych. I kadrê pedagogiczn¹. Opowiadamy sobie ¿ycie. Próbuj¹c w te kilka godzin upchn¹æ najwa¿niejsze wydarzenia, prze³omowe momenty. Nie ma ich znowu tak wiele. Magda wysz³a za m¹¿ za ch³opaka, z którym chodzi³a od drugiej klasy liceum. Jemu te¿ profesor Rybacka wieszczy³a karierê w kopaniu rowów. Dzisiaj jest prezesem spó³ki skarbu pañstwa. Swoj¹ drog¹ to ciekawe, ¿e pedagodzy prezentowali tak ubogi repertuar, powtarzaj¹c wci¹¿ te same, wyœwiechtane kwestie. Zastanawiam siê, czym dzisiaj „motywuj¹” m³odzie¿ do nauki? Jakim zajêciem strasz¹? I czy deprecjonowanie uczciwej, ciê¿kiej pracy jeszcze w ogóle uchodzi? Mo¿e wyœmiewaj¹ nowe zawody typu influencerka? Ale wed³ug ostatnich badañ, wiêkszoœæ dzieciaków (szko³a podstawowa) w³aœnie o tym marzy. O pracy, w której nic nie trzeba robiæ. Tylko
to byæ prawdziwy, przytulny i piêkny dom, a Polacy lubi¹ ³adne rzeczy i eleganckie otoczenie. Tak wiêc, ju¿ chyba dziewiêæ miesiêcy od wprowadzenia siê pierwszych lokatorów, ci¹gle widzê tam facetów przycinaj¹cych jakieœ p³ytki, majstruj¹cych przy meblach na tarasie, machaj¹cych m³otkami i pêdzlami. Na moim osiedlu du¿ych remontów ludzie raczej nie przeprowadzaj¹, natomiast szaleje cieæ z trzymanymi w rêkach i potwornie g³oœnymi narzêdziami: kosiark¹ do trawników, kosiark¹ do ¿ywop³otów, dmuchaw¹ do liœci. Goœæ siê stara, dlatego niemal codziennie – ot, choæby teraz, s³yszê ten uporczywy ha³as. Gdy przychodzi noc, ustaj¹ ha³asy na podwórcu, choæ czasem mi³o æwierkaj¹ ptaki. S³yszê natomiast s¹siadów. Zbudowany wedle technologii amerykañskiej dom, a wiêc z drewnianymi belkami stropów i gipsowymi p³ytami na œcianach, dr¿y w posadach, gdy ktoœ zatrzaœnie drzwi do mieszkania, rusza siê i trzeszczy na wietrze niczym stara fregata na morzu. Przez akustyczn¹ pod³ogê – choæ le¿y na niej wyk³adzina dywanowa – s³yszê z do³u nieustanne rozmowy/k³ótnie ma³¿eñskie. Oczywiœcie po rosyjsku. Poza tym jednak w Warszawie, jak na tak du¿e miasto, jest w miarê cicho.
Mieszkam na odludziu, obok s¹ dzia³ki. Dopiero na g³ównej arterii, ulicy Powsiñskiej, s³yszy siê nieustanny szum samochodów zmierzaj¹cych do centrum miasta, a popo³udniami w przeciwnym zwykle kierunku, w stronê Wilanowa. W miarê starzenia siê cz³owieka ze s³uchem dziej¹ siê równoczeœnie dwa, na pozór sprzeczne z sob¹, procesy. S³yszy siê coraz gorzej, ale zarazem wykazuje siê – mimo tego, coraz silniejszego, „t³umika” w uszach – coraz wiêksz¹ wra¿liwoœæ na ha³as. Jak na razie, odpukaæ, s³yszê dobrze, ale denerwuj¹ mnie ha³asy: przeraŸliwe skrzypienie skrêcaj¹cego tramwaju, spalinowy silnik w tyle autobusu (na szczêœcie coraz wiêcej jest hybrydowych i elektrycznych), w weekendowe wieczory m³odzi kolesie œcigaj¹cy siê na wyj¹cych jak wiertarka motocyklach i w sportowych samochodach. Poza tym jednak, jak ju¿ napisa³em, Warszawa, w ogóle Polska, jest miejscem do ¿ycia cichym, co podobno jest wielk¹ zalet¹. ¯ycia nocnego za bardzo nie ma, stragany usuniêto z chodników, a na parterach budynków coraz wiêcej sklepów zostaje zamkniêtych. Grodzone osiedla (a teraz tylko takie siê buduje) s¹ jak wymar³e: nie ma w œrodku ¿adnego sklepu, dziedziñca s³u¿¹cego do spotkañ. Na po-
zdjêcia telefonem. Z ³azienki. Z restauracji. Ze sklepu. Z samolotu. Upozowywaæ swoje cia³o na tle. Reklamowaæ produkty i us³ugi. Byæ chodz¹cym s³upem og³oszeniowym. Le¿eæ. I pachnieæ. Za miliony. * Œwiat siê pali, niech siê pali. Wychowa³a mnie katecheza, wychowa³ kapitalizm. Heavy metal, Morbid Angel i Kreator. I pies, co siê nazywa³ Szarik i kot, co mówi³: hator, hator, hator.* Jesteœmy pokoleniem boomersów. Coraz mniej rozumiemy ze œwiata, którego – jak ironicznie deklamuje Fisz – m³odzie¿ jest nadziej¹. Albo przekleñstwem. To siê jeszcze oka¿e. My te¿ mieliœmy ruszyæ bry³ê z posad. Ale wysz³o jak zwykle. * W sobotê odciê³o mi rêkê. Metaforycznie. Bo w sensie œcis³ym oceaniczna fala runê³a z impetem i zala³a telefon. Na czarnym ekranie smutnie miga³o logo. I przez trzy doby walczy³am z syndromem odstawienia. Nie pomog³o nocne le¿akowanie w ry¿u. Odczynianie. I mod³y. Zanios³am urz¹dzenie mobilne do serwisu. W³aœciciel powiedzia³, ¿e niczego nie mo¿e obiecaæ. Ale siê postara. Na myœl o utraconych notatkach i zdjêciach dozna³am objawów tachykardii. Ale siê uda³o. Mo¿e nie ca³kiem, bo niektóre przydatne funkcje przesta³y dzia³aæ, ale odzyska³am s³owa i obrazy. G³os nie¿yj¹cego ojca zaklêty w kilkuminutowej wiadomoœci g³osowej. Niezliczone nagrania przedstawiaj¹ce Cecyla i Pani¹ Matkê. (Œpi¹ce koty. Mrucz¹ce koty. Mówi¹ce koty. Naæpane kocimiêtk¹ koty). A tak¿e przygody wiewiórki Lucyny. Oposiczki Grety. I kilku przedstawicieli homo sapiens. Dziesi¹tki donosów rzeczywistoœci. Adresy. Has³a i logi-
Grzegorz Ciechowski
ny. Cytaty z ksi¹¿ek. Pomys³y na teksty. Nagrane wywiady, których jeszcze nie zd¹¿y³am spisaæ. Cyfrowe œlady ostatnich kilku lat ¿ycia. Chce pani sprawdziæ, kto dzwoni³? – zapyta³ serwisant. Zanim oœwiadczy³, ¿e telefon musi zostaæ jeszcze kilka godzin w naprawie. Kto dzwoni³? – zdziwi³am siê na g³os. Bo to ostatnia rzecz, o której bym pomyœla³a. Kto jeszcze u¿ywa telefonu w celu przeprowadzenia rozmowy? Ju¿ nawet boomersi tego nie robi¹. Ale dinozaury! Telefon bez uprzedniego zaanonsowania uchodzi w pewnych krêgach za objaw impertynencji i coraz wiêcej abonentów przyznaje otwarcie, ¿e terkot dzwonka wprowadza ich w stan g³êbokiej neurozy. Nale¿ê do tej grupy. Rzadko odbieram. A jeœli muszê oddzwoniæ, robiê to niechêtnie. Wykonujê telefon w ostatecznoœci. Kiedy wyczerpi¹ siê inne mo¿liwoœci kontaktu. Ta fobia ma swoj¹ nazwê. Przewidzia³ j¹ Grzegorz Ciechowski. Czterdzieœci lat temu. m * Tworzywo Sztuczne, OK Boomer!
