Kurier Plus - e-wydanie 1 października 2022

Page 17

NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS KURIER POLISH WEEKLY MAGAZINE NUMER 1464 (1764) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 1 PAÌDZIERNIKA 2022 ➭ Czy mg³a mo¿e byæ przyczyn¹ wypadku... – str. 5 ➭ Podniebny szlak genera³a Pu³askiego – str. 8 ➭ Polska jest najbli¿sza mojemu sercu – str. 10 ➭ Kazimierz Wierzyñski - w s³u¿bie Polsce... – str. 17 ➭ Jak ochroniæ oszczêdnoœci przed inflacj¹ – str. 20 ➭ Zakoñczenie Roku Jubileuszowego – str. 22 PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com2
www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 3

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Aby z dusz¹ dostaæ siê do nieba

Aposto³owie prosili Pana: „Przymnó¿ nam wiary!”. Pan rzek³: „Gdybyœcie mieli wiarê jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyœcie tej morwie: Wyrwij siê z korzeniem i przesadŸ siê w morze! a by³aby wam pos³uszna”. Kto z was, maj¹c s³ugê, który orze lub pa sie, powie mu, gdy on wróci z pola: PójdŸ zaraz i si¹dŸ do sto³u”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzê, przypasz siê i us³uguj mi, a¿ zjem i napijê siê, a potem ty bêdziesz jad³ i pi³”? Czy okazuje wdziêcznoœæ s³udze za to, ¿e wykona³ to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „S³udzy nieu¿yteczni jesteœmy; wykonaliœmy to, co po winniœmy wykonaæ”. £k 17, 5- 10

Jedna z legend w zaskakuj¹cy sposób przedstawia wierz¹cych, którzy tylko czê œciowo dostali siê do nieba. Bogobojny mê¿czyzna po œmierci poszed³ do nieba, po którym oprowadza³ go œwiêty Piotr. Pierwsz¹ rzecz¹ jak¹ zauwa¿y³ by³a d³uga pó³ka, na której le¿a³y jakieœ dziwne rzeczy. „Co to jest?” – zapyta³ mê¿czyzna. „To s¹ uszy wiernych, którzy ¿yj¹c na ziemi z uwa g¹ s³uchali, co nale¿y robiæ, aby dostaæ siê do nieba, ale nie brali tego pod uwagê. W konsekwencji, po œmierci tylko ich uszy dosta³y siê do nieba” – wyjaœni³ œw. Piotr. Zaskoczony mê¿czyzna na nastêpnej pó³ce równie¿ dostrzeg³ dziwne rzeczy. Zada³ to samo pytanie: „Co to jest? Czy to produkty do przyrz¹dzania potraw?”. „Nie brzmia³a odpowiedŸ „To s¹ jêzyki wiernych, którzy w czasie ziemskiego ¿ycia g³osili s³owo bo ¿e, wzywali do nawrócenia, dobrego ¿ycia, ale sami nie postêpowali wed³ug g³oszonych nauk. W konsekwencji, po œmierci tylko ich jêzyki dosta³y siê do nieba.

Coraz bardziej zdziwiony mê¿czyzna, rozgl¹daj¹c siê dooko³a dostrzeg³ trzeci¹ pó³kê, na której by³y równie¿ dziwne rze czy, jednak niepodobne do tych z po przednich pó³ek. Znowu zada³ œw. Piotro wi takie samo pytanie: „Co to jest? „To s¹ serca ludzi, którzy ca³ym sercem g³osili przykazanie mi³oœci. Wzywali do mi³oœci Boga i bliŸniego, ale w ¿yciu tego nie praktykowali. A zatem, po ich œmierci tyl ko ich serca dosta³y siê do nieba.

Ta opowieœæ jest trochê szokuj¹ca, ale myœli w niej zawarte trafnie oddaj¹ praw dê o wspólnocie wierz¹cych. Wiara jest wiod¹cym tematem dzisiejszych czytañ mszalnych. Rozwa¿ania teologiczne s¹ bardzo wa¿ne w rozwa¿aniach ducho wych, kazaniach, jednak najczêœciej zapa miêtujemy prawdy teologiczne przekaza ne w formie przypowieœci. Nieraz po wie lu latach spotykam wiernych, którzy wspominaj¹ moje kazanie, ale najczêœciej pamiêtaj¹ przypowieœci i legendy, przez które przekazywa³em prawdy ewangelicz ne. Dlatego czêsto w swoich rozwa¿a niach posi³kujê siê przypowieœciami. Je zus czêsto przekazywa³ prawdy ewange liczne odwo³uj¹c siê do przypowieœci. W Ewangelii czytamy: „To wszystko mó wi³ Jezus t³umom w przypowieœciach”. Nauki, które g³osi³ Jezus wydawa³y siê nieraz aposto³om zbyt trudne. Na dnie ich

duszy drzema³o niedowiarstwo, jednak uf noœæ pok³adana w Chrystusie by³a wiêksza ni¿ niedowiarstwo. Ona dyktowa³a proœbê aposto³ów: „Przymnó¿ nam wiary!”.

Iw naszym ¿yciu s¹ chwile zw¹tpienia, ale jesteœmy g³êboko przekonani, ¿e tylko Bóg mo¿e nam pomóc, tylko do Niego mo¿emy siê zwróciæ, bo wiemy, ¿e nas wys³ucha. ¯ywa wiara zak³ada wiêŸ, rela cjê bliskoœci, modlitwê rozumian¹ jako rozmowa, spotkanie z Bogiem. Bóg ocze kuje, abyœmy do Niego siê zwracali, a wte dy nasza wiara siê umacnia.

Ziarno wiary, jak ziarnko gorczycy zo sta³o zasiane w naszej duszy na chrzcie œwiêtym. Od ³aski bo¿ej i od nas samych zale¿y, czy stanie siê ono wielkim krze wem. Bóg nigdy nie sk¹pi nam swojej ³a ski, jeœli prosimy o wiarê, zatem to od nas zale¿ymy czy to ma³e ziarnko gorczycy stanie siê potê¿nym krzewem. Bardzo czê sto moc tego ziarna odkrywamy przez czy ny mi³oœci jak w poni¿szej przypowieœci.

Ubogi staruszek codziennie siadywa³ na przydro¿nym kamieniu prosz¹c o ja³ mu¿nê. Ubodzy mieszkañcy wspomagali go w miarê swoich mo¿liwoœci. Przed sta ruszkiem mo¿na by³o siê wy¿aliæ i opo wiedzieæ o swoich radoœciach. Dla ka¿de go mia³ dobre s³owo. Pewnego dnia miesz kañcy zauwa¿yli, ¿e kamieñ jest pusty. Okaza³o siê, ¿e staruszek zmar³. Postano wiono pochowaæ go pod kamieniem, na którym siadywa³. Po rozkopaniu ziemi odnaleziono ogromny skarb. Takim skar bem jest gorczyczne ziarnko naszej wiary.

Wróæmy jednak do odpowiedzi Jezu sa na proœbê aposto³ów o przymno¿enie wiary. Chrystus mówi jak¹ potêg¹ jest wiara, a mówi o tym przez przypowieœæ o ziarnku gorczycy i morwie.

Jaka jest tajemnica ziarnka gorczycy? Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyroœnie, jest wiêksze od in nych. Zawiera w sobie potê¿n¹ si³ê ¿ycio w¹! Z maleñkiego ziarenka wyrasta do

ogromnych rozmiarów. Dziêki temu staje siê symbolem przekuwania w rzeczywi stoœæ tego, co wydawa³o siê niemo¿liwe. Aposto³owie prosz¹ o przymno¿enie wia ry. Mno¿enie zak³ada, ¿e jest coœ do po mno¿enia. Mno¿enie przez zero zawsze daje zero. W czasie chrztu otrzymaliœmy ziarno wiary. Przez mno¿enie nasza wiara mo¿e byæ tak silna, ¿e mo¿emy jej moc¹ wytrwaæ morwê z korzeniami i przesadziæ w nowe miejsce. Oczywiœcie znamy przy padki cudów, które oddzia³ywa³y na rze czywistoœæ materialn¹, ale poszukajmy w tej przypowieœci istotnej, religijnej wy mowy drzewa morwy.

Morwa wystêpuje w Biblii tylko dwa ra zy – w dzisiejszej Ewangelii i w 1 Ksiêdze Machabejskiej, gdzie znajduje siê opis bi twy pod Bet Zacharia. Judejczycy przegrali tê bitwê, gdy¿ wojska wroga u¿y³y do wal ki s³oni bojowych, rozjuszonych zapachem owoców morwy. Owoce tego drzewa pod nieca³y s³onie, które w tej ksiêdze nazwano bestiami. Apokalipsa tak samo nazywa mrocznych wys³anników szatana, których los skoñczy³ siê w morzu ognia i siarki, po dobnie jak wspomnianej morwy! Owoce morwy symbolizuj¹ pokusê grzechu, która podnieca s³odycz¹ przyjemnoœci. Nie zda jemy sobie sprawy, ¿e bestie mami¹ce przyjemnoœci¹ mog¹ nas stratowaæ. Morwa ma d³ugie i mocne korzenie, wyrwanie jej jest prawie niemo¿liwe, i to jeszcze moc¹

wiary. Grzech nieraz zapuœci w nas tak g³ê boko korzenie, ¿e sami sobie nie poradzi my. Wystarczy jednak wiara jak ziarnko gorczycy, aby w mocy Chrystusa wyrwaæ z nas grzeszne drzewo morwy.

A na koniec o wierze w kolejnej przy powieœci. Ma³y ch³opiec odbywa³ podró¿ statkiem z Europy do Ameryki. Nagle na œrodku oceanu rozszala³ siê huragan. Na pok³ad zaczê³a wlewaæ siê woda. Wy gl¹da³o na to, ¿e statek zatonie. Wszyscy wpadli w panikê, walczyli miêdzy sob¹ o kamizelki i szalupy ratunkowe. Tylko ma ³y ch³opiec bawi³ siê, jak gdyby nic siê dzia³o. Doros³y pasa¿er zapyta³: „Ch³op cze, czy nie zdajesz sobie sprawy z tego co siê dzieje? Czy nie widzisz, ¿e za kilka minut zatoniemy?” Malec spojrza³ na nie go ze zdziwieniem i odpowiedzia³: „Kapi tanem tego statku jest mój ojciec. A po niewa¿ jest moim ojcem, ufam mu. Dlate go siê nie bojê”

Kapitanem naszego statku na wzburzo nych falach oceanu ¿ycia jest sam Chry stus. Do Niego trzeba wo³aæ o pomno¿e nie naszej wiary, aby ze spokojem w du szy odbywaæ nasz¹ podró¿ na spotkanie z Nim w Królestwie Niebieskim.

Zapraszamy na stronê Autora: ryszardkoper.pl

KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com4
Ks. Ryszard Koper
Naszemu Wspó³pracownikowi i Przyjacielowi Robertowi Juchno serdeczne wyrazy wspó³czucia z powodu œmierci Taty sk³ada zespó³ Kuriera Plus

Czy mg³a mo¿e byæ przyczyn¹ wypadku na budowie?

Brooklyn jest najbardziej zaludnion¹ dzielnic¹ w mieœcie Nowy Jork. Je¿eli ka¿da z dzielnic traktowana by³aby jako osobne miasto, to Brooklyn by³by trzecim pod wzglêdem zaludnienia miastem w ca ³ych Stanach Zjednoczonych. Nie trzeba dodawaæ, ¿e Brooklyn jest równie¿ do mem dla ogromnej iloœci inwestycji bu dowlanych.

Wypadek budowlany na brookliñ skim moœcie

W konkretnym przypadku pracownik dozna³ powa¿nych obra¿eñ podczas pracy na brookliñskim moœcie, wykonuj¹c wów czas zlecenie dla firmy malarskiej. Firma zosta³a zatrudniona w celu naprawy oraz renowacji mostu.

W dniu wspomnianego wypadku bu dowlanego, szef pracownika zleci³ mu pra cê nad czêœci¹ mostu, a praca ta odbywa³a siê na podwy¿szonym poziomie. Pracow nik rozpocz¹³ zlecenie o mglistym poranku oraz u¿y³ drabiny w celu przedostania siê na stanowisko pracy. Przed rozpoczêciem pracy pada³o, zatem drabina mia³a œlisk¹ powierzchniê. Mia³ ze sob¹ wiadro z farb¹, w którym znajdowa³ siê równie¿ pêdzel i zacz¹³ wspinaæ siê po drabinie. W mo mencie kiedy by³ na wysokoœci oko³o 1,51,8 metra, jego stopa poœlizgnê³a siê co spowodowa³o upadek. Twierdzi³, ¿e poœli

zgn¹³ siê w wyniku œliskiej powierzchni drabiny. Upad³ do ty³u i uderzy³ siê pleca mi o porêcz.

Sprawa s¹dowa dotycz¹ca wypadku na budowie

Podczas sk³adania zeznañ, pracownik poœwiadczy³, ¿e drabina by³a œliska rów nie¿ przy wczeœniejszych okazjach, jed nak¿e nigdy podczas ostatnich dwóch lat pracy nie mia³ on problemu z utrzyma niem równowagi na œliskiej powierzchni drabiny. Specjalista od spraw bezpieczeñ stwa firmy poœwiadczy³, ¿e pracownik móg³ mieæ przekazane wiadro z farb¹, które alternatywnie mog³o zostaæ dostar czone do niego poprzez linê.

Kierownik ds. bezpieczeñstwa pozwa nego poœwiadczy³, ¿e pracownicy powinni byli byæ ochraniani przez porêcz lub uprz¹¿ bezpieczeñstwa podczas pracy na wysokoœci powy¿ej 1,8 metra nad zie mi¹. Uprz¹¿ wymaga³a punktu kotwicze nia aby zostaæ przymocowan¹. Punkt ko twiczenia powinien by³ w stanie utrzymaæ oko³o 2300 kg. Kierownik ds. bezpieczeñ stwa poœwiadczy³, ¿e na stanowisku pracy poszkodowanego znajdowa³o siê kilka punktów kotwiczenia, ale nie zna³ ich do k³adnej lokalizacji.

Kierownik ds. bezpieczeñstwa poszko dowanego przeprowadzi³ inspekcjê miej

sca wypadku i nie znalaz³ ¿adnych punk tów kotwiczenia. Jednak¿e poœwiadczy³, ¿e pracownicy musieli zachowaæ trzy punkty oparcia podczas wspinania siê na drabinê. Wyzna³ równie¿, ¿e je¿eli za uwa¿y³by pracownika wspinaj¹cego siê na drabinê, trzymaj¹cego koszyk z farb¹, to powstrzyma³by go od wykonywanego zadania.

Kto jest winny?

Strony poœwiadczy³y, aby poszkodowa ny poprosi³ sêdziego o opowiedzenie siê za nim. Sêdzia uzna³, ¿e pozwani nie za pewnili odpowiedniej ochrony pracowni kowi w celu zabezpieczenia go przez za gro¿eniami zwi¹zanymi z prac¹ na wyso koœci. Odpowiednio, pozwani naruszyli nowojorskie prawo dotycz¹ce rusztowañ. Prawo to stanowi, ¿e w³aœciciele oraz wy konawcy maj¹ obowi¹zek ochrony pra cowników budowlanych podczas ich pra cy na wysokoœci. Prawo to stosuje siê równie¿ wtedy, kiedy w³aœciciel lub gene ralny wykonawca bezpoœrednio nie nad zorowali przebiegu prac budowlanych.

W odpowiedzi, pozwany generalny wykonawca poprosi³ sêdziego o opowie dzenie siê po jego stronie. Twierdzi³ bo wiem, ¿e to pracownik by³ jedyn¹, bezpo œredni¹ przyczyn¹ wypadku. Uzna³ on, ¿e pracownik naruszy³ zasadê trzech punk tów oparcia podczas wspinania siê po dra binie. Uzna³ tak¿e, ¿e pracownik nadu¿y³ urz¹dzeñ bezpieczeñstwa, które zosta³y niego dostarczone.

Sêdzia nie opowiedzia³ siê po stronie argumentów pozwanego, bowiem pra cownik dowiód³, ¿e odpowiednie urz¹dze

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wy padku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapra szamy do bezp³atnej konsultacji pod nu merem telefonu 212-514-5100, emalio wo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w na szej kancelarii na dolnym Manhattanie.

Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie in ternetowej (www.plattalaw.com) u¿y waj¹c emaila lub czatu, który jest do stêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bê dziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

nia bezpieczeñstwa nie zosta³y mu dostar czone. Sêdzia równie¿ znalaz³ dowód na to, ¿e pozwany naruszy³ prawo dotycz¹ce rusztowañ, a zatem uzna³ winnego za od powiedzialnego wypadkowi budowlanego pracownika.

Je¿eli uleg³eœ wypadkowi budowlane mu na Brooklynie, prawnik budowlany na Brooklynie jest priorytetem, abyœ móg³ wygraæ sprawê i uzyskaæ nale¿ne odszko dowanie. Biznes budowlany jest jednym z przoduj¹cych przedsiêwziêæ na Brookly nie. Deweloperzy oraz wykonawcy wyda j¹ miliony dolarów w celu stworzenia ta kich projektów. Maj¹ oni kieszenie wy pchane pieniêdzmi po brzegi, zatem je¿eli ma miejsce wypadek budowlany, zatrud niaj¹ oni wówczas najlepszych prawni ków w celu wygrania danej sprawy.

Pod Pomnikiem Katyñskim

18 wrzeœnia Komitet Ochrony Po mnika Katyñskiego i Obiektów Histo rycznych zorganizowa³ uroczystoœæ ku czci Polek i Polaków pomordowanych w czasie drugiej wojny œwiatowej i czwartego rozbioru Polski który za cz¹³ siê od wkroczenia wojsk ZSRR do Polski 17 wrzeœnia 1939 roku.

Na uroczystoœæ pod pomnik Ka tyñ 1940 na Exchange Place w Jersey City przyby³o wiele osób, przedstawicieli orga nizacji i instytucji polonijnych, konsulatu RP w Nowym Jorku, Parady Pu³askiego, szkó³ sobotnich i radnych Jersey City.

Obchodom przewodniczy³a prezes KOPKiOH Boguslawa Huang. która po przywitaniu zebranych zaprosi³a do odœpiewania hymnów; polskiego i amerykañskiego pod przewodnictwem Julii Bielskiej i Anny Rutkowskiej

Przewodnicz¹ca w krótkim wyst¹pie niu podkreœli³a wa¿koœæ zorganizowanej uroczystoœci poœwiêconej pamiêci tragicz nego wrzeœnia z 1939 dla narodu polskie go. Zaznaczy³a jak wielk¹ ofiarê z³o¿yli nasi przodkowie broni¹æ Ojczyzny w obli czu agresji niemieckiej i napaœci sowiec kiej z 17 wrzeœnia 1939 roku.

Nastêpnie pod przewodnictwem ks. Jacka Napory zebrani odmówili modlitwê w intencji ofiar tragicznego wrze œnia 1939r. oraz ofiar ataku terrorystycz nego 11 wrzeœnia 2001 r. Chwil¹ ciszy uczczono pamiêæ œp. Janusza Sporka Pre zesa KOPKiOH i Michaela Yuna radnego Jersey City, który nas wspiera³ w walce

o miejsce pomnika w 2018r., a tak¿e twórcê monumentu Andrzeja Pityñskiego. Radny Boggiano odczyta³ proklamacjê burmistrza Fulopa ustanawiaj¹c, na wnio sek Komitetu Ochrony Pomnika Katyñ skiego i Obiektów Historycznych 18 wrzeœnia dniem pamiêci ofiar ludobójstwa katyñskiego z roku 1940. Przemawiali tak¿e Radny Jousef Saleh, radny Jersey City i mecenas Slawomir Platta, który by³ g³ównym przywodc¹ protestu Polonii bro ni¹cej pomnika w roku 2018. Kwiaty i wieñce w ho³dzie ofiarom wrzeœnia 1939 z³o¿yli m. in.: Konsul RP Karolina Kasprzak, przedstawiciele Ro dzin Katyñskich: Bogumila i Adam Matu szewscy, córka Sybiraka – Elzbieta S³u gocka, przedstawiciele KOPKiOH – Iwo na Rachelska, Regina Klimczuk, Wojtek Mazur, Mariusz Bielski i Suzanne Mazur czyk, prezes Komitetu Pamiêci Zbrodni Katyñskiej – Krzysztof Nowak wraz z Zdzis³awem Pi¹tkiem, prezes Kongresu Polonii Amerykañskiej oddzia³ NJ An drzej Burghardt wraz z Johnem Czopem.

5www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022

Opozycja: razem czy osobno?

*

tyckiego i Unii Europejskiej. Zaznaczy³, ¿e wojna na Ukrainie stworzy³a now¹ per spektywê i now¹ przestrzeñ do dzia³ania dla Polski, ale tak¿e now¹ odpowiedzial noœæ. Doda³ równie¿, ¿e nie ma pañstwa i mocarstwa na œwiecie, które odwa¿y³oby siê porzuciæ Polskê i nie korzystaæ z jej umiejêtnoœci, z jej po³o¿enia geograficz nego i strategicznego.

Liderzy PSL i Polski 2050 maj¹ podob ne zapatrywania. Natomiast gor¹cym zwolennikiem wspólnej listy jest Donald Tusk. Rzecz jednak w tym, ¿e po za KO/PO nikt nie chce Tuska jako przy wódcê opozycji.

W ubieg³ym tygodniu liderzy opo zycji uczestniczyli w spotkaniu zorgani zowanym przez by³ych prezydentów: Aleksandra Kwaœniewskiego i Bronis³a wa Komorowskiego – z okazji 25-lecia rozpoczêcia negocjacji akcesyjnych po miêdzy Polsk¹ i NATO. Has³em prze wodnim by³o „Bezpieczeñstwo wschod niej flanki NATO – rola Polski”. Niektó re komentarze wskazuj¹, ¿e rocznicy rozpoczêcia negocjacji akcesyjnych ni gdy nie obchodzono. Dlatego spotkanie mog³oby siê odbyæ bez ¿adnej specjalnej okazji.

Przywódca ludowców Kosiniak Ka mysz przekonywa³ w swym wyst¹pieniu: „My jesteœmy od tego, ¿eby bezpieczeñ stwo zapewniæ. Czy dzisiaj z pe³n¹ odpo wiedzialnoœci¹ mo¿na powiedzieæ, ¿e Pol ska jest bezpieczna? Ja takiego poczucia nie mam i to nie wynika z niechêci do rz¹ dz¹cych, ale z niespe³niania fundamental nych zasad gwarantuj¹cych bezpieczeñ stwo”.

Lider PSL nawi¹za³ równie¿ do pozycji Polski w strukturach Paktu Pó³nocnoatlan

Wed³ug W³odzimierza Czarzastego opozycja powinna byæ odpowiedzial na i rozmawiaæ ze sob¹. Lider Nowej Le wicy argumentowa³, ¿e nie jest najwa¿ niejsze, czy bêdzie jedna lista, czy dwie, czy trzy. Wa¿ne jest to, by te listy by³y zwyciêskie, by odsun¹æ PiS od w³adzy. Jak wskaza³: „Polskie rodziny w ostatnich miesi¹cach ostatecznie dostrzeg³y, ¿e PiS nie zapewni im bezpieczeñstwa”.

Czêœæ obserwatorów okreœli³a uczestni ków spotkania jako „grupê rekonstrukcyj n¹ rz¹du Tuska z 2013 r.” Obecnych by³o kilku ministrów z tego okresu (m. in. Schetyna i Kosiniak Kamysz). Jak wiado mo prezydentem by³ wówczas Bronis³aw Komorowski. Jedyny „nowy” polityk, który przyszed³ na zebranie to Szymon Ho³ownia.

Spotkanie mia³o na celu ewentualn¹ de batê na temat wspólnej listy opozycji w przysz³orocznych wyborach parlamen tarnych. W³odzimierz Czarzasty oœwiad czy³ wczeœniej, ¿e opozycja „jest dogada na”. Jednak¿e nieco póŸniej sprostowa³ te s³owa i zaznaczy³, ¿e mia³ na myœli jedy nie wybory do senatu. Je¿eli chodzi o wy bory do sejmu, to Lewica chce iœæ od dzielnie, a w przypadku zwyciêstwa opo zycji mo¿e uczestniczyæ w powo³aniu no wego rz¹du.

