Magazyn nurkowy Perfect Diver nr 14

Page 1


nr 14 2(14)/2021

cena 25,00 zł w tym 8% VAT

nurkowanie freediving pasja wiedza

ODDECHOWE SERIA

[JAKOŚĆ | NIEZAWODNOŚĆ | W YTRZYMAŁOŚĆ ]

[EN250: 2014 CE1463]

Zdjęcie: Michal Sevecek

WOJCIECH ZGOŁA

Redaktor Naczelny

Nie jest lekko w dzisiejszych czasach nurkować tam, gdzie by się chciało. Takie miejsca jak np. Filipiny czy Australia są zamknięte dla turystów.

Są na szczęście również miejsca, do których możemy dolecieć i zanurkować.

Należą do nich np. Meksyk, Malediwy czy Afryka – głównie Egipt.

Ci z nas, którzy nurkują w wodach zimnych, mają więcej możliwości nurkowania lokalnie. Jeziora praktycznie bez lodu. Wiosenna krzątanina już się zaczęła.

Prognozy pogodowe zapowiadają wyższe temperatury, zatem również temperatura wody zacznie rosnąć.

A co można przeczytać w najnowszym wydaniu naszego 2-miesięcznika?

Sprawdźcie osobiście  Podpowiem, że mamy ciekawy, covid-owy tekst o Morzu Czerwonym pióra Sylwii Kosmalskiej-Juriewicz. Mamy niesamowite spotkania z różnymi przedstawicielami świata zwierząt morskich, zamieszkujących Ocean Indyjski i Archipelag Malediwów, w tym oczywiście z największą rybą świata. Opowiada o tym Bartosz Pszczółkowski.

Podziwiamy ratowników Lotniczego Pogotowia Ratowniczego. Przeczytajcie o nich w debiucie publicystycznym Huberta okraszonym świetnymi zdjęciami Jacka Krawczyka.

W październiku 2021 szykuje się Międzynarodowa Konferencja „Diving Talks” w Portugalii. Specjalnie dla Was rozmawiam o tym z organizatorem imprezy Arlindo Serrao. Jest jeszcze dużo czasu, by zaplanować swój wyjazd i ponurkować w Portugalii przy okazji tego spotkania.

W środku Magazynu dużo więcej. Zapraszam!

Wyspy Medes. Podwodny rezerwat

Marsa Alam

Malediwy

NASZE

Diving Talks

Kursy archeologii podwodnej. Po co? Dla kogo? Jak?

Opiekuńcze anioły. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe

PLANETA ZIEMIA

Wydawca PERFECT DIVER WOJCIECH ZGOŁA ul. Folwarczna 37, 62-081 Przeźmierowo redakcja@perfectdiver.com

ISSN 2545-3319

redaktor naczelny archeologia podwodna felietonistka publicysta, fotograf marketing i reklama tłumacze języka angielskiego

opieka prawna projekt graficzny i skład

Wojciech Zgoła Mateusz Popek

Irena Kosowska Bartosz Pszczółkowski Hubert Reiss Agnieszka Gumiela-Pająkowska Arleta Kaźmierczak

Reddo Translations Sp. z o.o. Adwokat Joanna Wajsnis Brygida Jackowiak-Rydzak

magazyn złożono krojami pisma Montserrat (Julieta Ulanovsky) Open Sans (Ascender Fonts) Spectral (Production Type)

druk Wieland Drukarnia Cyfrowa, Poznań, www.wieland.com.pl

dystrybucja centra nurkowe, sklep internetowy preorder@perfectdiver.com

fotografia na okładce Michal Černý model Murena miejsce Illes Medes

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo do skracania, redagowania, tytułowania nadesłanych tekstów oraz doboru materiałów ilustrujących. Przedruk artykułów lub ich części, kopiowanie tylko za zgodą Redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za formę i treść reklam.

Podoba Ci się ten numer magazynu, wpłać dowolną kwotę! Wpłata jest dobrowolna.

PayPal.Me/perfectdiver

WOJCIECH ZGOŁA

Często powtarza, że podróżuje nurkując i to jest jego motto. W 1985 roku zdobył patent żeglarza jachtowego, a dopiero w 2006 zaczął nurkować. W kolejnych latach doskonalił swoje umiejętności uzyskując stopień Dive Mastera. Zrealizował blisko 650 nurkowań w różnych warunkach klimatycznych. Od 2007 roku fotografuje pod wodą, a od 2008 również filmuje. Jako niezależny dziennikarz opublikował kilkadziesiąt artykułów, głównie w czasopismach poświęconych nurkowaniu, ale nie tylko. Współautor wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Jest pasjonatem i propagatorem nurkowania. Od 2008 roku prowadzi swoją autorską stronę www.dive-adventure.eu. Na bazie szerokich doświadczeń, w sierpniu 2018 stworzył nowy Magazyn Perfect Diver

Regionalny Manager Divers Alert Network Polska, Instruktor nurkowania i pierwszej pomocy, nurek techniczny i jaskiniowy. Zakochana we wszystkich zalanych, ciemnych, zimnych, ciasnych miejscach oraz niezmiennie od początku drogi nurkowej – w Bałtyku. Realizując misje DAN, prowadzi cykl prelekcji „Nurkuj bezpiecznie” oraz Diving Safety Laboratory, czyli terenowe badania nurków do celów naukowych.

MATEUSZ POPEK

„Moja pasja, praca i życie znajdują się pod wodą” Nurkuje od 2009 roku. Od 2008 roku chodzi po jaskiniach. Z wykształcenia archeolog podwodny. Uczestniczył w licznych projektach w Polsce i za granicą. Od 2011 zajmuje się nurkowaniem zawodowym. W 2013 uzyskał uprawnienia nurka II klasy. Ma doświadczenie w pracach podwodnych zarówno na morzu jak i śródlądziu. Od 2013 nurkuje w jaskiniach, zwłaszcza w górskich, a od 2014 jest instruktorem nurkowania CMAS M1. W czerwcu 2020 obronił doktorat z archeologii podwodnej.

BARTOSZ PSZCZÓŁKOWSKI

Tak się nazywam i pochodzę z Poznania. Z wodą związany jestem praktycznie od urodzenia a z nurkowaniem, odkąd nauczyłem się chodzić. Pasję do podwodnego świata zaszczepił mi dziadek, ***instruktor CMAS zabierając mnie w każdej wolnej chwili nad jeziora. Pierwsze uprawnienia zdobyłem w 1996 roku. Rok później pojechałem do Chorwacji i dosłownie zwariowałem na widok błękitnej wody, ośmiornic i kolorowych rybek;) Kupiłem swój pierwszy aparat pod wodę – Olympus 5060 i zacząłem przygodę z podwodną fotografią. Swoje doświadczenie nurkowe nabywałem na Wyspach Kanaryjskich, Sardynii, Norwegii, Malediwach i w polskich jeziorach. Obecnie jestem instruktorem Padi oraz ESA, szkolę w Europie zapaleńców nurkowych i przekazuję swoją pasję innym. Wszystkich miłośników podwodnego świata i fotografii zapraszam na Beediver (FB) – do zobaczenia.

HUBERT REISS

Z zawodu informatyk, ale z krwi i kości handlowiec, który żadnej pracy się nie boi. Nurkowanie zawsze było moim wielkim marzeniem. Na początku miało być wyzwaniem, krótkim epizodem, a okazało się pasją do końca świata i jeden dzień dłużej. Pod wodą odreagowuję i odpoczywam. Jako Divemaster, nurek sidemount Razor, a ostatnio również fotograf, realizuję moje marzenia podziwiając i uwieczniając piękno podwodnego świata. „Pasja rodzi profesjonalizm, profesjonalizm daje jakość, a jakość to luksus w życiu. W dzisiejszych czasach szczególnie...”

WOJCIECH

A. FILIP

Ma na swoim koncie ponad 8000 nurkowań. Nurkuje od ponad 30 lat, a w tym od ponad 20 lat jako nurek techniczny. Jest profesjonalistą z ogromną wiedzą teoretyczną i praktyczną. Jest instruktorem wielu federacji: GUE Instructor Mentor, CMAS**, IANTD nTMX, IDCS PADI, EFR, TMX Gas Blender. Uczestniczył w wielu projektach i konferencjach nurkowych jako lider, eksplorator, pomysłodawca czy wykładowca. Były to między innymi Britannic Expedition 2016, Morpheus Cave Scientific Project on Croatia Caves, GROM Expedition in Narvik, Tuna Mine Deep Dive, Glavas Cave in Croatia, NOA-MARINE. Zawodowo jest Dyrektorem Technicznym w TecLine w Scubatech, a także Dyrektorem Szkolenia w TecLine Academy.

KAROLINA SZTABA

Karolina Sztaba, a zawodowo Karola Takes Photos, jest fotografem z wykształcenia i pasji. Obecnie pracuje w Trawangan Dive Centre na malutkiej wyspie w Indonezji – Gili Trawangan, gdzie zamieszkała cztery lata temu. Fotografuje nad i pod wodą. Oprócz tego tworzy projekty fotograficzne przeciw zaśmiecaniu oceanów oraz zanieczyszczaniu naszej planety plastikiem („Trapped”, „Trashion”). Współpracuje z organizacjami NBO zajmującymi się ochroną środowiska i bierze aktywny udział w akcjach proekologicznych (ochrona koralowca, sadzenie koralowca, sprzątanie świata, ochrona zagrożonych gatunków). Jest również oficjalnym fotografem Ocean Mimic – marką tworzącą stroje kąpielowe i surfingowe ze śmieci zebranych na plażach Bali. Współpracowała z wieloma markami sprzętu nurkowego, dla których tworzyła kampanie reklamowe. W roku 2019 została ambasadorem polskiej firmy Tecline. Od dwóch lat jest nurkiem technicznym.

Absolwentka Geografii na Uniwersytecie Wrocławskim, niepoprawna optymistka… na stałe z uśmiechem na ustach! Do Activtour trafiła chyba z przeznaczenia… i została tu na stałe. Z zamiłowaniem codziennie spełnia ludzkie marzenia przygotowując wyprawy nurkowe na całym świecie, a sama nurkuje już… ponad połowę życia. Każdego roku eksploruje inny „kawałek oceanu” przypinając kolejną pinezkę na swojej nurkowej mapie świata! W zimie zamienia płetwy na ukochane narty i ucieka w Alpy. Przepis na życie? „Tylko martwy pień płynie z prądem – czółno odkrywców, płynie w górę rzeki!” anna@activtour.pl activtour.pl; travel.activtour.pl; 2bieguny.com

Polski fotograf, zdobywca nagród i wyróżnień w światowych konkursach fotografii podwodnej nurkował już na całym świecie – z rekinami i wielorybami w Południowej Afryce, z orkami za północnym kołem podbiegunowym, na Galapagos z setkami rekinów młotów i z humbakami na wyspach Tonga. Bierze udział w specjalistycznych warsztatach fotograficznych. Nurkuje od 27 lat, zaczął w wieku lat 12 – jak tylko było to formalnie możliwe. Jako pierwszy na świecie użył aparatu Hasselblad X1d-50c do podwodnej fotografii super macro. Niedawno, na odległym archipelagu Chincorro na granicy Meksyku i Belize, zrobił to ponownie, podejmując udaną próbę sfotografowania oka krokodyla obiektywem makro z dodatkową soczewką powiększającą, co jest największym na świecie zdjęciem oka krokodyla żyjącego na wolności (pod względem ilości pixeli, wielkości wydruku, jakości).

SYLWIA KOSMALSKA-JURIEWICZ

Podróżniczka i fotograf dzikiej przyrody. Absolwentka dziennikarstwa i miłośniczka dobrej literatury. Żyje w zgodzie z naturą, propaguje zdrowy styl życia... jest yoginką i wegetarianką. Angażuje się w ekologiczne projekty, szczególnie bliskie jej sercu są rekiny i ich ochrona, o których pisze w licznych artykułach oraz na blogu www. divingandtravel.pl Swoją przygodę z nurkowaniem zaczęła piętnaście lat temu przez zupełny przypadek. Dzisiaj jest Divemasterem, odwiedziła ponad 60 państw i nurkowała na 5 kontynentach. Na wspólną podróż zaprasza z biurem podróży www.dive-away.pl, którego jest współzałożycielem.

„Mokre zdjęcia“ fotografował odkąd pamięta. Po kilku latach doświadczenia jako nurek zapragnął zachowywać wspomnienia z podwodnych zanurzeń. Kupił swój pierwszy aparat kompaktowy z podwodną obudową. Z czasem jednak zaczęło dominować pragnienie posiadania najlepszego zdjęcia, co nie było do końca możliwe w przypadku zastosowanego kompaktu. Dlatego przeszedł na lustrzankę Olympus PEN E-PL 5, która pozwala na użycie nawet kilku różnych obiektywów. Wykorzystuje kombinację połączeń podwodnych błysków i świateł. Koncentruje się na fotografii dzikiej przyrody, a nie na aranżacji. Fotografuje zarówno w słodkich wodach „domowych“, jak i w morzach i oceanach świata.

Zdobywał już liczne nagrody na czeskich i zagranicznych konkursach fotograficznych. Więcej zdjęć można znaleźć na jego stronie internetowej, gdzie można je również kupić nie tylko jako fotografie, ale także jako zdjęcia wydrukowane na płótnie czy na innym nośniku. www.mokrefotky.cz www.facebook.com/MichalCernyPhotography www.instagram.com/michalcerny_photography/

MICHAL ČERNÝ
JAKUB DEGEE

WOJCIECH JAROSZ

Absolwent dwóch poznańskich uczelni – Akademii Wychowania Fizycznego (specjalność trenerska –piłka ręczna) oraz Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydziału Biologii (specjalność biologia doświadczalna). Z tą pierwszą uczelnią związał swoje życie zawodowe próbując wpływać na kierunek rozwoju przyszłych fachowców od ruchu z jednej strony, a z drugiej planując i realizując badania, popychając mozolnie w słusznym (oby) kierunku wózek zwany nauką. W chwilach wolnych czas spędza aktywnie – jego główne pasje to żeglarstwo (sternik morski), narciarstwo (instruktor narciarstwa zjazdowego), jazda motocyklem, nurkowanie rekreacyjne i wiele innych form aktywności, a także fotografia, głównie przyrodnicza.

AGATA TUROWICZ-CYBULA

Od dziecka marzyłam, żeby zostać biologiem morskim i udało mi się spełnić te marzenia. Skończyłam studia na kierunku oceanografia, gdzie od niedawna rozpoczęłam studia doktoranckie. Moja przygoda z nurkowaniem zaczęła się, kiedy miałam 12 lat. Kocham obserwować podwodne życie z bliska i staram się pokazać innym nurkom jak fascynujące są podwodne, bałtyckie stworzenia.

AGNIESZKA KALSKA

„Nie wyobrażam sobie życia bez wody, gdzie w wolnym ciele doświadczam wolności ducha”.

● założycielka pierwszej w Polsce szkoły freedivingu i pływania – FREEBODY,

● instruktorka freedivingu Apnea Academy International i PADI Master Freediver,

● rekordzistka świata we freedivingu (DYN 253 m),

● rekordzistka i mistrzyni Polski, członkini kadry narodowej we freedivingu 2013–2019,

● finalistka Mistrzostw Świata we freedivingu 2013, 2015, 2016 oraz 2018,

● multimedalistka Mistrzostw Polski oraz członkini kadry narodowej w pływaniu w latach 1998–2003,

● pasjonatka freedivingu i pływania.