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
dwórkach starsze dzieci ju¿ siê nie bawi¹ – wol¹ przed komputerem w swoim pokoju. Nawet na – obowi¹zkowych w eleganckich apartamentach – balkonach prawie nigdy nie widzi siê ludzi siedz¹cych na le¿akach i rozmawiaj¹cych ze sob¹ przy kawie lub drinku. Czêœciej jest to sk³adowisko na rowery i inne sprzêty. Mieszkañcy wje¿d¿aj¹ samochodem do podziemnego gara¿u, z niego wind¹ do apartamentu i tam chowaj¹ siê do rana. Brakuje mi ulicznego gwaru, dowodu witalnoœci miasta i dŸwiêkowej dokumentacji wiêzi spo³ecznych i biznesowych. Brakuje mi nieustannego szumu klimatyzatorów podwieszonych do okien nowojorskich wie¿owców. Klaksonów taksówek, a nawet przeraŸliwie g³oœnych syren wozów stra¿ackich. Têskniê do gwaru rozmów, œmiechów, muzyki i brzêku szklanek dobiegaj¹cego przez uchylone drzwi barów. Brakuje mi g³oœnych, ekstrawertycznych rozmów Amerykanów mijaj¹cych mnie na ulicy. Pogodnej muzyki pop umilaj¹cej zakupy w supermarkecie i rytmicznego merenque i salsy tworz¹cych podk³ad dŸwiêkowy podejrzanych transakcji w latynoskiej bodedze. Brakuje mi te¿, oj brakuje, nieustannego terkotu motorków na ulicach Azji. Tej kakafonii klaksonów, którymi kierowcy
skuterów, samochodów, ciê¿arówek i autobusów witaj¹ siê, ¿egnaj¹, ostrzegaj¹ wzajemnie, rozmawiaj¹ w jakimœ, niezrozumia³ym dla przechodniów, jêzyku. Cisza jest zdrowsza i higieniczniejsza ni¿ ha³as. Wszystko jednak z umiarem. Gdy jest przesadnie cicho, jak na przyk³ad w bibliotece, mo¿e to byæ na d³u¿sz¹ metê mêcz¹ce, a pobyt w ca³kowicie wyt³umionym pomieszczeniu przeradza siê w torturê ws³uchiwania siê we w³asne serce i w³asne, goni¹ce panicznie, myœli. Opustosza³e po pierwszym uderzeniu COVID-u miasta, zaryglowane sklepy i restauracje, wymar³e lotniska na pocz¹tku budzi³y rozbawione zdziwienie, jednak coraz czêœciej mieliœmy ju¿ doœæ tej martwoty, têskni¹c do ruchu i ha³asu wytwarzanego przez ludzkie istoty i zbudowane przez nie maszyny. Tworz¹cy z osiedlowych klombów i ¿ywop³otów kopiê ogrodu francuskiego w Wersalu mój ogrodnik zakoñczy³ w³aœnie dzia³alnoœæ. Wy³¹czê wiêc, przygrywaj¹c¹ mi, p³ytê kalifornijskiej grupy TOTO i odwa¿nie otworzê okno. Powinno byæ ju¿ cicho a¿ do rana. W filipiñskiej lub tajskiej wiosce obudzi³by mnie jutro kogut. Tu bêdê musia³ obudziæ siê sam i w ciszy sypialni, niechêtnie, ws³uchaæ siê w swoje myœli. m
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
16
www.kurierplus.com
PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa
Stanis³awa Fleszarowa-Muskat
- Muskat
Lato nagich dziewcz¹t
Lato nagich dzie wcz¹t
odc. 41
L
ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach...
– Ulka! Gdzie jest Ulka? – wo³a³ Antoni. Podejrzliwie spojrza³ na konferansjera. – Oho! – pomyœla³ – ju¿ siê zaczyna! Rozmówki, szepty po k¹tach. – Poka¿ no siê, jak wygl¹dasz? Zimno ci? – Trochê. – Pamiêtaj, nie zrób ojcu wstydu. Uœmiechnê³a siê z wysi³kiem. – Wychodzisz po drugim numerze. Krzysztof ciê zapowie, odczekasz chwilê i wyjdziesz na pierwszych taktach melodii. Mo¿e daæ ci ma³y kieliszek koniaku? – Proszê! – Bo¿e, Bo¿e! Bêdê mia³ drugiego Sitka w zespole. Na³ó¿ trochê wiêcej ró¿u na policzki, jesteœ blada jak œciana. – Jej trema jest tak intensywna – odezwa³a siê Julia sprzed swego lustra – ¿e potrafi odbarwiæ nawet szminkê. Antonispojrza³ na ni¹ krzywo. Uœmiechnê³a siê ironicznie. By³a szczera po raz pierwszy tego dnia. – Trzeba wzi¹æ pod uwagê, ¿e ona nie ma jeszcze dziewiêtnastu lat. Rutyny nabiera siê z wiekiem! – To by³a odpowiedŸ, na któr¹ zas³u¿y³a. Antoni sam domalowa³ córkê i klepn¹³ j¹ kilka razy doœæ silnie po policzkach. – Nic tak nie o¿ywia wygl¹du – powiedzia³ z przekonaniem. Odsun¹³ siê i patrzy³ na ni¹ z zadowoleniem. – Postaraj siê byæ tylko ³adna, resztê zostaw mnie. Na pewno wszystko pójdzie dobrze. Naprawdê wszystko posz³o dobrze. Wprawdzie