Chodzi równie¿ o to, ¿e wspólna lista nie musi doprowadziæ do uzyskania wiêk szej iloœci mandatów. Przyk³adowo, je¿eli sonda¿e daj¹ PSL 6 proc., a Pol sce 2050 10 proc. to wcale nie oznacza, ¿e obie partie startuj¹c razem zdobêd¹ 16 procent. Prawdopodobnie taki uk³ad do prowadzi³by do uzyskania poparcia wy borców na poziomie 13 – 14 punktów procentowych. Wspólna lista op³aca siê ma³ym partiom, które maj¹ problem z przekroczeniem progu wyborczego. Dlatego w wyborach 2019 r. Zieloni i Ini cjatywa Polska do³¹czy³y do PO tworz¹c Koalicjê Europejsk¹ i dziêki temu zdoby ³y kilka mandatów do sejmu. Niejasne stanowisko zajmuje Porozu mienie Jaros³awa Gowina, który by³ mi nistrem w rz¹dzie Tuska w latach 2011 2013. W roku 2015 Gowin zwi¹za³ siê z parti¹ Jaros³awa Kaczyñskiego i po zwyciêstwie prawicy piastowa³ funk cjê wicepremiera do roku 2021, kiedy to opuœci³ koalicjê rz¹dow¹. Kr¹¿¹ pog³oski, ¿e Gowin móg³by do³¹czyæ w nadchodz¹ cych wyborach do ludowców Kosiniaka Kamysza, a nawet do Platformy. Trudno jednak mieæ zaufanie do polityka, który w ci¹gu ostatnich oœmiu lat zmienia³ dia metralnie orientacjê polityczn¹ dwa razy. Dlatego by³y minister w rz¹dzie PO/PSL Bart³omiej Sienkiewicz oœwiadczy³ pod adresem ludowców: „WeŸcie sobie Gowina my go nie chcemy”.

Inflacja pogrzebie Bidena?

Wysoka inflacja mo¿e byæ zapowie dzi¹ pora¿ki demokratów w najbli¿ szych wyborach.

Zdaniem wielu publicystów, szczegól nie tych sympatyzuj¹cych z Parti¹ De mokratyczn¹, wybory w po³owie kaden cji Joe Bidena bêd¹ inne ni¿ dotychcza sowe. Odbywaæ siê bêd¹ bowiem w mo mencie ogromnych i wci¹¿ pog³êbiaj¹ cych siê podzia³ów w amerykañskim spo³eczeñstwie oraz w czasie kryzysu de mokracji, który jest swego rodzaju spad kiem po prezydenturze Donalda Trumpa. Kandydaci dwóch g³ównych partii ró¿ni¹ siê zasadniczo we wszystkich praktycznie kluczowych kwestiach: zmian klimatu, podatków, aborcji, edu kacji, praw mniejszoœci seksualnych, przestêpczoœci i roli rz¹du w ¿yciu pu blicznym. Dodatkowo prasa liberal na pe³na jest doniesieñ o kandydatach do kongresu otwarcie kwestionuj¹cych uczciwoœæ wyborów z 2020 r., co mo¿e zapowiadaæ, ¿e z uznaniem wyników najbli¿szych wyborów te¿ bêd¹ k³opoty. Artyku³ów strasz¹cych wzrostem autory taryzmu, insurekcj¹ i s³abn¹cym autory tetem instytucji demokratycznych nie sposób by³oby policzyæ. Nie kwestionu j¹c znaczenia wszystkich tych publikacji

i dobrych intencji zatroskanych autorów warto zwróciæ uwagê, ¿e o wyniku wy borów decyduj¹ zazwyczaj zupe³nie inne sprawy, przewa¿nie te bli¿sze codzienno œci i ¿yciu zwyk³ych obywateli. Wielk¹ rewolucjê Solidarnoœci w Pol sce wywo³a³a ekonomiczna degrengolada socjalizmu, a nie nawo³ywania politycz nych liderów do demokracji. Postulaty robotników by³y proste: wy¿sze p³ace, doœæ podwy¿ek cen i pustych pó³ek w sklepach. To by³o zasadnicze spoiwo tego ruchu. Demokracja i wolnoœæ poja wi³y siê na sztandarach póŸniej. Zwi¹zek Radziecki tak¿e rozpad³ siê przede wszystkich z powodu gospodarczej nie wydolnoœci, a nie ze wzglêdu na presjê polityczn¹. W Stanach Zjednoczonych równie¿ liczy³a siê g³ównie gospodarka, a wybory wygrywali ci kandydaci, którzy potrafili to zrozumieæ i wykorzystaæ dla swojej popularnoœci. Najs³ynniejszym by³ chyba Bill Clinton, który jako ma³o znany gubernator stanu Arkansas, ustami swojego wyborczego stratega, Jamesa Carville’a, rzuci³ has³o: „gospodarka g³upcze,” i zdoby³ prezydenturê. Kiepska sytuacja ekonomiczna i rosn¹ca inflacja pogrzeba³y te¿ szanse na reelekcjê Jim miego Cartera i wynios³y do w³adzy Re

agana. Tak samo by³o wiele lat wcze œniej, w przypadku Roosevelta, który po trafi³ przekonaæ wiêkszoœæ Amerykanów, ¿e wie jak wyprowadziæ kraj z kryzysu po Wielkiej Depresji i zrobi to lepiej ni¿ Herbert Hoover.

Nie ma wiêc ¿adnych powodów, by s¹dziæ, ¿e wybory 8 listopada tego roku, bêd¹ wyj¹tkowe i inne ni¿ wszystkie. Nie s¹ to co prawda wybory prezydenc kie i Biden nie jest w nich zagro¿ony, ale to w³aœnie kwestia zaufania do Bide na jako do skutecznego gospodarczo li dera bêdzie w nich spraw¹ podstawow¹. Zagro¿enie dla demokracji, aborcja, czy tym bardziej kwestie praw mniejszoœci seksualnych, a nawet problemy imigra cyjne, nie bêd¹ podstawowym kryterium wed³ug, którego g³osowaæ bêd¹ wybor cy. Demokraci, jeœli chc¹ te wybory wy graæ, a przynajmniej nie przegraæ ich z kretesem, powinni mniej miejsca po œwiêcaæ na walkê z zagro¿eniami demo kracji, a bardziej troszczyæ siê o poziom inflacji i zasobnoœæ portfela zwyk³ych Amerykanów.

W tej mierze rz¹d Badane zbyt wiel kich sukcesów nie ma. Inflacja jest w USA najwy¿sza od dziesiêcioleci i nie bardzo widaæ z jakich powodów mia³aby

W przemówieniu o stanie Unii Euro pejskiej Ursula von der Leyen podkreœli³a, ¿e trzeba by³o s³uchaæ Polski, która prze strzega³a, ¿e Putin siê nie zatrzyma. Sze fowa Komisji Europejskiej stwierdzi³a: „Powinniœmy byli ws³uchiwaæ siê w g³osy wewn¹trz naszej Unii – w Polsce, w kra jach ba³tyckich, w ca³ej Europie Œrodko wo Wschodniej. Od lat mówi¹ nam, ¿e Putin nie przestanie. I odpowiednio dzia ³ali.”

Natomiast na spotkaniu zorganizowa nym na uniwersytecie w Princeton, von der Leyen zaznaczy³a, ¿e Polska nie do stanie pieniêdzy z Funduszu Odbudowy dopóki nie dostosuje siê do wymogów Brukseli w sprawie systemu s¹downictwa. Przewodnicz¹ca KE wyjaœni³a: „Komisja Europejska wci¹¿ czeka na wype³nienie przez Polskê wszystkich zadeklarowanych kamieni milowych, niezbêdnych do wy p³aty pieniêdzy w ramach Krajowego Pla nu Odbudowy. Dotyczy to m.in. likwida cji Izby Dyscyplinarnej, reformy systemu dyscyplinuj¹cego sêdziów oraz przywró cenie do orzekania ju¿ zwolnionych sê dziów. Nie wszystkie Polska wype³ni³a”.

Czêœæ prawicowych polityków w Pol sce uwa¿a, ¿e premier Morawiecki pope³ ni³ powa¿ny b³¹d zgadzaj¹c siê na uzale¿ nienie wyp³aty pieniêdzy od wype³nienia warunków Unii w dziedzinie s¹downic twa. Takie stanowisko zajmuje m.in. mi nister sprawiedliwoœci Zbigniew Ziobro.

Jeden z krajowych publicystów stwier dzi³, ¿e prêdzej australijski wêgiel dop³y nie do Polski ni¿ uzyskamy fundusze z Brukseli.

spaœæ. Przeciwnie, nad Ameryk¹ wci¹¿ wisi groŸba recesji gospodarczej, tym bar dziej realna, ¿e najprawdopodobniej nie uniknie jej bilsko z USA zwi¹zana Unia Europejska. Stosunki polityczne z China mi, jednym z najwa¿niejszych partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych, co raz bardziej siê zaogniaj¹. Jeœli prawdziwe s¹ doniesienia agencji Reutera wkrótce spodziewaæ siê mo¿na nowych sankcji na Chiny. Inaczej ni¿ w krajach UE go spodarcza wspó³praca z Rosj¹ nie ma dla Ameryki wiêkszego znaczenia, przed³u¿a j¹ca siê wojna na Ukrainie to jednak tak¿e silny czynnik destabilizuj¹cy. Biden chce Ukrainie pomoc i za to nikt go w USA ka raæ nie bêdzie. Czêœæ wyborców mo¿e mu jednak mieæ za z³e, ¿e sprawia wra¿enie jakby bardziej obchodzi³ go los Ukraiñ ców ni¿ Amerykanów. Jeœli wiêc demo kraci, po listopadowych wyborach strac¹ i tak zreszta nik³¹ wiêkszoœæ w Kongresie, wielkiego zaskoczenia nie bêdzie. Z po ra¿ki bêdzie siê jednak trudno podnieœæ, tym bardziej, ¿e demokraci stan¹ przed jeszcze innym wa¿nym problemem. Popieraæ na drug¹ kadencjê coraz starsze go Bidena, czy na gwa³t szukaæ nowego lidera?

KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com6
Widziane z Providence

Kartki z przemijania

Z Narodowego Spisu Powszechnego Ludnoœci i Mieszkañ przeprowadzo nego w 2021 roku wynika, ¿e w tym¿e roku mieszka ³o w Polsce 38 mln. 36 tys. 118 osób. W porówna niu z takim¿e Spisem z ro ku 2011 nast¹pi³ spadek liczby mieszkañców o 475 tys. 706 osób. W miastach mieszka obecnie 22 mln. 748 tys. 772 osób, zaœ na wsi 15 mln. 287 tys. 346. Liczba mieszkañców miast zmniejszy³a siê w porównaniu z rokiem 2011 o 657 tys. 120 osób, natomiast na wsi mieszka 181 tys. 411 Polaków wiêcej ni¿ dziesiêæ lat temu. Najlud niejszymi miastami s¹: Warszawa, w której zameldo wanych jest 1 mln. 860 tys. 261 osób, Kraków z 800 tys. 653 osobami i Wroc³aw, który ma 672 tys. 929 mieszkañców. Ponad 20 procent polskich obywateli ma ponad 60 lat. W roku bie¿¹cym te dane mog¹ byæ ju¿ nieaktualne ze wzglêdu na du¿¹ liczbê Ukraiñców, któ rzy zamierzaj¹ osiedliæ siê w Polsce na sta³e. Od po cz¹tku wojny na Ukrainie do Polski wjecha³o po nad szeœæ milionów uchodŸców. Obecnie przebywa w niej, wedle ró¿nych danych, oko³o dwóch milionów. Liczba ta siê nieustannie zmienia w zale¿noœci od sytu acji na Ukrainie.

Donald Tusk – g³ówny lider polskiej opozycji total nej nie ma powodów do satysfakcji Z najnowszego sonda¿u United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, ¿e wiêkszoœæ Polaków nie têskni za rz¹dami koalicji PO PSL, gdy premierem by³ w³aœnie on. Dobrego zda nia o jego rz¹dach jest nieco ponad 27 proc. ankieto wanych. Sonda¿ ten pokazuje, ¿e powrotu rz¹dów sze fa Platformy Obywatelskiej nie pragnie równie¿ du¿y odsetek zwolenników opozycji. „A¿ 61,9 proc. respon dentów odpar³o, ¿e nie têskni za latami, kiedy premie rem by³ Donald Tusk (42,5 proc. wybra³o odpowiedŸ „zdecydowanie nie”). Du¿y jest odsetek wyborców opozycji, którzy nie têskni¹ za Donaldem Tuskiem taki wariant wybra³o 34 proc. uczestników bada nia. 15 proc. badanych nie potrafi³o oceniæ, jaki ma stosunek do rz¹dów Donalda Tuska”. Sonda¿ United

Surveys dla Wirtualnej Polski zosta³ przeprowadzony w dniach 16-18 wrzeœnia 2022 roku na reprezentatyw nej grupie tysi¹ca Polaków. Na mnie Donald Tusk sprawia³ i sprawia wra¿enie cz³owieka bez sta³ych przekonañ, dostosowuj¹cego siê elastycznie do potrzeb chwili i pojawiaj¹cych siê problemów. Nie przypomi nam sobie jakichœ ewidentnych sukcesów z czasów je go rz¹dów. Oddanie œledztwa smoleñskiego Rosjanom i póŸniejsze milczenie na jego temat jest w moim prze konaniu niewybaczalnym b³êdem.

Otwarty przekop przez Mierzejê Wiœlan¹ uniezale¿ nia polsk¹ ¿eglugê od Rosji. Ju¿ nie trzeba bêdzie jej prosiæ o zezwolenie o wp³yniêcie na Zalew Wiœlany. Na razie jednak bêdzie on wykorzystywany g³ównie przez ¿eglarzy, albowiem statki p³yn¹ce do portu w El bl¹gu ugrzêz³yby na mieliŸnie. Pog³êbienie drogi wod nej przez ten¿e Zalew i rzekê Elbl¹g jest dopiero w pla nach. Chodzi o pog³êbienie 900 metrowego ostatniego odcinka prowadz¹cego bezpoœrednio do portu. Nie jest wci¹¿ pewne, czy zmieszcz¹ siê w nim statki z ³adunka mi. Przy za³o¿eniu, ¿e tor wodny bêdzie mia³ piêæ me trów g³êbokoœci, mog³yby przep³ywaæ tam statki o no œnoœci 3,5 tys. ton i zanurzeniu 4,5 metra, a takich na Ba³tyku w tej chwili nie ma.

Irytuje mnie pogrywanie PiS-uz Uni¹ Europejsk¹ w kwestii niezale¿nych s¹dów w Polsce. Nie mam ¿ad nych w¹tpliwoœci, ¿e Jaros³aw Kaczyñski i Zbigniew Ziobro chc¹ je mieæ pod swoj¹ œcis³¹ kontrol¹. Oskar¿a nie tej¿e Unii, ¿e dybie na polsk¹ suwerennoœæ uwa¿am za absurd. Opowiadam siê tak¿e za rozdzieleniem sta nowiska ministra sprawiedliwoœci od stanowiska proku ratora generalnego. Zadziwia mnie spokój spo³eczeñ stwa polskiego, z jakim godzi siê ono na groŸbê utraty pieniêdzy unijnych na Krajowy Plan Odbudowy i przyj muje kary nak³adane przez Uniê za ka¿dy dzieñ zw³oki w realizacji polsko unijnych uzgodnieñ w kwestii rze czonego s¹downictwa. ProPiSowska „Gazeta Polska” informuje, ¿e na pocz¹tku kwietnia br. Komisja Euro pejska pomniejszy³a Polsce œrodki unijne po raz pierw szy. By³o to 69 mln euro. W maju dosz³o do potr¹cenia kolejnych 42 mln, a w sierpniu 63 mln euro. Na pocz¹t ku wrzeœnia na liczniku kar by³o 313 mln euro, czy li 1,4 mld z³otych. Bagatela.

Tydzieñ na kolanie

Œroda

Piêkno Biblii, piêkno codziennych czy tañ. Tu jest wszystko, nie trzeba dodawaæ nic. Ksiêga Koholeta. „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzi nana wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadze nia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burze nia i czas budowania, czas p³aczu i czas œmiechu, czas zawodzenia i czas pl¹sów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymy wania siê od nich, czas szukania i czas tra cenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas mi³owa nia i czas nienawiœci, czas wojny i czas pokoju. Có¿ przyjdzie pracuj¹cemu z tru du, jaki sobie zadaje? Przyjrza³em siê pra cy, jak¹ Bóg obarczy³ ludzi, by siê ni¹ tru dzili. Uczyni³ wszystko piêknie w swoim czasie, da³ im nawet wyobra¿enie o dzie jach œwiata, tak jednak, ¿e nie pojmie cz³owiek dzie³, jakich Bóg dokonuje od pocz¹tku a¿ do koñca.” (Koh 3, 1-11). Wszystko ju¿ by³o. Na wszystko jest od powiedni czas. Nie ma siê czego lêkaæ.

Da³ o sobie znaæ Radzio. Rados³aw Si korski. „Dziêkujê, USA – napisa³ wczo raj na Twitterze by³y szef polskiej dyplo macji i europose³ Koalicji Obywatelskiej Rados³aw Sikorski, za³¹czaj¹c zdjêcie wycieku gazu z Nord Stream. Wycieku spowodowanego najprawdopodobniej przez rosyjski sabota¿, bo rozerwa³o na gle dwa ruroci¹gi w sytuacji, gdy Mo skwie zale¿y na odciêciu od dostaw gazu ca³ej Europy w oczekiwaniu na zimê. Wpis Sikorskiego i jego póŸniejsze t³u maczenia wskazywa³yby, ¿e za sabota ¿em mo¿e staæ jednak… Waszyngton. Jego wpis oburzy³ polskich polityków, zw³aszcza z PiS. Jak informowa³ wczoraj minister w Kancelarii Premiera, Stani s³aw ¯aryn, komentarz polskiego europo s³a zdo³a³ ju¿ przebiæ siê do kremlowskiej propagandy. Zrzut ekranu wpisu Sikor skiego zamieœci³ na Telegramie m.in. W³adimir So³owiow, s³ynny kremlowski propagandysta. Nie uszed³ równie¿ uwa dze Dmitrija Poljañskiego, pierwszego zastêpcy sta³ego przedstawiciela Rosji przy ONZ, który napisa³ „Dziêkujemy ci, Radku Sikorski! Jasno napisa³eœ, kto stoi za terrorystycznym uderzeniem w cywil n¹ infrastrukturê”. No i przysz³a pora na rosyjskie MSZ i jego rzeczniczkê, Ma riê Zacharow¹. „Polski eurodeputowany, by³y minister spraw zagranicznych Ra

Prof. Ryszard Legutko utyskuje, ¿e w Europarlamen cie tylko 1/5 europos³ów stanowi¹ konserwatyœci, a resz ta to lewacy i libera³owie. Warto tedy przypomnieæ, i¿ oni zostali legalnie wybrani przez spo³eczeñstwa pañstw, które reprezentuj¹. Mo¿e zatem wiêkszoœæ obec nej doros³ej populacji unijno europejskiej jest lewicowa i liberalna? Proponujê g³êbiej przyjrzeæ siê temu zagad nieniu, zamiast a’prori potêpiaæ je w czambu³.

Tak siê wczyta³em w listy i dzienniki Jaros³awa Iwasz kiewicza, ¿e poczu³em mus ponownych odwiedzin jego rezydencji w Stawisku. Przed laty oprowadza³a mnie po niej Maria Iwaszkiewi czówna, starsza córka pisa rza. Wypytywa³em j¹ o by walców Stawiska i o inspira cje, z których powsta³ piêkny dramat jej ojca o Puszkinie pt. „Maskarada”. Pali³em siê wówczas i palê nadal do je go wystawienia, gdy¿ jest w nim pokazany mechanizm niszczenia jednostki, w tym wypadku wielkiego poety, krytycznego wobec w³adzy. W latach studenckich mia³em Iwaszkiewiczowi za z³e uk³adanie siê z w³adzami komunistycznymi i milczenie wobec Wydarzeñ Marcowych w 1968, walk stoczniow ców w 1970 oraz wyst¹pieñ robotników w 1976 roku. Wtedy jeszcze nie wiedzia³em, jak wiele dobrego zrobi³ dla wielu ludzi w czasie okupacji i w latach Polski Ludo wej. Dziœ ju¿ wiem, zatem nie ukrywam, ¿e Iwacha roœnie w mej œwiadomoœci coraz bardziej. I jako cz³owiek, i jako pisarz. W Stawisku stworzy³ wraz z ¿on¹, Ann¹ z Lilpo pów, dom, który by³ œwiatem alternatywnym wobec œwia ta rzeczywistego, azylem i kryjówk¹ dla potrzebuj¹cych. Zw³aszcza w latach II Wojny. Teraz, przebywaj¹c w Sta wisku, odtwarzam sobie w wyobraŸni dziej¹ce siê tutaj sytuacje, znane mi z pism pani i pana domu oraz ze wspo mnieñ ludzi, którzy tu bywali i niejedn¹ pomoc otrzymali. Dookolny las i przydomowy sad sprzyjaj¹ skupieniu i roz wa¿aniom o rzeczach najistotniejszych. Odda³em siê im trzykrotnie, bowiem tyle razy wraca³em do Stawiska. I za mierzam wróciæ raz jeszcze. ❍

dek Sikorski zamieœci³ na Twitterze po dziêkowania dla Stanów Zjednoczonych za dzisiejszy wypadek na rosyjskich ga zoci¹gach. Czy to oficjalne oœwiadczenie o ataku terrorystycznym?” – zapyta³a Za charowa na Telegramie. Julian Röpcke z „Bilda” poda³ dalej wpis Sikorskiego z Twittera, z komentarzem, ¿e wpis euro pos³a PO to sposób na zaszkodzenie m.in. europejskiej jednoœci. „Jak zaszko dziæ europejskiej jednoœci, stosunkom transatlantyckim i wspólnej wojnie z Ro sj¹? Proszê bardzo” – napisa³ Röpcke.

Radzio musi byæ w siódmym niebie: w koñcu siê o nim mówi, nie wa¿ne jak, wa¿ne, ¿eby nazwisko powtarzali. Pan na dworze w Chobielinie, bardzo z siebie zadowolony. Moskwie te¿ siê podoba.

*

Tymczasem Rosjanie znów dobrze do staj¹ w ty³ek. Ukraiñcy kontynuuj¹ ofen sywê na wschód od Charkowa. Rosjanie przez kilka tygodni zdobywali te tereny w okrêgu donieckim, teraz tkwi¹ tam w walkach, podczas gdy ukraiñskie si³y manewruj¹c zaciskaj¹ pêtlê od pó³nocy i po³udnia. Gdy czytacie Pañstwo te s³o wa, mam nadziejê, bêdzie ju¿ po wszyst kim i wojska Federacji Rosyjskiej dozna j¹ kolejnej, upokarzaj¹cej pora¿ki, trac¹c setki (a mo¿e i tysi¹ce) ¿o³nierzy i wiele sprzêtu w okr¹¿eniu.

Sztab Generalny Si³ Zbrojnych Ukra iny informuje, ¿e na tereny okupowane przybywaj¹ oddzia³y z³o¿one ze zmobili zowanych. „Ludzie ci nie przechodzili

¿adnych przygotowañ”. Grupy czêsto starszawych mê¿czyzn, bez sprzêtu, bez szkolenia, w sowieckim stylu rzucane na front jako „miêso armatnie”.

Z nowo przyby³ymi „nie przeprowa dzano w ogóle ¿adnych przygotowañ” podkreœla sztab. Rosjanie s¹ tak zde sperowani, ¿e jeszcze przed jak to na zywaj¹ „czêœciow¹ mobilizacj¹” – re krutowali kogo siê da³o. W efekcie na Ukrainê przybywaj¹ setki, jeœli nie tysi¹ce „ludzi skazanych za przestêp stwa kryminalne.”

Putin mia³ nadziejê, ¿e trwaj¹ca ju¿ ty dzieñ mobilizacja, rozwi¹¿e chocia¿ czê œciowo problemy z miêsem armatnim, którego coraz bardziej brakuje mu na Ukrainie. Wygl¹da na to, ¿e jak na ra zie sukces operacji ograniczony. Na front trafiaj¹ ludzie nie przygotowani o niskim morale, którzy przy nadarzaj¹cej siê oka zji, rzuc¹ broñ i poddadz¹ siê. Dodatko wo roœnie chaos w samej Rosji, gdzie dziesi¹tki tysiêcy, jeœli nie setki tysiêcy ludzi w wieku poborowym, próbuj¹ unik n¹æ klasycznej „branki”. Przejœcia gra niczne do Gruzji, Kazachstanu czy Fin landii s¹ zapchane uciekinierami, choæ i tam Putinowi ludzi próbuj¹ wy³awiaæ wszystkich, których da siê wrzuciæ „w kamasze” i pos³aæ na front. Pytanie jak d³ugo ten chaos mo¿e trwaæ? Putin straszy, ¿e u¿yje broni nuklearnej na Ukrainie, miejmy nadziejê, ¿e do tej pory popruje mu siê skorumpowana i po gr¹¿ona w chaosie Rosja…

Biurko Jaros³awa Iwaszkiewicza w jego domu w Stawisku. Jeremi Zaborowski
7www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022

Podniebny szlak genera³a Pu³askiego

Nad miastem Jersey City – w stanie New Jersey – góruje wielka, stalowa kon strukcja o ponurej s³awie. Pojawia siê ona w czo³ówce s³ynnego serialu „Sopranos”. Jest tak¿e niszczona przez atakuj¹cych nasz¹ planetê kosmitów w filmie „Woj na œwiatów” z Tomem Cruisem w roli g³ównej. Ten obiekt to „General Pulaski Skyway”, olbrzymi stalowy most rozci¹ gniêty nad dwiema rzekami: Passaic i Hackensack.