ADRIAN JURIEWICZ

Podróżnik, fotograf i filmowiec świata podwodnego, pasjonat kuchni azjatyckiej, instruktor nurkowania PADI. Odwiedził ponad 70 państw i nurkował na 5 kontynentach (dwa pozostałe są w planach przyszłorocznych wypraw). Od kilku lat jest również instruktorem-trenerem lotów bezzałogowymi statkami powietrznymi. Współtworzy biuro podróży dla nurków www.dive-away.pl. Wyprawy dokumentuje zdjęciami i opisami podróży na blogu www.divingandtravel.pl

Obecnie pracuje jako PADI Course Director w Trawangan Dive Centre na indonezyjskiej wysepce Gili Trawangan. Założycielka portalu Divemastergilis. www.divemastergilis.com @divemastergilis Od ponad 7 lat mieszka i odkrywa podwodny świat Indonezji. Jest nie tylko zapalonym nurkiem technicznym, ale także twarzą platformy Planet Heroes oraz ambasadorem marki Ocean Mimic. Aktywnie przyczynia się do promowania ochrony koralowców i naturalnego środowiska ryb i zwierząt morskich, biorąc udział w projektach naukowych, kampaniach przeciw zaśmiecaniu oceanów i współpracując z organizacjami pozarządowymi na terenie Indonezji. @laura_kazi

LAURA KAZIMIERSKA

Wyspy Medes

PODWODNY REZERWAT

Tekst i zdjęcia MICHAL ČERNÝ

Kiedyś, w jednej z książek, przeczytałem artykuł o rezerwacie Illes Medes. Rezerwat był wymieniony jako jedno z najpiękniejszych miejsc do nurkowania na świecie.

Pewne zdanie wypowiedziane tam przez autora utkwiło mi w pamięci: „Zawsze zastanawiałem się, gdzie podziały się wszystkie ryby z Morza Śródziemnego, teraz wiem.”

Po moich ponad trzynastu wizytach w tym śródziemnomorskim raju dla nurków, mogę oświadczyć z przekonaniem, że to zdanie jest w 100% prawdziwe. Tylu różnych ryb nie znajdzie się w innym miejscu w Morzu Śródziemnym.

HISTORIA

Wyspy Medes znajdują się w środku wybrzeża Costa Brava, około 100 km na północ od Barcelony, w pobliżu L'Estartit. Archipelag składa się z siedmiu głównych wysp: Medellot, Meda Grand, Meda Petita, les Ferrenelles, Tasco Gros, Tasco Petit i Carall Bernat. W czasach średniowiecza, wyspy były zamieszkane. Wykorzystywane i najeżdżane przez piratów. Do dziś można tu znaleźć okrągłe wieże strażnicze, które służyły miejscowym jako „głos” zapowiadający zbliżający się atak. Do 1983 roku L'Estartit było tylko małą wioską, gdzie głównym źródłem utrzymania było rybołówstwo czerpiące z wód wokół wysp. Jednak właśnie w tym roku kataloński parlament zatwierdził ten obszar jako chroniony zakazem wszelkiego rodzaju połowów. W 1990 roku ochrona ta została jeszcze bardziej zwiększona, kiedy cały obszar 511 hektarów został uznany za rezerwat okrętów podwodnych. Dzięki temu L'Estartit całkowicie się zmieniło, a miejscowi zaczęli przechodzić z wędkarstwa na turystykę. Zaczęły powstawać tu hotele, restauracje i oczywiście bazy nurkowe i inne ośrodki nastawione nie tylko na sporty wodne. Dziś L'Estartit jest popularnym miejscem turystycznym głównie dla nurków z całej Europy.

ORGANIZACJA I CENTRA NURKOWE

W związku z tym, że jest to podwodny rezerwat przyrody, nurkowania są tu regulowane i można nurkować praktycznie tylko poprzez lokalne centra nurkowe. Kolejnym ograniczeniem jest to, że nurkowie z kwalifikacjami OWD lub P1 mogą wchodzić do wody tylko w towarzystwie instruktora lub divemastera, ma to głównie na celu zapobieganie uszkodzeniom koralowców (słabą pływalność niedoświadczonych nurków).

Maksymalna dozwolona głębokość nurkowania to 40 metrów, a czas nurkowania nie może przekraczać 60 minut.

Istnieje tu kilka centrów nurkowych. Ja jednak od lat korzystamy z usług ośrodka La Sirena, który należy do największych i najlepszych tutaj. Posiada trzy duże łodzie nurkowe (każda dla 20–30 nurków) i wszystkie są wyposażone w windy. Tak, dobrze przeczytałeś, każdy statek ma na rufie windę ze stali nierdzewnej dla dwóch nurków, co szczególnie docenisz, jeśli na morzu jest trochę fal. Wystarczy, że podpłyniesz do windy, która znajdzie się około metra pod powierzchnią, staniesz na niej i wygodnie wsiądziesz na pokład, a następnie masz ich kilka kroków do swojego miejsca. Tutaj również zadbano o Twój sprzęt. Baza znajduje się około 300 metrów od miejsca do cumowania łodzi, jednak nie trzeba nosić swojego sprzętu, bo zabiorą go małymi

ciężarówkami. Butle bierzesz z samochodu stojącego tuż obok łodzi i po prostu zabierasz je na pokład.

Sprzęt w bazie jest przechowywany przez każdego nurka w pudełku i zamykany. Kombinezony neoprenowe są wieszane w pomieszczeniach, w których są automatycznie myte słodką wodą i suszone ciepłym powietrzem. Bardzo wygodne rozwiązanie.

Jeśli chodzi o same nurkowania, to są one wyjątkowe, ponieważ nie jest się przywiązanym do grupy, z którą przyjechałeś i masz do wyboru kilka możliwości, kiedy i gdzie chcesz nurkować. Nurkowania rezerwujesz przez komputer i każdego dnia możesz wybierać spośród czterech różnych nurkowań w ciągu dnia i de facto z trzech statków. Jest aż 12 nurkowań każdego dnia. Wybierasz swoją porę dnia i lokalizację, która Cię interesuje. Podróż łodzią z portu do spotu zajmuje zwykle około 20 minut. Po każdym nurkowaniu wracamy do portu. Możesz więc zrobić tylko jedno nurkowanie dziennie, co jest idealne, jeśli chcesz połączyć rodzinne wakacje z nurkowaniem.

Uwaga! Nurkowania należy rezerwować z wyprzedzeniem. Ze względu na duże zainteresowanie nurkowaniem, nie ma możiwości przyjechać i zanurkować. Brak wolnych miejsc. Osobiście rezerwuję nurkowania dla grupy z rocznym wyprzedzeniem. Podstawowa cena nurkowania wraz z balastem i butlą

to około 42 EUR. Dzięki wieloletniej współpracy i rabatom ilościowym otrzymaliśmy cenę około 26 EUR za nurkowanie, co jest już bardzo przyzwoitą ceną.

NURKOWANIE

f Miłośnicy ryb i podwodnego życia będą się tu dobrze bawić.

f Jest też coś dla grotołazów, ponieważ wyspy są bogate w tunele i jaskinie.

f Na miłośników zatopionego żelaza czekają dwa wraki.

Ale po kolei. Najpierw spójrzmy na podwodne życie. Główną atrakcją, a właściwie pewnym symbolem wysp Illes Medes są strzępiele (groupery), a konkretnie zgrupowane strzępiele, co jest rzadkie. Występuje w bardzo dużych ilościach, praktycznie na każdym nurkowaniu można spotkać kilka osobników dorastających do 1,5 metra. W dodatku są przyzwyczajone do nurków, więc nie jest problemem dosłownie podpłynięcie na wyciągnięcie ręki, przy czym oczywiście nie należy ich dotykać. Z pewnością najwięcej spotkacie ich w spotach, w których znajdują się tunele i jaskinie, jak La Vaca czy Dofi, które moim zdaniem należą do najpiękniejszych. Jeśli chcesz zobaczyć duże ryby, takie jak tuńczyki, barakudy, płaszczki, koniecznie udaj się do miejsc otwartych na pełne morze, takich jak Tasco Gros, Tasco Petit lub Carall Bernat, gdzie zwykle przebywają w większych ławicach.

Mureny, które również występują tutaj w dużych ilościach, będą wyglądać na ciebie z dziur w ścianach i zza kamieni na dnie morza. W szczelinach można znaleźć węgorze morskie, dorsza śródziemnomorskiego, homary czy różne małe krewetki. Oczywiście natkniesz się tu na wiele innych gatunków większych i mniejszych ryb typowych, jak i rzadko występujących w Morzu Śródziemnym.

Warto wspomnieć o gorgoniach, które występują tu na wielu ścianach tworzą piękny, ciągły wzrost. Są zarówno fioletowe, jak i żółte. Istnieje również kilka gatunków ślimaków nagoskrzelnych, które lubią przebywać głównie w miejscach o silnych prądach, takich jak cieśnina między Carall Bernat i Tasco Gros.

Tunele i jaskinie znajdują się głównie w lokalizacjach Dofi i La Vaca. Nie potrzebny jest certyfikat nurka jaskiniowego aby wejść do tych tuneli i jaskiń, ponieważ wszystkie są wystarczająco duże i zawsze możesz zobaczyć drugą stronę przez tunel. Ale światło na pewno się tutaj przyda. W Dofi jest kilka tuneli, z których największy ma około 80 metrów długości i ma średnicę większą niż tunel metra w Pradze. W tej lokalizacji znajduje

się również jaskinia, która prowadzi z głębokości 18 metrów do kieszeni powietrznej. Może ona pomieścić kilku nurków, a dzięki porowatej skale powietrze nadaje się do oddychania. Najpiękniejsze tunele, moim zdaniem, można znaleźć w La Vaca. W rzeczywistości istnieją dwa równoległe tunele, jeden wąski dla jednego nurka tuż obok drugiego, szerokiego tunelu, przez który metro znów będzie przejeżdżało bez żadnych problemów. Ponadto wejścia do tych tuneli są regularnie pilnowane przez kilka grouperów.

Wraki znajdują się w niewielkiej odległości od portu, przy wybrzeżu. Pierwszy z nich nazywa się Reggio. Był to prom o długości 132 m, który został sztucznie zatopiony w 1992 r., jako atrakcja dla nurków. Niestety nie wybrano najlepszego miejsca, by go zatopić. Z powodu sztormów i silnych prądów wrak stopniowo rozerwał się na trzy części, pomiędzy którymi dziś odległość wynosi kilkadziesiąt metrów. Przy mniejszej widoczności, którą tu zwykle spotykamy, jeszcze trudniej jest poruszać się między poszczególnymi fragmentami. Mimo to istnieje kilka dobrze zachowanych, a one zapewniają ciekawe widoki, jak na przykład wciąż stojący maszt. Drugi wrak to El Marmoler. Statek przewożący ładunek marmuru, który wciąż można zobaczyć w ładowni. Zatonął po uderzeniu w wybrzeże w 1971 roku. Jednak odległość do tego wraku od portu L'Estartit wynosi ponad 8 kilometrów, a widoczność na wraku jest zwykle słaba. Nurkowałem tutaj, kiedy widoczność tuż obok wraku spadła z przepięknej przejrzystości morza do około 2 m. Bazy nurkowe nie przyjeżdżają tu zbyt często.

Hollis gear stands up to any condition. So, how deep will you go? Technically … the best.

DODATKI

Jeśli nie chcesz tylko nurkować, znajdziesz tutaj wiele innych opcji sportowych i rozrywkowych. Oczywiście jest duża piaszczysta plaża, można wypożyczyć rowery wodne, kajaki morskie, skutery wodne, kite, a nawet nowy flybording. Jeśli wybierasz się tu np. z rodziną, która nie nurkuje, to nawet oni nie muszą być pozbawieni doświadczeń z podwodnego życia. Wystarczy, że kupisz bilet na jedną z łodzi ze szklaną podłogą i będziesz mógł obserwować jak tętni życie w rezerwacie. Tuż nad miastem góruje wzgórze Rocca Maura o wysokości 226 metrów, na którą wspinaczka zajmuje około 45 minut. Rozciąga się z niej wspaniały widok na całe miasto i wyspy. Jeśli lubisz zabytki, Barcelona znajduje się zaledwie 100 km od hotelu, a autobusy turystyczne odjeżdżają prawie codziennie, aby zwiedzać najciekawsze miejsca Barcelony, takie jak niedokończony kościół Sagrada de Familia lub Park Güell Antoniego Gaudiego, La Rambla i śpiewające fontanny. Na północ od L'Estartit leży miasto Empuriabrava, zwane hiszpańską Wenecją. Tutaj możesz wynająć łódź i przepłynąć kanały między domami.

TRANSPORT I ZAKWATEROWANIE

Jeśli wybierasz się tutaj indywidualnie, możesz oczywiście polecieć do Barcelony, a stamtąd pociągiem i autobusem do L'Estartit. Latają tu tani przewoźnicy, bilety nie obejmują jednak transportu większej ilości bagażu, którego my, jako nurkowie, potrzebujemy. Inną opcją jest podróż własnym samochodem. To jednak ponad 1600 kilometrów z Pragi, a dzięki opłatom na autostradach, zwłaszcza we Francji, nie wychodzi za korzystnie finansowo. My od lat korzystamy z transportu autobusowego. W autobusie spędza się około 20 godzin, ale przy butelce dobrego napoju czas ucieka dość szybko ;)

Możesz zatrzymać się w jednym z hoteli lub wybrać hoteli apartamentowe, w których jest do dyspozycji w pełni wyposażona kuchnia. Jeśli więc nie chcesz codziennie wydawać na jedzenie w restauracjach, masz możliwość gotowania dla siebie, ceny w sklepach są porównywalne z cenami w Czechach.

Marsa Alam

Tekst SYLWIA KOSMALSKA-JURIEWICZ

Zdjęcia ADRIAN JURIEWICZ

Zawsze cieszyła mnie myśl o nowym dniu, o świeżej próbie, o jeszcze jednym początku, może z odrobiną magii czekającej gdzieś za porankiem.

J.B. Priesley

Kilka dni wcześniej, zanim jeszcze jakiekolwiek znaki na Ziemi i Niebie wskazywały na to, że nasza podróż do Egiptu się odbędzie, miałam sen. Śniłam o delfinach, które pływały w szmaragdowej zatoce tuż przy plaży, na której zbierałam kolorowe ptasie pióra.

Kilka dni wcześniej, zanim jeszcze jakiekolwiek znaki na Ziemi i Niebie wskazywały na to, że nasza podróż do Egiptu się odbędzie, miałam sen. Śniłam o delfinach, które pływały w szmaragdowej zatoce tuż przy plaży, na której zbierałam kolorowe ptasie pióra. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że ten sen jest jak obietnica. Przepowiednia, która wkrótce miała się spełnić... W jednej z dwóch otwartych kawiarni, na międzynarodowym lotnisku Chopina w Warszawie, zamówiłam kawę latte z mlekiem sojowym, na wynos. Dzień wcześniej zrobiłam test na Covid-19, którego wydruk wraz z paszportem schowałam do plecaka, aby okazać go podczas odprawy. Prawie wszystkie sklepy, restauracje i kioski zostały zamknięte. Po licznie podróżujących turystach, gwarze i kolejkach na lotnisku, które pamiętam jeszcze sprzed roku, dzisiaj nie ma już śladu. Wszędzie panuje półmrok i przenikliwa cisza... Trochę przeraża mnie ten widok. Na tablicy odlotów zawsze

wypełnionej po brzegi numerami lotów, dzisiaj widnieje tylko jeden rejs o godzinie 22:30, to właśnie nim lecę do Marsa Alam położonego w południowej części Egiptu.