na dŸwiêk pierwszych taktów „Come prima” dozna³a uczucia parali¿u, ale jedno spojrzenie na konferansjera, który czeka³ ju¿ w pogotowiu, ¿eby wykonaæ swoje zadanie, o¿ywi³o j¹ natychmiast. Myœl, ¿e on móg³by naprawdê kopn¹æ j¹ w tê chmurê halek i falbanek, któr¹ mia³a na sobie, w niezwyk³y sposób dodawa³a lekkoœci i szybkoœci jej krokom. Wybieg³a na scenê i natychmiast rozleg³y siê brawa, brawa za sukniê, za buciki, za w³osy i dekolt, za ca³e olœniewaj¹ce dziewiêtnaœcie lat. Ulka zrozumia³a tê ³askawoœæ publicznoœci, napotka³a rozpromieniony wzrok ojca i nagle zapomnia³a, jak zaczyna siê ta piosenka, któr¹ mia³a œpiewaæ. Orkiestra gra³a wstêp, jeszcze dwadzieœcia, piêtnaœcie, dziesiêæ taktów do refrenu, a ona nie mo¿e sobie przypomnieæ pierwszych s³ów, nie mo¿e odnaleŸæ ich w pamiêci. Czarna widownia przed oczyma jest jak
morze, groŸna g³êbia, która wci¹gnie j¹ i poch³onie. I nagle w którymœ z pierwszych rzêdów zalœni³y szkl¹ okularów. To Marek! On tam by³. On jeden na ca³ej ogromnej i czarnej widowni dr¿a³ ze strachu i modli³ siê, ¿eby jej dobrze posz³o. Podnios³a g³owê i wyczekawszy na swoje wejœcie, zaczê³a czysto i pewnie: – Come prima... G³os mia³a bardzo jeszcze surowy, ale œwie¿y i jasny, g³os dziecka. I ten niewypowiedziany urok m³odoœci by³ ca³¹ jego si³¹. Musia³a siê podobaæ. Nikt nie pozostaje obojêtny wobec ma³ych psów, kotów, kurcz¹t i niedŸwiadków. Czasem s¹ zupe³nie nieporadne, ale to tak¿e jest ich wdziêkiem. Ulka dosta³a du¿e, du¿e brawa. Ojciec sam wrêczy³ jej ró¿e i poca³owa³ na scenie w obydwa policzki. – No widzisz, ty gówniaro! – szepn¹³. Potem koncert odbywa³ siê w dalszym ci¹gu, a ona siedzia³a w garderobie i p³aka³a. Rzêsy siê jej odklei³y, szminka puœci³a. Nie mog³a siê opanowaæ, odprê¿enie by³o zbyt wielkie. Tak zasta³ j¹ Marek, gdy przyszed³ za kulisy z³o¿yæ jej gratulacje. – By³aœ cudowna! – powtarza³. – By³aœ cudowna! – A ona nie przestawa³a mazaæ siê szmink¹. Julia patrzy³a na ni¹ z pob³a¿aniem i zazdroœci¹. Beczeæ w takich okolicznoœciach to by³a tak¿e m³odoœæ. Antoni œmia³ siê i nie przestawa³ wzruszaæ siê sob¹. By³ nadzwyczajny w roli ojca. Zmy³ szminkê z twarzy Ulki, zapakowa³ jej sukniê i halkê do walizki, z najwiêksz¹ pieczo³owitoœci¹ odniós³ do wozu ró¿e. Przy tym wszystkim doœwiadcza³ rozterki w³aœciwej przewoŸnikowi z dziecinnej zagadki, który dysponuj¹c jedn¹ ma³¹ ³ódk¹ mia³ przetransportowaæ przez rzekê wilka, kozê i kapustê. Wola³by nie wieŸæ razem Julii i Ulki; dziwnie jakoœ nie odpowiada³a mu ta sytuacja, sam nie wiedzia³ czy ze wzglêdów obyczajowych, czy te¿ ze starego nawyku wojskowego pirotechnika. Wiedzia³, ¿e materia³ów wybuchowych nie wozi siê razem. Jeœli jednak osobno, to najpierw nale¿a³oby odwieŸæ Juliê. Wtedy Ulka musia³aby zostaæ z tymi urwipo³ciami, których mia³ w zespole. Za ¿adnego z nich nie rêczy³. A ta ma³a g¹ska by³a chyba jeszcze naprawdê niewinna. Bo¿e, z jakimi komplikacjami musz¹ siê spotykaæ ojcowie niewinnych córek! Zdecydowa³ siê jednak wieŸæ je obydwie razem. To by³o chyba mniej niebezpieczne. Przez ca³¹ drogê Julia szczebiota³a, a on mia³ jeszcze jeden problem do rozstrzygniêcia: czy odwieŸæ najpierw Juliê do Grand Hotelu, a potem Ulkê, czy na odwrót? Ta szelma by³a gotowa wykorzystaæ ka¿d¹ okazjê do zemsty. Krêci³ siê ko³o niej od kilku dni jakiœ fabrykant spinek do mêskich podwi¹zek. Tacy maj¹ pieni¹dze. Niby nic, zatrudnia dwóch ludzi, sam pakuje. A forsy jak lodu! Móg³by go kupiæ dziesiêæ razy z jego tr¹bk¹ i skrzypcami na dok³adkê. Nie powinien wiêc Julii zostawiaæ samej. By³a do wszystkiego zdolna, widzia³ to po jej oczach. Pragn¹³ jednak byæ trochê z Ulk¹ sam. Nale¿a³o mu siê to po dzisiejszym wieczorze i – bagatela – po tych trzynastu latach! Odwióz³ wiêc najpierw Juliê. Zaniós³ jej walizkê i ró¿e do windy. – Kiedy wrócisz? – zapyta³a niedbale: – Zaraz! Tylko odwiozê ma³¹. – Zejdê na kolacjê.