Most ³¹czy New Jersey z Holland Tun nel i wzniesiono go w 1932 r. Uwa¿ano go wówczas za cud konstrukcyjny, który mia³ roz³adowaæ t³ok komunikacyjny pomiêdzy Nowym Jorkiem a reszt¹ Ameryki. Stalo wego behemota wykorzystywa³y g³ównie ciê¿arówki, wo¿¹ce towary do miasta, co zajmowa³o im od dziesiêciu do piêtnastu minut. W tamtych czasach by³o to wspa nia³e osi¹gniêcie i most nazywano super autostrad¹. Czas jednak szybko pokaza³, ¿e nie by³a to udana konstrukcja. Most okaza³ siê zbyt w¹ski i prowadzi³y do nie go bardzo strome podjazdy. Wystarczy³ jeden wypadek aby kompletnie zabloko waæ na nim ruch. Rok po oddaniu go do u¿ytku zakazano po nim jazdy ciê¿aró wek, ale niewiele to zmieni³o. „Pulaski Skyway”, nazwany tak na czeœæ polskiego bohatera amerykañskiej wojny o niepodle g³oœæ, zacz¹³ obrastaæ ponur¹ legend¹.

Nazwa „Skyway” czyli podniebny szlak jest w przypadku tego mostu jak najbardziej uzasadniona, bo wznosi siê on ponad 40 metrów nad poziom rzek, które przekracza. Rozci¹ga siê z niego niezwy k³a panorama na New Jersey, ale dla wie lu kierowców ta wysokoœæ sprawia, ¿e przekraczaj¹ most z mocno bij¹cym ser cem. Do tego ten „podniebny szlak” mo¿e w ka¿dej chwili staæ siê œmierteln¹ pu³ap k¹! S³uchaj¹c w samochodzie radia z lo kalnymi informacjami, niemal¿e ka¿dego dnia s³yszy siê o powa¿nej, samochodo wej kraksie na „Pulaski Skyway”. Prze jazd tym mostem z czasem sta³ siê bar dziej emocjonuj¹cy i niebezpieczny ni¿ wyprawa do tropikalnej d¿ungli czy na pó³nocny Bronx! Najgorsze jest jednak to, ¿e dziœ nikt ju¿ nie pamiêta nazwiska in¿yniera, który ten most zaprojektowa³. Nikt nie pamiêta tak¿e nazwiska ówcze snego burmistrza Jersey City – Franka Hague – który politycznie forsowa³ po wstanie tej konstrukcji. Wszystkie prze kleñstwa kierowców spadaj¹ na bogu du cha winnego bohatera – Kazimierza Pu³a skiego. Niemal¿e ka¿dy, kto mówi o „Pu laski Skyway” dodaje do tego niezbyt wy bredn¹ inwektywê. Jeœli jednak o tym tro chê pomysleæ, trudno oprzeæ siê wra¿e niu, ¿e los mostu ³¹cz¹cego Nowy Jork z Jersey City ma wiele podobieñstw z lo sami ojca amerykañskiej kawalerii.

Jako mieszkaj¹cy w Ameryce Polacy jesteœmy dumni z naszego bohatera iw prasie polonijnej napisano w zasadzie wszystko na jego temat. Jeœli zapytaæ o Pu ³askiego przypadkowego, nawet nieŸle wy kszta³conego Amerykanina, to zazwyczaj nie wie o nim nic, a przecie¿ jego obfituj¹ ce w wydarzenia ¿ycie a¿ prosi siê o scena riusz awanturniczego filmu. Mo¿na te¿ od nieœæ wra¿enie, ¿e Henryk Sienkiewicz tworz¹c postaæ Kmicica opiera³ siê na ¿y ciorysie Pu³askiego. Bra³ on udzia³ w kon federacji barskiej, bohatersko ³oi³ Rosja nom skórê, podejrzewa siê go o porwanie króla Stanis³awa Augusta, ale ostatecznie trafi³ do Ameryki, brytyjskiej kolonii, która postanowi³a wybiæ siê na niepodleg³oœæ. Jak do tego dosz³o? Okazuje siê, ¿e Pu ³askiego namówi³ w Pary¿u Benjamin Franklin, który da³ mu list rekomendacyjny

do George Waszyngtona i… nic wiêcej. Franklin w liœcie pisa³, ¿e Pu³aski to dobry ¿o³nierz i z pewnoœci¹ przyda siê sprawie. Polska kawaleria mia³a wówczas ustalon¹ w œwiecie renomê, a sam Pu³aski by³ do skona³ym jeŸdŸcem, co wielokrotnie wyka za³ walcz¹c z Rosjanami.

W 1764 r. dokonano w Polsce – jak siê póŸniej okaza³o – ostatniej elekcji kró la, którym zosta³ Stanis³aw August Ponia towski. Du¿a czêœæ polskiej szlachty uwa ¿a³a, ¿e król Polski jest kontrolowany przez Rosjê w osobie carycy Katarzyny. Ci najbardziej radykalni uznali, ¿e Stani s³awa Augusta wybrano na króla dziêki manipulacjom Rosji, co daje nam sytuacje podobn¹ jak w przypadku wyboru prezy denta Trumpa. Kazimierz Pu³aski wraz ze swoim ojcem znalaz³ siê w obozie prze ciwników króla, zawi¹zuj¹c konfederacjê w miejscowoœci Bar na Podolu. Dziœ hi storycy uwa¿aj¹, ¿e by³ to bunt przeciwko polskiemu w³adcy, ale to w³aœnie Stani s³aw August pozwoli³ rosyjskim wojskom wkroczyæ w granice Rzeczpospolitej, co potraktowano jako najazd. Konfederaci wywo³uj¹c wojnê domow¹ walczyli przede wszystkim przeciwko Rosjanom. Kazimierz Pu³aski dowodzi³ jazd¹ konfe deratów, stoczy³ z Rosjanami wiele bitew i trzeba tu przyznaæ, ¿e po³owê z nich wy gra³, a drug¹ po³owê przegra³. Mia³ nie zwykle trudnego przeciwnika w osobie genera³a Suworowa, uwa¿anego za jedne go z najlepszych strategów wojennych tamtych czasów. Najwiêkszym wyczynem Pu³askiego w czasie konfederacji barskiej by³a obrona Czêstochowy przed nacieraj¹ c¹ rosyjsk¹ armi¹. Umiejêtnie dowodzo na obsada twierdzy odpar³a Rosjan i uchroni³a miasto.

Sam Kazimierz Pulaski mimo niezwy k³ej energii, zdolnoœci i walecznoœci, wœród swoich zwierzchników wywo³ywa³ mieszane uczucia. By³ indywidualist¹ i czêsto dowolnie interpretowa³ wydawane mu rozkazy. Takie podejœcie do prowadze nia wojny w koñcu przyczyni³o siê do klê ski konfederacji. Miarka przebra³a siê wte dy, gdy Pu³aski najpierw wzi¹³ udzia³ w porwaniu króla, by nastêpnie puœciæ go wolno. Skazano go za to zaocznie

na œmieræ i pozbawiono dóbr i tytu³ów. Pu³aski wiedzia³, ¿e nie ma siê po co poka zywaæ w Polsce lub na Litwie. Potrafi³ walczyæ i próbowa³ wst¹piæ do armii fran cuskiej, lecz go tam nie przyjêto. Co gor sza, zaci¹gn¹³ po¿yczki, których nie sp³a ca³ i zosta³ wtr¹cony do francuskiego wiê zienia! Zanim do tego dosz³o, pozna³ Fran cuza, który kompletnie zmieni³ jego ¿ycie i przeznaczenie. Francuz by³ arystokrat¹ i nazywa³ siê markiz de Lafayette. Do tego by³ on francusk¹ wersj¹ Pu³askiego! Uzna wano go za szukaj¹cego wojennych przy gód awanturnika i z Pu³askim szybko zna leŸli wspólny jêzyk. To Lafayette pozna³ Pu³askiego z Benjaminem Franklinem, ówczesnym ambasadorem USA w Pary¿u. Walcz¹ce z Wielk¹ Brytani¹ Stany Zjed noczone potrzebowa³y ka¿dego, doœwiad czonego w walce ¿o³nierza i w 1777 r., trochê nieoczekiwanie dla samego siebie, Pu³aski trafi³ do Ameryki. W liœcie do Wa szyngtona napisa³ nieco pompatycznie: „Przyby³em w miejsce, gdzie walczy siê o wolnoœæ po to, aby jej s³u¿yæ, ¿yæ dla niej, lub dla niej umrzeæ.” Waszyngton przyj¹³ go z otwartymi ramionami.

Armia Waszyngtona sk³ada³a siê w wiêkszoœci z ochotników, którzy nie mieli pojêcia o wojskowej dyscyplinie i prowadzeniu wojny. Z t¹ zbieranin¹ pro wadzi³ on wojnê z jedn¹ z najlepszych ar mii œwiata.

Pu³aski przyj¹³ swój oficerski patent od Waszyngtona w Filadelfii. Przyby³ tam konno i nie móg³ siê powstrzymaæ aby po kazaæ swoje jeŸdziecki umiejêtnoœci. Zro bi³ tym na armii kontynentalnej Waszyng tona ogromne wra¿enie. Wkrótce zorgani zowa³ pierwszy amerykañski szwadron ka walerii, który natychmiast zacz¹³ odnosiæ sukcesy w walce. W przerwach pomiêdzy kolejnymi bitwami Pu³aski pisa³ ksi¹¿ki o tym, w jaki sposób powinna byæ zorga nizowana kawaleria. To dziêki nim zosta³ nazwany ojcem amerykañskiej kawalerii, choæ Waszyngton nie do koñca by³ prze konany do potrzeby posiadania takiej for macji.

Prze³om nast¹pi³ w bitwie pod Brandy wine w Pensylwanii, gdzie sztab Waszyng tona, którego chroni³o zaledwie 30 ¿o³nie

rzy, zosta³ zaatakowany przez znaczne si³y brytyjskie. Atak Anglików najprawdopo dobniej zakoñczy³by siê pojmaniem Wa szyngtona i kto wie, mo¿e do dziœ Amery ka by³aby koloni¹ brytyjsk¹, gdyby nie bra wurowa szar¿a regimentu Pu³askiego, któ ry rozniós³ Anglików na szablach i urato wa³ Waszyngtona przed niewol¹ lub nie chybn¹ œmierci¹.

Waszyngton doceni³ to i mianowa³ Pu³a skiego genera³em, powierzaj¹c mu zwierzchnictwo nad ca³¹ konnic¹ walcz¹ cej o wolnoœæ republiki.

Kwater¹ g³ówn¹ Pu³askiego sta³o siê Trenton w New Jersey, gdzie trenowa³ amerykañsk¹ kawaleriê. Co jest interesuj¹ ce – p³aci³ ¿o³nierzom z w³asnej kieszeni, albo zarz¹dza³ zrzutkê w mieœcie, które wyzwala³ spod w³adzy Anglików. Pieniê dzy jednak rzadko wystarcza³o na utrzyma nie konnego regimentu i sfrustrowany ge nera³ w koñcu zrezygnowa³ i odda³ do wództwo.

Pu³aski by³ jednak dla Waszyngto na zbyt cenny aby pozwoliæ mu odejœæ i zosta³ wys³any do walki z Irokezami, któ rzy stanêli po stronie Wielkiej Brytanii. Pu ³aski nie by³ zachwycony walk¹ z Indiana mi i wkrótce zosta³ wys³any na po³udnie, gdzie walczono z Anglikami w oblê¿onej twierdzy Savannah.

Waszyngton docenia³ wartoœæ Pu³a skiego i pod jego dowództwo trafi³a ka waleria tak amerykañska jak i francuska. By³ to moment osobistej satysfakcji Pu³a skiego, bo dwa lata wczeœniej nie chciano go przyj¹æ do armii francuskiej, a pod Sa vannah mia³ do dyspozycji pu³k francu skiej jazdy! Z takimi si³ami poczu³ siê w swoim ¿ywiole i ochoczo ruszy³ do walki.

Szczêœcie odwróci³o siê od niego, gdy podczas jednej z szar¿ zosta³ trafiony po ciskiem rozpryskowym z angielskiego dzia³a. Ciê¿ko ranny Pu³aski straci³ przy tomnoœæ i zmar³ dwa dni póŸniej. Pogrze bano go z pe³nymi honorami wojskowymi iw rycie masoñskim, bo masonami by³a wiêkszoœæ ojców za³o¿ycieli USA. Przy znano mu tak¿e poœmiertnie amerykañ skie obywatelstwo i uznano za bohatera walki o wolnoœæ „nasz¹ i wasz¹”.

Kazimierz Pu³aski pod Czêstochow¹ w czasie Konfederacji barskiej.
KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com8

Stany wewnêtrzne

Po deszczu

„[…] pla¿a zwê¿a siê i zaczyna siê strome urwisko, le¿y w nie³adzie kilka martwych drzew, które ju¿ przed laty musia³y run¹æ ze ska³ […]. Pobiela³e od s³onej wody, wiatru i s³oñca, pogru chotane i ogo³ocone z kory drewno wy gl¹da jak koœci dawno wymar³ego na tym samotnym brzegu gatunku, rozmiarami przewy¿szaj¹cego nawet mamuty i dino zaury. Œcie¿ka biegnie wzd³u¿ zasieków, przez poros³e janowcem zbocze na gli niasty klif, a potem, u skraju sta³ego l¹ du, który w ka¿dej chwili mo¿e siê za paœæ, pomiêdzy paprociami orlicami, z których najwiêksze siêga³y mi do ra mion. W oddali na o³owianej barwy mo rzu towarzyszy³a mi ¿aglówka, a w³aœci wie wydawa³o mi siê, ¿e stoi nieruchomo i ¿e ja te¿, stawiaj¹c krok za krokiem, nie ruszam siê z miejsca akurat tak samo jak niewidoczny ¿eglarz widmo na swojej zastyg³ej ³odzi.”*

Oprócz janowców i paproci, wszystko siê zgadza. Choæ Sebald w swojej angiel skiej pielgrzymce opisuje zupe³nie inne

miejsca, obszerne fragmenty rymuj¹ siê z dziennikiem mojej w³asnej podró¿y. Nazwy angielskich portów (Chatham, Harwich) i g³ównodowodz¹cych angiel skiej floty (np. hrabia Sandwich), które przywo³uje niemiecki prozaik w „Pier œcieniach Saturna”, odbijaj¹ siê zwielo krotnionym echem. Spacerujê po pla¿y w Harwich, jem sma¿on¹ rybê w Cha tham, a potem wracam do lektury i czy tam o „pamiêtnym dniu 28 maja 1672 ro ku, kiedy to flota holenderska, podœwie tlana porannym blaskiem, wynurzy³a siê z zalegaj¹cych nad morzem oparów i otworzy³a ogieñ do zgromadzonych w zatoce Southwold okrêtów angiel skich”, a „mê¿czyzna blisko trzycetnaro wej postury […] widziany by³ po raz ostatni na rufie, jak sta³, osaczony przez p³omienie i rozpaczliwie wymachiwa³ rê koma”. „Pewne jest tylko to – pisze dalej Sebald – ¿e rozk³adaj¹ce siê zw³oki fale wyrzuci³y w trzy tygodnie póŸniej na pla¿ê ko³o Harwich. Mundur rozlaz³ siê w szwach, dziurki od guzików by³y rozerwane, ale Order Podwi¹zki lœni³ wci¹¿ nieumniejszonym blaskiem”.

Myœlê o za³o¿ycielach Nowej Anglii, którzy w XVII wieku nadawali miastecz kom na wschodnim wybrze¿u Ameryki zapamiêtane z ojczyzny nazwy. I jak za dziwiaj¹ce jest to, ca³kiem przypadkowe

przecie¿, sprzê¿enie dwóch œwiatów; dwóch rzeczywistoœci: literackiej i nieli terackiej. Wyje¿d¿aj¹c na Cape Cod za bra³am ze sob¹ now¹ powieœæ Tokarczuk w papierowym wydaniu, jednak trzecia ksi¹¿ka Sebalda (po „Wyjechali” i „Au sterlitz”) nawo³ywa³a z czytnika. Kiedy dotar³am do miejsca, w którym autor spaceruj¹c stromym urwiskiem wybrze¿a dostrzega w dole kopuluj¹c¹ parê (nagie cia³a przypominaj¹ mu „nieforemnego, wyrzuconego na l¹d miêczaka”), a naza jutrz, w Truro, patrz¹c z góry klifu ujrza ³am nagiego mê¿czyznê na pla¿y, który wy³oni³ siê z mg³y i za chwilê przepad³, pomyœla³am, ¿e to nie mo¿e byæ przypa dek. Ale jeœli nie przypadek, to co? Czwartego dnia pobytu na Przyl¹dku Dorsza odwiedzamy Old Harbor Life Sa ving Station w Provincetown. Pierwotnie, zbudowana w 1871 roku stacja ratowni cza, mieœci³a siê w Chatham. Przeniesiono j¹ w latach 80. i zamieniono na muzeum. W niewielkim budynku mo¿na ogl¹daæ stare ³odzie, którymi wyp³ywano na ocean w poszukiwaniu rozbitków i zwiedziæ kil ka skromnych pomieszczeñ przygotowa nych dla ratowników i ocala³ych. Przygl¹ damy siê starym piecom, na których stoj¹ XIX wieczne opiekacze do chleba i ¿eliw na gofrownica. Pó³kom kuchennym wy pe³nionym porcelanowymi dzbankami, ta lerzami i miseczkami z ozdobnym rantem. Na drzwiach wisi mundur z granatowego sukna ze z³otymi guzikami. W drewnianej

skrzynce le¿y oprawiony w p³ótno pod rêcznik ratownictwa morskiego z 1900 ro ku. W ciemnym holu rz¹d gumowych sztormiaków. Wygl¹daj¹ na ciê¿kie, nie wygodne. Ale wzrok przykuwa malutka biblioteka. Na drewnianych drzwiczkach napis: U. S. L. S. S. (U. S. Life Saving Service) LIBRARY. N° 72. W œrodku kil ka zakurzonych woluminów o zbutwia ³ych, po¿ó³kniêtych kartkach. Wygl¹dam z okna na piêtrze. Za mato w¹ szyb¹ z³ote piaski wydm poroœniête traw¹, niebieska plama oceanu i nieba. Przewodnik opowiada, ¿e stacje ratowni cze na Cape Cod by³y zak³adane co piêæ do oœmiu mil. I do roku 1900 na wybrze ¿u dzia³a³o trzynaœcie jednostek ratunko wych. Osiadaj¹ce na mieliŸnie statki za tapia³y uderzaj¹ce z wielkim impetem fa le. Mimo, ¿e okrêty czêsto znajdowa³y siê blisko brzegu, ginê³y setki i tysi¹ce.

Myœlê o tym gapi¹c siê na wzburzone wody Atlantyku. Drobna m¿awka wisi w powietrzu. Kobieta z psem czeka a¿ mê¿czyzna skoñczy rozmawiaæ przez te lefon. Chwilê id¹ za rêkê. A potem zni kaj¹ za wydm¹. Oprócz kilku osób zgro madzonych przy wejœciu do muzeum, jest pusto.

Pla¿e po sezonie, jak ulice miasta po deszczu, s¹ najpiêkniejsze. ❍

*W. G. Sebald, Pierœcienie Saturna. Angielska pielgrzymka, Ossolineum 2020.

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

M¹droœæ przychodzi z wiekiem

Jak to jest mieæ

jak siê wtedy ¿yje? – zapyta³ mnie w ba rze 30-latek. Zanim zd¹¿y³em zaczerpn¹æ tchu i rozpocz¹æ wyk³ad, jak podesz³y wiek zmienia perspektywê na ¿ycie, jakie niesie ze sob¹ po¿ytki i straty, m³odzie niec ju¿ straci³ zainteresowanie kwesti¹. Da³ mi na odpowiedŸ nie godzinê wyk³a dow¹ (zreszt¹ i ona nie starczy³aby, aby omówiæ ten odwieczny temat), lecz mi nutê. Có¿, to pokolenie smartfonów, ¿y wych animacji, ci¹gle zmieniaj¹cych siê pytañ i dosadnych odpowiedzi. Poczu³em siê trochê dotkniêty jego obcesowoœci¹, bo to tak, jakby od niechcenia zapyta³ ob cego, jak to jest byæ niewidomym, gejem czy emigrantem – i daæ minutê na m¹dr¹ odpowiedŸ.

Zafrapowa³ mnie jednak pytaniem do datkowym. – No a jak ju¿ nie pracujesz, jesteœ emerytem, to co w ogóle robisz ze sob¹, ze swoim ¿yciem? Co na przyk³ad bêdziesz robi³ we wtorek o 14: 15?

Tak, druga czêœæ pytania ca³kiem mi siê spodoba³a, bo jakby wysz³a spod mo jego pióra. W³aœnie, co bêdê robiæ we wtorek o 14: 15? Akurat wiem, co robiê we wtorki do po³udnia: piszê felieton i Wam wysy³am przez Atlantyk, ale to akurat moje jedyne pozosta³e w ¿yciu zo bowi¹zanie zawodowe, resztka dyscypli ny, ram czasowych. Wiêkszoœæ ludzi we wtorek o 14: 15 jest w biurze, na dole ko

palni, w szkolnej klasie, za lad¹ w skle pie. Co prawda pandemia poluzowa³a u milionów ludzi te rygory, skoro praco wali oraz uczyli siê zdalnie i nawet w tym posmakowali, niemniej dla wiêk szoœci ¿ycie, ka¿dy dzieñ poza œwi¹tecz nym, wiêc i ka¿dy wtorek o 14: 15, po winno byæ wype³nione treœci¹, prac¹ ukochan¹ lub nielubian¹, lecz konieczn¹ by p³aciæ rachunki, równie¿ za szko³ê dzieci, które o tej 14: 15 maja lekcjê.

M³odzieniec z baru trafi³ w sedno: gdy ktoœ ju¿ nie pracuje, nie ma kalendarza wype³nionego koniecznymi pracami, za jêciami i sprawami. Czy to jest biedak w domu starców w Polsce lub USA, czy zamo¿ny emeryt rezyduj¹cy w nadmor skiej willi w Tajlandii, we wtorek o 14: 15 nie bêdzie mia³ wiêcej do robo ty, ni¿ w niedzielê rano.

Czy ten 30-letni, warszawski hipster, gdyby dosta³ od rodziców mieszkanie a od rz¹du wysok¹ emeryturê, wiedzia³ by, co robiæ we wtorek po po³udniu? Mo ¿e poszed³by na si³kê, mo¿e pojeŸdzi³ ro werem (zakupy i tak robi³by przez inter net, no bo jak inaczej). Ale ja przecie¿ te¿ mogê we wtorki podnosiæ hantle i jeŸdziæ rowerem do Konstancina iz po wrotem.

Jeœli m³ody mê¿czyzna ma jak¹œ pa sjê: komponowania muzyki, fotografo wania, mo¿e to by go zajê³o (choæ bez silnej motywacji, ¿e jak mu siê nie uda przebiæ w zawodzie, nie zap³aci rachun ków). Ale jeœli talentu i pasji nie ma – jak wiêkszoœæ ludzi – czym wype³ni³by swo je dni? Pij¹c latte przy Placu Zbawiciela? Œledz¹c w internecie doniesienia z frontu wojennego? Ogl¹daj¹c na netfliksie ko lejne koreañskie seriale?

Jak widaæ, problemy z zape³nieniem dnia maj¹ nie tylko emeryci, ale i ren tierzy.

Ju¿ nie raz próbowa³em, z ¿enuj¹c¹ szczeroœci¹, opisaæ moje bezradne próby poradzenia sobie mentalnie ze stanem bezczynnoœci zawodowej, przymusowej emerytury. Czy za rok, albo 10 lat, bêdê sobie z tym radzi³ lepiej?