Obudziły mnie ciepłe promienie wschodzącego słońca, które wdzierały się z całą swoją intensywnością do przestronnego hotelowego pokoju. Wyszłam na taras, aby nacieszyć oczy bezkresem bezchmurnego, lazurowego nieba. Hotel otaczają ciągnące się kilometrami ogrody, bujnie obsadzone palmami, krzewami i kwiatami. Wąskie alejki przecinają białe, drewniane pergole, które aż uginają się pod naporem kolorowych bugenwilli. Biorę głęboki wdech i upajam się zapachem powietrza nasyconego pustynią, morzem i kwiatami. Po długich, pochmurnych i deszczowych tygodniach w Polsce prawie zapomniałam jaki piękny i kolorowy jest świat. Idę na plażę, która jest bardzo szeroka i niezwykle urokliwa. Morze Czerwone mieni się akwamaryną, gdzieniegdzie odpoczywają na leżakach turyści. Kładę

MARSA ALAM
Kair
Hurghada

się na piasku i zanurzam stopy w morzu, czuję orzeźwiającą bryzę na swoim ciele. Teraz już wiem że naprawdę przybyłam. Następnego dnia o świcie wsiadamy do busa i udajemy się do centrum nurkowego oddalonego około 15 kilometrów od naszego hotelu. Prowadzi tam szeroka, asfaltowa droga. Jedziemy około 20 min przez ten czas nie widzieliśmy żadnego innego auta na drodze. Po prawej stronie, aż po horyzont ciągnie się pustynia. Niedostępny i piaszczysty teren, a po drugiej stronie, widać linię brzegową Morza Czerwonego, które połyskuje w porannych promieniach słońca. Nurkowania u wybrzeży Marsa Alam zazwyczaj odbywają się z brzegu. Centrum nurkowe, z którego korzystamy podczas naszego pobytu w Egipcie, usytuowane jest w idealnym miejscu. Do wszystkich spotów nurkowych jedziemy maksymalnie dwadzieścia minut. Podczas tygodniowych wakacji, aż pięć dni poświęcamy na nurkowanie. Marsa Assalaya jest malowniczą zatoką ze szmaragdową wodą położoną około 8 km od Marsa Alam. To pierwsze miejsce, w którym nurkujemy. Jest idealną lokalizacją dla osób zaawansowanych, jak i tych, które dopiero zaczynają swoją przygodę z nurkowaniem. Piaszczyste dno porośnięte trawą morską bardzo powoli opada w dół, aż w pewnym mo-

mencie łączy się z przepięknymi ogrodami koralowymi. Pełna życia rafa koralowa bardzo łagodnie opada do 50 m. Podczas pierwszego zanurzenia spotykamy dwa duże żółwie, które niespiesznie delektują się źdźbłami trawy morskiej. Po kilku minutach zaczynają powoli się wynurzać, aby zaczerpnąć powietrza. Na ich skorupach promienie słońca tworzą kolorowe pryzmaty, które przybierają na sile wraz ze zmieniającą się głębokością. Zawisamy w toni na kilka minut, obserwując to wyjątkowe widowisko, które odbywa się tuż pod powierzchnią wody. Ktoś, kto teraz stoi na plaży i wpatruje się w morze, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że tuż przy brzegu, na małej głębokości, dwa olbrzymie żółwie morskie jedzą śniadanie. Nurkowanie już samo w sobie jest czymś doskonałym w swojej prostocie. Dodając do niego podwodną faunę i florę, absolutną ciszę przerywaną oddechem i powolnymi ruchami rąk i nóg oraz magiczne chwile samotności, otrzymamy uzależniającą mieszankę, którą trudno opisać słowami. Dla spotkań z podwodnym światem jesteśmy w stanie poświęcić wiele, nawet 10-dniową kwarantannę po powrocie do kraju. Dzieje się tak dlatego, że nic innego na świecie nie jest w stanie dać nam takiego poczucia wolności, szczęścia i spełnienia, jaką daje nam możliwość obcowania

z mieszkańcami mórz i oceanów. Niczym innym nie możemy wypełnić pustki jaka powstaje w momencie, kiedy coś, co kochamy, zostaje nam odebrane nawet na chwilę.

Marsa Samadai z zewnątrz jest zupełnie niepozorną lokalizacją nurkową, znajdującą się tuż przy asfaltowej drodze 7 km od Marasa Alam. To otwarty pustynny teren z szeroką, piaszczystą zatoką, z każdej strony narażoną na wiatr. Podobnie jak poprzedni spot nurkowy, miejsce również jest odpowiednie do nurkowania dla osób zaawansowanych jak i tych, które dopiero ukończyły podstawowy kurs nurkowania OWD. Piaszczyste dno bardzo powoli opada w dół do 30 m. Nurkując tu, odnosimy wrażenie jakby bujna rafa koralowa otaczała nas z każdej strony, a ogromne bloki skalne porośnięte koralowcami, tworzą naturalne schronienie dla stworzeń morskich takich zwierząt, jak: żabnice, ryby krokodyle, żółwie, płaszczki czy mureny. Najdalej wysuniętym punktem nurkowym, do któ-

Nurkując tu, odnosimy wrażenie jakby bujna rafa koralowa otaczała nas z każdej strony, a ogromne bloki skalne porośnięte koralowcami, tworzą naturalne schronienie dla stworzeń morskich takich zwierząt, jak: żabnice, ryby krokodyle, żółwie, płaszczki czy mureny.

rego dotarliśmy jest Gebel Rossa, gdzie nurkowaliśmy dwa dni.

Malownicza, wąska zatoka z obu stron osłonięta piaszczystymi klifami, chroniącymi nas przed wiatrem (który w styczniu jest czymś naturalnym w tym rejonie świata).

Dzień jest słoneczny, a temperatura powietrza przekracza 25°C. Na piaszczystym brzegu, w równym rzędzie stoją wkopane w piasek parasole przeciwsłoneczne, które lata świetności mają już dawno za sobą. Wtapiają się idealnie w krajobraz i tworzą wakacyjny klimat. Powoli ubieram się w suchy skafander, ale zakładam go tylko na bieliznę termiczną. Temperatura wody waha się pomiędzy 22, a 23°C, w zależności od miejsca i głębokości. Dzięki suchemu skafandrowi czuję komfort pod wodą. Pozostałe osoby, które nam towarzyszą nurkują w 5 mm piankach. Od tak dawna nurkuje w suchym skafandrze, że odnoszę wrażenie, iż stał się moją drugą skórą. Brodząc w wodzie niespiesznie wchodzimy w głąb Morza Czerwonego, zakładamy płetwy, a po chwili zanurzamy się na głębokość 18 m. Prawie od razu napotykamy się na ścianę porośniętą bujną rafą koralową, w toni zaś obserwujemy ba-

rakudy i inne ryby. W piasku tuż pod nawisem skalnym bardzo szybko zagrzebuje się drętwa (płaszczka), a tuż nad nią przepływa żółw morski. Zapomniałam już, jak piękna i bogata w życie, jest rafa koralowa Morza Czerwonego.

Po nurkowaniu odpoczywamy pod niewielkim, drewnianym zadaszeniem, które jest tak usytuowane, że chroni przed prażącym słońcem jak i wiatrem. W oddali na tle piaskowych gór, jakby majaki, ukazują się trzy postaci. Zmierzają bardzo powoli w naszą stronę. To trzy kobiety Beduinki: matka, córka i wnuczka. Ubrane w kolorowe szaty, które pięknie kontrastują z lazurowym niebem i piaskiem pustyni. Każda z nich niesie małe zawiniątko w dłoni. Zatrzymują się tuż przy linii brzegowej, pomiędzy dwiema zacumowanymi łodziami. Siadają po turecku na piasku, a z małych tobołków wyciągają kolorowe i różnorodne bransoletki. Równomiernie układają je na materiale

rozłożonym na plaży. Delikatnym ruchem dłoni zachęcają nas, abyśmy podeszli bliżej i obejrzeli te wszystkie paciorki, którymi wypełniły materiałową powierzchnię. Bardziej od bransoletek interesują mnie same kobiety pustyni. Dwie z nich matka i córka mają zasłonięte twarze. Kupuję bransoletki od dziewczynki, która uśmiecha się do mnie życzliwie. Najstarsza kobieta opiera się plecami o jedną z drewnianych łodzi. Wyjmuje małe, podręczne wrzeciono i przędzę. Na drewniany kołowrotek, który łagodnie wprawia w ruch dłonią zaczyna nawijać pojedyncze pasma wełny, którą formuje palcami. Podziwiam jej talent i łatwość z jaką to robi. Nie wiem skąd, ale po chwili młoda kobieta przynosi chrust i zaczyna rozpalać ognisko na piasku. Wkrótce potem stawia na nim lekko zużyty, srebrny czajnik, do którego wcześniej wsypała drobno zmieloną kawę z imbirem i zalała ją zimną wodą. Obok paleniska ustawiła cztery czarki, które wyglądaj jak „wyrośnięte” naparstki. Kolejno wsypuje do nich

po łyżeczce cukru, a następnie wlewa zaparzoną kawę. Powietrze wypełnia nieziemski aromat świeżo zaparzonej kawy, którą zostaję poczęstowana. Nie wiem jak długo siedziałam na piasku w towarzystwie kobiet pustyni, delektując się każdym łykiem ciemnego nektaru. W końcu wstałam, oddałam pustą czarkę i podziękowałam z głębi serca – najlepiej jak tylko potrafiłam, za chwilę prawdziwej, niczym nie zakłóconej przyjemności i normalności...

Każde miejsce na ziemi ma przynajmniej kilka wyjątkowych lokalizacji, które w jakiś sposób je określa i wyróżnia. Według mnie takim wyjątkowym miejscem, które cechuje nurkowiska u wybrzeży Marsa Alam, jest rafa Samadai zwana również Delphin Hous. Płyniemy około 1,5 godziny dużą łodzią nurkową zanim docieramy na miejsce. Słońce powoli wspina się po niebie, a wiatr rozbija fale o burtę. Dziewiczą rafę Samadai w kształcie półksiężyca zamieszkuje około 60 delfinów długodziobych. Od niepamiętnych czasów te stadne zwierzęta przychodzą tu na świat, polują, płodzą młode, odpoczywają i przede wszystkim czują się bezpiecznie.

Wydawać by się mogło, że na przestrzeni lat zdążyły przywyknąć do obecności człowieka. To jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie możemy pływać i nurkować z delfinami w ich

naturalnym środowisku. Już dwukrotnie podczas naszych wcześniejszych pobytów w Marsa Alam odwiedzaliśmy tę lokalizację ale za każdym razem delfinów nie było w domu. Tym razem dzieje się inaczej… Istnieje takie przedziwne uczucie, jakby świat na chwilę się zatrzymał, kiedy na horyzoncie pojawiają się połyskujące w słońcu szare grzbiety delfinów. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie, staje się blade i permanentne. Duże stado płynie w zwartej grupie co jakiś czas wynurzając się na powierzchnię, aby zaczerpnąć powietrza. Dzięki zdolności do magazynowania tlenu w mięśniach, mogą dłużej przebywać pod wodą. Delfiny mają duży mózg, są niezwykle inteligentnymi zwierzętami, które według naukowców swoim intelektem dorównują szympansom. Szybko się uczą, co wykorzystał w okrutny sposób człowiek. Delfiny odławiane są i umieszczane w delfinariach, które niczym nie różnią się od więzień. Podczas gdy na wolności dożywają nawet do 50 lat, w niewoli żyją maksymalnie średnio 2 lata. W zamknięciu bardzo chorują, mierzą się z depresją, której najczęstszą przyczyną jest utrata wolności i tęsknota za stadem – rodziną. Na przestrzeni tysięcy lat powstały liczne legendy związane z delfinami. Australijscy aborygeni uważali, że są magicznymi stworzeniami, które przybyły z gwiazd, aby nauczyć człowieka jak czerpać radość z życia...

Don’t settle for less.

Elite design. Top performance. With Atomic Aquatics, the only limits are your own.

Malediwy

Tekst i zdjęcia BARTOSZ PSZCZÓŁKOWSKI

Kraj jak z żurnala, bo jeżeli Raj istnieje na ziemi, to bardzo możliwe, że jest właśnie tam, na Oceanie Indyjskim.

Jeden z siedmiu rekinów wielorybich

Otoczone błękitem różnych odcieni wód atole zbudowane są z mniejszych i większych wysepek rozciągających się na przestrzeni 800 km.

Wewnątrz atoli znajdują się laguny, a płytka, przejrzysta woda ma temperaturę 27–30 stopni.

Na zewnątrz atolu odcienie błękitu zmieniają swoją barwę na coraz intensywniejszy granat, za sprawą szybko opadających, na znaczne głębokości, stoków. To zbocza zapadniętego wulkanu, na którym przyrasta rafa koralowa, stąd przeważającą figurą geometryczną jest koło, pierścień utworzony z resztek szkieletów koralowych.

Pierścienie atoli są niedomknięte tworząc kanały w których prądy podwodne są bardzo silne. To właśnie tu można spotkać skupiska rekinów, orleni, tuńczyków czy ostroboków i jackfishów. Trzeba jednak pamiętać by być przygotowanym na te warunki i umiejętnie pływać w prądach.

Warto zaplanować podróż na Malediwy w miarę szybko ponieważ istnieje zagrożenie dla tego miejsca, że zostanie pochłonięte przez ocean na przestrzeni najbliższych 20 lat.

Wyspy te zbudowane ze szczątków rafy koralowej w najwyższym punkcie mają maksymalnie 2 metry wysokości. To daje realne zagrożenie zalania czy podtopienia wyspy jed-

nocześnie tworząc niezwykle piękne widoki zwłaszcza z perspektywy lotu ptaka. To Sprawia, że Malediwy to unikalny kraj na skalę naszej planety.

Na lądzie wśród drzew palmowych mieszka kilka gatunków jaszczurek, wielkie nietoperze i czaple… Kiedy jednak zanurzymy się, już kilka metrów pod powierzchnię wody, buuuuuuuuum! Masa ryb, dużych i małych, może przyprawić o zawrót głowy.

Dzięki temu, że miałem okazję być na Malediwach kilkakrotnie spotkałem i mogłem obserwować różnorodność dużych zwierząt, ale o tym napiszę w dalszej części artykułu :)

SRI LANKA Bombaj
INDIE
Po lewej stronie laguna, po prawej na krawędzi rafy załamują się fale tworząc białawą linię

Malediwy można odwiedzić na dwa sposoby.

Resort, to hotel na jednej z licznych wysp atolu. Miejsce totalnego relaksu nad samym brzegiem oceanu gdzie wystarczy wyjść ze swojego bungalowu i już jest się na plaży. Po wcześniejszym umówieniu można popłynąć na nurkowanie z resortowym operatorem i to w zasadzie najlepsza atrakcja. Na wyspie dostępna jest siłownia, strefa spa, masaże, a cały obszar lądu można spacerem przebyć w szerz i wzdłuż w ciągu paru godzin. Jest to może i przyjemna forma urlopowa, jednak trochę dla mnie nudna i pochłaniająca spore fundusze.

Łódź safari to genialne rozwiązanie dla ludzi szukających jednocześnie wypoczynku oraz aktywności ale też przygody.

Dzięki wyprawie zorganizowanej przez Pazola Travel & Adventure miałem okazję uczestniczyć w takim właśnie safari po atolach Malediwów. Odwiedziliśmy cztery atole położone w okolicy stolicy o nazwie Male i muszę przyznać, że to była niesamowita wyprawa. Skupialiśmy się na obserwacji i szukaniu dużego zwierza i już w dniu przylotu zanurkowaliśmy niedaleko przetwórni rybnej w miejscu zwanym „AKWARIUM”.

Po pierwszych minutach już wiedzieliśmy skąd wzięła się ta nazwa. Olbrzymia ilość ryb dookoła nas powodowała niesamowite wrażenia, wielkie mureny witały nas otwierając swoje

pyszczki, a sporych rozmiarów ogończe powodowały przyspieszenie bicia naszych serc, przepływając blisko, bardzo blisko nas. Fantastyczne nurkowanie, a to dopiero rozgrzewka.

Znacie to powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, prawda?

To na Malediwach idealnie się te słowa wpasują w rzeczywistość, zwłaszcza podróży łodzią safari. Po nurkowaniu wyborny obiad w towarzystwie uczestników wyjazdu. Było głośno, bo każdy opowiadał i przeżywał wrażenia z nurkowania, a szczególnie wielkie płaszczki. Chwile relaksu na pokładzie łodzi Carina po posiłku nie trwały długo ponieważ zmęczenie wzięło górę. Spałem jak dziecko, a kilka godzin snu było mi potrzebne ponieważ następnego dnia pierwsze nurkowanie było wcześnie rano. Uwielbiam te nurkowania o wschodzie słońca, gdyż życie na rafie koralowej tak jak uczestnicy nurkowania, budzi się ze snu, panuje tam wyjątkowa atmosfera.

No to hop do wody. Ogromne ławice kolorowych ryb, tysiące fruwających, jak aniołki, dookoła nurków zielonych rogatnic, żabnica przyklejona do gąbki, kompletnie niewidoczna i rekiny, białopłetwe żarłacze i szare rafowe, orlenie, ogończe. Nawet ciekawska ośmiornica wychyliła się ze swojej jamki, by nas przywitać w swoim podwodnym świecie.