– Nie mo¿esz poczekaæ na mnie w pokoju? – A có¿ to za ró¿nica w pokoju czy na sali? – uœmiechnê³a siê, wiedzia³a, czego siê boi. Ktoœ wszed³ do windy, nie mo¿na by³o dalej prowadziæ tej rozmowy. Ten podwi¹zkarz oczywiœcie ju¿ tam na ni¹ czeka! Co wieczora musi byæ w Grand Hotelu, jakby mia³ p³atny dy¿ur. A zreszt¹, niech pokosztuje tego szczêœcia. Prêdzej czy póŸniej i tak siê to skoñczy. Wróci³ do wozu i zaproponowa³ Ulce, ¿eby pojechali na kolacjê do Gdyni. Ale siê nie zgodzi³a. – Nie jesteœ g³odna? – Bardzo! – A wiêc czemu? Ulka dotknê³a d³oni¹ jego ramienia. – Ja ci dawno chcia³am ju¿ to powiedzieæ... Chcia³am ciê prosiæ, ¿ebyœ przyszed³... ¿ebyœ wst¹pi³ do domu... Antoni zamilk³. Wci¹¿ trzyma³a d³oñ na jego ramieniu. Grza³a go ta ma³a, lekka pi¹stka, czu³ wyraŸnie promieniuj¹ce ciep³o jej dotyku. – Dobrze – powiedzia³. – Jak chcesz. Nie mówili ju¿ nic przez ca³¹ drogê. Antoni mia³ wiele do myœlenia i Ulka tak¿e. Przez ca³y czas widzia³a w ojcu swoj¹ najrozkoszniejsz¹ zemstê – na Grzegorzu i matce. I oto przyprowadza³a go teraz, aby pocieszyæ j¹ po stracie tamtego. Sytuacja by³a paradoksalna, ale dawa³a jednak wiêcej szczêœcia ni¿ zemsta. – Matka bêdzie mo¿e z³a, ¿e j¹ zbudzimy – powiedzia³ Antoni, zatrzymuj¹c wóz. – Och, nie – szepnê³a Ulka. Prowadzi³a ojca po ciemnych schodach. – Mam klucz. Antoni znalaz³ siê w korytarzu obwieszonym ró¿norodn¹ garderob¹. Wonie, które siê tu b³¹ka³y, by³y wspomnieniem perfum, zupy kalafiorowej i chyba sma¿onych na oleju œledzi. Poci¹gn¹³ nosem, tego ostatniego zapachu nie by³ pewny. Ulka zbli¿y³a siê na palcach do którychœ z licznych drzwi. – Pozwolisz, ¿e ja najpierw mamê przygotujê. Pora b¹dŸ co b¹dŸ i wizyta niezwyk³a. – Nacisnê³a ostro¿nie klamkê i zapali³a œwiat³o w pokoju. Antoni dozna³ œmiesznego uczucia radoœci pomieszanej ze strachem. Nie widzia³ Anny od dnia, w którym siê rozeszli. Obydwoje byli wtedy jeszcze bardzo m³odzi, ale trzynaœcie lat... Trzynaœcie lat dla kobiety jednak coœ znaczy. Jakie ona mia³a ¿ycie? Czy go wspomina³a? Czy by³o go jej brak? Dlaczego nigdy dot¹d o tym nie pomyœla³? Ulka sta³a wci¹¿ na progu. Odwróci³a siê powoli, by³a blada. – Matki nie ma – szepnê³a. Wszed³ za ni¹ do pokoju. Tapczan by³ nie zas³any. Na krzeœle le¿a³a sukienka, któr¹ matka widaæ zdjê³a wróciwszy z biura. Musia³a siê gdzieœ spieszyæ, skoro nie schowa³a jej do szafy. Zawsze dba³a, ¿eby garderoba nie poniewiera³a siê po sprzêtach. – Czy... czy to czêsto siê zdarza? – wyj¹ka³. Czu³ siê oœmieszony, jak najaktualniej zdradzany m¹¿. Ulka patrzy³a na niego szeroko rozwartymi z przera¿enia oczyma. Nie rozumia³a, co do niej mówi. – Czy matka zawsze tak póŸno wraca? – powtórzy³. – Jej siê coœ sta³o! – krzyknê³a. – Ona zawsze o dziesi¹tej ju¿ œpi, wstaje bardzo wczeœnie. – Jej siê coœ musia³o staæ. JedŸmy na milicjê! – Uspokój siê, jest wpó³ do pierwszej w nocy. Radzê ci, po³ó¿ siê spaæ, a jak siê
wyœpisz, przyjdŸ do Grand Hotelu. Zjemy razem œniadanie. – To by³o naprawdê wrêcz idiotyczne uczucie! Ostatecznie co go mog³o obchodziæ, jak ona spêdza noc. A jednak sta³ tu i z g³upi¹ min¹, i tym œwiderkiem w sercu patrzy³ na pusty pokój i zimny, nie zas³any tapczan. – Nie zostawiaj mnie samej! – szepnê³a Ulka. – Co zrobiê, jeœli ona nie przyjdzie? – Chyba musi przyjœæ. – Nie wiem. Bojê siê. Zostañ ze mn¹! Zrobiê ci coœ do zjedzenia. I herbatê – zostaniesz? Machn¹³ rêk¹. By³o mu ju¿ wszystko jedno. I tak wiedzia³, ¿e nie zmru¿y oka do rana. Przeœliczna sytuacja! Juliê na pewno uwodzi podwi¹zkarz, a Anny o tej godzinie nie ma w domu. Ciekawe, jak¹ ona zrobi minê, kiedy go zobaczy? Do urz¹dzenia awantury nie ma wprawdzie prawa, ale nikt mu nie zabroni wyraziæ przynajmniej zdziwienia. Ulka wysz³a do kuchni i wróci³a po chwili. – Jest bia³y ser, pieczona cielêcina i rzodkiewki. Wprawdzie podejrzewam, ¿e cielêcina nale¿y do M-lle Eugenie, ale oddam jej jutro. – Kto to jest M-lle Eugenie? – Nasza wspó³lokatorka, nauczycielka francuskiego. To mieszkanie to ko³choz. A my mamy lodówkê i wszyscy trzymaj¹ w niej jedzenie. Kiedy przychodzê w nocy i chcê coœ zjeœæ, czêsto wynikaj¹ nieporozumienia. – Dawaj tê cielêcinê. Hm... a nie ma tam czegoœ?... – Jest. Pani Eugenia chowa sobie na nacieranie, bo j¹ strzyka. Rozpuszczê sokiem. – Jeden kieliszek wystarczy. Antoni rozsiad³ siê w fotelu i zapali³ papierosa. – Ona bêdzie mia³a minê, no! Ju¿ sam ten widok by³ wart nie przespanej nocy. Swoj¹ drog¹ mog³aby siê trochê krêpowaæ córk¹. Dziewczyna jest prawie doros³a i taki przyk³ad. Do przyk³adów nie mia³a w ogóle szczêœcia, biedne dziecko. Ale on jej to wszystko wynagrodzi! Jeœli tylko podwi¹zkarz u³atwi mu zadanie... Wesz³a Ulka z tac¹. – Jednak taka lodówka jest potrzebna w domu. Na dworze upa³, a galareta na cielêcinie, ¿e mo¿na no¿em kroiæ. – Antoni na³o¿y³ sobie porcjê i uœmiechaj¹c siê do córki, podniós³ w górê kieliszek. W drzwiach wejœciowych zazgrzyta³ klucz. Spojrzeli na siebie obydwoje jednakowo sp³oszeni. Antoni szybko prze³kn¹³ alkohol. Ulka podnios³a siê z krzes³a, nie wiedz¹c, czy ma tu czekaæ na matkê, czy wyjœæ do niej na korytarz. Nim podjê³a decyzjê, drzwi otworzy³y siê i na progu stanê³a Anna. Na jej widok i Antoni zerwa³ siê z krzes³a. Anna mia³a podarty i poplamiony p³aszcz, a przez chustkê, któr¹ owinê³a rêkê, przecieka³a krew. – Co siê sta³o? – krzyknêli obydwoje. – Nic wielkiego – Anna nadrabia³a min¹. – Muszê mieæ tylko trochê jodyny. Zdaje siê, ¿e jest w kuchni w apteczce pani Eugenii. – Zaraz przyniosê – Antoni rzuci³ siê do drzwi. – I banda¿! Banda¿ powinien byæ tam... – urwa³a i patrzy³a na niego w przera¿onym zdumieniu. Ból, który szarpa³ jej rêkê, i pragnienie, ¿eby znaleŸæ siê jak najprêdzej w domu, sprawi³y, ¿e uzna³a sytuacjê, któr¹ tu zasta³a, za naturaln¹. Jakby nie by³o trzynastu lat dziel¹cych jej z tym cz³owiekiem, jakby co wieczora czeka³ na ni¹ razem z Ulk¹ przy wspólnym stole. Cdn.