Pojawiaj¹ siê w sieci wypowiedzi ja kichœ bardzo starych (w domyœle: bar dzo m¹drych) ludzi, którzy przed œmier ci¹ dziel¹ siê z ludzkoœci¹ swoimi prze myœleniami. Czego ¿a³uj¹? Czy ¿yliby inaczej? Spijamy z ich ust wypowiedzi niczym m¹droœci Coelho i Dalajla my. 96-letnia pielêgniarka, 92-letni gór nik, 100-letnia zakonnica. Coœ mówi¹, tak ogólnie, ¿e pieni¹dze s¹ niewa¿ne, w ogóle rzeczy, a ¿a³uj¹, ¿e nie mieli/nie okazali wiêcej mi³oœci, przyjaŸni. Ogól nie mówi¹, ¿e gdyby mogli jeszcze raz, to ¿yliby pe³niej, intensywniej. Wiado mo: „ma siê jedno ¿ycie”, „trzeba ¿yæ chwil¹”.

Jestem starszy od barowego hipstera, ale nie umia³em powiedzieæ mu, jak nale ¿y ¿yæ bêd¹c w moim wieku. Byæ mo¿e mam przed sob¹ 20, nawet 30 lat. Jak je prze¿yæ najpe³niej? A gdybym pos³ucha³ tych starców?

Mieæ wiêcej mi³oœci! Ale która ze chce takiego zbiednia³ego dziada? Mieæ wiêcej przyjaŸni! Ale jak je odgrzaæ po 30 latach nieobecnoœci – albo znaleŸæ nowe? Byæ czynnym, zajêtym, coœ ro biæ! Ale co?! Nie mam ogródka, w któ rym sadzi³bym marchewkê. Nie staæ mnie na zabytkowy samochód, by pole rowaæ jego karoseriê. Przestaæ myœleæ o pieni¹dzach i rzeczach! Ale¿ ja nicze

go sobie, oprócz jedzenia, nie kupujê. ZnaleŸæ sens ¿ycia w wierze! A jeœli ktoœ jej nie ma?

No buntujê siê teraz, wierzgam, a przecie¿ powinienem podchodziæ do ¿ycia spokojniej, jak w tym wieku przysta³o. Tyle, ¿e ja naprawdê w¹tpiê, ¿e za 20 lat bêdê m¹drzejszy. Przecie¿ ju¿ zdystansowa³em siê od wielu spraw: mi³ostek, kariery, konsumpcji towarów. Jak siê uprê, nie bêdê piæ ani jeœæ s³ody czy i miêsa. Codziennie rano przez kwa drans bêdê medytowaæ siedz¹c po turec ku. Przez kolejne 20 lat bêdê stara³ siê ogl¹daæ tylko wybitne filmy i znajdowaæ transcendencjê w muzyce Bacha i Billie Holiday.

Tylko ¿e ja ju¿ znam Bacha i Holiday, a do medytacji nigdy nie mia³em cierpli woœci.

Zazdroszczê ludziom, którzy s¹ praw dziwie i g³êboko wierz¹cy, bo to jakoœ ich uspokaja i nadaje sens ich ¿yciu i œmierci. Niestety, czasem jest to jedynie powierzchowna, obrzêdowa dewocja, bê d¹ca raczej przejawem strachu przed œmierci¹ ni¿ wewnêtrznej pewno œci. Ludzie, którzy odeszli od wiary w m³odym wieku, zwykle ju¿ do niej nie wracaj¹. Pozosta³ym pozostaje lektura Pisma Œwiêtego i naprzemiennie – na ukowych ksi¹¿ek o przypuszczalnych mechanizmach powstania wszechœwiata. Tylko, czy naprzemienne konfrontowa nie siê z przeciwstawnymi – i równie nie przekonuj¹cymi – teoriami uspokoi mnie na staroœæ?

Chêtnie podzieli³bym siê tymi prze myœleniami z 30-latkiem przy barze. Nie stety, da mi na to tylko minutê.

9www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022
62 lata? Powiedz mi,

Polska jest najbli¿sza mojemu sercu

Od lat jest Pani aktywnie zaanga¿o wana w ¿ycie Polonii. Sk¹d czerpie Pani si³ê, by byæ tak aktywn¹, mieæ tyle energii i nie traciæ tak charakte rystycznego dla Pani uœmiechu?

Z³o¿y³y siê na to na pewno moje prze ¿ycia. Ka¿dy z nas, kto przeszed³, to co ja, ró¿ni siê, od tych którzy tego piek³a nie doœwiadczyli. Ka¿dy z nas ma w ¿yciu smutne chwile, ale takie doœwiadczenia jak Sybir zostawiaqj¹ w cz³owieku œlad na ca³e ¿ycie. Mia³am cudowne dzieciñ stwo, kochaj¹c¹ rodzinê, za co Bogu dziê kujê. PóŸniej przysz³y bolesne i piekielne czasy. Cudem je prze¿y³am. To one spo wodowa³y, ¿e doceniam ¿ycie, doceniam ka¿dego cz³owieka, cieszê siê ka¿d¹ na wet najmniejsz¹ rzecz¹. Na Syberii byli œmy najbiedniejszymi ludŸmi na œwiecie, nic do nas nie nale¿a³o ani kawa³ek papie ru, ani o³ówek czy zegarek. Trudno opo wiedzieæ przez jaki g³ód, choroby, cierpie nia dane nam by³o przejœæ. Uda³o nam siê jednak prze¿yæ i dziœ dla nas ka¿dy cz³o wiek, zdrowie, gazeta czy radio, s¹ bez cenne. Kocham ludzi, kocham m³odzie¿, ponad wszystko kocham Polskê.

Niewola to doœwiadczenie przera¿aj¹ ce, okropny czas dla ka¿dego cz³owieka. Nikt tak nie docenia Polski, nie cieszy siê jej wolnoœci¹ i rozwojem jak ci, którzy to piek³o prze¿yli. Nie ma nic gorszego ni¿ ¿ycie w niewoli. Wolnoœæ jest najcenniej sza i mam nadziejê, ¿e wiêcej ludzi pój dzie naszym œladem i bêdzie robi³o to, co my – przypomina³o historiê, mówi³o o niej. Polska jest zawsze najbli¿sza me mu sercu.

Z wielkim sentymentem wspomi na Pani rodzinny dom. Jaki on by³?

Wci¹¿ wracam do czasów, kiedy by³am z moj¹ kochan¹ rodzin¹. By³o nas dzie wiêcioro, jedna siostra zmar³a jak by³a maleñka i chowa³o siê nas oœmioro.

Têskniê za zapracowanym, ale ciep³ym domem. Mia³am mamusiê i tatusia, którzy mieszkali pod zaborem austriackim. Ma musia nam czêsto opowiada³a jak okropny by³ to czas, jak ich przeœladowano, nie po zwalano siê modliæ, jak musieli siê kryæ w piwnicach. Zawsze nam powtarza³a: „Dzieci, mamy teraz woln¹ Polskê. Módl cie siê, ¿ebyœcie nie musia³y przechodziæ tego, co ja przechodzi³am.” Mamusia do brze szy³a i od dziecka ubiera³a nas w kra kowskie stroje na akademie czy do ko œcio³a. Mia³a te¿ bardzo ³adny glos i kiedy braliœmy udzia³ w towarzyskich spotka niach zawsze zaczyna³a œpiewaæ. Zabiera ³a nas na uroczystoœci patriotyczne i reli gijne. Mama mówi³a „idziemy” i nie by³o dyskusji. Nigdy nie zapomnê jak ca³a ro dzina wybiera³a siê na majówki. Moi bra cia byli ju¿ wtedy starsi i nale¿eli do strzelców. My dziewczyny chodzi³y œmy do szko³y. Poziom by³ bardzo wyso ki. Myœlê, ¿e du¿o wy¿szy ni¿ teraz. Moje przedwojenne ¿ycie by³o najpiêkniejsze jakie mog³am sobie wymarzyæ.

Kiedy wybuch³a wojna mia³a pani 13 lat. Co Pani wtedy czu³a? Tak dramatyczne dramatyczne prze¿y cia zostaj¹ w pamiêci na zawsze. Nie da siê o nich zapomnieæ. 1 wrzeœnia 1939, jak co roku, szykowaliœmy siê do szko³y. Jak co rano tatuœ w³¹czy³ radio. Tego dnia powiedzia³ do mamy „Maryœ, s³yszysz? Niemcy przekroczyli granicê Polski. Chy ba bêdzie wojna.” Wszyscy struchleliœmy.

By³a straszna rozpacz. Nie zjedliœmy œnia

dania, nie poszliœmy do szko³y. Nastêpne go dnia nad domami zaczê³y lataæ bom bowce, tak olbrzymie, ¿e zakrywa³y nie bo. Mamusia powiedzia³a nam, ¿e jak je us³yszymy, ¿ebyœmy od razu uciekali do rowu. Jakoœ dziêki Bogu bomby nie spad³y ko³o nas. Po tygodniu ko³o nasze go domu zaczêli przechodziæ uchodŸcy, cywile i ¿o³nierze: pokaleczeni, brudni, w porwanych mundurach – coœ straszne go. Uciekali przed Niemcami. Zatrzymy wali siê u nas na trochê, zjedli, co mamu sia nagotowa³a, przespali siê i szli dalej. Czasami mieliœmy nawet 20 uchodŸców. Mama prawie nie spa³a, opatrywa³a im ra ny. Trwa³o to do 17 wrzeœnia. Tego dnia zaczê³y ko³o nas jeŸdziæ rosyjskie czo³gi, jeden po drugim. Dwa dni póŸniej rozpo czê³y siê aresztowania. Na naszej Kolonii NiedŸwiednia by³o oko³o 40-50 domów

¿ycie w nich zamar³o. Z³apano mojej mamusi brata, nauczycieli, ksiêdza, poli cjantów. Tatuœ próbowa³ sprzedaæ kilka krów, ¿eby mieæ pieni¹dze na czarn¹ go dzinê. Rodzice bali siê, co z nami bêdzie, chodzili od okien do okien. Ukraiñcy wte dy strasznie wydawali Polaków, informo wali Rosjan, kto gdzie mieszka, kogo za aresztowaæ.

10 lutego 1940 roku straci³a pani wszystko, co najcenniejsze. Straci³am dom i wolnoœæ. 10 lutego o czwartej nad ranem us³yszeliœmy wale nie w drzwi. Trzech wojskowych wesz³o do domu z bagnetami. Starszemu bratu kazali usi¹œæ i stanêli z karabinami po je go obu stronach. Tatusiowi przystawili karabin do g³owy, a mamusi powiedzieli, ¿e mamy pó³ godziny, ¿eby opuœciæ dom. Mama szybko œci¹gnê³a z ³ó¿ka du¿y koc, roz³o¿y³a go na stole w kuchni (mieliœmy walizki, ale kto by wtedy o nich myœla³) i zaczê³a k³aœæ jedzenie, co mia³a pod rê k¹, pierzynê, dwie poduszki... Chcia³a jeszcze pójœæ do pokoju goœcinnego, gdzie mieliœmy w kredensie du¿o naszych zdjêæ, dokumenty, bi¿uteriê i rodzinne pami¹tki,

ale jej nie pozwolono, bo skoñczy³o siê pó³ godziny. Kazano nam wyjœæ z domu i skierowano nas, podobnie jak innych, do szko³y. Pamiêtam jak szliœmy – w ka¿ dym mijanym przez nas domu by³y zapa lone œwiat³a. Kiedy doszliœmy do szko³y s³yszeliœmy tylko p³acz dzieci i krzyki, czuæ by³o strach. Nie wiedzieliœmy czy nas zastrzel¹ czy nas potruj¹. Oko³o dze si¹tej rano przyjecha³y wojskowe ciê¿a rówki, wsadzili nas na nie, zawieŸli do Lwowa na stacjê i wpakowali do zwie rzêcych wagonów. Mówiono do nas „Ty polska œwinio”, a przecie¿ byli tam dokto rzy, nauczyciele, in¿ynierowie, ksiê¿a. W ci¹gu pó³ godziny tych szlachetnych ludzi, patriotów, zamienili w zwierzêta. Wagony by³y strasznie brudne. Prycze by ³y bardzo niskie, jak ktoœ by³ wy¿szy, jak mój brat, musia³ le¿eæ, nie móg³ staæ. Na œrodku pod³ogi znajdowa³ siê piecyk, a obok niego dziura s³u¿¹ca za ubikacjê. Staliœmy na tej stacji, w tych wagonach, dwa dni a¿ zapakowali je po brzegi ludŸ mi. Tego dnia mia³o wyjechaæ 11 wago nów. Pamiêtam ten od³os zamykania ¿ela znych drzwi, na zawsze odcinaj¹cy nas od Polski. W tym momencie moja mamu sia zaczê³a œpiewaæ „Kto siê w opiekê od da Panu swemu”. Pojêcia nie masz, Kasiu, jak wszyscy œpiewali, zdawa³o siê, ¿e ten wagon pêknie, pomimo i¿ ka¿dy œpiewa³ z rozpacz¹ i ³zami w oczach.

W tak dramatycznych warunkach je chaliœcie piêæ tygodni.

Warunki w tych wagonach by³y nie do opisania. Nie mo¿na by³o siê przebraæ i umyæ. Dostawaliœmy dwa razy dziennie osiem uncji wody i raz dziennie trochê t³ustej zupy manny, by prze¿yæ. Na po cz¹tku nie by³o a¿ tak Ÿle, bo mieliœmy je dzenie z domu i to, co nam dali. Potem zacz¹³ siê g³ód. Wci¹¿ nie mogê zapo mnieæ jak umiera³y dzieci, jak cierpia³y matki, które musia³y na to patrzeæ. Nie by³o ¿adnej higieny – ani myd³a, ani proszku – nic. Matki nie mia³y czym prze win¹æ dzieci, bo nic nie mo¿na by³o wy praæ. Cia³a dzieci by³y poodparzane do krwi. Matki odcina³y sobie kawa³ki halki lub sukienki, ¿eby dziecko przewi n¹æ. Do dziœ mam przed oczami widok matki wyrzucaj¹cej przez dziurê na ubika cjê swoje martwe dziecko. Po tym, co zo baczy³am, co siê tam w tych wagonach z ludŸmi dzia³o, nie wiem jak dajê radê o tym mówiæ, bo niektórzy, tak jak moja siostra, nie mog¹. Sybir to ko³yska œmier ci. Tylko dziêki wojnie niemiecko rosyj skiej dzisiaj ¿yjemy. Inaczej wszyscy by œmy tam le¿eli i nikt by o nas i naszej œmierci nie wiedzia³. Rodzin dotkniêtych Sybirem jest bardzo wiele.

W koñcu wysadzili was w Krasnojarsku.

Z Krasnojarska zamarŸniêt¹ rzek¹ Jeni siej szliœmy oko³o szeœciu dni. Podzielili nas na grupy. Ka¿dej dali jedne sanki i przewodnika, który nas prowadzi³. Mu sieliœmy przejœæ oko³o 300 kilometrów ¿e by dostaæ siê do obozu, gdzie zamieszka liœmy. Szliœmy po oblodzonej rzece od wczesnego œwitu do póŸnego wieczoru bez ¿adnego jedzenia. Nocowaliœmy w ko³chozach, gdzie dawano nam jeœæ i nastêpnego dnia ruszaliœmy znowu w drogê na ca³y dzieñ, bez jedzenia. Jak wyruszyliœmy w naszej grupie by³o z 40 osób, po drodze niektórzy, s³absi, padali z wycieñczenia i zamarzali na œniegu.

W koñcu dotarliœmy do baraków. Pa miêtam jak tatuœ z mamusi¹ usiedli na pryczach i tatuœ powiedzia³ do mamy: „Maryœ, ty wiesz, ¿e dzisiaj jest Wielka noc, a my ani okruszyny chleba nie ma my.” P³akali oboje.

Ka¿dy barak mia³ kajutki na cztery ro dziny. Poœrodku by³ ma³y korytarzyk. Nasza rodzina dosta³a jedn¹ kajutê z dwoma pryczami na dziewiêæ osób. W rogu sta³ piecyk, a na nim garnek na jakieœ trzy litry. Topiliœmy w nim œnieg i grzaliœmy w ten sposób wodê. Przyszed³ wieczór, pok³adliœmy siê jak œledzie jedno przy drugim w ubraniach, w których wyszliœmy 10 lutego z domu. Nie zd¹¿yliœmy zasn¹æ, kiedy zaczê³o po nas chodziæ ró¿ne robactwo. Wchodzi ³o do w³osów, uszu, do oczu – coœ strasz nego. Na drugi dzieñ rano dano nam po 800 gramów chleba, potem dostawali œmy tak¹ dawkê codziennie. Ratowaliœmy siê ³owi¹c ryby, które mamusia gotowa³a. Gdyby nie te ryby to wiêkszoœæ z nas by stamt¹d nie wyjecha³a. Dwa dni po dotar ciu do Krasnojarska wyznaczono nas do pracy. Tatusia wys³ano do palenia drzewa na wêgiel. Brata i dwie siostry wys³ali do kopalni z³ota. Pracowali tam po 10-12 godzin dziennie, siedem dni w tygodniu, w warunkach, które s¹ nie do uwierzenia. Mnie i starsz¹ siostrê wy s³ali do ciêcia drzewa. Po dwóch tygo dniach powiedziano mi, ¿ebym ju¿ wiêcej nie przychodzi³a, bo jestem za m³oda. Zo sta³am z mamusi¹. Sta³am siê ³¹cznikiem pomiêdzy mam¹, bratem i tatusiem. Sama przechodzi³am przez t¹ tajgê cztery, piêæ kilometrów. Teraz czêsto myœlê jak mo g³am siê nie baæ, przecie¿ mogli mnie za atakowaæ Eskimosi, niedŸwiedzie... Po tem pracowa³am przy warzywach.

Krasnojarsk opuœciliœcie po amnestii og³oszonej pod koniec lipca 1941 ro ku.

Pewnego dnia przysz³a moja najstarsza siostra i powiedzia³a: „Helu, wyje¿d¿amy. Jesteœmy wolni.” Jaka to by³a radoœæ – nie do opisania. Do naszego obozu nie by³o ¿adnej drogi. Mo¿na by³o do nas dotrzeæ tylko rzek¹, w zimie po lodzie, w lecie ³ódk¹. Brat za³atwi³ dla nas ³ódkê i trochê suszonego chleba. Kiedy wsiadaliœmy na tê ³ódkê okaza³o siê, ¿e mój du¿y brat jest zbyt wielkim obci¹¿eniem i jakby wsiad³, to ³ódka by utonê³a. Postanowi³ zostaæ. Nigdy w ¿yciu ju¿ go nie zobaczy ³iœmy. Dotar³yœmy w koñcu do Krasnojar ska. Po prawie pó³torarocznej gehennie byliœmy szczêœliwi i wolni.

Wyruszyliœcie w nieznane. Kiedy dotarliœmy do Krasnojarska byli œmy pewni, ¿e jedziemy do domu. Tatuœ poszed³ kupiæ bilety na powrót do Polski. Kiedy do nas wróci³ prawie p³acz¹c po wiedzia³, ¿e nie mo¿emy pojechaæ do Pol ski, bo jest wojna miêdzy Niemcami i Ro sj¹ i musimy jechaæ na po³udnie do Uzbe kistanu do Samarkandy. Jaka to by³a roz pacz. Ale nie by³o wyjœcia. Kupiliœmy bi let do Samarkandy.

Spod pó³nocnego bieguna, w okolice Mo rza Kaspijskiego – musieliœmy pokonaæ kawa³ drogi. Podró¿ trwa³a trzy tygodnie, ale jechaliœmy w normalnych poci¹gach. Cudów nie by³o, g³ód wci¹¿ by³ okropny. Ale byliœmy wolni. Gdy przyjechaliœmy do Samarkandy by³o lato. Cdn.

Helena Knapczyk
KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com10
11www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022

Obrona Pó³wyspu

Helskiego

Wydzielony na Pó³wyspie Helskim obszar sta³ siê jedn¹ z najwiêkszych inwestycji militarnych II Rzeczypo spolitej. Po wybuchu II wojny œwiato wej stacjonuj¹cy tam polscy ¿o³nie rze i marynarze przez 32 dni odpierali ataki z l¹du, morza i powietrza. Pod dali siê jako ostatni. 2 paŸdzierni ka 1939 roku podpisano akt honoro wej kapitulacji za³ogi Helu.

Mierz¹cy prawie 40 km d³ugoœci i nie ca³e pó³ kilometra szerokoœci Pó³wysep Helski by³ wyj¹tkowo wa¿nym miejscem dla polskiej marynarki. Po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci rozpoczêto tworzenie tam silnej bazy l¹dowej obrony Wybrze¿a. W latach 20. zbudowano liniê kolejow¹ z Pucka przez W³adys³awowo wzd³u¿ ca³ej mierzei do Helu. Powsta³a równie¿ droga, specjalnie dla utrudnienia ostrza³u z samolotów prowadzona z licz nymi zakrêtami w terenie leœnym. W 1928 roku w mieœcie Hel rozpoczêto budowê portu wojennego. Jednoczeœnie zmilitary zowano koñcowy odcinek mierzei od granic Juraty a¿ do koñca cypla. Te zarz¹dzenia wojskowe zosta³y unor mowane dekretem prezydenta Rzeczypo spolitej Ignacego Moœcickiego z dnia 21 sierpnia 1936 roku w sprawie utworzenia Rejonu Umocnionego Hel, ufortyfikowa nego obszaru, który mia³ byæ jednym z kluczowych elementów obrony polskie go wybrze¿a. Prezydencki dekret pomóg³ w zamkniêciu czêœci pó³wyspu dla ruchu turystycznego. Bez specjalnej zgody nie mo¿na tam by³o wznosiæ nowych cywil nych budowli, choæ wiêkszoœæ dotychcza

sowych mieszkañców pozosta³a w swoich domach. Spor¹ grupê stanowili Niemcy. Polska administracja stara³a siê ich wysie dlaæ, ale nie siêga³a po brutalne metody, wiêc nie do koñca siê to uda³o.

Na wybrze¿u pó³wyspu powsta³ basen portowy. Potem wœród piasków i sosen szybko wyros³y magazyny min i torped, schrony amunicyjne, elektrownia i samo dzielne ujêcie wody, zbiorniki paliw, ko szary dla ¿o³nierzy i budynki mieszkalne dla kadry. Prawie wszystkie obiekty po³¹ czono torami w¹skotorowej kolejki.

Baza na Helu, wyposa¿ona w daleko noœne dzia³a du¿ego kalibru, mog³aby broniæ podejœæ do prawie ca³ej Zatoki Gdañskiej i os³aniaæ cumuj¹ce w porcie okrêty. Zwolennikiem takiej koncepcji od pocz¹tku budowy portu by³ kmdr He liodor Laskowski – kierownik Szefostwa Artylerii i S³u¿by Uzbrojenia Kierownic twa Marynarki Wojennej. Tak powsta³ Dywizjon Artylerii Nadbrze¿nej, w sk³ad którego wesz³o 16 dzia³ kalibru od 75 do 152,4 mm.

Najwiêksza bateria, sk³adaj¹ca siê z czterech dzia³ Boforsa kalibru 152,4 mm zosta³a zamontowana na samym cyplu mierzei. Laskowskiemu nie dane by³o do ¿yæ wojny. Zmar³ z powodu choroby ne rek jeszcze przed wejœciem w ¿ycie dekre tu Moœcickiego. Nied³ugo potem bateria cyplowa otrzyma³a jego imiê.

We wrzeœniu 1939 roku g³ówne uzbro jenie Helu stanowi³a wspomniana bateria im. Heliodora Laskowskiego. Dzia³a po zwala³y na ostrza³ zarówno Zatoki Gdañ skiej, jak i Morza Ba³tyckiego i zabezpie cza³y pó³wysep przed atakami od strony

morza. Uzupe³nia³y j¹ dwie kolejne bate rie, ka¿da z³o¿ona z dwóch dzia³ polo wych Schneider 105 mm i trzy baterie przeciwdesantowe, uzbrojone ka¿da w dwa dzia³a 75 mm. Natomiast ochronê przeciwlotnicz¹ zapewnia³o szeœæ armat kalibru 75 mm oraz osiem dzia³ 40 mm. Od strony l¹du pó³wysep ochrania³y beto nowe schrony umocnienia Oœrodka Oporu Jastarnia. W trakcie walk dosz³y kolejne 2 Schneidery 75 mm z kanonierki ORP „Gen. Haller” oraz pochodz¹ce z ORP „Gryf” dzia³a 120 mm.