Jeden z resortów na Malediwach
Gorgonia
Ukwiał dywanowy z amfiprionami

Nurkujemy do głębokości trzydziestu metrów, aby podziwiać ten podwodny ogród. Tu powietrze zużywa się szybciej, bo i ciśnienie większe niż w płytszych partiach rafy. Jednak to właśnie na płyciznach możemy obserwować eksplozję tropikalnego życia podwodnego. W tych przypowierzchniowych strefach raf koralowych można się zrelaksować, bo to już ostatnia część nurkowania, jednak trzeba pamiętać o „safety stopie” czyli przystanku bezpieczeństwa, o sprawdzeniu komputera, o puszczeniu bojki, by nasza „Dhoni” – łódź nurkowa – mogła nas zlokalizować. Kończymy nurkowanie z dala od krawędzi rafy, odpływamy z płycizn w toni paręnaście metrów, aby zapewnić bezpieczeństwo łodzi nurkowej, która nas zabierze na Carinę nasz pływający dom.

Po porannym nurkowaniu czeka już na nas pyszne śniadanko, poranna kawusia i chwila nawigacji do kolejnego czarodziejskiego miejsca nurkowego.

Wielka atrakcja przed nami, nurkowanie nocne z mantami. Całkowity odjazd, który polecam zdecydowanie każdemu. Zanurzamy się przy łodzi i opadamy na 10 metrów głęboko-

ści, wbijamy latarki w piasek światłem do góry. To trik, który powoduje że snop światła latarki wabi duże ilości planktonu.

Pożywienie dla mant oraz innych ryb. Po kilku minutach zaczyna się robić zamieszanie, manty już fruwają nad naszymi głowami, a w okolicy pływa spora ogończa i szary rekin rafowy.

Przypływają kolejne manty i z wielką gracją szybują w toni wodnej, by zebrać jak najwięcej pożywienia, przy tym serwując nam wyjątkowy pokaz poruszania się w wodzie. Można by to obserwować godzinami klęcząc i tylko, co jakiś czas przypominając sobie o oddychaniu. Niezapomniane przeżycie!!!

Po tym nurkowaniu czas na posiłek i już nie mogę doczekać się atrakcji kolejnego dnia. Położyłem się późno, gdyż przy łodzi jeszcze przez kilka godzin można było obserwować z pokładu manty łowiące plankton przy samej powierzchni. Kilkoro uczestników wyprawy safari na Carinie nie nurkowało, jednak było żywo zainteresowane naszymi relacjami z obserwacji podwodnych zwierząt. Gdy manta pojawiła się tuż przy powierzchni wody blisko łodzi, jeden towarzysz podróży odważył się wejść do wody i popatrzeć na manty snorklując w ich

Rekiny Szare rafowe podczas porannej higieny na stacji czyszczącej
Alimatha Jetty wita nas różnorodnością dużych rybek

towarzystwie. Jeżeli nie nurkujesz i sądzisz, że będziesz się nudził(a) na łodzi safari na Malediwach, to jesteś w dużym błędzie. Desanty na piaszczyste bezludne wysepki to codzienność dla nienurkujących. Można się poopalać na białym piasku, pływać z maską i fajką i obserwować rekiny, żółwie i wiele innych ciekawych morskich stworzeń

Trzeba tylko lubić wodę i słońce, prawda?

Kolejny dzień nurkowy to Mufushi Rock, znane miejsce nurkowe, by podziwiać manty w porze dziennej. Jest to formacja skalna, dość niezwykła cześć rafy zwana „cleaning station”, stacja czyszcząca, gdzie manty przypływają jak do spa pozbyć się pasożytów i na ogólny program pielęgnacyjny :) Można zaobserwować niewielkie, podłużne, niebieskawe rybki krążące w pobliżu mant. To wargatki, rybki czyściciele dbające o higienę na rafie koralowej, a z ich usług korzystają praktycznie wszystkie drapieżniki, ale i ryby takie jak Oriental Sweet Lips czy Napoleon. Tu mieliśmy okazję ujrzeć i podziwiać manty w świetle dziennym, a te stworzenia kompletnie nie zwracały na nas uwagi. Dostaliśmy jednak kilka wskazówek jeszcze przed wejściem do wody, podczas briefingu, czyli omówienia przednurkowego. Istotne, by nie wpływać na teren stacji czyszczącej i nie pływać za mantami ponieważ możemy je wystraszyć i spłoszyć. W wyznaczonym przez naszego przewodnika miejscu przystanęliśmy i zaczęliśmy obserwację. Okazało się, że manty są zainteresowane bąblami, które wypuszczamy z automatów oddechowych. Zaczęły się bawić tymi bąbelkami i przez to latać dosłownie tuż nad naszymi głowami. Trudno to opisać słowami, gdy człowiek, pod wodą jest jak w kinie, a na dodatek ma

Schodzimy na ląd, który kołysze się pod nogami
Grill na bezludnej wyspie był wyśmienity
Carina w całej okazaości

najlepsze miejsca. Wrażenia godne polecenia każdemu, kto ma w sobie choć troszkę delikatności i podziwu dla przyrody.

Bo to ostatnie miejsca, gdzie człowiek jeszcze nie zakłóca ekosystemu tak, jak to się dzieje na lądzie.

Po nurkowaniu ekscytacja na pokładzie u nas, ale i u załogi, która oznajmia, że dziś jemy obiad na bezludnej wyspie, łaaaaaaa.

Wszyscy przejęci zaczęli szukać najlepszych wyjściowych ubrań :), by wypaść jak najlepiej podczas grilla na piaszczystej wyspie.

Było rewelacyjnie, ale i dziwnie zejść na stały ląd na dłużej i niejednemu wydawało się, że wyspa jest jakaś rozkołysana. Błędnik potrzebował chwilkę, by przestawić się na warunki lądowe. Jedzenie wyborne, grillowane krewetki, szaszłyki z warzyw, owoców i kurczaka, wielki ostrobok upieczony na ogniu. Po prostu palce lizać.

Uczestnicy wyprawy mieli okazję poznać się lepiej i wymienić doświadczenia podróżnicze i nurkowe w atmosferze szumiącego oceanu i szelestu palmowych liści.

Wydarzenia następnych dni i nurkowań zwalały nas z nóg.

Każdy cieszył się, że tu dotarł i mógł uczestniczyć w tej wyprawie. Podczas jednego wieczoru przypłynęły do nas reki-

ny wielorybie, zwabione obfitością planktonu kłębiącego się w świetle łodzi. Wyobraźcie sobie siedem rekinów wielorybich przepychających się w kolejce do miejscówki z największą ilością planktonu.

Przeżycia niezapomniane i tak mocne, że chcąc się tym podzielić z bliskimi zadzwoniłem do domu, by im pokazać przez kamerkę w telefonie. Duże emocje. Najmniejszy z rekinów miał pięć metrów długości, a pływanie wśród nich było równie niezwykłe jak i wymagające, ze względu na ryzyko kontaktu dotykowego.

Zwierzęta te mają specjalną powłokę na ciele, której dotknięcie przez człowieka powoduje rany. Pamiętajmy, że to my jesteśmy gośćmi w tym magicznym podwodnym świecie i samym nurkowaniem czy pływaniem zakłócamy jego spokój i równowagę. Starajmy się zatem, aby nasze wizyty odznaczały się jak najmniejszym wpływem na to środowisko. Szanujmy je, aby nasze dzieci miały jeszcze co podziwiać i aby mogły doświadczyć podobnych przeżyć i emocji co my, gdyż to buduje świadomość i wrażliwość na środowisko i naturę, która je zamieszkuje.

Apogeum całego wyjazdu przeżyłem podczas nurkowania „sunset dive”, o zmierzchu, w miejscu o nazwie Alimatha Jetty. Pomost przy resorcie, gdzie gromadzą się codziennie rekiny

Rekin wielorybi podczas wciągania posiłku

nurs sharks czyli rekiny pielęgniarze o wielkości do trzech i pół metra. Kiedy słońce zachodzi rekiny uaktywniają się i zaczynają krążyć wokoło nurków kompletnie nie zwracając na nich uwagi. Szukają pożywienia, ale spokojnie, w ich menu nie ma ludzi, jednak dla nas przebywanie wśród takich dużych drapieżników wiąże się z dużymi emocjami :)

Okazało się, że oprócz rekinów pielęgniarzy pływają jeszcze duże rekiny szare rafowe, ogończe, orlenie i duże stada ostroboków i Karanksów (Bluefin i Giant Trevally). Po prostu odjazd totalny, i całe to przedstawienie na głębokości dziesięciu metrów.

Po nurkowaniu podczas kolacji było naprawdę głośno, aż kipiało od emocji i wrażeń jakich każdy doświadczył. Już nikt nie chciał wracać do Polski tylko zostać tu i jeszcze, i jeszcze, jeszcze choć raz to przeżyć :)

Do tej pory mówiłem Wam o dużych zwierzakach z Malediwów, ale było też nurkowanie, które zrobiło na mnie wrażenie ze względu na unikalne spotkanie z dziwaczną rybą, której zobaczenie było moim marzeniem od zawsze. Harlequin ghost pipefish czyli duch rurecznik, ale to już inna opowieść :)

Safari udało się dlatego, że załoga była wspaniała i bardzo pomocna. Ułatwiła nam ten tydzień w tropikach, a przewodnicy nurkowi dawali z siebie wszystko, by zapewnić nam wrażenia, o których będziemy rozmawiać jeszcze dłuuuugo :) Muszę w tym miejscu podziękować organizatorowi wyprawy Piotrowi Pazoli z Pazola Travel & Adventure z Warszawy za świetną organizację i dopięcie całego wyjazdu na ostatni guzik. W czasach pandemii nie jest to łatwe zadanie.

Wieloletnie doświadczenie Piotra w podróżowaniu i organizacji wypraw nurkowych pozwoliło nam przeżyć niezapomniane emocje i chwile, do których wracam każdego dnia.

I już nie mogę doczekać się kolejnej, kwietniowej wyprawy na Malediwy.

Masz ochotę poznawać świat? Chcesz uniknąć masowych wycieczek? Interesują Cię kierunki, które kuszą czymś więcej niż tylko ciepłym klimatem i nie są jeszcze zadeptane przez turystów?

Whalesharki pchające się do planktonu

Diving Talks

Moja rozmowa z Arlindo Serrao, organizatorem Międzynarodowego Kongresu Nurkowego

Wojciech Zgoła: Arlindo, nurkowaliśmy razem 2 lata temu. Od tego czasu staramy się zachęcać polskich (i zagranicznych) nurków do odwiedzenia Portugalii, która ma wiele do pokazania, także pod wodą. Czy jesteś w stanie wskazać swoje ulubione miejsce nurkowe w Portugalii? Tylko jedno?!

Arlindo Serrao: Portugalia (kontynent) oraz archipelagi Azorów i Madery to idealne miejsca dla nurków rekreacyjnych i technicznych. Moim ulubionym miejscem nurkowym byłby region Serra d’Aire, ponieważ uwielbiam jaskinie, a tam mamy Almondę i Alviela do nurkowania w jaskiniach latem oraz Olho

de Mira i Pena do nurkowania zimą. Jednak Portugalia oferuje znacznie więcej. Do rekreacyjnego nurkowania w Portugalii kontynentalnej wybrałbym Sesimbrę – rezerwat morski ma dziesiątki różnych miejsc nurkowych i wrakowych. Berlengas, gdzie znajdziesz najbardziej przejrzyste wody w Europie kontynentalnej i wiele miejsc do nurkowania pełnych życia. Jeśli wolisz nurkować z dużymi gatunkami pelagicznymi, polecam Maderę lub Azory, bazę kempingową, na przykład na wyspie Santa Maria. Stamtąd zanurkujesz w miejscach, gdzie spotkasz rekiny wielorybie, płaszczki i inne gatunki.

Tróia, widok z lotu ptaka

Dlaczego w ogóle nurkujesz i kiedy zacząłeś obserwować, co się dzieje pod wodą?

Moją motywacją była przede wszystkim chęć oddychania pod wodą i przebywanie tam, bawiąc się i obserwując nie tylko życie, ale także fascynujący podwodny krajobraz.

Jak rozwinęła się Twoja pasja i czy znalazłeś wystarczająco dużo czasu na nurkowanie, pracując zawodowo? Zakochałem się w nurkowaniu wrakowym, a zwłaszcza w niesamowitym uczuciu, jakie daje nurkowanie wewnątrz wraku, odwiedzanie wewnętrznych przedziałów, takich jak np. maszynownia itp. Dlatego, ze względu na zwiększone możliwości nurkowania, zdecydowałem się zostać nurkiem technicznym. Wszystkie moje kolejne decyzje polegały na tym, aby uczyć się więcej i stawać się coraz bardziej kompetentnym nurkiem technicznym.

W jakim momencie chciałeś zostać nurkiem jaskiniowym?

Dla mnie była to naturalna decyzja po odkryciu nurkowania we wrakach. Nurkowanie przez zatopione przedziały, zamknięte przestrzenie jest fascynujące. Więc to był krok, aby rozpocząć nurkowanie w jaskiniach. To niesamowite, poczucie ciągłego odkrywania, galerie, ściany i oczywiście całe planowanie i realizacja nurkowania, nadają nurkowaniu zupełnie inne znaczenie.

Czy wpadłeś na pomysł, aby przesiąść się na rebreather, a następnie rozpocząć eksplorację jaskiń? A może zacząłeś nurkować w jaskiniach, a wtedy naturalną drogą był kurs nurkowania na rebreatherze i Twój pierwszy własny rebreather?

Najpierw ukończyłem kursy nurka technicznego na trimiks i jaskiniowego, a potem wkroczyłem na drogę do nurkowania na rebreatherze. Teraz jestem certyfikowanym nurkiem TDI CCR Mixed Gas and Full Cave.

Skąd pomysł na dużą konferencję nurkową w Portugalii?

Po wzięciu udziału w konferencjach takich jak Eurotek i obejrzeniu prezentacji czołowych światowych nurków od razu pomyślałem, że powinniśmy mieć taką imprezę w Portugalii. Wydarzenie takie jak Diving Talks to okazja do zobaczenia najlepszych z najlepszych nurków na całym świecie, a także spotkania się z nimi, porozmawiania z nimi twarzą w twarz. To jest wyjątkowe.

Czy łatwo było wprowadzić ten pomysł w życie?

Tak, było. Rozmawiałem z przyjaciółmi, nurkami i innymi osobami zaangażowanymi w działania związane z oceanami, z zadowoleniem przyjęli pomysł i rozpoczęliśmy pracę nad projektem. Następnie przedstawiliśmy projekt Portugalskiej Izbie Turystyki, która poparła tę koncepcję, oraz gminie Grandola,

Centrum imprez, Aqualuz Tróia
Hotel Aqualuz
Hotel Aqualuz

która ma jurysdykcję nad półwyspem Tróia, a ich entuzjazm skłonił nas do dalszego rozwoju.

Jak zareagowało środowisko? Czy wcześniej w kraju organizowano tak duże konferencje nurkowe?

Zaskakująco dobrze. Jak już wspomniałem wsparcie od Rady Turystyki i Gminy Grandola było znaczące. Reakcja społeczności nurkowej też była fantastyczna. Nurkowie, których zaprosiliśmy, jako głównych mówców, zgodzili się do nas dołączyć. Mamy wsparcie konkretnych marek, które decydują się na sponsorowanie imprezy, a to gwarantuje, że Diving Talks będzie fantastycznym wydarzeniem nurkowym, ważnym wydarzeniem nurkowym w Europie w 2021 roku.

Kto wymyślił nazwę Diving Talks?

Pracowaliśmy nad projektem i ktoś powiedział, że „mówienie o nurkowaniu to druga najlepsza rzecz dla nurków”. Nazwa przyszła naturalnie: Diving Talks! I podpis też: porozmawiajmy o nurkowaniu. Chcemy, aby ten Kongres był punktem wyjścia dla przyszłego ciągłego wydarzenia Talks. Naszą ideą jest, aby Kongres odbywał się co roku lub co dwa lata i od jednego fizycznego wydarzenia do drugiego, aby połączyć edycje, promując wirtualne Talks

swoimi doświadczeniami ze społecznością nurkową, nawiązywanie z nimi kontaktów i promowanie żywej debaty na inne ważne tematy związane z nurkowaniem, takie jak zdrowie i nurkowanie oraz postęp technologiczny

Jakie jest zainteresowanie w Portugalii i na świecie?