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
17
El¿bieta Baumgartner radzi
Dlaczego g³upio postêpujesz ze swoimi pieniêdzmi
P
ewnie nie zastanawia³eœ siê nad tym, ¿e jeœli chodzi o wydawanie i inwestowanie pieniêdzy, to jesteœ swoim najgorszym wrogiem. ¯aden stronniczy doradca finansowy czy niekompetentny mened¿er nie jest w stanie tak zaszkodziæ twoim finansom, jak ty sam. Oto kilka b³êdów poznawczych, które sprawiaj¹, ¿e postêpujesz nierozs¹dnie ze swoimi pieniêdzmi i nawet o tym nie wiesz. Co to s¹ b³êdy poznawcze? Najpierw wyjaœnijmy kilka terminów. Pojêcie „heurystyka” pochodzi z Grecji i znaczy tyle co „znajdujê”. Jest to uproszczona metoda wnioskowania, taka droga na skróty. Jednak stawianie hipotez, których nie trzeba udowadniaæ, prowadzi do b³êdów poznawczych. B³êdy poznawcze to pu³apki myœlenia – nieracjonalne sposoby postrzegania rzeczywistoœci. Ich zalet¹ jest fakt, ¿e uruchamiaj¹ siê automatycznie, dzia³aj¹ bardzo szybko i nie wymagaj¹ od nas wysi³ku, bo nie anga¿uj¹ nawet naszej œwiadomoœci. Automatyczne myœlenie prowadzi do wielu b³êdów w rozumowaniu i decyzjach, dotkliwych szczególnie wtedy, gdy dotycz¹ kariery albo pieniêdzy. Ekonomia behawioralna, w tym heurystyki i b³êdy poznawcze, by³y przedmiotem prac Amosa Tversky'ego i Daniela Kahnemana, które zas³u¿y³y na nagrodê Nobla w roku 2002. Efekt status quo Jednym z najistotniejszych b³êdów jest efekt status quo – tendencja do akceptowania rzeczy takich, jakimi aktualnie s¹. Jeœli nie musimy, na ogó³ nie podejmujemy próby ich zmiany, poniewa¿ wymaga to nak³adów kosztów i wysi³ku, a tak¿e wi¹¿e siê z ryzykiem pogorszenia sytuacji. I tak korzystamy z us³ug tego samego banku, choæ pobiera wysokie op³aty, utrzymujemy ten sam portfel inwestycyjny, mimo ¿e ju¿ dawno przesta³ odpowiadaæ naszym celom finansowym, albo pozostajemy w tej samej, nielubianej pracy. Chcemy, aby wszystko zosta³o tak, jak jest. To niebezpieczne podejœcie w œwiecie, który podlega ci¹g³ym zmianom. Przyk³ad: Pasywne osoby unikaj¹ce zmian nie zapisz¹ siê do programu emerytalnego 401 (k) w pracy i na przestrzeni lat pozbawi¹ siê dziesi¹tek tysiêcy dolarów, albo kontynuuj¹ p³acenie kosztownych rat na sta³e ubezpieczenie na ¿ycie, które dawno przesta³o im byæ potrzebne. Efekt zerowego ryzyka Jest to ocenianie, ¿e redukcja ryzyka do zera jest bardziej wartoœciowa, ni¿ wynika³oby to z wyceny samego ryzyka. Podobnie dzia³a „niechêæ do straty” (loss aversion bias). Ka¿dy chcia³by coœ zyskaæ bez ryzyka i godzi siê z wyrzeczeniami, by je zminimalizowaæ, albo ca³kowicie wyeliminowaæ. Ale zarz¹dzanie ryzykiem wcale nie
powinno polegaæ na eliminacji ryzyka, lecz na jego dozowaniu. O¿eni³eœ siê mimo prawdopodobieñstwa, ¿e wasz zwi¹zek siê rozpadnie. Zak³adasz firmê, mimo mo¿liwoœci plajty. Wybra³eœ swój zak³ad pracy, mimo ¿e mo¿esz nie awansowaæ tak szybko, jak byœ tego chcia³. Krótko mówi¹c – dozuj ryzyko rozs¹dnie i nie ³udŸ siê, ¿e go ca³kowicie unikniesz. Jeœli chodzi o finanse, to bez ryzyka mo¿esz ulokowaæ pieni¹dze tylko w banku, który jest ubezpieczony przez FDIC, i zarobiæ co najwy¿ej parê procent – prawie zero po uwzglêdnieniu inflacji. Inne finansowe instrumenty wi¹¿¹ siê z doz¹ ryzyka tym wiêksz¹, im bardziej s¹ intratne. Efekt zakotwiczenia Efektem zakotwiczenia jest uprzedzenie poznawcze, które pokazuje powszechn¹ ludzk¹ tendencjê do nadmiernego polegania na pierwszej informacji (kotwicy) przy podejmowaniu decyzji. W dodatku u¿ywamy tej wstêpnej informacji do dokonywania kolejnych ocen, które z t¹ „kotwic¹” nie maj¹ nic wspólnego. Efekt zakotwiczenia wp³ywa na nasze decyzje niezwykle silnie i jest powszechnie wykorzystywany w sprzeda¿y i negocjacjach. Heurystykê zakotwiczenia u¿ywaj¹ w³aœciciele restauracji, przez umieszczenie na pocz¹tku jad³ospisu najdro¿szego dania, bo te kolejne wydaj¹ siê klientowi przystêpne cenowo. Gdy zobaczysz na pó³ce w sklepie buty za dwieœcie dolarów, to te obok, za sto dolarów, uznasz zatanie. Chêtniej kupujesz towary, gdy ich „sugerowana cena” na metce jest znacznie wy¿sza od ostatecznej. £atwiej przystaniesz na ugodê z firm¹ ubezpieczeniow¹, je¿eli dorzuci ona jak¹œ kwotê do tej pierwotnie proponowanej. Hiperboliczne obni¿enie wartoœci Nazwa tej pu³apki myœlenia brzmi ezoterycznie (extreme or hiperbolic discounting), ale jej zasada jest prosta. Wybierasz mniejsze, ale natychmiastowe korzyœci, nad wiêksze w przysz³oœci. Maj¹c do wyboru 50 dolarów natychmiast, b¹dŸ otrzymanie 100 dolarów za rok, wiêkszoœæ ludzi wybierze 50 dolarów natychmiast. Maj¹c w perspektywie ca³e dziesiêciolecia na inwestowanie, zamiast trzymaæ spokojnie swoje aktywa na gie³dzie, ludzie czêsto wchodz¹ i wychodz¹ z rynku, aby unikn¹æ drobnych strat, co koñczy siê wiêkszymi stratami na d³u¿sza metê. Regu³a autorytetu Regu³a autorytetu (argument from authority) – to sposób argumentowania (albo przekownywania samego siebie), polegaj¹cy na powo³ywanie siê na jakiœ autorytet. Przyk³ad: Skoro mój ksiêgowy jest ekspertem od podatków, to musi mieæ racjê. Skoro goœæ w telewizji mówi³, ¿e dana spó³ka ma genialny produkt, to musi byæ prawda i warto w ni¹ zainwestowaæ (wiemy dobrze, ¿e nie koniecznie). Efekt potwierdzenia Efekt potwierdzenia (confirmation bias, belief bias) – to skrzywienie poznawcze, które powoduje, ¿e zamiast dociekaæ obiektywnej prawdy, szukamy argumentów na potwierdzenie tego, w co wierzymy. Widzimy tylko to, co chcemy, szukamy danych, które pasuj¹ do naszych przekonañ. Mamy sk³onnoœæ do przyjmowania lub odrzucania argumentów w oparciu o to, na ile pasuj¹ do naszych wczeœniejszych przekonañ, niezale¿nie od tego, na co wskazuj¹ obiektywne fakty.