Tu¿ przed niemieck¹ agresj¹ Rejon Umocniony Hel zosta³ rozszerzony na ca ³y pó³wysep. Tam te¿ przenios³o siê Do wództwo Obrony Wybrze¿a. Obron¹ Helu bezpoœrednio dowodzi³ komandor W³o dzimierz Steyer. Najwa¿niejsz¹ osob¹ w sztabie by³ dowódca Obrony Wybrze¿a kontradmira³ Józef Micha³ Unrug, oficer niemieckiej marynarki wojennej z I wojny œwiatowej, który od 1920 roku s³u¿y³ w wojsku polskim. Rozmieszczone na Helu si³y l¹dowe sk³ada³y siê m.in. z Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza, Dywizjonu Artylerii Nadbrze¿nej i II Morskiego Dywizjonu Artylerii Prze ciwlotniczej.

Pierwsz¹ liniê obronn¹ wyznaczono w rejonie W³adys³awowa, które otwiera drogê na Pó³wysep Helski. Drug¹ z nich, bêd¹c¹ g³ównym punktem oporu, stwo rzono 2,5 km od Jastarni w stronê zachod ni¹. ¯o³nierze, których wyznaczono do obrony pó³wyspu, otrzymali rozkaz: utrzymaæ Rejon Umocniony Hel od sze œciu tygodni do trzech miesiêcy i oczeki waæ odsieczy. Oczekiwania dowództwa

obliczone by³y na anga¿owanie znacz¹ cych si³ nieprzyjaciela, ale wyznaczenie tak d³ugiego okresu utrzymania rejonu by ³o przejawem nadmiernego optymizmu i niedostosowania do realiów militarnych. Wraz z zajmowaniem przez Niemców ko lejnych terenów Polski, nasze rozbite woj ska wycofywa³y siê m.in. na teren Rejonu Umocnionego Hel. Wed³ug ró¿nych opra cowañ ostatecznie znalaz³o siê tam od 2 tys. do 3,2 tys. ¿o³nierzy, do czego trzeba doliczyæ cywiln¹ ludnoœæ zamieszkuj¹c¹ Hel.

Wojna na Helu rozpoczê³a siê 1 wrze œnia 1939 roku ok. godziny 13.30 atakiem niemieckiego lotnictwa na port i bateriê im. Laskowskiego. Pocz¹tkowo Niemcy ostrzeliwali Hel z powietrza i morza. W nastêpnym dniu wywi¹za³a siê zaciêta walka miêdzy flot¹ kontradmira³a Günthera Lütjensa a polskimi okrêtami i wspieraj¹c¹ je bateri¹ cyplow¹. Dowo dzi³ ni¹ kpt. mar. Zbigniew Przybyszew ski. Pojedynek, w którym uczestniczy³ kontrtorpedowiec ORP „Wicher” i sta wiacz min ORP „Gryf” zakoñczy³ siê tak tycznym zwyciêstwem Polaków. Obie strony zazna³y powa¿nych strat, co do prowadzi³o do wycofania siê zarówno Polaków jak i Niemców.

Admira³ W³odzimierz Steyer, dowódca Rejonu Umocnionego Hel podczas wojny obronnej w 1939 r. Sta³ej Umocnionego Helu. Admira³ Józef Unrug – dowódca Floty i Obrony Wybrze¿a w 1939 r.
Nowy Jork Nr 294 1 paŸdziernika 2022
Jedno z dzia³ baterii Laskowskiego na Helu. Wie¿a kierowania ogniem 27 Baterii Artylerii
„Kurza Stopka” – czêœæ Rejonu

Jednostki niemieckie utrzymywa³y sta ³y ostrza³ pó³wyspu, co powodowa³o szybkie wyczerpywanie siê nik³ych zapa sów amunicji, odpowiadaj¹cych na te ata ki oddzia³ów polskich obroñców. 9 wrze œnia wojska niemieckie zajê³y Puck i za atakowa³y Swarzewo. Jednoczeœnie za czê³a siê budowa zagrody minowej zloka lizowanej 1 km na wschód od miejscowo œci Cha³upy.

11 wrzeœnia z du¿ymi stratami po stro nie polskiej zakoñczy³y siê walki o W³a dys³awowo. Jednostki polskie wycofa³y siê pod Cha³upy, a walki si³ l¹dowych na ca³ym pó³wyspie usta³y na prawie dwa tygodnie. W tym czasie jednak, si³y nie mieckie bezustannie prowadzi³y zmaso wany atak na Kêpê Oksywsk¹, a pancer nik Schlezwig – Holstein zaj¹³ pozycjê pozwalaj¹ca mu z portu Gdañskiego ostrzeliwaæ teren baterii na cyplu.

Po zdobyciu W³adys³awowa i Swarze wa nasada pó³wyspu znalaz³a siê w nie mieckich rêkach i 12 wrzeœnia Hel zosta³ odciêty od pozosta³ej czêœci l¹du. Dwa dni póŸniej pad³a Gdynia, za kolejnych piêæ podda³a siê Kêpa Oksywska. A Re jon Umocniony Hel trwa³. Sta³a obsada przez wiele dni by³a wzmacniana œci¹ga j¹cymi z Wybrze¿a oddzia³ami oraz za³o gami, które schodzi³y z okrêtów.

Po kapitulacji Oksywia 19 wrzeœnia Niemcy rozpoczêli decyduj¹ce natarcie na Hel, ostatni polski punkt oporu na Wy brze¿u. Do walki w³¹czy³y siê dwa nie mieckie pancerniki „Schliesen” i „Schle swig Holstein”, ostrzeliwuj¹c polskie po zycje od strony morza. 25 wrzeœnia oby dwa niemieckie pancerniki opuœci³y port gdañski i skierowa³y siê na Hel. Oko³o godziny dziesi¹tej rozpoczê³a siê tam wal ka. Niemieck¹ przewagê zwiêkszy³a mo¿ liwoœæ dowolnego manewrowania, ukry wania siê za zas³on¹ dymn¹ i pomoc w obserwacji wroga prowadzonej z samo lotów. Bitwa trwa³a oko³o pó³torej godzi ny. Bardzo dzielnie broni¹ca swoich po zycji polska artyleria uzyska³a w tym cza sie co najmniej dwa trafienia pancernika „Schlesien”. Straty strony polskiej by³y jednak du¿e – dwie osoby zabite, piêæ bar dzo ciê¿ko rannych oraz piêæ l¿ej ran nych. Mocno ucierpia³ równie¿ sprzêt Polacy stracili w walce miêdzy innymi kilka dzia³.

27 wrzeœnia rozegra³ siê kolejny akt dramatu pomiêdzy polskimi artylerzysta mi i niemieckimi pancernikami. Tym ra zem Polakom uda³o siê trafiæ pi¹te dzia³o pancernika „Schleswig Holstein”. W nocy z 27 na 28 wrzeœnia dowódca armii broni¹cej Warszawy gen. Julian Rommel przes³a³ szyfrem okrêtowym de peszê kontradmira³owi Unrugowi, który odczyta³ j¹ na naradzie wojennej:

„Ze wzglêdu na ciê¿kie po³o¿enie i wy j¹tkow¹ nêdzê i biedê cywilnej ludnoœci stolicy, Warszawa kapituluje. Zostawiam Panu Admira³owi do uznania decyzjê od noœnie Helu, jednak¿e niepo¿¹dany jest zbyteczny rozlew krwi”. Obecny na nara dzie komandor Steyer oœwiadczy³ „Wszy scy kapituluj¹ we wrzeœniu. My wytrzy mamy do paŸdziernika!”

30 wrzeœnia, po zmasowanym ataku ar tylerii i silnej grupy wojsk l¹dowych, Niemcy zajêli miejscowoœæ Cha³upy. Wy cofuj¹ce siê stamt¹d oddzia³y polskie wy sadzi³y w powietrze przygotowan¹ wcze œniej zaporê z g³owic torpedowych i w ten sposób wstrzyma³y dalsze ataki. Obroñcy Pomorza wiedzieli ju¿ w tym czasie o ka pitulacji Warszawy i upadku twierdzy modliñskiej. Morale czêœci obroñców znacznie siê wiêc obni¿y³o – zaczê³o do chodziæ do buntów. Na porz¹dku dzien nym by³y te¿ problemy z zaopatrzeniem w ¿ywnoœæ i amunicjê – zw³aszcza tê przeciwlotnicz¹.

Tak sytuacjê w drugiej po³owie wrze œnia opisywa³ jeden z walcz¹cych pod Cha³upami marynarz z „Wichra”:

„¯o³nierze byli coraz bardziej zdenerwo wani, nie by³o ju¿ godzin odpoczynku na odwodzie (…). Byliœmy ju¿ na pó³ g³odni, ¿yj¹c tylko chlebem, sucharami i czasem konserw¹. Parokrotne ataki co dnia, raz przy pomocy artylerii, to przez bombardowanie z góry, to znów ogieñ ka rabinowy z okopów wroga, nie pozwala³y nawet na kilkugodzinny chocia¿by sen. Byliœmy niewyspani, brudni i zawszeni. Z drzew pozosta³y tylko kikuty.”

Wobec braku perspektyw prowadzenia dalszej walki, wyczerpywania zapasów amunicji i ¿ywnoœci podjêto decyzjê o ka pitulacji. „Pozostaliœmy ju¿ tylko wysep k¹, jedynym terytorium polskim. Dalsza walka by³a beznadziejna” – mówi³ Józef Unrug w 1964 roku w audycji Rozg³oœni Polskiej Radia Wolna Europa.

Rejon Umocniony Hel by³ ostatnim w Polsce zorganizowanym bastionem oporu. Podda³ siê dopiero w nocy 1 paŸ dziernika. W czasie walk zginê³o 200 Po laków, 150 zosta³o rannych. Ogólnie kapi tulowa³o oko³o 3000 ludzi z za³ogi z 52 oficerami, plus oko³o 50 ludzi którzy pró bowali przedostaæ siê do Szwecji i zostali z³apani na morzu. Do niewoli poszli wszyscy z kontradmira³em Unrugiem, ad mira³em Steyerem, Majewskim i Fran kowskim na czele.

W czasie walk zosta³y zatopione dwa wiêksze polskie okrêty „Gryf” i „Wicher” oraz kilka mniejszych. „Kujawiak” i „Podhalanin” zosta³y zatopione przez Polaków by nie dosta³y siê w rêce wroga.

W niemieckie rêce trafi³ natomiast „Œl¹ zak”. Obroñcy pó³wyspu zdo³ali jednak zadaæ Niemcom pokaŸne straty. Zestrzeli li 32 samoloty Luftwaffe, pociski z baterii cyplowej uszkodzi³y pancernik „Schle swig Holstein”, na minie postawionej przez ORP „¯bik” wylecia³ w powietrze tra³owiec M 85 i i torpedowiec „Tiger”.

Do omówienia warunków kapitulacji i podpisania dokumentu kontradmira³ wy znaczy³ kmdr. Mariana Majewskiego, sze fa sztabu Dowództwa Floty oraz kpt. An toniego Kasztelana, który kierowa³ kontr wywiadem obrony wybrze¿a. Akt honoro wej kapitulacji Helu zosta³ podpisany w Cassino Hotel w Sopocie 1 paŸdzierni ka. Oficerowie przyp³ynêli tam na nie

mieckim œcigaczu. Na Helu pozosta³o dwóch oficerów niemieckich jako gwa rancja powrotu delegacji.

Niemcy zajêli Hel 2 paŸdziernika o go dzinie 10. Oficerom gwarantowano za chowanie bia³ej broni. Ustalono, ¿e pó³ wysep od Cha³up do Jastarni mia³ zostaæ przejêty przez Wehrmacht a od Jastarni do Helu przez Kriegsmarine.

Przed wkroczeniem Niemców wyp³a cono ¿o³nierzom pobory za trzy miesi¹ce z góry, zniszczono akta personalne, szy fry. Przez ca³¹ noc zakopywano i zatapia no sprzêt wojskowy. Wypuszczono aresz tantów, zatrzymanych wczeœniej za bunt, a dowódcy jednostek otrzymali zgodê na ucieczkê drog¹ morsk¹. Uda³o siê to tylko kutrowi poœcigowemu ORP Batory, który dotar³ na Gotlandiê.

Hitlerowcy po zajêciu pó³wyspu Hel skiego postanowili wykorzystaæ i rozbu dowaæ polskie umocnienia do obrony re jonu Zatoki Gdañskiej. W tym celu zbu dowano najwiêksze sta³e stanowiska arty lerii nadbrze¿nej – bateriê Schleswig Hol stein, która sk³ada³a siê z trzech autono micznych stanowisk artyleryjskich z dzia ³ami 406 mm, czêœciowo zag³êbionych w ziemi, jednokondygnacyjnych schro nów typu ciê¿kiego, dwu oddzielnie po³o ¿onych jednokondygnacyjnych magazy nów amunicyjnych oraz 9-kondygnacyj nej wie¿y kierowania ogniem. Ka¿de ze stanowisk artyleryjskich sk³ada³o siê z ko listej dzia³obitni i z czêœci mieszcz¹cej

podrêczne magazyny amunicyjne, kolejki transportowej i z czêœci koszarowej. Mon strualne dzia³a, zwane mamucimi, odda³y na Helu zaledwie po kilka próbnych strza ³ów. W 1941 roku w sytuacji rosn¹cego zagro¿enia inwazj¹ z Wysp Brytyjskich helsk¹ bateriê przewieziono do Francji i umieszczono na stanowiskach w Sangat te, tu¿ ko³o Calais.

Po wojnie na Pó³wyspie Helskim nadal istnia³ port wojenny. Do 2006 roku stacjo nowa³a tam 9. Flotylla Obrony Wybrze¿a. W jej sk³ad wchodzi³y m.in. 11. Dywizjon Œcigaczy i 13. Dywizjon Tra³owców. Kie dy pierwszy z nich zosta³ rozformowany, jednostka przesta³a istnieæ. Tra³owce za czê³y stacjonowaæ w Gdyni.

W po³owie lat 70. Pó³wysep Helski zo sta³ otwarty dla turystów. 1 kwietnia 1995 roku zlikwidowano wojskowe szlabany ustawione na g³ównej drodze. Dziœ mierze ja stanowi jeden z najbardziej obleganych przez letników rejonów Polski. Œlady bo gatej militarnej przesz³oœci pielêgnuje Mu zeum Obrony Wybrze¿a. Ale armia do koñca pó³wyspu nie porzuci³a. W hel skim porcie mieœci siê podlegaj¹cy 3 Flo tylli punkt bazowania. Okrêty zawijaj¹ tu taj podczas æwiczeñ, by uzupe³niæ zapasy, amunicjê, a tak¿e przejœæ procesy odka¿a nia po symulowanych atakach chemicz nych. W miejscowoœci znajduj¹ siê te¿ ma gazyny zespo³u zabezpieczenia, którymi zarz¹dza gdyñska Komenda Portu Wojen nego. Na pó³wyspie trafiæ mo¿na na punk ty obserwacyjne, które wspomagaæ maj¹ dzia³ania okrêtów w Zatoce Gdañskiej.

Umocnienia obronne, które zachowa³y siê na Helu z czasów drugiej wojny œwia towej, budowane zarówno przez stronê polsk¹, jak i niemieck¹, ze wzglêdu na ich niepowtarzaln¹ i niepodwa¿aln¹ wartoœæ historyczn¹ wpisano w roku 1999 do reje stru polskich zabytków militarnych.

Komandorzy Stefan Frankowski i Marian Majewski w obecnoœci kapita na Kasztelana (po lewej) podpisuj¹ w Grand Hotelu w Sopocie akt kapitulacji obroñców Pó³wyspu Helskiego. Wkroczenie wojsk niemieckich na Hel. Dowódca obrony Helu kontradmira³ Józef Unrug w oflagu w Colditz, trzeci z prawej; po jego prawej stronie gen. Tadeusz Piskor; pierwszy z lewej kmdr Marian Majewski. Hel, Muzeum Obrony Wybrze¿a, dzia³obitnia 406 mm.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org

Z nadziej¹ na spokojne jutro cz.4

Po powrocie do Polski, czeka³ na nas znów napiêty plan. Zakoñczon¹ wystawê w Lublinie trzeba by³o przetransportowaæ do kolejnych miejsc. Wiêkszoœæ obrazów pojecha³a do Kolbuszowej, a czêœæ zabra liœmy do £odzi, gdzie wczeœniej ustalony by³ termin wernisa¿u w Galerii 137 przy Klubie Nauczyciela. W piêknych wnêtrzach historycznego pa³acu Juliusza Kindermana, Janusz zaprezentowa³ „33 Nowojorskie Emocje”, odzwierciedlenie jego inspiracji twórczych z 33-letniego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Pretekstem do odwiedzenia £odzi, by³a nie tylko wystawa. Nie mogliœmy pomi n¹æ zaproszenia naszych przyjació³, mieszkaj¹cych d³ugie lata w Los Angeles, którzy przenieœli siê niedawno na sta³e do Polski. Skorzystaliœmy z ich goœcinno œci i spêdziliœmy u nich kilka mi³ych i cie kawych dni. Poznawaliœmy niezwyk³e, nieznane nam dot¹d miasto. Du¿e wra¿e nie zrobi³a na nas kilkukilometrowa za mkniêta dla pojazdów ulica Piotrkowska, wzd³u¿ której wznosz¹ siê stylowe, zadba ne kamienice pe³ne przytulnych kawiare nek, restauracji, pubów i przyci¹gaj¹cych uwagê sklepów. Znajduje siê tam te¿ gale ria, w której Janusz wystawia³ swoje obra zy. Ulica Piotrkowska to równie¿ aleja polskich gwiazd filmowych oraz zas³u¿o nych postaci z dziedziny kinematografii. Obecnie gwiazdozbiór na chodniku, po wsta³y w 1998 roku liczy ju¿ ponad sto gwiazd.

Na wyj¹tkowoœæ miasta wp³ynê³a rewi talizacja dawnych obiektów przemys³o wych. Przyk³adem mo¿e byæ Manufaktura – wyró¿niaj¹cy siê kompleks handlowy, us³ugowy, kulturalny i rozrywkowy po wsta³y w miejscu dawnej fabryki w³ókien niczej. Mi³o wspominamy obiad w nale ¿¹cej do niego restauracji Polka Magdy Gessler. Pyszne cepeliny z miêsem poda wane ze s³odk¹ kapustk¹ nasyci³y nas na resztê dnia. Kolejnym przekszta³conym kompleksem fabrycznym na mapie £odzi jest imponuj¹cy, przyjazny dla sztuki Mo nopolis. Mieliœmy okazjê uczestniczyæ w interesuj¹cym wernisa¿u Ma³gosi Ko siec „Facetime”, muzycznie wzbogaco nym recitalem piosenek francuskich.

Z zaciekawieniem obejrzeliœmy Pa³ac Poznañskich, a w nim Muzeum Miasta £odzi oraz Pa³ac Herbsta. W £odzi, ze wzglêdu na, niestety, kiepski stan dróg, pozwoliliœmy odpocz¹æ naszemu wys³u ¿onemu Volvo, które ku naszemu zmar twieniu zaczyna³o od czasu do czasu nie domagaæ.

Zwiedzanie Polski, na które teraz mieli œmy czas bardzo nas wci¹gnê³o i zainspi

rowa³o. W naszych planach znalaz³ siê Wroc³aw, Wa³brzych i Œwidnica – miej sca do których dot¹d nie by³o nam po dro dze, a z £odzi by³o nieco bli¿ej.

Hotel Campanile z widokiem na Odrê, w którym siê zatrzymaliœmy by³ œwietn¹ baz¹ wypadow¹ do Starego Miasta i oko lic. Wszystkie atrakcje znajdowa³y siê w bliskim zasiêgu, a spacer by³ prawdzi w¹ przyjemnoœci¹.

Po dwóch latach przerwy zwi¹zanej z pandemi¹ na wroc³awski rynek powróci³ kulinarny festiwal „Europa na widelcu”. Trafiliœmy na fina³ dziesiêciodniowego programu – Biesiadê Europejsk¹. Stoiska z 12 pañstw zaprasza³y do degustacji na rodowych dañ. By³y te¿ warsztaty piecze nia zdrowego chleba oraz stó³ najlepszych deserów europejskich. Wydarzeniu towa rzyszy³ wielki koncert Dziubek Band ze znanymi gwiazdami polskiej estrady. T³ok na rynku nie dra¿ni³ nikogo. Wszyscy ba wili siê doskonale, ciesz¹c siê z wzajem nej bliskoœci i braku koniecznoœci zacho wania dystansu. Wokó³ s³ychaæ by³o ukra iñski jêzyk. To nie przypadek, bo wed³ug statystyk Ukraiñcy stanowi¹ obecnie pra wie 30 procent mieszkañców miasta.

Bêd¹c we Wroc³awiu nie mo¿na pomi n¹æ Panoramy Rac³awickiej. Monumen talny obraz Jana Styki i Wojciecha Kossa ka, o wymiarach 15 m x 114 m przedsta wiaj¹cy zwyciêstwo Tadeusza Koœciuszki nad rosyjskimi wojskami w 1794 roku, prezentowany jest w specjalnie zbudowa nej na ten cel owalnej rotundzie. Ogl¹da nie Panoramy to rodzaj pielgrzymki upa miêtniaj¹cej heroizm polskiego narodu. Id¹c powoli widokow¹ platform¹ podzi wialiœmy wspania³y obraz, który w po³¹ czeniu z gr¹ œwiate³, perspektyw¹ i odpo wiedni¹ scenografi¹ robi niesamowite wra¿enie.

Trudno by³oby nam opuœciæ Wroc³aw bez obejrzenia zbiorów Muzeum Narodo wego i Muzeum Sztuki Wspó³czesnej w Pawilonie Czterech Kopu³. Przygl¹da j¹c siê uwa¿nie dzie³om Beksiñskiego, Kantora, Lebensteina, Hasiora i innych, trudno nie zgodziæ siê z jak¿e trafnym spostrze¿eniem Marii Jaremy, ¿e „sztuka rodzi siê z wolnoœci myœlenia”.

Zosta³o nam jeszcze trochê czasu, który przeznaczyliœmy na jednodniowy wypad do Wa³brzycha, gdzie znajduje siê Zamek Ksi¹¿. Przepiêknie po³o¿ony zachwyca monumentalnoœci¹, zbiorami i zaciekawia burzliw¹ histori¹. Jedn¹ z barwniejszych postaci w jego dziejach by³a ksiê¿na Da isy, ¿ona ksiêcia Henryka XV. Zakochany m¹¿ podarowa³ jej sznur pere³ d³ugoœci prawie siedmiu metrów, ówczesnej warto

œci ponad trzech i pó³ miliona marek nie mieckich. Z zaciekawieniem obejrzeliœmy galeriê zdjêæ udostêpnionych z prywat nych albumów ksiê¿nej. Poniewa¿ Daisy by³a mi³oœniczk¹ roœlin, Henryk XV zbu dowa³ dla niej palmiarniê – ogród zimowy Hochbergów. Groty, œciany wodospadów i oryginalne kieszenie dla roœlin zosta³y utworzone z zastyg³ej lawy z wulkanu Et na sprowadzonej z Sycylii. Dziœ w pal miarni roœnie ponad 250 odmian roœlin, spaceruj¹ pawie oraz lemury madagaskar skie, które w tej niezwyk³ej scenerii znala z³y swój nowy dom.

Wracaj¹c do £odzi zatrzymaliœmy siê w Œwidnicy, by zwiedziæ ewangelicki Koœció³ Pokoju – najwiêksz¹ drewnian¹ barokow¹ œwi¹tyniê w Europie, siêgaj¹ c¹ sw¹ histori¹ 1657 roku, wpisan¹ obecnie na listê UNESCO. Koœció³ mo ¿e pomieœciæ 7500 osób na kilku pozio mach. Mimo, ¿e powsta³ w okresie kon fliktów religijnych, stanowi symbol po jednania. Dziêki mocnemu zaanga¿owa niu w budowê wszystkich warstw spo ³ecznych od ch³opów przez mieszczañ stwo po szlachtê – œwi¹tyniê uda³o siê ukoñczyæ w niespe³na rok, spe³niaj¹c w ten sposób wszystkie narzucone rygo rystyczne ograniczenia. Od owego czasu odbywaj¹ siê tam nieprzerwanie nabo ¿eñstwa ewangeliczne. Ciekawostk¹ jest, ¿e kiedyœ uprzywilejowane rodziny po siada³y tam w³asne lo¿e, które po œmier ci zapisywano kolejnym cz³onkom rodu. W 2016 roku w tej œwidnickiej, niezwy k³ej œwi¹tyni pokojowy apel podpisali przedstawiciele chrzeœcijañstwa, juda izmu, islamu oraz buddyzmu wraz Da lajlam¹ XIV. W trakcie zwiedzania s³u chaliœmy nagrania lektora pe³ni zadumy i podziwu dla ludzkiej determinacji, jed noœci, si³y i mi³oœci.