Opinie, które otrzymaliśmy, są doskonałym wskaźnikiem. Jesteśmy pewni, że będziemy mieć tylu uczestników, ilu się da, i mówię to z powodu ewentualnych ograniczeń związanych z pandemią COVID, które mogą zmusić nas do zmniejszenia liczby uczestników. Spodziewamy się większej liczby uczestników z zagranicy niż z kraju.

Powiedz kilka słów o samej konferencji. Co zrobić, żeby się na niej znaleźć i ile to kosztuje?

Jaki jest cel tej konferencji, co chcesz dzięki niej osiągnąć?

Celem jest zaoferowanie atrakcyjnego wydarzenia o jak największym dotarciu, poprowadzenie nurków do dzielenia się

Diving Talks – Portugalia 2021 odbędą się w Portugalii, od 8 do 10 października. Podczas kongresu odbędą się 22 prezentacje wybitnych prelegentów z Belgii, Kanady, Anglii, Finlandii, Polski (Krzysztof Starnawski), Portugalii, Hiszpanii, Szwajcarii, Stanów Zjednoczonych i Walii. Spodziewamy się gościć ponad 250+ uczestników z całego świata podczas trzech fantastycznych dni na Półwyspie Tróia – gigantycznej wydmie tworzącej się przez tysiące lat, z Oceanem Atlantyckim na zachód i ujściem rzeki Sado na wschód. Tróia Resort to idealne miejsce do rozmowy o nurkowaniu i doskonała okazja do zaplanowania rodzinnej weekendowej eskapady, bez konieczności opuszczania rodziny lub partnera. Przygotowujemy konkretne doświadczenia dla tych, którzy przyjdą i nie będą uczestniczyć w rozmowach. Jeśli przybywasz z daleka, polecam przybyć tydzień przed lub wyjechać tydzień później i spędzić tydzień nurkując w Portugalii.

Boisz się, że pandemia pokrzyżuje twoje plany?

Jestem optymistą i wierzę, że uda nam się to zrobić zgodnie z planem. Zastosujemy wszystkie zalecenia BHP tak, aby Kongres był bezpiecznym wydarzeniem. Jednak jestem też realistą, dlatego zawarliśmy specjalny zapis „Polityka COVID”, w którym stwierdzamy, że w przypadku konieczności przesunięcia wydarzenia uczestnicy i sponsorzy zachowują swoje prawa do opóźnionej edycji. Jeśli nie mogą uczestniczyć w wydarzeniu, Organizacja zwróci wszelkie zapłacone koszty, potrącając jedynie ewentualne opłaty lub prowizje za kanały płatności. Uważamy, że jest to bardzo ważne, ponieważ zmniejsza ryzyko finansowe (prawie) do zera. Ale jest też ostrzeżenie. Jeśli chcesz przyjechać, nie zwlekaj z podjęciem decyzji, ponieważ

Centrum imprez, Aqualuz Tróia

jak wspomniałem wcześniej, możemy zmniejszyć liczbę uczestników ze względu na przepisy dystansujące społeczeństwo.

Dziękuję za ciekawą rozmowę i możliwość objęcia Diving Talks patronatem medialnym przez magazyn Perfect Diver.

Dziękuję Wojciech. Nie mogę się doczekać spotkania z Tobą na rozmowach nurkowych.

Every mission. In every condition. Zeagle has your back. www.nurkowanie-ecn.pl

Opiekuńcze anioły

LOTNICZE POGOTOWIE RATUNKOWE

Można pokusić się o rozgraniczanie grup nurków na świadomych zagrożeń i tych, którzy nie zwracają uwagi na zabezpieczenie miejsca nurkowego.

Tekst HUBERT REISS Zdjęcia JACEK KRAWCZYK

Ale… każdy postępuje według własnego (oby) zdrowego i logicznego myślenia oraz wyszkolenia. Dlatego w tym artykule postawy moralnej nie tykam i nie oceniam :) Chcę zupełnie z innej strony opowiedzieć o Opiekuńczych Aniołach, pasjonatach angażujących się bez reszty w to, co robią w „robocie“. Pewnie nie jeden i nie jedna z Was widziała przelatujące gdzieś ponad głowami Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Warto wspomnieć, że na LPR składają się zespoły Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego – HEMS (z ang. Helicopter Emergency Medical Service) oraz Samolotowy Zespół Transportowy – EMS (z ang. Emergency Medical Service). W Polsce jest to 21 stałych baz lotniczych, rozlokowanych na całym jej terenie oraz jedna sezonowa w Koszalinie uruchamiana w okresie letnim.

Całodobowy dyżur pełnią bazy w Gdańsku, Krakowie, Warszawie i Wrocławiu. Reszta placówek dyżuruje w godzinach 7:00–20:00.

No dobrze, są to ludzie gotowi nieść pomoc w każdej chwili. Ale czy każdy z nas może wezwać śmigłowiec w sytuacji awaryjnej?

BAZY LOTNICZE W POLSCE

Koszalin (baza sezonowa) Szczecin

Gdańsk Olsztyn

Bydgoszcz

Poznań Gorzów

Zielona Góra

Wrocław

Ostrów Łódź

Warszawa Płock

Sokołów

Białystok

Lublin

Kielce

Opole Katowice Kraków

Sanok

w gotowości lot HEMS transport międzyszpitalny zawieszenie dyżuru po dyżurze

Źródło opracowanie własne na podstawie www.lpr.com.pl

Suwałki
LEGENDA

KTO zatem jest uprawniony i WZYWA LPR?

Nie jest to Jan Kowalski przejeżdżający akurat rowerem obok jeziora, ani nawet wybitny instruktor tej czy innej Federacji, będący na miejscu. Uprawnionymi osobami do wezwania zespołu HEMS (śmigłowca) są:

` dyspozytor medyczny, o którym mowa w art. 26 Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, ` dyspozytor Centrum Operacyjnego LPR, ` dyspozytorzy innych podmiotów ratowniczych (Państwowa lub Ochotnicza Straż Pożarna, Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Polskie Ratownictwo Okrętowe, Mazurska Służba Ratownicza) poprzez dyspozytora medycznego, o którym mowa w pkt. 1 lub bezpośrednio na podstawie podpisanych porozumień.

Rolą świadków niebezpiecznej sytuacji, jeśli taka jest konieczność, jest udzielenie pomocy oraz wezwanie odpowiednich służb pod numerem alarmowym 112. Uwaga, nie filmujemy i nie robimy zdjęć – działamy. Liczy się każda sekunda.

Dopiero, gdy zadzieje się to, o czym wspomniałem powyżej, dyspozytor medyczny po analizie zgłoszenia (lub inne służby

ratownicze, które dotarły na miejsce zdarzenia) decyduje o konieczności wsparcia przez HEMS. Jednak to nie wszystko. Trzeba jeszcze zabezpieczyć miejsce lądowania. Zajmuje się tym Straż Pożarna lub członek załogi śmigłowca.

Załoga Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego HEMS to pilot, ratownik medyczny/pielęgniarz oraz lekarz.

Jak to wygląda technicznie?

Śmigłowiec może zabrać na pokład jednego pacjenta na noszach.

Maksymalna masa startowa to prawie 3 tony. W tym waga śmigłowca z wyposażeniem to 1,4 tony. Reszta to waga paliwa (700 litrów ważące 560 kg), załogi oraz pacjenta.

Zasięg lotu to 630 km.

Pewnie każdy widział film „Helikopter w ogniu“ albo sławnego klasyka „Blue Thunder“. Naturalnie rodzi się pytanie o podniebną flotę. Czym latają nasze Anioły?

Flotę stanowią wielozadaniowe śmigłowce niemiecko/francuskiej firmy Eurocopter model EC135 P2+ i P3, które zastąpiły wysłużony model Mi2. Są zwinne i lekkie, ponieważ wykonane w 54% z tworzyw kompozytowych wirniki oraz łopaty śmigła, pozwalają zapewnić bezpieczny i stabilny lot. Na wyposażeniu

każdej jednostki są również: satelitarny układ nawigacyjny GPS, wyświetlacz map ruchomych, laserowy radar służący do wykrywania przeszkód terenowych, głowica obserwacyjna (z boku kadłuba), zawierająca stabilizowane żyroskopowo kamery do obserwacji w zakresie światła widzialnego oraz podczerwieni, reflektor-szperacz, megafon, systemy łączności i przesyłania danych z możliwością kodowania transmisji, wciągarka. Park maszynowy to również dwa samoloty włoskiej marki Piaggio P.180 Avanti. W hangarach „małej floty” do celów szkoleniowych są również dwa śmigłowce Robinson R-44 Raven II oraz trzy samoloty Tecnam P2008JC MkII.

A jak w praktyce wygląda zawiadomienie o wypadku? Śmigłowiec HEMS jest gotów do startu w czasie 3–6 minut od zgłoszenia! W ciągu kilkunastu minut jest w stanie dolecieć do miejsca wypadku oddalonego o około 60 km. Pamiętajmy, że każda minuta jest cenna dla potencjalnego pacjenta. W przypadku nurków jest to szczególnie ważne. Czas dotarcia do Kliniki Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego –Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej w Gdyni, w przypadku podejrzenia wystąpienia DCS (choroba dekompresyjna) czy DCI (choroby ciśnieniowej – czyli choroby dekompresyjnej oraz urazu ciśnieniowego płuc) jest kluczowy.

Oczywiście na wszystko są procedury. Po wylądowaniu śmigłowca w miejscu zdarzenia i zgodzie pilota na opuszczenie maszyny, ratownik wysiada i sprawdza czy przyziemienie nastąpiło w bezpiecznym miejscu. Jeśli tak, daje znak pilotowi poprzez podniesienie kciuka. Następnie lekarz melduje „Wychodzę”

i czeka na decyzję pilota. Ten, jeżeli wyraża na to zgodę, wydaje komendę „Można” i lekarz opuszcza śmigłowiec, zabierając ze sobą plecak oraz inny niezbędny sprzęt medyczny i odchodzi na miejsce zdarzenia.

Każdego ranka o godzinie 7:00 odbywa się odprawa załóg we wszystkich bazach. Pilot w celu sprawdzenia przygotowania załogi HEMS do dyżuru przeprowadza odprawę według check listy.

niedostępne z ziemi. Taka współpraca jest nieoceniona w rejonach górskich;

` na tylnych drzwiach znajduje się mała niebieska apteczka, będąca wyposażeniem maszyny… Niektórych ten fakt może dziwić – mała apteczka w śmigłowcu HEMS, gdzie

Od początku

Ciekawostki o procedurach transportu pacjentów oraz wyposażeniu, które jest na pokładzie: ` każdy pacjent podczas lotu poza nadzorem Opiekuna Medycznego musi być monitorowany w zakresie elektrokardiografii, pulsoksymetrii i ciśnienia tętniczego krwi. Pozostałe parametry są monitorowane w zależności od potrzeb i stanu pacjenta; ` do specjalnej belki z boku śmigłowca podczepiana jest lina, na której ratownik GOPR – Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe może dokonać desantu do poszkodowanych bezpośrednio z pokładu śmigłowca – umożliwia to podebranie poszkodowanego i przetransportowanie w bezpieczne miejsce. Dzięki temu zapewnione jest szybsze dotarcie pomocy w miejsca

istnienia LPR przetransportowało 116 tysięcy pacjentów!

Każdy Ratownik (śmigłowiec), bo tak są nazywane w bazach, to mini szpital z apteką na niebie.

znajduje się mnóstwo sprzętu medycznego? Natomiast jej obecność stanowi wykonanie przepisów lotniczych dotyczących wyposażenia awaryjnego statku powietrznego;

` w kabinie pilota jest umieszczona gaśnica halonowa (bezpieczniejsza od standardowej proszkowej) przeznaczona do użycia na małej przestrzeni, zmniejsza możliwość uszkodzenia awioniki; ` śmigłowce są również ogromnym wsparciem w transporcie pacjentów z covid19 przy sporym obciążeniu karetek Pogotowia Ratunkowego.

Każdy wyjazd nurkowy powinien być starannie i świadomie zaplanowany, a miejsce (baza nurkowa) wyposażone minimum w zestaw tlenowy. Choć piloci HEMS potrafią wylądować dosłownie wszędzie, to wyznaczone lądowisko dla śmigłowca jest priorytetem, żeby ułatwić akcję ratunkową. Myślcie, planujcie i nurkujcie świadomie, tak aby uniknąć niebezpieczeństwa ;)

UMÓW WIZYTĘ ONLINE

Specjalizacja lub nazwisko

Znajdź uraz

Wybierz część ciała, w której odczuwasz dolegliwości bólowe.

Rehasport - medycyna ruchu
Miasto
Szukaj

Kursy archeologii podwodnej

PO CO? DLA KOGO? JAK?

Co zrobić gdy znajdziemy staro wyglądający przedmiot pod wodą? Jak go zabezpieczyć? Wyjmować czy nie wyjmować? Komu to zgłosić? Co jest legalne, a co nie?

Przed takimi i wieloma innymi dylematami stają czasami nurkowie podczas swoich podwodnych przygód. O ile wrażliwość na środowisko i ekologię jest w nas wpajana od kursu podstawowego, gdzie instruktorzy tłumaczą, że nie można dotykać roślin i zwierząt, o tyle świadomość istnienia zagrożeń podwodnego dziedzictwa kulturowego jest zupełnie pomijana. Na żadnym etapie kursu podstawowego, czy w dalszych stopniach rozwoju, płetwonurkowie nie dowiadują się nic

o podwodnych zabytkach archeologicznych i jak się wobec nich zachować. Pamiętajmy jednak że to też jest nasze dziedzictwo pomimo, że spoczywa na dnie akwenów i powinno być dla nas równie ważne, jak zamki czy obrazy w muzeach!!!

Na szczęście niektóre federacje i ośrodki naukowe oferują kursy i szkolenia dla nurków uświadamiające, jak zachować się i co zrobić w przypadku napotkania podwodnego obiektu archeologicznego. W Europie kursy archeologii podwodnej dla nurków oferują federacje CMAS i PADI. Ponadto niektóre europejskie ośrodki badawcze oferują również szkolenia firmowane przez Nautical Archaeology Society. Jednak to nie jedyny sposób żeby zapoznać się z zagadnieniami archeologii podwodnej dla nurków. Wybrane uczelnie i ośrodki badawcze oferują także tzw. „field school” w trakcie których podczas regularnych badań archeologicznych uczestnicy zapoznają się z metodami pracy archeologów podwodnych.

Tekst
Zdjęcie Marcin Trzciński

Wybierając kurs archeologii podwodnej należy zwrócić przede wszystkim uwagę na kadrę prowadzącą szkolenie oraz jego program. Instruktorami powinny być osoby z wykształceniem archeologicznym, posiadający odpowiednie uprawnienia z udokumentowanym doświadczeniem i praktyką w zakresie archeologii podwodnej. Na doświadczenie i kompetencje naukowców, bo to oni powinni prowadzić tego typu kursy, składają się lata pracy naukowej, terenowej oraz ilość wyszkolonych osób. Kompetencje naukowe mierzone są ilością i jakością publikacji naukowych. Obecnie takie teksty można przejrzeć na takich portalach, jak Academia.edu czy ResearchGate, gdzie naukowcy na swoich profilach udostępniają wyniki prowadzonych przez nich badań.

Następnym aspektem, podczas wyboru tego typu kursu, jest jego program. Należy pamiętać, że kurs ten nie ma zrobić z nas archeologa podwodnego (od tego są studia), ale przygotować do potencjalnego kontaktu z zabytkami podczas nurkowań rekreacyjnych. Dlatego też każde szkolenie powinno rozpoczynać się od znaczenia podwodnego dziedzictwa archeologicznego dla współczesnych ludzi. Następnie kolejnym niezwykle istotnym aspektem jest sytuacja prawna w danym kraju. Należy pamiętać, że regulacje dotyczące zabytków znajdujących się pod wodą, różnią się, w zależności od tego, gdzie się znajdujemy. Dopiero po takim wstępie można przejść do bardziej praktycznych tematów. Jedną z podstawowych umiejętności nabytych na szkoleniu powinno być zabezpieczenie znalezionego zabytku i jego lokalizacja. Tak, aby po zgłoszeniu do odpowiednich organów łatwo było go

ponownie znaleźć. Kolejnym podjętym tematem powinny być rodzaje podwodnych stanowisk archeologicznych i ich identyfikacja tak, aby kursanci mogli poprawnie rozpoznać napotkane przez nich obiekty.