El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in. „Otwieram biznes”, „Praca w Ameryce”, „¯ycie od nowa, jak uporz¹dkowaæ
Efekt utopionych kosztów Koszty utopione, to koszty ju¿ poniesione, które nie mog¹ zostaæ odzyskane. Ich wydanie czêsto powoduje powstanie b³êdu logicznego zwanego efektem utopionych kosztów (sunk costs fallacy). Istnienie kosztów utopionych mo¿e ograniczaæ racjonalnoœæ decyzji – mamy tendencjê do uwzglêdniania kosztów utopionych do uzasadniania dalszej koniecznoœci anga¿owania siê w nierentowne przedsiêwziêcie, co w konsekwencji doprowadza do poniesienia wiêkszych strat w przysz³oœci. Mówimy sobie: skoro wyda³em sto dolarów, to nie mogê siê teraz wycofaæ. Przyk³ad: Na drugim roku student dochodzi do wniosku, ¿e wybrana dziedzina mu nie odpowiada, ale nie zmienia kierunku, bo straci³by rok ¿ycia. Ktoœ daje sto dolarów zadatku na u¿ywany samochód, zmienia zdanie, ale mimo to kupuje niechciane auto, ¿eby nie straciæ zadatku. Ignorowanie prawdopodobieñstwa Ignorowanie prawdopodobieñstwa jest b³êdem poznawczym polegaj¹cym na podejmowaniu decyzji bez brania pod uwagê prawdopodobieñstwa potencjalnych zdarzeñ. Z regu³y przeszacowujemy znaczenie zdarzeñ rzadkich, ale drastycznych, na przyk³ad szanse na atak rekina. Przyk³ad: Ignoruj¹c niezwykle ma³e prawdopodobieñstwo swojej œmierci w wyniku wypadku samolotowego, kupujemy wraz z biletem ubezpieczenie na ¿ycie na czas podró¿y (travel life insurance), mimo ¿e oferuje je nasza karta kredytowa.
sprawy w urzêdach”. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com
Efekt œlepej plamki Nazwa „b³¹d œlepej plamki” albo „martwego punktu” pochodzi od miejsca na siatkówce oka, gdzie brak jest fotoreceptorów, co powoduje luki w polu widzenia. Stosujemy ten termin do opisania tendencyjnoœci w naszym myœleniu, której nie dostrzegamy lub nie chcemy dostrzegaæ, natomiast przypisujemy j¹ innym. Czy uwa¿asz, ¿e zawsze jesteœ obiektywny, a to inni s¹ nastawieni stronniczo? ¯e nie ulegasz z³udzeniom? Mo¿e warto pos³uchaæ rad innych i nie upieraæ siê przy swojej racji? Jeœli przeczyta³eœ ten artyku³ i nie uœwiadomi³eœ sobie, ¿e i ciebie dotyczy, to tkwisz siê w martwym punkcie. G³ówn¹ przyczyn¹ naszych b³êdów w os¹dzaniu ludzi i sytuacji oraz podejmowaniu decyzji jest wiara we w³asn¹ nieomylnoœæ. Je¿eli nie zdajesz sobie sprawy ze swoich w³asnych uprzedzeñ i pope³nianych b³êdów poznawczych, jesteœ swoim najwiêkszym wrogiem. m
Wracasz do Polski? Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner” „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów. „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski). Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê. Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492. Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê. Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie:
www.PoradnikSukces.com
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
18
www.kurierplus.com
Zamów og³oszenie drobne
Anna-Pol Travel
Cena $10 za maksimum 30 s³ów
WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston
INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW l ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 l
Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.
821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423
ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat
E-mail:annapoltravel@msn.com WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet
u
Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699
v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. LECZY: katar sienny bóle pleców rwê kulszow¹ nerwobóle impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l
l
l
l
l
l
l
alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych
Email: Info@mpankowski.com
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz
Fortunato Brothers Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu
289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.
Business Consulting Corp.
Ewa Duduœ - Accountant Firma z wieloletnim doœwiadczeniem prowadzi:
Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088
email: Kobomusic@verizon.net
3 Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), 3 Pe³n¹ ksiêgowoœæ 3 Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów
11 0 N o r m a n Av e , B r o o k l y n , N Y 11 2 2 2 ( 718-383-0043 lub 917-833-6508
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
19
Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia
Anna K³osowska
Piêæ par butów T
o, ¿e przewodniczki po ONZ, UN guides, zu¿ywa³y piêæ par butów rocznie, wyczyta³am w New York Times sprzed szeœædziesiêciu lat, w jednym z artyku³ów o „b³êkitnych dziewczynach”. Szpera³am w materia³ach z tego czasu intensywnego rozrastania siê Organizacji Narodów Zjednoczonych, g³ównie o kolejne pañstwa afrykañskie wyzwalaj¹ce siê spod kolonializmu, w zupe³nie innym celu. A tutaj te „piêæ par butów”. I proszê. Sprawa piêciu par butów wci¹gnê³a mnie w temat. Przewodnicy po ONZ, UN guides. To ambasadorowie tej organizacji, czêsto jedyni pracownicy, jedyne ogniwo miêdzy ni¹ a zwiedzaj¹cymi. Wywodz¹ siê spoœród osób o zainteresowaniach sprawami miêdzynarodowymi, przekonanych, ¿e miejsce s³u¿¹ce jako forum dyskusyjne stu dziewiêædziesiêciu trzem pañstwom cz³onkowskim, organizacjom miêdzyrz¹dowym, specjalistycznym agencjom, jest niezbêdne. Potrzebna w tej pracy „oprowadzaczy” zawsze by³a i jest ³atwoœæ komunikowania przekazywanych zwiedzaj¹cym