Na krótki pobyt w moim rodzinnym mieœcie zatrzymaliœmy siê w przytulnym pensjonacie Lubianka. Uhonorowano nas eleganckim pokojem z wolnostoj¹c¹, ol brzymi¹, g³êbok¹, owaln¹ wann¹ poœrod ku. S¹siedztwo zalewu i lasu oraz spokoj ne uliczki sprzyja³y wyciszeniu i nostalgii. Emocjonalne wiêzi z zachowanymi w ser cu miejscami od¿ywaj¹ zawsze podczas spotkañ z bliskimi. Prezentacja naszej naj nowszej ksi¹¿ki w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Starachowicach, po³¹czo na z miniwystaw¹ obrazów Janusza, by³a œwietn¹ okazj¹ do spotkania, a póŸniej do d³ugich rozmów w kawiarnianym ogródku.

Na koniec naszych woja¿y, zostawili œmy trasê, której obawialiœmy siê najbar dziej lec¹c do Polski. Z napiêciem, ale te¿

z nadziej¹ na spokojne jutro, wybraliœmy siê do Przemyœla. Na szczêœcie droga by³a wolna od czo³gów i wojskowych ciê¿aró wek, którymi nas wczeœniej straszono. Serdeczne spotkania z rodzin¹ i przyja ció³mi szybko roz³adowa³y nasz niepokój.

W drodze z Przemyœla do Kolbuszo wej, zatrzymaliœmy siê w £añcucie, w ho telu, naprzeciwko którego rozbi³ swój na miot Ukraiñski Cyrk Na Wodzie „Water land”. Natychmiast zmodyfikowaliœmy nasze plany i zakupiliœmy bilety, z któ rych dochód przeznaczony by³ na pomoc Ukrainie. Œwietne popisy akrobatyczne nad obszernym wodnym basenem, w oprawie œwiate³, fontann, laserów i ognia to wspania³e widowisko, które warto by³o zobaczyæ.

Ostatnim akordem naszego pobytu w Polsce by³ udzia³ w XX Miêdzynarodo wym Plenerze Malarskim w Kolbuszo wej. Dwutygodniowe zakwaterowanie w szkole pozwoli³o nam wreszcie rozpa kowaæ walizki i odpocz¹æ od podró¿y. Nasza klasa chemiczna by³a pe³na zieleni i s³oñca. Byliœmy zachwyceni wspania³¹ organizacj¹, atmosfer¹ i bogatym progra mem. Martwi³am siê jednak jak sobie po radzimy ze wszystkimi zajêciami, zw³asz cza, ¿e podczas pleneru mieliœmy w pla nie otwarcie retrospektywnej wystawy Ja nusza. Jeœli ktoœ myœli, ¿e aran¿acja takiej ekspozycji to nic wielkiego, bardzo siê myli. To czasoch³onna i nie³atwa praca. Dziêki pomocy Halinki – szefowej Galerii Miejskiej uda³o siê zorganizowaæ udan¹ wystawê, w której otwarciu uczestniczyli wszyscy plenerowicze.

Zadaniem ka¿dego artysty by³o nama lowanie co najmniej trzech obrazów du ¿ego formatu i prowadzenie warsztatów plastycznych z uzdolnionymi dzieæmi. Ze wzglêdu na trwaj¹ce ponad tydzieñ upa³y pracowaliœmy w pocie czo³a, ma j¹c jednak przy tym ogromn¹ frajdê. Urozmaiceniem by³y wyjazdy na werni sa¿e do Rzeszowa oraz do Dworku B³ot nickich w Dzikowcu, gdzie mieliœmy równie¿ okazjê zaprezentowaæ nasz¹ ksi¹¿kê. Byliœmy tak¿e pod wielkim wra ¿eniem miejscowych wydarzeñ, do któ rych nale¿a³ „Jazz nad Nilem” jak i wzruszaj¹cy recital wci¹¿ pe³nej energii S³awy Przybylskiej.

Poznanie œwietnych artystów z Polski, S³owacji i Ukrainy i ich twórczoœci by³o niezwykle fascynuj¹ce. Myœlimy, ¿e z na dziej¹ na spokojne jutro, warto mimo obaw, zaplanowaæ odwiedzenie Ojczyzny.

W artystycznym Monopolis z przyjació³mi. Z uczestnikami pleneru na wystawie Janusza w Kolbuszowej.
KURIER PLUS 24 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com14

Dla cia³a i dla ducha

Bachanalia

Najkrótsz¹ historiê jedzenia w malar stwie streœciæ mo¿na do kilku etapów –od holenderskich martwych natur –oszczêdnych i surowych w przedstawia niu sto³u, poprzez tzw. styl bankietowy obliczony na oszo³omienie widza bogac twem zastawy i egzotyk¹ potraw, poprzez uczty bogów antycznych, na których ho meryck¹ ambrozjê sprowadzono do swe go rodzaju wina, albo wprost to napoju Dionizosa. Ostatnim etapem rozwoju bêd¹ bachanalia.

Bachanalia to oryginalnie uroczystoœci poœwiêcone bogu wina, rzymskiemu Ba chusowi. Prêdko jednak przedstawienia te przerodzi³y siê w zachodnim malarstwie w wyobra¿enia orgii pijackich i seksual nych. Czasami s¹ to wizerunki doprawdy obrzydliwe. Celowo. Uczty antycznych bogów widziano w chrzeœcijañskim œwie cie jako diabelskie fety poœwiêcone naj gorszym wystêpkom ludzkim. Pogañstwo zrównano z grzeszn¹ natur¹ cz³owieka. Tak¿e i samo s³owo „bachanalia” straci³o pierwotne znaczenie œwiêta, a sta³o siê do dziœ synonimem pijackiej orgii do nie przytomnoœci.

Pijañstwo na umór

Picie to te¿ jedzenie, element dañ ser wowanych na stó³, choæby nawet sto³u nie by³o, jak na s³ynnym (dlaczego? O tym póŸniej) obrazie Tycjana „Bachanalia na wyspie Andros”. Wed³ug staro¿ytnych legend mia³a to byæ wyspa, gdzie kwit³ kult Bachusa (Dionizosa), boga wina i po etyckiego oszo³omienia. Mia³ tam te¿ p³y n¹æ strumieñ wype³niony nie wod¹, ale winem w³aœnie. Raj dla pijaków: nic tylko le¿eæ nad brzegiem i piæ do woli.

Nie widzimy owej rzeki na obrazie, ale Tycjan uchwyci³ moment, kiedy biesiad nicy, czciciele staro¿ytnego bo¿ka, w ró¿ nym stanie upojenia alkoholowego, cze kaj¹ na jego przybycie (z dala widzimy nadciagaj¹cy statek), aby rozpocz¹æ praw dziwe celebracje. Jak? W jaki sposób, skoro wiêkszoœæ z nich jest tak pijana, ¿e nie nadaje siê do niczego. W dali w pra wym górnym rogu widzimy nagiego face ta (rzekomo jest to Sylen, jeden z leœnych bo¿ków) z siw¹ brod¹, kompletnie pijane go. Symetrycznie – w prawym dolnym ro gu, wyeksponowana jest golizna m³odej damy, œpi¹cej po nadu¿yciu wina. Obok niej nieletni (ma³e dziecko jeszcze) czci ciel Bachusa (ma na g³owie wieniec z liœci winoroœli), tak¿e prawdopodobnie wypi³ niema³o: sika na nogê pijanej piêknoœci. To jeszcze nic. Doprawdy, widzia³em na obrazach bachanaliów gorsze sceny… Rewelersi nie jedz¹ – wprawdzie na

srebrnej misie u do³u obrazu znajduje siê coœ wygl¹daj¹cego jak pieczona kura albo inny kawa³ miêsa, jednak s¹dz¹c po po przewracanych na ziemi pucharach, na czyniach w rêkach balowników, wazach, z których leje siê wino, g³ównie i wy³¹cz nie interesuje ich alkohol. Tañcz¹, pij¹, rozmawiaj¹. Dwie m³ode damy s¹ zato pione w jakiejœ konwersacji. Jej temat ujawnia kartka z nutami znanej Tycjanowi (i jego wspó³czesnym) pieœni, której s³o wa brzmi¹: „Kto pije, a nie pije ponownie, ten nie wie, czym jest picie”. Jeœli motyw tej pieœni granej na fletach (fujarkach) przez owe m³ode damy ma przyœwiecaæ nietrzeŸwemu towarzystwu, to mamy ogólne wezwanie do niepohamowanego

pijañstwa.

Na innych obrazach bachanaliów –uczty bogów, widzimy podobne sceny: du¿o nagoœci, du¿o wina, sk¹po jedzenia, zredukowanego do owoców – g³ównie winogron, jak na obrazie Jacoba Jordaen sa – Z³ote jab³ko niezgody, czy Cornelisa Cornelisz Van Haarlem -Wesele Peleusa i Tetydy (fragment). Bogowie nie jedli, tylko pili: przypominam – oryginalnie u Homera spo¿ywali ambrozjê, nastêpnie po rozpowszechnieniu kultu Dionizosa Bachusa - wino. Nawet owoce na tych obrazach, to g³ównie winogrona metafo ra napoju.

Zmiana stylu

Co wiêc takiego wielkiego jest w obra zie Tycjana, ¿e wybitni artyœci (Rubens, Velazquez) ogl¹dali go z nabo¿eñstwem, kopiowali na u¿ytek w³asnej sztuki, szu kali w nim inspiracji? To ju¿ rzecz dla hi storyków sztuki, ale z naszego punktu wi dzenia powiemy: oto na oczach naszych przedstawienie antycznych bachanaliów zmieni³o styl w sztuce. Pijacka grupa nie mo¿e byæ symetrycznie, regularnie i sta tycznie rozmieszczona w plenerze, nieru choma, przytwierdzona do p³ótna zgodnie z zasadami proporcji i perspektywy –na podobieñstwo, powiedzmy, uczestni ków „Ostatniej wieczerzy” Leonarda da Vinci. Pijacy to ruch, zburzenie porz¹dku, zamieszanie i ba³agan. Oto jak rodzi³ siê barok w malarstwie – styl pe³en dynamiki w przedstawieniu, ruchu, zaburzenia sy

metrii. Tycjan musia³ w swej kompozycji z³amaæ zasady renesansowego przedsta wienia i siêgn¹æ po nowe œrodki, aby od daæ specyfikê takiego w³aœnie zbiorowi ska nietrzeŸwych postaci.

Marsz czcicieli Bachusa Jak wspomnia³em, dawni artyœci zain teresowani byli malowaniem sceny bacha naliów. Czy poci¹ga³y ich zagadnienia kompozycyjne, czy mo¿e tematykê uwa ¿ali za godn¹ odmalowania? Spójrzmy na koniec na raczej ma³o znane dzie³o naj wybitniejszego bodaj polskiego twórcy akademickiego, Henryka Siemiradzkiego. Malarz przedstawi³ paradê, pochód czci cieli Bachusa w jakimœ rzymskim krajo brazie. Wszyscy z kielichami w rêku, we seli, roztañczeni, beztroscy – po wypiciu dionizyjskiego napoju. Ich obyczaje swo bodne (ale nie rozpustne, jak na wiêkszo œci tego typu obrazów) – weseli i id¹ przez œwiat s³awi¹c kult wina. Czo³owa bachantka trzyma na kolanach pokaŸny dzban; ona jest szafark¹ boskiego napoju. To j¹ jako uosobienie wartoœci wyznawa nych przez czcicieli Bachusa – pijañstwa, wyuzdania, zrzucenia kulturowych kon wenansów, obnosz¹ wyznawcy pijañstwa. Trzeba jednak przyznaæ, ¿e Siemiradzki powstrzyma³ siê w obrazowaniu cielesne go rozpasania id¹cego wraz z luŸnymi obyczajami. Jego kompozycja jest dyna miczna, ale zarazem bardzo powœci¹gliwa w obrazowaniu.

Tycjan – Bachanalia na wyspie Andrios. Henryk Siemiradzki – Bachanalia.
15www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022

Ksi¹¿ka kucharska astronauty

Podró¿e w kosmos, kosmiczna eksplo racja i wreszcie zasiedlanie innych planet, takich jak choæby Mars, to przysz³oœæ na szej cywilizacji. Aby jednak tam dolecieæ i powróciæ trzeba zabraæ ze sob¹ du¿o je dzenia. Do tego powinno siê uprawiaæ podstawowe warzywa: tak na innej plane cie jak i w swoim pojeŸdzie kosmicznym. Jedzenie w przestrzeni kosmicznej wy gl¹da zupe³nie inaczej ni¿ na Ziemi. Trze ba bardzo uwa¿aæ aby resztki jedzenia nie unosi³y siê w panuj¹cej w pojeŸdzie ko smicznym niewa¿koœci, bo mo¿e wywo ³aæ to zwarcie w skomplikowanym syste mie elektronicznym i przez to zagroziæ ludzkiemu ¿yciu. Dlatego to, co dostarcza siê astronautom na orbitê musi byæ g³êbo ko przemyœlane. Zamiast chleba z którego zostaje wiele okruszków zjada siê tam placki tortilli. Sól na orbicie miesza siê z wod¹, a pieprz z oliw¹. Na stacji kosmicz nej nie ma lodówki, bo zu¿ywa ona za du ¿o energii potrzebnej do przeprowadzania doœwiadczeñ. Z tego powodu jedzenie wysy³ane w kosmos przygotowuje siê tak aby siê nie psu³o i najczêœciej jest ono lio filizowane, czyli pozbawiane wilgoci w niskiej temperaturze. Dziêki temu jest ono tak¿e lekkie i jego transport nie kosztuje tak wiele. Obecnie za wys³anie kilograma zaopatrzenia w kosmos trzeba zap³aciæ 20 tysiêcy dolarów!

Rosjanin Jurij Gagarin by³ pierwszym cz³owiekiem w kosmosie, a tak¿e pierw szym, który zabra³ ze sob¹ na orbitê coœ do zjedzenia. Posila³ siê wprost z tubki - takiej jak dzisiejsze pasty do zêbów - któr¹ wy pe³niono past¹ z ugotowanej i zmielonej wo³owiny i w¹tróbki. Na deser mia³ tubkê z czekoladowym sosem. Pierwszy amery kañski astronauta - John Glenn - tak¿e za bra³ ze sob¹ ma³e co nieco i by³a to tubka wo³owiny z warzywami i deser z musu jab³kowego - tak¿e w tubce. Tego typu je dzenie w aluminiowych tubkach by³o two rzone dla pilotów wojskowych, lataj¹cych na dalekie wyprawy bombowe. Glenn mia³ ze sob¹ jeszcze jedn¹ tubkê wype³niona spaghetti, ale astronauta nie odwa¿y³ siê jej spróbowaæ. Wkrótce obok tubek pojawi³y siê kostki z suszonym jedzeniem zawiniê tym w jadaln¹ foliê, do której przykleja³y siê okruszki. Astronauci niezbyt lubili takie kosmiczne potrawy i czêsto woleli g³odo waæ, ni¿ jeœæ ohydn¹ papkê. Rosjanie w tamtych czasach radzili so bie znacznie lepiej. Rosyjskie pojazdy ko smiczne zabiera³y ze sob¹ trzydzieœci ro¿ nych potraw w tubkach. Do tego docho dzi³y pieczone specjalnie na kosmiczny lot bu³eczki, wielkoœci jednego kêsa, a tak¿e kostki salami, a do popicia sok z ja gód i buraka.

W czasach tej kosmicznej walki o do minacjê, Amerykanie starali siê szybko dogoniæ Rosjan - tak¿e w jedzeniu i do kosmicznego menu wesz³y mini kanapki z tuñczykiem, kie³basa w kostkach, budyñ z moreli i kostki ananasa. Brzmi to lepiej ni¿ naprawdê smakowa³o. Astronauci po równywali smak takiej kie³basy do smaku zmielonej opony.

Do zamkniêtej w szczelnym opako waniu potrawy dodawano odpowiedni¹ iloœæ wody, a nastêpnie tak¹ zmieszan¹ zawartoœæ wciskano najpierw do tuby, a nastêpnie tub¹ do ust. Nie by³ to zbyt ape tyczny sposób jedzenia i dosz³o do tego, ¿e astronauta John Young zabra³ ze sob¹ w kosmicznej w misji “Gemini 3” zupe³ nie ziemsk¹ kanapkê z peklowan¹ wo³o win¹. Young mia³ z tego powodu du¿e k³opoty i w nastêpnych lotach dok³adnie sprawdzano wszystko, co astronauci za bierali ze sob¹ w kosmos. Intensywnie pracowano jednak nad tym, aby kosmicz ne jedzenie by³o smaczne i atrakcyjne. Prze³omem by³ lot misji “Apollo 7”, gdzie zjedzono na orbicie pierwsz¹ porcjê lpdów. Tu trzeba dodaæ, ¿e takich lodów wiêcej nie zabierano, bo smakowa³y jak styropian. Nastêpna za³oga w misji “Apol lo 8” spêdzi³a w kosmosie, orbituj¹c wo kó³ Ksiê¿yca, Bo¿e Narodzenie i na swi¹ teczny obiad zabrali ze sob¹ indyka w so sie i placek owocowy. Kiedy cz³owiek w koñcu wyl¹dowa³ na Ksiê¿ycu pierwszym daniem na srebrnym globie by³ sma¿ony boczek. Pierwszy piknik na Ksiê¿ycu urz¹dzi³a sobie za³oga “Apollo 15” i by³y to batoniki morelowe, zainstalowane na tê okolicznoœæ wewn¹trz kombinezonu.

Rosjanie nigdy nie wyl¹dowali na Ksiê¿ycu, ale nadal jedzenie jakie zabiera li ze sob¹ bi³o na g³owê to, jakie przygoto wywali Amerykanie. W 1971 r. na stacji “Salut 1” œwiêtowano urodziny kosmo nauty Wiktora Pacajewa, jedz¹c w¹tróbkê drobiow¹ z cebulk¹ a na deser pastê ze œli wek.

W 1973 r. na orbicie umieszczono amerykañsk¹ stacjê kosmiczn¹ - “Sky lab”, gdzie zainstalowano pierwsz¹ ko smiczn¹ jadalniê. By³a tam tak¿e lodówka zaopatrzona w 72 ró¿ne potrawy! Amery kanie wreszcie zaczêli doganiaæ Rosjan w

kosmicznym jedzeniu, choæ nie by³o to wcale ³atwe. W 1975 r. mia³a miejsca wspólna, sowiecko amerykañska misja kosmiczna “Sojuz Apollo”. Rosjanie pod jêli swoich amerykañskich kolegów praw dziwie kosmiczn¹ uczt¹, na której poda wano barszcz, ozorki w sosie i kawior. Dziesiêæ lat póŸniej meksykañski astro nauta Rodolfo Neri Vela zaskoczy³ NASA plackami tortilli jakie zabra³ ze sob¹ w ko smos. Meksykanin podzieli³ siê tortill¹ z amerykañskimi kolegami i by³ to prawdzi wie kulinarny, kosmiczny hit! Wszystkim tortille ogromnie smakowa³y i od tej pory zabiera siê je na ka¿d¹ kosmiczn¹ wypra wê. Specjaln¹ receptê na kosmiczne tortil le opracowano w “Taco Bell” i dziœ trud no wyobrazic sobie lot kosmiczny bez tor tilli.

Prawdziwa kulinarna rewolucja w ko smosie nasta³a wraz z kosmicznymi waha d³owcami. By³o tam niemal¿e wszystko to, co jedzono na ziemi. Nawet Coca cola w puszkach. Jednak w stanie niewa¿koœci gazowany napój natychmiast zamienia³ siê w pianê. Chyba ka¿dy zna uczucie, gdy po wypiciu takiego napoju gazowane go, odbija siê on w ¿o³¹dku i w niezbyt elegancki sposób wydostaje siê na ze wn¹trz w formie tzw. “bekniêcia”. Pro blem w tym, ¿e w kosmosie takie ‘bekniê cie” jest - oglêdnie mówi¹c… - mokre.

Dziœ, kiedy ludzie spêdzaj¹ na stacji kosmicznej ponad pó³ roku, a nawet d³u ¿ej, wybór potraw jest znacznie wiêkszy i jest ich ponad 200. W ofercie s¹ befsztyki, kulki miêsne, kiszona kapusta i najbar dziej obecnie popularne, gotowane kre wetki. Potrawy dla astronautów opraco wuj¹ najs³awniejsi szefowie kuchni, tacy jak Emeril Lagassi. Jednak nikt na orbicie nie jad³ tak dobrze jak kosmiczny turysta i milioner – Charles Simonyi, który a¿ dwa razy odwiedza³ stacjê kosmiczn¹. W za branym przez siebie prowiancie mia³ pie czone kaczki i kuropatwy, a tak¿e torcik czekoladowy.

Brakowa³o do tego tylko prawdziwego w³oskiego espresso. Pierwsz¹ tak¹ kawê wypito w kosmosie w 2015 r., gdy dotar³a tam W³oszka, Samantha Cristoferetti. Ma szyna do espresso trafi³a na ISS jako czêœæ w³oskiego eksperymentu kosmicznego, a przepis na kawê opracowa³a znana firma

“Lavazza”. Stworzenie tego kosmicznego systemu do kawy zajê³o a¿ dwa lata! Ka wa po wetkniêciu w ni¹ s³omki wydawa³a z siebie wspania³y ziemski zapach. Jest to wielkie dokonanie, bo na stacji kosmicz nej jest tylko szcz¹tkowa atmosfera i nie czuje siê tam zbyt wielu zapachów, a dzialalnoœæ kubków smakowych spada œrednio o 30 procent. To z tego powodu najbardziej popularne potrawy w kosmo sie s¹ niezwykle ostre i na Ziemi trudne do zjedzenia.

Czy czegoœ w tych kosmicznych ze stawach brakuje? Oczywiœcie alkoholu. To tajemnica lotów kosmicznych, bo nikt nie chce siê przyznaæ, ¿e jego astronauta, bêd¹c na orbicie w stanie niewa¿koœci “wzmacnia” siê dodatkowo alkoholem.

Rosjanie - jak siê ³atwo domyœliæ - ni gdy nie mieli z tym problemu i ju¿ w swo je pierwsze loty kosmiczne, zabierali s³u¿ bowy przydzia³ armeñskiego koniaku, bo taki zalecili rosyjscy lekarze. Rosjanie pili wiêc w kosmosie na zdrowie i dla zdro wia. Buzz Aldrin, drugi cz³owiek na Ksiê ¿ycu, wypi³ tam nieco wina, ze wzglêdów religijnych, przyjmuj¹c na srebrnym glo bie prezbiteriañsk¹ komuniê œwiêt¹.

Amerykanie próbowali wprowadziæ niewielkie iloœci alkoholu do swoich wy praw kosmicznych, ale zamiast u¿yæ sprawdzony armeñski koniak, wys³ali tam sherry. Efekt by³ nieoczekiwany, bo alko hol mia³ tak okropny zapach, ¿e za³og¹ szarpa³y torsje jeszcze d³ugo po jego usu niêciu. Ostatecznie NASA zakaza³a alko holu na stacji pod pretekstem, ¿e jest ³a twopalny i mo¿e groziæ po¿arem.

Najwa¿niejszym napojem na stacji kosmicznej jest woda. Zbiorniki mieszcz¹ w sobie 2000 litrów i woda jest najwa¿ niejszym dobrem na stacji. Ka¿dy pro dukt, który j¹ posiada - ³¹cznie z produk tami przemiany materii - jest przetwarza ny tak, aby odzyskaæ wodê. System na stacji kosmicznej jest tak wydajny, ¿e od zyskuje siê a¿ 93 proc. zu¿ytej wody. Na wet para wodna z oddychania i potu jest odzyskiwana i zamieniana na wodê. Ame rykañska sekcja stacji filtruje urynê ludz k¹ i laboratoryjnych zwierz¹t, ale Rosja nie pracuj¹cy na stacji odmawiaj¹ spo¿y wania tak odzyskanej wody. Uwa¿aj¹, ¿e to przesada i korzystaj¹ z czystej wody, dostarczanej z Ziemi przez rosyjskie ko smiczne ciê¿arówki “Progress”.

Plany za³ogowego lotu na Marsa kom pletnie zmieniaj¹ podejœcie do kosmicznej kuchni. Zabrane w podró¿ jedzenie musi wytrzymaæ co najmniej piêæ lat. Byæ mo ¿e trzeba bêdzie wys³aæ na Marsa rakietê z jedzeniem zanim w tak¹ podró¿ wystar tuje ziemska za³oga. Do tego pojazd ko smiczny musi byæ na tyle du¿y aby po mieœci³ ogród hydroponiczny, gdzie ros³y by warzywa.