Następnie czas na sesję terenową. W tym przypadku program kursu powinien skupić się na technikach rozpoznania i zabezpieczenia podwodnych obiektów archeologicznych. Kursant powinien nauczyć się jak rozpoznać teren wokół napotkanego przez niego obiektu tak, by zorientować się czy nie ma innych podobnych przedmiotów. Następnie instruktor powinien pokazać jak zabezpieczyć i bezpiecznie oznaczyć taki teren, by po zgłoszeniu do odpowiednich organów łatwo można było wrócić w to miejsce.

Zdjęcie Marcin Trzciński
Zdjęcie Mateusz Popek

W Polsce jednym z ośrodków oferujących szkolenia zarówno w formie kursów jak i „field school” jest

Centrum Archeologii Podwodnej Uniwersytetu

M.Kopernika w Toruniu. Jest to jednostka, która prowadzi badania oraz szkoli studentów archeologii podwodnej od blisko 40 lat.

Programy kursów różnią się w zależności od organizacji. Federacja PADI oferuje jednopoziomowy kurs, skupiający się na najważniejszych aspektach związanych z podwodnym dziedzictwem kulturowym. W przypadku federacji CMAS istnieją już dwa poziomy kursu. Pierwszy z nich skupia się na programie zaprezentowanym powyżej, natomiast na drugim poziomie kursanci nabywają umiejętności pozwalające im na pracę

z profesjonalnymi archeologami podwodnymi. W przypadku kursów firmowanych przez Nautical Archaeology Society jest to pięciostopniowy system szkolenia rozpoczynający się od „Introduction”, który ma na celu uświadomienie czym jest podwodne dziedzictwo kulturowe po „Part 4” gdzie kursanci tworzą własny projekt naukowy.

W Polsce jednym z ośrodków oferujących takie szkolenia zarówno w formie kursów jak i „field school” jest Centrum Archeologii Podwodnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jest to jednostka, która prowadzi badania oraz szkoli studentów archeologii podwodnej od blisko 40 lat. Kadra tej organizacji to naukowcy z wieloletnim doświadczeniem udokumentowanym zarówno pracą w terenie jak i wieloma publikacjami naukowymi, których treści są w przystępnej formie prezentowane podczas takich kursów. Ośrodek ten prowadzi kursy w dwustopniowym systemie CMAS, przeznaczone głównie dla nurków rekreacyjnych. Podczas pierwszego stopnia

Zdjęcie Marcin Trzciński
Zdjęcie Mateusz Popek

szkolenia kursanci zapoznawani są z zagadnieniami opisywanymi powyżej. Natomiast podczas drugiego stopnia prezentowane są dodatkowo rozszerzone techniki dokumentacyjne oraz metody prospekcji terenowej. Drugi etap szkolenia jest wystarczający, by w przyszłości kursant mógł uczestniczyć w badaniach prowadzonych przez profesjonalnych archeologów podwodnych. Druga forma szkolenia jakim jest „field school”, skierowana jest głównie do polskich i europejskich studentów archeologii. W trakcie takiej formy szkolenia studenci uczestniczą w badaniach podwodnych jednocześnie nabywając umiejętności wykorzystywane podczas tych aktywności. Do tej pory w ramach takiej działalności Centrum Archeologii Podwodnej UMK gościło studentów i naukowców z wielu europejskich ośrodków.

Podsumowując, pamiętajmy jak ważne dla naszej historii i tożsamości jest podwodne dziedzictwo kulturowe. Podczas swoich podwodnych przygód możemy się na nie natknąć i wtedy należałoby wiedzieć jak się zachować. W tym pomogą nam kursy archeologii podwodnej dla nurków. Jednak pamiętajmy, że tak jak przy wyborze dobrego instruktora nurkowania tak i w tym przypadku musimy zwrócić uwagę na profesjonalizm i doświadczenie kadry.

OCEANIC IS BUILT FOR ADVENTURE. ARE YOU?

www.nurkowanie-ecn.pl

Zdjęcie Marcin Trzciński

Rybożerne kaczki

Tekst i zdjęcia WOJCIECH JAROSZ

Nurogęsi uprawiają nurkowanie z rurką… tyle, że bez rurki. Ich ptasi snorkeling w tym jest podobny do ludzkiej odmiany tej aktywności, że z powierzchni wypatrywane jest to, co może być powodem do dania nura.

Nurogęsi wypatrują pod powierzchnią oczywiście pożywienia zanurzając głowę i gdy zauważą coś, co może im zasmakować wykonują zgrabny scyzoryk i puszczają się w pogoń. Pogoń nie zawsze bywa udana, bo głównym celem tych ptaków są ryby, a te, jak wiadomo, potrafią się w wodzie całkiem żwawo przemieszczać. Nurogęsi nie są bez szans w tych podwodnych zmaganiach, bo swoje kompetencje w podpowierzchniowej lokomocji zdobywają od niemal pierwszych chwil życia, a i ewolucja wyposażyła je w odpowiednie przystosowania. Przyjrzyjmy się bliżej tym ciekawym ptakom!

Nurogęsi (Mergus merganser) z zoologicznego i taksonomicznego punktu widzenia to tracze (plemię) należące do podrodziny kaczek, w rodzinie kaczkowatych. Te zaliczane są do rzędu blaszkodziobych, do którego należą poza kaczkami również gęsi, łabędzie i wiele innych, nieco mniej znanych grup ptaków związanych głównie z wodą. W szacie godowej samce różnią się wyraźnie od samic – czarna, połyskująca zieleniami głowa, biała szyja i boki, czarny wierzch. Po okresie lęgowym samce zrzucają swoje smokingi i stają się podobne do szarych samic z brązowymi głowami. Co ciekawe, u samic charakterystyczny czub z piór na głowie jest bardziej widoczny niż u samców –najwyraźniej dbałość o oryginalne stylizacje są domeną płci żeńskiej nie tylko u przedstawicielek gatunku Homo sapiens. Wśród kaczek wyróżniają się nurogęsi rozmiarami, bo rozpiętość skrzydeł może osiągać niecały metr, ale na pierwszy rzut oka od kuzynostwa odróżnia je dziób. Jest on przystosowany do chwytania ryb, a to przecież czynność raczej rzadko przez przedstawicieli większości gatunków kaczek realizowana. Dzioby tych traczy przypominają więc bardziej te kormoranów niż krzyżówek, czy też np. cyranek, czernic i świstunów, które preferują na co dzień dietę jarską. Dziób nurogęsi to sprawne

Nurogęsi zimą

narzędzie do chwytania ryb, bo wyposażony jest w ząbkowane brzegi i haczykowaty wyrostek na końcu. Z reguły chwytają ryby o długości nie przekraczającej 10 cm, ale i z ćwierćmetrową potrafią sobie poradzić. W celu zdobycia posiłku zanurzają się zazwyczaj do 3–4 metrów głębokości, choć jak podają fachowe źródła, nurogęsi mogą nurkować i na 30 m. Raczej nie przebywają pod wodą dłużej niż 20–30 sekund, choć znów, potrafią dłużej, gdy jest potrzeba lub konieczność. Sposób namierzania ryb polegający na wypatrywaniu ich z powierzchni poprzez zanurzenie samej głowy pozwala tym ptakom bytować w miejscach, gdzie woda jest wystarczająco przejrzysta.

Związane są nurogęsi najczęściej ze środowiskiem śródleśnych zbiorników wodnych i zalesionymi brzegami wód płynących. Tam mogą znaleźć miejsce do gniazdowania i coś do jedzenia. Dziuplaste drzewa w pobliżu rybnych akwenów to jest to, co nurogęsi lubią najbardziej. W ostatnich latach jednak zdarzają się osobniki adaptujące się do życia w środowisku antropogenicznym. Można dzisiaj spotkać te ptaki nad Brdą w Bydgoszczy, a nawet w Warszawie. Kilka lat temu zdjęcia samicy prowadzącej swoje dopiero co wyklute młode przez ruchliwą ulicę w drodze z Parku Łazienkowskiego do Wisły po-

jawiły się nawet w ogólnopolskich mediach. W związku z tym, że nie był to pojedynczy epizod, dobrzy ludzie organizują akcje informacyjne w stolicy, w rejonie ulicy Myśliwieckiej i Czerniakowskiej rozwieszają ulotki, a na pierwszej z wymienionych ulic namalowano nawet specjalne pasy w miejscu, gdzie ptasie ścieżki krzyżują się z ludzkimi.

Nim wyklują się młode, od wczesnego przedwiośnia samice zerkają coraz łaskawszym okiem w kierunku samców, a te przybrane o tej porze roku w piękne piórka godowe sposobią się do obcowania ze swą wybranką. Do kluczowego aktu dochodzi zazwyczaj w marcu – randka ma miejsce na wodzie, a gdy amory się zakończą, samica zaczyna poszukiwać miejsca do gniazdowania. Jeżeli dostępna jest zeszłoroczna miejscówka, chętnie jest wykorzystywana przez ptasią mamę. Zaraz po wykluciu młode wiedzione instynktem podążania za rodzicielką, nie zważając na znaczną niekiedy wysokość, wyskakują z gniazda (a latać wtedy oczywiście jeszcze nie potrafią). Puchatym kulkom, bo tak wyglądają wtedy pisklęta, grawitacja nie straszna – co najwyżej, odbiją się od ściółki raz czy dwa. W zwyczaju gniazdowania w dziuplach i wyskakiwaniu młodych przypominają swoich kuzynów – gągoły (kolejny gatunek wśród

Damskie stylizacje fryzur zimowych

Związane są nurogęsi najczęściej ze środowiskiem śródleśnych zbiorników wodnych i zalesionymi brzegami wód płynących. Tam mogą znaleźć miejsce do gniazdowania i coś do jedzenia.

blaszkodziobych z wrodzonymi zdolnościami kaskaderskimi).

Gdy młode unikną po drodze do wody czyhających na nie niebezpieczeństw (choćby ze strony drapieżników) okazują się urodzonymi pływakami. Co prawda nie nurkują od razu po ryby tak samo skutecznie jak rodzice, ale podejmują próby niemal po pierwszym wodowaniu. Odżywiają się na początku raczej owadami zbieranymi z powierzchni wody, ale dość szybko uczą się, co jest ich najwłaściwszym pokarmem. Zdarza się, i to nie tylko młodym, że nurogęsi zjedzą coś innego. Często ma to miejsce w miastach, gdzie próbują korzystać z podrzucanego przez ludzi chleba (co absolutnie nie jest dla nich zdrowe). Zaobserwowano również w wielogatunkowych stadach bytu-

jących na terenach zurbanizowanych u nurogęsi zachowania pirackie! Wykorzystują one wtedy swoje dzioby do nękania innych ptaków i zabierania im tego, co miały właśnie zamiar skonsumować. Wróćmy jednak do „normalności” i młodych. Podczas pływania i nurkowania przydatna bywa pewna odporność na nasiąkanie wodą. Tę zapewnia wydzielina gruczołu kuprowego, która u dojrzałych ptaków doskonale spełnia swą rolę i pieczołowicie rozprowadzana jest po wszystkich piórach (ptakom dziennie schodzi na tej czynności łącznie nawet parę godzin!). Pisklęta jednak nie wytwarzają tej oleistej substancji w odpowiedniej ilości w związku z czym chętnie korzystają z możliwości zaimpregnowania się poprzez kontakt z piórami matki. To jeden z powodów, dla których samica pozwala pisklętom wozić się na jej plecach i chować pod skrzydłami. Obraz ptasiej mamy z kilkoma młodymi na grzbiecie to obserwacja zawsze wywołująca rozczulenie, nawet u tych, dla których taki widok to nie pierwszyzna. Warto dodać, że pani nurogęsiowa radzi sobie z takim „balastem” całkiem nieźle i jak jest potrzeba to i szybciej popłynąć potrafi, a nawet ponurkować (bez strat wśród pasażerów, rzecz jasna).

Gdzie spotkać możemy nurogęsi? Występują one na całej półkuli północnej naszej planety, w okresie lęgów trzymając

Czujna ptasia mama

się zazwyczaj pasa tajgi i przylegających do niego obszarów położonych bardziej na południe. Wiele populacji opuszcza najchłodniejsze rejony na zimę, bo na zamarzniętych akwenach polować się nie da. W Polsce ptaki te gniazdują liczniej na pojezierzach, wzdłuż Wisły i nad dolną Odrą. Najłatwiej spotkać ptaki zimujące, kiedy tworzą duże stada. Największe koncentracje spotyka się na Zalewie Szczecińskim i na jeziorze Dąbie, ale również na Zatoce Gdańskiej, w Ujściu Wisły i na dolnej Odrze. Można jednak liczyć na obserwacje nurogęsi, szczególnie zimą, nad wieloma większymi rzekami Europy.

Na koniec uwaga lingwistyczna: nie bądźcie zdziwieni, drodzy Czytelnicy, gdy z ust ornitologa lub w fachowym piśmiennictwie spotkacie się z formą męską – ten nurogęś. W języku potocznym zdecydowanie częściej wykorzystywana jest forma żeńska, której i ja w tym tekście używałem. Wypatrujcie nurogęsi podczas pobytu nad wodą lub w wodzie!

REKLAMA
Piłkowany dziób
Samiec w szacie godowej

Bałtyckie delfiny

Tekst AGATA TUROWICZ-CYBULA
Zdjęcia MICK BAINES & MAREN REICHELT

Ponad powierzchnię wody wynurza się tylko na chwilę, niezbędną do zaczerpnięcia powietrza. Jedynie kiedy żeruje mamy okazję zobaczyć go wyskakującego ponad taflę wody.

Morświny to jedne z najbardziej zagadkowych zwierząt Morza Bałtyckiego. Spotkanie ich nie jest łatwe, musimy uzbroić się w cierpliwość i w pogodny dzień konsekwentnie wpatrywać się w spokojną powierzchnię wody, szukając trójkątnej, ciemnoszarej płetwy grzbietowej.

Morświn (Phocoena phocoena) to gatunek ssaka morskiego należącego do rzędu waleni i podrzędu zębowców. Ubarwienie mają ciemnoszare na grzbiecie, które w części brzusznej stopniowo przybiera jaśniejsze odcienie. W przeciwieństwie do delfinów ich pysk jest obły, a nie wystający, a płetwa grzbietowa niska i trójkątna (u delfinów jest wysoka i sierpowatego kształtu). Są to najmniejsze walenie na świecie. Dorosłe osobniki osiągają maksymalną długość 180 cm i masę ok 60-70 kg, będąc tym samym, prawie o połowę mniejsze od delfinów. Młode, zaraz po urodzeniu, ma około 80 cm długości. Przez całe swoje życie samica wydaje na świat maksymalnie 4 cielaki, dlatego charakterystyczna dla tego gatunku jest opieka nad potomstwem. Zaraz po urodzeniu matka pomaga młodemu dostać się na powierzchnię wody aby mogło wziąć swój pierwszy oddech. Samica rodzi zawsze tylko jedno młode, które

karmi od 6 do 8 miesięcy. Kiedy podrośnie, często zdarza się, że jeszcze przez jakiś czas młode pływa razem z matką dopóki nie będzie całkowicie samodzielne. Na wolności morświny dożywają do 17 lat.

W przeciwieństwie do swoich delfinich kuzynów, morświny to płochliwe i zamknięte w sobie zwierzęta. Unikają kontaktu z człowiekiem i uciekają na dźwięk silnika łodzi motorowych. Zazwyczaj pływają samotnie, tylko czasem można dostrzec małą grupę rozpoczynającą polowanie lub samicę ze swoim młodym. Przy każdym wynurzeniu morświna słychać charakterystyczne „pufnięcie”, odpowiadające nagłemu wyrzuceniu zużytego powietrza przez znajdujący się na szczycie głowy otwór nosowy. Występują najczęściej w morzach w strefie przybrzeżnej, lubią płytkie wody, zdarza się że zasiedlają rzeki i kanały. W Europie zamieszkują wody Morza Północnego, Czarnego, a także Bałtyku.