treœci, ³atwoœæ wys³uchiwania i ws³uchiwania siê. I uprzejmy, cierpliwy, zachêcaj¹cy do zadawania pytañ uœmiech. – Te piêæ par to chyba przesada, powiedzia³a Mitra, moja kole¿anka ze Sri Lanki, która pracê w ONZ zaczê³a od UN guide. – Ale trochê kilometrów dziennie to siê robi! Setki tygodniowo, to tak! Œwietne na utrzymanie linii. Nigdy nie by³am szczuplejsza! Co do butów nie jestem pewna, nigdy nie przysz³o mi do g³owy liczyæ! Zawsze kupowa³am wygodne, to wszystko. W latach szeœædziesi¹tych przewodniczek (same m³ode kobiety), by³o piêædziesi¹t. ONZ odwiedzano entuzjastycznie i masowo, zarówno w zorganizowanych grupach po dwadzieœcia piêæ osób, jak i w prywatnych wycieczkach. Obie formy istniej¹ do dziœ. Z pewnoœci¹ entuzjazmu zwiedzania nowoczesnego gmachu nad East River w pierwszych dwudziestu latach istnienia organizacji nie mo¿na porównaæ z dniem obecnym. Wtedy przez hole i przeszklone przestrzenie, przez sale Zgromadzenia Ogólnego z wielkim logo zawieszonym nad podium z zielonego marmuru i Rady
Bezpieczeñstwa z unosz¹cym siê bia³ym Feniksem wyobra¿onym na muralu, przewija³o siê ponad milion osób rocznie! To prawie nie do pomyœlenia i wyobra¿enia. Teraz nowojorsk¹ siedzibê ONZ zwiedza oko³o æwieræ miliona ludzi. Oprowadza ich dwudziestu piêciu przewodników. Pierwsze pokolenia UN guides pracowa³y od dziewi¹tej rano, po pó³godzinnym briefingu, do szesnastej. Odpoczywa³y w pomieszczeniu pe³nym wygodnych foteli i kanap. Poprawia³y przed lustrami urodê i sz³y na kolejne spotkanie ze zwiedzaj¹cymi. Wtedy, kilkadziesi¹t lat temu, przyjmowano do pracy, na dwuletni, nieodnawialny kontrakt, tylko m³ode „atrakcyjne” kobiety w wieku od 20 do 30 lat. Kilka z nich wychodzi³o w tym czasie za m¹¿ i na ogó³ odchodzi³o z pracy. Takie to by³y czasy. Jednak ju¿ wtedy pracowniczkom ONZ przys³ugiwa³ i nadal przys³uguje, trzymiesiêczny urlop macierzyñski, rzecz do dziœ nieosi¹galna w Stanach. Ojcowie równie¿ korzystaj¹ z tego prawa (nie przywileju). Urlop mo¿na przed³u¿yæ do roku, ale ju¿ bezp³atnie. Urlop wypoczynkowy wynosi³ i wynosi trzydzieœci dni roboczych. Jedna z moich kole¿anek, Amerykanka, wyzna³a mi, ¿e zaczê³a pracê w ONZ w³aœnie z powodu tego d³ugiego urlopu! UN guides zarabia³y w latach szeœædziesi¹tych od 350 do 380 dolarów miesiêcznie. Oprowadzanie kosztowa³o kilka dolarów (teraz 22), obiad w kafeterii trochê ponad dolara, wynajêcie pokoju 80 do 100 dolarów. Dziewczyny mia³y wygl¹daæ zawsze elegancko. Ubierali przewodniczki najlepsi z najlepszych. W latach piêædziesi¹tych zaczêto od rodzaju military look, ale szybko porzucono ten styl na rzecz stewardess look. W latach siedemdziesi¹tych zaczê³a siê parada wielkich designerów! Edith Head z Hollywood zaprojektowa³a „klasyczn¹ sylwetkê, która nie by³aby uwa¿ana za modê ¿adnego konkretnego kraju”. Ten „miêdzynarodowy” ubiór, w kolorze oenzetowskiej flagi, UN blue, wprowadzono w 1977 roku, kiedy po raz pierwszy (tak, dopiero wtedy!), do grona przewodniczek do³¹czyli przewodnicy. Zostali wyposa¿eni w granatowe marynarki, szare spodnie, bia³e koszule oxford. Wszystko podarunek ekskluzywnej firmy Brooks Brothers.
Projektant francuskiego domu mody Dior, Thibaut Bouet, zaproponowa³ kolejn¹ wersjê ubioru. Ten strój sk³ada³ siê z granatowej marynarki i dopasowanej prostej spódnicy, noszonej z bluzk¹ w pastelowe niebiesko-szare paski, z ma³ym okr¹g³ym ko³nierzykiem i w¹skim kokardowym wi¹zaniem. Kostium z cienkiej, lekkiej we³nianej gabardyny mia³ s³u¿yæ ca³orocznie. Jasnoszara kamizelka z dekoltem w szpic dope³nia³a ca³oœci w ch³odniejszych miesi¹cach. Ubiory by³y prezentem rz¹du francuskiego. Po Diorze pa³eczkê przejê³a firma Harvé Benard, ustalona amerykañska marka. United Colors of Benetton podarowa³ mundury w 1988 roku. Czarno-bia³y wzór w pepitkê by³ odejœciem od tradycji jednolitej barwy, a góra z dzianiny w kolorze niebieskim nowoœci¹. Mê¿czyŸni otrzymali fioletowe swetry z wyciêciem w serek. Benetton wprowadzi³, zgodnie ze swoim profilem, trochê koloru i wyszed³ poza tradycyjn¹ gamê od bieli, b³êkitu (kolor ONZ) po ciemny granat. Kiedy w 2015 roku Elie Tahari, znany nowojorski designer pochodzenia izraelskiego spêdzi³ kilka godzin w ONZ z okazji transmisji Project Runaway All Stars, wymkn¹³ siê spod œwiate³ reflektorów, ¿eby przekroczyæ progi sali Zgromadzenia Ogólnego. To by³o jego marzenie. Chcia³, jak póŸniej powiedzia³, z bliska ujrzeæ podium z zielonego marmuru,
z którego wyg³aszaj¹ przemówienia wielcy tego œwiata. W pewnym momencie zapyta³ szefa UN guides, Vincenzo Pugliese, kto ubiera UN guides. Sk¹d ich mundury, kto za nie p³aci? – Robi¹ to wielcy designerzy. I robi¹ to dla ONZ. Nie otrzymuj¹ wynagrodzenia. Taka tradycja przyjê³a siê od pocz¹tku. To rodzaj przywileju. Elie pokiwa³ g³ow¹. Czy wtedy przypomnia³ sobie, jak w 1971 roku, maj¹c lat dziewiêtnaœcie wyemigrowa³ z Izraela do Nowego Jorku z kilkudziesiêcioma dolarami w kieszeni? Pracowa³ jako elektryk w Fashion district i w kilka lat potem za³o¿y³ firmê projektuj¹c¹ odzie¿. Inspiracj¹ by³a mu kultura disco, kultura jego m³odoœci i temu zawdziêczamy popularny po dziœ tube top. Po kilku miesi¹cach Tahari zg³osi³ siê do ONZ z pomys³em na nowe stroje dla przewodniczek i przewodników. – Czu³em siê zaszczycony, ¿e mog³em to zrobiæ, powiedzia³ dwa lata póŸniej, we wrzeœniu 2017 roku, kiedy jego ubiory prezentowa³y najpierw zawodowe modelki. A potem… Po paradnych schodach Visitors’ Lobby, przy b³ysku reflektorów, trzasku aparatów, oklaskach