Pierwsze próby wyhodowania czegoœ na z¹b w warunkach niewa¿koœci s¹ bar dzo obiecuj¹ce. Na orbicie uros³a ju¿ rzodkiewka, sa³ata, kapusta, gorczyca i jarmu¿. Dopóki jednak nie zostanie roz wi¹zany problem stworzenia sztucznej grawitacji, gotowanie w kosmosie nadal bêdzie niemo¿liwe. Czy w koñcu do tego dojdzie i powstanie prawdziwa “Ksi¹¿ka kucharska astronauty”? Po¿yjemy – zoba czymy.

Kosmiczne obiady z tubki. Karen Nyberg – amerykañska astronautka.
KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com16
Dooko³a sto³u Adam Ma³osolny

Kazimierz Wierzyñski – w s³u¿bie Polsce i Polonii

Spogl¹daj¹c z obecnej perspektywy na dzieje polskiego wychodŸstwa niepodleg³oœciowego na terenie Sta nów Zjednoczonych podczas II wojny œwiatowej i po jej zakoñczeniu w 1945 r. nie sposób jej sobie wy obraziæ bez znacz¹cych osobowoœci. Te w³aœnie indywidualnoœci swoim poœwiêceniem, dzia³alnoœci¹ poli tyczn¹, spo³eczn¹ i trosk¹ o zacho wanie narodowych imponderabiliów w walce z komunistycznymi wp³ywa mi na polonijne œrodowisko niepod leg³oœciowe dawa³y wyraŸne œwia dectwo istnienia poza Polsk¹ wolnej myœli w utrwalaniu tradycji, kultury i prawdy historycznej narodu pol skiego. Wœród nich bez wahania mo ¿emy wskazaæ na Kazimierza Wierzyñskiego, Wac³awa Jêdrzejewicza, Ignacego Matuszewskiego, Henryka Floyara Rajchmana, Jana Lechonia i Janusza Krzy¿anowskiego.

Kazimierz Wierzyñski urodzi³ siê 27 sierpnia 1894 r. w Drohobyczu. By³ sy nem spolonizowanego osadnika pocho dzenia niemieckiego Andrzeja Wirstleina Wierzyñskiego i Felicji z Dunin W¹so wiczów. Uczy³ siê w szko³ach w Droho byczu i Chyrowie, a nastêpnie w gimna zjum klasycznym w Stryju, gdzie zda³ maturê. W 1912 r. podj¹³ studia na Wy dziale Filozoficznym na Uniwersytecie Jagielloñskim w Krakowie – przez rok studiowa³ polonistykê, romanistykê i filo zofiê. Przez kolejny rok studiowa³ na uni wersytecie w Wiedniu slawistykê, filozo fiê i germanistykê. W trakcie pobytu w Krakowie i dziêki nawi¹zanym w tym mieœcie kontaktom dosz³o do wydania de biutanckiego wiersza autorstwa Wierzyñ skiego pt. „Niech ¿yje ¿ycie”, który zosta³ zamieszczony na ³amach ukazuj¹cego siê w Poznaniu miesiêcznika „Brzask”.

Niech ¿yje ¿ycie, radoœæ, ¿ar, M³odzieñcza pieœñ swawolna pusta, Marzenia z³ote, têsknot czar, Mi³oœæ, œpiew i s³odkie usta!

Niech ¿yje rozkosz lotów, burz, Wichura si³ – i ból w rozterce, Tysi¹ce pragnieñ ogieñ dusz, Zdobywañ szczyt i ¿¹dne serce!

Niech ¿yje œniony szczêœcia kwiat, Potêga, moc i sza³ w rozkwicie, Niech ¿yje cudowny, wielki œwiat, Niech ¿yje ¿ycie…!

W tym okresie poeta bra³ tak¿e czynny udzia³ w dzia³alnoœci polskiego œrodowi ska niepodleg³oœciowego. By³ cz³onkiem Dru¿yn Strzeleckich i organizacji m³o dzie¿y niepodleg³oœciowej „Zarzewie”. Wspominaj¹c po latach ten okres i swoj¹ dzia³alnoœæ w dru¿ynie strzeleckiej pisa³: „Na æwiczeniach ze wzglêdu na znaczny wzrost stawa³em w pierwszej czwórce, co mia³o pewne podniecaj¹ce znaczenie. S¹ siadem moim by³ Melchior Wañkowicz. Wszystko toczy³o siê pomyœlnie, uwa¿ali œmy siê za pocz¹tek wojska polskiego, tylko fakt, ¿e trzeba by³o wstawaæ o pi¹tej czy szóstej rano zasêpia³ dusze i cia³o, zw³aszcza w niepogodê”.

Przebywaj¹c tu¿ przed wybuchem pierwszej wojny œwiatowej w sierp niu 1914 r. w Drohobyczu, gdzie bra³ udzia³ w æwiczeniach Polskich Dru¿yn Strzeleckich i „Soko³a” wst¹pi³ ochotni czo w stopniu kaprala w szeregi dowodzo nego przez Józefa Hallera Legionu Wschodniego. Mia³ za zadanie zorganizo wanie poczty legionowej na trasie Stryj

Sanok Jas³o Nowy S¹cz. Niestety, w wy niku rosyjskiej ofensywy Legion Wschod ni zosta³ rozwi¹zany przez w³adze au striackie i Wierzyñskiego wcielono do wojska austriackiego.

7 lipca 1915 r. podczas bitwy pod Kra œnikiem dosta³ siê z ca³ym swoim od dzia³em do niewoli rosyjskiej. Jako pod oficer zosta³ skierowany do obozu je nieckiego w Riazaniu, gdzie nauczy³ siê jêzyka rosyjskiego i pozna³ literaturê ro syjsk¹. Uda³o mu siê ostatecznie zbiec z niewoli w styczniu 1918 r. i ukryæ w Kijowie, wœród mieszkaj¹cych w tym mieœcie Polaków. Tam te¿ czynnie dzia ³a³ w szeregach Polskiej Organizacji Wojskowej. Jednoczeœnie kierownictwo dzia³aj¹cej w Kijowie Polskiej Macierzy Szkolnej zatrudni³o go w charakterze wychowawcy w internacie dla 12-18 let nich ch³opców. Praca z podopiecznymi by³a ciê¿ka i odpowiedzialna, ale dziêki niej uzyska³ pokój do w³asnej dyspozycji i jednoczeœnie pozna³ przebywaj¹cego w tym czasie w Kijowie Ignacego Matu szewskiego. Wierzyñski po latach w swoich wspomnieniach stwierdzi³, ¿e Matuszewski by³ jednym z najinteligent niejszych ludzi, jakich uda³o mu siê po znaæ w swoim ¿yciu.

Kilka miesiêcy póŸniej jesieni¹ 1918 r. przedosta³ siê do Warszawy, gdzie zacz¹³ wspó³pracê z wychodz¹cym tam w okre sie 1916-1919 pismem wydawanym przez m³odzie¿ akademick¹ Uniwersytetu War

szawskiego „Pro Arte”. W tym samym okresie bra³ udzia³ tak¿e w wieczorach or ganizowanych w kawiarni poetów „Pod Picadorem”. By³ równie¿ wspó³ twórc¹ grupy poetyckiej „Skamander”, któr¹ za³o¿y³ wspólnie z Antonim S³onim skim, Julianem Tuwimem, Janem Lecho niem i Jaros³awem Iwaszkiewiczem.

Inauguracyjny wieczór poetów skupio nych w „Skamandrze” odby³ siê 6 grud nia 1919 r., a w nastêpnym miesi¹cu uka za³ siê w druku pierwszy zeszyt z utwora mi wchodz¹cych w sk³ad grupy poetów.

*

Podczas dzia³añ wojennych prowadzo nych przez Wojsko Polskie przeciwko od dzia³om bolszewickim w 1920 r. Kazi mierz Wierzyñski wst¹pi³ do wojska i zo sta³ przydzielony do pracy w biurze praso wym Naczelnego Dowództwa. Zajmowa³ siê tam m.in. redagowaniem w Równem tygodnika „Ukraiñskie S³owo”, a nastêp nie w Kijowie „Dziennika Kijowskiego”.

Po zakoñczeniu dzia³añ wojennych za mieszka³ w Warszawie. W 1923 r. o¿eni³ siê z aktork¹ Bronis³aw¹ Koya³³owicz, wdow¹ po Aleksandrze Rodmuncie. Dzie siêæ lat póŸniej, w 1933 r. ma³¿onkowie rozstali siê i Kazimierz Wierzyñski o¿eni³ siê po raz drugi z Halin¹ Pfeffer, która wczeœniej by³a ¿on¹ Henryka Sztompki.

W okresie miêdzywojennym Wierzyñ ski by³ sta³ym wspó³pracownikiem mie siêcznika „Skamander”, a tak¿e od 1924 r.

„Wiadomoœci Literackich”. Równocze œnie na ³amach „Gazety Polskiej” zajmo wa³ siê recenzowaniem ksi¹¿ek i sztuk te atralnych. W okresie od lipca 1926 r. do grudnia 1931r. redagowa³ tak¿e „Prze gl¹d Sportowy”, a w latach 1931-1932 ty godnik „Kultura”.

Od najm³odszych lat poeta interesowa³ siê sportem. Dzia³ania wojenne i pobyt w obozie jenieckim przyt³umi³y jego spor towe pasje, które od¿y³y dopiero po odzy skaniu przez Polskê niepodleg³oœci i zna laz³y oddŸwiêk w jego dorobku artystycz nym.

Przygoda poety ze sportem rozpoczê³a siê od gry w futbol, z którym zetkn¹³ siê graj¹c w dru¿ynie juniorów wchodz¹cej w sk³ad istniej¹cego od 1906 r. polskiego klubu sportowego w Stryju. Na boisku Wierzyñski dokonywa³ ciekawych obser wacji, kojarz¹cych mu siê z widowiskiem teatralnym. Po latach da³ temu wyraz w wierszu pt. „Match footballowy”.

Oto tu jest najwiêksze Colosseum œwiata, Tu serce ¿¹dz i ¿ycia bije najwymowniej, Tu tajemny sens wi¹¿e i entuzjazm brata Milion ludzi na wielkiej rozsiad³ych wi downi.

Zamorra wsparty w bramce o szczyt Pire nejów, Piêkniejszy ni¿ Don Juan, obciœniêty w swetrze, Jak dumny król, w chaosie center i wole jów, Œledzi kulê œwietlist¹, pruj¹c¹ powietrze. (...)

W m³odoœci poeta uprawia³ tak¿e lek koatletykê, p³ywanie oraz narciarstwo. W dwudziestoleciu miêdzywojennym w warszawskich krêgach artystycznych powtarzano za Antonim S³onimskim, ¿e Wierzyñski jest „najlepszym poet¹ wœród sportowców i najlepszym sportowcem wœród poetów”.

Za swoj¹ twórczoœæ Kazimierz Wie rzyñski zosta³ wyró¿niony w 1925 r. przez Polskie Towarzystwo Wydawców nagro d¹ literack¹. Trzy lata póŸniej w 1928 r. otrzyma³ z kolei za wydany rok wczeœniej tom poezji „Laur Olimpijski” z³oty medal w konkursie literackim IX Olimpiady w Amsterdamie. Zwyciêstwo poety w konkursie literackim przyczyni³o siê do spopularyzowania jego twórczoœci po za granicami Polski. Sta³o siê tak ponie wa¿ jako pierwszy polski poeta odniós³ tak znaczny sukces na œwiecie – do czego przyczyni³y siê w rzeczywistoœci wyda rzenia sportowe. W tym samym czasie na igrzyskach w Amsterdamie z³oty me dal olimpijski dla Polski zdoby³a w rzucie dyskiem Halina Konopacka. Po informa cji o dwóch z³otych medalach olimpij skich dla Polski, w kraju zapanowa³ po wszechny entuzjazm. Konopack¹ i Wie rzyñskicgo po powrocie z Amsterdamu na dworcu kolejowym w Warszawie wita ³y t³umy, a nastêpnie obydwoje zostali za proszeni przez marsza³ka Józefa Pi³sud skiego do Belwederu.

*

Po wybuchu dzia³añ wojennych we wrzeœniu 1939 r. Kazimierz Wierzyñski zosta³ ewakuowany wraz z ca³ym zespo ³em redakcyjnym „Gazety Polskiej” do Lwowa, a nastêpnie po napaœci wojsk sowieckich 17 wrzeœnia przedosta³ siê z ¿on¹ do Francji. Po klêsce Francji w walkach z Niemcami uda³o mu siê wy jechaæ w 1941 r. przez Portugaliê i Brazy liê do Stanów Zjednoczonych.

Kazimierz Wierzyñski.
17www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022
➭ 18

Kazimierz Wierzyñski w Nowym Jorku, podj¹³ wspó³pracê z przyby³ymi tu wczeœniej: Wac³awem Jêdrzejewiczem, Ignacym Matuszewskim i Henrykiem Floyarem Rajchamnem.

To niewielkie grono pi³sudczyków przyst¹pi³o do kontynuowania dzia³alno œci politycznej w miejscowym œrodowi sku zorientowanej niepodleg³oœciowo Po lonii amerykañskiej. Jêdrzejewicz wspo minaj¹c póŸniej wspó³pracê pomiêdzy przyby³ymi do Ameryki pi³sudczykami w pierwszych latach ich pobytu pisa³ „Przypominam sobie takie wieczory i no ce w ciemnym mieszkaniu Rajchma nana 115 ulicy West, ko³o Uniwersytetu Columbia. W jednym pokoju Halina Wie rzyñska pisa³a na maszynie projekt prze mówienia prezesa KNAPP-a pod dyktan do Matuszewskiego, w drugim Hali na Matuszewska stuka³a jak¹œ odezwê dyktowan¹ przez Rajchmana, gdzieœ po k¹tach Jan Lechoñ i Kazimierz Wie rzyñski œlêczeli nad zapisanymi ju¿ stro nami, poprawiaj¹c je stylistycznie, coraz to proponuj¹c jakieœ zmiany czy dodatki, dodaj¹c znakomite cytaty czy skróty przyd³ugich zdañ”.

Dwa lata póŸniej w 1943 r. Wierzyñski zosta³ jednym z za³o¿ycieli i jednoczeœnie cz³onkiem Komitetu Redakcyjnego „Ty godnika Polskiego” w Nowym Jorku.

Wierzyñski by³ zdecydowanie przeciw ny postanowieniom konferencji ja³tañskiej i zdecydowa³ siê na pozostanie po zakoñ czeniu dzia³añ wojennych w 1945 r. na uchodŸstwie.

Wypowiadane czêsto przez poetê nie przychylne uwagi na temat narzuconego si³¹ Polakom na Wis³¹ ustroju i zarz¹dza j¹cych nim komunistów narazi³o go na ich gniewn¹ reakcjê. Jednym z takich wyrazi stych przyk³adów mo¿e byæ informacja zawarta w wydawanej w Polsce gazecie „¯o³nierz Wolnoœci” w której stwierdzono

z oburzeniem, ¿e Wierzyñski „oplu³ wszystko co polskie”.

Kazimierz Wierzyñski w rzeczywisto œci podj¹³ tylko jedn¹ próbê przyjazdu do ludowej Polski – w maju 1965 r. na uroczystoœci pogrzebowe pisarki Marii D¹browskiej, które odby³y siê w Warsza wie. Jednak¿e z powodu zdecydowanej odmowy ze strony komunistycznych w³adz, które nie udzieli³y poecie wizy je go udzia³ w uroczystoœciach nie doszed³ do skutku.

Przez prawie dwadzieœcia lat poeta mieszka³ w wynajêtym domu znajduj¹cym siê w ma³ej rybackiej osadzie w Sag Har bor na Long Island. Wspó³pracowa³ w tym okresie z wydawanymi przez Mieczys³awa Grydzewskiego w Londynie „Wiadomo œciami”, a tak¿e publikowa³ w emigracyj nych wydawnictwach w Nowym Jorku, Londynie i paryskiej „Kulturze”. Przez d³ugie lata wspó³pracowa³ z radiem „Wol na Europa” w Nowym Jorku.

Wierzyñski anga¿owa³ siê tak¿e czyn nie na terenie Stanów Zjednoczonych w dzia³alnoœæ niepodleg³oœciow¹ Polonii amerykañskiej. Bra³ udzia³ w pracach za ³o¿onego 4 lipca 1943 r. przez Jêdrzejewi cza, Matuszewskiego i Rajchmana, we wspó³pracy z dzia³aczami wywodz¹cymi siê z miejscowego œrodowiska polonijne go na czele z wydawc¹ ukazuj¹cego siê w Nowym Jorku dziennika „Nowy Œwiat” Maksymilianem Wêgrzynkiem i wydawc¹ „Dziennika Polskiego” w Detroit Fran ciszkiem Januszewskim, Instytutu Józefa Pi³sudskiego w Nowym Jorku. O jego wspó³pracy z t¹ instytucj¹ œwiadczy za chowana w archiwum Instytutu korespon dencja prowadzona z poet¹, który w okre sie od 12 stycznia 1946 r. do 19 mar ca 1961 r. by³ cz³onkiem Rady Instytutu. Na temat atencji z jak¹ odnoszono siê do poety œwiadczy list autorstwa dyrekto ra wykonawczego Instytutu Damia

na Wandycza, który zosta³ wys³any 25 marca 1954 r. Czytamy w nim min. „In stytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce bierze udzia³ w powszechnym ho³dzie, ja kie polskie spo³eczeñstwo na emigracji sk³ada Panu z okazji 35-letniego jubile uszu Jego pracy poetyckiej i pisarskiej. Nazwisko Pana jako wielkiego poety na szych czasów sta³o siê w³asnoœci¹ ca³ego ogó³u polskiego. Napawa nas szczególn¹ radoœci¹, ¿e od szeregu lat znajduje siê ono na liœcie cz³onków Rady Instytutu”.

Jak wa¿na by³a dla Wierzyñskiego wspó³praca z nowojorsk¹ placówk¹ archi walno naukow¹ œwiadczy treœæ memoran dum podpisanego przez Wac³awa Jêdrze jewicza, który pisa³ „18 czerwca 1959 r. w przeddzieñ swego odlotu do Londynu, zadzwoni³ do mnie Kazimierz Wierzyñski i zakomunikowa³ mi, ¿e w razie gdyby siê

coœ z³ego z nim sta³o, przekazuje do Insty tutu Pi³sudskiego w Nowym Jorku cztery teki jego korespondencji, osobno zwi¹za ne, które maj¹ byæ otwarte po up³ywie dziesiêciu lat. Tak¿e przekazuje do Insty tutu swoj¹ bibliotekê”.

W 1964 r. Kazimierz Wierzyñski osta tecznie wyjecha³ z Nowego Jorku do Rzymu, a nastêpnie do Londynu, gdzie zmar³ 13 lutego 1969 r. Poeta zosta³ pochowany na Hempstead Cemetary w Londynie.

Jego prochy zosta³y sprowadzone do Polski przez ¿onê Halinê i z³o¿one 15 kwietnia 1978 r. w alei zas³u¿onych na cmentarzu Stare Pow¹zki w Warsza wie. ¯ona Kazimierza Wierzyñskiego Ha lina zmar³a 11 grudnia 1980 r. w Nowym Jorku. Jej prochy spoczê³y obok mê¿a.

Kazimierz Wierzyñski. Rzym 1966 rok.
KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com18
17➭

cewki

zespó³ przewlek³ego zmêczenia

alergie

and Chinese Herbal

Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423

zapalenie prostaty

objawy menopauzy

rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda

pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956

Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223

czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018

19www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 ANIA TRAVEL AGENCY ✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 Acupuncture
Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. ● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● ● zapalenie
moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ●
● na³ogi ●
i
1839
Wtorek,
www.drshuiguicui.com Anna-Pol Travel 821 A
WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT ✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych ✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych Us³ugi w zakresie: Email: Info@mpankowski.com 96 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412 ● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE ● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS ● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY ● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION ● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 tel. 718-609-0088 email: Kobomusic@verizon.net Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu American Travel Abroad poszukuje osoby do pracy biurowej na Manhattanie na stanowisko Sales Specialist to book airline tickest. Wymagana dobra znajomoœæ jêzyka polskiego i angielskiego. Proszê telefonowaæ do Ewy: (212)586.5230 ext. 114 lub przes³aæ resume pod adres: eva@amta.com

El¿bieta Baumgartner radzi

Jak ochroniæ oszczêdnoœci przed inflacj¹

coupon government bonds). Wykupuj¹c je, po¿yczasz pieni¹dze Wujkowi Samo wi. I bonds p³ac¹ zmienne odsetki przez 30 lat, ale skoro s¹ „zerokuponowe”, nie bê dziesz otrzymywaæ regularnych czeków poczt¹, lecz odsetki bêd¹ dodawane z po wrotem do wartoœci obligacji.

Nie musisz trzymaæ obligacji przez 30 lat, lecz co najmniej przez rok. Jeœli wy kupisz swoj¹ obligacjê przed up³ywem piêciu lat, zostaniesz obci¹¿ony niewielk¹ kar¹ w wysokoœci trzymiesiêcznych odse tek. Po piêciu latach mo¿esz sprzedaæ ob ligacje bez kary.

ry, takie jak us³ugi finansowe, mog¹ od nieœæ korzyœci ze wzrostu stóp procento wych, jako ¿e banki zyskuj¹ na wy¿szych odsetkach, które pobieraj¹ od po¿yczek.

Baumgartner

Inflacja to proces wzrostu przeciêtnego poziomu cen w gospodarce, czego skut kiem jest spadek si³y nabywczej krajowe go pieni¹dza. Skoro inflacja w Stanach poszybowa³a do poziomu nie widzianego od czterech dekad, nasze pieni¹dze trac¹ wartoœæ w takim w³aœnie tempie. Je¿eli zastanawiasz siê, jak siê przed tym obro niæ, ten artyku³ jest dla ciebie.

Zadbaj o podwy¿kê

Je¿eli przyrost twego przychodu do trzymuje kroku inflacji, to dro¿yzna w sklepach nie jest dla ciebie bolesna.

Du¿e firmy daj¹ co roku procentowe podwy¿ki swoim pracownikom zale¿n¹ od zmiany kosztów utrzymania. Cz³onko wie zwi¹zków zawodowych maj¹ infla cyjne podwy¿ki wpisane do swoich kon traktów z pracodawc¹. Ale w wiêkszoœci przedsiêbiorstw podwy¿ki nie s¹ automa tyczne, zale¿¹ od wyników finansowych firmy i indywidualnych osi¹gniêæ pracow nika. Tym razem masz jednak podstawy, by upominaæ siê o automatyczn¹ podwy¿ kê inflacyjn¹.

Administracja Social Security podnosi œwiadczenia o Cost of Living Adjustment (COLA) od 1 stycznia ka¿dego roku, tym razem o 5.9 proc. w roku 2022. Polski Za k³ad Ubezpieczeñ Spo³ecznych waloryzu je swoje wyp³aty od 1 marca, w roku 2022 o 7 procent.

Problem maj¹ inwestorzy, którym in flacja grozi kurczeniem siê maj¹tku w tempie 8-9 proc. rocznie, a mo¿e nawet wiêcej w nied³ugiej przysz³oœci. A¿eby te mu zapobiec, nale¿y inwestowaæ w klasy aktywów, które stosunkowo dobrze utrzy muj¹ wartoœæ w czasie inflacji.

I bonds

Je¿eli chcesz zarobiæ prawie 10 proc. w skali rocznej, to zainwestuj w obligacje antyinflacyjne – I-bonds, które w trzecim kwartale 2022 p³aci³y 9.62 procent. Opro centowanie to jest zmieniane w zale¿noœci od stopy inflacji dwa razy w roku: w mar cu i paŸdzierniku.

Obligacje typu I(I bonds), znane rów nie¿ jako US Savings Bonds Series I, s¹ indeksowane inflacj¹, a emitowane i gwa rantowane przez Skarb Stanów Zjedno czonych. Ich celem jest zabezpieczenie w³aœciciela przed inflacyjn¹ dro¿yzn¹. Gdy ceny rosn¹, gie³da spada, obliga cje I nagle sta³y siê modne dziêki ich bez precedensowemu oprocentowaniu.

I bonds s¹ form¹ trzydziestoletnich ze rokuponowych rz¹dowych obligacji (zero

Jak sama nazwa wskazuje, wraz ze zmian¹ inflacji zmienia siê te¿ rentownoœæ tego papieru wartoœciowego, co chroni si ³ê nabywcz¹ twoich pieniêdzy.

I bonds mo¿na kupiæ, za³o¿ywszy kon to na witrynie Departamentu Skarbu tre asurydirect. gov. Niestety, limitem jest 10,000 dol. rocznie na osobê. Wiêcej dowiesz siê z tekstu pt. „Chcesz zara biaæ 9.62 proc? Kup I-bonds”, który mo¿ na znaleŸæ w sieci.