Morświna ciężko spotkać w naszym morzu również dlatego, że jego liczebność drastycznie spadła w ciągu ostatnich lat. Nie tak dawno w bałtyckich wodach pływało kilkadziesiąt tysięcy przedstawicieli tego gatunku. Niestety było ich na tyle dużo, że często wpadały w sieci rybackie, niszcząc je oraz niejednokrotnie cały połów rybaka. Zaczęto traktować je jak szkodniki i tępić. Dodatkowo od XIV wieku morświny, podobnie jak foki, regularnie poławiano dla ich mięsa i tłuszczu. Na początku dwudziestego wieku można było otrzymać nawet specjalną premię finansową za zabicie morświna.

Aktualnie populację bałtyckich morświnów szacuję się na około 500 sztuk, dlatego Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) w 2008 roku nadała jej status krytycznie zagrożonych wyginięciem. Dzisiaj jednym z głównych zagrożeń dla morświnów są sieci rybackie. Produkowane są one z dużo bardziej wytrzymałych materiałów niż kiedyś i jednocześnie mniej widocznych w wodzie, co sprawia, że niejednokrotnie stanowią śmiertelną pułapkę dla tych zwierząt.

Morświny, podobnie jak delfiny posługują się echolokacją, dlatego kolejne zagrożenie stanowi dla nich narastający hałas podwodny. Detonacje militarne czy geologiczne, różnego rodzaju prace podwodne czy nawet dźwięki silników łodzi motorowych sprawiają, że zwierzęta te są ogłuszane i płoszone przez co tracą orientacje w terenie. Często mają problemy z komunikacją, lokalizowaniem pożywienia, a także nie potrafią prawidłowo rozpoznawać podwodnych przeszkód.

Wszyscy możemy tym małym ssakom pomóc przede wszystkim mając świadomość zagrożeń jakie na nie czyhają. Ważne też żebyśmy wiedzieli jak się zachować kiedy znajdziemy ranne, potrzebujące zwierzę na brzegu. Przede wszystkim powinniśmy zawiadomić odpowiednie służby, takie jak np. straż miejska, Błękitny Patrol WWF czy Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego imienia Profesora Krzysztofa Skóry. Możemy też postarać się ograniczyć a najlepiej unikać sportów wodnych, które są dla nich tak niebezpieczne. Miejmy nadzieję, że dzięki takim małym-dużym gestom uda nam się ocalić te wspaniałe zwierzęta i będziemy mieli okazje podziwiać je w trakcie naszych nurkowań.

BUT BARE KEEPS YOU WARM ON EVERY DIVE.

Siatki drenażowe

Myślenie zdrowo-rozsądkowe to podstawa, by żyć w zgodzie z Naturą i samym sobą.

Świetnie jeśli segregujemy śmieci, jeśli wyrzucamy je tylko tam, gdzie ich miejsce. Bardzo dobrze dzieje się, gdy opakowania wykorzystujemy powtórnie, a jeszcze lepiej gdy używanie ich minimalizujemy. Ograniczanie używania plastiku i dbanie o to, by trafiał do recyklingu, a nie do lasu, rzeki, czy oceanu bardzo konkretnie przyczynia się do tworzenia mechanizmów ratujących życie – Naturę!

Miasto Kwinana, jak czytamy na stronach interestingengineering.com w Australii wprowadziło w życie bardzo proste i ciekawe rozwiązanie. Używają siatek drenażowych, aby zatrzymać odpady, które z zanieczyszczają drogi wodne.

Prostym i opłacalnym rozwiązaniem okazuje się pomoc w utrzymaniu miejskich źródeł wody w czystości.

Zanieczyszczenia w naszych ciekach wodnych są nie tylko niebezpieczne i niehigieniczne dla ludzi, ale także wpływają na dziką przyrodę. Tym bardziej pomysł jest ekscytujący, a podjęcie inicjatywy powinno nakłonić wszystkie gminy, powiaty i miasta do dokładnie takich samych działań.

Australijskie miasto Kwinana zaprojektowało proste i opłacalne rozwiązanie do usuwania odpadów z systemów kanalizacyjnych. Na wylocie rur drenarskich umieszczono trwałe i mocne siatki. Zatrzymują odpady i zanieczyszczenia przed

wydostawaniem się ich do kanałów ściekowych. W ten sposób zapobiegają zanieczyszczaniu miejskich rezerw wodnych przez śmieci transportowane przez wody deszczowe. Jest to prosty system filtrowania i pięknie działa.

A jakie są rezultaty w Kwinana? Miasto poinformowało, że w ciągu zaledwie sześciu miesięcy zebrało 370 kilogramów śmieci tylko z dwóch lokalizacji, w których zainstalowane są sieci. Dalej zebrany gruz jest oddzielany, a wszystkie materiały nadające się do recyklingu są kierowane do centrum recyklingu, które przetwarza odpady biodegradowalne i zamienia je w nawóz.

Miasto zwróciło również uwagę, że siatki zostały zamontowane na wylotach betonowych rur drenarskich o średnicy 750 mm i 450 mm. W ciągu sześciu miesięcy były czyszczone w sumie trzy razy i w żadnym momencie nie znaleziono żadnego zwierzęcia uwięzionego w środku.

Jak się dowiadujemy od Burmistrz miasta Carol Adams, inicjatywa kosztowała tylko około 20 000 dolarów: „Po obejrzeniu sieci w akcji, w innych obszarach samorządowych, miasto uznało, że sieć jest najbardziej opłacalną i najbezpieczniejszą opcją w porównaniu z innymi metodami, które mogą być nawet czterokrotnie droższe niż koszt jednostkowy i są konstrukcjami szczelnymi i zanurzonymi”.

Można mówić o ekologii, o zero waste, o plastiku w oceanach, o sprzątaniu świata. Można też działać i osobiście wspierać Naturę. Miejmy nadzieję, że przykład ten będzie inspirujący dla innych samorządów i włodarzy miast, by podjąć podobne działania.

Źródło https://interestingengineering.com Zdjęcia https://www.kwinana.wa.gov.au

Automat oddechowy

Tekst WOJCIECH A. FILIP

Zdjęcie Tomasz Płociński

W 1867 Juliusz Verne obejrzał na paryskiej wystawie pierwszy skafander nurkowy, w który później ubrał bohaterów swojej książki „20000 Mil podwodnej żeglugi”.

Wksiążce pojawiają się nazwiska dwóch osób: Rouquayrol oraz Denayrouz. Pierwszy z tych panów w 1860 roku opatentował aparat pozwalający na wydostanie się z zalanych chodników kopalń, a kilka lat później wraz ze wspomnianym kolegą opatentowali klasyczny skafander nurkowy wyposażony w system do oddychania. Trochę wcześniej 1838 roku inny Francuz nazwiskiem Guil-

laumet wymyślił reduktor pozwalający w kontrolowany sposób korzystać z gazu przez skuteczne zmniejszanie jego ciśnienia, a trochę później, bo w roku 1943 na nurkowej scenie pojawiają się 2, znane nam osoby:

J.Y. Cousteau oraz E. Gagnan.

Cousteau oraz Gagnan modyfikują to co zrobili Rouquayrol i Denayrouz i na półki sklepów nurkowych trafił automat?

Otóż nie, wcześniej bo w 1865 roku na masową skalę ruszyła produkcja aparatu oddechowego, tego, który później zmodyfikowali Cousteau i Gagnan. Ich firma La Spirotechnique zaczęła sprzedawać całkowicie komercyjnie automat nazywany najpierw CG45 przemianowany trochę później na…

Aqua Lung (uff… wreszcie jakieś znane nam słowo!) Aqualung był pierwotnie własnością amerykańskiej firmy U.S.Divers, która później zmieniła nazwę na Aqualung America.

Czyli jesteśmy w domu 

Czy wiadomo kto wymyślił pierwszy automat oddechowy? Nie.

Wiadomo za to, że Twój automat to w różnym stopniu zmodyfikowana wersja konstrukcji Cousteau i Gagan’a. Czy to oznacza, że wszystkie automaty są takie same, a różni je tylko wygląd zewnętrzny?

Niemalże tak.

Jaki automat kupić?

Co zrobić jeżeli automat wpadł do wody (bez butli)? O tym będzie w DRUGIEJ części artykułu.

Czy warto używać pokręteł na 2 stopniu, a jeżeli tak, to jak to robić?

Zapraszam do lektury materiału poświęconego automatom oddechowym. Znajdziecie w nim wiedzę pozwalającą na pełniejsze wykorzystanie Waszych automatów, sposoby ich przygotowania do różnych typów nurkowań, konserwacji, a także odpowiedzi na pytania, które mogą Was zaskoczyć. Aby materiały były interesujące zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych nurków, pojawi się wyraźniejszy podział artykułów w dziale Akademia Tecline. Sami sprawdźcie, która wersja bardziej Wam odpowiada.

Oczywiście zachęcam do lektury całego tekstu, a w sprawach budzących wątpliwości, zapraszam do dyskusji na kanałach Perfect Diver w mediach społecznościowych.

Dla zaawansowanych:

Jak całkowicie wyeliminować możliwość zalodzenia automatu?

Jak wymienić automaty pod wodą?

Czy zwiększone opory oddechowe są korzystne w czasie dekompresji na tlenie?

Czy mój automat jest najlepszy?

Jeżeli kupiłeś go w ostatnim czasie to są na to bardzo duże szanse.

Ważne dla każdego nurka bez względu na poziom zaawansowania.

W 2014 roku została przygotowana, a później wprowadzona nowa norma dotycząca wymagań stawianych automatom nurkowym. W porównaniu z poprzednią EN250, stawia ona większe wymogi związane z łatwiejszym oddychaniem (mniejsza praca oddechowa) również kiedy z automatu korzysta 2 nurków. Spowodowała ona, że wielu producentów musiało mocno zweryfikować swoje wyroby. Z rynku zniknęły niektóre modela automatów zarówno mniej, jak i najbardziej znanych producentów. W ich miejsce pojawiły się nowe, spełniające mocno rygorystyczne wymagania normy, a więc poprawiające komfort naszego oddychania pod wodą.

Co to jest „norma”? Co ona oznacza dla nas nurków? Co o niej powinien wiedzieć nurek chcący kupić swój pierwszy automat? Norma EN250/2014, to (z nurkowego punktu widzenia) zbiór wymogów stawianych producentom automatów przez Unię

Zdjęcie Michal Sevecek
Zdjęcie Tomasz Płociński

ACADEMY

Europejską, pozwalający na precyzyjne określenie tego, jak każdy automat powinien się zachowywać w różnych warunkach

np. w bardzo zimnej wodzie, w czasie używania go przez dwie zestresowane osoby, w czasie silnego nagrzania automatu, czy… w czasie jego normalnej pracy.

Kupujemy automat z EN250/2014

Ostatnia norma znacznie uprościła zakupy.

Wymogi jakie zostały postawione producentom automatów w celu podniesienia bezpieczeństwa wyeliminowały z rynku sprzęt kiepskiej jakości.

Oznacza to, że będąc początkującym nurkiem możemy kupować automat niemal w ciemno.

Technicznie, każdy nowy automat spełnia te same wymagania w zakresie komfortu oddechowego, pracy w bardzo zimnej, albo ciepłej wodzie. Pozostaje więc wybór mocno osobistych preferencji: sposób ułożenia węży, kształt czy kolor automatu.

Każdy automat spełniający wymogi EN250/2014 ma stałe oznaczenie na I i II stopniu:

NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ PRZY ZAKUPIE AUTOMATU?

` upewnij się, że wybrana firma ma w twoim kraju łatwo dostępne punkty serwisowe

` sprawdź czy wybrany model I stopnia układa węże bardzo blisko ciała (nie tworzy pętli)

` (poproś sprzedawcę o zaprezentowanie układu węży na złożonym sprzęcie)

` ubierz swoje rękawice nurkowe i sprawdź czy trzymając automat w ustach jesteś w stanie swobodnie kręcić wszystkimi pokrętłami

` jeżeli zawsze nurkujesz w tym samym zespole, sprawdź jakich automatów używają twoi koledzy – nie kupuj automatu firmy, której nikt inny nie używa (przyda się to w czasie wspólnych wyjazdów na które zabiera się części zapasowe)

Nie jesteś pewien jaki I i II stopień wybrać? Może nie masz doświadczenia z poprawną konfiguracją węży? Poproś o pomoc autoryzowanego doradcę sprzętowego, albo znajomego, doświadczonego nurka.

Zanim poprosisz o pomoc przeczytaj raz jeszcze informację o nowej normie EN250/2014 – upewnij się, że Twój doradca stara się być obiektywny.

Pamiętaj, że to Ty będziesz używał swoich automatów i Tobie mają odpowiadać.

Zdjęcia Bartek Trzciński

ACADEMY

Co to znaczy, że automat jest przeznaczony na ciepłe wody? Woda w większości miejsc nurkowych na świecie ma temperaturę znacznie wyższą niż w Europie środkowej i północnej, a co za tym idzie nurkowie używają tam automatów o lżejszych konstrukcjach, nie przygotowywanych na wodę bardzo zimną (poniżej +10 stopni Celsjusza).

W skali świata, takich automatów sprzedaje się najwięcej.

W Europie spełniają one wymogi wspomnianej wcześniej normy z zaznaczeniem, że przeznaczone są do nurkowań w wodzie o temperaturze powyżej 10 stopni Celsjusza.

Automaty takie świetnie nadają się do podróżowania, są lżejsze od pozostałych i zazwyczaj atrakcyjniejsze cenowo od automatów na wody zimne.

Jeżeli mieszkasz w rejonie gdzie woda ma temperaturę poniżej 10 stopni, lubisz nurkowania podlodowe, to upewnij się, że wybierzesz dla siebie automat bez oznaczenia „+10 stopni Celsjusza”

Automaty przeznaczone do nurkowań w wodzie zimnej działają równie dobrze w wodach tropikalnych.

DOŚWIADCZENIE

Przeprowadźcie krótkie, ale bardzo pouczające doświadczenie:

` usiądźcie prosto na krześle i opuście brodę do klatki piersiowej

` zatkajcie palcami nos i zacznijcie głęboko oddychać przez usta

` teraz podnieście głowę i patrzcie na sufit nad sobą

` zatkajcie nos i oddychajcie głęboko przez usta

Otwarte drogi oddechowe (uniesiona wysoko głowa) stwarzają dużo mniejsze opory oddechowe.

Taka pozycja może się wam kojarzyć z udzielaniem pierwszej pomocy – tam też zależy nam na maksymalnym otwarciu dróg oddechowych.

Oddychanie pod wodą

Zasady oddychania pod wodą sprowadzają się do jednej, bardzo ważnej zasady: im łatwiej nam oddychać, tym bezpieczniejsze będzie nasze nurkowanie: ` zużyjemy mniej gazu, ` będziemy mieć mniejszą narkozę, ` lepiej będziemy kontrolować pływalność.

Doskonale wyregulowany automat oddechowy będzie nam pomagał w oddychaniu ale… będzie robił to najlepiej tylko wtedy, kiedy będziemy mieli głowę odchyloną w tył, co spowoduje, że nasze drogi oddechowe będą stwarzały najmniejszy opór w czasie oddychania.

Zdjęcie Bartek Trzciński

ACADEMY

Pozycja głowy pod wodą, a komfort oddychania

Co to znaczy, że głowa powinna być odchylona do tyłu, czyli tak, jak w czasie patrzenia na sufit w naszym doświadczeniu?

Oznacza to, że powinniśmy tak ustawić nasz sprzęt za głową (głównie będzie tu chodziło o położenie I stopnia automatu), aby maksymalnie odchylona głowa nie była w żadnym miejscu blokowana. Nauczmy się pływać w takiej pozycji, a oprócz dużo większego komfortu oddychania, będziemy znacznie lepiej kontrolować pływalność.

