rozmowy
30–40 proc. wizyt lekarskich można realizować zdalnie Na telekonsultacje nie byli gotowi ani lekarze, ani pacjenci. Mimo to, trzeba je było wdrożyć z potrzeby chwili. Jakie warunki należy spełnić, aby stały się integralną częścią systemu zdrowia? Rozmawiamy z dr hab. n. med. Pawłem Balsamem, specjalistą chorób wewnętrznych, kardiologiem, adiunktem w I Katedrze i Klinice Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, współzałożycielem Fundacji Telemedycznej Grupy Roboczej (TGR). Polska ochrona zdrowia nie była przygotowana na gwałtowne przejście na konsultacje telemedyczne w marcu 2020 roku. Czego najbardziej zabrakło?
Przygotowań, szkoleń i rozwiązań systemowych. Tak naprawdę przed pandemią
COVID-19 teleporady w praktyce nie były finansowane i nie istniały. Korzystała z nich bardzo wąska grupa pacjentów w ramach konsyliów kardiologicznego i geriatrycznego. NFZ przeznaczył na refundację wymienionych świadczeń 2 mln zł, czyli zaledwie kroplę w kwo-
cie wydawanej na wszystkie konsultacje. Do tego słaba organizacja sprawiła, że w podstawowej opiece zdrowotnej po prostu nie korzystano z tych rozwiązań. W związku z tym nie było ani zaplecza, ani doświadczenia w zakresie świadczenia teleporad.
OSOZ Polska 12/2020
27