Z³oto

Z³oto jest tradycyjnie bezpiecznym ak tywem dla inwestorów, gdy inflacja roœnie lub stopy procentowe s¹ bardzo niskie, wiêc warto mieæ niewielk¹ czêœæ swego maj¹tku w z³ocie albo innych kruszcach. Z³oto ma siê dobrze, gdy realne stopy pro centowe – to znaczy stopa procentowa mi nus stopa inflacji – osi¹gaj¹ poziom ujem ny. Inwestorzy czêsto postrzegaj¹ z³oto ja ko œrodek wartoœciowy w trudnych eko nomicznie czasach i od dawna mu siê to udaje, choæ nie zawsze. W przesz³oœci zdarza³y siê okresy, w których cena z³ota nie by³a zsynchronizowana z inflacj¹. Na przyk³ad w latach 1980-1984 z³oto tra ci³o 8.3% swojej wartoœci rocznie, pod czas gdy inflacja wynosi³a œrednio 7.5 proc. rocznie.

W z³oto mo¿na inwestowaæ kupuj¹c fi zyczny metal albo „z³ote” ETF y.

Przy okazji mo¿na wspomnieæ o kryp towalutach. Bitcoin zyska³ pewn¹ popu larnoœæ jako zabezpieczenie przed infla cj¹, poniewa¿ jest postrzegany jako zasób podobny do z³ota. Jednak kryptowaluty s¹ bardzo niestabilne, co czyni je bardziej aktywami spekulacyjnymi ni¿ zabezpie czeniami inflacyjnymi.

Akcje

Akcje reprezentuj¹ udzia³y w³asnoœcio we w przedsiêbiorstwach. Zazwyczaj wraz ze wzrostem inflacji firmy podwy¿ szaj¹ ceny swoich towarów i us³ug, co zwiêksza ich przychody, a to z kolei mo¿e powodowaæ wzrost cen akcji.

Na d³ug¹ metê akcje przewa¿nie dobrze radz¹ sobie z dotrzymywaniem tempa in flacji, ale doœwiadczaj¹ wiêkszej zmien noœci cen ni¿ inne aktywa, wiêc inwesto rzy musz¹ byæ gotowi na gwa³towne za³a mania cen i zaakceptowaæ ryzyko.

Kiedy Rada Rezerw Federalnych pod nosi stopy, aby pohamowaæ inflacjê, fir mom jest trudniej zaci¹gaæ po¿yczki na dalszy rozwój. Mo¿e to wp³yn¹æ na ich produkcjê i zyski. Jednak niektóre sekto

Poniewa¿ si³a nabywcza pieni¹dza ma leje, konsumenci chc¹ siê go pozbyæ, za kupuj¹c dobra, których wartoœæ siê utrzy muje. Tym samym napêdzaj¹ te sektory gospodarki, które produkuj¹ dobra trwa³e. Rozwa¿ ekspozycjê na takie sektory, in westuj¹c w okreœlone akcje lub fundusze lub fundusze ETF specyficzne dla danego sektora. Je¿eli nie czujesz siê na si³ach, by analizowaæ gospodarkê, to kup ETF pod¹ ¿aj¹cy za wskaŸnikiem gie³dy np. Stan dard & Poor’s 500.

Nieruchomoœci

Dom chroni nas przed inflacj¹ z dwóch powodów. Po pierwsze, zaci¹gamy d³ugo terminow¹ po¿yczkê hipoteczn¹ o sta³ej stopie procentowej na znaczn¹ kwotê, któ ra na przestrzeni wielu lat podlega dewa luacji. P³acimy sta³¹ ratê, która po latach staje siê proporcjonalnie coraz mniejsza w porównaniu z naszymi przychodami. Oczywiœcie, po¿yczki ze zmiennym opro centowaniem staj¹ siê coraz dro¿sze i dla tego warto ich unikaæ.

Po drugie, dziêki dŸwigni finansowej, wp³aciwszy np. 20 proc. zadatku (down payment), posiadamy 100 proc. domu, którego wartoœæ w d³u¿szym czasie zwy¿ kuje.

Inwestycje w nieruchomoœci, zamiast kupowania domu, mog¹ równie¿ pomóc inwestorom w walce ze skutkami inflacji. Od 1990 r. inwestycje w nieruchomoœci za poœrednictwem Real Estate Investment Trusts (REIT) skutecznie zabezpiecza³y przed wp³ywem inflacji.

Surowce

Towary (commodities) takie jak ropa, metale, kukurydza, soja, kawa i wiele in nych s¹ kolejnym popularnym zabezpie czeniem przed inflacj¹. Kiedy pieni¹dz traci si³ê nabywcz¹, cena towarów wzra sta. Wojna w Ukrainie powoduje pojawie

nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in. ksi¹¿ki pt. „Amerykañskie emerytury, czyli jak zapewniæ sobie dostatni¹ przysz³oœæ” i wielu innych.

S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy

Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492

www.PoradnikSukces.com

poczta@poradniksukces.com

nie siê niedoboru dostaw zbó¿ i paliw oraz zerwanie ³añcuchów dostaw, wiêc dodatkowe zwy¿ki cen surowców.

Towarowe ETF y (commodity ETFs), lub akcje przedsiêbiorstw zaanga¿owa nych w produkcjê czy przeróbkê surow ców, mog¹ pomóc inwestorom w zabez pieczeniu siê przed inflacj¹, poniewa¿ wartoœæ tych towarów ma tendencjê do wzrostu, gdy inflacja siê rozwija.

Co to oznacza dla inwestorów indy widualnych?

Inflacja dotyka wszystkich. Niezale¿nie od tego, czy masz kilka dolarów czy mi lion, inflacja powoli zmniejsza si³ê na bywcz¹ twoich przychodów i oszczêdno œci. Warto podj¹æ starania, by zabezpie czyæ swój dorobek przed dewaluacj¹: re gularnie inwestowaæ w wybrane finanso we instrumenty, najlepiej trzymane na koncie emerytalnym, zgodnie ze strate gi¹ uœredniania kosztów (Dollar Cost Averaging), o której opowiem Pañstwu w przysz³ych artyku³ach.

za przesy³kê.

Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492.

Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê.

Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie: www.PoradnikSukces.com

KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com20
Wracasz do Polski? Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner” „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski). Cena: po $35 plus po $5 dolary

Wydaje siê, ¿e nie ma Polaka, który nie darzy³by go szacunkiem i sympati¹. By³ jak „stare drzewo, do którego ka¿dy chce siê przytuliæ”. Jego obecnoœæ koi³a, spra wia³a, ¿e ludzie stawali siê lepsi. Kunszt aktorski, ogromne serce i solidny krêgo s³up moralny. Tak bêdzie zapamiêtany Franciszek Pieczka – wybitna postaæ œwia ta polskiej sztuki filmowej. Urodzi³ siê na Górnym Œl¹sku. Dyplom Pañstwowej Wy¿szej Szko³y Teatralnej w Warszawie uzyska³ w 1954 r. Pierwsze kroki zawodowe stawia³ na scenach Teatru Dolnoœl¹skiego w Jeleniej Górze i Teatru Ludowego w Nowej Hucie. „Zgodnie z górnicz¹ tradycj¹, w której idzie siê œla dami ojca, poszed³em pracowaæ pod zie miê. Po roku zacz¹³em siê uczyæ w Uni wersyteckim Studium Przygotowawczym w Katowicach. Jego ukoñczenie dawa³o miejsce na ka¿dej uczelni – poza szko³ami artystycznymi – bez egzaminu. Zacz¹³em studia na Politechnice Gliwickiej, ale po miesi¹cu zrezygnowa³em i pojecha³em do Warszawy, aby siê dostaæ do szko³y te atralnej” – wspomina³ w jednym z wywia dów. Choæ zagra³ w „Pokoleniu” Andrzeja Wajdy, „Matce Joannie od Anio³ów” Je rzego Kawalerowicza czy „Rêkopisie zna lezionym w Saragossie” Wojciecha Jerze go Hasa, prawdziwym prze³omem by³ dla Pieczki rok 1966, gdy rozpoczê³y siê zdjê cia do serialu „Czterej pancerni i pies”. Ja ko Gustlik Jeleñ, cz³onek za³ogi czo³gu „Rudy”, wspólnie z Januszem Gajosem, W³odzimierzem Pressem i Romanem Wil helmim, zaskarbi³ sobie sympatiê widzów. Kiedy w 1995 r. Telewizja Polska zorgani zowa³a plebiscyt na najbardziej lubiany polski serial, pierwsze miejsce przypad³o w³aœnie „Czterem pancernym”. Po latach,

pytany o ten najwiêkszy z telewizyjnych przebojów, odpowiada³ szczerze: „Bardzo mi siê dobrze tê rolê gra³o i nie uwa¿am, ¿e przynosi mi ujmê”. I dodawa³: „Zawsze robi³em dok³adnie tyle, ile potrafi³em, na ile by³o mnie staæ, i chyba kocha³em tych swoich bohaterów, w ca³ym ich skomplikowaniu, we wszystkich s³abo œciach”.

Franciszek Pieczka to przede wszyst kim g³os. Jak zauwa¿y³ £ukasz Maciejew ski: „donoœny, ale nie w³adczy; mocny, a przecie¿ tak¿e bardzo ciep³y”. By³ jak oj ciec, a póŸniej jak dziadek, nas wszyst kich. M¹dry, szlachetny, prostolinijny, szczery. Pamiêtamy jego twarz z najwiêk szych arcydzie³ polskiego kina: „Ziemi obiecanej” i z „Wesela” Andrzeja Wajdy, z „Per³y w koronie” i „Paciorków jednego

ró¿añca” Kazimierza Kutza, z „Potopu” Jerzego Hoffmana, z „Hydrozagadki” An drzeja Kondratiuka, z serialu „Ch³opi” Ja na Rybkowskiego, wreszcie z wielkiej kreacji karczmarza Taga w „Austerii” Je rzego Kawalerowicza. Znakomite oceny zebra³ za kreacjê w poetyckim „¯ywocie Mateusza” Witolda Leszczyñskiego, gdzie wykreowa³ tragiczn¹ postaæ nadwra¿liwe go mê¿czyzny o duszy dziecka. M³odsza publicznoœæ pamiêta Francisz ka Pieczkê przede wszystkim z filmów Ja na Jakuba Kolskiego. Zrealizowali razem dziewiêæ obrazów: od „Pogrzebu kartofla” z 1990 roku, po „Serce serduszko” z 2014. Szczególna w jego dorobku by³a rola Jañ cia Wodnika. „Proszê mi pokazaæ aktora, który tak zagra³by tê rolê. Nie znam ¿ad nego innego. Gdy gra³, to wydawa³o siê, ¿e jest stworzony do tej roli. Mia³o siê wra¿enie, ¿e móg³ zagraæ j¹ tylko Franci szek Pieczka” – wspomina³ re¿yser filmu. „Pracuj¹c z Franciszkiem Pieczk¹, mia ³em poczucie bezpieczeñstwa, ¿e jest siê przy boku kogoœ, kto nie doœæ, ¿e jest wy bitny, to do tego jest jeszcze dobrym cz³owiekiem” – mówi³ Kolski. „Kiedyœ ¿artobliwie namawia³em ludzi z mojego œrodowiska, ¿ebyœmy powo³ali do ¿ycia jednostkê ¿yczliwoœci, dobroci, empatii bezinteresownoœci i ¿ebyœmy nazwali j¹ „jedna Pieczka” oraz ¿ebyœmy w tych „Pieczkach” mierzyli bliŸnich w tej sfe rze, która promieniuje czymœ ludzkim” wspomina³. „Jakby ktoœ mia³ „jedn¹ Pieczkê”, to by³by to ju¿ bardzo przy zwoity rezultat” – t³umaczy³ re¿yser. „Przy Franku by³o siê bezpiecznym, po niewa¿ on bez powodu siê nie irytowa³, nie robi³ przykroœci, poniewa¿ nie mia³ tego w naturze. Nie odmawia³, bo wie dzia³, ¿e taka jest jego rola na planie fil mowym, aby oddawaæ siê do dyspozycji, przy tym jeszcze poradzi³, by³ wyrozu mia³y. Jeœli robi³em jakieœ g³upstwa, a ro bi³em ich mnóstwo przy nim – doœwiad czonym, wielkim aktorze – nie komento wa³ tego, tylko ¿yczliwie pokazywa³ dro gê” – podsumowywa³ Kolski. W ostatnich latach wybitny aktor po kaza³ siê w serialu „Ranczo”. Rola Stare go Japycza – po raz kolejny – spotka³a siê widzów z du¿¹ przychylnoœci¹. „By³ kochany nie tylko przez publicznoœæ, ale aktorów, poniewa¿ mia³ w sobie ciep³o m¹droœæ. Trzyma³ siê swoich pogl¹dów nie ba³ siê o nich mówiæ. Patrzy³em niego jak na kogoœ, kogo mo¿na okre œliæ jako „mê¿czyznê kodeksowego”. To szczególna cecha w dzisiejszych czasach. Mo¿e przyniós³ te cechy ze Œl¹ska, o któ rym tak czêsto mówi³. Taki by³ Pan Fran ciszek” – powiedzia³ dyrektor warszaw skiego Teatru Kamienica. „By³ aktorem swoistym, nie do powtórzenia. Gdy spoj

„By³ niesamowicie ciep³y, serdeczny, ¿yczliwy, pogodny i wymagaj¹cy. Ta ostatnia cecha by³a szczególnie wa¿na, bo któ¿ móg³by wymagaæ jak nie nestor, mistrz. Mia³ ustalony, rzetelny system wartoœci, dziêki któremu banalne proble my schodzi³y na plan dalszy” – powie dzia³ Andrzej Mastalerz. „To cechy tego pokolenia, bo ci – którzy prze¿yli to, co Franciszek Pieczka – nie mogli przejmo waæ siê g³upstwami” – doda³. „By³ legen d¹ tego teatru. Nie mo¿na go by³o trakto waæ inaczej ni¿ ikony. Cieszê siê, ¿e mia³ szansê dotrwaæ do swoich ostatnich lat na scenie” – podsumowa³.

Z kolei s³owa samego Pieczki od lat s¹ cytowane przez kolejne pokolenia Pola ków. Jak chocia¿by to wyznanie: „Nie za gl¹dam te¿ do internetu. To przykre czasy, w których mo¿na byæ anonimowym i bez karnie komentowaæ, czêsto rani¹c innych. Zawsze w takich momentach przypomi na mi siê dzieciñstwo na wsi, gdzie by³y tzw. s³awojki. Na jednej z nich by³ napis: „Proszê was z ³aski nie robiæ na deski, pa trzeæ do góry i celowaæ do dziury”. Tym dla mnie s¹ w³aœnie te anonimowe komen tarze” – stwierdzi³ artysta. W innym wy wiadzie rozwin¹³ myœl: „Niedawno ob chodzi³em 92. urodziny i na stare lata chcê po prostu mieæ œwiêty spokój. Nie chcê siê denerwowaæ. Myœla³em, ¿e jak ludzkoœæ poleci w przestrzeñ kosmiczn¹ i popatrzy na nasz¹ b³êkitn¹ planetê, to zm¹drzeje. A okazuje siê, ¿e to wszystko nic. Ci¹g³e k³ótnie, nie ma dyskusji, s¹ tylko monolo gi, przekrzykiwanie siê. Powiedzia³em so bie, <Dajcie mi wszyscy œwiêty spokój, z waszymi politykami i k³ótniami. Mam tego po same uszy>”.

I na koniec, bardzo osobista deklaracja: „Mia³em to szczêœcie, ¿e mog³em graæ u Kutza. Ogromnie du¿o zrobi³ dla Œl¹ska, pokaza³ zawi³oœci tego spo³eczeñstwa, je go piêkno i brutalnoœæ. [...] Mój ukochany Œl¹sk! Choæbym kolejnych 50 lat ¿y³ po za nim, umrê jako Œl¹zak”.

wrzeœnia 2022 roku Franciszek Pieczka opuœci³ planetê Ziemia. Mia³

lata.

rzymy na jego role, to ka¿da mia³a swój charakter. Zawsze trafia³ w punkt” – oce ni³ Julian Kamiñski. I doda³, ¿e „bardzo rzadko rodz¹ siê tacy ludzie jak Pan Fra nek”. Weronika Kwiatkowska Franciszek Pieczka. Franciszek Pieczka w filmie „Ich dzieñ powszedni”.
21www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022
23
94
❍ GRUBE RYBY I PLOTKI
ZAPISY NA JESIENN¥ SESJÊ RYTMIKI I TAÑCA DLA DZIECI I DOROS£YCH Photo: BALLROOM DANCING (Urban Ballroom Dancing Tango Photo: JOSEPH’S DANCE STUDIO Veronika Ludwiszewska, Michal Kaczmarski Masz pytania? Napisz do nas: office@sitenf.org OdwiedŸ www.sitenf.org by zobacyæ inne nasze programy i warsztaty artystyczne.

Zakoñczenie Roku Jubileuszowego 150-lecia parafii œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie

Parafia œw. Stanis³awa Biskupa i Mê czennika na Manhattanie, najstarsza polska parafia w Nowym Jorku, ob chodzi³a w tym roku Jubileusz 150lecie istnienia. Uroczyste zakoñcze nie tego wyj¹tkowego roku odby³o siê niedzielê 25 wrzeœnia 2022 roku.

Parafia zosta³a za³o¿ona przez polskich imigrantów w 1872 roku. Koœció³ œw. Sta nis³awa Biskupa i Mêczennika da³ m.in. pocz¹tek Paradzie Pu³askiego, która od 1937 r. wpisa³a siê na sta³e do kalenda rza nowojorskich parad.

1 lipca 1986 r. ojcowie paulini przejêli opiekê nad parafi¹.

Jego Ekscelencja ksi¹dz biskup Andrzej Zglejszewski, (z Diecezji Rockville Centre) odprawi³ uroczyst¹ mszê œw. z okazji zakoñ czenia Jubileuszu oraz wyg³osi³ homiliê dla licznie zebranych wiernych. W liturgii bra³ udzia³ prowincja³ Zakonu Paulinów z Ame rykañskiej Czêstochowy o. Tadeusz Liziñ czyk. Oprawê muzyczn¹ zapewni³a orga nistka Natalia Kubina, wraz z goœcinnie wy stêpuj¹cym sopranem Micha³em Jamrozi kiem. W liturgii uczestniczyli m. in. wice konsul, Mateusz Gmura, uczniowie i peda godzy z Polskiej Szko³y im. O. Augusty na Kordeckiego, organizacje i grupy modli tewne z parafii, Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej oraz delegacja harcerstwa.

Na pocz¹tku Mszy Œw. proboszcz para fii o. Karol Jarz¹bek powiedzia³: „(…) Ser decznie dziêkujê za w³¹czenie siê w obcho dy roku jubileuszowego, wszystkim gru pom parafialnym, które w jakikolwiek spo sób w³¹czy³y siê w przebieg roku jubile uszowego za pomoc w przygotowanie i zorganizowanie tak wielkiego przedsiê wziêcia, które przecie¿ obejmuje okres ca ³ego roku. Dziêkujê ka¿dej osobie, która nawet w najmniejszy sposób, bêd¹c gdzieœ w cieniu, pomog³a w tym piêknym i nie zwykle obfitym w wydarzenia jubileuszu. Chocia¿ nasza parafia nosi imiê wyj¹tko wego patrona œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika, nazywanego patronem jed noœci narodowej, to jednak w sposób szczególny obchodom roku jubileuszowe go towarzyszy³a obecnoœæ Matki Bo¿ej Ja snogórskiej, Królowej Polski. Mieliœmy bowiem peregrynacje obrazu Matki Bo¿ej wœród rodzin naszej parafii, ale równie¿ pe regrynacjê kopii cudownego obrazu wœród polonijnych parafii Wschodniego Wybrze ¿a. Dziêkujemy ksiê¿e biskupie Andrzeju, za to, ¿e zgodzi³eœ siê obj¹æ inicjatywê Wotum Polonii – Daru dziêkczynienia za 150 lat modlitwy w naszym ojczystym jêzyku na obczyŸnie, swoim patronatem duszpasterskim, za to wyj¹tkowe duchowe wsparcie tego niepowtarzalnego dzie³a”.

Po uroczystej liturgii by³ zorganizowany Parafialny Piknik, podczas którego zosta³y przeprowadzone m.in. warsztaty dla naj m³odszych, po³¹czone z krótk¹ prelekcj¹ o ¯o³nierzach Armii B³êkitnej przez Nowo dworski Fundation oraz dziêki uprzejmoœci Klubu Mi³oœników Militariów Polskich im. Andrzeja Zareby, pod przewodnictwem prezydenta Klubu pana Romana Biênkow skiego, uczestnicy mogli zobaczyæ wystawê militariów w sali pod koœcio³em.

Na sali pod koœcio³em parafianie i go œcie mogli równie¿ poogl¹daæ imponuj¹c¹ wystawê zdjêæ Dariusza Wójcika pt. „Na sza parafia, koœció³, rodzina… Zatrzyma ne w kadrze”. Pan Dariusz pochodzi z Ra domia i jest absolwentem Liceum Sztuk Plastycznych w Na³êczowie. Jak sam twierdzi, to po mamie, Aleksandrze Sien kiewicz Wójcik, wywodz¹cej siê z rodu Sienkiewiczów, odziedziczy³ artystyczn¹

duszê. Mama panaDariusza na emigracji, w Stanach Zjednoczonych, namalowa³a seriê obrazów – ikon o tematyce religijnej oraz portrety znanych Polaków.

„Fotografi¹ zainteresowa³em siê ju¿ jako ch³opiec, gdy otrzyma³em na urodziny apa rat fotograficzny „AMI”, a tajniki fotografii przekazywa³ mi mój tata Zygmunt – wspo mina Dariusz Wójcik. – Fascynowa³o mnie utrwalanie na papierze ró¿nych postaci i sy tuacji. PóŸniej mia³em w domu pierwsze la boratorium fotograficzne. Wszêdzie, gdzie siê uczy³em, zak³ada³em z kolegami pra cownie fotograficzne. W roku 1983 przyje cha³em do USA, tu od kilku lat mieszkali na sta³e moi rodzice. W krótkim czasie do ³¹czy³a do mnie ¿ona Barbara i córeczka Urszula. Do parafii œw. Stanis³awa B. i M. na Manhattanie przyst¹piliœmy wkrótce po przejêciu parafii przez ojców paulinów w 1986 roku. Od wielu lat nale¿ê do Towa rzystwa im. Jezus. Moja ¿ona Barbara przez d³ugi czas uczy³a w sobotniej szkole im. o. Augustyna Kordeckiego dzia³aj¹cej przy tej parafii. Moim najwiêkszym hobby do dziœ jest fotografia. Choæ przez lata zmieni³a siê technika i sprzêt, pasja do zdjêæ pozosta³a opowiada pan Dariusz.

W jego zbiorach znajdowa³o siê wiele zdjêæ z ¿ycia parafii, st¹d wzi¹³ siê pomys³ na zorganizowanie wystawy. W drodze se lekcji wybrano 152 zdjêcia, które umiesz czono na planszach. Przedstawiaj¹ one hi storiê parafii. Uwiecznione na nich zosta³y uroczystoœci szkolne i koœcielne, imprezy parafialne, mo¿na te¿ na nich zobaczyæ ka p³anów, którzy pracowali w tym koœciele, grono nauczycielskie oraz parafian z lat 1980 -2022. Jest te¿ kilka starszych fo tografii pochodz¹cych z archiwum parafii.

Przed jak i po Mszy œw. mo¿na by³o nacieszyæ siê odpustow¹ atmosfer¹ dnia, poniewa¿ 7-ma ulica zosta³a zamkniêta. Przedstawiciele ró¿nych bran¿ prezento wali swoje produkty, by³y kramy z ksi¹¿ kami, pami¹tkami z150 ciolecia parafii, stoiska ró¿nych organizacji, atrakcyjne gry i zabawy dla dzieci.

Bardzo dziêkujemy wiernym za dar wspólnej modlitwy, a wolontariuszom z parafii za przygotowanie i poprowadze nie pikniku.

Po uroczystej Mszy Œwiêtej koñcz¹cej rok jubileuszowy. Delegacja ZHP. Podczas Mszy. Wice konsul Mateusz Gmura z ma³¿onk¹. Najm³odsi uczestnicy. Sprzeda¿ piknikowych smako³yków. Ksi¹dz Proboszcz - Ojciec Karol Jarz¹bek. Pracownice Polsko S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej podczas pikniku. Biskup Andrzej Zglejszewski i prowincja³ paulinów o Tadeusz Liziñczyk.
KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com22
23www.kurierplus.com KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022
KURIER PLUS 1 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com24

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.