Co się stanie jeżeli będziemy nurkować z nisko opuszczoną głową? Będzie nam trudniej oddychać.

Taka sytuacja spowoduje, że nasza przepona (duży mięsień za pomocą którego robimy wdech i częściowo wydech) będzie zmuszana do większego niż normalnie wysiłku. Kiedy się męczymy produkujemy więcej niż normalnie CO2 (dwutlenek węgla), a to powoduje, że w niekontrolowany sposób zaczynamy szybciej oddychać.

Zmieniliśmy położenie naszych automatów: w pojedynczej butli automat razem z butlą opuszczony jak najniżej, w twinie I stopnie ustawione w „V” tak, aby mieściła się pomiędzy nimi głowa – separator odchylony do tyłu, pamiętamy o odchylonej głowie w czasie całego nurkowania.

Tym samym poprawiliśmy 2 istotne sprawy:

1. Spada zużycie gazu

Na początek to jakieś 5–10%, ale po kilkunastu nurkowaniach okazać się może, że możemy osiągnąć ponad 30% poprawę, czyli spadek zużycia gazu! Dlaczego tak się stanie? Tak tak, pozycja głowy wpłynęła na mniejszą produkcję CO2, a to spowolniło tempo naszego oddychania.

2. Zdecydowanie lepiej wychodzą nam ćwiczenia z kontroli pływalności.

Powód jest ten sam: mniej CO2, płynniejszy oddech, zamiast szybkich niekontrolowanych wdechów i wydechów, a przez to niekontrolowanych skoków na powierzchnię.

Zdjęcie Mariusz Czajka

To, że oddychamy zależy w dużej mierze od poziomu dwutlenku węgla w naszym organizmie. Im więcej CO2, tym szybciej (ale zwykle nie głębiej) oddychamy. Mała ilość tlenu nie powoduje uczucia „chcę wziąć wdech” robi to CO2. Coraz szybszy płytki oddech powoduje, że przy opuszczonej głowie męczymy się jeszcze bardziej, a to powoduje jeszcze większy wzrost CO2 i jeszcze szybszy oddech. Pamiętacie szkolenie „Rescue Diver”? ` zatrzymaj się ` oddychaj głęboko ` myśl

Te 3 punkty mogą nam pomóc w pozbyciu się części CO2, a to spowoduje, że spadnie nam tempo oddechu. Jeżeli zauważamy, że rośnie nam tempo oddychania to:

` głowa do tyłu ` robimy długie, głębokie wydechy ` przytrzymujemy się czegoś lub kogoś

Czy można to jeszcze poprawić?

Ograniczamy narkozę przez właściwe używanie automatu oddechowego

Ponad 100 lat temu 2 lekarzy anestezjologów: Overton i Meyer stwierdziło, że dwutlenek węgla jest 20 razy bardziej narkotyczny od azotu. Niektórzy nurkowie pomijają badania tych naukowców i wolą myśleć, że narkoza = azot. Tymczasem zatrucie CO2 powoduje szereg zaburzeń w funkcjonowaniu naszego organizmu. Wiemy już, że podwyższony poziom CO2 skutkuje przyspieszonym oddechem mogącym przerodzić się w podwodną zadyszkę, a ta może prowadzić do bardzo poważnych następstw ze śmiercią włącznie. Wiemy też, że wystarczy prosty zabieg: stale otwarte drogi oddechowe, aby nie produkować niepotrzebnej ilości CO2. Jeżeli moglibyśmy dodatkowo tak ustawić nasz automat oddechowy, aby podawał gaz jak najlżej to… Poziom CO2 spadłby jeszcze bardziej, szybkość naszego oddechu ustabilizowałaby się co dałoby nam większą kontrolę nad pływalnością i zmniejszyło zużycie gazu.

Co jednak z narkozą?

1. CO2 intensyfikuje znaną nam dobrze narkozę azotową.

Mamy lekką azotówkę, wystarczy trochę wysiłku, a przerodzi się w widziane wszędzie drapieżne, zagrażające nam podwodne potwory – lepiej nie próbować.

2. Zwiększona ilość CO2 wpływa nie tylko na nasz oddech, ale także na sposób postrzegania otoczenia. Specyficzna narkoza związana z wysokim poziomem CO2 w organizmie nurka powoduje zapętlenie się na ostatnio wykonywanym zadaniu. Nurek nie reaguje na to co dzieje się wokół, ale szczątkowo pamięta, że np. miał płynąć za swoim partnerem. Więc płynie, stale zwiększając poziom CO2. Coraz szybszy, bardzo płytki oddech powoduje, że po jakimś czasie nurek pozbawiony pomocy opada na dno…

3. Używacie na co dzień nitroksu? Na pewno, bo zalety Nx są znane każdemu nurkowi. Wiecie więc, że podwyższone ciśnienie parcjalne tlenu powoduje, że zaczyna się on „magazynować” w naszym organizmie. Jeżeli jest go za dużo (wypełnia się zegar tlenowy), to zaczyna być niedobrze, bo grozi nam najbardziej niebezpieczna sytuacja w nurkowaniu – toksyczność tlenowa, nazywana przez nurków O’Toxem, albo po prostu Toxem. Ta sytuacja niemal zawsze kończy się dla nurka tragicznie.

Zgadnijcie co, po nagromadzeniu tlenu w organizmie, może wywołać atak toksyczności tlenowej? CO2!

Ten gaz jest dla nas wyjątkowo nieprzyjazny, dlatego każdy sposób pozwalający nam na unikanie wysiłku jest wyjątkowo istotny dla każdego nurka.

RETENCJA

Podwyższony, niespadający poziom CO2 w organizmie nazywany jest przez nurków „retencją CO2”.

Podsumujmy to czego dowiedzieliśmy się do tej pory.

Sposób oddychania pod wodą ma bezpośredni wpływ na nasze bezpieczeństwo.

Każdy oddech produkuje niebezpieczny dla nurka dwutlenek węgla.

Jeżeli będziemy nurkować z opuszczoną głową, albo zbyt szybko oddychać to poziom CO2 będzie rósł, a wtedy:

` zwiększymy zużycie gazu

` spadnie kontrola pływalności

` pojawią się kłopoty z narkozą gazów obojętnych

Rozwiązanie?

Zawsze nurkujemy z wysoko podniesioną głową co bardzo pomoże w kontroli oddechu.

Oprócz pozycji głowy, na oddech nurka znaczący wpływ może mieć jego automat.

Do czego służą pokrętła na II stopniu automatu?

1. Śruba – czyli to najbardziej zewnętrzne pokrętło służy do regulacji oporów oddechowych.

Im bardziej ją wkręcimy (patrząc z boku wkręcanie to ruch zgodny z ruchem wskazówek zegara) tym trudniej będzie się nam oddychać (więc wzrośnie poziom CO2).

Śruba regulacji oporów oddechowych wykręcona do końca (ruchem odwrotnym do ruchy wskazówek zegara) spowoduje, że automat będzie nam podawał gaz z najmniejszymi oporami (najniższy poziom CO2)

W czasie nurkowania zawsze staramy się pływać z wykręconą śrubą regulującą opory oddechowe!

2. Dźwignia wspomagania oddechu nazywana często „efektem Venturiego”.

Istotne będą dla nas 2 położenia tej dźwigni: „+” (plus) oraz „–” (minus). Największy efekt wspomagania uzyskamy kie-

dy ustawimy dźwignię na „+” (plus) przez jej przyciągnięcie w kierunku ust. Efekt wspomagania wyłączymy ustawiając dźwignię w położeniu „–” (minus) odsuwając dźwignię w kierunku na zewnątrz „od ust”. W czasie nurkowania, czyli kiedy jesteśmy pod wodą, staramy się ustawić dźwignię wspomagania w położeniu „+” (plus) czyli przyciągniętą do ust.

Kilka bardzo ważnych uwag.

O ile pokrętło oporów oddechowych (śrubę) możemy w zasadzie pozostawić w położeniu najmniejszych oporów, to dźwignię wspomagania należy potraktować trochę jak pedał gazu w samochodzie – nauczymy się korzystać z niej tak, aby dała nam jak najwięcej frajdy czyli… jak najmniej CO2 

Jak ustawić dźwignię wspomagania („Venturi”)

1. W czasie przygotowywania automatu do nurkowania, przed założeniem na butlę, sprawdzamy czy dźwignia jest w położeniu „–” (minus).

2. W czasie testowania automatu na powierzchni dźwignia w położeniu „–” (minus).

3. W czasie wchodzenia/skoku do wody dźwignia w położeniu „–” (minus).

4. W czasie rozmów na powierzchni przed zanurzeniem dźwignia w położeniu „–” (minus).

5. Po zanurzeniu dźwignia w położeniu „+” (plus)

6. W czasie wynurzania dźwignia w położenie „+” (plus)

7. Po wynurzeniu, ale przed wyjęciem automatu z ust dźwignia w położeniu „–” (minus)

Zdjęcie Karolina Sztaba
Zdjęcie Bartek Trzciński

Sytuacje wyjątkowe:

` w czasie zanurzania głową w dół dźwignia w położeniu „–” (minus)

` w czasie ćwiczeń pod wodą wymagających wyjęcia automatu z ust dźwignia w położeniu „–” (minus)

` w czasie pływania na skuterze przesuwamy dźwignię w kierunku minus tak daleko, aby automat sam nie podawał nam gazu pomiędzy wdechami.

Czasem, kiedy nasza pozycja w czasie nurkowania jest mniej typowa np. wykonując pomiary, albo stabilizując linkę kołowrotka może się okazać, że warto delikatnie wkręcić pokrętło do regulacji oporów oddechowych, aby dostosować pracę automatu do tego co robimy.

Ważne

Jeżeli w czasie nurkowania wkręciliśmy pokrętło regulacji oporów oddechowych i nie wykręciliśmy go aż do końca nurkowania, to należy to zrobić zawsze przed włożeniem automatu do torby w której go przechowujemy. Wkręcona i pozostawiona na długo śruba regulacji oporów oddechowych powoduje szybsze zużycie elementów automatu.

Jeżeli ustawimy opory oddechowe na „plus” oraz dźwignię wspomagania na „plus” i nie trzymając automatu w ustach naciśniemy przycisk przedmuchujący (by-pass), to automat wzbudzi się i zacznie intensywnie podawać gaz. W takiej sytuacji należy przestawić dźwignię wspomagania na „minus”.

Nie należy uderzać automatem w dłoń czy powierzchnię wody.

Poproście swojego instruktora o pomoc, albo wraz z partnerem przeprowadźcie szereg testów na powierzchni ucząc się blokowania swobodnego wypływu gazu z automatu.

Przygotujcie dodatkową butlę i próbujcie wzbudzić automat naciskając przycisk przedmuchujący przy dźwigni wspomagania oraz pokrętle oporów ustawionych na „puls”. Po wzbudzeniu automatu przesuwamy dźwignię wspomagania „od ust” czyli w pozycję „minus” i automat przestaje podawać gaz.

Wielu początkujących nurków obawiając się tego, że automat sam może się wzbudzić, nurkuje z ustawieniami „minus”. Przypomina to jazdę samochodem z zaciągniętym hamulcem pomocniczym, jednak wiemy, że dla nas ma dużo poważniejsze konsekwencje – wzrost CO2.

Doświadczeni nurkowie wiele razy w ciągu każdego nurkowania zmieniają położenie i nastawy swoich automatów dostosowując je do wykonywanych czynności. Zawsze starają się o to, by automat był pod kontrolą i podawał gaz z możliwie najmniejszymi oporami.

Ćwiczcie, aby stać się jak najlepszymi nurkami!

Rodzaje pokręteł i dźwigni.

W niektórych automatach nie występują pokrętła i dźwignie, a tylko jedno z nich.

Bywa, że dźwignia wspomagania jest umiejscowiona na szczycie II stopnia tuż przed ustnikiem.

Są też automaty, w których nie znajdziecie żadnych manipulatorów.

Oglądnijcie dokładnie swój sprzęt i sprawdźcie do czego służą jego elementy.

Dla zaawansowanych

W tej części naszych artykułów będę dzielił się bardzo konkretnymi sposobami na poprawę jakości nurkowań nawiązujących do tytułów poszczególnych artykułów. Każdy z opisanych sposobów proszę abyście traktowali jako propozycję do sprawdzenia, a nie jednoznaczne rozwiązanie. Zamiast szczegółowych opisów, będę przedstawiał wersje skrócone – powinny być wystarczające. Gdyby tak nie było – dajcie znać na kanałach Perfect Diver!

Przyjąłem, że tę część artykułu będą czytały osoby zaawansowane, czyli te, które dobrze radzą sobie pod wodą z techniką nurkowania. Do swoich nurkowań używają kilku gazów dekompresyjnych, a średnie czasy nurkowań oscylują pomiędzy 2–4 godzinami.

1. Nasze automaty sklarowane przy butlach bocznych samoczynnie wyrównują ciśnienie do ciśnienia otoczenia. Żeby tak się działo, potrzebują zasilania z butli – inaczej rozszczelniają się i powoli napełniają wodą. W czasie nurkowania z 1 lub 2 butlami bocznymi możemy łatwo temu zapobiegać przez wyrównywanie ciśnienia w czasie zanurzania* – robimy zmodyfikowanego v-drilla.

` Przy nurkowaniach multistage zalewanie I stopni jest rzeczą normalną** – jest to wkalkulowane w nurkowa-

nie*** (nie sposób robić mod-v w 4–6 butlach zawieszonych na kilku smyczach). W takim wypadku mod-v robimy przed rozpoczęciem procedury zmiany gazu, na butli z gazem, na który będziemy się przepinać. ` Wymiana automatu pomiędzy butlami nie stanowi żadnego problemu dla jego działania. Należy zrobić to w stabilnej pozycji wymieniając cały automat (I i II stopień). Na czas wymiany warto zabezpieczyć automaty (np. przez wpięcie doubleenderem) przed ich utratą. Rozkręcanie automatów skończyć się może utratą ich części.

* nie zalejemy automatu w czasie nurkowania na stabilnej głębokości pomimo wskazania „zero” na manometrze, jeżeli tylko wcześniej zrobiliśmy mod-v na tej głębokości. ** zalanie I stopnia nie spowoduje jego zalodzenia *** stąd serwis automatów stosowanych w takich nurkowaniach odbywa się znacznie częściej jeżeli nurkowania były realizowane w słonej wodzie

2. Zalodzenie automatu nie występuje przy nurkowaniach głębokich. Jeżeli w składzie gazów He>40% to zalodzenie automatu jest niemożliwe

` Nurkowania płytsze w bardzo zimnej wodzie warto realizować stosując triox 30/30, skutecznie chroni przed zalodzeniem.

3. Długa dekompresja tlenowa potrafi skutecznie ograniczyć sam proces dekompresji przez wazokonstrykcję i będącego jej konsekwencją wzrost ciśnienia krwi. Wazodylatacja związana z „gasbreake” może okazać się niewystarczająca, więc paradoksalnie do tej części dzisiejszego materiału w której opisuję sposoby na zmniejszenie poziomu CO2, w przypadku długich dekompresji tlenowych przydaje się lekki wysiłek np. zwiększenie oporów oddechowych.

Mam nadzieję, że do ukazania się kolejnego numeru Perfect Diver każdy z Was nie tylko sprawdzi i przekonfiguruje swoje automaty aby nurkować z „wysoką głową”, ale także wykona serię nurkowań korzystając z pełnego potencjału swojego automatu oddechowego.

W następnym numerze będzie jeszcze ciekawiej, już teraz zapraszam na 2 cześć artykułu o automatach oddechowych!

WAF

Jak zwykle zapraszam na mini seminaria z techniki nurkowania na każdym poziomie zaawansowania. Przygotowaliśmy dla Was prezentacje połączone z ćwiczeniami praktycznymi, w czasie których nauczycie się posługiwania każdą z regulacji w Waszym automacie tak, aby zminimalizować wpływ CO2 na organizm, a przez to zwiększyć bezpieczeństwo Waszych nurkowań. Seminaria odbywają się w Akademii Tecline.

https://teclinediving.eu/pl/akademia-tecline/#/

Zdjęcie Mariusz Czajka

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.