w¹skiego grona zaproszonych, schodzili spokojnie, powoli UN guides. Jeden ze znajomych fotografów œmia³ siê potem, ¿e nawet w czasie Fashion week zdarza siê którejœ ze s³ynnych modelek potkn¹æ, a tu wszystko odby³o siê superprofesjonalnie. Spódnice o³ówki, lekko dopasowane, przed³u¿one ¿akiety o w¹skich wy³ogach, typowy dla tego projektanta styl, który spodoba³ siê kobietom pracuj¹cym lat osiemdziesi¹tych i dziewiêædziesi¹tych jest doceniany za czyste linie, wygodê, niewymuszony styl po dziœ. Jedwabne krawaty i fulary z ciemnogranatowego jedwabiu z b³êkitnym logo ONZ dope³nia³y prostej, wygodnej i eleganckiej ca³oœci. – Im coœ ma byæ prostsze, tym trudniej to zaprojektowaæ, powiedzia³ Eile Tahari. Potem doda³: – Trudno zaprojektowaæ spokojn¹ wodê! Bardzo podoba³o mi siê to okreœlenie. Przewodnicy ustawili siê do tradycyjnej „rodzinnej fotografii”. Zwyczaj siêga pocz¹tku guided tours, czyli 1952 roku, kiedy dziesiêæ przewodniczek w klasycznych mundurkach wzorowanych na tych noszonych przez s³u¿by pomocnicze w czasie drugiej wojny œwiatowej, ruszy³o w g³¹b przestronnych korytarzy z pierwszymi grupami zaciekawionych zwiedzaj¹cych. Nie spyta³am Vincenzo, szefa UN tours o te piêæ par butów, które podobno zu¿ywa³y przewodniczki szeœædziesi¹t lat temu. Mo¿e zrobiê to przy nastêpnej premierze kolejnych ubiorów dla przewodników po ONZ. Ciekawe, kto przejmie pa³eczkê po Elie Taharim… m
Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com
20
KURIER PLUS 4 CZERWCA 2022
www.kurierplus.com
Ksi¹dz Grzegorz Markulak oficjalnie proboszczem Koœcio³a Stanis³awa Kostki na Greenpoincie
W niedzielê 22 maja parafianie œw. Stanis³awa Kostki z radoœci¹ przyjêli oficjalne powo³anie ksiêdz Grzegorza Markulaka, C.M. na probszcza tej najwiêkszej nowojorskiej parafii. W czasie uroczystej Mszy Œw. na któr¹ przyby³y liczne rzesze wiernych ksi¹dz biskup Witold Mroziewski ceremonialnie ustanowi³ ksiêdza Grzegorza Markulaka proboszczem parafii Œw. Stanis³awa Kostki oraz przyj¹³ od niego Wyznanie Wiary. Ksi¹dz biskup wyg³osi³ okolicznoœciowe kazanie, w którym zawierzy³ ksiêdza Grzegorza opiece Matki Najœwiêtszej, która jest wzorem dla kap³anów. „Ks. Grzegorz bêdzie odt¹d pasterzem dla swoich wiernych, których ma prowadziæ do Ojca, g³osiæ Chrystusow¹ naukê i œwiadczyæ o Nim, by przygotowaæ wiernych na spotkanie z Chrystusem” – powiedzia³. Ksi¹dz biskup odprawia³ Mszê Œwiêt¹ w asyœcie ksiê¿y: ks. Marka G. Sadowskiego – Wizytatora Prowincji Nowej Anglii Zgromadzenia Ksiê¿y Misjonarzy, ks. Józefa Szpilskiego, CM, ks. Stanis³awa Chor¹gwickiego, CM oraz diakona Andrzeja Lewandowskiego. Poni¿ej kilka istotnych punktów z kap³añskiego ¿yciorysu ksiêdza proboszcza. Grzegorz Markulak urodzi³ siê 22 lipca 1971 r. w ¯arach. Chodzi³ do szko³y podstawowej w Z³otniku ko³o ¯ar, a nastêpnie w latach 1986-91 do Technikum Rolniczego w ¯arach. Po maturze w 1991 r. wst¹pi³ do Zgromadzenia Ksiê¿y Misjo-
Proboszcz Grzegorz Markulak i biskup Witold Mroziewski
narzy w Krakowie. Po ukoñczeniu formacji i studiów teologicznych zosta³ wyœwiêcony na kap³ana 16 maja 1998 roku. Po œwiêceniach ksi¹dz Grzegorz pracowa³ trzy lata w parafii œw. Anny we Wroc³awiu, nastêpnie dziewiêæ lat w Bazylice œw. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy. Kolejne trzy lata by³ proboszczem Parafii œw. Miko³aja w Skwierzynie i ostatnie dwa lata przygotowuj¹c siê do wyjazdu do USA pos³ugiwa³ w parafii NMP z Lourdes w Krakowie. Do parafii Stanis³awa Kostki na Greenpoincie przyby³ 27 sierpnia 2015 roku, po 17 latach pos³ugi kap³añskiej w Polsce.
W parafii Œw. Stanis³awa Kostki jest ju¿ prawie siedem lat. Przez ten czas da³ siê poznaæ jako energiczny, kreatywny, pomys³owy i ¿yczliwy ludziom ksi¹dz, z pasj¹ i entuzjazmem realizuj¹cy swoje kap³añskie powo³anie. W uroczystej mszy uczestniczyli: przewodnicz¹cy Rady Parafialnej George Cz¹stkiewicz i prezes Fundacji Jana Paw³a II Michael Paj¹k z ¿onami, przedstawiciele harcerstwa, Ró¿e Ró¿añcowe, przedstawiciele Centrum Polsko-S³owiañskiego z Marianem ¯akiem na czele, oraz przedstawiciele Polskiej Szko³y im. M. Konopnickiej wraz z dyrektork¹
szko³y Danut¹ Bronchard, prezydent Akademii œw. Stanis³awa Kostki, Frank Carbone z uczniami Akademii, oraz ministranci, grupy parafialne, dzieci z zespo³u Krakowianki i Górale i inni. Nowo mianowany proboszcz otrzyma³ kwiaty, ¿yczenia i prezenty. Mszê œw. wzbogaci³ Zbigniew Szczypior graj¹cy na organach, chór Hejna³ pod kierunkiem Sabiny Nemtusiak oraz piêkny œpiew i gra po³¹czonych zespo³ów: Adonai za³o¿onego przez Gregory Osewski w 2018 roku oraz zespo³u z niedzielnej Mszy œw. o godz. 20:00. Na zakoñczenie ksi¹dz Grzegorz zaprosi³ wszystkich na poczêstunek do audytorium w Akademii Œw. Stanis³awa Kostki przy 12 Newel Street. Tam nast¹pi³y dalsze ¿yczenia, wierni ustawili siê w d³ugiej kolejce by pogratulowaæ Proboszczowi. Potem dzieci z zespo³u Krakowianki i Górali wyst¹pi³y z repertuarem piosenek ludowych. Nastêpnie z krótkim recitalem wyst¹pi³a œpiewaczka operowa Kasia Drucker – sopran. Wykona³a dwa utwory: Pieœñ wieczorna – Stanis³awa Moniuszki i ¯yczenie – Fryderyka Chopina przy akompaniamencie Haliny Kalitki, Na zakoñczenie wystêpów Emilka Idec zagra³a na skrzypcach Sto lat oraz ¿yczymy, ¿yczymy. Po smakowitym poczêstunku wniesiono olbrzymi tort zrobiony przez cukierniê Riviera z napisem „Witamy Ks. Proboszcza Grzegorza, Szczêœæ Bo¿e.” Tekst i zdjêcia: Zosia Zeleska-Bobrowski
Ca³a Uroczystoœæ dostêpna on-line na stronie FB Parafii