Praca jest moją pasją Rozmowa z Victorią Vatutiną, sopranistką szczecińskiej Opery na Zamku o pasji, fascynacjach, czym jest opera, szczecińskiej publiczności, marzeniach scenicznych i jak trudno być na scenie jednocześnie aktorem i śpiewakiem operowym. Dlaczego wybrała Pani karierę śpiewaczki operowej? Kiedy podjęła tę decyzję? Co Panią skłoniło do wybrania tej drogi życiowej?
Muzyka i teatr fascynowały mnie od kiedy pamiętam. Oglądając w trakcie studiów muzycznych przedstawienia w Operze Lwowskiej przekonałam się, że ten gatunek wymaga większego scenicznego wysiłku niż teatr dramatyczny. Kiedy opera jest „grana” nie tylko głosem, ale całym ciałem, intensywność doświadczenia staje się oszałamiająca. Efekt odczuwa nie tylko śpiewak, ale także publiczność. Swoje poszukiwania, dotyczące zakresu panowania nad własnym ciałem i głosem, kontynuowałam na licznych warsztatach i zajęciach w teatrze dramatycznym, opanowując stopniowo różne metody aktorskie i techniki wokalne. Uprawiam sztukę śpiewu operowego, żeby znaleźć metodę nasycania przekazu aktorskiego emocją, zawartą w muzyce. Gdy byłam dzieckiem, uwielbiałam mit o Orfeuszu, bo marzyłam o tym, by mieć jego umiejętność poruszania skał. Co jest takiego w operze, że ludzie nadal ją kochają, pragną jej, potrzebują?
Odpowiedź można by było zawrzeć w jednym słowie – intensywność.
42
Miara aktywności psychofizycznej i intensywność samopoczucia scenicznego w operze jest wyjątkowo wysoka. Śpiewak-aktor żyje jednocześnie od „kocham” do „nienawidzę” i od „wysokiego c” do „wysokiego c”. Teatr operowy wiąże kulminację dramatyczną z kulminacją wokalną. Taka kulminacja, doprowadzona prawidłowo i bezbłędnie wykonana przez artystę, powoduje eksplozję energii nieosiągalną w żadnej innej sztuce performatywnej. Mocy kulminacji operowej nie sposób się oprzeć. Właśnie takie momenty uniesienia wywołują łzy wzruszenia i stale potwierdzają wyjątkową siłę opery wpływającą na człowieka obecnego zarówno na scenie, jak i na widowni. Co spowodowało, że postanowiła Pani występować na deskach Opery na Zamku? Jakie argumenty Panią do tego przekonały?
Opera na Zamku ma w sobie coś specjalnego, moim zdaniem, ze względu na jej kompaktowość, kameralność. To się też chyba przekłada na zespół, bo w ciągu pierwszego sezonu już byłam zżyta z artystami wszystkich działów (o działach technicznych nie wspomnę, bo w każdym teatrze odnajduję się bardzo szybko z ich pracownikami. Dodam też, że bardzo cenię sobie komplementy i gratulacje po spektaklu od pracowników technicznych, bo ci ludzie są bardzo dobrze osłuchani, Ludzie